Co się dzieje w seminariach duchownych?

(fot. shutterstock.com)

Gdy wokół młodego duchownego ze zgromadzenia Księży Misjonarzy zrobiło się głośno, z wielu stron słyszałem pytania: "Jak to możliwe, że dopuszczono go do święceń? Jak przeszedł przez wieloletnią formację? Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na jego poglądy w tak ważnych dla pacy duszpasterskiej sprawach?".

Miesiąc temu (dokładnie 14 stycznia br.) redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota napisał, że w Polsce islamofobia zastąpiła antysemityzm. Tezę taką postawił, komentując wyniki zleconych przez jego redakcję badań, z których wynikało m. in., że 9,5 proc. pytanych byłoby niezadowolonych, gdyby do ich sąsiedztwa wprowadziła się żydowska rodzina, natomiast gdyby było to rodzina muzułmańska - niezadowolonych byłoby 35,5 proc. Szef jednego z najważniejszych dzienników w Polsce sugerował, że wynik tych badań nie tylko rządzący powinni wypisać sobie nad biurkiem wielkimi literami. "To także lekcja dla całego świata polityki, mediów, wszelkich instytucji publicznych, także Kościoła".

Trzy tygodnie później antysemickie emocje nabrały w naszej Ojczyźnie z takiej siły, że ich odpryski pojawiły się nawet w publicznej telewizji.

DEON.PL POLECA

Przypominam tę całkiem świeżą historię, ponieważ pokazuje ona, że publicystyczne wnioski z rozmaitych badań już po krótkim czasie, w kontekście następujących po sobie bardzo szybko wydarzeń, mogą brzmieć niezbyt aktualnie.

Na przełomie 2016 i 2017 roku Konrad Pędziwiatr, adiunkt w Katedrze Studiów Europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, przeprowadził badania wśród polskich kleryków. Szersza publiczność dowiedziała się o nich jesienią ubiegłego roku, gdy podczas XXII Seminarium Śląskiego w Kamieniu Śląskim przedstawił ich wyniki w referacie pod tytułem "Obcy obecni i nieobecni w oczach przyszłych księży katolickich". W konkluzji stwierdził, że poglądy papieża i episkopatu w kwestii uchodźców "są bardzo kontestowane przez kleryków, szczególnie jeśli wyjdziemy poza analizę oficjalnych wypowiedzi biskupów".

Na ankietę odpowiedziało 162 alumnów. Według oficjalnych statystyk kościelnych, w Polsce było ich wówczas sporo ponad 2 tys. Badania przeprowadzono tylko w 4 seminariach (na ok. 60 diecezjalnych i zakonnych). W opublikowanym kilka dni temu wywiadzie dla magazynu "Kontakt" krakowski socjolog wyjaśnił, że w wielu seminariach spotkał się z odmową. Przedstawił w nim również bardzo daleko idące wnioski dotyczące stanu świadomości przebadanych alumnów. "Moim zdaniem badani studenci seminariów nie nadają się do pełnienia misji duszpasterskiej, zwłaszcza za granicą" - stwierdził. Wyznał też, że prowadząc badanie, zadawał sobie pytanie, czy casus ks. Jacka Międlara, to "wypadek przy pracy" czy "czubek góry lodowej". "Może to jest zbyt daleko idące porównanie, ale niestety moje badanie jasno pokazuje, że jest wielu Jacków Międlarów w polskich seminariach" - powiedział.

Gdy wokół młodego duchownego ze zgromadzenia Księży Misjonarzy zrobiło się głośno, z wielu stron słyszałem pytania: "Jak to możliwe, że dopuszczono go do święceń? Jak przeszedł przez wieloletnią formację? Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na jego poglądy w tak ważnych dla pacy duszpasterskiej sprawach?". Zadawali je nie tylko świeccy, ale również wielu duchownych. Zadawali je ze zdziwieniem, ale także z niepokojem. Bo nie były to pytania tylko o ten jeden konkretny przypadek, ale wyraz głębokiego zatroskania o jakość formacji w polskich seminariach duchownych.

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" - napisał Jan Zamoyski w akcie fundacyjnym swojej Akademii. Parafrazując to spostrzeżenie, można powiedzieć, że takie będzie duszpasterstwo w Kościele, jaka jest formacja przyszłych księży. To nie jest temat, którym powinni się zajmować tylko biskupi i garstka bezpośrednio zaangażowanych w ten proces osób. Nie tylko oni powinni mieć dostęp do wiedzy, jak kształtowanie przyszłych duszpasterzy przebiega, co się dzieje w seminariach duchownych. Badania podobne do tych, które przeprowadził Konrad Pędziwiatr, nie powinny być wyjątkiem, lecz winny być prowadzone na bieżąco, w znacznie szerszym zakresie. Jest coś niepokojącego w fakcie, że krakowski socjolog spotkał się z licznymi odmowami w polskich seminariach.

Papież Franciszek wielokrotnie pokazywał, jak wielką wagę przywiązuje do formacji duszpasterzy, także tych przyszłych. Jego zdaniem w przygotowaniu duchownych potrzebne są zmiany, dlatego podjął w tym kierunku działania. Obserwując reakcje niektórych katolickich środowisk w Polsce na jego decyzje (np. na opublikowaną pod koniec stycznia br. konstytucję apostolską o kościelnych studiach akademickich "Veritatis gaudium"), można odnieść wrażenie, że budzą one więcej lęku, niż nadziei, w myśl idei "Niech zostanie tak jak było". Problem w tym, że w dotychczasowym systemie formacji przyszłych księży dopuszczono do święceń człowieka, który nie krył swojego negatywnego podejścia do części nauczania Kościoła. A nie można wykluczyć, że Konrad Pędziwiatr ma rację, twierdząc, iż w polskich seminariach duchownych jest dzisiaj wielu jemu podobnych.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co się dzieje w seminariach duchownych?
Komentarze (9)
K
kinga.czachowska
18 lutego 2018, 23:42
Rację ma autor tego artykułu - młodzi księża z reguły są fatalnie przygotowywani do posługi kapłańskiej, i to na wielu polach. Często mam wrażenie, że wyszli stamtąd, nie rozumiejąc istoty chrześcijaństwa, tak jakby w seminarium nie przywiązywano wagi do formacji światopoglądowej, przygotowując ich tylko do administracyjnej strony posługi. Może odrzucani są tylko ci, którzy nie umieją śpiewać, a nie ci, którzy nie pojęli nauki Jezusa? Odwiedzam różne kościoły i widzę, że wielu młodych księży nie potrafii samodzielnie przygotować katechezy, kazania, które pomogłoby wiernym przełożyć słowo Ewangelii na ich własne życie - okragłymi słowami mówią utarte banały, czytają gotowce dobre na każdą okazję, a gdy odważą się powiedzieć coś od siebie, czasami głoszą słowo sprzeczne z nauką Kościoła, poruszają się wręcz na granicy herezji. Do tego nie mają nawet podstawowej wiedzy na temat poprawności językowej, choć to słowo i język przecież będzie narzędziem ich pracy. Irytuje mnie i bardzo razi, gdy co rusz słyszę: "...msza św. w intencji Romana Woźniak". Czy nikt ich tego nie uczy??? Oczywiście, są wyjątki. Ale proporcje powinny być odwrotne.
KS
Krzysztof Sikorski
18 lutego 2018, 18:41
Podają, że człowiek to zwierzę rozumne. To nie jest tak do końca, trzeba na ten rozum bardzo uważać. Przykład Niemiec. Przytłaczająca większość Niemców bardzej boi  sie USA niż Putina jak wykazał sondaż. To znaczy , że po raz drugi wybierają  na swój sposób "Hitlera". Putin utożsamia się z sowiecką Rosją  która funkcjonowała na poziomie narodowego niemieckiego socjalizmu. "Wrażliwości niemieckiej to nie przeszkadza. Co ta uwaga ma do autora artykółu?   Rozumu trudno się doszukiwać. tu wyrażny brak nawet instynktu samozachowawczego.
18 lutego 2018, 14:59
Pan Stopka zachowuje się jakby pozjadał wszystkie rozumy. <a href="https://euroislam.pl/jak-dr-pedziwiatr-tropil-islamofobie/">Niech wpierw zapozna się z tematem, zanim coś napisze.</a>
KJ
k jar
17 lutego 2018, 23:31
Nie rozumiem, dlaczego ks. Artur nie sprawdził,kim jest Konrad Pędziwiatr i jakie poglądy reprezentuje.Powoływanie się na poglądy kontrowersyjnego badacza,któremu udowodniono,że stawia tezy na wyrost i nie ma poparcia w materiale badawczym dla swych tez stawia całą sprawę w innym świetle.Wolność badawcza zakłada,że nie mogę iść z gotową tezą na wywiad do respondenta,gdyż stawiam pytania pod tezę,co jest nienaukowe i zaburza odpowiedzi (tzw. efekt Pigmaliona). Jeśli Konrad,który tropi w instytucjach publicznych islamofobię szuka jej też w Kościele,to trudno przy takim założeniu,żeby jej nie znalazł. Takie badania nad trudnym tematem zleca się zespołom badawczym,bada wiele lat różnymi narzędziami, a tu jeden badacz z niepełnymi źródłami stawia tak radykalne tezy. Nie wyciągałabym z nich żadnych wiążących wniosków.
FF
Franciszek2 Franciszek2
17 lutego 2018, 23:02
Żale Waszmości wynikają pewnie z faktu, że brakuje Wam w seminariach nadszyszkowników którzy mogli by tropić te odchylenia prawicowo burżuazyjne. Cóz za kurtuazja w sprawie Varitatis Gaudium. Komara połykacie bo nie zauważon Międlara a połykacie wielbłada bo wykłady "prowadzone będą w oparciu o różne tradycje kulturowe". To nie "strach przed nowym" paraliżuje i budzi lęki tylko obawa że się wykopie nauczanie katolickie do reszty. 
D
demokracja.net
17 lutego 2018, 17:37
Dla tych , którzy wierzą w prowadzenie Ducha Świętego  możliwe jest wszystko.   Zamiast czytać  gazetę warto czasami pomodlić się z Wiarą  w Opatrzność Bożą ;-) 
Agamemnon Agamemnon
17 lutego 2018, 15:21
Może to jest zbyt daleko idące porównanie, ale niestety moje badanie jasno pokazuje, że jest wielu Jacków Międlarów w polskich seminariach" - powiedział. Ale poziom tego piśmidła.
R
rzymianin1
17 lutego 2018, 12:19
Kolejna manipulacja, by przekonać do przyjęcia "nachodźców", idąc za poprawnością polityczną. Czy na prawdę Autor nie rozumie o co chodzi w tym całym planie Zachodu lub nie wiem kogo, sprowadzenia tysięcy lub milionów "nachodźców" na Europę? Udaje czy rzeczywiście nie  wie? Czy nie przyjmuje do wiadomości słów, próśb i informacji biskupów i innych misjonarzy i polityków, którzy jasno mówią o prawdziwej sytuacji w krajach takich jak Syria itp.? A posługiwanie się klerykami i ich opiniami jest manipulacją, bo chodzi o udowodnienie z góry przjętej tezy, że wszyscy mają uznać, iż przyjmowanie w takiej formie jak obecnie jest "wolą Bożą", potwierdzoną przez nieomyle nauczenie papieża Franciszka w tym względzie. Polecam opinię i uwagi ks. Bortkiewicza na temat nauczania papieża Franciszka i manipulacji jego słów przez mass media itp. Na szczęście poglądy kleryków są zdrowe, wyniesione z patriotycznych domów, przynajmniej jeszcze z południa Polski, (Tarnow, Rzeszów, Przemyśl), nieskażone gender, lewactwem, poprawnością polityczną itp. A tak na marginesie, czy Autor nie ubolewa nad formacją seminaryjną ks. Sowy i innych (w tym pewnych biskupów)? Ks. Jacek zły, a inni dobrzy? Czyżby lepiej było być członkiem masonerii niż patriotą? (Por. wywiad Terlikowskiego z ks. Glasem - "Dzisiaj trzeba wybrać". 
17 lutego 2018, 10:30
Nie wiem jakie seminarium kończył autor skoro dostrzegł w całej złozoności problemu zmiany ustawy o IPN jedynie antysemickie emocje. W tym kontekście postawa części seminarzystów wcale nie musi napawać pesymizmem.