Co się zmieniło, albo o hipokratejskim myśleniu

(fot. Olga Kononenko / Unsplash)

W medycynie paliatywnej czy neurologii trzeba zachowywać ogromną ostrożność w kwestii ocen moralnych, bioetyka nie jest przestrzenią jednoznacznych potępień i oskarżeń, a cel nie uświęca środków. O tych zasadach warto pamiętać w czasie dyskusji o Polaku w Wielkiej Brytanii i zaprzestaniu jego terapii/pielęgnacji.

Od kilku dni w Polsce trwa gorąca dyskusja nad zaprzestaniem terapii/pielęgnacji (jaka wersja jest tu właściwa - na tym etapie - nie rozstrzygam) pana RS. Mężczyzna w średnim wieku doznał zatrzymania akcji serca i po 45 minutach niedotlenienia mózgu zostało mu przywrócone krążenie. Jego mózg - zdaniem lekarzy, co nie jest zaskoczeniem po tak długim pozbawieniu tlenu - ma być jednak trwale, nieodwracalnie uszkodzony, i to w sposób, który wyklucza jakąkolwiek terapię. Część z ekspertów sugeruje, że jego mózg jest już martwy, a odruchy, jakie widzimy na zamieszczanych w internecie filmikach, to efekt działania żyjącego wciąż pnia mózgu. Najbliższa rodzina tego mężczyzny (czyli żona i dzieci) zgodziła się z oceną lekarzy, że dalsza terapia jest daremna i zdecydowała się na odłączenie pacjenta od aparatury (przede wszystkim zaprzestanie karmienia), jednak inna część rodziny (matka, siostry i siostrzenica) podważają tę decyzję, uznając, że istnieje możliwość dalszej terapii (podobnie twierdzi część polskich lekarzy) i domagają się dalszego karmienia mężczyzny, a także jego przewiezienia do Polski.

Szpital o rozstrzygnięcie poprosił brytyjskie sądy, które uznały, że można rozpocząć procedurę zaprzestania żywienioterapii (tak się to fachowo nazywa). Polska część rodziny odwołała się do polskich władzy i rozpoczęła się szeroka narodowa dyskusja, która z czasem przerodziła się - niestety - w nagonkę na żonę i dzieci RS, a także na każdego, kto ma jakieś wątpliwości w tej sprawie. Ja akurat mam, więc od jakiegoś czasu, dostaję dziennie kilkadziesiąt oskarżeń o zmianę poglądów, o stanięcie po stronie cywilizacji śmierci, o zaprzedanie się koncernom, a także wiele zapewnień o modlitwie o moje nawrócenie (za każdą bardzo dziękuję, bo modlitwa jest mi niewątpliwie potrzebna). Co jakiś czas słyszę też, że „się pogubiłem” albo przynajmniej pytania, co się stało, że tak teraz myślę. Ten tekst - jest próbą wyjaśnienia, skąd moje wątpliwości, co się zmieniło, i dlaczego stawianie pytań nie jest stawaniem po stronie cywilizacji śmierci.

Zacznijmy od moich wątpliwości. Na podstawie doniesień medialnych, a nawet informacji zawartych w orzeczeniach sądowych, bardzo trudno wyciągnąć wnioski na temat tego, czy terapia, której poddawany jest RS, jest czy nie jest uporczywą względnie daremną terapią. Do wyciągnięcia takich wniosków poza danymi klinicznymi (których nie mamy), potrzebna jest także szczegółowa wiedza z dziedziny neurologii, a także medycyny paliatywnej. Nie mam takowej, a to oznacza, że z wyciąganiem wniosków na temat „zabójstwa” naszego rodaka powinienem być ostrożny. Może być tak, że to rzeczywiście jest zaprzestanie terapii daremnej czy uporczywej (mam świadomość odmienności tych kategorii), ale może być też tak, że jest inaczej. Decyzje w takiej sprawie - niekiedy dokonywane w szarej strefie niepewności, wątpliwości - podejmują lekarze zajmujący się pacjentem i jego najbliższa rodzina (w przypadku żonatego mężczyzny jest to żona, chyba że on sam wyznaczył wcześniej innego reprezentanta prawnego), a jeśli zostawił on odpowiedni dokument, bierze się pod uwagę jego wcześniejszą wolę. W sytuacji sporu - to naturalną jego drogą jest jego rozwiązanie w sądzie. Debata publiczna na taki temat jest zawsze ryzykowna.

Na podstawie doniesień medialnych, a nawet informacji zawartych w orzeczeniach sądowych, bardzo trudno wyciągnąć wnioski na temat tego, czy terapia, której poddawany jest RS, jest czy nie jest uporczywą względnie daremną terapią.

Oczywiście mam świadomość i podzielam tę opinię (o czym zresztą kilkukrotnie pisałem), że ani nawadnianie ani żywienie nie jest terapią, a pielęgnacją (czy też fachowo opieką podstawową). To prawda, ale wiem również, że istnieją sytuacje, szczególne, gdy przestaje się odżywiać - dla uniknięcia cierpienia - pacjenta, i że niekiedy proces jego odżywiania jest niezwykle skomplikowany medycznie, i to do tego stopnia, że wiąże się z bardzo poważnymi procedurami medycznymi. Czy tak jest tym razem? I znowu nie jest to do końca jasne, tak jak nie jest jasne, na co pozwala, a na co nie pozwala stan zdrowia pacjenta. Jeśli nie ma kłopotów z karmieniem, ani nawadnianiem, to ich kontynuowanie nie jest terapią, ani uporczywą ani zwykłą, a ich zaprzestanie jest moralnym złem, o ile nie mamy do czynienia z konaniem pacjenta.

To jednak, co oczywiste dla mnie, a i dla polskiego prawa, nie jest takim w prawodawstwie brytyjskim. W tym kraju, w pewnych sytuacjach karmienie i nawadnianie jest uznawane za terapię, a w przypadkach, gdy mózg pacjenta jest martwy lub tak zniszczony, że nie ma żadnej możliwości jego leczenie, to i karmienie i nawadnianie uznaje się za terapię daremną, i w związku z tym można ją przerwać. To teza dyskusyjna z mojego punktu widzenia, problem polega na tym, że dość dobrze uzasadniona w przypadku etyk utylitarnych czy pragmatycznych. Ale i z perspektywy chrześcijańskiej można zadać pytanie, czy nie istnieją sytuacje, w których - gdy karmienia wiąże się z wysokospecjalistycznymi zabiegami, które tylko przedłużają mękę, to ich zaprzestanie nie jest uzasadnione. Jak jest w tym przypadku? Znowu, aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba mieć wysoce specjalistyczną wiedzę.

Z perspektywy chrześcijańskiej można zadać pytanie, czy nie istnieją sytuacje, w których - gdy karmienia wiąże się z wysokospecjalistycznymi zabiegami, które tylko przedłużają mękę, to ich zaprzestanie nie jest uzasadnione.

Oczywiście lekarze i sędziowie mogą się oni mylić albo przyjmować błędne moralne założenia. Uznanie jednak z góry, że wszyscy oni kierują się złą wolą, że zależy im jedynie na pocięciu pacjenta i sprzedaniu jego organów, czy że wszyscy oni reprezentują cywilizację śmierci, jest także wysoce ryzykowne. To właśnie decyzje tych lekarzy sprawiły, że RS żyje, że poddano go terapii, nie widać więc powodów, by od razu oskarżać i samych lekarzy i system opieki zdrowotnej. Uznanie siebie za reprezentantów jedynie słusznej cywilizacji uniemożliwia nie tylko rozmowę, ale i próbę zrozumienia tamtej strony. Etyka utylitarna, nawet jeśli głęboko nie podzielam jej argumentacji, ma racjonalne i uzasadnione sposoby dowodzenia swoich tez. I dopiero gdy je zrozumiemy (a nie zestygmmatyzujemy), możemy realnie zrozumieć, co tam się dzieje.

Takie podejście nie tylko umożliwia dyskusję i zrozumienie, ale także wpisuje się w przepiękny sposób w to reguły myślenia, które proponuje nam św. Ignacy Loyola w „Ćwiczeniach duchowych”. „… trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić” - proponuje Ignacy. I ta zasada obowiązuje tym bardziej w debacie publicznej. Inaczej zmienia się ona w wojnę wszystkich ze wszystkimi.

I wreszcie ostatnia wątpliwość, to kwestia kto ma decydować ostatecznie w takich sprawach. Tak się składa, że w naturalny sposób, gdy człowiek nie zostawi swojej woli, to decyduje najbliższa rodzina. A tą jest zawsze małżonek (jeśli człowiek nie jest w stanie wolnym). Każdy ma też zazwyczaj jednego reprezentanta prawnego, a nie kilkoro, bo lekarze nigdy nie byliby w stanie podjąć żadnej decyzji. Debatowanie, czy większe prawo do decydowania ma żona i córki czy siostra i siostrzenica jest jednak dość zaskakujące z tego punktu widzenia.

Tyle wątpliwości, co do tej konkretnej sprawy. Zastrzegam (tak jak wcześniej), że nie mają one na celu ani uznania, że nie należy walczyć o Polaka, ani tego, że należy to robić za wszelką cenę. Pokazuję tylko, że sprawa jest naprawdę skomplikowana, i że wszyscy dalecy jesteśmy od wiedzy na temat tego, jak jest naprawdę.

Nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem eutanazji, a jedynie przypominam, że bioetyka chrześcijańska jasno przypomina o tym, że są sytuacje, w których zaprzestanie uporczywej terapii jest obowiązkiem moralnym, a brak jej zaprzestania jest moralnym złem.

A teraz jeszcze kilka uwag doprecyzowujących moje własne stanowisko w tej sprawie. Nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem eutanazji, a jedynie przypominam, że bioetyka chrześcijańska jasno przypomina o tym, że są sytuacje, w których zaprzestanie uporczywej terapii jest obowiązkiem moralnym, a brak jej zaprzestania jest moralnym złem. Zasada walczymy za wszelką cenę nie jest zgodna z myśleniam chrześcijańskim, bo są sytuacje, gdy godność umierającego, jego dobro, wymaga odstąpienia od terapii, pozwolenie na śmierć. To zresztą wiedział już Hipokrates, który jasno wskazywał, że przychodzi moment, gdy lekarz powinien odejść od łóżka chorego i pozwolić mu odejść. Oczywiście teraz jest inaczej, bo lekarze pomagają także w sytuacjach beznadziejnych, na przykład łagodząc ból, i to także środkami, które mogą - choć nie może być to cel główny - skrócić życie, ale jednocześnie są jedyną możliwością złagodzenia cierpienia. Wybory w te kwestii są niekiedy dramatyczne, a granice między tym, co uporczywe, a co nie, naprawdę nieostre.

Jeszcze gorzej jest w przypadku zniszczonego, uszkodzonego czy martwego mózgu. Współczesna nauka, a także w zdecydowanej większości bioetyka uznaje kryterium śmierci mózgowej, a papieże - i Jan Paweł II i Benedykt XVI - uznali jej zasadność. I choć trwa spór o utylitarne źródła jej wprowadzenia, to w zasadzie bezdyskusyjne jest, że kryterium sercowo-krążeniowe jest nie do zaakceptowania z punktu widzenia współczesnej medycyny i biologicznej wiedzy o człowieku. I choć może szokować, że człowiekowi bije serce, i ma on pewne odruchy, a my uznajemy go za martwego, to tak jest. A z tego, co już wiemy, śmierć mózgowa jest nieodwracalna. Jeśli więc mózg jest martwy, albo jak w przypadku Alfiego Evansa w zasadzie rozpadł się on, stał się płynny, to nie istnieje możliwość, by to odwrócić. I choć w pierwszym etapie sporu o Alfiego rzeczywiście zajmowałem inne stanowisko, to po kilku rozmowach z neurochirurgami i lekarzami, a także po głębszym zapoznaniu się ze sprawą, zmieniłem stanowisko. W tym przypadku podtrzymywanie Alfiego na maszynach było uporczywą terapią, a jedynym, co szwankowało, była komunikacja z rodzicami (być może nie mogło być inaczej).

Od tego czasu, od tamtych długich rozmów i wielogodzinnych rozważań, a także po własnym czuwaniu przy umierającej mamie jestem o wiele ostrożniejszym w ostrych ocenach. Ignorancja, nawet oparta na dobrej woli, jest zwyczajnie groźna i może łatwo przerodzić się w ślepy upór. Nie jest ona także dobrym lekarstwem na groźne tendencje w łonie współczesnej medycyny, choćby coraz powszechniejsze podejście pragmatyczne. Cywilizacja życia, jeśli ma się bronić, musi być nie tyle radykalna, ile racjonalna, ostrożna w ferowaniu wyroków, przyjmująca współczesną wiedzę i rozumiejąca argumentację drugiej strony. Inaczej łatwo może przerodzić się w radykalizm, który nie tylko nie jest skuteczny, ale też przeradza się w ideologię.

Smutnym tego przykładem jest to, co dzieje się teraz z najbliższymi RS. Hejt, ataki, odsądzanie od czci i wiary, ujawnianie szczegółów osobistego życia w internecie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Cel, nawet szczytny, nie uświęca środków, a nikt z komentujących, nie ma wiedzy i emocji, którą ma rodzina. Można być przekonanym, że walczy się o życie, a jednocześnie zabijać słowem. Niestety.

Cywilizacja życia, jeśli ma się bronić, musi być nie tyle radykalna, ile racjonalna, ostrożna w ferowaniu wyroków, przyjmująca współczesną wiedzę i rozumiejąca argumentację drugiej strony. Inaczej łatwo może przerodzić się w radykalizm, który nie tylko nie jest skuteczny, ale też przeradza się w ideologię.

I na koniec krótko o tym, co się zmieniło we mnie. Jeśli chodzi o istotę moich poglądów nic. Byłem i jestem po stronie życia, nie zmienił się mój światopogląd, ani wyznanie, nadal głęboko wierzę, że trzeba budować przestrzeń cywilizacji życia. A jednocześnie zmieniło się to, że w moich rozmówcach, w tej tzw. drugiej stronie, chcę widzieć ludzi, którzy kierują się dobrą wolą, którzy może myślą inaczej, może mają inne poglądy, ale próbują szukać dobra drugiej osoby, troszczą się o pacjenta. Kiedyś cel przesłaniał mi drugą stronę, i to jest prawda, kiedyś chyba do mnie nie docierało, że sama sprawiedliwość, sama prawda, bez miłosierdzia może być również zabójcza. Życie, a chyba i papież Franciszek, nauczyło mnie, że tam, gdzie nie ma miłosierdzia, nie ma też Prawdy, nie ma sprawiedliwości, tam religia przemienia się w ideologię. Miłosierdzie w tej sprawie dotyczyć ma zaś nie tylko RS, ale także jego bliskich i lekarzy. Ocena zaś, co jest, a co nie jest w danej sytuacji miłosierdziem, i jak łączy się ono z prawdą, jest kwestią rozeznawania, które wymaga empatii i wiedzy, zarówno medycznej, jak i bioetycznej.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co się zmieniło, albo o hipokratejskim myśleniu
Komentarze (47)
JK
~Jan Król
28 stycznia 2021, 17:37
Od kiedy pojenie spragnionego, karmienie głodnego jest uporczywą terapią Panie Tomaszu?
AJ
~Aldona Jakubowska
29 stycznia 2021, 12:20
Napisane jest, że nie uporczywe terapia tylko podstawowa opieka, nie do czytał Pan?
MX
~Mateusz xxx
29 stycznia 2021, 17:44
@~Aldona Jakubowska. Niestety redaktor Terlikowski mocno nakręcił. Każdy głupi to widzi, że jest on >za a nawet przeciw<... Niby za życiem, a jednak przeciw... Sam nie wie czy to jest czy nie jest uporczywa terapia... A w ogóle co on wie?...
AE
~Anna Elżbieta
28 stycznia 2021, 13:48
Cytat z KAI: "To oczywista eutanazja i to wyjątkowo bestialska – ocenił prof. Wojciech Maksymowicz. Były wiceminister nauki, neurochirurg, dyrektor Kliniki Budzik odniósł się do sporu dotyczącego Polaka, odłączonego od aparatury podtrzymującej życie". To specjalista, który dopominal się o przewiezienie Polaka do Kliniki Budzik. Ja mu ufam.
no_name (PiotreN)
28 stycznia 2021, 07:58
@Rafał Wilczur. W ostatnim swoim komentarzu o pacjentach Kliniki "Budzik" napisał pan w ten sposób:>>...kwestią tutaj jest specyficzny dobór grupy pacjentów, a ponadto nie utożsamiamy „wybudzenia” z „pełną sprawnością” lub pojęciem dobrej „jakości życia”<<. I to jest kwintesencja myślenia osób reprezentujących cywilizację śmierci. Macie się za bogów, którzy chcą ustalać od kiedy zaczyna się pełnosprawność człowieka i jakość życia przy której go nie zabijecie. I sprawa druga. Za nick (tylko w tym temacie!) obrał pan sobie postać z powieści Dołęgi-Mostowicza "Znachor". Każdy z pewnością oglądał znakomitą ekranizację tej powieści z 1981 r. Przepraszam najmocniej , ale pan w najmniejszym stopniu nie przypomina postaci prof. Wilczura, który leczył wszystkich, za darmo i do końca. Do pana postawy idealnie pasuje inna postać z tego filmu - dr Pawlicki (zagrał ją A.Kopiczyński). Jego dewizą było: nie da się, nie umiem, nie mogę, trupa będę leczył? Musi pan zmienić ten nick. :-)
RW
~Rafał W.
28 stycznia 2021, 17:17
Źle Pan mnie zrozumiał. Ten „Specyficzny dobór pacjentów” w tym przypadku jest dobry, gdyż w Budziku są leczone osoby, które mają szansę odzyskać mniejszą lub większa sprawność i odniesiesc z tego korzyść. Ale są też niestety takie sytuacje, w których należy uznać że środki dostępne przez dzisiejsza medycynę się wyczerpały w danym przypadku i pacjent nawet przy zastosowaniu najlepszej terapii nie odniesie z tego korzyści a ta terapia będzie tylko sztucznym przedłużeniem jego cierpienia. I tu nikt nikogo nie zabija tylko decyduje o zakończeniu leczenia przyczynowego a przejście do leczenia paliatywnego, w którym dobro i komfort pacjenta są najważniejsze. Szkoda, że o takich tematach bardzo mało się mówi, bo niestety takie sytuacje większość nas kiedyś spotkają. A propos nicku to cieszę się, że wzbudził u Pana refleksję, gdyż przewrotnie miał ją wzbudzać.To moja opinia, ale uważam że w tak wspaniały lekarz taki jak dr Wilczur nie jeden raz zrobiłby to co cytowany w artykule Hipokrates.
no_name (PiotreN)
28 stycznia 2021, 21:14
Bądźmy poważni. Niczego źle nie zrozumiałem i W OGÓLE nie odnosiłem się do zwrotu "Specyficzny dobór pacjentów”. Za to wyraźnie podnosiłem kwestię uzależniania wartości życia od jego jakości. To przecież pan napisał, że nawet wybudzenie pacjenta w Klinice "Budzik" nie może być utożsamiane z pełna sprawnością, lub pojęciem dobrej jakości życia, co w myśl przestawianej nam tu teorii utylitarnej skutkowałoby pozbawianiem tego pacjenta życia i to przez osoby trzecie. To nawet nie jest eutanazja, bo pacjent nie wyraża swojej woli, decydują o nim inni. W mojej opinii to rodzaj holokaustu XXI w. A jaką jakość życia przedstawia np. człowiek z Zespołem Downa? Dla niektórych zwolenników teorii utylitarnej nawet zdrowy nie powinien istnieć. Wstyd o tym przypominać, ale to naziści wprowadzili tego typu selekcję. Dziękuję za rozmowę, była pouczająca. :-)
RW
~Rafał W.
28 stycznia 2021, 23:45
Mówiąc o kwestii „wybudzenia” chodziło mi o zaznaczenie tego, że osoby które są tam leczone nie odzyskują nagle jednego dnia pełnej sprawności (większość nie odzyska jej nigdy), ale te osoby nadal będą się zmagać i częściowo stopniowo zwalczać mnóstwo różnych problemów związanych z uszkodzeniem mózgu. Niestety najczęściej po głośno świętowanym medialnie wybudzeniu niewiele się słyszy na temat dalszych losów tych osób i ich trudnej walce z powrotem do sprawności. Poza tym nigdzie nie ma żadnej sztywnej granicy przy której daną osobę warto ratować za wszelką cenę a przy której pozwolić mu odejść (a nie „zabić go” jak Pan to ujął). To wszystko jest bardzo płynne i indywidualne, zależy od mnóstwa elementów - oceny medycznej, opinii rodziny, opinii samego pacjenta wyrażonej przed np. wypadkiem itp. Decyzja podjęta w UK była kierowana dobrem pacjenta, a nazywanie lekarzami mordercami bez próby zrozumienia tej trudnej sytuacji jest oszczerstwem.
WS
~Wojciech Sobolski
27 stycznia 2021, 10:13
Co się zmieniło? Mądrości tego pana coraz częściej pojawiają się na Deonie! I tyle w temacie! To o czymś mówi!
MS
Marcin Sternberg
27 stycznia 2021, 15:17
O, to zupełnie tak, jak "mądrości" niejakiego Wojciecha Sobolskiego"! O czym to mówi?
RW
~Rafał Wilczur
27 stycznia 2021, 00:38
Brawo! Wreszcie ktoś dość dobrze wyjaśnił dlaczego ta sytuacja jest skomplikowana i przed jak dramatycznymi decyzjami stanęli lekarze. I wielkie brawo za podkreślenie tego jak niewiele faktów na temat tego przypadku były publikowane (praktycznie żadnych informacji stricte medycznych). Niestety patrząc po komentarzach większość osób nadal tego nie rozumie. Ale niestety to wina systemu w jakim żyjemy, systemu w którym o śmierci i o etyce się nie rozmawia w szkołach, w rodzinach, rzadko w kościołach. A potem przychodzą takie sytuacje gdy zamiast spojrzeć na sprawę obiektywnie i analitycznie to od razu szuka się winnych, szuka spisku i daje upust emocjom.
MN
~Maria N.
27 stycznia 2021, 12:17
1. Szanowny Panie! Pan Terlikowski nie musiał podkreślać, że niewiele faktów na temat tego przypadku było publikowanych, gdyż my to wszystko wiemy i to nie jest żadne odkrycie. Wiadomo także, że strona brytyjska celowo zatajała fakty (nie pierwszy raz zresztą i nie tylko w tej sprawie) i nie bez powodu nie dopuściła polskich lekarzy do chorego. Niepotrzebnie również p. Terlikowski tłumaczy, że to żona podejmuje ostateczną decyzję. Czytelnicy nie są przedszkolakami i rozumieją, że przypominanie o tym ma na celu usprawiedliwianie Anglików.
MN
~Maria N.
27 stycznia 2021, 12:18
2. Jeżeli Pan nie potrafi podać argumentów medycznych, to proszę nie zarzucać osobom komentującym nierozumienia sprawy. Jeśli ktoś chce spojrzeć na ten problem obiektywnie, to powinien zapoznać się przede wszystkim z dorobkiem polskich lekarzy, którzy nie raz znaleźli się w skomplikowanej sytuacji i byli postawieni przed dramatycznymi decyzjami, a jednak mają spory dorobek w leczeniu takich ludzi jak śp. p. Sławomir. Publikacje naukowe na ten temat są dostępne, dlatego zanim cokolwiek Pan zacznie pisać, powinien się Pan z nimi zapoznać (p. Terlikowski również). Proszę dotrzeć do wypowiedzi i prac o. dr. n. med. Jacka M. Norkowskiego OP na temat tzw. śmierci mózgowej oraz wziąć pod uwagę niekwestionowane sukcesy w wybudzeniu kilkuset ludzi w Polsce przez prof. dr. hab. n. med. Jana Talara (mimo, że profesor ma wielu oponentów).
RW
~Rafał Wilczur
27 stycznia 2021, 20:36
1. Szanowna Pani, wydaję mi się, nawet patrząc po Pani argumentach, że trzeba mocno podkreślać, że w tej sprawie więcej jest sensacji, „zatajonych informacji” i domysłów niż przedstawianych weryfikowalnych faktów. Jako komentarz powtórzę, żeby nie opierać swojej opinii na domysłach, spekulacjach i insynuacjach - szczególnie takich, w której to angielscy lekarze to źli mordercy a polscy cudowni uzdrowiciele. Uważam, że wykwalifikowany personel medyczny, który przez czas rozgrywania się dramatu Pana Sławomira wykonał wszelkie niezbędne czynności, badania ip. itd., nie musi znajdywać jeszcze kilkunastu innych lekarzy na potwierdzenie swoich ustaleń. A już kategorycznie niedopuszczalne jest stawiać diagnozy na podstawie krótkiego filmu, co zrobił m.in. wymieniony przez Panią prof. Talar.
RW
~Rafał Wilczur
27 stycznia 2021, 20:37
2. Przez fakt bardzo niewielkiej ilości potwierdzonych informacji jakiekolwiek rozważanie różnych możliwych „scenariuszy medycznych” mogłoby wprowadzić jeszcze większe zamieszanie i jeszcze bardziej skomplikować sytuację, dlatego Pan Redaktor nie odnosi się do stanu medycznego pacjenta tylko snuje rozważanie na temat terapii uporczywej oraz umierania. Wydaję mi się, że taki jest sens tego artykułu i treść artykułu dobre podsumowanie całej sytuacji. Natomiast jeśli ktoś chce spojrzeć na sprawę obiektywnie powinien przede wszystkim zapoznać się z wiedzą medyczną opartą na dowodach naukowych. Publikacje wymienionych „naukowców” stoją w całkowitej sprzeczności z aktualną wiedzą medyczną i zasadami evidence based medicine, a sam fakt ich „sukcesów” terapeutycznych nie może popierać ich błędnych teorii - kwestią tutaj jest specyficzny dobór grupy pacjentów, a ponadto nie utożsamiamy „wybudzenia” z „pełną sprawnością” lub pojęciem dobrej „jakości życia”.
MN
~Maria N.
28 stycznia 2021, 10:40
2. Z jaką aktualną wiedzą medyczną kłócą się efekty prof. Talara (czyli funkcjonujący wśród żywych wyleczeni ludzie)? Proszę podać również informację czy rozprawa doktorska o. dr. n. med. Jacka Norkowskiego pt. „Śpiączka pourazowa, stan wegetatywny oraz śmierć mózgowa w świetle wybranego piśmiennictwa. Ewolucja poglądów medycznych i jej etyczne implikacje” została przez komisję weryfikującą prace naukowe uznana za nienaukową, bo mi nic na ten temat nie wiadomo.
MN
~Maria N.
28 stycznia 2021, 14:32
1. Oto evidence based medicine: Ok. 200 osób z orzeczeniami śmierci mózgowej (wystawionymi przez różnych neurochirurgów), które zostały wybudzone przez prof. Talara (taką liczbę podaje o. Norkowski). Czy to był „specyficzny dobór grupy pacjentów”? Czy to są wg Pana podstawione osoby? J. Talar zrehabilitował więcej osób, ale akurat tych 200 przypadków uważane było za beznadziejne. Na jakiej podstawie Pan uważa, że „wykwalifikowany personel medyczny … wykonał wszelkie niezbędne czynności, badania”? Proszę podać na to dowody. Wiemy jedynie o jednym: pacjenta odłączono od pokarmu i picia. Wg p. Ewy Błaszczyk śmierci mózgowej w ogóle tu nie stwierdzono. O śp. p. Sławomirze podaje ona nawet taką informację: „Był konsultowany przez dr. Jacka Szczygielskiego, neurochirurga, który przez wiele lat pracował w Niemczech i był w komisjach orzekających śmierć mózgu”.
RW
~Rafał WIlczur
28 stycznia 2021, 16:13
Niestety na temat rozprawy doktorskiej (której promotorem jest prof. Talar) nie mogę się wypowiedzieć gdyż wg UMK w Toruniu nie została ona opublikowana. W internecie konspekt seminarium o.Norkowskiego o tym samym tytule. Niestety w mojej krótkiej ocenie zawiera ono szereg błędnych teorii i założeń oraz stosowanie tzw. „dowodów anegdotycznych” i tzw. „cherry picking” nigdzie nie opisanych oraz cytowania prac naukowych, które nie widnieją w największej dostępnej bazie medycznych publikacji lub cytowanie prac sprzed 30-40lat. Seminarium zawiera szereg niepoprawnych m.in na temat śmierci mózgu, które można zweryfikować zapoznając się z dostępną literaturą medyczną na ten temat. Szukając w internecie w/w rozprawy doktorskiej natknąłem się także na inny rażąco błędny artykuł o.Norkowskiego na portalu „lekarzy homeopatów” Myślę, że na temat tej pracy i powielanej przez nią błędnych teorii warto napisać pracę naukową - dziękuję Pani za podrzucenie ciekawego tematu.
RW
~Rafał Wilczur
28 stycznia 2021, 16:40
1. Jeżeli jest to EBM to proszę zamieścić link do publikacji tego badania w dowolnym czasopiśmie medycznym. Niestety o. Norkowski dużo publikuje na portalach homeopatów i specjalistów „medycyny alternatywnej” Jeżeli dane podane przez o. Norkowskiego nie są nigdzie opublikowane z zachowaniem naukowej metodologii jest to dowód anegdotyczny - zresztą błędny gdyż osoby ze stwierdzoną śmiercią mózgu są jak nazwa wskazuje martwe i żadna dostępne aktualnie metoda nie jest w stanie przywrócić im życia. Mówiąc specyficzny dobór pacjentów miałem na myśli wybieranie pacjentów z uszkodzeniem mózgu które „lepiej” rokuje albo któremu nie towarzyszą ciężkie dysfunkcje innych układów/narządów. Wnioskuję, że wykonali wszystko co niezbędne, gdyż podjęcie takiej decyzji jaką podjęto wymagało akceptacji przez sąd w UK oraz powołanych przez sąd niezależnych biegłych. Pozatym wymaga tego dobra praktyka lekarska - spotkała kiedyś Pani lekarza który chciał świadomie komuś zaszkodzić?
MN
~Maria N.
29 stycznia 2021, 13:05
1. Rozprawa doktorska o. Norkowskiego jest dostępna w czytelni Głównej Biblioteki Lekarskiej w Warszawie. Wyniki jego badań przedstawione zostały w pracy: J. M. Norkowski: Brain death and brain-stem death: useful fiction with a purpose. Interdisciplinary study of the neurological criteria for death. Saarbrücken 2018 Editorial Académica Española. Opinię o tej publikacji wyraził neurolog Daniel Alan Shewmon (Kalifornia): „After having read the work of Fr. Norkowski ‘Brain death and brain-stem death: useful fiction with a purpose’ am impressed with the thoroughness of his extensive background research, the depth, and correctness of his medical science, and the soundness of his logic. He presents the conflicting sides of the various controversies with fairness and objectivity, and his own conclusions are well reasoned”.
MN
~Maria N.
29 stycznia 2021, 13:06
2. O. Norkowski powołuje się na najnowsze badania, sprzed kilku czy kilkunastu lat, np. na twierdzenia prof. Coimbry, który uważa, że większość chorych z orzeczeniem śmierci mózgowej (ponad 60 %) znalazło się w stanie odwracalnym. Coimbra wnioskuje, by zmienić prawo, aby osoby te mogły być leczone, a nie zabijane. Nazwiska polskich lekarzy, którzy bezpośrednio wybudzają pacjentów po wypadkach (Maksymowicz, Talar) są w największej bazie medycznej. Nie rozmawiamy o homeopatii a o śmierci mózgowej. Ja w ogóle o żadnej homeopatii nie napomknęłam.
MN
~Maria N.
29 stycznia 2021, 13:07
3. Mówiąc „specyficzny dobór pacjentów” odniósł się Pan do wspomnianych przeze mnie kilkuset chorych zrehabilitowanych przez prof. Talara, z czego – jak zaznaczyłam – ok. 200 miało orzeczoną śmierć mózgową. „Osoby ze stwierdzoną śmiercią mózgu są jak nazwa wskazuje martwe i żadna dostępne aktualnie metoda nie jest w stanie przywrócić im życia”. Talar i Maksymowicz tę metodę stosują od dłuższego czasu. Jeżeli nazwa „śmierć mózgu” oznacza, że dane osoby są martwe, to te 200 osób zmartwychwstało? Nie. Były żywe. Postawiono im błędną diagnozę. Nie podał mi Pan żadnych dowodów, że lekarze brytyjscy wykonali wszystko, co niezbędne. Szanowny doktorze Pawlicki! Nie do Pana przywiozłabym swoje dziecko po wypadku, ale do prof. Wilczura, tego prawdziwego oczywiście. Zamykam dyskusję.
no_name (PiotreN)
26 stycznia 2021, 23:43
Dziś cywilizacja życia przegrała z cywilizacją śmierci, a jednym z jej grabarzy jest red. T. Terlikowski. Mottem życiowym tego pana stało się credo L.Wałęsy: "Jestem za, a nawet przeciw". A Polak w śpiączce ze szpitala w Plymouth umarł, zagłodzono go, zamordowano. To Pan Bóg daje życie i tylko On może je odebrać - nie rodzina , nie zona i nie red. Terlikowski. "In dubio pro vita", że powtórzę za p. Marią - tzn. "W razie wątpliwości zawsze bądź za życiem"! Amen
KA
~Kapitan Arianator
26 stycznia 2021, 17:58
Należy pamiętać też, że cywilizacja życia to nie tylko walka z aborcją lub eutanazja. To również ochrona środowiska, w którym żyjemy. Zapobieganie zanieczyszczeniom, które są niebezpieczne dla najsłabszych w tym nienarodzonych. Ochrona życia to też i przede wszystkim pomoc socjalna osobom w trudnej sytuacji życiowej (samotnym matkom lub niepełnosprawnym). Ochrona życia to jest cała holistyczna filozofia wmysl, której życie jest święte i jesteśmy gotowi stawiać je ponad wszystkim: pieniędzmi, swobodami etc. Do ochrony życia zalicza się również przestrzeganie ograniczeń sanitarnych z powodu pandemii Covid-19, również w kościołach. Od samego zakazu zabijania życie nie będzie w pełni chronione. Od zakazu do pełnej ochrony, droga daleka. I co najważniejsze ciężko o ochronę życia w dzikim kapitalizmie.
ŁM
~Łukasz Morawski
28 stycznia 2021, 14:09
A w jakim systemie na świecie jest lub było łatwiej o pełną ochronę życia jaką Pan kapitan tutaj przytacza?
MX
~Mateusz xxx
28 stycznia 2021, 16:26
@~Kapitan Arianator. Wszystko to racja... ale jakoś dziwnie mi się ten komentarz czyta... Chyba został napisany po to, by przytłumić dyskusję na temat śmierci Polaka w Anglii... Po co chronić środowisko, skoro niedługo nie będzie miał kto po ziemi chodzić. Poczętym nie wolno się będzie narodzić... a starszych i chorych się wybije...
KA
~Kapitan Arianator
29 stycznia 2021, 11:38
Chciałem zaznaczyć tylko, że sama walka o zakaz aborcji lub eutanazji nie wystarczy. Potrzebna też jest odpowiednia pomoc społeczna. Przed I wojną światową w Galicji pracowały tzw "Fabrykantki Aniołów". Zajmowały się one zabijaniem już urodzonych dzieci. Proceder oczywiście był nielegalny. Nawet kilka z nich powieszono, ale nadal trwał, gdyż była fatalna sytuacja ekonomiczna i społeczna (samotna matka spotykała się z ostracyzmem społecznym w konserwatywnym społeczeństwie). Poza tym wielu obrońców życia oprócz walki o życie, skupia się na walce z LGBT, a nawet próbują wprowadzić elementy katolickiego szariatu (pomysły z ograniczeniem rozwodów). To nie ma nic wspólnego z ochroną życia, a sprawia, że ludzie traktują ochronę życia jako element państwa wyznaniowego, skoro tuż za walką z aborcją, stoi zakaz rozwodów i prześladowanie za odmienną orientację
JY
~john yossarian
26 stycznia 2021, 17:28
Często se śmieszkuję pod artykułami, a już redaktora Terlikowskiego zwłaszcza. Ale tu mogę napisać tylko: Szacun, Panie Redaktorze!
MX
~Mateusz xxx
26 stycznia 2021, 16:00
Jeżeli nie wiemy jak jest naprawdę, to dlaczego autor sugeruje, ze mamy tu do czynienia ze śmiercią mózgową, a nie ze śpiączką mózgową?
KP
~K P
26 stycznia 2021, 15:39
Pan Tomasz Terlikowski inspiruje mnie do przemyśleń, podziwiam jego mówienie - pisanie prawdy, obiektywność, pokorę. Od jakiegoś czasu te teksty są po prostu bardzo mądre i takiego człowieka potrzeba w Kościele, w mediach. Naprawdę niech Pan Bóg Panie Tomaszu Pana prowadzi i daje siłę i mądrość, którą widać w Pana życiu.
MN
~Maria N.
26 stycznia 2021, 13:18
1. Rzeczywiście się Pan pogubił, Panie Tomaszu. Zresztą nie tylko w tej sprawie. Dość zawiłe próby wyjaśniania, że jest Pan bezstronny, są niestety nieudane. Deon blokuje wolność wypowiedzi w sieci, dlatego w sprawie Polaka w Plymouth puszcza jedynie tego typu teksty, tzn. bez argumentacji prof. Talara czy prof. Maksymowicza. Na temat śmierci mózgowej lekarze są podzieleni, więc tym bardziej filozof i teolog powinien mieć tu bardziej pokorną postawę, a nie robić wrażenie, że poważa tylko jednych.
SS
~szczesliwy stary juz Slazak poza Polska
26 stycznia 2021, 18:17
W pelni sie z Pania zgadzam, kiedys u nas w telewizji w RFN, byla dyskusja na temat pobierania organow, mowiono tak jak teraz, ze stan wegetatywny, dziennikarka zapytala profesora medycyny, dlaczego przed pobraniem organow znieczulaja ogolnie pacjenta- dawce. Nie mogl tego wystarczajaco uzasadnic. Mote juz ktos czeka na jego organy?
MN
~Maria N.
26 stycznia 2021, 13:17
2. W Budziku przywrócono światu chyba już 27 osób. Dlaczego nie słucha się medyków mających duże osiągnięcia w wyciąganiu ludzi ze śpiączki, jak prof. Talar, który wybudził dziesiątki, a właściwie setki osób po wypadkach. Ale tu nawet nie o możliwość wybudzenia chodzi, a o fakt głodzenia Polaka i o straszliwe cierpienia z tym związane, a o tym Pan raczej nie pisze. Pana założenie, że jeśli nie mamy dokumentacji medycznej, to musimy zaufać lekarzom, oczywiście tylko brytyjskim, jest błędne u podstawy. Jeżeli istnieje jakakolwiek wątpliwość, sprawa powinna być transparentna. In dubio pro vita.
AN
~apocalypse now
26 stycznia 2021, 12:55
Moze warto zeby w PL zaczela sie dyskusja na temat uporczywej terapii. Testementu zycia itd. Podlaczanie ludzi na sile pod PEGA czy Respirator to nie chrzescijanstwo a jakis chory Transhumanizm. Pamietajmy, ze naszym celem jest Niebo a nie zycie tu na ziemi w nieskonczonosc. o Tyle o ile latwo nam stwierdzic ze zycie zaczyna sie w momencie zaplodnienia, ciezko jest stwierdzic kiedy sie ono konczy ? Zeby nie bylo ze czasem bawimy sie za mocno w Boga albo w dr Frankensteina.
WG
W Gedymin
26 stycznia 2021, 14:05
"Tyle o ile latwo nam stwierdzic ze zycie zaczyna sie w momencie zaplodnienia" - czy aby na pewno "łatwo"? Kiedy zaczyna się "życie" np. czworaczków jednojajowych? Kiedy zostają obdarzone duszą? Czy są tak ściśle złączone, że nie są "już" czworo, ale są jednym ciałem? Jest bardzo wiele rzeczy, których człowiek nie wie i bardzo wiele których nigdy nie pozna, nigdy nie zrozumie. Co nadto jest pychą.
SS
~szczesliwy stary juz Slazak poza Polska
26 stycznia 2021, 18:20
Apokalipsa sie juz zaczela, uczynil ja maly wirus, moze on nas uczlowieczy. Jest Pan naprawde mlody.Kiedys bedziesz tez stary i niedolezny. Pamietaj o tym, to pewne jak w banku szwajcarskim.
KO
~Kt Oś
26 stycznia 2021, 21:39
@W Gedymin. Jeśli chodzi o czworaczki jednojajowe, to z punktu widzenia biologii najpierw w wyniku rozmnażania płciowego powstaje jeden człowiek (w fazie rozwojowej zygoty), a następnie ten jeden człowiek rozmnaża się bezpłciowo przez podział komórki na dwóch, a następnie czterech ludzi. Jeżeli ktoś tutaj zna się na biologii, to proszę o informacje, czy to się zgadza.
AP
~A psik
27 stycznia 2021, 07:47
@~Kt Oś "człowiek rozmnaża się bezpłciowo przez podział komórki na dwóch, a następnie czterech ludzi" - jakie to genialne.
KO
~Kt Oś
29 stycznia 2021, 09:22
Proszę sprawdzić hasło poliembrionia.
KO
~Kt Oś
29 stycznia 2021, 13:41
Moja dwa wcześniejsze wpisy z linkiem i odpowiednimi cytatami z artykułu zniknęły. Nie mam pojęcia dlaczego.
JS
~Jakub Szymczyk
26 stycznia 2021, 12:54
Wreszcie, ktoś z prawej strony napisał to co wielu myśli ale obawia się ujawnić z obawy o nagonkę.
MX
~Mateusz xxx
26 stycznia 2021, 22:36
Jest Pan pewien, że redaktor Terlikowski jest z prawej strony?
KP
~katolik pomniejszego płazu
26 stycznia 2021, 12:17
"Może być tak, że to rzeczywiście jest zaprzestanie terapii daremnej czy uporczywej, ale może być też tak, że jest inaczej. Decyzje w takiej sprawie - niekiedy dokonywane w szarej strefie niepewności, wątpliwości - podejmują lekarze zajmujący się pacjentem i jego najbliższa rodzina" - nie. jeśli nie jest to terapia uporczywa (zakłada Pan taką możliwość), to odłączenie odżywiania oznacza zabicie tego człowieka, a o tym nikt nie może zdecydować
AA
~Anna A
26 stycznia 2021, 11:13
Kościół afirmuje i podkreśla (bardzo słusznie!) prawo każdego człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Naturalna śmierć już dawno by u tego pana nastąpiła, gdyby nie podłączono go do aparatury. Zatem jego prawo do życia do naturalnej śmierci zostało naruszone, a jego egzystencja sztucznie przeciągnięta poza granice naturalnej śmierci. To właśnie powinno być kryterium uporczywej terapii - jeśli dzięki wdrożonym procedurom medycznym nie zyskujemy nic (poprawy stanu chorego, ulgi w cierpieniu etc.), poza przedłużaniem życia, które w stanie naturalnym dawno by się zakończyło.
KP
~katolik pomniejszego płazu
26 stycznia 2021, 14:39
to po co ta cała szopka z kwarantannami, szczepieniami, respiratorami, Komuniami na rękę - kto ma umrzeć, ten umrze. naturalną śmiercią
MS
Marcin Sternberg
27 stycznia 2021, 15:16
Ale tak konkretnie to czego nie rozumiesz z fragmentu: "jeśli dzięki wdrożonym procedurom medycznym nie zyskujemy nic (poprawy stanu chorego, ulgi w cierpieniu etc.), poza przedłużaniem życia, które w stanie naturalnym dawno by się zakończyło"?
KP
~katolik pomniejszego płazu
27 stycznia 2021, 16:40
o skuteczności terapii dowiadujemy się po jej zastosowaniu, a w przypadku Polaka z Anglii jej nie podjęto (mam na myśli terapię w klinice Budzik)