Czas dla kapłaństwa

Fot. Youtube/ Misjonarze św. Wincentego a Paulo

Doroczne sprawdzanie liczby kandydatów zgłaszających się do polskich seminariów duchownych daje do myślenia o kapłańskiej rzeczywistości księży w naszym kraju.

Można powiedzieć, że to jeden z dyżurnych tematów w krajowych mediach. Zwłaszcza po wakacjach wiele z nich od lat przygląda się liczbie kandydatów, którzy zgłosili się do seminariów duchownych w całej Polsce. Od lat również przy tej okazji pojawiają się sformułowania mówiące o „kryzysie powołań”. Być może niektórzy się już do tego niezbyt optymistycznego dorocznego przekazu przyzwyczaili.

Nie powinno dziwić, że kilka dni temu jedna z gazet sięgnęła po ten, na swój sposób, „tradycyjny” temat. I poinformowała, że kryzys powołań dotarł do „najpobożniejszej w kraju diecezji tarnowskiej”. W dwóch turach naboru do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie zgłosiło się łącznie szesnastu kandydatów. Dla pokazania tendencji gazeta przypomniała, że w zeszłym roku chętnych do przekroczenia progu tarnowskiego seminarium było 26, a osiem lat temu - 46.

W tekście pojawiają się znane już z poprzednich lat uzasadnienia malejącej liczby chętnych do seminariów duchownych. Jest mowa o demografii, jest o medialnym wizerunku duchownych i Kościoła, jest o coraz gorszej kondycji rodzin, jest o odłożonych na później decyzjach o kapłaństwie. Można powiedzieć - standard.

DEON.PL POLECA


Jest jednak we wspomnianym artykule fragment, który przykuwa uwagę. To wypowiedź o. Mariusza Mazurkiewicza, rzecznika prasowego prowincji warszawskiej redemptorystów. „To nie jest dobry czas dla kapłaństwa” - stwierdził duchowny, zaznaczając, że postępująca sekularyzacja i zeświecczenie społeczeństwa, zwłaszcza wśród młodych, zrobiły swoje. „Szczerze mówiąc, obawiam się tego, czy to się jeszcze uda kiedyś odbudować” - dodał.

Jak wielu księży w Polsce myśli dziś podobnie? Ilu żyje w przeświadczeniu, że przyszło im żyć w czasie, który nie jest dobry dla kapłaństwa? A tak w ogóle, to na czym polega dobry czas dla kapłaństwa?

Można spotkać opinie, że po roku 1989 księża w Polsce nie zdołali wypracować sobie kapłańskiej tożsamości odpowiadającej zmienionym i wciąż się zmieniającym warunkom ich funkcjonowania. Pojawiają się zarzuty, że nawet bardzo młodzi kapłani w naszej Ojczyźnie niejednokrotnie mentalnie tkwią w PRL-u. Chcieliby mieć taką pozycję w społeczeństwie, jak to było kiedyś. We wspomnianym artykule ks. Jacek Soprych, rektor tarnowskiego seminarium duchownego powiedział, że wybór drogi kapłańskiej przez młodego człowieka to dzisiaj pewnego rodzaju akt odwagi. I wyjaśnił dlaczego. Stwierdził, że księża nie cieszą się już takim szacunkiem, jak dawniej, a wręcz przeciwnie, często są atakowani, próbuje się ich ośmieszać i podkopywać ich autorytet.

Faktycznie, takie rzeczy mają miejsce. Czy właśnie one mogą być uzasadnieniem przekonania, że oto mamy czas, który nie jest dobry dla kapłaństwa?

Siedem lat temu papież Franciszek wygłosił poświęcone sprawie powołań przemówienie do uczestników sesji plenarnej Kongregacji ds. Duchowieństwa. Powiedział m. in., że w swej misji ewangelizacyjnej kapłani są zobowiązani do pogłębiania świadomości, iż są pasterzami, posłanymi po to, aby przebywali pośród swojej owczarni, aby uobecniali Pana poprzez Eucharystię i aby szafowali Jego miłosierdziem. „Chodzi o to, by «być» kapłanami, a nie ograniczać się do «odgrywania roli» kapłanów” - zaznaczył Papież. Powinni być wolni od „światowości duchowej” i świadomi, że ich własne życie ewangelizuje bardziej niż dzieła, które podejmują.

Czy dla tak rozumianego kapłaństwa może być niedobry czas?

Franciszek nazwał powołania nieoszlifowanym diamentem, wymagającym starannej obróbki, z poszanowaniem sumienia człowieka i cierpliwością. Tą „obróbką” jest formacja, która nie może być zadaniem tylko na czas określony. Jako „kondycja uczniowska” trwa ona przez całe życie księdza i obejmuje całą jego osobę — aspekt intelektualny, ludzki i duchowy. Papież zwrócił uwagę, że formacja początkowa (w seminarium) i formacja stała kapłana są odrębne, ponieważ wymagają innego sposobu postępowania i czasu, są to jednak dwie połowy tej samej rzeczywistości. Rzeczywistości kapłaństwa.

Być może trwający spadek liczby kandydatów do polskich seminariów duchownych to nie tylko skutek zmian demograficznych, pogorszenia społecznego statusu księdza, nieprzychylnych Kościołowi i duchowieństwu mediów, kryzysu rodzin, ale również sposobu, w jaki swoje kapłaństwo przeżywają dzisiaj polscy księża?

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czas dla kapłaństwa
Komentarze (7)
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
15 września 2021, 16:52
W całym artykule nie pada słowo powołanie. A przecież od tego się zaczyna- człowiek żyje swoim życiem i swoimi sprawami, marzeniami, a potem ma osobiste spotkanie z Jezusem i słyszy "pójdź za mną". Ilu idzie, a nie słyszy tych słów? Ilu słyszy, a nie idzie? Kluczowe to jest wezwanie Boga. Wszystko inne jest wtórne i nieistotne. Nie tworzy i nie daje życia. Ilu w seminariach zostaje wyszydzonych z powodu tego powołania, zniszczonych i złamanych tylko dlatego, ze ośmielili się iść za Chrystusem? Pytajmy o sprawy podstawowe, reszta to didaskalia.
DL
~Dorota Liszkowicz
14 września 2021, 11:36
Kapłan ma być rozmiłowany w Sercu Jezusa, ma przeżywać kapłaństwo jak pasję więzi i relacji z Jezusem, bez tego żadna ludzka formacja nie pomoże. Kiedy jest więź z Jezusem to i człowiek otwarty na formację, jego serce otwarte.
TM
~Tomek Mazurek
14 września 2021, 05:39
Ciekawe, że autor nie pisze nic o Jezusie, zaś o papieżu Franciszku, tak.
KS
Konrad Schneider
13 września 2021, 18:56
Odwazne jest to ostatnie zdanie...
AN
~Alicja Nowak
14 września 2021, 23:17
Ale warte namysłu...
WG
~Witold Gedymin
13 września 2021, 13:27
"... nieprzychylnych Kościołowi i duchowieństwu mediów ..." - owszem są takie, może na sztuki i większość, ale czy przychylne Kościołowi media pociągają młodych do Jezusa, czy raczej odwodzą???
SS
~Siwy Siwecki
14 września 2021, 13:31
No radio Maryja na pewno pociąga młodych ludzi do Jezusa i kosciola...