Czego uczy nas Bóg leżący w żłobie

Boże Narodzenie to święto życia. Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, abyśmy mieli w sobie pełnię życia. I nie chodzi jedynie o życie wieczne, ale także to obecne - doczesne.

Szczęśliwość wieczna w zamierzeniu Stwórcy jest tylko kontynuacją szczęścia doczesnego. Święci dawali często świadectwo ludzkiego szczęścia także poród najtrudniejszych doświadczeń życiowych. Bóg-Człowiek, który przychodząc na świat nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem, ale uniżył samego siebie rodząc się jako bezdomny w grocie dla zwierząt, jest dla nas znakiem, że nasze życie, niezależnie od okoliczności, w jakich przychodzi nam je nieść, posiada głęboki sens i wartość.

Ludzie wielkiego serca i wielkiej myśli odkrywali w sposób paradoksalny sens życia i jego piękno w najtrudniejszych nieraz sytuacjach życiowych. A. Sołżenicyn w "Archipelagu Gułag" pisał: "Chwileczkę, mówicie kochacie życie, kochacie życie. Ale jakie życie wy kochacie? Lubicie śpiewać z przytupem, kocham cię, kocham cię życie. Kochacie naprawdę wasze życie? A więc kochacie całe życie, obozowe w łagrach też kochacie? To też jest życie". V. E. Frankl zaś wspomina, że prawda o ludzkim życiu objawiła mu się z całą ostrością w pewien zimowy poranek w Auschwitz, gdy pośród szykan strażników szedł do niewolniczej pracy. "Nagle poraziła mnie myśl: po raz pierwszy w życiu objawiła mi się prawda po tylekroć wplatana w pieśni przez poetów [...], a mianowicie, że miłość jest najwyższym i najszlachetniejszym celem, do jakiego może dążyć człowiek. Pojąłem wówczas sen największej tajemnicy, której rąbka uchylają przed nami dzieła największych poetów, myślicieli i duchownych; droga do zbawienia człowieka wiedzie poprzez miłość i sama jest miłością. Zrozumiałem, że nawet ktoś, komu wszystko na tym świecie odebrano, wciąż może zaznać prawdziwego szczęścia, choćby nawet przez krótką chwilę, za sprawą kontemplacji tego, co najbardziej ukochał".

Łatwo przychodzi nam kochać życie, gdy jest ono spokojne, uładzone, dostatnie. Ale wydaje nam się, że nie możemy już kochać naszego życia, gdy dotknie nas nieszczęście, brak pracy, rozpad małżeństwa, choroba lub śmierć bliskiej osoby. W takich chwilach popadamy w depresję i nachodzą nas samobójcze myśli. Jezus nowonarodzony w stajni betlejemskiej zadaje nam pytanie: jakie my życie kochamy? Życiu nie można stawiać warunków: będę cię kochać, jeżeli będziesz łatwe, przyjemne, radosne i bez bólu. Ale gdy okażesz się nieprzyjemne i pełne cierpienia - odrzucę cię, przekreślę, zniszczę, uśmiercę.

DEON.PL POLECA

"Życie moje" jest "moje", ale na określonych warunkach. Ja bowiem nie jestem twórcą swego życia, nie jestem jego panem ani jego właścicielem. Jestem tylko dzierżawcą, sługą mojego życia. Bóg staje się człowiekiem, by nas nauczyć nas władania naszym życiem i służenia jemu. On jeden bowiem naprawdę zna tajemnicę naszego życia, ponieważ On Stwórca nieba i ziemi - leżący w stajni na sianie - jest Jego Właścicielem i Panem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czego uczy nas Bóg leżący w żłobie
Komentarze (112)
KT
Ktoś Tam
7 stycznia 2012, 09:10
Korekta .. karze tę ruską swołocz .
KT
Ktoś Tam
6 stycznia 2012, 18:43
Posty mogą mieć związek z handelm Polski z Chinami, głównie mięso, przetwory rolno-spożywcze, czyli z wicepremierem Pawlakiem. Polski i tak najprawdopodobniej nie będzie za jakieś 6-13 lat więc się Pawlak z Komorowskim mogą mścić (i z Kaczyńskim). A Kwaśniewski niech mnie dalej zabija to niedość, że Polski może nie być to jeszcze będzie miała bardzo ciężko przy odradzaniu się. Matka Boska choć patronka, to będzie miała ciężkie zadanie. Tak się każe tę ruską swołocz z warszawy.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 16:50
Można jeszcze tylko głupio zapytać autora jakby on zareagował na tortury. Lepiej nie sprawdzać rzeczywistej odpowiedzi.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 16:47
Żeby nie być gołosołownym. Weźmy za przykład św. Filomenę. 13-sto latka wytrzymuje sieczenie rózgami, jak ją topią to aniołowie ją ratują, jak mierzą strzałami to te zawracają i godzą w łuczników. W końcu naszą kochaną świętą ścięto (bez bólu). Można wziąść przykład świetych z Koloseum, ani jeden nie przeżył - rozszarpywani przez dzikie zwierzęta, paleni na stosach, torturowani i co? Bardzo wielu się załamywało, część została męczennikami, wielu bezimiennymi. I jakby Jezus spytał cię podczas tortur łamania kołem albo przypiekania ogniem, albo płonięcia na stosie to co byś mu odpowiedział. Pewnie tak jak osioł ze Sherka - pewnie, że fajnie, a nawet superaśnie. Czy byłbyś szczery? Jeśli tak to masz nadprzyrodzoną łaskę, której nie ma zwykły człowiek, który bluźniłby Bogu wtedy, zdeptałby Go i spluł. 
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 16:33
Więc nie wiadomo, czy to jest artykuł czy autorski wygłup. Pewnie to zależy dla kogo.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 16:33
Dobry dla kogo. Niektórzy się np. pytają czy Jezus ma prawo o cokolwiek się pytać człowieka będąc tak wyposażonym w nadprzyrodzone dary. Czy, aby Bóg nie kpi sobie ze zwykłego człowieka. Ktoś zapyta, a święci męczennicy? A ktoś odpowie a ilu było takich, którzy się załamali, skoro w III w. to był poważny problem. Męczennik jest winien, że odpowiedział na łaskę, czy niewinny jest wiarołomca, który łaski nie dostał?
Q
q
5 stycznia 2012, 14:24
/panie ja umarłem !/  (oczywiście z wykrzyknikiem powinno być)
Q
q
5 stycznia 2012, 14:22
Ktoś Tam Zobacz czy nie za bardzo aby sie rozpędzasz. Litości! Dobry art. ojca Józefa Augustyna. Wolter prawie codziennie otrzymywał listy od pewnego natręta. Po kilku miesiącach nie wytrzymał i odpisał mu: "Panie, ja umarłem? Nie pisz pan już do mnie więcej!"
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:55
Zatem pełny przekaz historii Henocha nie dotyczy tylko tego, że można być przeniesionym do Nieba, tak jak Matka Boska lub Eliasz, ale również można być nieśmiertelnym, pozostawionym na ziemi aż do czasu Paruzji. Co też ci starałem się wykazać, a czego nie raczyłeś zauważyć. Ciekawe komu to sprzedasz, skoro tak wyciągasz, sprawę za sprawą.  Może ktoś z Kongregacji Nauki Wiary, może z Sekretariatu Stanu - takie rzeczy dobrze się sprzedają w świecie dyplomatycznym, może jakiś włoski pisarz, albo francuski - już parę razy Francuzi wypłynęli na moje przemyślenia, może parę niemieckich piosenek. I jeszcze Ameryka Południowa i zaprzyjaźnione służby amerykańskie. Może jakiś znakomity pisarz amerykański - co za wysokie mam o sobie mniemanie. Hitoria przeczy takiemu postrzeganiu siebie, a szkoda bo miałbym spokój. Czasami skromnośc jest pychą co może być bardzo bolesne.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:44
I jeszcze odnośnie Henocha. Pisałeś, że można prosić o ten dar. Owszem, ale można go nie dostać i nie będzie to uzależnione od mojej słabej prośby, ale od tego, że Bóg nie chce mi takiego daru dać. Więc to jest sprzeczne z tym co napisałeś i brakiem zrozumienia natury działania Boga, co muszę przyznać jest dosyć powszechne i wynika z ludzkiej pychy. Zatem może więcej pokory i wtedy nie będzie kłopotów nie tyle ze zrozumieniem ile z przyjęciem tej prawdy.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:22
Co pokazuje, jak głęboko tkwi w nas poczucie ,,niesprawiedliwości" Boga względem nas. Czemu On jemu/jej  dał a mi nie dał.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:21
I donośnie Henocha i mojego bajdurzenia o nim. Otóż zawęziłeś przekaz ewangeliczny o czym ci pisałem, pokzaując jego historię w kontekście słów Chrystusa do św. Jana. Nie tylko bowiem pokazał mu, że przyszłość św. Jana nie powinna św. Piotra interesować, ale pokazał, że jest w stanie obdarować nieśmiertelnością kogo chce i jest suwerenny w swoich decyzjach jako Bóg. Zatem podkreślił jeszcze raz swobodę łaski przed prośbą ludzką i uznał wtrącanie się człowieka  w Jego decyzje jak ,,nie twój interes, mind your own business, etc.", co jest ze wszechmiar zgodne z całym Pismem Świętym. I tu jest twoje bajdurzenie - zawężanie przekazu ewangelicznego. Co jest satanizmem samym w sobie. 
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:11
Ponieważ problem jest poważny również dla osób konsekrowanych, więc SW III powinien się tym zająć, tzn. sprawą wybrania, jak również odniesieniem do możliwości uzyskania nieśmiertelności, raju na ziemi, itp.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:09
Może ktoś z Greogorianum, może jakiś włoski pisarz. Paru Polaków pewnie też ukradłoby przemyślenia z tego działu. Trzeba będzie obserwować, gdzie to wypłynie.
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:07
Mam wrażenie, że werbujesz ludzi w Watykanie na moje przemyślenia XLeszku. Może, krad. Betone, może nuncjusz apostolski w Polsce?
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:05
Pytam się czy mógł Ezaw nie sprzedać swojego pierworództwa? Krótko - tak, nie?
KT
Ktoś Tam
5 stycznia 2012, 13:04
Nieprawda. Po raz kolejny prawdę przedstawiasz tak że staje się nieprawdą. To nie była moja wypowiedź na temat Jakuba i Ezawa ale odniesienie się do tego co Ty nawypisywałeś. W dn. 2011-12-28 08:35:28 napisałeś: Innym przykładem udzielania swobodnego łachy jest Jakub i Ezaw. Bóg nie uszanował prawa pierworództwa, pokazując, że łachę udziela jak chce nie licząc się ze względami ludzkimi. O tym, pisze np. św. Paweł, którego pewnie XLeszku też zwyzywasz od satanistów, z Jezusem już to zrobiono, też musiał się tłumaczyć. [...] W związku z tym, to odpowiadając na te Twoje stwierdzenie, że św. Paweł pisze rzekomo o tym, że Bóg udziela łachę jak chce, nie licząc się ze względami ludzkimi odpowiedziałem Ci, że to nieprawda, i że św. Paweł nie o tym pisze. I aby to pokazać zacytowałem co naprawdę pisał św. Paweł (Hbr 12,15-17). Najpierw Ezaw zlekceważył swój przywilej pierworództwa i sam, z własnej i nieprzymuszonej woli sprzedał swoje prawa do niego bratu, Jakubowi za przysłowiową już miskę soczewicy (Rdz 25,29-34):. Porównajmy ją z treścią listu św. Pawła do Rzymian 9, 13-17. ... jak jest napisane: Jakuba umilowałem a Ezawa miałem w nienawiści. Cóż na to powiemy? Czyżby Bóg był niesprawiedliwy? Żadną miarą! Przecież On mówi do Mojżesza: Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. [Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub się o nie ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. Jak widać powyżej cytaty z twoich wypowiedzi XLeszku świadczą o twojej kompletnej nieznajomości teologii, Pisma Świętego i prawdopodobnie lekkiej chrobie psychicznej. No i po raz kolejny przedstawiasz prawdę tak iż jest nieprawdą... To co piszesz nazywa się manipulację, nie przedstawiasz żadnych argumentów za twoimi stwierdzeniami poza pisaniem, kompletne bzdury, podajesz prawdę tak, że jest nieprawdą - to są chwyty z prasy komunistycznej, które leniwemu czytelnikowi dają pozory twojej uczoności.
LS
le sz
3 stycznia 2012, 17:53
XLeszku, cytat z twojej agresywnej wypowiedzi, niczym nie sprowokowanej z mojej strony, wypowiedź w obecnej numeracji na stronie 15. I na podstawie Twojego pisania sądzę że Ty to wszystko doskonale wiesz. Tyle tylko że swojej wiedzy używasz do przeinaczania prawdy, czytając to co piszesz mam wrażenie jakbym czytał wypowiedzi szatana. Dlatego nie mam ochoty wdawać się z Tobą w dyskusje. Ktosiu Tam, cała późniejsza historia sporów z Tobą jedynie potwierdzała, że miałem rację z w/w. Cały czas swoją wiedzę używasz do przeinaczania prawdy, i co rusz, czytając to co pisałeś miałem wrażenie jakbym czytał wypowiedzi szatana. Twoja wypoweidź na temat Jakuba i Ezawa strona 14. Nieprawda. Św. Paweł nie o tym pisze. Św. Paweł napisał (Hbr 12,15-17):. Nieprawda. Po raz kolejny prawdę przedstawiasz tak że staje się nieprawdą. To nie była moja wypowiedź na temat Jakuba i Ezawa ale odniesienie się do tego co Ty nawypisywałeś. W dn. 2011-12-28 08:35:28 napisałeś: Innym przykładem udzielania swobodnego łachy jest Jakub i Ezaw. Bóg nie uszanował prawa pierworództwa, pokazując, że łachę udziela jak chce nie licząc się ze względami ludzkimi. O tym, pisze np. św. Paweł, którego pewnie XLeszku też zwyzywasz od satanistów, z Jezusem już to zrobiono, też musiał się tłumaczyć. [...] W związku z tym, to odpowiadając na te Twoje stwierdzenie, że św. Paweł pisze rzekomo o tym, że Bóg udziela łachę jak chce, nie licząc się ze względami ludzkimi odpowiedziałem Ci, że to nieprawda, i że św. Paweł nie o tym pisze. I aby to pokazać zacytowałem co naprawdę pisał św. Paweł (Hbr 12,15-17). Najpierw Ezaw zlekceważył swój przywilej pierworództwa i sam, z własnej i nieprzymuszonej woli sprzedał swoje prawa do niego bratu, Jakubowi za przysłowiową już miskę soczewicy (Rdz 25,29-34):. Porównajmy ją z treścią listu św. Pawła do Rzymian 9, 13-17. ... jak jest napisane: Jakuba umilowałem a Ezawa miałem w nienawiści. Cóż na to powiemy? Czyżby Bóg był niesprawiedliwy? Żadną miarą! Przecież On mówi do Mojżesza: Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. [Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub się o nie ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. Jak widać powyżej cytaty z twoich wypowiedzi XLeszku świadczą o twojej kompletnej nieznajomości teologii, Pisma Świętego i prawdopodobnie lekkiej chrobie psychicznej. No i po raz kolejny przedstawiasz prawdę tak iż jest nieprawdą... Najpierw 2011-12-28 19:49:15 wpierw skomentowałem Twoje bajdurzenie na temat Henocha, a potem jako potwierdzenie tego zacytowałem to co w Biblii jest na ten temat (Rdz 5,21-24 oraz Hbr 11,1-6). Potem 2011-12-28 19:53:56 cytując co Biblia mówi na temat historii Jakuba i Ezawa (Rdz 25,29-34, Rdz 27,18-37 oraz Rdz 28,1) skomentowałem Twoje bajdurzenie na ich temat. A ponieważ usiłowałeś powoływać się na to co powiedział Jezus Piotrowi na temat Jana oraz na Rz 9,13, to w dn. 2011-12-30 18:53:42 skomentowałem jeszcze J 21,20-23 oraz Rz 9,13-17. Jak więc widać, odrzucasz i przemilczasz to co jest dla Ciebie niewygodne, a to co zostaje przeinaczasz tak aby z prawdy zrobić nieprawdę.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 17:23
A co można powiedzieć o Jezusie w żłobie leżącym: kocha nas, chce nas zbawić, ale robi co chce i ma tak wielką przewagę nad zwykłym człowiekiem, że dla wielu sama próba porównywania go do człowieka jest już kpiną, gdyż porównuje się naturę, która dla Chrystusa-Człowieka jest taka sama jak dla człowieka, ale kondycja duchowa człowieczeństwa Jezusa jest tak daleka od kondycji duchowej zwykłego człowieka, że wielu jak słyszy nawoływania do naśladowania Go przez Niego samego to albo klnie, albo spluwa, albo mówi szkoda gadać. To tak jakby stawać w zapasy olbrzymem, gigantem, dal którego wypełnienie nakazów miłości to drobiazg, a dla człowieka to olbrzymi trud. Dlatego ludzie się denerwują jak widzą takie przykłady, bo nie mogą się pogodzić z łachą czy widzimisię Boga.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 17:17
I muszę powiedzieć, że tego typu rozgoryczenie nie jest właściwe wyłącznie osobom świeckim, ale również i wiernym konsekrowanym. Zatem wydanie stosownego dokumentu w tej sprawie przez Kongregację Nauki Wiary byłoby już cenną pomocą dla wiernych całego świata.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 17:14
I jeszcze rekapitulując nasze dotychczasowe wypowiedzi na temat naśladowania Chrystusa. Bez łaski jak poniżej wynika, nie można tego zrobić, co dla wielu ludzi jest sadyzmem i okrucieństwem Boga, który z niezrozumiałych względów jednym pozwala być bardziej świetym a innym nie. Stopień świętości jest bowiem nie tylko wynikiem osobistej odpowiedzi wiernego na dar Boga, ale i łaską Boga dawaną darmo wedle wolnej woli Boga. Z tym nie może pogodzić się wiele osób dlatego Boga porzuca i nienawidzi wprost. Dlatego Sobór powinien jasno przypomnieć naukę o wybraniu i łasce i zachęcić wiernych do trwania w pokorze, mimo braku wybrania, na taką skalę jaką by chcieli mieć.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 17:08
Ponadto Sobór powinien określić perspektywy rozwoju chrześcijańskiego w ramach nowej duchowości, np. możliwość uzyskania nieśmiertelności, odzuskania Raju na ziemi, czyli stanu duchowego utraconego wskutek grzechu pierworodnego, możliwości bycia doskonalszym niż Najświętsza Maria Panna - w tym wypadku Sobór powinien określić warunki konieczne do starania się o tego typu dar. Ponadto powinien rozszerzyć Drogę Krzyżową, np. o Zmartwychwstanie, Tajemnicę Chrztu, Maryją jako Matkę Kościoła, Zesłanie Ducha Świętego jako cel Odkupienia itp., i zmienić formę Mszy Świętej z historycznej na medytacyjno-kontemplacyjną, która odprawiana w zakonach kontemplacyjnych doprowadzi do rozkwitu życie duchowe. Jesli ktoś uważa, że obecna formuła z niemowlęctwa Koscioła jest odpowiednia na obecne czasy to niech się rozejrzy po skutkach.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 16:50
Reasumując I. Do reformy Kościoła i życia wewnętrznego wiernych powinien być zwołany Sobór, który uporządkowałby zagadnienia życia duchowego, różnych form duchowości - maryjnej, franciszkańskiej, ignacjańskiej, karmelitańskiej, dominikańskiej, benedyktyńskiej, Ojców Pustyni, augustiańskiej itp. Dokonałby podsumowania 2000 tysiącelci duchowości chrześcijańskiej, wyznaczył zasady życia sakramentalnego i zredefiniował duchowość katolicką jako Eucharystyczną, Biblijną i opartą o Księgę Stworzenia, podkreślając, że nowa duchowość jest pełniejsza, gdyż wypełnia treścią Łaskę Sakramentalną poprzez odniesienie działania Boga do życia codziennego każdego wiernego.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 16:45
Do q. Cóż mogę tylko powtórzyć, że w świetle listów świętego Pawła widać, że nie masz racji, zresztą nie rozumiesz sensu wypowiedzi sprowadzając np. brak beatyfikacji wśród biskupów do czystych rąk. Niestety to nie jest sprawa czystych rąk, czyli powiedzmy jakiś ostatnich 1200 lat, ale sprawa łaski, której działania jak widać z poniższych tekstów, nie można sprowadzić do zwykłej przyzwoitości. Świętośc wymaga heroizmu, a to już nie jest tak powszechne. Nawet w Episkopacie Polski.
KT
Ktoś Tam
3 stycznia 2012, 16:39
XLeszku, cytat z twojej agresywnej wypowiedzi, niczym nie sprowokowanej z mojej strony, wypowiedź w obecnej numeracji na stronie 15. I na podstawie Twojego pisania sądzę że Ty to wszystko doskonale wiesz. Tyle tylko że swojej wiedzy używasz do przeinaczania prawdy, czytając to co piszesz mam wrażenie jakbym czytał wypowiedzi szatana. Dlatego nie mam ochoty wdawać się z Tobą w dyskusje. Twoja wypoweidź na temat Jakuba i Ezawa strona 14. Nieprawda. Św. Paweł nie o tym pisze. Św. Paweł napisał (Hbr 12,15-17):. Najpierw Ezaw zlekceważył swój przywilej pierworództwa i sam, z własnej i nieprzymuszonej woli sprzedał swoje prawa do niego bratu, Jakubowi za przysłowiową już miskę soczewicy (Rdz 25,29-34):. Porównajmy ją z treścią listu św. Pawła do Rzymian 9, 13-17. ... jak jest napisane: Jakuba umilowałem a Ezawa miałem w nienawiści. Cóż na to powiemy? Czyżby Bóg był niesprawiedliwy? Żadną miarą! Przecież On mówi do Mojżesza: Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. [Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub się o nie ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. Jak widać powyżej cytaty z twoich wypowiedzi XLeszku świadczą o twojej kompletnej nieznajomości teologii, Pisma Świętego i prawdopodobnie lekkiej chrobie psychicznej. Zresztą i tak nie masz wglądu w swoją chorobę więc raczej się tylko bradziej rozjuszysz i obrzucisz wyzwiskami.  
Q
q
2 stycznia 2012, 22:53
Ktoś Tam Nie zdziwiły mnie takie Twoje odpowiedzi w tym miejscu. Dziwi mnie natomiast to, że w innym miejscu się nie wypowiadasz. Albo wypowiadasz się pod innym nickiem w innym stylu. Przestań prowokować, albo zgłoś sie do specjalisty(odpowiedniego lekarza)
LS
le sz
2 stycznia 2012, 21:01
Reasumując dotychczasową dyskusję należy napisać, że nauczanie Kościoła w materii świętości, w zakresie działania łaski jest chore i niewystarczające. Reasumując należy napisać Ktosiu Tam, że jesteś zwyczajnym kłamcą i oszczercą. I to wyjątkowo bezczelnym kłamcą, gdyż nawet po wykazaniu Ci Twoich kłamstw, nadal zapierasz się w nich, rzucają je jak błoto, nie podając jakiegokolwiek uzasadnienia. A to co wypisujesz na temat świętości, łaski czy Pana Boga jest najzwyczajniej chore. Pozostaje jedynie pytanie na ile jesteś tego świadomy, a na ile sam jesteś chory. Wszystkimi swoimi wpisami potwierdziłeś tylko to co już na sammym początku Ci napisałem, że nie widzę sensu w dyskutowaniu z Tobą, a spierając się z Tobą mam wrażenie że prowadzę spór z szatanem. Każdą prawdę przeinaczałeś w nieprawdę aby używać jej do propagowania swoich bredni i wręcz obrażania Pana Boga. Z ubolewaniem należy stwierdzić, że aby wyjść z tej bolesnej sytuacji należy w trybie pilnym zwołać Sobór Watykański III, który by jasno i wprost określił granice świętości możliwej do zdobycia, np. że można być świętszym od Matki Boskiej, zebrał pozytywne elementy ascezy i mistyki, podał urzędową naukę odnośnie życia duchowego i jego dynamiki, zaproponował metody osiągania wysokich stopni doskonałości z możliwością korekty, gdy zawiodą i zaleceniem aktywnego szukania skutecznych. Ten Twój wpis jest bardzo wymowny i sam w sobie świadczy o Tobie, o Twoim stanie.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 20:45
Czyli w 50-tą rocznicę SW II narodził się nam SW III.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 20:43
Droga Effo. Bardzo dobrze piszesz, tylko ostatni raz dziadek słuchał mądrzejszych w 1939 i był silny, zwarty, i gotowy.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 20:40
Reasumując dotychczasową dyskusję należy napisać, że nauczanie Kościoła w materii świętości, w zakresie działania łaski jest chore i niewystarczające. Przyczyniło się do rozrostu satanizmu w świecie, za co głównie odpowiadają kolejni Ojcowie Święci, później teolodzy katoliccy, gdyż nie pokazują perspektyw życia sakramentalnego w świetle Objawienia i Tradycji, czy nie wprost współdziałają z piekłem, choć może nieświadomie, przyczyniając się pośrednio do przyszłej zagłady cywilizacji, jak będzie miała miejsce, gdy zapowiadane kary w Medjugorie będą miały miejsce. Jest to również związane z nieumiejętnym przekazem wiary odnośnie postaci Jezusa i Maryi, które są dawane do naśladowania, bez uprzednich zastrzeżeń, że nigdy nie będzie się można do nich zbliżyć bez uprzedniej łachy ze strony Pana Boga, któraż to jest rozdawana bardzo skąpo. Raz, parę razy na stulecie. Wiele osób widząc ten stan rzeczy jest rozżalonych na Pana Boga, że ich ,,nienawidzi" jak Ezawa, a paru Jakubom błogosławi, bo ma takie widzi misię. Z ubolewaniem należy stwierdzić, że aby wyjść z tej bolesnej sytuacji należy w trybie pilnym zwołać Sobór Watykański III, który by jasno i wprost określił granice świętości możliwej do zdobycia, np. że można być świętszym od Matki Boskiej, zebrał pozytywne elementy ascezy i mistyki, podał urzędową naukę odnośnie życia duchowego i jego dynamiki, zaproponował metody osiągania wysokich stopni doskonałości z możliwością korekty, gdy zawiodą i zaleceniem aktywnego szukania skutecznych.
AC
Anna Cepeniuk
2 stycznia 2012, 20:06
Może zamiast pisać głupoty, to lepiej poczytać ze zrozumieniem co mądrzejsi piszą? Chyba, że ~Ktosiu tylko pisać umiesz.....
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 19:52
I wiesz co, jak ludzie ,,Solidarności" to słyszą to się obruszają i mówią, że tak było za komuny. Natomiast ci, którzy znają historię i współczesność odpowiadają, że różnica jest taka, że za komuny latało się do Moskwy bez paszportu, a teraz to jak kto chce.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 19:42
Do q. Może jeszcze jeden dyplomatyczny (w różnych wersjach - ta jest polska). Czy wiesz jakie jest największe miasto na świecie? Nie. Jakie? Moskwa. A dlaczego Moskwa? Bo jak się wsiada w samolot na peryferiach w Warszawie to się leci dwie godziny do centrum.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 19:21
q opowiem ci jeszcze jeden, bo mi opowiedziałaś/eś dwa. Raz syn bacy wybrał się na rozmowę z profesorem chcąc mu pokazać jak jest głupi. Jak przyszedł do domu to ojciec się go pyta: i co pokazałeś mu jak jest głupi? Nie, mówi syn bacy, ale nakładłem mu po ryju.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 19:15
Do q. Ple, ple, ple. To mój dowcip dla ciebie.
Q
q
2 stycznia 2012, 15:35
Do Ktoś Tam (nie wiem czy zrozumiesz właściwie ten, żart-a właściwie dwa) ale rozum sobie go jak chcesz. Możesz nawet odpisać jak chcesz ple ple ple, albo coś innego. Platon zdefiniował kiedyś człowieka jako istotę dwunożną i nieopierzoną. Inny filozof Diogenes, postanowił pokazać jak niedoskonała jest ta definicja. Przyniósł oskubanego koguta i powiedział -Oto człowiek Platona. Hans Christian Andersen nie dbał zbytnio o swój wyglad. Kiedyś pewien bankier spotkał go na spacerze w parku i złośliwie zapytał: -Czy ten nędzny przedmiot na pańskiej głowie jest cylindrem? Andersen odpowiedział: -Tak, jeśli ten nędzny przedmiot pod pańskim cylindrem jest głową.
LS
le sz
2 stycznia 2012, 14:33
A niby w którym miejscu zwyzywałem Ciebie od satanistów?!? A Jezusa to kto i kiedy rzekomo zwyzywał od satanistów?!? Naucz się drogi XLeszku Pisma Świętego, która to znajomość jest żadna.   Oj, Ktosiu Tam... Gdybym rzeczywiście zwyzywał Ciebie od satanistów to mógłbyś to bardzo prosto udowodnić cytując i podając adres źródła. Ale tego nie robisz, bo nie możesz zrobić, gdyż nic takiego nie miało miejsca, a Ty jesteś zwyczajnym kłamcą i oszczercą. Gdyby Jezusa rzeczywiście zwyzywano od satanistów to również mógłbyś to prosto udowodnić cytując i podając miejsce cytatu w Biblii. Ale tego również nie zrobisz, gdyż nie możesz tego zrobić, ponieważ nic takiego również nie miało miejsca, a Ty po raz kolejny okazujesz się zwyczajnym kłamcą i oszczercą. Tak, Ktosiu Tam, jesteś zwyczajnym kłamcą i oszczercą, i nawet jak zabierasz się za coś prawdziwego, to tak to przeinaczasz że z prawdy robisz nieprawdę. Zupełnie jak szatan, który człowieka zwodzi w ten sposób, że ukrywając się pod cudzą postacią której używa jako narzędzia, swoje kłamstwa/zło przedstawia człowiekowi tak aby miały pozory prawdy/dobra. W Raju również przecież szatan ukrywający się pod cudzą postacią  tak ubrał swoje kłamstwa w słowa że Ewa mu uwierzyła i uległa pokusie bycia jak Bóg. Zupełnie jak Ty, Ktosiu Tam, rzekomo marzący o wielkiej świętości, ale jednak jakoś olewający łaski którymi Cię Bóg obdarza, i wręcz marnotrawiący otrzymane od Boga talenty używając ich do szkalowania Go i ubliżania Mu...
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 13:21
Tak, im człowiek świętszy tym bardziej podoba się Bogu. Żałosne, choć nie zabawne lecz zasmucające to jest to, że można wypisywać takie rzeczy jak Ty wypisujesz.  Mówiąc krótko nie masz nic do powiedzenia poza bełkotem.
KT
Ktoś Tam
2 stycznia 2012, 13:20
A niby w którym miejscu zwyzywałem Ciebie od satanistów?!? A Jezusa to kto i kiedy rzekomo zwyzywał od satanistów?!? Naucz się drogi XLeszku Pisma Świętego, która to znajomość jest żadna.  
LS
le sz
1 stycznia 2012, 19:34
[qoute]Jakie więcej łask niż niezbędne?!? Co Ty pleciesz?!? Masz jakieś chore wyobrażenia łaski skoro uważasz że Bóg mógłby rozdawać łaski zbędne człowiekowi. Zbędne zdaniem Pana Boga. Co już pisałem. Nieprawda. Nie pisałeś o dawaniu łask zbędnych zdaniem Pana Boga. Napisałeś natomiast w 2011-12-31 19:18:31 że: Prawdą jest, że Bóg daje łaski niezbędne do wypełnienia powołania człowieka na ziemi - i tyle daje. Jakby chciał człowiek dostać więcej to już możnie nie dostać. A więc, że Bóg daje niezbędne łaski. I że jakby człowiek chciał więcej niż te niezbędne to nie dostanie. Napisz wprost, czy uważasz chęć osiągnięcia świętości większej od NMP za zbędną? Nie uważam tego za zbędne lecz za idiotyczne. Za idiotyzm wynikający z chorych poglądów i chorych ambicji. Z jednej strony Bóg chce, żeby człowiek był jak najświętszy, ale gdy człowiek chce być świętszy od Najświętszej Maryii Panny to już twoim zdaniem jest to zbędne. Nieprawda. Znowuż kłamiesz. Nigdy nie twierdziłem że jest to zbędne. Po raz kolejny bierzesz coś co jest prawdą i przeinaczasz to tak aby wyprowadzać z tego kłamstwo. Działania typowe dla szatana. Czyli co, Bóg nie dość, że jest hipokrytą to jeszcze jest kłamcą? Tak wielu ludzi uważa. Nie, Bóg nie jest ani hipokrytą ani kłamcą. To Ty Ktosiu Tam jesteś hipokrytą i kłamcą - tak wielu ludzi uważa... Przecież im człowiek świętszy to się bardziej Bogu podoba, ale jak widać nie może się podobać za bardzo. Co jest żałosne i zabawne jednocześnie. Myślę więc, że nie jest to sprawa Pana Boga tylko chorego naouczania Magisterium Kościoła w tym względzie. Tak, im człowiek świętszy tym bardziej podoba się Bogu. Żałosne, choć nie zabawne lecz zasmucające to jest to, że można wypisywać takie rzeczy jak Ty wypisujesz.
LS
le sz
1 stycznia 2012, 19:33
Tłumaczyłem to nawet również na przykładzie Jakuba i Ezawa, Otóż nie tłumaczyłeś, mało tego napisałeś, że takiego cytatu w ogóle nie ma. Więc jesteś zwykłym kłamcą. Ktosiu Tam... twierdzisz że jestem kłamcą gdyż twierdziłem że takiego cytatu nie ma?!? No to poproszę o dokładne zacytowanie tego mojego rzekomego kłamstwa. A póki tego nie zrobisz to ja Ciebie będę nazywał kłamcą! Przy okazji przypominam Ci się z Twoimi wcześniejszymi kłamstwami! 1. W dn. 2011-12-28 08:35:28 insynuowałeś że zwyzywałem Ciebie od satanistów: O tym, pisze np. św. Paweł, którego pewnie XLeszku też zwyzywasz od satanistów, z Jezusem już to zrobiono, też musiał się tłumaczyć. A gdy w dn. 2011-12-28 19:53:56 zaprotestowałem pytając: A niby w którym miejscu zwyzywałem Ciebie od satanistów?!? A Jezusa to kto i kiedy rzekomo zwyzywał od satanistów?!? to olałeś to i ani nie podałeś gdzie rzekomo Cię tak zwyzywałem ani nie odwołałeś swoich oszczerczych zarzutów. 2. W dn. 2011-12-29 15:06:33 zarzuciłeś mi: XLeszku, nieprawdą jest co piszesz na temat Henocha. [...] Mówiąc wprost XLeszku piszesz kłamstwa zarzucając mi kłamstwa. Jednak skoro nie podałeś co rzekomo nieprawdziwego napisałem na temat Henocha oraz co rzekomo było kłamstwem gdy zarzucałem Ci kłamstwa, to w dn. 2011-12-30 18:53:42 zapytałem się o to prosząc o podanie konkretnie co rzekomo było nieprawdą i kłamstwem. Ale oczywiście to również olałeś i nic nie odpisałeś. 3. W dn. 2011-12-30 21:19:27 zarzuciłeś mi kłamstwo i bajdurzenie: Więc XLeszku. Kłamstwem jest stwierdzenie, że mam wszelkie łaski do tego, żeby w pełni naśladować Chrystusa. To co piszesz ma się nijak do oficjalnego nauczania. Raczej by się z nim zapoznał i porozmawiał z kompetentnymi osobami zamiast zwyczajnie bajdurzyć. [...] Ponadto wykazałem ci kłamstwa na przykładzie Jakuba i Ezawa, więc nie mamy o czym rozmawiać. A ponieważ nie wygłaszałem w/w stwierdzenia to już w dn. 2011-12-30 22:17:42 zaprotestowałem: Ktosiu Tam, a czy mógłbyś podać niby gdzie wygłosiłem takie jak podawane przez Ciebie powyżej stwierdzenie? Bo ja twierdzę, że pisząc coś takiego po raz kolejny insynuujesz coś czego nie twierdziłem. Nigdy nie twierdziłem, że ktokolwiek ma wszelkie łaski do tego aby w pełni naśladować Chrystusa, a w 2011-12-30 20:41:10 stwierdziłem wręcz, że: Głupotą jest wyobrażać sobie że ktokolwiek może być w stanie upodobnić się do Chrystusa. Poprosiłem również abyś wreszcie podał konkretnie co rzekomo było kłamstwem na temat Jakuba i Ezawa. A Ty co zrobiłeś? Oczywiście po raz kolejny olałeś to co napisałem i nic nie odpisałeś. 4. Natomiast w dn. 2011-12-31 19:23:43 postawiłeś kuriozalny zarzut, że nie skomentowałem a nawet pisałem kłamstwa: [...] z wolną wolą Boga, który daje jak chce, jak na przykładzie Jakuba i Ezawa, których nawet nie skomentowałeś, a nawet pisałeś kłamstwa. Na podstawie w/w Twoich kłamstw twierdzę więc, że jesteś Ktosiu Tam wyjątkowo bezczelnym i podłym kłamcą i oszczercą, gdyż nie mając w dyskusji argumentów uciekasz się do kłamstw i oszczerstw. Dyskusja z Tobą to jak dyskusja z szatanem, gdyż szatan również argumentuje wykorzystując kłamstwa.
LS
le sz
1 stycznia 2012, 19:33
Powtarzam po raz n-ty. KAŻDY człowiek otrzymuje od kochającego Boga tyle łask ile potrzebuje. I korzystając z tych łask, współpracując z nimi, KAŻDY może naśladować i Jezusa i Maryję. Należy jednak mieć przy tym świadomość, że Jezus był/jest Bogiem, a Maryja nie była obciążona skutkami grzechu pierworodnego, w związku z tym, choć każdy może coraz doskonalej naśladować Jezusa i Maryję, to jednak nigdy nie osiągnie ich doskonałości. I tu właśnie wielu widzi hipokryzję Pana Boga. To że ktoś, choćby Ty, oskarża Pana Boga o hipokryzję nie jest jeszcze żadnym dowodem na to że Pan Bóg jest hipokrytą. Raczej dowodzi złej woli lub wręcz głupoty oskarżyciela. Już nie raz rzucałeś tutaj różne oskarżenia, ale jak zażądałem jakichkolwiek dowodów czy uzasadnień to wiałeś z podkulonym ogonem. Bo z takiego dawania wynika, że Bóg np. nie chce żeby ludzie byli świętsi niż Maryja. Dlaczego nie chce. Dlaczego chce, żeby byli byle jak święci. Nieprawda. Nic takiego z tego nie wynika. Takie wnioski jak podajesz mogą wynikać co najwyżej z Twojego zapierania się przy takim przeinaczaniu prawdy że staje się nieprawdą. Bóg stworzył ludzi do świętości i chciałby aby wszyscy ludzie byli doskonali i święci jak to tylko jest możliwe. Problem jedynie w tym, że niektórzy zachowują się jak pryszczate nastolatki wojowniczo pokrzykując że oni wiedzą lepiej niż Bóg co to jest doskonałość i świętość, i że gdyby tylko Bóg zechciał im pozwolić zamiast przeszkadzać, to oni byliby świętsi od samego Boga... Jeśli uważasz, że świętość np. św. Jana od Krzyża nie jest byle jaka, to w prównaniu do Maryji Tak, uważam że świętość np. św. Jana od Krzyża nie jest byle jaka, nawet w porównaniu do świętości Maryji. Świętość różnych świętych jest po prostu RÓŻNA, tak jak różni są poszczególni święci. Poszczególni ludzie żyją w różnych czasach, w różnych miejscach, w których występują różne sytuacje. Świętość różnych ludzi jest tak różna jak różne są powołania różnych ludzi. mam inne zdanie. Jest byle jaka. Bo był obciązony grzechem. I ja też nie mam tej łaski. I wielu jej nie ma. A chciałoby mieć. Czego jakoś nie zauważasz, co jest zabawne. Wg. Twojego chorego myślenia należałoby uznać, że skoro wszyscy ludzie są obciążeni grzechem to ich świętość może być wyłącznie byle jaka więc i jest byle jaka. Ale zauważ jednak, że świętość św. Jana od Krzyża jest taka jaka jest całkowicie niezależnie od tego co Ty o niej sądzisz! Możesz sobie więc nazywać ją świętością byle jaką jak Ci to sprawia satysfakcję, ale te wprowadzane przez Ciebie nazewnictwo i tak absolutnie nic tej świętości nie ujmuje! I sam spróbuj być choć odrobinę tak byle jak święty jak Jan od Krzyża. To dziwne, że nie zauważasz tego, że zamiast wykorzystywać wszelkie łaski jakie tylko Ci Bóg aby dążyć do świętości na swoją miarę, Ty obrażasz się i nie osiągasz nawet tej świętości którą nazywasz byle jaką. No to kim Ty w takim razie jesteś skoro nie potrafisz być świętym choć odrobinę z bylejakiej świętości?!? Ktosiu Tam! Możesz sobie pokrzykiwać tupiąc i wierzgając nogami jak tylko długo chcesz, ale i tak nie jesteś w stanie zmienić tego, że urodziłeś się obciążony grzechem pierworodnym. I w swoim durnym zachowaniu na zasadzie 'na złość tacie niech mi marzną uszy' możesz również kisić się ze złości odtrącając wszelkie łaski jakie Ci Bóg daje. Ale wiesz co? Na tym właśnie m.in. polega piekło.
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 16:18
Do mario.italia . Twoim najmilszym zajęciem jest ublizanie Bogu, i zanieczyszczanie swojego Kościoła ekstrementami, gdy przeniesie się Stolicę do Avignionu. Już dawno Stolicy Apostolskiej nie powinno być w Rzymie, bo taka jest wasza wiara, na poziomie tresowanego psa, tylko w Częstochowie, gdzie wiara jest dojrzała i stabilna, która przeszła nie jedną zawieruchą dziejową, łącznie z rozbiorami i dwiema wojnami światowymi i potopem szwedzkim. Więc oczyść z fekaliów swój Kościół, a jak bedziesz czysty do zrozumiesz, że w Częstochowie powinna być Bazylika Większa, tak jak Kościół św. Pawła za Murami czy Bazylika na Lateranie, do której dopuściłeś zapuszczenie i zbezczeszczenie, czego nigdy w Polsce nie było. Może byś się uderzył raz we własne piersi a nie zawsze w cudze.
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 16:13
Do nie kpij sobie. Chciałbym, abyś skomentował to co napisałem ple. ple, ple. Jeśli kpiłem sobie z Ojca Świętego to ty kpisz z prawdy, czyli samego Boga.
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 16:11
Do o. Słusznie piszesz ple, ple, ple.
M
mario.italia
1 stycznia 2012, 14:45
A najbardziej zabawny to jest Ojciec Święty w dzisejszym kazaniu. Modli się o pokój w jwgo najgłębszym znaczeniu. Czy, aby Ojciec Świety wie o co się modli? Przecież niepokój jako antyteza pokuju jest skutkiem grzechu, więc ni mniej ni więcej modli się o bezgrzeszną ludzkość. Ładnie, bardzo ładnie, tylko jakby mógł to jeszcze napsać wprost. Chyba, że nie wie o co Boga prosi i jeszcze ma pozostałości po noworocznym szampanie. Pewnie orędzie pisał po paru toastach :))) UBLIZANIE INNYM, TO TWOJE NAJMILSZE ZAJECIE... 
NK
nie kpij sobie
1 stycznia 2012, 13:35
A najbardziej zabawny to jest Ojciec Święty w dzisejszym kazaniu. Modli się o pokój w jwgo najgłębszym znaczeniu. Czy, aby Ojciec Świety wie o co się modli? Przecież niepokój jako antyteza pokuju jest skutkiem grzechu, więc ni mniej ni więcej modli się o bezgrzeszną ludzkość. Ładnie, bardzo ładnie, tylko jakby mógł to jeszcze napsać wprost. Chyba, że nie wie o co Boga prosi i jeszcze ma pozostałości po noworocznym szampanie. Pewnie orędzie pisał po paru toastach :))) . Papież zaznaczył, że pokój w swym najpełniejszym sensie jest syntezą i sumą wszystkich błogosławieństw. Dlatego również Kościół w pierwszy dzień roku modli się szczególnie o ten najwyższy dar i ukazuje światu Jezusa, który jest "naszym pokojem" (Ef 2,14) a jednocześnie drogą, którą można osiągnąć ten cel.
O
o
1 stycznia 2012, 12:18
skąd wiesz że jej? a może jego? Ty masz w głowie sieczkę, i sam nie wiesz jaką. Twoje argumenty to pusta paplanina. Sam robisz sobie problemy.
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 12:16
A najbardziej zabawny to jest Ojciec Święty w dzisejszym kazaniu. Modli się o pokój w jwgo najgłębszym znaczeniu. Czy, aby Ojciec Świety wie o co się modli? Przecież niepokój jako antyteza pokuju jest skutkiem grzechu, więc ni mniej ni więcej modli się o bezgrzeszną ludzkość. Ładnie, bardzo ładnie, tylko jakby mógł to jeszcze napsać wprost. Chyba, że nie wie o co Boga prosi i jeszcze ma pozostałości po noworocznym szampanie. Pewnie orędzie pisał po paru toastach :))) .
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 12:12
Wiem przedszkolaku, właśnie dlatego jest on taki, abyś mógł zrozumieć. Ta dyskusja jest właśnie dla dzieci, między innymi.
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 12:10
Pewnie o wolałaby do piachu. To jest jej poziom. Jak nie można obalić argumentu to zakopać problem razem z robiącym problem.
O
o
1 stycznia 2012, 12:00
poziom Ktosia Tam jest faktycznie "do piaskownicy"
P
przedszkolak
1 stycznia 2012, 11:54
~Ktoś Tam [qoute]Jakie więcej łask niż niezbędne?!? Co Ty pleciesz?!? Masz jakieś chore wyobrażenia łaski skoro uważasz że Bóg mógłby rozdawać łaski zbędne człowiekowi. Zbędne zdaniem Pana Boga. Co już pisałem. Napisz wprost, czy uważasz chęć osiągnięcia świętości większej od NMP za zbędną? Z jednej strony Bóg chce, żeby człowiek był jak najświętszy, ale gdy człowiek chce być świętszy od Najświętszej Maryii Panny to już twoim zdaniem jest to zbędne. Czyli co, Bóg nie dość, że jest hipokrytą to jeszcze jest kłamcą? Tak wielu ludzi uważa. Przecież im człowiek świętszy to się bardziej Bogu podoba, ale jak widać nie może się podobać za bardzo. Co jest żałosne i zabawne jednocześnie. Myślę więc, że nie jest to sprawa Pana Boga tylko chorego naouczania Magisterium Kościoła w tym względzie. Jestem młodszym przedszkolakiem i bardzo mi odpowiada ten poziom dyskusji. 
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 11:46
[qoute]Jakie więcej łask niż niezbędne?!? Co Ty pleciesz?!? Masz jakieś chore wyobrażenia łaski skoro uważasz że Bóg mógłby rozdawać łaski zbędne człowiekowi. Zbędne zdaniem Pana Boga. Co już pisałem. Napisz wprost, czy uważasz chęć osiągnięcia świętości większej od NMP za zbędną? Z jednej strony Bóg chce, żeby człowiek był jak najświętszy, ale gdy człowiek chce być świętszy od Najświętszej Maryii Panny to już twoim zdaniem jest to zbędne. Czyli co, Bóg nie dość, że jest hipokrytą to jeszcze jest kłamcą? Tak wielu ludzi uważa. Przecież im człowiek świętszy to się bardziej Bogu podoba, ale jak widać nie może się podobać za bardzo. Co jest żałosne i zabawne jednocześnie. Myślę więc, że nie jest to sprawa Pana Boga tylko chorego naouczania Magisterium Kościoła w tym względzie.  
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 11:40
Tłumaczyłem to nawet również na przykładzie Jakuba i Ezawa, Otóż nie tłumaczyłeś, mało tego napisałeś, że takiego cytatu w ogóle nie ma. Więc jesteś zwykłym kłamcą.
KT
Ktoś Tam
1 stycznia 2012, 11:11
Powtarzam po raz n-ty. KAŻDY człowiek otrzymuje od kochającego Boga tyle łask ile potrzebuje. I korzystając z tych łask, współpracując z nimi, KAŻDY może naśladować i Jezusa i Maryję. Należy jednak mieć przy tym świadomość, że Jezus był/jest Bogiem, a Maryja nie była obciążona skutkami grzechu pierworodnego, w związku z tym, choć każdy może coraz doskonalej naśladować Jezusa i Maryję, to jednak nigdy nie osiągnie ich doskonałości. I tu właśnie wielu widzi hipokryzję Pana Boga. Bo z takiego dawania wynika, że Bóg np. nie chce żeby ludzie byli świętsi niż Maryja. Dlaczego nie chce. Dlaczego chce, żeby byli byle jak święci. Jeśli uważasz, że świętość np. św. Jana od Krzyża nie jest byle jaka, to w prównaniu do Maryji mam inne zdanie. Jest byle jaka. Bo był obciązony grzechem. I ja też nie mam tej łaski. I wielu jej nie ma. A chciałoby mieć. Czego jakoś nie zauważasz, co jest zabawne. A jam nieodparte wrażenie dyskusji ze złodziejem, który pisząc bzdury próbuje wyciągnąć cudze przemyślenia. Nie twój pierwszy to przypadek. A jak wiadomo szatan to złodziej.  
LS
le sz
31 grudnia 2011, 22:56
Rola przykłady w pedagogice polega na tym, że podaje sie ideał, który choć z trudem to można naśladować lub go nawet prześcignąć. Z Jezusem i Maryją tak nie jest, możemy ich naśladować zgodnie z mocą otrzymanej łaski. Jedni bardziej drudzy mniej, z czym wielu nie może się pogodzić, z wolną wolą Boga, który daje jak chce, jak na przykładzie Jakuba i Ezawa, których nawet nie skomentowałeś, a nawet pisałeś kłamstwa. Powtarzam po raz n-ty. KAŻDY człowiek otrzymuje od kochającego Boga tyle łask ile potrzebuje. I korzystając z tych łask, współpracując z nimi, KAŻDY może naśladować i Jezusa i Maryję. Należy jednak mieć przy tym świadomość, że Jezus był/jest Bogiem, a Maryja nie była obciążona skutkami grzechu pierworodnego, w związku z tym, choć każdy może coraz doskonalej naśladować Jezusa i Maryję, to jednak nigdy nie osiągnie ich doskonałości. Owszem, Bóg daje jak chce - trudno żeby dawał tak jak nie chce. Jak Ty sobie wyobrażasz to że Bóg daje nie chcąc dawać?!? Ale to Boże chcenie nie jest żadnym widzi-mi-się! Bóg daje tak jak chce, BO WIE co jest najlepsze, więc daje tak aby było najlepiej! Już wiele razy o tym pisałem. Tłumaczyłem to nawet również na przykładzie Jakuba i Ezawa, ale swoim zwyczajem to olałeś, a teraz zgodnie ze swoją metodą, zamiast podać co rzekomo było kłamstwem ograniczasz się do samego zarzucenia mi kłamstwa. To że są tacy którzy nie potrafią się pogodzić z wolną wolą Boga to żadna nowina. Ci pierwsi którzy nie potrafili się pogodzić z wolą Boga mają nawet swoją nazwę - to diabły lub jak wolisz szatany. A i dzisiaj nie brakuje takich których zżera pycha i z nienawiści usiłują oczerniać Boga...  :-(
LS
le sz
31 grudnia 2011, 22:39
Prawdą jest, że Bóg daje łaski niezbędne do wypełnienia powołania człowieka na ziemi - i tyle daje. Skoro sam jednak przyznajesz że Bóg daje łaski niezbędne czlowiekowi to jak mogłeś wcześniej mówić że Bóg robi ludziom łachę wg własnego widzi-mi-się?!? Jakby chciał człowiek dostać więcej to już możnie nie dostać. Jakie więcej łask niż niezbędne?!? Co Ty pleciesz?!? Masz jakieś chore wyobrażenia łaski skoro uważasz że Bóg mógłby rozdawać łaski zbędne człowiekowi. Z czym również się zgodziłeś na przykładzie Maryi. A tak konkretnie to niby z czym wg Ciebie się zgodziłem?!? Bo nie przypominam sobie abym zgadzał się z jakimikolwiek Twoimi chorymi stwierdzeniami. Wmawianie mi stwierdzeń których nie wygłosiłem to nieuczciwość. I co znamienne, gdy się domagam abyś podał gdzie rzekomo coś takiego stwierdziłem to milkniesz i udajesz że nic się nie stało. Moim celem było tylko pokazanie, że z pedagogicznego punktu widzenia przykłady Jezusa i Maryi to nie są żadne przykłady, bo zeby ich w drobnej cząstce nasladować to już trzeba mieć olbrzymią łaskę, którą nie każdy ma, mało tego nie każdy dostanie choćby chciał. I właśnie z tym wiele osób nie może się pogodzić. Jak widać ty również nie próbując zepchnąć rozumowanie na poboczne tory. A niby na jakie poboczne tory usiłuję zepchnąć rozumowanie?!? To że konsekwentnie wykazuję fałszywość Twojego rozumowania i jego przewrotną kłamliwość nazywasz spychaniem na poboczne tory?!? Drugim celem było uzmysłowienie czytelnikowi tego faktu i zachęcenie go do przemyśleń. Jak widać po tobie XLeszku z różnym skutkiem. Próbujesz zakrzyczeć temat, co jest zabawne, a nie pisać wprost. Ja próbuję zakrzyczeć temat?!? Próbuję zakrzyczeć bo odpowiadam na to co piszesz obnażając Twoje perfidnie zakamuflowane kłamstwa? A Twoje olewanie tego co Ci piszę to zapewne taka metoda zachęcania do przemyśleń? Po raz kolejny stwierdzam że dyskusje z Tobą wywołują we mnie nieodparte wrażenie dyskusji z szatanem. Niby odwołujesz się do jakich prawd, ale tak je przeinaczasz że stają się one nieprawdą służącą do budowania coraz bardziej rozwiniętych kłamstw. A to jedna z metod działania szatana...
KT
Ktoś Tam
31 grudnia 2011, 19:23
Rola przykłady w pedagogice polega na tym, że podaje sie ideał, który choć z trudem to można naśladować lub go nawet prześcignąć. Z Jezusem i Maryją tak nie jest, możemy ich naśladować zgodnie z mocą otrzymanej łaski. Jedni bardziej drudzy mniej, z czym wielu nie może się pogodzić, z wolną wolą Boga, który daje jak chce, jak na przykładzie Jakuba i Ezawa, których nawet nie skomentowałeś, a nawet pisałeś kłamstwa.
KT
Ktoś Tam
31 grudnia 2011, 19:18
 Niby co tak wyglada w nauczaniu Kościoła? W nauczaniu Kościoła jest że Bóg robi ludziom łachę i jednym daje potrzebne im łaski a drugim ich nie daje? A jeszcze innym co prawda łaski daje ale nie pozwala z nich skorzystać?!? A w jakim niby Kościele jest takie nauczanie?!? Bo napewno nie w Kościele Katolickim. Prawdą jest, że Bóg daje łaski niezbędne do wypełnienia powołania człowieka na ziemi - i tyle daje. Jakby chciał człowiek dostać więcej to już możnie nie dostać. Z czym również się zgodziłeś na przykładzie Maryi. Moim celem było tylko pokazanie, że z pedagogicznego punktu widzenia przykłady Jezusa i Maryi to nie są żadne przykłady, bo zeby ich w drobnej cząstce nasladować to już trzeba mieć olbrzymią łaskę, którą nie każdy ma, mało tego nie każdy dostanie choćby chciał. I właśnie z tym wiele osób nie może się pogodzić. Jak widać ty również nie próbując zepchnąć rozumowanie na poboczne tory. Drugim celem było uzmysłowienie czytelnikowi tego faktu i zachęcenie go do przemyśleń. Jak widać po tobie XLeszku z różnym skutkiem. Próbujesz zakrzyczeć temat, co jest zabawne, a nie pisać wprost.
R
r.
30 grudnia 2011, 23:04
DLA  "~nie",  KTóRY MóWI, żE NIE KOCHA żYCIA. JEżELI T WIERDZISZ, żE żE NICHACH żYCIA, TO WIEDZ, żW WIELU, BARDZO WIELU, BARDZO JE KOCHA. SWOJą NIECHęć DO żYCIA, ZACHOWAJ WIęC DLA SIEBIE. NIE ZARAżAJ SWOJą NIECHęCIA, CZY MOżE NAWET NIENAWIśCIą DO żYCIA INNYCH. PRZYNAJMNIEJ TO ZBóR. nIE KOCHASZ żYCIA, PONIEWAż żYJESZ (WYBACZ, żE TO PISZę) TYLKO DLA SIEBIE. wSZAK jEZUS SAM POWIEDZIAŁ, żE "żE KTO STARACI SWOJE żYCIE ZYSKA JE, A KTO ZACHOWA SWOJE żYCIE, TEN JE STRACI". zACHOWUJESZ żYCIE, DROGI "NIE" TYLKO DLA SIEBIE... PODZIEL SIę żYCIEM, W JAKIEJKOLWIEK FORMIE, A ZOBACZYSZ, żE żYCIE MA SMAK. żYCIE ZACHOWANE TYLKO DLA SIEBIE, PSUJE SIę, GNIJE.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 22:17
Więc XLeszku. Kłamstwem jest stwierdzenie, że mam wszelkie łaski do tego, żeby w pełni naśladować Chrystusa. Ktosiu Tam, a czy mógłbyś podać niby gdzie wygłosiłem takie jak podawane przez Ciebie powyżej stwierdzenie? Bo ja twierdzę, że pisząc coś takiego po raz kolejny insynuujesz coś czego nie twierdziłem. Nigdy nie twierdziłem, że ktokolwiek ma wszelkie łaski do tego aby w pełni naśladować Chrystusa, a w 2011-12-30 20:41:10 stwierdziłem wręcz, że: Głupotą jest wyobrażać sobie że ktokolwiek może być w stanie upodobnić się do Chrystusa. Twierdzę więc, że jesteś zwyczajnym oszczercą. Albo nie jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem nawet prostych stwierdzeń, albo jesteś zwyczajnym kłamcą. To co piszesz ma się nijak do oficjalnego nauczania. Raczej by się z nim zapoznał i porozmawiał z kompetentnymi osobami zamiast zwyczajnie bajdurzyć. To Ty zwyczajnie bajdurzysz. Swoje chore wyobrażenia przedstawiasz jako rzekome oficjalne nauczanie Kościoła. A co znamienne, negując to co piszę rzucasz wyłacznie epitety, i ani razu nie napisałeś nic konkretnego. To, że Bóg nie daje wszelkich łask jakie bym chciał już ci wykazałem, więc nie ma sensu się powtarzać. Tego że Bóg nie daje Ci wszystkiego co byś zechciał, choćby wszelkich łask wg Twojego widzi-mi-się to wcale nie musiałeś mi wykazywać bo to oczywiste. Tyle że nie o tym była mowa. A to że Bóg daje daje każdemu - a więc i Tobie, wszelkie łaski jakie są człowiekowi potrzebne to już nie raz wykazywałem więc nie ma sensu tego powtarzać, zwłaszcza że i tak to ignorujesz aby móc dalej bajdurzyć po swojemu. Sposób korzystania z łaski już jest łaską, jedni mogą z nią zrobić więcej inni mniej i nie od nich to zależy ile, tak jak piszesz tylko od Boga na ile im pozwoli. Już nie raz pisałem, że bez Boga nic nie możemy, i wszystko co tylko możemy zawdzięczamy Bogu. I wszystko co tylko od Niego otrzymujemy jest niczym przez nas niezasłużoną uprzedzającą łaską. Nie jesteśmy jednak bezwolnymi, zaprogramowanymi automatami, sterowanymi przez łaskę Bożą. I to w jaki sposób wykorzystujemy otrzymywane od Boga łaski jest zależne od nas. Owszem, nie możemy zrobić nic więcej niż to na co Bóg pozwoli - przecież to oczywiste, już nie raz to zaznaczałem stwierdzając że wszystko co tylko możemy zawdzięczamy Bogu. Rzecz jednak w tym, że gdy otrzymujemy od Boga łaskę to jednak możemy je albo wykorzystywać - oczywiście zgodnie z tym na ile Bóg nam na to pozwala - ale jednak lepiej lub gorzej wykorzystywać, albo możemy te otrzymywane łaski marnować niewiele lub wręcz nic z nimi nie robiąc, pomimo że Bóg pozwalał nam je wykorzystywać. Twoje rozumienie jest chore bo wyobrażasz sobie łaskę jako coś w rodzaju czarów, które działają automatycznie i niezależnie od człowieka. Tak to wygląda w nauczaniu Kościoła. Przykre, ale to prawda, natomiast bzdury, które wypisujesz nie mają potwierdzenia w Magisterium, choć byłoby bardzo dobrze jakby nauka brzmiała tak jak piszesz. Niestety tak nie jest. Niby co tak wyglada w nauczaniu Kościoła? W nauczaniu Kościoła jest że Bóg robi ludziom łachę i jednym daje potrzebne im łaski a drugim ich nie daje? A jeszcze innym co prawda łaski daje ale nie pozwala z nich skorzystać?!? A w jakim niby Kościele jest takie nauczanie?!? Bo napewno nie w Kościele Katolickim. Zapewne w niektórych odłamach protestantyzmu przechowały się jeszcze tego typu relikty predystynacjonizmu. Skoro twierdzisz że taka jest nauka Kościoła to podaj konkretnie gdzie! Dlatego piszę, że z pedagogicznego punktu widzenia podawanie Jezusa i Maryi za przykład jest chore, bo zgodnie z oficjalną nauką Kościoła nie jestem się w stanie do nich w żaden sposób zbliżyć, co jest właśnie sytuacją chorą, wbrew temu co piszesz, że jest. Właśnie brak tej możliwości jest chory. Przynajmniej tak jest na razie. Chory to jest Twój stosunek do tego problemu. Skoro Jezus był/jest Bogiem to nic dziwnego że nie jesteś w stanie w żaden sposób się do niego przybliżyć. Podobnie z Maryją, skoro nie była obarczona skutkami grzechu pierworodnego. Jednak to że wzór do naśladowania jest doskonały wcale nie oznacza że podawanie go za wzór jest chore. Nigdy nie będziesz doskonały więc nigdy nie upodobnisz się do doskonałego wzoru/ideału, ale starając się naśladować te doskonałe wzory/ideały sam stajesz się coraz doskonalszy - choć ciągle równie daleki do doskonałości. Ponadto wykazałem ci kłamstwa na przykładzie Jakuba i Ezawa, więc nie mamy o czym rozmawiać. Nieprawda. Nie wykazałeś mi żadnych kłamstw ani na przykładzie Jakuba i Ezawa ani jakichkolwiek innych. Rzuciłeś jedynie epitet że jestem kłamcą, ale na moją prośbę o konkrety nie odpowiedziałeś mimo że prosiłem o uzasadnienie Twoich oskarżeń. Tym razem również jedynie rzucasz oskarżenie stwierdzając że rzekomo wykazałeś mi jakieś kłamstwo, tyle że ponownie nic nie wykazywałeś, i ciągle nie wiem niby co miałoby być tym kłamstwem. Wygląda na to że jedyne co potrafisz to wypisywać chore teorie przeinaczające prawdę w kłamstwa i zarzucać innym kłamstwo.
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 21:19
Więc XLeszku. Kłamstwem jest stwierdzenie, że mam wszelkie łaski do tego, żeby w pełni naśladować Chrystusa. To co piszesz ma się nijak do oficjalnego nauczania. Raczej by się z nim zapoznał i porozmawiał z kompetentnymi osobami zamiast zwyczajnie bajdurzyć. To, że Bóg nie daje wszelkich łask jakie bym chciał już ci wykazałem, więc nie ma sensu się powtarzać. Sposób korzystania z łaski już jest łaską, jedni mogą z nią zrobić więcej inni mniej i nie od nich to zależy ile, tak jak piszesz tylko od Boga na ile im pozwoli. Tak to wygląda w nauczaniu Kościoła. Przykre, ale to prawda, natomiast bzdury, które wypisujesz nie mają potwierdzenia w Magisterium, choć byłoby bardzo dobrze jakby nauka brzmiała tak jak piszesz. Niestety tak nie jest. Dlatego piszę, że z pedagogicznego punktu widzenia podawanie Jezusa i Maryi za przykład jest chore, bo zgodnie z oficjalną nauką Kościoła nie jestem się w stanie do nich w żaden sposób zbliżyć, co jest właśnie sytuacją chorą, wbrew temu co piszesz, że jest. Właśnie brak tej możliwości jest chory. Przynajmniej tak jest na razie. Ponadto wykazałem ci kłamstwa na przykładzie Jakuba i Ezawa, więc nie mamy o czym rozmawiać.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 20:47
Lub jak kto woli błędnie ją interpretuje. Takie błędy się zdarzały i mało tego, będą się zdarzać. Jeśli tak by miało miejsce to trezba by było szybko błąd sprostować i modlić się żarliwie za zaniedbanie. Ktosiu Tam, to dlaczego w takim razie zamiast szybko sprostować swoje błędy to zapierasz się przy nich?
LS
le sz
30 grudnia 2011, 20:45
W każdym razie przykład Chrystusa i Maryi jest kpiną z człowieka dla bardzo wielu osób, które nie chcą tylko nieznacznie wcielać ideał Chrystusa i Maryi w życie, ale chcą go wcielić w stopniu znacznym, np. podnieść 15 ton albo 30. Wielu ludzi jest świadomych tego problemu, dlatego też wiarę w tej formie przekazu odrzuca wprost. Nie będą psami żywiacymi się okruchami z Pańskiego stołu. Tak więc to jest przyczyna odrzucania wiary przez wiele osób - brak wysłuchania i za słabe łaski, które się z tym wiążą. Może to nie być ,,wina" Ducha Świętego, tylko Magisterium Kościoła, które błędnie podaje naukę objawioną. Czas pokaże, kto ma rację. To nie jest kwestia błędnie podawanego Magisterium Kościoła lecz Twojego chorego wyobrażenia o problemie. Nikt Ci nie zabrania pełnego wcielania ideału Chrystusa. Problem w tym że masz o nim chore wyobrażenia, a zwracane Ci na to uwagi negujesz i przeinaczasz tak by podtrzymywać swoje chore poglądy.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 20:41
I jeszcze jedno, problemem było dawanie Chrystusa jako przykład ludziom, którzy nigdy takich łask nie otrzymają. Jest to zwykły sadyzm Boga i kpina. Bo Jego łaski, łaski NMP, łaski wielu świętych są nieosiągalne dla wielu z przyczyn zasadniczych - nienawiści Boga do człowieka na wzór Ezawa. Coraz bardziej przekonujesz mnie że Twoim problemem jest zwyczajnie chore wyobrażenie o Bogu. I być może stąd bierze się te Twoje pisanie odwołujące się do prawdy w ten sposób że czyni z niej nieprawdę. Nadal dziwię się jednak jak to możliwe, że zdawałoby się inteligentny człowiek może wypisywać takie brednie ja ta o nienawiści Boga do człowieka. Nie mieści mi się również w głowie jak można zapierać się przy twierdzeniu, że święci zostali świętymi bo dostawali łaski umożliwiające zostanie świętymi, a cała reszta nie może zostać sietymi bo nie dostają łask pozwalających zostać świętymi.  Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że łaski otrzymują wszyscy, tyle że nie wszyscy jednakowo z nich korzystają, a świętość nie jest wynikiem czarów nazywanych łaską czy wręcz będących łachą lecz owocem zależnym od tego jak się korzysta z otrzymywanych łask. Niby Bóg chce, aby człowiek był święty, ale tylko tak, trochę, tak na niby. Jak się Go poprosi o nieśmiertelność, na przykład, aaa to już za duża świętość. A co jakbym poprosił o świętość większą od NMP - pewnie bym został satanistą. Tak przynajmniej wygląda nauczanie w tym względzie. Nieprawda! To co napisałeś to są Twoje chore wyobrażenia a nie żadne nauczanie w tym względzie. Trzeba mieć zupełnie popaprane wyobrażenia o świętości aby nie rozumieć że świętym człowiek się staje gdy współpracuje z łaską i wyobrażać sobie świętość jako coś co się otrzymuje w prezencie od Boga do posiadania jak jakiś przedmiot. Sadyzmem jest nakłanianie człowieka do naśladowania Chrystusa w przypadku, gdy łaski zwykłego człowieka są żadne w porównaniu do tych, które On miał. I to trzeba też mieć na uwadze. To nie jest kwestia sadyzmu ale głupoty. Głupotą jest wyobrażać sobie że ktokolwiek może być w stanie upodobnić się do Chrystusa. Natomiast naśladowanie Chrystusa jest jak najbardziej możliwe. Sugerujesz że Chrystus był taki jaki był bo miał jakieś super łaski?!? A niby jakie łaski miał?!? I niby skąd?!? Owszem będzie to uwaględnione na sądzie, ale jak myślisz jaki jest sens kazać robotnikowi naśladować 50-tonowy dźwig w sytuacji, gdy może on podnieśc najwyżej 300 kg i to po wielu ćwiczeniach ascetycznych. Jest to chore. A jak się prosi Boga o łaskę podniesienia 60 ton, aaaa to już byś chciał za dużo. I tu jest problem, możliwe, że tylko z nauczniem, ale tak to na razie wygląda. I sytuacja będzie chora dopóki, dopóty Nauczanie będzie stawiać tego typu sztuczne bariery i mówić wiernym, że nie można za bardzo świętym - bo jeszcze byś się pychą uniósł itp.  Wypisujesz coraz większe głupoty.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 20:20
Cóż, powody, dla których czegoś nie otrzymałem najprawdopodobniej poznam dopiero po śmierci. Jednak wiele osób reaguje nienawiścią do Boga, jeśli nie otrzymają tego czego chcą, mimo iż wiele się modlili. Tak to wygląda. Brak jest jasnego nauczania w tym względzie, jak się zachować, co robić. Ogólnie wiadomo - przyjąć odrzucenie prośby Boga i żyć sytuacją, jaka jest bez uwzględnienia prośby. Jednak dobrze by było wiedzieć jak to się ma w szczegółach, np. jak się modlić w sytuacji trudnej, o jakie charyzmaty itp. Nieprawda. Jest jasne nauczanie w tym względzie. Problem jednak jest w Tobie. Póki będziesz uważał Boga za kapryśnego Starca to nie znajdziejsz rozwiązania. Dopiero gdy uznasz, że: - Bóg jest Wszechwiedzący więc lepiej niż Ty sam wie co jest dla Ciebie najlepsze, - Bóg jest również Wszechmogący, więc nie tylko wie co jest dla Ciebie najlepsze ale i może Ci to dać, - Bóg jest również Miłością, jest Kochającym Ojcem, więc nie tylko wie i może ale i chce dać Ci to co dla Ciebie najlepsze. Dopiero wówczas zrozumiesz że Bóg cały czas daje Ci to co najlepsze. I daje Ci to w w najlepszym momencie i w najlepszych okolicznościach. I wówczas, będziesz modlił się podobnie jak Maryja: niech mi się stanie wola Twoja. A w sytuacjach trudnych będziesz modlił się podobnie jak Jezus w Ogrójcu: jeśli to możliwe, zabierz to ode mnie, ale jeśli to jest konieczne, jeśli tak będzie najlepiej to nie tak się stanie.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 19:27
Wracając do problemu, o którym piszę, szkoda, że Bóg mi nie zrobił łachy nie czyniąc mnie nieśmiertelnym, ani nie dając mi nawet takiej możliwości starania się o nią (co też już jest łaską), przynajmniej tak to rozumiem teraz. Mogę się mylić, kto wie. Strać się każdy może, tylko w tym wypadku to jest jak staranie się o wybór na prezydenta - najpierw trzeba zebrać 100 000 podpisów. No i tu jest problem. I mylisz się. Otrzymałeś od Boga wszelkie potrzebne do tego łaski aby żyć z Bogiem w takiej przyjaźni jak Henoch, i dzięki swojej wierze tak jak Henoch zostać zabranym i przeniesionym do wiecznego życia w niebie tak byś nie oglądał śmierci. Już Ci o tym pisałem.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 19:24
Zatem, jeśli nie znasz swojego powołania lub też nie będziesz go celowo realizować, bo ci się nie podoba, to będziesz się męczyć. Dokładnie tak! I dlatego wielu ludzie nienawidzi Boga, nie dlatego, że nie są Bogami, ale dlatego, że nie chcą się zgodzić na drogę, którą dla nich wybrał Bóg, nie ufając Mu, że będą na niej o wiele szczęśliwsi niż wybierając własną drogę przeciwną Bogu. To się nazywa pycha. Tak, twierdenie że się wie lepiej niż Bóg to się nazywa pycha. Tyle tylko, że to nie jest tak, że Bóg wybrał dla nas jakieś powołanie na zasadzie swojego widzi-mi-się. Bóg nic dla nas nie wybierał. Bóg po prostu wie z czym się wiązałyby poszczególne warianty życiowe, więc wie co jest dla nas najlepsze.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 19:15
Problem ma dwie gałęzie: albo wiem czego Bóg ode mnie chce, bo umiem jakoś to rozpoznać, albo nie bo nie umiem (bez względu na to czy to jest moje zaniedbanie czy nie). Jeśli wiem czego Bóg ode mnie chce to znowu mogę albo to powołanie realizować, albo je odrzucić. Niezupełnie. Możesz albo odrzucić albo usilować realizować, a te usiłowanie może być skuteczne lub nie. Dam ci taki przykład: nie interesuje cię kompletnie medycyna, ale ambicją rodziców jest to żebyś została lekarką. I w końcu tą medycynę skończysz, masz takie zdolności. Ale popatrz jaka będzie z ciebie lekarka, czy naprawdę zycie ludzkie będzie dla ciebie ważne, czy się nie wypalisz, czy dobro człowieka nie przesłonią łapówki albo umowy z funduszami ubzpieczeniowymi itp. Zawód będziesz wykonywać, nawet może poprawnie, tylko nie przybliżysz się przez to do Boga, a to jest główny cel naszego życia - zbawienie. Należałoby dodać jeszcze inny przykład: kompletnie nie masz w tym kierunku żadnych zdolności, ale Twoim marzeniem jest bycie lekarzem. W końcu, po latach egzaminów poprawkowych i komisyjnych, z trudem uzyskujesz dyplom lekarski. Ale popatrz co z Ciebie będzie za lekarz, skoro nie jesteś w stanie zapamiętać na dłużej niż na egzamin żadnych objawów poszczególnych chorób i mylą Ci się nazwy leków. Nie będziesz w stanie poprawnie wykonywać swojego zawodu, a będziesz wręcz szkodzić swoim pacjentom. Nie mówiąc już o przybliżaniu się do Boga. A wszystko dlatego że zaparłeś się że Twoim marzeniemjest medycyna i nie dasz sobie wmówić nic innego...
LS
le sz
30 grudnia 2011, 18:54
Do  q. Otóż Bóg jest ,,kapryśnym Starcem", tylko, że jego kaprysy mają głęboki sens egzystencjalny, uczą człowieka pokory i być może taki jest podstawowy sens Jego ,,kaprysów" - nauczyć człowieka pokory, która polega między innymi uznaniu swojej małości i nicości przed Bogiem, mało tego dobrowolnej jej akceptacji i uznaniu tego za szczęście. Czyli uznaniu swojej pozycji wzgledem Boga jak stworzenia, która wygląda mniej więcej tak jak napisałem, czyli stanu całkowitej zależności egzystencjalnej. Ktosiu Tam, po raz kolejny muszę stwierdzić, że prezentujesz tu zwyczajnie chory obraz Boga. Zastastanawiam się tylko na ile robisz to świadomie. Bóg nie jest kapryśnym starcem. I czy to się komu podoba czy nie, Bóg stworzył świat w najlepszej z możliwych do zaistnienia wersji światów. Tyle tylko, że jest to świat ograniczony ze względu na swe stworzenie oraz materialność. Bóg nie jest więc kapryśnym starcem ćwiczącym człowieka w pokorze tak długo aż pogodzi się on ze swoim losem. Bóg jest kochającym Ojcem, który z miłością otacza opieką swoje dzieci, cierpliwie tłumaczącym co jest dla nich zagrożeniem, a co pożyteczne. Bóg jest kochającym Ojcem troskliwie przedstawiającym swoim dzieciom 'instrukcję obsługi' życia i świata, ale jednocześnie szanującym wolną wolę swych dzieci i pozostawiającym im możliwość dokonywania wyborów, nawet wtedy gdy te dzieci wykorzystują swoją wolność do obrażania Go. Bóg jest kochającym Ojcem troskliwie zajmującym się swymi dziećmi, nawet wtedy gdy te wpierw po szczeniacku stwierdzają, że 'na złość tacie niech nam marzną uszy' a dopiero potem wracają z płaczem i prośbą o przebaczenie. Ludzkie szczęście nie zależy od tego czy pogodzi się z kaprysami złośliwego starca zatruwającego ludziom życie, ale od tego czy człowiek zakocha się w Bogu. Jeśli zakocha się, to będzie wiecznie szczęśliwy przez wieczność przebywając ze swoją Miłością. Ale jeśli się nie zakocha, to wieczne przebywanie z Kimś Niekochanym będzie dla niego piekłem. Nie będzie to jednak miało nic wspólnego z jakimś uznawaniem za szczęście zależności egzystencjalnej. I nie jest mój problem, a problem właśnie Boga. Moim problemem jest rozeznanie czego Bóg ode mnie chce. I to właśnie jest mój problem, gdyż nie ja zadaję sam sobie, autonomicznie cel i sens życia. Niestety jest to bardzo uwarunkowane przez łachę i kaprys Pana Boga, który mogę uznać, albo się przeciw takiemu powołaniu sprzeciwić. To właśnie jest Twój problem! A nie problem Boga. Bóg nic od Ciebie nie potrzebuje. Natomiast mówi Tobie co Ty potrzebujesz dla swojego prawdziwego szczęścia. A Ty zachowujesz się jak smarkacz twierdzący, że szczęśliwy to on będzie jak będzie na okrągło jadł czekoladę i lody. Bóg nie zadaje Tobie ani celu ani sensu życia. Bóg jedynie mówi Tobie gdzie możesz znaleźć swój cel i sens życia, a gdzie tego napewno nie znajdziesz. Ale wybór pozostawia Tobie. I oczywiście możesz wybierać na złość Bogu. Nawet jeśli upierasz się, że choć nie masz głosu to szczęśliwy będziesz dopiero będąc solistą opery narodowej, gdyż bycie solistą filcharmonii narodowej Ciebie nie interesuje. Co czyni większość ludzi, nienawidząc Boga, że są jakimi są, że nie mają takich czy innych talentów, że mają za mało, że żyją tu a nie gdzie indziej i nie w innej epoce i w ogóle, Większość to wydaje mi się że jednak nie. Ale fakt, że wielu jest takich którzy mają pretensje takie jak w/w. że Bóg chce im cokolwiek nakazywać nie mówiąc już mówieniu wprost zrób to lub tamto, poświęć mi całe swoje życie, które po ludzku będzie ruiną, jak kapłaństwo czy stan zakonny albo małżeństwo, albo celibat. Tu jest wręcz odwrotnie! Ludzi obrażają się że Bóg nie dość że nie spełnia ich kaprysów to jeszcze śmie im cokolwiek podpowiadać. I gotowi są zmarnować całe swoje życie usiłując dowodzić, że Bóg się mylił, a to oni mieli racje, tyle, że źli ludzie i zły świat wszystko popsuli.
LS
le sz
30 grudnia 2011, 18:54
Zazwyczaj, gdy ludzie pojmują problem wpadają w gniew, że są ,,mniej wybrani" niż inni. I tak jest są wybrani do czego innego i albo na wybranie odpowiedzą pozytywnie, albo Boga z nienawiścią odrzucą. Znowuż Ktosiu Tam mieszasz prawdę z nieprawdą... To że ludzie mają różne talenty, zdolności, predyspozycje, gusta, upodobania itp., itd. jest bezdyskusyjnym faktem. I w związku z tym oczywistym winno być również, że ludzie mają różne powołania. Można również mówić o wybraniu do czego innego. Ale to że każdy jest powołany/wybrany do czego innego wcale nie oznacza, że jedni są 'mniej wybrani' a inni 'bardziej'! Inny nie znaczy gorszy czy lepszy! Nie jest tak że jednych Bóg obdarza łaskami a innych nie! Bóg wszystkich obdarza swoimi łaskami. Tyle że niekoniecznie tymi samymi łaskami, bo łaskami odpowiednimi dla danego konkretnego człowieka! Tak to XLeszku jest a nie takie łzawe historyjki o Bozi co to każdego przygarnie. Owszem, Bóg każdego kocha bezwarunkowow, Nie jest tak, to znaczy jak nie jest?!? To że Bóg każdego przygarnie uważasz za łzawą historyjkę?!? Twierdzisz, że każdego kocha bezwarunkowo ale nie każdego przygarnie?!? ale nie jest też tak, że jest niewolnikiem stworzenia. To ono ma się dostosować do Jego decyzji, a nie na odwrót, co jak już pisałem jest częstym powodem nienawiści Boga, bo próby są naprawdę ciężkie: śmierć małżonka, dziecka, kalectwo, gwałt, kradzieże, degradacja społeczna, sadyzm-tortur operacyjnych, rozbijanie małżeństw, degradacja materialna mimo uczciwej pracy. Tak to XLeszku jest o czym doskonale wiesz. Jak ojciec mówi dziecku aby nie wkładało ręki w ogień bo się poparzy i będzie miało bąble, to wg Ciebie wynika to z tego że ojciec nie jest niewolnikiem dziecka więc to dziecko ma się dostosowywać do decyzji ojca?!? A jak dziecko wsadzi rękę w ogień i będzie potem miało bąble to będzie to ciężka próba zaaplikowana przez ojca nie będącego niewolnikiem dziecka?!? Obraz Boga przedstawiany przez Ciebie jest zwyczajnie chory! I sądzę że sam o tym doskonale wiesz...
LS
le sz
30 grudnia 2011, 18:53
XLeszku, nieprawdą jest co piszesz na temat Henocha. Interpretacja rabinistyczna była taka, że Bóg może wyłączyć spod nadzwyczajnego prawa śmierci osoby o nadzwyczajnej doskonałości. Po pierwsze, co ma do tego interpretacja rabinistyczna? Mówimy o tym co stanowiła interpretacja rabinistyczna czy o tym jak jest? Więc nie uciekaj z tematu. A po drugie, interpretacja rabinistyczna nie tylko nie obala tego co pisałem ale to wręcz potwierdza. Przypomnę co napisałem w dn. 2011-12-28 19:45:46: Biblia mówi iż Henoch żył w szczególnej przyjaźni z Bogiem, i że to wskutek wiary jaką Henoch miał (a nie wskutek żadnej łachy) został do życia w niebie zabrany/przeniesiony z ziemi tak aby nie oglądał śmierci Więc niby co w tym co poprzednio napisałem było nieprawdą? Niby w jaki sposób podawana przez Ciebie interpretacja rabinistyczna, że Bóg może wyłączyć spod nadzwyczajnego prawa śmierci osoby o nadzwyczajnej doskonałości miałaby być niezgodna z tym co napisałem, że Henoch został zabrany do życia w niebie wskutek wiary jaką miał, wskutek swej szczególnej przyjaźni z Bogiem, a nie wskutech łachy? Na to również wskazuje fragment, z mowy Jezusa po Zmartwychwstaniu, gdy mówił o św. Janie, gdybym zechciał zostawić go aż przyjdę, cóż ci do tego. Wskazuje na to czyli na co?!? Zamiast pisać konkretami wpierw wypowiadasz się enigmatycznymi ogólnikami a potem odwołując się do nich podkładasz pasujące Ci treści - to jedna z Twoich metod przeinaczania prawdy w nieprawdę. A o co chodzi z tym co wówczas powiedział Jezus? Cytuję J 21,20-23: 20 Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi? 21 Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? 22 Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną. 23 Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: Jeśli Ja chcę, aby pozostał aż przyjdę, co tobie do tego? I jak widać, wbrew temu co fałszywie sugerujesz, Jezus nie wypowiedział się tu w żaden sposób ani o długości życia Jana, ani o możliwości nadzwyczajnego wyłączenia go spod prawa śmierci. Po prostu odpowiedział ciekawskiemu Piotrowi, że przyszłość Jana nie powinna go interesować. Owszem, jak informuje początek w. 23, już wówczas niektórzy kombinowałi sobie nadinterpretowując wypowiedź Jezusa, że Jan nie umrze. Ale podaje dalszy ciąg w. 23, już wtedy również to sprostowywano. A warto również pamiętać o tym, że dość powszechne było wówczas przekonanie, że powtórne przyjście Jezusa nastąpi wkrótce, jeszcze za życia tamtego pokolenia. Młodziutki, nastoletni Jan, wcale nie musiałby więc być obdarowywany żadną wyjątkową nieśmiertelnością, aby za kilka czy kilkanaście, a nawet i kilkadziesiąt lat doczekać się ponownego przyjścia Jezusa. Zatem nieśmiertelność jest możliwa do osiągnięcia i nie jest to problem człowieka a wolnej decyzji Boga komu taką łaskę udzieli. Wbrew Twoim insynuacjom, żadna wyimaginowana przez Ciebie nieśmiertelność w życiu ziemskim nie jest możliwa do osiągnięcia. To że Henoch nie oglądał śmierci ale został zabrany oznacza, że Henoch przeszedł do życia wiecznego w niebie nie poprzez śmierć tak jak inni ludzie ale nie zaznając śmierci. A nie, że go gdzieś wywieziono/przetransportowano aby dalszy ciąg życia spędził gdzie indziej i teraz Henoch żyje sobie swoim ziemskim życiem gdzieś tam zamiast na Ziemii. Nie jest to więc jakaś nieśmiertelność polegająca na wiecznym życiu cielesnym na ziemi, ale nieśmiertelność życia w niebie. I taka sama nieśmiertelność jak u Henocha czeka wszystkich wierzących. Oczywiście jest to wolna decyzja Boga. Bo nic nie dzieje się wbrew woli i wolnej decyzji Boga. I wszystko co nas spotyka, dzieje się zgodnie z wolną decyzją Boga. Tak samo, zgodnie z wolną decyzją Boga absolutnie każdy człowiek otrzymuje od Niego łaski uprzedzające. Tyle tylko że każdy człowiek na mocy swojej wolnej decyzji może te łaski olać. Ciągle nie mogę się nadziwić jak można tak ignorować fakty oraz fałszować to co jest wręcz jawnie napisane. Kompletnie zignorowałeś przytaczane przeze mnie cytaty i komentarze pokazujące, że Bóg nie rozdaje nieśmiertelności na zasadzie łachy i swojego widzi-mi-się. Można się najwyżej po ludzku na Boga obrazić, że jej człowiek nie dostał. Ładny cytat z listu św. Pawła do Hebrajczyków,  Hbr 11,5 przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci. Jeśli uwzględnimy zasady tłumaczenia Pisma Świętego w sposób komplementarny to biorąc również cytat z mowy Jezusa dojdziemy do wniosku, że jest to możliwe. Gadał dziad do obrazu :-( Wg Ciebie, to że Henoch dzięki swojej wierze został przeniesiony świadczy o tym, że Bóg rozdaje łaski na zasadzie swojego widzi-mi-się?!? I dodatkowym 'dowodem' tego Bożego widzi-mi-się w rozdawaniu łask ma być to, że Jezus powiedział Piotrowi aby poszedł za Nim zamiast interesować się losami Jana?!? I jeszcze mały cytat z listu św. Pawła do Rzymian 9,13 - Jakuba umiłowałem a Ezawa miałem w nienawiści - ładny jest też tytuł tej części Listu - O Łasce rozstrzyga Boży wybór: Jakub i Ezaw. Cytowany przez Ciebie zwrot jest typowo semickim sposobem wyrażania myśli i bynajmniej nie chodzi w nim o to że Bóg miał Ezawa w nienawiści. I sądzę że doskonale o tym wiesz. Cytowany przez Ciebie tytuł nie należy do treści Listu. Jest on jedynie dodatkiem dodanym przez tłumacza, i to wyłącznie w przekładzie Tysiąclatki. A generalnie chodziło w tamtej części Listu (nie tylko w tym fragmencie), że Bóg obdarza ludzi swoją łaską na zasadzie swojego wolnego wyboru, niezależnie od zasług, a nie jako wywiązywanie się z jakiegoś zobowiązania, jako nagrodę za zasługi. I to że Bóg daje swoją łaskę na zasadzie swojego wolnego wyboru, a nie jako konieczność, wcale nie oznacza że Bóg robi łachę wg jakiegoś widzi-mi-się. Chyba że za widzi-mi-się uznasz, to że Bóg daje łaskę każdemu kto tylko jej potrzebuje i kto tylko zechce ją przyjąć. Ale to nie jest robienie łachy. Mówiąc wprost XLeszku piszesz kłamstwa zarzucając mi kłamstwa. Oj, Ktosiu Tam, rzucając takie oskarżenia należałoby podawać jakieś ich uzasadnienia. Inaczej pozostają wyłącznie wyzwiskami. Ja konkretnie odnosiłem się do Twoich wypowiedzi i konkretnie pokazywałem na czym polega Twoje przerabianie prawdy na nieprawdę. Więc bądź łaskaw albo przestań obrzucać mnie wyzwiskami, albo uzasadnij swoje oskarżenia. Zatem jedni łaskę mają a inni jej są pozbawieni, i choćby niewiadomo co robili to pewnych rzeczy mieć nie będą. I tu jest dylemat wolnej woli Boga, że łaskę swoją udziela komu chce i jak chce. Jak już kilka razy wykazywałem że absolutnie każdy jest obdarzany Bożymi łaskami, choć nie każdy chce je przyjmować. Więc to co piszesz trudno uznawać za co innego niż wynik złej woli. Owszem, Bóg udziela swojej łaski komu chce i jak chce. Idiotyzmem byłoby jednak oczekiwanie i wymaganie aby Bóg dawał swoje łaski nie tym komu chce lub nie tak jakby chciał. Rzecz jednak w tym, że Bóg nie musiał stwarzać człowieka, a stworzył go gdyż tak zechciał. I tak samo już po stworzeniu człowieka, każdego chce obdarzać swoimi łaskami. A skoro każdego chce obdarzać swoimi łaskami, to łaskę swoją udziela komu chce - czyli wszystkim. Bóg chce również aby ta łaska była jak najbardziej owocna, więc udziela jej tak jak chce - tak jak uważa że będzie najlepiej. Nie ma więc żadnego dylematu wolnej woli Boga. Jest jedynie problem głupoty ludzkiej...
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 18:44
Lub jak kto woli błędnie ją interpretuje. Takie błędy się zdarzały i mało tego, będą się zdarzać. Jeśli tak by miało miejsce to trezba by było szybko błąd sprostować i modlić się żarliwie za zaniedbanie.
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 18:42
W każdym razie przykład Chrystusa i Maryi jest kpiną z człowieka dla bardzo wielu osób, które nie chcą tylko nieznacznie wcielać ideał Chrystusa i Maryi w życie, ale chcą go wcielić w stopniu znacznym, np. podnieść 15 ton albo 30. Wielu ludzi jest świadomych tego problemu, dlatego też wiarę w tej formie przekazu odrzuca wprost. Nie będą psami żywiacymi się okruchami z Pańskiego stołu. Tak więc to jest przyczyna odrzucania wiary przez wiele osób - brak wysłuchania i za słabe łaski, które się z tym wiążą. Może to nie być ,,wina" Ducha Świętego, tylko Magisterium Kościoła, które błędnie podaje naukę objawioną. Czas pokaże, kto ma rację.
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 18:29
Można pokazać konkretne teksty biblijne, które przeczą takiemu stawianiu sztucznych barier świętości, ale póki co pogląd ten jest bardzo rozpowszechniony w oficjalnym nauczaniu i tu jest problem.
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 18:27
I jeszcze jedno, problemem było dawanie Chrystusa jako przykład ludziom, którzy nigdy takich łask nie otrzymają. Jest to zwykły sadyzm Boga i kpina. Bo Jego łaski, łaski NMP, łaski wielu świętych są nieosiągalne dla wielu z przyczyn zasadniczych - nienawiści Boga do człowieka na wzór Ezawa. Niby Bóg chce, aby człowiek był święty, ale tylko tak, trochę, tak na niby. Jak się Go poprosi o nieśmiertelność, na przykład, aaa to już za duża świętość. A co jakbym poprosił o świętość większą od NMP - pewnie bym został satanistą. Tak przynajmniej wygląda nauczanie w tym względzie. Sadyzmem jest nakłanianie człowieka do naśladowania Chrystusa w przypadku, gdy łaski zwykłego człowieka są żadne w porównaniu do tych, które On miał. I to trzeba też mieć na uwadze. Owszem będzie to uwaględnione na sądzie, ale jak myślisz jaki jest sens kazać robotnikowi naśladować 50-tonowy dźwig w sytuacji, gdy może on podnieśc najwyżej 300 kg i to po wielu ćwiczeniach ascetycznych. Jest to chore. A jak się prosi Boga o łaskę podniesienia 60 ton, aaaa to już byś chciał za dużo. I tu jest problem, możliwe, że tylko z nauczniem, ale tak to na razie wygląda. I sytuacja będzie chora dopóki, dopóty Nauczanie będzie stawiać tego typu sztuczne bariery i mówić wiernym, że nie można za bardzo świętym - bo jeszcze byś się pychą uniósł itp. 
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 18:11
Chyba, że masz na myśli moją dziecinną reakcję na nieotrzymanie łachy, danej innej osobie a nie mnie. Otóż z tego powodu nie nasikam na Pana Boga, ani nie zrobię mu kupy na złość np. na środku pokoju. Natomiast to co mógłbym zrobić to uznać, że na łachę niezasługuję, poczuć się znienawidzonym jak Ezaw i pogodzić się z tym, żyjąc z tym co mi dał Bóg. Najwyżej mógłbym od czasu do czasu poutyskiwać Mu, że byłoby znacznie lepiej, gdybym coś miał a nie mam. Cóż, powody, dla których czegoś nie otrzymałem najprawdopodobniej poznam dopiero po śmierci. Jednak wiele osób reaguje nienawiścią do Boga, jeśli nie otrzymają tego czego chcą, mimo iż wiele się modlili. Tak to wygląda. Brak jest jasnego nauczania w tym względzie, jak się zachować, co robić. Ogólnie wiadomo - przyjąć odrzucenie prośby Boga i żyć sytuacją, jaka jest bez uwzględnienia prośby. Jednak dobrze by było wiedzieć jak to się ma w szczegółach, np. jak się modlić w sytuacji trudnej, o jakie charyzmaty itp.
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 18:00
No więc bardzo cię proszę o doprecyzowanie myśli co miałaś na myśli pisząc o niemowlaku. Bo to się na razie ma nijak do problemu, chyba, że się ma, ale jakoś tego nie widać. Więc gdybyś zechciała bardziej wyjaśnić porównanie z niemowlakiem w kontekście łachy danej jednemu a nie innemu to byłbym ci bardzo wdzięczny.
Q
q
30 grudnia 2011, 09:24
nie odpiszę o tym. sam się nad Tym zastanów. Przeczytaj tytuł art. O tym też pisałam, dając Ci przykład z tym niemowlakiem.
KT
Ktoś Tam
30 grudnia 2011, 09:12
I bardzo dobrze, może odpiszesz coś związanego z moimi postami. Będzie mi miło. Np., że jeden może być nieśmiertelny, a drugi nie bo się tak staruszek rozkaprysił i łachą obdarzył jednego a drugiemu łachy nie chciał zrobić, itp.
Q
q
30 grudnia 2011, 08:58
ale to dobrze że dałam się wciągnąć w dyskusję z Tobą, bo dzięki temu moge spokojnie jeszcze raz nad czymś pomysleć.
Q
q
30 grudnia 2011, 08:49
masz rację To tylko pusta /paplanina/ ale Ty też rozpisałeś się niemało. pozdrawiam
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 20:09
Droga q. Moja odpowiedź może trochę nieładna, ale brzmi tak: ble, ble, ble.
Q
q
29 grudnia 2011, 17:59
Problemem może byc to, że boisz się zależności. Piszesz tak o Bogu, jakby On Cię do czegoś zmuszał. Zmusza Cię do czegoś? Droga jest tylko jedna, albo przybliżasz sie do Boga, albo sie od niego oddalasz. Możesz wybrać jej formę(kapłaństwo, małżeństwo, stan zakonny,) Do Ciebie należy rozpoznanie która droga bedzie dla Ciebie najlepsza. W wolności z Bogiem i przed Bogiem. Bóg nie wybiera Ci formy. On Cię może zapraszać, dawać Ci łaske poznania że to dla Ciebie dobre(pod warunkiem że będziesz z Nim w relacji/modlitwa/)ale Ty możesz wybierać. Jeśli faktycznie to co napisałeś że możesz się mylić, było szczere- to dobry znak, bo przynajmniej jestes otwarty na rozmowę. I dopuszczasz mozliwość własnego błędnego myslenia. Masz mozliwość starania sie o własne zbawienie. Ale sam się nie zbawisz. Jesteś stworzeniem, i nigdy nie będziesz Stwórcą. Może spróbować spojrzec na sprawe z trochę innej strony? Spróbuj stanąć szczery i "goły" przed Bogiem. Goły, i całkowicie od Niego zależny. Tak jakbyś był niemowlakiem.Właśnie się pobrudziłeś, a Bóg chce cię wziąć i obmyć. Bedziesz próbował Go kopać? naplujesz na Niego? nasiusiasz?będziesz wrzeszczał, płakał? Ale właśnie tego potzrebujesz, oczyszczenia. A bronisz się bo nie rozumiesz. Nie musisz się o nic starać, jedynie to poddać się w Jego opiekę. Teraz nie musisz się starać, tylko stań przed Nim "Goły".
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 16:45
Problemem pobocznym jest często próba zawładania młodym człowiekiem przez dane zgromadzenie lub zakon, które by chciało mieć je w swoich szeregach, a nie bratnia pomoc kilkunastoletniej osobie, w rozpoznaniu głosu Boga, który tylko z rzadka prowadzo do powołania zakonnego lub kapłańskiego. Brak służebności wobec Boga. Wracając do problemu, o którym piszę, szkoda, że Bóg mi nie zrobił łachy nie czyniąc mnie nieśmiertelnym, ani nie dając mi nawet takiej możliwości starania się o nią (co też już jest łaską), przynajmniej tak to rozumiem teraz. Mogę się mylić, kto wie. Strać się każdy może, tylko w tym wypadku to jest jak staranie się o wybór na prezydenta - najpierw trzeba zebrać 100 000 podpisów. No i tu jest problem.
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 16:40
Zatem, jeśli nie znasz swojego powołania lub też nie będziesz go celowo realizować, bo ci się nie podoba, to będziesz się męczyć. I dlatego wielu ludzie nienawidzi Boga, nie dlatego, że nie są Bogami, ale dlatego, że nie chcą się zgodzić na drogę, którą dla nich wybrał Bóg, nie ufając Mu, że będą na niej o wiele szczęśliwsi niż wybierając własną drogę przeciwną Bogu. To się nazywa pycha. Można jednak robić Panu Bogu wyrzuty, godząc się na Jego powołanie. Historia pokazuje, że w końcu rozumie się dlaczego Bóg nie dał tego czy tamtego, a samo kontestowanie Jego powołania, przy Jego wyboru względem danej osoby, przy pozytywnej decyzji pójścia za powołaniem, pozwala w dłuższej perspektywie na głębokie zrozumienie siebie, własnych pragnień i swojego stosunku do Boga oraz bliźniego, co jest ze wszchmiar pozytywne. Dlatego tak ważne jest umiejętność rozeznawania powołania.
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 16:31
Problem ma dwie gałęzie: albo wiem czego Bóg ode mnie chce, bo umiem jakoś to rozpoznać, albo nie bo nie umiem (bez względu na to czy to jest moje zaniedbanie czy nie). Jeśli wiem czego Bóg ode mnie chce to znowu mogę albo to powołanie realizować, albo je odrzucić. Dam ci taki przykład: nie interesuje cię kompletnie medycyna, ale ambicją rodziców jest to żebyś została lekarką. I w końcu tą medycynę skończysz, masz takie zdolności. Ale popatrz jaka będzie z ciebie lekarka, czy naprawdę zycie ludzkie będzie dla ciebie ważne, czy się nie wypalisz, czy dobro człowieka nie przesłonią łapówki albo umowy z funduszami ubzpieczeniowymi itp. Zawód będziesz wykonywać, nawet może poprawnie, tylko nie przybliżysz się przez to do Boga, a to jest główny cel naszego życia - zbawienie.
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 16:24
Do  q. Otóż Bóg jest ,,kapryśnym Starcem", tylko, że jego kaprysy mają głęboki sens egzystencjalny, uczą człowieka pokory i być może taki jest podstawowy sens Jego ,,kaprysów" - nauczyć człowieka pokory, która polega między innymi uznaniu swojej małości i nicości przed Bogiem, mało tego dobrowolnej jej akceptacji i uznaniu tego za szczęście. Czyli uznaniu swojej pozycji wzgledem Boga jak stworzenia, która wygląda mniej więcej tak jak napisałem, czyli stanu całkowitej zależności egzystencjalnej. I nie jest mój problem, a problem właśnie Boga. Moim problemem jest rozeznanie czego Bóg ode mnie chce. I to właśnie jest mój problem, gdyż nie ja zadaję sam sobie, autonomicznie cel i sens życia. Niestety jest to bardzo uwarunkowane przez łachę i kaprys Pana Boga, który mogę uznać, albo się przeciw takiemu powołaniu sprzeciwić. Co czyni większość ludzi, nienawidząc Boga, że są jakimi są, że nie mają takich czy innych talentów, że mają za mało, że żyją tu a nie gdzie indziej i nie w innej epoce i w ogóle, że Bóg chce im cokolwiek nakazywać nie mówiąc już mówieniu wprost zrób to lub tamto, poświęć mi całe swoje życie, które po ludzku będzie ruiną, jak kapłaństwo czy stan zakonny albo małżeństwo, albo celibat.
Q
q
29 grudnia 2011, 15:33
Ktoś Tam Z tego co piszesz, wnioskuje że jesteś obrażony na Boga, za to że nie jesteś"szczególnie wybrany" i nie otrzymałeś od Niego łaski (nadzwyczajnego doświadczenia typu nieśmiertelność, objawienie, lewitacja...) chyba jestes obrażony na to, że nie jesteś Bogiem ;) Piszesz też, że to stworzenie /ma się podporządkować/ decyzji Boga. Stworzenie, zawsze będzie stworzeniem, a nie Stwórcą Tu nie chodzi chyba o jakieś podporządkowanie się, niewolnictwo, ale o wolny wybór. Ty decydujesz, i nikt za Ciebie. Bóg nie jest "kapryśnym starcem" który wybiera sobie na chybił trafił, komu da łaskę, a komu jej nie da. Problemem nie jest Bóg, a Ty sam. Myślę, że tu nie chodzi tylko o życie teraz na ziemi. Ale o wieczne życie. O bycie z Bogiem na wieczność. A jakby jednak Bóg zechciał dac Ci tę "nadzwyczajną" łaskę której pożądasz. To co? mógłbyś się chwalić wszystkim dookoła ;) po co Ci to? do czego Ci to potrzebne, żebyś był "lepszy od innych"? hmmm....
V
veritas
29 grudnia 2011, 15:31
Owszem, Bóg każdego kocha bezwarunkowow, ale nie jest też tak, że jest niewolnikiem stworzenia. To ono ma się dostosować do Jego decyzji, a nie na odwrót, Prawda coraz częściej spychana przez fałszywe teorie, że Bóg "nie może" tego czy owego, bo ludzie uznali, że to nie pasuje do ICH wizerunku Boga.
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 15:06
Zazwyczaj, gdy ludzie pojmują problem wpadają w gniew, że są ,,mniej wybrani" niż inni. I tak jest są wybrani do czego innego i albo na wybranie odpowiedzą pozytywnie, albo Boga z nienawiścią odrzucą. Tak to XLeszku jest a nie takie łzawe historyjki o Bozi co to każdego przygarnie. Owszem, Bóg każdego kocha bezwarunkowow, ale nie jest też tak, że jest niewolnikiem stworzenia. To ono ma się dostosować do Jego decyzji, a nie na odwrót, co jak już pisałem jest częstym powodem nienawiści Boga, bo próby są naprawdę ciężkie: śmierć małżonka, dziecka, kalectwo, gwałt, kradzieże, degradacja społeczna, sadyzm-tortur operacyjnych, rozbijanie małżeństw, degradacja materialna mimo uczciwej pracy. Tak to XLeszku jest o czym doskonale wiesz.
KT
Ktoś Tam
29 grudnia 2011, 15:06
XLeszku, nieprawdą jest co piszesz na temat Henocha. Interpretacja rabinistyczna była taka, że Bóg może wyłączyć spod nadzwyczajnego prawa śmierci osoby o nadzwyczajnej doskonałości. Na to również wskazuje fragment, z mowy Jezusa po Zmartwychwstaniu, gdy mówił o św. Janie, gdybym zechciał zostawić go aż przyjdę, cóż ci do tego. Zatem nieśmiertelność jest możliwa do osiągnięcia i nie jest to problem człowieka a wolnej decyzji Boga komu taką łaskę udzieli. Można się najwyżej po ludzku na Boga obrazić, że jej człowiek nie dostał. Ładny cytat z listu św. Pawła do Hebrajczyków,  Hbr 11,5 przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci. Jeśli uwzględnimy zasady tłumaczenia Pisma Świętego w sposób komplementarny to biorąc również cytat z mowy Jezusa dojdziemy do wniosku, że jest to możliwe. I jeszcze mały cytat z listu św. Pawła do Rzymian 9,13 - Jakuba umiłowałem a Ezawa miałem w nienawiści - ładny jest też tytuł tej części Listu - O Łasce rozstrzyga Boży wybór: Jakub i Ezaw. Mówiąc wprost XLeszku piszesz kłamstwa zarzucając mi kłamstwa. Zatem jedni łaskę mają a inni jej są pozbawieni, i choćby niewiadomo co robili to pewnych rzeczy mieć nie będą. I tu jest dylemat wolnej woli Boga, że łaskę swoją udziela komu chce i jak chce.
LS
le sz
28 grudnia 2011, 19:53
Innym przykładem udzielania swobodnego łachy jest Jakub i Ezaw. Bóg nie uszanował prawa pierworództwa, pokazując, że łachę udziela jak chce nie licząc się ze względami ludzkimi. Po raz kolejny przeinaczasz prawdę i piszesz nieprawdę :-( Najpierw Ezaw zlekceważył swój przywilej pierworództwa i sam, z własnej i nieprzymuszonej woli sprzedał swoje prawa do niego bratu, Jakubowi za przysłowiową już miskę soczewicy (Rdz 25,29-34): 29 Gdy pewnego razu Jakub gotował jakąś potrawę, nadszedł z pola Ezaw bardzo znużony 30 i rzekł do Jakuba: Daj mi choć trochę tej czerwonej potrawy, jestem bowiem znużony. – Dlatego nazwano go Edom. 31 Jakub odpowiedział: Odstąp mi najprzód twój przywilej pierworodztwa! 32 Rzekł Ezaw: Skoro niemal umieram [z głodu], cóż mi po pierworodztwie? 33 Na to Jakub: Zaraz mi przysięgnij! Ezaw mu przysiągł i tak odstąpił swe pierworodztwo Jakubowi. 34 Wtedy Jakub podał Ezawowi chleb i gotowaną soczewicę. Ezaw najadł się i napił, a potem wstał i oddalił się. Tak to Ezaw zlekceważył przywilej pierworodztwa. Potem Jakub podając się za Ezawa, podstępnie wyłudził od swojego ojca błogosławieństwo (Rdz 27,18-37): 18 Jakub, wszedłszy do swego ojca, rzekł: Ojcze mój! A Izaak: Słyszę; któryś ty jest, synu mój? 19 Odpowiedział Jakub ojcu: Jestem Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi poleciłeś. Podnieś się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej przez mnie zwierzyy, i pobłogosław mi! [...] 21 Wtedy Izaak rzekł do Jakuba: Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie mógł się upewnić, czy to mój syn Ezaw, czy nie. 22 Jakub przybliżył się do swego ojca Izaaka, a ten dotknąwszy go rzekł: Głos jest głosem Jakuba, ale ręce – rękami Ezawa! 23 Nie rozpoznał jednak Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa! A mając udzielić mu błogosławieństwa, 24 zapytał go jeszcze: Ty jesteś syn mój Ezaw? Jakub odpowiedział: Ja jestem. 25 Rzekł więc: Podaj mi, abym zjadł to, co upolowałeś, synu mój, i abym ci sam pobłogosławił. Jakub podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina, a on pił. 26 A potem jego ojciec Izaak rzekł do niego: Zbliż się i pocałuj mnie, mój synu! 27 Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat, dając mu błogosławieństwo mówił: Oto woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan! 28 Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi, obfitości zboża i moszczu winnego. 29 Niechaj ci służą ludy i niech ci pokłon oddają narody. Bądź panem twoich braci i niech ci pokłon oddają synowie twej matki! Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty. Każdy, kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony! Ostatecznie, Izaak później już świadomie podtrzymał jednak swoje błogosławieństwo Jakuba, choć pierwotne zostało ono wyłudzone (Rdz 28,1): 1 Wtedy Izaak zawołał Jakuba, pobłogosławił go i dał mu taki rozkaz: Nie bierz sobie żony spośród mieszkanek Kanaanu. A Ty podsumowujesz to stwierdzeniem, że to Bóg nie uszanował prawa pierworództwa?!? A czyż to Bóg sprzedał prawa pierworództwa za miskę zupy?!? Czyż to Bóg oszukał Jakuba wyłudzając błogosławieństwo dla Jakuba? I czyż Bóg nie uszanował woli Izaaka i nie błogosławił temu synowi Izaaka którego Izaak pobłogosławił?!? A wg Ciebie szanowaniem prawa pierworództwa byłoby gdyby Bóg błogosławił nie temu którego pobłogosławił swoim ojcowskim błogosławieństwem Izaak, ale temu który sprzedał swoje prawa do pierworództwa za miskę zupy?!? O tym, pisze np. św. Paweł, Nieprawda. Św. Paweł nie o tym pisze. Św. Paweł napisał (Hbr 12,15-17): 15 Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni, 16 i aby się nie znalazł jakiś rozpustnik i bezbożnik, jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał swoje pierworodztwo. 17 A wiecie, że później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami. A więc nie pisał jak insynuujesz, że Bóg łachę udziela jak chce nie licząc się ze względami ludzkimi, ale ostrzegał przed tym aby nikt sam siebie nie pozbawiał łaski Bożej, aby nikt nie okazywał się rozpustnikiem i bezbożnikiem rezygnującym z Bożego błogoslawieństwa za przysłowiową zupę. którego pewnie XLeszku też zwyzywasz od satanistów, z Jezusem już to zrobiono, też musiał się tłumaczyć. Znowuż przeinaczasz prawdę i używasz jej jako okazji do pisania nieprawdy :-( A niby w którym miejscu zwyzywałem Ciebie od satanistów?!? A Jezusa to kto i kiedy rzekomo zwyzywał od satanistów?!? Tak więc twoja wiedza o mnie poraża mnie wprost. A niby gdzie pisałem coś o swojej wiedzy o Tobie?!? Przyznawałem jedynie że masz wiedzę. Jak wykazywałem również, swoją wiedzę wykorzystywałeś do pisania nieprawdy. Ale nie uważam z tego powodu abym cokolwiek wiedział o Tobie. Moje odczucia z czytania tego co piszesz są nadal takie same. Mam wrażenie że czytam wypowiedzi szatana. Bo można czegoś nie wiedzieć, można coś źle rozumieć, to ludzka rzecz. Ale wykorzystywanie prawdy do pisania nieprawdy to działalność typowo szatańska.
LS
le sz
28 grudnia 2011, 19:45
Drogi XL Leszku, łacha niestety jest. Takbym chciał np. być nieśmiertelny jak Henoch, a jednak najprawdopodobniej umrę. I co dostałem łaskę od Boga tak jak patriarcha? Nie, a w każdym razie nic o tym nie wiem. A przcież jest napisane, że można być niesmiertelnym, tyle, że nie każdy jakoś jest... W Biblii nie ma mowy o żadnej sugerowanej przez Ciebie nieśmiertelności Henocha. Wręcz przeciwnie, jest mowa o tym że Henoch żył tylko/aż 365 lat a następnie znikł bo zabrał go Bóg i został przeniesiony. A więc po 365 latach jego ziemskie życie się zakończyło, gdyż został przeniesiony - przeniesiony do raju, do życia w niebie. Jak zapewne doskonale wiesz choć to przemilczasz, Biblia mówi iż Henoch żył w szczególnej przyjaźni z Bogiem, i że to wskutek wiary jaką Henoch miał (a nie wskutek żadnej łachy) został do życia w niebie zabrany/przeniesiony z ziemii tak aby nie oglądał śmierci. Nie jest to więc jakaś nieśmiertelność polegająca jak insynuujesz na wiecznym życiu cielesnym na ziemi, ale nieśmiertelność życia w niebie. I taka sama  nieśmiertelność jak u Henocha czeka wszystkich wierzących. Mówi o tym np. Rdz 5,21-24: 21 Gdy Henoch miał sześćdziesiąt pięć lat, urodził mu się syn Metuszelach. 22 Henoch po urodzeniu się Metuszelacha żył w przyjaźni z Bogiem trzysta lat i miał synów i córki. 23 Ogólna liczba lat życia Henocha: trzysta sześćdziesiąt pięć. 24 Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg. Mówi też Hbr 11,1-6: 1 Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. 2 Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo. 3 Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych. [...] 5 Przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci. I nie znaleziono go, ponieważ Bóg go zabrał. Przed zabraniem bowiem otrzymał świadectwo, iż podobał się Bogu. 6 Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają. I tu jest problem, że jednak Bóg robi mi łachę, a dokładnie mi jej nie robi. A chciałbym, żeby robił i nie tylko mi. Zatem niczego nie przeinaczam, tylko nie piszę wprost tego co mógłbym napisać. Podtrzymuję to co napisałem poprzednio. Tak przeinaczasz do swoich potrzeb prawdę, że powołując się na prawdę piszesz nieprawdę :-( Bóg nikomu nie robi łachy, a każdego obdarza swoimi łaskami. Bez Bożych łask do niczego nie bylibyśmy zdolni. Tyle tylko, że Bóg szanuje naszą wolną wolę i pozostawia nam możliwość wyboru i działania. Więc nie obwiniaj Boga za to co zrobisz z łaskami otrzymywanymi od Boga. Henoch, tak jak każdy inny człowiek otrzymał od Boga wiele łask uprzedzających jakiekolwiek jego zasługi. Ale w przeciwieństwie do wielu ludzi, Henoch korzystając z tych łask żył w przyjaźni z Bogiem. I to nie żadna łacha jak insynuujesz, ale wiara którą miał Henoch zaowocowała tym, że przeszedł do życia wiecznego w niebie nie oglądając śmierci. Jesli chcesz przejść do życia wiecznego tak jak Henoch, to wpierw odpowiadając na Boże łaski zechciej żyć z Bogiem w takiej przyjaźni jak Henoch. Ale nie obwiniaj Boga o to że masz wolną wolę i możesz odrzucać te łaski, a nawet im się sprzeniewierzać i wypisywać to co wypisujesz.
KT
Ktoś Tam
28 grudnia 2011, 08:35
Innym przykładem udzielania swobodnego łachy jest Jakub i Ezaw. Bóg nie uszanował prawa pierworództwa, pokazując, że łachę udziela jak chce nie licząc się ze względami ludzkimi. O tym, pisze np. św. Paweł, którego pewnie XLeszku też zwyzywasz od satanistów, z Jezusem już to zrobiono, też musiał się tłumaczyć. Przepraszam za omyłkowo wpisany pseudonim. Tak więc twoja wiedza o mnie poraża mnie wprost.
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 23:21
Drogi XL Leszku, łacha niestety jest. Takbym chciał np. być nieśmiertelny jak Henoch, a jednak najprawdopodobniej umrę. I co dostałem łaskę od Boga tak jak patriarcha? Nie, a w każdym razie nic o tym nie wiem. A przcież jest napisane, że można być niesmiertelnym, tyle, że nie każdy jakoś jest... . I tu jest problem, że jednak Bóg robi mi łachę, a dokładnie mi jej nie robi. A chciałbym, żeby robił i nie tylko mi. Zatem niczego nie przeinaczam, tylko nie piszę wprost tego co mógłbym napisać.
LS
le sz
27 grudnia 2011, 22:47
Masz rację Ktosiu Tam, że bez łaski absolutnie nic nie jesteś w stanie zdziałać i że łaska Boża jest zawsze uprzedzająca. Wprowadzasz jednak w błąd sugestiami mylącymi łaskę Bożą z jakąś łachą czy jakimś robieniem ludziom łaski. Pan Bóg wszystkim oferuje swoją łaskę, i to oferuje ją uprzedzająco, tyle że nie wszyscy chcą z tej łaski korzystać. Weź choćby swój przykład. Skoro i tak nigdy nie dorównasz Bogu to się obrażasz na Pana Boga i na łaski które Ci oferuje. I na podstawie Twojego pisania sądzę że Ty to wszystko doskonale wiesz. Tyle tylko że swojej wiedzy używasz do przeinaczania prawdy, czytając to co piszesz mam wrażenie jakbym czytał wypowiedzi szatana. Dlatego nie mam ochoty wdawać się z Tobą w dyskusje.
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 22:11
Owszem wysiłek jest konieczny, ale jako odpowiedź na łaskę. Jak jej nie ma to niestety nic nie zdziałasz sama. Taka jest niestety prawda, co jest przykre i bolesne. Łaska jest zawsze uprzedzająca. Cóż pokaż mi drogę do lewitacji jako znaku szczególnej zażyłosci z Bogiem i świadectwa dla innych, a może podejmę ten niespotykany wysiłek, może jeszcze większy, kto wie. Nie mówię, że próżnym jest wysiłkiem naśladowanie Chrystusa, choć jest to kiepski przykład, tylko, że trzeba sobie zdawać sprawę, że w Jego przypadku jest to prawie dreptanie w miejscu, a nie przybliżanie się do Niego, co jest trudne do przyjęcia dla wielu, gdyż chcieliby w jakimś stopniu, zazwyczaj dosyć znacznym urzeczywistnić ideał, który naśladują, a nie mogą z przyczyn obiektywnych. I tu jest ten ból, mam naśladować kogoś, komu nigdy nie dorównam, a próby, mimo iż wartościowe ze względu na mnie jako stworzenie, same w sobie są śmiechu warte w konfrontacji ze wzorem. Właśnie za sprawą braku łaski. Tak jak i z innymi świętymi, tylko, że w znacznie mniejszym stopniu, bo nie tak doskonali. I to ludzi odpycha od Boga - ogromny wysiłek bez widocznych rezultatów.
Q
q
27 grudnia 2011, 18:27
do Ktoś Tam Ja mam trochę inne pojęcie o tym, a mianowicie wierzę że: Łaska Boża jest do zbawienia konieczna, to znaczy że człowiek sam siebie zbawić nie może. Może za to przyjąć Bożą łaskę, i z nią /współpracować/. To znaczy, że sama łaska nie wystarczy, ale konieczny tez jest ludzki wysiłek. Nie zgadzam się z Tobą, że próżnym wysiłkiem jest próba naśladowania Chrystusa. Jeśli ktoś pragnie lewitacji, widzeń itp, to niech sobie poczyta życiorysy różnych świętych, i rozważy z czym się to też wiąże. Od razu mu przejdzie ;) Po to ten wysiłek, i próba naśladowania Jezusa. Po to, żebyś był z Bogiem.
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 16:13
I tu jest problem, bo Bóg nie chce dawać jakby chcieli ludzie a ludzie nie chcą brać jak im Bóg daje. Ludzie dobrze wiedzą, że aby być świętym, to trzeba się bardzo natrudzić, nawet będąc ,,małym, codziennym" świętym. A efekty mizerne: żadnych widzeń, lewitacji, uzdrowień - i po co to wszystko? Żebym był lepszy i może pomógł innym do zbawienia? Niech sobie sami radzą, wolę karierę, kochankę, pieniądze i potępienie niż rodzinę, małe meczeństwo, biedę i ciągłe wyrzeczenia. Tak droga pani myśli 99,9% ludzi. Jest to przykre, ale trzeba stanąć w prawdzie. Nawet biskupi stwierdzili w IV w., że są ,,elitą" i nie może być ich za wiele, no  i w XX w. Kosciół prawie updał. Dopiero, gdy ich liczba wzrosła ponad dwukrotnie, zaczął się powolny renesans wiary (za Jana Pawła II).
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 16:10
Problem jest w tym, że jak już napisałem święte życie na miarę św. Jana od Krzyża jest darem, łaską o czym wiele osób nie wie, myśląc, że może jest sobie wysłużyć. Tak samo jest z przykładem Chrystusa i świętych. Ty uważasz, że świętym może być każdy i masz rację, ale świętym na miarę św. Jana od Krzyża (jako przykład) już nie, choć szkoda i tu racji nie masz, chyba, że łaska będzie powszechna, co byłoby idealne. Na razie tak nie jest. Ludziom zazwyczaj chodzi o świętość typu św. Jana od Krzyża z przeżyciami mistycznymi, lewitacjami, widzeniami, bezpośrednią z Bogiem itp. Intuicyjnie odczuwają, że nie są w stanie tego osiągnąć sami, więc nie robią nic, bo nic innego ich może nie interesować, np. świętość dnia powszedniego, taka ,,mała" świętość w oczach ludzkich. No i co im zrobisz jak mówią: albo lewitacja, albo potępienie (trochę może przesadzam, ale tak jakoś jest). Zatem przyklady Jezusa, Maryii, wielkich świętych są śmieszne i zabawne, gdyż ludzie bez łaski nigdy o własnych siłach nie będą nawet mogli zbliżyć się do ich świętości nie mówiąc nawet o jej urzeczywistnieniu we własnym życiu.
Q
q
27 grudnia 2011, 15:41
do Ktoś Tam Ja nie jestem teologiem, ale Ty chyba tak, i z pewnościa wiesz więcej ode mnie. Zauważ, że ja nigdzie nie napisałam o zadnym przymusie zbawienia. I nie kpie, a jak myślisz że kpie, to jesteś chyba przewrażliwiony. Wyobrażać sobie nie muszę, bo odkupienie jest darem Miłości. Trzeba patrzec najpierw na siebie, a nie wyliczac ilu biskupów, księży itd..nie do końca ma czyste ręce. Mnie żadne takie dane nie interesują.
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 15:23
Tak, robił co chciał, bo Odkupienie było Jego wolnym wyborem. Takie bajdurzenie odczepko o przymusie zbawienia to jest kpina z teologii dogmatycznej. Otóż wyobraź sobie, że Zbawienie jest darmowym, dobrowolnym darem Syna składanym Ojcu, więc teoretycznie wcale go nie musiało być. No i co teraz śmiesznego napiszesz? No i najzabawniejsze jest do roboty. Szkoda, że 100 na 100 biskupów nie jest kanonizowanych, u kogo jak u kogo, ale taka łaska o jakiej piszę powinna się u naszych pasterzy przejawić w sposób szczególny. Pełnia kapłaństwa, pełnia charyzmatów i co? I nic. Rozumienm, że taki kard. Macharski czy Dziwisz są już jedną nogą w drodze do procesu kanonizacyjnego. To tak dla przemyślenia. Ciekawe, czy ktoś robił badania na temat odsetka beatyfikowanych biskupów. Może jakieś dane?
O
odczepka
27 grudnia 2011, 11:29
Ktosiu Tam Czy rzeczywiście Jezus robił co chciał, i umarł jak chciał? Czy też Jego życie było absolutnym posłuszeństwem Ojcu? Mnie rozśmieszyło to co napisałeś o łasce, że /jest rozdawana raz na sto dwieście lat/ Nie wiem ile masz lat, ale skoro je masz, to już jest łąska, a co z Nią zrobisz/robisz?  Takie prowokacyjne bajdurzenie, też jakąś dobrą myśl może przynieść ;) Jeśli chcesz być /idealny/ to życzę powodzenia. Masz rację, chyba nigdy ci się to nie uda. Bo to ściganie wiatru. Ale jak chcesz być święty, to do roboty. Każdy może być.
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 10:23
Pewnie psychologowie będą się kłócić o funkcję wzorca, nawet jeśli jest on niemożliwy do zrealizowania. Bo jak z drugiej strony w ogóle wychowywać bez podania konkretnych przykładów, uzywając tylko abstrakcyjnych pojęć i norm? Pewnie pedagodzy zaraz podnieśliby krzyk. Więc ogólnie sprawa jest trudna, gdyż człowiek ma naśladować ideały, do których w żaden sposób nawet się nie jest w stanie zbliżyć choć trochę, bez specjalnej łaski, która jest rozdawana rzadko, raz na sto, dwieście lat. I tu jest problem, który sobie należy uświadomić i go zaakceptować.
KT
Ktoś Tam
27 grudnia 2011, 10:23
Żarty. Jezus był absolutnym Pane swojego życia, robił co chciał i umarł kiedy chciał. Dawanie Go za przykład z tego względu jest śmiechu warte, bo człowiek nigdy nie będzie miał takich mozliwości, ani nie będzie takim dysponentem własnego życia. To tak, jakby dawać za przykład człowiekowi dźwig 50-tonowy i kazać go naśladować robotnikom. Pewnie podniosą z 5, 10 kilo więcej, ale czy o to chodzi w przykładzie? Z przyrodzonego punktu widzenia takie dawanie za przykład ludzi obdarzonych łaską Boża w sposób specjalny jest zwykłym sadyzmem i kpiną, bo zwykły człowiek ma naśladować ideał, którego w żadnym razie nie będzie mógł osiągnąć. Czy więc więc należy pokazywać nieosiągalne ideały po to tylko, żeby człowiek był choć trochę lepszy? Wątpię.
N
nie
26 grudnia 2011, 19:29
nie kocham życia
O
okrzos
26 grudnia 2011, 19:15
Wcielenie jest ukoronowaniem i szczytem afirmacji Boga dla naszej godności - dla życia. A "wcześniej" już tyle innych darów Bożych przekonuje człowieka o tym, że Bóg ceni go tak wysoko. Oto piękna perswazja św. Piotra Chryzologa (380-450).  "Człowieku, dlaczego sobie samemu uwłaczasz, skoro Bóg tak wysoko cię ceni. Dlaczego wywyższony przez Boga tak bardzo siebie poniżasz. (...) Czyż nie widzisz, że ta cała budowla świata dla ciebie została stworzona? Dla ciebie zesłane światło rozprasza wszędzie ciemności, dla ciebie nocy wyznaczono granice, dla ciebie odmierzono dzień; dla ciebie niebo zostało rozjaśnione różnobarwnym blaskiem słońca, księżyca i gwiazd; dla ciebie ziemia została wymalowana kwiatami, drzewami i owocami; dla ciebie zostało stworzone bogactwo przedziwnych zwierząt w powietrzu, na ziemi i w wodzie, aby smutna samotność nie mąciła radości z powodu nowego świata.”
T
tak
26 grudnia 2011, 12:13
Próba przekonania mnie, że mam akceptować w swoim życiu każde nawet najgorsze cierpienia, bo TO Jest Życie brzmi dla mnie nieprzekonująco. Ani z cierpień, ani doznanych krzywd nie będę zadowolony, nie będę je kochał , bo to nie jest dobre życie, chyba, że jest to dany mi od Boga krzyż dla mojego dobra . Ale to jest argument tylko dla wierzących.
K
katolik
25 grudnia 2011, 12:18
Przed Narodzeniem Pana Jezusa nie było życia??
M
MR
25 grudnia 2011, 11:45
 Jedna z najpiekniejszych opowieści jakie widziałem na filmie o amerykańskiej zakonnicy, która pracowała "Korpusie Pokoju" w Ameryce Łacińskiej  i została zamordowana przez szwadrony śmierci. Na zakończenie fale załamuja się na piaszczystej plaży i główna bohaterka mówi: "Panie. Gdy widzę swoje ślady na piasku, widzę obok Twoje stopy. Lecz dlaczego w najtrudniejszych momentach mojego zycia szłam sama."  "To moje ślady córko. J wtedy ciebiei niosłem".