Komunia może przenosić zarazki. A nawet doprowadzić do śmierci
Istniała nawet praktyka, która miała na celu uniemożliwienie podmienienia hostii lub jej zatrucie w trakcie trwania mszy. Znane są przypadki spożycia zatrutej hostii konsekrowanej, co skutkowało niejednokrotnie śmiercią przyjmującego.
W związku z panującą obecnie pandemią koronawirusa niektórzy duchowni zapewniają, że spokojnie można przyjmować Komunię św. do ust, ponieważ nie przenosi ona zarazków.
Aby sprawdzić prawdziwość takiej tezy, najpierw trzeba odwołać się do katolickiej nauki o przeistoczeniu, którą definitywnie wyłożył Sobór Trydencki, idąc za wcześniejszym nauczaniem Soboru Laterańskiego IV (1215) w tej materii: „Przez konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, naszego Pana, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi” (Sesja 13, Dekret o Najświętszej Eucharystii, 4). Tutaj definicja koncentruje się wyłącznie na przeistoczeniu jako przemianie substancji (transsubstancjacji), tak że nie ma tu mowy o przypadłościach. O nich wspomina jednak dalej tenże Sobór, gdy potępia następujące twierdzenie: „Gdyby ktoś (…) przeczył tej przedziwnej i jedynej w swoim rodzaju przemianie całej substancji chleba w ciało i całej substancji wina w krew, z zachowaniem jedynie postaci chleba i wina, przemianie, którą Kościół katolicki bardzo trafnie nazywa przeistoczeniem – niech będzie wyklęty” (Sesja 13, Dekret o Najświętszej Eucharystii, kanon 2).
Sobór Trydencki wskazuje, że postaci chleba i wina (łac. species panis et vini) nie ulegają przemianie podczas przeistoczenia. Aby lepiej zrozumieć definicję Soboru Trydenckiego o przeistoczeniu, należy najpierw przypomnieć, że jest to definicja scholastyczna, nawiązująca do pojęć filozofii Arystotelesa, według której substancja stanowi niewidzialną istotę rzeczy. Natomiast pojęcie „postaci” (łac. species) z definicji Soboru Trydenckiego odpowiada w filozofii Arystotelesa słowu „przypadłości” (łac. accidentia), które oznacza dostrzegalne cechy danej rzeczy, np. smak, zapach, kształt, kolor.
Owszem, należy zauważyć, że niektórzy filozofowie i teologowie (np. sympatycy Kartezjusza) utrzymywali, że przypadłości po konsekracji chleba i wina są niczym innym, jak tylko wrażeniem zmysłowym będącym w nas samych, pochodzącym od Boga. Innymi słowy, według tej koncepcji przypadłości stanowią wręcz pewien wytwór naszych fantazji. Z drugiej strony należy podkreślić, że omawiana przez nas definicja przeistoczenia oparta jest na filozofii i teologii św. Tomasza z Akwinu, który same pojęcia przejął z filozofii Arystotelesa.
Nauka o przeistoczeniu (transsubstancjacji) Soboru Trydenckiego odrzucała także średniowieczną teorię zwaną transakcydentacją. Według tej teorii przypadłości (accidentia) chleba i wina przemieniają się w przypadłości Ciała i Krwi Chrystusa. Jak zauważono w jednym ze słowników języka angielskiego, była to „idea szeroko rozpowszechniona wśród ludzi niewykształconych w czasach średniowiecza, czasem mylona z doktryną o przeistoczeniu”. Niestety wydaje się, że w Polsce po dziś dzień są tacy, którzy mylą obydwie te doktryny.
Dlatego w celu lepszego zrozumienia tego, czym są przypadłości w konsekrowanych Postaciach eucharystycznych, warto zacytować znanego polskiego teologa, śp. ks. prof. Czesława Bartnika, który zmarł 22 marca br. Napisał on, że nauka o przeistoczeniu “pociąga za sobą problem postaci, rozumianych jako przypadłości (accidentia), jakkolwiek i one muszą być pojmowane jedynie analogicznie w stosunku do metafizyki. Otóż po konsekracji chleba i wina dostrzegamy w dalszym ciągu materialną rozciągłość oraz kolor, twardość, płynność, smak, kształt, siłę oporu, temperaturę, ruch, itp. Nie są to jedynie uczucia subiektywne, jak chce wielu teologów. Św. Tomasz z Akwinu uważa, że realne istnienie przypadłości jest podtrzymywane przez wszechmoc Bożą po odejściu ‘poprzedniej’ substancji. Przypadłości te nie przechodzą na substancję Chrystusa i nie tkwią ‘w powietrzu’. Bóg podtrzymuje rozciągłość, a przez nią wszystkie inne przypadłości. Stąd mają one wszystkie normalne właściwości (np. odżywcze), mogą się zmieniać w inne substancje, ulegają zepsuciu, podlegają prawom fizycznym, chemicznym itp. Słowem – cała ‘empiryczna’ strona chleba i wina pozostaje w porządku naturalnym taka sama, jak przedtem” (Cz. Bartnik, „Dogmatyka katolicka”, t. 2, Lublin 2003, s.696; wyróżn. w tekście - MB).
Dlatego też nie powinna dziwić wielowiekowa praktyka tzw. predegustacji obowiązująca na mszach papieskich albo w takich, na których monarcha miał przystąpić do Komunii św., kiedy to ceremoniarz lub inny duchowny spożywał pewną część materii Eucharystii, aby upewnić się, czy nie jest ona zepsuta albo nawet zatruta. Częstokroć hostię przeznaczoną do konsekracji przykrywano specjalnymi metalowymi przyrządami, które mogły być wykonane w formie gwiazdy. Ta praktyka miała na celu uniemożliwienie podmienienia hostii lub jej zatrucie w trakcie trwania mszy. Znane są przypadki spożycia zatrutej hostii konsekrowanej, co skutkowało niejednokrotnie śmiercią przyjmującego.
Zgodnie z wyznaniem wiary, Jezus Chrystus „zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy, i stał się człowiekiem”. Te przypadłości chleba i wina przypominają nam nieustannie o tym, że Chrystus nie jest tylko prawdziwym Bogiem, ale jest też prawdziwym człowiekiem. Chodził po ziemi. I zachęca także nas, abyśmy po niej właśnie chodzili, a nie bujali w obłokach. Także wtedy, gdy przyjmujemy Jego Ciało i Krew.
Skomentuj artykuł