Czy nacjonalista może być księdzem?

(fot. youtube.com)

Czy poglądy polityczne kandydata mogą być przeszkodą do udzielenia mu sakramentu święceń? A jeśli tak, to kto i według jakich kryteriów powinien decydować o tym, zwolenników których partii i ideologii można wyświęcić, a na których rąk nakładać nie wolno?

Jednego dnia zbiegły się w mediach dwie informacje. Pierwsza to pierwszy oficjalny komentarz metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego do sytuacji, jaka powstała w parafii na Oporowie, w której do niedawna pracował wyświęcony niespełna rok temu młody ksiądz, Jacek Międlar, uważający się za narodowca (użył tego określenia w opisie swego profilu na Twitterze) i nie kryjący swych poglądów politycznych. Druga wiadomość mówiła, że w nowej placówce w Zakopanem, dokąd decyzją władz Zgromadzenia Księży Misjonarzy został przeniesiony z Wrocławia wspomniany wyżej duchowny, pracował tylko trzy dni. Według mediów powodem był fakt, że wziął aktywny udział w uroczystości zorganizowanej przez jedno z ugrupowań politycznych. Upamiętniała ona jednego z dowódców oddziałów podziemia antykomunistycznego, którego postać wywołuje kontrowersje i spory. Wbrew zakazom przełożonych młody duchowny zabrał tam głos i powiedział m. in.: "Naszym zadaniem, jako chrześcijan, Polaków, górali i tych wszystkich, którym bliska jest historia żołnierzy niezłomnych, aby ta pamięć o nich nigdy nie zaginęła".

Abp Kupny powiedział, że sytuacja, do jakiej doszło w parafii, w której na terenie jego diecezji pracował ks. Jacek, bardzo go zmartwiła. Co stanowiło najważniejszy powód zmartwienia? "Utworzyły się dwie, wzajemnie zwalczające się grupy, przy czym obie uważały, że postępują zgodnie z Ewangelią, i odmawiały drugiej stronie nazywania siebie katolikami" - wyjaśnił metropolita wrocławski. Chodzi więc o wywołany postępowaniem wikarego podział we wspólnocie wierzących. "Rolą kapłana w takim momencie jest dążenie do pojednania pomiędzy ludźmi. On powinien być tym, który łączy" - podkreślił abp Kupny.

To właśnie troska o jedność Kościoła znalazła się u podstaw wprowadzonego w Kościele katolickim po Soborze Watykańskim II zakazu działalności politycznej księży. Kanon 287 Kodeksu Prawa Kanonicznego w punkcie drugim mówi, że duchowni "Nie mogą brać czynnego udziału w partiach politycznych ani w kierowaniu związkami zawodowymi, chyba że - zdaniem kompetentnej władzy kościelnej - będzie wymagała tego obrona praw Kościoła lub rozwój dobra wspólnego". Wydane w 1994 "Dyrektorium o posłudze i życiu kapłanów" uzasadnia ten przepis uwagą, że działania te, "będąc dobre same w sobie, są jednak obce stanowi duchownemu, o ile mogą powodować poważne niebezpieczeństwo rozbicia komunii eklezjalnej".

W dyskusjach wokół działań ks. Jacka pojawił się wątek sugerujący, że błędem było udzielenie święceń kandydatowi, który nie krył się przecież wcześniej ze swymi budzącymi opór części wiernych poglądami politycznymi. To bardzo poważny problem. Czy poglądy polityczne kandydata mogą być przeszkodą do udzielenia mu sakramentu święceń? A jeśli tak, to kto i według jakich kryteriów powinien decydować o tym, zwolenników których partii i ideologii można wyświęcić, a na których rąk nakładać nie wolno? Czy w czasie rozmów z kandydatami do diakonatu lub prezbiteratu biskup powinien wypytywać ich, na kogo głosowali w ostatnich wyborach?

Tego rodzaju sugestie kryją bardzo niebezpieczną pułapkę. Wprowadzenie ich w życie doprowadziłoby nie do zmniejszenia upolitycznienia duchowieństwa, lecz spowodowałoby postępujące upolitycznienie Kościoła jako wspólnoty i instytucji. Dlatego żadne poglądy polityczne nie mogą decydować o tym, czy ktoś otrzyma sakrament święceń czy nie. Jan Paweł II nie miał wątpliwości, że kapłan zachowuje prawo do osobistych poglądów politycznych oraz do korzystania zgodnie z sumieniem z prawa głosu. Tak mówią m. in. ustalenia Synodu Biskupów z 1971. Czytamy w nich także: "Biorąc jednak pod uwagę fakt, że opcje polityczne jako takie mają ograniczony zakres i nie interpretują nigdy Ewangelii w formie całkowicie adekwatnej i trwałej, prezbiter jako świadek przyszłej rzeczywistości powinien zachować pewien dystans wobec jakiejkolwiek funkcji czy pasji politycznej". Papież Polak stwierdzał stanowczo, że prawa księdza do ujawniania własnych wyborów ograniczają wymogi jego posługi kapłańskiej. Co ciekawe, traktował to ograniczenie jako wymiar ubóstwa, do praktykowania którego katoliccy duchowni są wezwani na wzór Chrystusa.

Myślę, że o ile niedopuszczalne jest, aby poglądy polityczne kandydata mogły być brane pod uwagę przy decyzji o dopuszczeniu go do święceń, o tyle szczera gotowość do przyjęcia wskazanych wyżej ograniczeń w ich wyrażaniu i manifestowaniu powinna być kryterium niezbędnym. Jestem przekonany, że długotrwała formacja kandydatów do święceń daje wystarczająco dużo okazji i możliwości, aby przełożeni mogli tę gotowość zrezygnowania z wyrażania swych politycznych orientacji rozpoznać, zbadać jej stopień oraz prawdziwość.

Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Paweł Rytel-Andrianik, przypomniał niedawno, że "Kościół, choć apartyjny, to jednak nie jest aspołeczny". Dlatego duchowni katoliccy nie tylko mogą, ale niejednokrotnie mają obowiązek publicznie zabierać głos w kwestiach politycznych i społecznych. Chodzi jednak o to, aby tego rodzaju tematy poruszali wyłącznie w świetle Ewangelii i katolickiej nauki społecznej. Bez lansowania, a nawet przemycania przy okazji własnych poglądów i sympatii politycznych.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy nacjonalista może być księdzem?
Komentarze (31)
M*
Menio *
21 kwietnia 2016, 08:54
Z tego wynika, że Episkopat i Biskupi przespali bardzo długi czas. Młodzi chętni do Kościoła, a wg stanowiska Episkopatu zupełnie bez poprawności katolickiej. Nigdy za późno miłować i nauczać jak mówił Jezus. Zatem ks. Międlara i Narodowców zaprosić na ŚDM u Papieża. Kardynał Dziwisz włączy młodych rodaków w dzieło Miłosierdzia, a nie izolować, sami przecież przychodzą do Kościoła. Od każdego katolika oczekuje się dzieła miłosierdzia. Zacznijmy po katolicku zatem łączyć a nie dzielić.
M*
Menio *
21 kwietnia 2016, 08:50
Biskupi mają robić posługę wiernym, a nie wydumane doktoraty.Są w służbie, a nie słuchają głosu Pana i Papieża. Promowali ks.Charamsę, z jakim skutkiem widzimy, ośmieszając nas katolików, a publicznie linczują godnego sługę bożego. Za TO powinni nas biskupi publicznie przepraszać. Przed nami ŚDM oczekuję jako katolik zaproszenia tych młodych, a nie oddalanie w niebyt wykluczenia. Kardynał Dziwisz powinien ich, swoich rodaków i przyszłość jego kraju, zaprosić oficjalnie na ŚDM publicznie przed Papieżem. Tak jak ojciec Święty pojechał na wyspę Lesbos i zabrał do Watykanu migrantów. naszą młodzież mamy miłować i nauczać, ani karać.
PG
Pawel G
29 lutego 2016, 20:52
Sprawę ks Międlara widzę jako udaną rozgrywkę środowiska GW. To się rysuje mniej więcej tak: Najpierw zostali podburzeni przeciwko księdzu parafianie poprzez artykuły i doniesienia medialne. Udało się wywołać podział w parafii. Poprzez to spowodować interwencję ordynariusza i przełożonych zakonnych. Te działania z kolei znalazły krytycznym wydźwięk w programie Pospieszalskiego. Ten program najprawdopodobniej wywołał irytację u osób stojących za decyzją o przeniesieniu księdza i z tego powodu doszło do wypowiedzi dla GW. W artykule określono Pospieszalskiego jako skrajnie prawicowego publicystę - oczywiście jest to twierdzenie nie tylko pozbawione umiaru, ale przede wszystkim absurdalne. Do tego jeszcze to oskarżenie pojawiło się obok nazwiska ordynariusza. Niejeden pewnie pomyśli, że jest to jakby jego opinia. Mim zdaniem nie ma bardziej antykatolickiej i szkodzącej Kościołowi gazety. Jej nakład wreszcie spada i jest nadzieja, że zmieni się na lepsze krajobraz medialny w Polsce. A tutaj ta gazeta została nagle uwiarygodniona przez samego ordynariusza. Co więcej, pokazała się jako obrończyni ordynariusza i Kościoła. Prawda jest oczywiście zupełnie inna, jednak jest to rola jaką kreuje od lat, żeby realizować swoją wizję Kościoła. No i udało usunąć bardzo nielubianego księdza z diecezji na głęboką prowincję i to z powodu jednego potknięcia. Teraz ksiądz będzie na cenzurowanym. Powiedziałbym tak: 5:0 dla środowiska gazety, przy czym niektóre gole to samobóje. A przecież można inaczej, że przytoczę przypadek abpa Hosera. Gronkiewicz-Walcy domagała się od niego usunięcia z parafii księdza, który głosił patriotyczne kazania. Abp Hoser poradził, żeby nie chodziła na masze przez tego ks. odprawiane. Oczywiście skończyło się to napadami wiadomych środowisk i mediów, które jak wiemy abp Hoser przetrzymał. Czyli odnieśliśmy kolejną porażkę. To przemyślenia dla Kurii wrocławskiej do sztambucha.
Z
Zygmunt
27 lutego 2016, 19:13
A czy ksiądz może być nacjonalistą?
Kazimierz Jankowski
27 lutego 2016, 10:07
do: lleszek : powtarzasz się lewaku, to forum nie jest dla ciebie.
A
Andrzej-L
26 lutego 2016, 10:10
Tej sprawie trzeba się przyjrzeć z różnych perspektyw ... i nie jest tak, jak się wydaje niektórym - czarno-biała. Kościół jest (jak to ktoś pięknie określił) świętą wspólnotą grzeszników,. ... i jest (ma być) otwarty dla wszystkich…. Dosłownie ! Z tą otwartością Kościoła i grzesznością jego „członków”  związane jest pewne niebezpieczeństwo. Kościół narażony jest na różne skrajności, związane z tym nadinterpretacje i wypaczenia ...Dlatego na straży stoi Katolicka nauka społeczna oraz hierarchia kościelna. Czy zwierzchnicy Ks. Jacka mogli być zaniepokojeni ? – może mogli (my nie znamy całej sprawy)… ale w takim wypadku powinni powołać innego kapłana na miejsce ks. Międlara i skierować go z misją duszpasterską do tych środowisk.  Z drugiej strony widzę tez pewną niekonsekwencję w działaniach pod tym względem. Z jednej strony mamy Ks. Międlara, który mimo błędów i niedoskonałości jednak mówi o Bogu  … a na drugim biegunie np. ks. Sowę, który angażuje się w liberalno-lewackim TVN-ie … i jak osobiście nie słyszałem, aby choć jeden raz wspomniał o Bogu (być może dlatego, że bardzo rzadko oglądam TVN). Zaangażował się też (prawie oficjalnie) w kampanię Bronisława Komorowskiego … i z tego co wiem nie został przeniesiony do Zakopanego ? Nie mówię to aby atakować, ale aby zwracać uwagę zwierzchników i skierować wzrok w różne strony … jednych od Kościoła odciąga (zraża i dzieli) Ks. Międlar … a innych Ks. Sowa !!!
SB
Szymon Bernad
25 lutego 2016, 20:42
Naprawdę nie wiem, czy przejawianie poglądów ksenofobicznych i skrajnie ideologicznych to zwykła pasja polityczna. Jeśli słyszę ze strony katolickiego księdza coś w stylu "Jezus Chrystus przejawiał nienawiść do zbrodni lewactwa", to nie potrzeba mi dużo więcej, by rozumieć, że coś jest nie w porządku i że na pierwszym planie nie stoi wola głoszenia Słowa Bożego... 
Rafał Dąbrowa
25 lutego 2016, 09:48
Moim zdaniem - jak najbardziej, może być. Żyjemy w wolnym kraju, jesteśmy wolnymi ludźmi, i możemy mieć takie poglądy jakie chcemy. To jest częścią naszej wolności. Podobnie można by się zapytać, czy policjant może być nacjonalistą? Albo może czy lekarz może być nacjonalistą? Takie czy inne poglądy są częścią naszej tożsamości, a jak komuś odbiera się tożsamość to odbiera się mu prawo do człowieczeństwa. Ale też wiemy, że policjant jest po to by pilnować porządku, a lekarz jest po to by leczyć. A jakie jest powołanie księdza? Moim zdaniem - przybliżać ludzi do Boga. Tak więc wszystkie swoje poglądy trzeba prześwietlać w świetle Ewangelii. Ale nie traktować wiary instrumentalnie, bo w tym kraju zbyt często wiara jest traktowana płytko, a płytko traktowana wiara dzieli ludzi. Nacjonalizm to nie jest moja bajka, ale bardzo chętnie pochyliłbym się z ks. Międlarem nad Ewangelią by zagłębić się w to, jaki jest Bóg? Czego od nas pragnie? Czego od nas oczekuje? To samo mogę robić z każdym, niezależnie od opcji politycznej. Ja bardzo lubię rozmyślać nad Ewangelią, dzielić się nią z innymi.
26 lutego 2016, 21:25
Ksiądz może mieć własne poglądy jak każdy. To oczywiste, ale nie powinien propagować tych poglądów jako ksiądz. To też oczywiste. Ubrany w ubiór cywilny poza kościołem ... proszę bardzo. 
25 lutego 2016, 08:57
A czy lewak może być księdzem?
abraham akeda
25 lutego 2016, 10:33
Lewak to osobnik nie posiadający umiejętności samodzielnego myślenia, który nie rozumie logiki dwuwartościowej, dobro-zło, prawda-fałsz, norma-dewiacja, wina-kara, który wyrzekł się wolnej woli i jest ograniczony tylko do powtarzania suflowanych mu, aktualnych właśnie sloganów, który nie szanuje prawa do posiadania własności prywatnej, dąży do jej przywłaszczenia na tzw. "pożytek społeczny", dąży również do ograniczania wolności osobistej z obawy przed odpowiedzialnością. Lewak naszych czasów jest zateizowanym socjalistą, wyznającym relatywizm moralny, popierającym aborcję, eutanazję i związki jednopłciowe. Zatem księdzem z zawodu być nie może. Przynajmniej na razie...
24 lutego 2016, 23:48
Czym innym są poglądy polityczne, a czym innym ideologia. Nacjonalizm to ideologia, a ksiądz nie powinien wyznawać żadnej innej ideologii jak głoszenie Ewangelii zgodnie z nauką Kościoła. Tak samo jak nie można służyć Bogu i mamonie jednocześnie, tak samo nie można głosić Ewangelii i być wyznawcą jakiejś ideologii. Natomiast poglądy polityczne niech sobie każdy ksiądz ma jakie mu pasują, byle tylko tych poglądów nie mieszał z pracą duszpasterską.
25 lutego 2016, 08:20
Nacjonalizm nie jest jednolity.Nie ma też całościowej wizji rzeczywistości.Z racji niejednolitości wchodzi w alianse z rozmaitymi doktrynami.Nie jest więc ideologią.Jest patrzeniem na rzeczywistość przez pryzmat narodu i jako taki może pójść drogą pogańską bądź chrześcijańską.Drogę chrześcijańską reprezentuje ks.Międlar. I CHWAŁA MU ZA TO.
S
stos
24 lutego 2016, 23:25
Trzeba sobie zdać sprawę z faktu,iż nacjonalizm nie jest pojęciem jednolitym.Możemy bowiem wyróżnić zarówno nacjonalizm neopogański jak i chrześcijański.Ten drugi nie uznaje narodu za absolut oraz stosuje do relacji społecznych zasady etyki chrześcijańskiej. Warto tu przytoczyć słynne zdanie Romana Dmowskiego iż ,,katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu”. Tak pojęty nacjonalizm uznający jednocześnie pojęcie narodu  jako wspólnoty międzypokoleniowej obejmującej zarówno tych żyjących obecnie jak i pokolenia przeszłe oraz przyszłe odrzuca pojęcie narodu jako suwerena wyrażającego swą wolę w powszechnym głosowaniu czyniąc nim państwo uosabiane przez władcę.Stąd chrześcijańskiemu nacjonalizmowi bliżej faktycznie do zasady monarchicznej niż demokratycznej.  Szowinizm jaki przypisywany jest nacjonalizmowi ma swoje źródlo w egalitarystycznej wersji nacjonalizmu rodem z Rewolucji Francuskiej i nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem chrześcijańskim. W tym kontekście praca jaką wykonuje ks.Międlar jest jak najbardziej godna podziwu i poparcia ze strony zaangażowanych katolików. Księże Jacku ,życzę powodzenia w propagowaniu ideii nacjonalizmu chrześcijańskiego mimo niezroumienia,oszczerstw i prowokacji z jakimi ksiądz się spotyka. Christus vincit ,Christus regnat,Christus imperat!
PG
Pawel G
24 lutego 2016, 21:16
W dużej części się z ks. Stopką zgadzam. Cała sprawa jednak jest daleka od przejrzystości. Wydaje się, że działano po najmniejszej linii oporu. Jest tu jedno podstawowe pytanie: na ile ks. Międlar jest odpowiedzialny za zaistniałą sytuację podziału parafii na Oporowie? Niby jest oczywiste, że skoro doszło do podziału i jedni byli za nim, a inni przeciwko, to on jest winien. Ale taki osąd to jest pochopny. Trzeba próby zrozumienia problemu. Wiemy, że GW systematycznie pisze artykuły wymierzone w ks. Międlara. Znam czytelników GW i wiem, że jest wśród nich niestety wielu ludzi nieuczciwych, jest też wielu fanatycznie jej wierzących. Jak GW napisze, że czarne jest białe, to oni będą tak powtarzać. Szczerze wątpię, żeby podział w parafii nastąpił, bo się części parafian nie podobały kazania ks. Międlara, albo jego sposób odnoszenia się do parafian. Przeciwnie, pewnie ogromna większość wzburzonych właściwie nie miała z nim kontaktu. Ci ludzie swoją "wiedzę" i niestety postawy kształtowali na podstawie mediów typu GW i TVN. Sam byłem kiedyś świadkiem nerwowego i irracjonalnego zachowania pewnej osoby pod wpływem artykułu  w GW. Zresztą GW to raczej ogran prasowy niż gazeta. Częste są tam nawoływania do różnych bardziej lub mniej upolitycznionych akcji. Czyli prawdopodobnie przyczyną było podburzenie przez media, a nie zachowanie samego księdza. I tu pojawia się pytanie: czy Kuria wrocławska zadała sobie trud ustalenia, jakie były tak naprawdę przyczyny podziału w parafii? Czy może całą odpowiedzialność zrzucono na księdza? Oby nie! Oby się okazało, że ta sprawa była badana, bo w przeciwnym wypadku GW dyrygowałaby Kurią i pełniła rolę ordynariusza. A tego właśnie próbuje nie tylko we Wrocławiu.
JE
Jot Empe
24 lutego 2016, 20:50
Ksiądz to także katolik, a katolik jest członkiem własneg narodu, a zarazem jest członkiem Rodziny Ludzkiej, jego bliźnim jest każdy, choć według ordo caritatis. Nie może być zatem nacjonalistą, jeśli nacjonalizm rozumiemy jako salus rei publicae suprema lex: że prawo naszej rzeczypospolitej jest najwyższym prawem. Gdyż najwyższym Prawem dla wierzącego jest Prawo Boże.
TH
Tomasz Hoffmann
25 lutego 2016, 09:55
Nacjonalizm to nie jest rozumowanie, które da się zobrazować słowami "prawo naszej rzeczypospolitej jest najwyższym prawem", jeśli już to raczej:  "dobro naszej rzeczypospolitej jest najwyższym dobrem - zaraz po Bogu".
24 lutego 2016, 18:11
Wiecie co? A odp... się od księdza Międlara! Jedyny jego grzech polega na tym, że stanął po złej stronie barykady, nieprawdaż prosiaczki?! Gdyby  zamieszkał w ulubionej stacji o. Kozackiego i Gużyńskiego (Tel-Aviv Network 24- Same shit every day) to wszystko byłoby gites, nieprawdaż? To dosyć paradne, że ksiądz Sowa może nie kryć się ze swym wiernopoddańczym uwielbieniem do PełO, a o. Zięba pierdzielić jaki to Mazowiecki był wspaniały. Ale ksiądz Międlar nie może zacytować Dmowskiego! Nieee, no panie, no co też pan... Cała ta sprawa pokazuje w jak żałosnej kondycji jest polski Kościół. Antypolska gazeta opublikowała kilka paszkwili i purpuraci narobili w spodnie... Kiedy Tischner szczerzył zęby i poklepywał się po plecach z Aaronem Szechterem to było wszystko ok. Ale Międlar nie może pójść na obchody upamiętniające żołnierzy antykomunistycznego podziemia... Wiecie co deonowe klechy? Żygać się chce od tego co tu uprawiacie...
Jack French
24 lutego 2016, 20:05
Czy można coś więcej o Tischnerze?
PG
Pawel G
24 lutego 2016, 21:29
Zgadzam się w sumie co do sprawy, ale w końcu "pojechałeś po bandzie". Niesprawiedliwość zawsze istniała i zawsze jej doświadczali chrześcijanie. Nie znaczy to, że się na nią godzili, ale znosili ją bez agresji.
24 lutego 2016, 23:19
A co byś chciał Jack'u o Tischnerze? Co Cię bodzie?
24 lutego 2016, 23:41
Owszem Pawle G. Zgoda - niesprawiedliwość istniała i istnieje, ale czy oznacza to, że trzeba kłasć kłapouchy po sobie? Plują w twarz i udawać, że desz pada? Wystąpienie ks. Międlara na Marszu Niepodległości było znakomite. Nic dodać, nic ująć. Gość jest odważny i ma charyzmę. A że sympatyzuje z RN świadczy o nim jeszcze lepiej. Nie wiedziałem, że istnieje prikaz z centrali purpuratów o zakazie czytania Balickiego czy Wasiutyńskiego, ale najwidoczniej coś takiego musi istnieć. Cały problem sprowadza się tak naprawdę do arogancji i ignorancji. Dziedzictwo endecji jest-a przynajmniej długi czas było- na cenzurowanym w tzw. dyskursie III Najjaśniejszej. Ale to się zmienia. Ja rozumiem, że słowo ,,nacjonalizm'' powoduje mentalne paroksyzmy wśród ludu pracującego miast i WSI, bo wieloletnia tresura musiała przynieść efekty. Co nie oznacza, że tego stanu rzeczy nie należy zmieniać, aby przynajmniej tradycji endecji przywrócić należne jej miejsce. 
Jack French
27 marca 2016, 21:34
Kim jest ta postać. Tak od strony nieznanej.
24 lutego 2016, 17:32
Nacjonalista nie może być księdzem. Nacjonalizm to ideologia uznająca naród za najwyższe dobro, uważająca, że interes narodu stoi ponad interesem jednostek, grup społecznych czy nawet Kościoła. Nacjonalista uważa także, że interes własnego narodu stoi wyżej niż interes innych narodów. Jest oczywiste, że osoba wyrażająca takie poglądy nie może być księdzem, w jaki sposób ktoś taki może nauczać innych o np. miłości bliźniego, zaprzecza w ten sposób sam sobie.
abraham akeda
24 lutego 2016, 20:36
Dzięki za ten komentarz, właśnie o takich głąbach jak ty pisałem poniżej.
abraham akeda
24 lutego 2016, 14:12
Odpowiedź jest prosta - tak - nacjonalista może być księdzem; - tak - ksiądz może być nacjonalistą. Ważne jednak przy tym jest to by prawidłowo zdefiniować nacjonalizm, ponieważ w ewentualnej polemice, w sytuacji wolności słowa, można natrafić na kompletnych ignorantów i mikrocefali wywodzących się zwłaszcza ze środowisk ultranowoczesnej awangardy religijnej, którzy mylą patriotyzm z szowinizmem.
24 lutego 2016, 23:58
Było wielu księży nazistów, wielu księży faszystów, wielu księży morderców wielu księży  wyuzdanych zboczenców. To i nacjonalistami także mogą być. Nacjonalista facet w sukience .... no cóż najwyżej koledzy nacjonaliści się nim zajmą. Ale skoro jest nacjonalista to to lubi.
abraham akeda
25 lutego 2016, 11:53
Ksiądz Popiełuszko jest bardzo dobrym dowodem na to, że ksiądz może być nacjonalistą(patriotą).
Piotr Szyndrowski
24 lutego 2016, 13:47
Nie mogę absolutnie zgodzić się ze stwierdzeniem Księdza, że "o ile niedopuszczalne jest, aby poglądy polityczne kandydata mogły być brane pod uwagę przy decyzji o dopuszczeniu go do święceń, o tyle szczera gotowość do przyjęcia wskazanych wyżej ograniczeń w ich wyrażaniu i manifestowaniu powinna być kryterium niezbędnym". Trzeba na etapie formacji przyszłego kapłana rozeznać jeszcze, czy jego poglądy polityczne przypadkiem nie pozostają w sprzeczności z Ewangelią. W przeciwnym wypadku będziemy mieli księży komunistów, księży faszystów, a więc tak naprawdę księży niewierzących... Swoboda poglądów politycznych tak, ale tylko tych, które nie zaprzeczają Dobrej Nowinie.
Andrzej
24 lutego 2016, 13:44
Jest tylko jedna rzecz godna bezwarunkowego pragnienia: to Bóg i Jego Królestwo; jest tylko jedna rzecz, która jest złem absolutnym: utrata duszy, jej nieodwracalne zepsucie. Chrześcijaństwo traci cały swój sens historyczny, moralny i religijny w momencie, gdy zapomni się o tej najważniejszej idei: że wszystkie wartości doczesne są tylko względne i drugorzędne. Znamy oczywiście w naszej epoce ludzi, którzy usiłują nas przekonać, że rdzeniem przesłania Jezusa jest taki czy inny system polityczny, egalitaryzm, rewolucja, upaństwowienie fabryk, zniesienie własności prywatnej.
Andrzej
24 lutego 2016, 13:43
"Przesłanie Jezusa było takie: w obliczu nieuniknionego Końca wszystkie dobra i rzeczy ziemskie są jeśli nie bezwartościowe, to w każdym razie drugorzędne i względne, nigdy nie powinny uchodzić za dobra same w sobie, a tym bardziej za wartości absolutne. Myśleć inaczej to idolatria, to oddawanie najwyższej czci temu, co nietrwałe, bez znaczenia, pozbawione wagi." "Jest tylko jedna rzecz godna bezwarunkowego pragnienia: to Bóg i Jego Królestwo; jest tylko jedna rzecz, która jest złem absolutnym: utrata duszy, jej nieodwracalne zepsucie. Chrześcijaństwo traci cały swój sens historyczny, moralny i religijny w momencie, gdy zapomni się o tej najważniejszej idei: że wszystkie wartości doczesne są tylko względne i drugorzędne. Znamy oczywiście w naszej epoce ludzi, którzy usiłują nas przekonać, że rdzeniem przesłania Jezusa jest taki czy inny system polityczny, egalitaryzm, rewolucja, upaństwowienie fabryk, zniesienie własności prywatnej."