Czy przeprosiny abpa Michalika kończą problem?

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)

Co w najbliższych dniach tysiące księży, sióstr zakonnych, katechetów oraz zwykłych katolików, zatroskanych o Kościół, mogą i powinni powiedzieć ludziom nie tylko złej woli, ale po prostu podchodzącym krytycznie do otaczającej ich rzeczywistości?

Żyjemy w czasach, w których bardzo trudno o słowa obojętne. Zwłaszcza jeśli chodzi o słowa wypowiedziane w przestrzeni publicznej. Z drugiej strony żyjemy w czasach, w których natłok słów sprawia, że media cytują pojedyncze zdania, w nich upatrując kwintesencji nie tylko pojedynczej wypowiedzi, ale bardzo często także sposobu myślenia mówiącego i jego poglądu w jakiejś sprawie. Tak jest i nie można się na taki stan rzeczy obrażać. Trzeba o tym wiedzieć, mieć tego świadomość, uwzględniać te fakty i uwarunkowania, gdy zabiera się głos.

Kościół i jego przedstawiciele nie żyją w jakimś innym świecie, nie mogą liczyć pod tym względem na jakąkolwiek taryfę ulgową czy odmienne traktowanie tych, którzy w jego imieniu zabierają głos. Jeśli tego nie uwzględniają, zwykle swoimi wypowiedziami szkodzą wspólnocie Kościoła, nie tylko Kościołowi jako instytucji. Szkodzą misji Kościoła. No i sobie.

Gdy dotarły do mnie wypowiedziane we wtorek przed południem słowa przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski zajęty byłem właśnie dowodzeniem, że nagłaśniana mocno za jedną z niemieckich rozgłośnie informacja o zmianie stanowiska Kościoła w kwestii dopuszczania do sakramentów rozwiedzionych, którzy zawarli kolejny związek, jest kompletną bzdurą i mieszanie do tego wszystkiego papieża Franciszka jest poważnym nadużyciem. Nie uwierzyłem, że przytaczane słowa arcybiskupa rzeczywiście zostały wypowiedziane. Zakładałem, że mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem w rodzaju niedawnego omówienia przez jedną z gazet wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych na temat policjantów i patologicznych rodzin.

Szybko jednak przekonałem się, że słowa naprawdę padły. Usłyszałem je na własne uszy. Usłyszałem je w kontekście, który zawierał słuszne spostrzeżenia, ale wypowiedziane w taki sposób, że nawet bez szczególnej złośliwości można je było zinterpretować jako nie tylko szukanie przyczyn zjawiska pedofilii wśród duchownych, ale też jako próbę szukania dla niego jakiegoś usprawiedliwienia lub przynajmniej wytłumaczenia.

Wiele godzin później usłyszałem ponownie przewodniczącego KEP. Odnosząc się do swej poprzedniej wypowiedzi, stwierdził: "Dziecko nie ma siły wciągać drugiego człowieka. To człowiek ten zły wciąga to dziecko w orbitę swoich niewłaściwych zainteresowań. Tak należy to zdanie przyjąć. To jest pomyłka ewidentna, za którą przepraszam i koryguję". Rzecznik KEP z naciskiem mówił, że mieliśmy do czynienia z lapsusem językowym.

Czy to kończy problem?

Nie wiem. Bo nie wiem, co mam odpowiedzieć ludziom, którzy już zdążyli odnieść się do porannej wypowiedzi przewodniczącego KEP maksymę "co w sercu, to na języku"? Jak mam ich, jako zwykły ksiądz, przekonać, że nie ma podstaw, aby w ten sposób rzecz całą traktować? Co w najbliższych dniach tysiące księży, sióstr zakonnych, katechetów oraz zwykłych katolików, zatroskanych o Kościół, mogą i powinni powiedzieć ludziom nie tylko złej woli, ale po prostu podchodzącym krytycznie do otaczającej ich rzeczywistości? Ludziom, którzy będą chcieli dowiedzieć się, dlaczego w tak ważnej kwestii znowu padają słowa niejednoznaczne? Jak reagować, gdy ktoś w kontekście wypowiedzi przewodniczącego KEP przywołuje sprawę odwołanego niedawno kanclerza diecezji warszawsko-praskiej i cytuje uzasadnienie jego dymisji: "Powodem odwołania jest to, że wywołał wątpliwości co do konieczności jednoznacznego wypowiadania się w tych sprawach"? Co można i trzeba powiedzieć tym wszystkim, którzy zdążyli sami zareagować na pierwszą wypowiedź przewodniczącego KEP i poczuli się głęboko zawstydzeni (i to zawstydzenie, poruszenie, oburzenie w takiej czy innej formie wyrazili), jako katolicy, pragnący żyć zgodnie z Ewangelią? Czy mają teraz swoje słowa wycofać? Przeprosić, że skrytykowali swego pasterza?

Pan Jezus wtedy, gdy mówił o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, przestrzegał również "z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony" (Mt 12,36-37).

Żyjemy w czasach, w których za sprawą mediów mamy do czynienia z czymś, co chyba można uznać za swego rodzaju przedsmak tego rozliczania. Dziś każde słowo się liczy. Każde słowo wypowiadane przez człowieka wierzącego, przez chrześcijanina, katolika, członka Kościoła. W sposób szczególny dotyczy to sytuacji, gdy mowa o sprawach dramatycznych, przerażających, raniących, bolesnych, mających fundamentalne znaczenie. Dziś każde słowo, zwłaszcza w takich kwestiach, jest świadectwem. Niezależnie, czy tego chcemy czy nie. Bez uwzględniania, czy sobie z tego zdajemy sprawę, czy nie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy przeprosiny abpa Michalika kończą problem?
Komentarze (27)
Q
quava
12 października 2013, 21:19
Beato, zostaw dzieci w spokoju i zajmij się sobą. Tobie jest potrzebny przyśpieszony kurs z mówienia prawdy. ... Co tam kurs... i tak już jej to zostanie...
D
DNA
11 października 2013, 22:02
Problem to mają taki kapitan kloss i Legion m.in.
KK
kapitan kloss
11 października 2013, 14:06
michalik to nie jakis wiejki klecha , tylko jakis tam episkopat, powiedzial po prostu prawde wedlug nich dla tych pajacow to dzieciaki same sa sobie winne bo kusily niewinnego ksiedza ... dobre
L
Legion
11 października 2013, 01:04
Miejmy nadzieję, że piekło istnieje i dusza Michalika skończy w łapach Szatana! Oby zdychał w najstraszniejszych torturach przez wieczność.
MR
Maciej Roszkowski
10 października 2013, 20:38
        O jakim problemie mówimy? Jeśli o  niefortunnej wypowiedzi ks. Arcybiskupa, to rzeczywiście nie ma co ciągnąć tematu, bo ani nie dowiemy się, ani nie powiemy niczego nowego. Natomiast jeśli mówimy o PROBLEMIE komunikowania się naszych Pasterzy z wiernymi ( i niewiernymi) to chyba jeszcze jesteśmy daleko od szczęśliwego końca. Coraz częściej będą Oni postawieni w sytuacji podobnej do konferencji prasowej wśród nieprzychylnych dziennikarzy i komentatorów i potrzebny jest poważny "dokształt" z PR.          Na początek stylistyka listów pasterskich. Jak słyszę o "ubogacaniu" i ...w sposób szczególny" i czytanie trwa 15 minut, to moja pokora wystawiana jest na ciężką próbę, a myśl najwierniejszych z wiernych szybuje gdzieś indziej. Pytanie, czy ktoś będzie potrafił Im to powiedzieć?
B
beata
10 października 2013, 15:52
@ jazg a może jakieś konkrety? co masz do mojej wypowiedzi? no właśnie, każdy kto jest po psychologii przyzna mi rację. przykra ta wypowiedź arcy, i wstyd mi za nią.
10 października 2013, 13:17
@beata Możeby tak abp Michalik jakiś przyśpieszony kurs z psychologii zrobił. Nawet nie wie ile krzywdy mógł wyrządzić swoją wypowiedzią ofiarom księży pedofilów. ... Beato, zostaw dzieci w spokoju i zajmij się sobą. Tobie jest potrzebny przyśpieszony kurs z mówienia prawdy.
Z
zdradzona
9 października 2013, 20:25
Nie dziwi mnie wypowiedź biskupa, bo w społeczeństwie panuje dziwna tendencja, by zrobić z ofiary osobę współwinną. Zdarza się  w różnych  sytuacjach, gdy mamy do czynienia z krzywdą ludzką. Np. czy nikt nie słyszał że np. zgwałcona jest sama sobie winna, bo nosiła krótką spódniczkę, lub sama szła przez pusty park? Albo jeszcze częściej taka mądrość przewijająca się na katolickich portalach: "zdradzony jest współwinny zdradzie". Po takich słowach trudno jest się pozbierać.
B
beata
9 października 2013, 19:43
Możeby tak abp Michalik jakiś przyśpieszony kurs z psychologii zrobił. Nawet nie wie ile krzywdy mógł wyrządzić swoją wypowiedzią ofiarom księży pedofilów. Czymś naturalnym u dziecka jest poczucie winy, a po tej wypowiedzi będzie ono jeszcze większe. I można by jeszcze dużo pisać o tym od strony psychologicznej. Wykształcony człowiek żeby tak się wypowiadał to dla Kościoła duża wpadka i przeprosiny pewnie pod naciskiem nic tu nie dadzą. Sytuacja w sprawie pedofili ostatnio i tak jest w mediach napięta i w moim przekonaniu wyolbrzymiona, a po tej wypowiedzi jeszcze wszystko zostało zaognione.
O
olek
9 października 2013, 17:57
Jakies przepraszanie ,tłumaczenie .Sprawa jest jasna----skoro dziecko potrafi duchownego uwieśc ---no to gratuluje nam duchownych. To nie są duchowni,tylko naladowani erotycznie idioci,a milośc z erotyzmem nie ma nic wspólnego.I nie trzeba kończyc 6 lat teologi ,ani seminarium aby się tego dowiedziec. Poziom i wiara naszych arcykapłanów to po prostu szok,jak oni sie nie wstydząja nie wiem jak długo można robic z nas idiotów
jazmig jazmig
9 października 2013, 16:35
a bp Michalik jedyne co może jeszcze zrobić przyzwoitego to raz jeszcze przeprosić i poinformowac że już poprosił o zwolnienie go z funkcji przewodniczącego konferencji episkopatu. tyle. z powazaniem ... Kogo i za co ma przepraszać?
jazmig jazmig
9 października 2013, 14:08
[url]http://koszon.salon24.pl/539488,relacja-ofiary-zachowan-pedofilnych[/url]
KM
ks. michał
9 października 2013, 13:58
a bp Michalik jedyne co może jeszcze zrobić przyzwoitego to raz jeszcze przeprosić i poinformowac że już poprosił o zwolnienie go z funkcji przewodniczącego konferencji episkopatu. tyle. z powazaniem
J
Joorek
9 października 2013, 07:31
No proszę bp. Mering mawiał niegdyś (kiedy był jeszcze księdzem i rektorem seminarium) że „największym wrogiem Kościoła jest niedouczony ksiądz i głupia siostra zakonna”. A tu proszę, wychodzi na to że może nim być biskup otwierający swoje usta …
J
John
9 października 2013, 00:55
Dobre, co mają nam świeckim powiedziec--------że nie umieja stanąc w prawdzie,i przyznac się do grzechu.Że wieki całe robili z nas idiotów,przecież jeszcze niedawno ewangelia NT nie była dostępna. I bardzo sie zawiedli ,tak kościół jest znienawidzony---------------bo się nie zgadzamy na przestepców w kieckach świetych?
A
Algorytm
8 października 2013, 22:38
Do ~? : wiktymologia nie umniejsza winy sprawcy, nie usprawiedliwia go ani nie przerzuca części winy na ofiarę; jedynie próbuje ustalić, dlaczego sprawca wybrał taką a nie inną ofiarę. W ogóle co to ma do rzeczy, kiedy mówimy o dzieciach? To tak, jakby zacząć usprawiedliwiać Hitlera, że najechał Polskę, bo Polacy głupsi od Niemców... Jakoś nikt wiktymologii nie przytacza gdy mowa o procesie norymberdzkim ... E tam od razu norymberDZkim. Coś mi się zdajesz dyskutować z tabliczką mnożenia. Zdrowia życzę.
A
Adwokato
8 października 2013, 22:35
Michalik powinien niezwłocznie złożyć dymisję ze stanowiska przewodniczącego KEP. Tylko w ten sposób mógłby  naprawić zło, które wyrządził. Dałby wyraźny sygnał, że żadnej relatywizacji w tych sprawach być nie może, wszystko jedno - lapsus, czy freudowska pomyłka. Udowodniłby, że poważnie traktuje zagadnienie, o którym ośmielił się w ten sposób wypowiedzieć. Inna rzecz, że zastanawiające jest tłumaczenie Klocha, jakoby lapsus tego rodzaju był tym bardziej zrozumiały, że Michalik wyszedł był właśnie z posiedzenia plenarnego biskupów, na którym omawiana była sprawa pedofilii. Można domniemywać - niestety!! - że omawiana była w tym duchu, który usłyszeliśmy w tym, pożal się Boże, "lapsusie". ... Dziecko, Michalik mówił o wikymologii. Na szybko w skrócie, przejęzyczył się, ale mówił prawdę: drapieżnik poluje na słabsze zwierzątka.  Naoglądałaś się TVNui GW. Bądź uczciwa a przede wszystkim zanim napiszesz, pomyśl chwilę.
AP
Anna Pawlikowska
8 października 2013, 22:27
Michalik powinien niezwłocznie złożyć dymisję ze stanowiska przewodniczącego KEP. Tylko w ten sposób mógłby  naprawić zło, które wyrządził. Dałby wyraźny sygnał, że żadnej relatywizacji w tych sprawach być nie może, wszystko jedno - lapsus, czy freudowska pomyłka. Udowodniłby, że poważnie traktuje zagadnienie, o którym ośmielił się w ten sposób wypowiedzieć. Inna rzecz, że zastanawiające jest tłumaczenie Klocha, jakoby lapsus tego rodzaju był tym bardziej zrozumiały, że Michalik wyszedł był właśnie z posiedzenia plenarnego biskupów, na którym omawiana była sprawa pedofilii. Można domniemywać - niestety!! - że omawiana była w tym duchu, który usłyszeliśmy w tym, pożal się Boże, "lapsusie".
F
FilipWo
8 października 2013, 22:19
Do ~? : wiktymologia nie umniejsza winy sprawcy, nie usprawiedliwia go ani nie przerzuca części winy na ofiarę; jedynie próbuje ustalić, dlaczego sprawca wybrał taką a nie inną ofiarę. W ogóle co to ma do rzeczy, kiedy mówimy o dzieciach? To tak, jakby zacząć usprawiedliwiać Hitlera, że najechał Polskę, bo Polacy głupsi od Niemców... Jakoś nikt wiktymologii nie przytacza gdy mowa o procesie norymberdzkim :P
!
!
8 października 2013, 22:12
Lapsus, to jest przejęzyczenie, a tu jest ewidentne, że dziecko złaknione nadmiernie czułości jest dla pedofila łatwiejszą okazją niż dziecko nie spragnione nadmiernie czułości, bo dzieckiem nadmiernie spragnionym czułości łatwiej manipulować.     Lapsus polega na użyciu w skrótowej formie metafory "że dziecko wciąga"; "wciąga" ale tak     jak mały jelonek jako słabszy od pozostałych wciąga polująca pumę  w atak właśnie na niego a nie na rogatego tatę jelonka. Mówiąc publicznie o takich sprawach powinno się unikać metafor, bo dziennikarze nie znają podstaw etyki i nie są skłonni tłumaczyć metaforycznej wieloznaczności na korzyść mówiącego, czyli widzieć rzecz w kontekście (słabe psychicznie dzieci rodziców rozwodzących się) ... o, właśnie o to chodzi, właśnie to jest wikymologiczny punkt widzenia
Janusz Brodowski
8 października 2013, 22:03
Przeprosiny przyjęte ... ale niesmak pozostał. I nieufność spowodowana słowami rzecznika Episkopatu, :"natychmiast reagujemy na błędne interpretacje wypowiedzi ks. arcybiskupa sprzed południa,". To nie interpretacje były błędne, tylko słowa biskupa.
WS
Wstydzę się być katoliczką
8 października 2013, 22:01
Ale ksiądz niekonkretnie pisze. Jakby trochę się ksiądz oburzył na słowa abp.Michalika, ale tak naprawdę nie mialł odwagi  tego jasno sformułować - dlatego ten księdza artykuł to taka niekonkretna paplanina. Po co komu takie dziennikarstwo? Zastanowiło mnie tez sformulowanie "ludziom złej woli" - o kim ksiądz pisze? Ludziom złej woli (np. ksiezom-pedofilom) i tak się nic nie wytłumaczy, nie trzeba im nic mowi - bo i tak nie posluchaja - bo maja złą wolę. Ich trzeba karać. A np. ludziom dobrej woli, ale nie wierzącym - trzeba by powiedzieć coś na poziomie - wysokim poziomie intelektualnym - a nie takie watosłowie, jakie ksiądz tu uprawia.
?
?
8 października 2013, 22:01
czy ktoś z was wie, co to jest wiktymologia??
F
filippo
8 października 2013, 21:49
Kolejny artykuł typu mąciwoda, byle tylko pomniejszyć problem, część winy zrzucając teraz na ludzi zainteresowanych tematem i oburzonych... Myślącym ludziom tych bzdur nie wciśnienie, abp Michalik dobrze wiedział, co mówi, a gdyby sie przejęzyczył, to by się od razu poprawił, tak, jak to robi każdy normalny człowiek. Abp jest wykształcony w filozofii, teologii i retoryce, i wprawiony wieloma latami praktyki w przemowach publicznych i przed dziennikarzami, dlatego nie dajcie sobie wcisnąć, że nie wiedział, co mówi. Takie kity możecie głupim wciskać. Gdyby był mężczyzną, to by przyznał się, w czym jest problem, mówiłby do nas otwarcie, tak jak to robi np papież Franciszek.
M
molestowany
8 października 2013, 21:34
Nie piszcie bzdur. Byłem molestowany przez kapłana. Pochodzę z dobrej, szanujacej się,  religijnej rodziny. Byłem nauczony że kapłan zastępuje Chrystusa na ziemi. W księdza patrzyłem jak w obraz. Gdyby powiedział skocz z 6 pietra nic ci się nie stanie bo Bóg jest z tobą zrobiłbym to. Ufałem każdemu bezgranicznie. Teraz mam odwagę po ponad 30 latach o tym mówić głośno. Żaden z moich synów nie został ministrantem. Jak słucham takich tekstów to krew mnie zalewa. Abp Michalik stracił u mnie wszystko. Lapsusu językowy to mozna poprawić natychmiast przyt wypowiedzi a nie po czasie jak mleko się rozlało. Jak ktoś nie umie sie wypowiadać i formułowac jasno swoich mysli to niech MILCZY.
WA
wróg arogancji
8 października 2013, 20:55
Jesteście głusi czy ślepi??? Abp Michalik powiedział, że to lapsus. Jak nie wiecie, co to jest lapsus, to to jest przejęzyczenie, a tu jest ewidentne, że dziecko złaknione nadmiernie czułości jest dla pedofila łatwiejszą okazją niż dziecko nie spragnione czułości, bo dzieckiem nadmiernie spragnionym czułości łatwiej manipulować. Lapsus polega na użyciu w skrótowej formie metafory "że dziecko wciąga"; "wciąga" ale tak jak mały jelonek jako słabszy od pozostałych wciąga polująca pumę  w atak właśnie na niego a nie na rogatego tatę jelonka. Mówiąc publicznie o takich sprawach powinno się unikać metafor, bo dziennikarze nie znają podstaw etyki i nie są skłonni tłumaczyć metaforycznej wieloznaczności na korzyść mówiącego, czyli widzieć rzecz w kontekście (słabe psychicznie dzieci rodziców rozwodzących się). Nie bądźcie więc obrzydliwi.
PG
Piotr G.
8 października 2013, 20:43
Powiem - Wiem, że nic nie wiem.