Czy wspólnotom charyzmatycznym brakuje formacji?

(fot. shutterstock.com)

W grupach charyzmatycznych jest wiele osób, które zachowują się nie po kościelnemu (ręce niezłożone, brak pobożnej miny, sukienka za krótka, żel na włosach…). W rozmowach mówią o modlitwie i Bogu, a nie o teologii i doktrynie.

Z czego to wynika? Z braku formacji, z niedokształcenia? A może z wewnętrznego doświadczenia, że przed Bogiem co innego jest ważne.

We wspólnotach charyzmatycznych, którymi się opiekuję, jest dosyć dużo pracowników naukowych. Tylko we wspólnocie Mocnych w Duchu w Łodzi będzie grubo ponad dwudziestu doktorów, a jeśli dobrze liczę, to siedmiu z nich jest już z habilitacją.

DEON.PL POLECA

Ciekawe są sytuacje, gdy do wspólnoty przychodzą nowi studenci i widzą swojego wykładowcę prowadzącego spotkanie lub odpowiedzialnego za grupkę dzielenia. Jest dla nas normalne, że prawnicy, lekarze, nauczyciele modlą się w językach i cali sobą uwielbiają Boga. Są to na pewno ludzie, którzy charakteryzują się wysoką kulturą osobistą i są dobrze wykształceni.

A jak wygląda formacja duchowa w ruchach charyzmatycznych? Tej formacji jest dużo i moim zdaniem nie potrzeba, aby było jej więcej. Każda wspólnota ma więcej skupień formacyjnych w ciągu roku, niż jest to przewidziane w życiu kapłana. Oprócz skupień wspólnotowych członkowie ruchów charyzmatycznych są bardzo częstymi gośćmi w domach rekolekcyjnych prowadzonych przez zakony i przez diecezje. Sami zapisują się na rekolekcje i w nich uczestniczą. W grupach charyzmatycznych, z którymi współpracuję, są bardzo zalecane rekolekcje ignacjańskie i wiele osób z tego korzysta.

Przyjrzyjmy się zatem treściom formacji w ruchach charyzmatycznych. Niewątpliwie jest ona mocno nastawiona na modlitwę i doświadczenie Boga. Nie jest to formacja dogmatyczna lub prawna, którą mają księża w seminariach czy katecheci na studiach, ale formacja duchowa, która pogłębia rozumienie Pisma Świętego i odnoszenie go do osobistego życia. Czy człowieka należy zmuszać do formacji dogmatycznej? Jest ona konieczna dla kapłanów. Natomiast w grupach charyzmatycznych panuje raczej myślenie, że od pilnowania teologii są duszpasterze. Choć, moim zdaniem, wśród charyzmatyków jest więcej katechetów niż w innych grupach przyparafialnych.

Gdy odprawiam Mszę św. w grupie Odnowy, wiem, że raczej nie będzie wielu osób, które będą potrafiły podać mi kielich i ampułki. Ale też wiem, że gdy będzie modlitwa wiernych, to wiele osób będzie mogło poprowadzić, mówiąc do Boga z obfitości serca. Natomiast gdy będę na Mszy św. podczas skupienia ministrantów, kielich i ampułki będą na ołtarzu w odpowiednim momencie, ale gdybym poprosił o spontaniczne powiedzenie modlitwy wiernych jako kontynuacji treści kazania, to raczej nikt nie byłby do tego zdolny. Która z tych grup ma złą formację? Moim zdaniem tego nie można porównywać.

Albo wyobraźmy sobie inną sytuację. Mamy człowieka uwikłanego w pornografię, który prosi o modlitwę. Przyprowadzamy do grupy charyzmatycznej, aby się za niego pomodlić. Bez problemu dwie lub trzy osoby odeszłyby na bok i podjęły modlitwę. Szybko znaleźliby się chętni. Do takiej modlitwy byliby zdolni prawie wszyscy we wspólnocie. Pojawiłyby się słowa proroctwa, aby osobie wskazać jakiś kierunek działania. Nikogo nie zdziwiłyby łzy.

Podobną sytuację robimy na spotkaniu dekanalnym kapłanów albo w seminarium diecezjalnym dla diakonów. Pomimo wiedzy teologicznej większość miałaby trudność, aby odejść na bok i poprowadzić modlitwę. Nie byłoby trudności, aby określić, co jest grzechem, a co nie, albo zbadać kondycję duchową do spowiedzi. Ale z modlitwą indywidualną za tę osobę niestety byłby problem. Najprawdopodobniej padłoby tylko zapewnienie, że "będę się za ciebie modlił".

Tym przykładem nie chcę oceniać jednej i drugiej grupy. Myślę, że jest już czas, aby zobaczyć, jak ważne jest uzupełnianie się w Kościele. Potrzebujemy ludzi spontanicznych i charyzmatycznych, ale potrzebujemy również naukowców. Oczywiście jedno nie wyklucza drugiego, ale omnibusów nie ma wielu. Z reguły ktoś ma tendencję w jedną lub drugą stronę. Niech zatem każdy robi z radością to, do czego Bóg go wzywa, a wówczas będziemy mocno doświadczać, że potrzebujemy siebie nawzajem i jesteśmy dla siebie bogactwem.

Remigiusz Recław SJ - wieloletni dyrektor Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, asystent kościelny dwumiesięcznika "Szum z nieba"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy wspólnotom charyzmatycznym brakuje formacji?
Komentarze (17)
23 sierpnia 2016, 18:42
o.Remi nie porównuje ani nie ocenia ludzi, a zwłaszcza bardziej wykształconych i mniej wykształconych. On pokazuje fakty, tak poprostu jest, czy ten kontrast wynika z tego, że w grupach charyzmatycznych jest za dużo żywej modlitwy, czy dlatego że w innych grupach jest jej za mało lub wcale. Osobiście cieszę się, że także ludzie mądrzy, wykształceni kierujący się na codzień myśleniem racjonalnym, potrafią sie otworzyć w modlitwie, nie skupiają się na dogmatach (które pochodzą od ludzi i dzielą różne odłamy chrześcijaństa) ani na prawie, ale szukają miłosnego spotkania z Bogiem i dzięki temu potrafią z nim rozmawiać zwyczajnie nie przez wyuczone formułki, a nawet potrafią się tą miłością dzielić z innymi czyli modlić za nich spontanicznie natychmiast, kiedy jest taka potrzeba. Cały ten artykuł jest pytaniem, nie odpowiedzią. Oczywiście ta otwartość w modlitwie tak jak Bóg jest dostępna dla każdego bez względu na wiek, wykształcenie i inteligencję, dlaczego jednak u wielu chrześcian jej niema? 
23 sierpnia 2016, 20:06
Wypada podziękować za tę wypowiedź bo stawia ona w odpowiednim świetle grupę "o.Remiego"."DOGMATY pochodzą od ludzi  i są źródłem podziału, liczy się tylko miłość". W zasadzie nie mam więcej pytań a jedynie sugestię byście dali sobie spokój z katolicyzmem, będzie to przynajmniej uczciwe.
U
unimaxi
24 sierpnia 2016, 19:34
Stos dziękuję, że tak ładnie streściłeś mój post, myślę że niezgadzasz się z pierwszą częścią tego zdania, jednak jeśli spojrzysz na historie kościoła to widać, że każdy podział był spowodowany przez dogmaty i do dzisiaj mimo wielu prób ustalenia wspólnego stanowiska ten podział istnieje. Mozesz uważać, że to my katolicy mamy najmądrzejsze dogmaty, ale jak zapytasz jakiegoś księdza czy np. prawosławni mogą być zbawieni to oczywiście potwierdzi, a różnice w dogmatach powodują rozdział tych chrześcijańskich kościołów. Co do tego, że liczy się tylko miłość, chyba nie masz wątpliwości, zwłaszcza jak podstawisz zamiast słowa miłość słowo BÓG, bo ON jest miłością.
24 sierpnia 2016, 20:43
Uważasz się za katolika?
25 sierpnia 2016, 11:44
Heheh, uważasz się za boga?
T
Tomasz
23 sierpnia 2016, 11:32
Zdecydowanie jestem za stałą formacją teologiczną przede wszystkim liderów wspólnot charyzmatycznych, którzy formują później innych członków danej wspólnoty. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z takimi "cudami" jak wykaszliwanie demonów, które serwowała Pani Vadia, a na co mało kto zwrócił uwagę.
23 sierpnia 2016, 09:16
To ze ktoś jest specjalistą w jakiejś dziedzinie nauki nie czyni go automatycznie specjalistą np. od modlitwy czy uwielbienia. Niestety czesto tytułomania przeszkadza, bo wielu domaga sie od np. dr hab prawa, aby znał sie na działniu Ducha Świetego. Co gorsza, wielu jest podatnych na tzw. tytuł naukowy i wierzy bezgranicznie w głupoty wygadywane przez taki "autorytet" w tematach, na kórych się nie zna. W modlitwie zdecydowanei wiekszym autorytetem jest starsza babcia od lat klepiąca róznaiec, niz przedstawiciele modnej nowomowy kościelnej, którzy pod wpływem emocji uznali iz coś wiedzą. A później czytam, iż aby uwolnić sie od pornografii potrzebna jest jakaś modlitwa na uboczu i jakiś guru wskazujacy kierunek, bo uznał sie za proroka.  A może jednak wystarczy jedynie prosta, ale uczciwa Spowiedź. I jak zwykle pozostaje jedno pytanie, co po emocjach, gdy te sie wypalą? Jak zabraknei formacji i to doglębnej to dana osoba pójdzie szuakć emocji gdzie indziej. Bo to uzależnia nie gorzej niz wódka, cyz narkotyki. Jak ktoś nie wierzy, to niech któs wyjątko zaangażowany na pół roku porzuci wspólnotę i emocje towarzyszące spotkaniom i niech sie wyciszy w iście pustelnicznym życiu. Odczucie głodu narkotycznego gwarantowane. 
MP
Mariusz Placek
23 sierpnia 2016, 00:07
Nik nie kazuje członkom Odnowy w Duchu Świetym studiować teologii. Ale skoro przez charyzmatyków Pan działa tez cuda i nauczają( np na litwe przyjeżdzają ludzie z Mocni w Duchu ) sa odbierani jako autorytet to dobrze by było aby mieli potrzebną formacje i podstawy teologiczne aby  prowadzic ludzi do Boga i prawidziwej wiary a nie do ich wąskiego rozumienia wiary np: rozumienia modlitwy rozumianej  jako modlitwy językami przede wszystkim. sam słyszłaem taką nauke na Litwie człowieka z Moci w Duch. Bardzo zawężone i ograniczone rozumienie modlitwy.  Jak formacji i wiedza teologiczna taka nauka 
22 sierpnia 2016, 19:10
"Jest dla nas normalne, że prawnicy, lekarze, nauczyciele modlą się w językach i cali sobą uwielbiają Boga". Ciekawe,czy ktoś przeprowadzał badania nad poziomem formacji religijnej tzw intelektualistów. Nie obrażając nikogo można bez trudu ustalić ,iż jest to w większości dno. W tym kontekście napływ rzeczonych do grup charyzmatycznych jest całkowicie zrozumiały. Intelektualista jak i charyzmatyk mają tę cechę wspólną,iż siebie i swoje potrzeby stawiają nad Pana Boga. Prawdziwa duchowość zaś to szkoła pokory i umniejszania siebie - triumf PRAW BOGA nad prawami człowieka.   
22 sierpnia 2016, 18:20
Nie ma potrzeby, żeby każdy członek Kościoła robił doktorat, habilitację z teologii, dogmatyki i co rusz recenzował swoich duszpasterzy i polował na wszelkie ich uchybienia. W Polsce jest modne, że każdy chciałby być specjalistą od wszystkiego. I wszyscy „są”: teologami, lekarzami, prawnikami, muzykami, filmowcami, politykami, inżynierami, trenerami sportowymi... Jest miejsce na teologię i jest miejsce na modlitwę. Mówimy o modlitewnych spotkaniach wspólnot Odnowy. Każda powinna mieć opiekę duszpasterza, którego jedną z odpowiedzialności ma być również dbanie o zgodność z nauczaniem Kościoła, posłuszeństwo Kościołowi. Uważa się, że odnowowcy jadą na emocjach. Takie płytkie, powierzchowne przeżywanie wiary. Jest to duże niezrozumienie tego, co przeżywają charyzmatycy. Odrębny temat. W tym utożsamia się ich z taką ciżbą, co potrzebuje tylko niewyszukanych, prostackich form dla nieuformowanego plebsu. Że są jakby słuchaczami disco-polo w porównaniu do koneserów filharmonii (msza trydencka). Artykuł pokazuje parę rzeczy, między innymi również tą, że odnowowcy nie dlatego wybierają taką, a nie inną formę, że są prostakami spod budki z piwem, którym wystarczy umca-umca-umca i już są spełnieni ”mistycznie” w modlitwach uwielbienia.
E
Ewcia
22 sierpnia 2016, 17:50
Oczywiste, że o. Remigiusz nie potępi ruchu, w którym sam mocno tkwi. Choć te teksty są potwornie obłudne. Nie widzi on żadnych wad, błędów, niedoskonałości wspólnot charyzmatych, tylko same plusy. Nie tak wygląda obiektywizm! Moja ogromna prośba do redakcji deon.pl. Może zaproponujecie też pisanie artykułów komuś, kto jest sprzeciwny formacji charyzmatycznej? Forma internetowej debaty. Pozwólcie czytelnikom, aby sami wyrobili sobie zdanie, opierając się na dwóch tekstach. Albo zrezygnujcie z o. Remigiusza, a dajcie innego kapłana, który ma bardziej obiektywny stosunek do ruchów charyzmatycznych i naświetli nam pełen obraz - plusów i minusów tego ruchu.
E
Ewcia
22 sierpnia 2016, 17:43
Bzdury. Według mnie formacja chrześcijanina polega na rozwoju człowieka. Są cztery główne filary takiego rozwoju: formacja intelektualna, duchowa (wzrost w relacji z Bogiem i pogłębienie pobożności), moralna (rozwój cnót i przełożenie treści na życie codzienne) oraz pastoralna (zaangażowanie w życie Kościoła). Właściwą formację ocenia się po tym, że człowiek wzrasta na wszystkich 4 filarach, a nie na jednym czy dwóch wybranych. W ruchach charyzmatycznych formacja jest "krzywa". Jest może i zaangażowanie w Kościół, jest "nałykanie się" wiedzy teologicznej i biblijnej. Problem pojawia się w formacji duchowej (nigdy nie uwierzę, że większa popularność Mszy o uzdrowienie jest spowodowana tym, że ludzie są w głębszej relacji z Bogiem) oraz moralnej. Przykładów jest sporo wokół nas. Jeśli te rekolekcje nie przekładają się na życie tych ludzi, co widać na ulicy, to d*** a nie formacja.
22 sierpnia 2016, 16:22
Zupełnie nie zgadzam się z o. Remigiuszem Recławem. Wspólnoty niestety mocno cierpią na brak formacji teologicznej. Spotkania modlitewne nacechowane emocjonalnością i doznaniem Boga czesto prowadzą do zupełnie płytkiego pojmowania prawd teologicznych albo wręcz do ich deformacji. Taka rozkołysana emocjonalność wymaga szczególnie mocnego ujęcia w formację teologiczną by nie prowadzić ludzi do błędów interpretacyjnych Pisma Świętego i doktryny Kościoła wynikłych z osobistych doznań, odczuć i myśli generowanych przez emocjonalne doznania. Każda wspólnota winna być prowadzona przez kapłana, który będzie potrafił ściągnąć zbyt rozpalnone egzaltacje na ziemię i korygował, kierował członkami tak by ich religijnośc była zdrowa emocjonalnie, doktrynalnie i w każdym wymiarze życia. Zdecydowanie brakuje formacji teologicznej i to jest błąd prowadzący wiele osób na manowce.
FF
Franciszek2 Franciszek2
22 sierpnia 2016, 10:31
Sęk w tym, ze to "uzupełnianie' opiera sie o dość zabawną proporcję : jesteście głupsi od nas (mamy więcej doktorów i habilitacji) a jedyne co potraficie to właściwie podać ampułki . A może ten brak "kontunuacji treści kazania" przez ministranta wynika nie z braku zdolności tylko ze stosowania się do wskazań w końcu samego Kościoła ? Cieszę się, że ojciec nie chce oceniać "jednej i drugiej grupy" . No pewnie , po co się powtarzać ?
22 sierpnia 2016, 11:39
Szkoda, że już uprzedzony podszedłeś do lektury artukułu. Dlaczego o. Recław pisze w ten sposób? Bo pierwsze co mu się zawsze zarzuca, to a) "wasze wspólnoty przyciągają ludzi, którzy tylko grają sobie na emocjach", "macie ludzi niestabilnych i irracjonalnych", "normalni od tego uciekają"... b) "nawet nie wiecie jak podać ampułki na mszy". I ten tekst jest odpowiedziedzią na tego typu "opinie". Nie jest to atak.
F
Franciszek2
22 sierpnia 2016, 13:35
Albo naprawdę "się uzupełniamy" albo chcemy sobie nawrzucać licząc że druga strona/grupa nie odczyta właściwe sugestii co do : wykształcenia, zdolnosci, czy skuteczności modlitwy. Naprawdę istnieją takie proporcje ? A od kiedy to formacja seminaryjna jest "prawna i dogmatyczna" i, jak wynika z sugestii, jest pozbawiona formacji duchowej - typowej z kolei dla grup charyzmatycznych ?  To nieuczciwa sugestia. Cóż złego jest w złożonych rękach czyli geście oranta ? Z tego akurat gestu przypomnę, wyśmiewał się papież pytając małego ministranta czy aby nie skleiły mu się ręce. Jak to ocenić ? Miarą o. Recława - to zostanę hejterem papieża . No, a brak pobożnej miny ? Uuuuuu , to dulszczyzna...Brakuje mi w tym wszystkim sformułowania "ludzie starsi, gorzej wykształceni, z małych miast i wsi" Ale Was lubimy, no nie ?
22 sierpnia 2016, 15:47
Franciszek2, niestety naprawdę jesteś uprzedzony do odnowy albo do o.Remiego i próbujesz naciągać fakty. On nigdzie nie porównuje bardziej wykształconych do mniej wykształconych, ale pokazuje, że ludzie mądrzy z otwartym myśleniem nie skupiają się na dogmatach ani na prawie, ale szukają miłości, miłosnego spotkania z Bogiem i dzięki temu potrafią z nim rozmawiać zwyczajnie nie przez wyuczone formułki, a nawet potrafią się tą miłością dzielić z innymi czyli modlić za nich spontanicznie natychmiast, kiedy jest taka potrzeba. Cały ten artykuł jest pytaniem, nie gotową odpowiedzią. Oczywiście ta otwartość jest dostępna dla każdego bez względu na wykształcenie i inteligencję, dlaczego jednak u wielu chrześcian jej niema?