D. Kowalczyk SJ: Kto i co ma zrobić z krzyżem?

Krzyż przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie (fot. PAP/Tomasz Gzell)

Spierajmy się, kłóćmy, wytykajmy błędy i niezrozumienie sytuacji, zarzucajmy sobie nawet głupotę, ale - na Boga! - nie sądźmy serca oponenta, które tak naprawdę zna jedynie Bóg, twierdząc, że jego najgłębsze intencje to "bezinteresowna nienawiść".

Krzyż przed Pałacem Prezydenckim rozpala i tak gorące od upałów głowy. Na forach internetowych jedni przekonują, że kto zabierze krzyż z miejsca, gdzie go podczas żałoby postawiono, ten jest komuchem, ateistą i zdrajcą Polski; inni zaś drwią sobie pisząc, że "te dwa skrzyżowane patyki" trzeba jak najszybciej zabrać i złożyć najlepiej w mieszkaniu Kaczyńskiego, żeby zrobił sobie ołtarzyk.

Niestety, poniosło również mojego współbrata, Wojciecha Żmudzińskiego SJ, który tak się zapędził w obronie krzyża jako znaku miłości, iż zarzucił o. Rydzykowi, że działa "z bezinteresownej nienawiści do każdego człowieka, który czuje się wolny i kochany".

Spierajmy się, kłóćmy, wytykajmy błędy i niezrozumienie sytuacji, zarzucajmy sobie nawet głupotę, ale - na Boga! - nie sądźmy serca oponenta, które tak naprawdę zna jedynie Bóg, twierdząc, że jego najgłębsze intencje to "bezinteresowna nienawiść".

Wiadomo, że krzyż postawili harcerze z ZHR. Wiadomo też, że tego rodzaju krzyż nie może w tym miejscu pozostać na stałe, gdyż nie został wykonany w taki sposób, aby nie ulec naturalnemu zniszczeniu w ciągu kilku lat. Uważam jednak za niefortunny fakt, że prezydent Komorowski zaledwie kilka dni po swoim wyborze uznał za stosowne oznajmić, iż krzyż "we współdziałaniu z władzami kościelnymi zostanie przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce". Dodajmy, że słowa te padły w niedobrej atmosferze wytworzonej nieodpowiedzialnymi wypowiedziami posła Palikota.

Prezydent powinien - z racji na emocjonalny wymiar sprawy - wstrzymać się od pośpiesznych deklaracji. A jego kancelaria powinna zacząć rozmawiać z różnymi środowiskami, w tym m.in. z harcerzami, władzami miasta, partiami politycznymi, Kurią Metropolitalną w Warszawie. Tak, by w spokoju wypracować wspólne stanowisko.

Z drugiej strony rażą mnie fanatyczne wypowiedzi zwolenników pozostania krzyża przez Pałacem, w tym polityków PIS-u, którzy uderzają w najwyższe tony, jak gdyby przeniesienie krzyża z definicji oznaczało brak szacunku dla zmarłego prezydenta i innych ofiar katastrofy, a nawet walkę z chrześcijaństwem.

Ktoś nawarzył paskudnego piwa. Kto? Na pewno nie Kościół. Dlatego niegodziwe są próby przerzucenia odpowiedzialności za podjęcie decyzji w sprawie krzyża na Kościół. W tej sytuacji Kościół nie jest stroną w sporze. Jeśliby Kościół (a konkretnie metropolita warszawski) zdecydował, że krzyż trzeba w miarę szybko przenieść, to narazi się obrońcom krzyża, którzy powiedzą, że sprzedał się PO i lewicy. Jeśli zaś Kościół przechyli szalę na stronę zwolenników pozostania krzyża, to przeciwnicy zatrzęsą się z oburzenia, że oto mamy kolejny dowód na państwo wyznaniowe i panoszenie się "czarnych".

Jest jeszcze ważniejszy powód, dla którego biskupi powinni zachować pewną rezerwę wobec sporu o krzyż. Uważam mianowicie, że krzyż przed pałacem prezydenckim ma przede wszystkim znaczenie społeczno-polityczne, a nie religijne. Tu nie tyle chodzi o obronę znaku męczeńskiej śmierci Jezusa, co o bycie za lub przeciw temu, co można nazwać mitem katastrofy smoleńskiej.

Jedni chcą ten mit wzmacniać, a inni chcą go maksymalnie osłabić. Krzyż stał się narzędziem w sporze o mit (słowa "mit" używam w neutralnym znaczeniu). W karykaturalnej formie tego sporu jest tak, że jedni mówią o wielkiej, świętej ofierze byłego prezydenta, który oddał życie za prawdziwą Polskę, a inni oskarżają go że "ma krew na rękach, bo po pijanemu na pewno naciskał". Jest oczywiste, że wobec tak definiowanych podziałów Kościół powinien zachować dystans.

Co robić? Spróbować wyciszyć spór w mediach i zacząć normalnie rozmawiać. Osobiście uważam, że póki co krzyż mógłby zostać tam, gdzie stoi. Należałoby natomiast ogłosić konkurs na tablicę lub pomnik upamiętniający śmierć prezydenta Kaczyńskiego. Po rozstrzygnięciu konkursu, dzieło powinno znaleźć właściwe miejsce przy pałacu prezydenckim, a wtedy drewniany krzyż można by przenieść np. do katedry albo świątyni Opatrzności Bożej.

Kościół powinien oczywiście uczestniczyć w rozmowach na ten temat. Ale to nie Kościół jest w tej sprawie decydentem. Inicjatywa należy do prezydenta i jego kancelarii. A że podjęta decyzja nie zadowoli wszystkich i zawsze kogoś oburzy - to pewne. Ale od tego jest władza, żeby brać na siebie odpowiedzialność, w tym różne nieprzyjemne konsekwencje sprawowania rządów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

D. Kowalczyk SJ: Kto i co ma zrobić z krzyżem?
Komentarze (121)
J
Jolanta
16 września 2010, 14:51
Krzyż z szacunkiem powien być dawno przeniesiony do kaplicy Prezydenta. Każdy myśli po swojemu a prawda jest jedna.A to co się dzialo do tej pory nie ma świdectwa wiary, tylko  manifestacjia bez czci.
G
gość
16 września 2010, 14:10
W tekócie aż roi się od "powinno się" w różnych formach. Moralizatorstwo!
L
leszek
5 sierpnia 2010, 22:06
Pozwolę sobie skorzystać z wezwania jakie kierowałeś do o.Jacka: JurkuS, więcej odwagi!
L
leszek
5 sierpnia 2010, 20:32
leszku, Kingo potraktuję wasze wątpliwości co do tradycji obecności krzyża w przestrzeni publicznej powaznie. JurkuS, sam nie wiem jak to potraktować, czy jako wyraz nadzwyczajnej beczelności i złej woli - o którą nie chciałbym Ciebie posądzać, czy jako wyraz wyjątkowej tępoty - której również nie chciałbym Tobie przypisywać... Ale jak wytłumaczyć Twoje insynuacje, że wyrażałem jakieś wątpliwości co do obecności krzyża w przestrzeni publicznej?!? A niby gdzie coś takiego wyraziłem?!? Stwierdziłeś że tradycja wymaga aby czcić pamięć o zmarłych i trzeba mieć do tego miejsce. Kinga odpowiedziała Ci, że zgodnie z tradycją takimi miejscami są groby i miejsce śmierci. Zarzuciłeś jej wówczas, że wyrosła na innej tradycji, na pewno nie polskiej. Zapytałem wówczas, czy groby i miejsca śmierci nie są wg Ciebie miejscem czczenia pamięci o zmarłych wg polskiej tradycji?!? I co w w takim razie jest takim miejscem? Czy każde dowolne miejsce które komuś zabulgoce w mózgu dla postawienia krzyża?!? A Ty mi w odpowiedzi piszesz, że poważnie traktujesz moje wątpliwości co do tradycji obecności krzyża w przestrzeni publicznej?!? Nie mam i nigdzie nie wyrażałem najmniejszej wątpliwości co do tradycji obecności krzyża w przestrzeni publicznej! Naprawdę trzeba albo wyjątkowo złej woli albo wyjątkowego ograniczenia i zaślepienia, aby brak zgody na stawianie krzyża w każdym dowolnym miejscu, które się zamarzy politykierom uznawać za wątpliwości co do obecności krzyża w przestrzeni publicznej! Masz szczególny dar do wymyślania sobie pytań, których nikt nie zadawał i odpowiadania na te wymyślone przez siebie pytania zamiast na te pytania które Ci zadano. Albo do olewania zadanych pytań bez silenia się na wymyślanie swoich wersji... Jako przewodnik chodząc po Beskidach i Bieszczadach często korzystałem z map i kompasu. Na mapach, moze nie wiecie są też zaznaczane krzyże i kapliczki. To one bardzo często były punktem orientacyjnym w drodze. To bardzo wymowne. Chrystus na rozdrożu wskazywał drogę. Kto te krzyze i kapliczki postawił? Na pewno nie krasnoluddki. Każdy z tych krzyży i kapliczek mają swoją historię, czasami trudną, czasami piękną. Czy obecności i sensowności tych krzyży też chcecie zaprzeczyć. A może i te krzyże są solą w waszym oku. A może wybierzesz się jeszcze na cmentarz i stwierdzając że tam pełno krzyży również zapytasz czy nie są mi one solą w oku?!?  Tylko co to  ma do rzeczy?!? Nie mam nic przeciwko krzyżom przydrożnym w Bieszczadach i nie tylko w Bieszczadach. Nie mam również nic przeciwko krzyżowi na Giewoncie, krzyżom będącym pomnikiem w Gdyni, krzyżom będącym pomnikiem w Poznaniu, i wszelkim innym krzyżom jakie jeszcze demagogiczna propaganda PIS powymyśla. Wyrażałem jedynie swoją dezaprobatę i sprzeciw przeciwko politykom, którzy manipulując fanatykami wykorzystują postawienie krzyża przed Pałacem Prezydenckim do swoich nikczemnych rozgrywek.
Jadwiga Krywult
5 sierpnia 2010, 19:32
Jurku, przy tamtych krzyżach i kapliczkach nie ma rozhisteryzowanych fanów niewydarzonego prezydenta i jego sfrustrowanego brata. Rozumiesz tę różnicę ? Poza tym wątpię by ktoś tamte kapliczki postawił bez zgody właściciela terenu. Jakoś o tablicę na Wawelu nikt się nie upomina. Tam sobie postawcie co chcecie, jak już udało się podstępem ulokować sarkofag.
Jurek
5 sierpnia 2010, 19:23
leszku, Kingo potraktuję wasze wątpliwości co do tradycji obecności krzyża w przestrzeni publicznej powaznie. Jako przewodnik chodząc po Beskidach i Bieszczadach często korzystałem z map i kompasu. Na mapach, moze nie wiecie są też zaznaczane krzyże i kapliczki. To one bardzo często były punktem orientacyjnym w drodze. To bardzo wymowne. Chrystus na rozdrożu wskazywał drogę. Kto te krzyze i kapliczki postawił? Na pewno nie krasnoluddki. Każdy z tych krzyży i kapliczek mają swoją historię, czasami trudną, czasami piękną. Czy obecności i sensowności tych krzyży też chcecie zaprzeczyć. A może i te krzyże są solą w waszym oku.
L
leszek
5 sierpnia 2010, 15:29
Ta tradycja mówi, że pamięć o zmarłych trzeba uczcić i trzeba mieć miejsce do tego. Takim miejscem są groby i mijsce śmierci, taka jest tradycja. No to chyba wyrosłaś na innej tradycji. A na pewno nie polskiej. A według Ciebie JurkuS, groby i miejsca śmierci nie są wg Ciebie miejscem czczenia pamięci o zmarłych wg polskiej tradycji?!? To co jest takim miejscem?!? Każde dowolne miejsce które komuś zabulgoce w mózgu dla postawienia krzyża?!?
Jadwiga Krywult
5 sierpnia 2010, 11:16
Ta tradycja mówi, że pamięć o zmarłych trzeba uczcić i trzeba mieć miejsce do tego. Takim miejscem są groby i mijsce śmierci, taka jest tradycja. No to chyba wyrosłaś na innej tradycji. A na pewno nie polskiej. Mieszkasz w domu jednorodzinnym czy w bloku ? Rozumiem, że stoi tam las krzyży, z okazji śmierci dziadka, pradziadka, prapradziadka, albo przed blokiem - las krzyży z okazji śmieci sąsiadów.
DK
do Kingi
5 sierpnia 2010, 10:45
do Kingi ...odkąd nie żyję powodzi mi się coraz lepiej ciemność mnie nie dotyczy, ściany nie są przeszkodą, a osławiony tunel mam dawno za sobą... nie boję się, ze przejedzie mnie auto, i nie dożyję jutra... teraz jutra są pewne jak asfaltowa droga równa i pusta i napotkałem światło, które za życia było niedostępne... nie mogę ci zdradzić o raju wieczności, której tajemnicę skryłem pod zamkniętymi powiekami wtedy w Smoleńsku... nieważne teraz kiedy to za życia już pogrzebali nas czynami i słowami swemi, nasze ciała jednakowo musza spocząć w lodowatej ziemi.... a dusze...tym szczęśliwsze im większe znosiły katusze - oczyszczone cierpieniem... przecież jedna chwila wystarczy, kiedy życia płomień zgaśnie, i kończy się kariera ziemska, marzenia i baśnie i każdy na wiek wieków zaśnie... K i n g o ale tylko jedno zdradzić mogę uczucie; to c i e p ł o - m i ł o ś ć - ś w i a t ł o i p o c z u c i e p r a w d z i w e g o b e z p i e c z e ń s t w a ... tego ci życzę z zaświatów...
Jurek
5 sierpnia 2010, 10:13
Ta tradycja mówi, że pamięć o zmarłych trzeba uczcić i trzeba mieć miejsce do tego. Takim miejscem są groby i mijsce śmierci, taka jest tradycja. No to chyba wyrosłaś na innej tradycji. A na pewno nie polskiej.
Jadwiga Krywult
5 sierpnia 2010, 07:22
Ta tradycja mówi, że pamięć o zmarłych trzeba uczcić i trzeba mieć miejsce do tego. Takim miejscem są groby i mijsce śmierci, taka jest tradycja.
WW
Węgrzy wiedzieli
5 sierpnia 2010, 01:32
Na Węgrzech odsłonięto pierwszy na świecie pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Bez polskiej dyplomacji. O skandalu na Węgrzech napisał wczoraj na swoim blogu Ryszard Czarnecki: "Tatabanya to znana miejscowość na Węgrzech. Dziś, 3 sierpnia miała tam miejsce wzruszająca uroczystość: odsłonięto tam pierwszy w Europie (i na świecie) pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Pierwszy- i to przed Polską... Obecni byli inicjatorzy budowy pomnika, m.in.węgierscy dyplomaci, mieszkańcy Tatabanya, węgierskie wojsko, Polonia. Mimo wielokrotnie ponawianych zaproszeń nie pojawili się natomiast, ku sporemu zaskoczeniu zebranych, przedstawiciele ambasady RP w Budapeszcie. Zbulwersowani byli tym faktem reprezentanci MSZ Węgier. Bo to rzeczywiście dziw nad dziwy:poza Polską odsłaniają pomnik Polski dotyczący - ale polskiej dyplomacji przy tym nie uświadczysz..." - pisze europoseł PiS. "To absolutna żenada. To wstyd. Czyżby nasi dyplomaci w Budapeszcie obawiali się, że fakt uczestnictwa w takich uroczystościach zablokuje im karierę? Że to będzie źle widziane w Warszawie? Że Sikorski brwi zmarszczy? Nieładnie, nieładnie, po prostu obrzydliwie" - dodaje Czarnecki. (ks/ryszardczarnecki.blog.onet.pl)
I
inq7r
4 sierpnia 2010, 16:26
@Krzysztof: Bo mitem jest że katastrofa smoleńska miała miejsce w 2010 roku. Ona miała miejsce w drugiej połowie 1941 roku, kiedy wojska niemieckie okupowały te ziemie. Wie o tym każdy wzorowy komsomolec ;) Tu nie chodzi o obronę znaku krzyża, ale o to że traktuje sie uczucia znacznej części Polaków jak śmieci. Krzyż w Polsce jest nie tylko znakiem wiary, ale i pewnej tradycji narodowej dla wielu ludzi, co o. Kowalczyk zupełnie pomija. Tradycja ta jest wręcz ostentacyjnie lekceważona przez rządzących. Ta tradycja mówi, że pamięć o zmarłych trzeba uczcić i trzeba mieć miejsce do tego. Takim miejscem społeczeństwo wybrało pałac prezydencki, z czym nie chcą się pogodzić zawistni politycy partii rządzącej i usłuzni a niezbyt przewidujący księża.
L
Lidia
4 sierpnia 2010, 16:13
To samo pytanie do ks. Dariusza Kowalczyka TJ: a co to jest mit katastrofy smoleńskiej?
K
Krzysztof
4 sierpnia 2010, 15:20
Pytanie do ks. Dariusza Kowalczyka TJ: a co to jest mit katastrofy smoleńskiej?
Jadwiga Krywult
4 sierpnia 2010, 12:47
Czy obrona krzyża w Nowej Hucie przez robotników pod przewodnictwem kardynała Wojtyły-to też była zgraja, która robiła cyrk...miarkuj słowa !!! To jest właśnie różnica: wtedy nie była zgraja, która robiła cyrk, a teraz jest.
J
jagoda
4 sierpnia 2010, 12:14
Dzieńdobry, czesławowi smutno patrzec jak zgraja dorosłych ludzi robi cyrk, ale cóż, niektórzy muszą w życiu walczyć, a czy z Kościołem czy dla Kościóła to już dla nich mniej istotne. A inni dorośli ludzi patrzą na to jak na igrzyska... smutne, krzyrz poraz kolejny wciągany w śmierdzącą politykę, tfu, smutne... Czy obrona krzyża w Nowej Hucie przez robotników pod przewodnictwem kardynała Wojtyły-to też była zgraja, która robiła cyrk...miarkuj słowa !!!
S
Stanislaw
4 sierpnia 2010, 11:41
Bronek,malowany prezydent,zaczal od wywolywania klotni. Wyborcze haslo -zgoda buduje- okazalo sie oszustwem.Oto oblicze neo- marksistowskiej Platformy Obywatelskiej,mutanta Unii Wolnosci,ktorej p.Komorowski byl kandydatem.C Przy okazji,nietylko o.Zmudzinskiego "ponioslo"w wypowiedzi w kwestii  Krzyza ,ale rowniez Ciebie ojcze.Artykol "Antykrzyzowcy" ksiedza profesora Czeslawa Bartnika KUL, w sobotnio niedzielnym wydaniu Naszego Dziennika,trafnie obrazuje sytuacje polityczna w Polsce,skierowana  zastepczo przez propagande libertynska, na Krzyz.
CX
czesław x
3 sierpnia 2010, 20:47
Dzieńdobry, czesławowi smutno patrzec jak zgraja dorosłych ludzi robi cyrk, ale cóż, niektórzy muszą w życiu walczyć, a czy z Kościołem czy dla Kościóła to już dla nich mniej istotne. A inni dorośli ludzi patrzą na to jak na igrzyska... smutne, krzyrz poraz kolejny wciągany w śmierdzącą politykę, tfu, smutne...
K
Krzysiek
3 sierpnia 2010, 19:03
Nie chce mi się czytać wszystkich komentarzy, więc być może powtórzę napisane już zdanie: używanie słów: Kosciół nie jest stroną, to ściema ze strony dyplomatów hierarchicznych. Ponoć tam, gdzie idzie o krzyż Kościół jest zawsze stroną. Dajecie ciała. Nie zależy mi, żeby ten krzyż tam został, ale zachowanie księży, którzy pewnie chcieliby kiedyś zginąć za wiarę jest jak zachowanie panienek. Lipa. Bawicie się w jakieś komentarze i stanowiska, nie jesteście facetami, jesteście zinstytucjonalizowanymi babkami.
WM
wybierać madrość
3 sierpnia 2010, 11:58
"Strasznie trudno będzie Panu Bogu zbawić człowieka, który nie jest wolny i nie jest rozumny. Ten człowiek wciąż jeszcze nie jest sobą. Więc co tu można zbawiać - skórę i kości?" ks.J.Tischner
WM
wybierać madrość
3 sierpnia 2010, 11:57
"Mądrość nie polega na sprycie, ale na umiejętności obstawania przy prawdach oczywistych. Ten przetrwa, kto wybrał świadczenie prawdom oczywistym. Kto wybrał chwilową iluzję, by na niej zarobić, ten przeminie wraz z iluzją." ks.J.Tischner
DK
dla Kingi i Ups
3 sierpnia 2010, 11:52
umiar umiarowi nierówny a prawda zawsze boli ale nie znieprawia i nie zniewala a wyzwala "nie bójta sie wójta"
DK
dla Kingi i Ups
3 sierpnia 2010, 11:49
to tylko piosenka po prostu zaktualizowała się  /nie było ze nie można, dobrze zmieniać tematy, moga być takie i takie, jezeli nie podobają się, nalezy ominąć wzrokiem/ nas nie będzie - Krzyż zostanie - jest najpewniejszy i najważniejszy na całym swiecie Jan Pietrzak Nielegalne kwiaty Wiele polskich kwiatów rozkwitało już, pod Cassino maków, pąków białych róż., kwiatów, co czerwieńsze były niźli krew, w wierszu i piosence, i w okopów mgle... Ale taki kwiaty, jakie kwitną tu, na warszawskim placu, to prawdziwy cud. Szpicle i armaty stoją przeciw nim, pałki, automaty, tresowane psy. Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż, co dnia rozkwitają z betonowych płyt. Ludzie je składają, wierni sercom swym, co w nadziei trwają przeciw mocom złym. To najdroższe kwiaty, jakie widział świat. Można za nie płacić w celi parę lat, można stracić zęby za goździki trzy, liczyć krwawe pręgi, długo łykać łzy... Takich drogich kwiatów co dzień świeży stos niosą warszawiacy kiedy mija noc. Ciemna noc dla tamtych, dla nas jasny dzień. Z nami słońce prawdy, z nimi zdrady cień. Niepodległe kwiaty, niezniszczalny krzyż. Huczą gabinety i imperium drży. Szydzi z generałów, nie lęka się wojska nielegalny naród, zakazana Polska! 
U
Ups
3 sierpnia 2010, 07:21
Ciekawe, jak długo ktoś będzie bez umiaru tu wklejał fragmenty jakiejś książki. Moderatorzy mogliby zareagować, bo forum staje się nieczytelne. wyrocznia się odezwała
A
Artur
3 sierpnia 2010, 06:40
A ja bym wziął komandosów i przeniósł krzyż do kościoła i zakończyła by się ta gra polityczna. Najwyższa pora krzyż zostawić w spokoju a nie nim grać!
Olinka
2 sierpnia 2010, 17:00
Nareszcie zdrowe podejście do sprawy krzyża przed Pałacem. Mam na myśli o. Kowalczyka SJ, a nie niektórych z moich przedmówców.
DK
do Kinga
2 sierpnia 2010, 15:16
 dotychczas to Kinga wklejała się bez umiaru, a teraz jej niewygodnie i ciasnawo to może się również do tego artykułu odniesie, chyba że to nie jej tematy i klimaty, a szkoda.
Jadwiga Krywult
2 sierpnia 2010, 11:57
Ciekawe, jak długo ktoś będzie bez umiaru tu wklejał fragmenty jakiejś książki. Moderatorzy mogliby zareagować, bo forum staje się nieczytelne.
KN
Krzyż najważniejszy
2 sierpnia 2010, 11:48
trzeba bronić Krzyż nie poprawność polityczną
SO
sprawdzić osobiście w Siekierk
2 sierpnia 2010, 11:46
- prymas Polski, kard. Hlond opuścił Polskę i swoją owczarnię już we wrześniu 1939 roku; - w Warszawie słowa ostrzeżeń Matki Bożej, nawołujące do pokuty i modlitwy, zostały praktycznie zignorowane, trafiając jedynie do znikomej części warszawian; - Mater Gratiarum odwrotnie niż Madonna dei Divino Amore nie została oficjalnie zaproszona do współpracy! Pozbawione Jej matczynej opieki Powstanie upadło, hitlerowcy stolicę Polski spalili i wymordowali pół miliona jej mieszkańców; . rzymianie postawili na MARYJĘ i... uratowali miasto; . warszawianie postawili na SIEBIE i... ponieśli totalną klęskę; . nie chciano pamiętać, że: lepiej uciekać się do Pana, niźli pokładać ufność w człowieku (Ps 118); . zapomniano, że : bez Boga ani do proga! Fragment książki ks. dra Józef Marii Bartnika SJ i Ewy J. Storożyńskiej Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą, czyli prawdziwa historia Bitwy Warszawskiej, rozdz. pt.: Rok 1943 Matka Łaskawa objawia się na Siekierkach, czyli S.O.S dla Warszawy.
TJ
to jest najprawdziwsza historia
2 sierpnia 2010, 11:44
Rzymianie nie chcieli rozstać się ze swoją dobrodziejką! W ścianach rzymskich kamienic wykuwano nisze, gdzie wśród kwiatów i płonących lampek królował obraz ich umiłowanej Matki! Magistrat Rzymu wkrótce wywiązał się ze złożonych obietnic: Czym się odpłacimy Maryi, za wszystko co nam wyświadczyła? Wypełnimy nasze śluby dla Niej, przed ludem Rzymu! *** Porównajmy skuteczność sposobów zastosowanych dla wyzwolenia dwóch europejskich stolic latem 1944 roku: - lud Wiecznego Miasta sposobił się do wyzwolenia stolicy, nie chwytając za broń i nie wzniecając powstania. Pod przewodnictwem swego biskupa, ojca świętego Piusa XII, złożył Bogurodzicy ślubowania i ... trwał na ufnej modlitwie przed Jej obliczem; - papież, Głowa Kościoła katolickiego i jednocześnie biskup Rzymu, mimo realnie istniejącego śmiertelnego niebezpieczeństwa (zaminowane miasto miało być lada chwila wysadzone w powietrze!) nie opuścił miasta, by ratować życie, lecz jak Dobry Pasterz pozostał ze swoimi owcami. I był promotorem ocalenia miasta, które dokonało się w sposób duchowy, bez użycia broni i przelewu krwi. Bo jak siłą armii jest wódz, tak siłą wierzącego ludu są jego pasterze; - 
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:41
4 czerwca 1944 roku czołgi generała Alexandra ruszyły do ataku. Niemcy byli przygotowani do zdetonowania założonych ładunków i wysadzenia w powietrze miasta. Chcieli pozostawić po sobie pamiątkę: spaloną ziemię i rumowisko gruzów (takie samo, jakie w 3 miesiące później pozostawili w Warszawie i jakie chcieli pozostawić po sobie na Jasnej Górze, w styczniu 1945 roku). Lud Rzymu, odmiennie niż lud Warszawy, nie sposobił się do akcji zbrojnej. Jego mieszkańcy trwali na modlitwie dzień i noc na placu przed bazyliką Świętego Ignacego. Zawierzali Matce Bożej Miłości los Wiecznego Miasta, a władze magistratu oficjalnie potwierdziły gotowość wypełnienia ślubów, jakie w ich imieniu złożył Madonnie Ojciec Święty. I oto tego samego dnia, w nocy z 4 na 5 czerwca, Niemcy nagle, z niewiadomych przyczyn, opuścili Rzym, nie detonując założonych ładunków. Nikt nie mógł pojąć, jak to się właściwie stało i dlaczego? Wszystkich: cywilów, wojskowych i polityków zadziwił ten cudowny obrót sprawy! Winston Churchill dał wyraz zdumieniu, pisząc: "Rzym zdobyto w sposób całkowicie nieoczekiwany!" 12 czerwca 1944 r. ,,L' Osservatore Romano" poinformował swoich czytelników: 11 czerwca dziesiątki tysięcy ludzi zebrały się przed Bazyliką Sant Ignazio, a wielu z nich przyszło tutaj boso. Przybyły rodziny, instytucje i szkoły. W procesji bez końca podchodzono, by ucałować obraz Madonny Bożej Miłości, by podziękować i oddać Jej cześć. Wśród rzeszy pątników znajdował się także Papież Pius XIL który przemówi! do Maryi w imieniu zgromadzonych, wyrażając Jej wdzięczność za cud bezkrwawego oswobodzenia Rzymu! Następnego dnia nieprzebrane tłumy odprowadziły procesyjnie cudowny obraz Madonny dei Divino Amore do jej siedziby w Castel di Leva.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:39
Pół miliona niewinnych ludzi straciło życie. Słusznie zauważa ks. Kazimierz Góral: Gdy zlekceważy się przestrogi Maryi, przychodzi tylko czekać na zapowiadaną otchłań rozpaczy! Ponawiamy pytanie, czy tak się musiało stać? Odpowiadamy: na pewno nie! Wystarczy przyjrzeć się analogicznej sytuacji, jaka w tym samym czasie miała miejsce w okupowanym Rzymie: Rzym, maj 1944 roku. Front szybko zbliżał się do Wiecznego Miasta. Walki toczyły się zaledwie o 12 kilometrów od centrum, w pobliżu miejscowości Castel di Leva. Papież Pius XII zatroskany o bezpieczeństwo cudownego, starożytnego obrazu Madonny Bożej Miłości, nakazał przeniesienie go do rzymskiej bazyliki św. Ignacego. W końcu maja, gdy działania wojenne objęły przedmieścia, Papież polecił, by przed obrazem Madonny dei Divino Amore została podjęta nowenna o ocalenie miasta. Sam w imieniu mieszkańców Rzymu złożył Maryi ślubowanie. Przyrzekł, że jeśli Madonna ocali miasto, to na ruinach zamku Castel di Leva zostanie zbudowana dla cudownego obrazu nowa świątynia i zostaną erygowane organizacje religijne i charytatywne Jej imienia.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:38
Dowódcom AK nie brakowało bojowej odwagi, ale zabrakło im wiary, by los powstania oficjalnie, przez ręce Maryi, powierzyć Bogu Najwyższemu. Ze słów Matki Bożej, które padły na Siekierkach, wybraliśmy te z listopada 1943 roku, są one bowiem kluczem do zrozumienia przyczyny klęski Powstania Warszawskiego: Jak wy jesteście ze Mną, to i Ja jestem z wami i nic się wam nie stanie! Dowódcy Armii Krajowej nie poszli w bój z Jej błogosławieństwem, okryci płaszczem Jej opieki. Nie prosili Patronki Warszawy, by skruszyła strzały Bożego gniewu godzące w miasto, nie prosili, by odrzucała, jak ongiś w Wólce Radzymińskiej, wrogie pociski, które teraz bezkarnie burzyły dom po domu. Nie byli z Maryją, więc nie mogli doświadczyć skutków Jej solennej obietnicy: i nic się wam nie stanie! Dlatego nie może nikogo dziwić, że w sierpniu 1944 roku, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, nie powtórzył się Cud nad Wisłą z 1920 roku, nie pokonano i nie przepędzono okupanta ze stolicy! Nie może nikogo dziwić, że wszystko dookoła leżało w gruzach. Wszystko było zburzone i wszystko się paliło. Między jednym a drugim schronem przekopy były zniszczone. Nie było możliwości życia. Bomby padały i burzyły ulicę po ulicy, dom po domu. Po sześćdziesięciu trzech dniach powstanie poniosło druzgoczącą klęskę, a Warszawa została totalnie zrujnowana, wręcz starta z powierzchni ziemi. Stało się tak, jak zaplanował Hitler: Warszawa [została] zrównana z ziemią, [by] w ten sposób [stworzyć] zastraszający przykład dla całej Europy. Warschau caput! ! !
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:37
Tylko na Woli w dniach 3-5 sierpnia bestialsko zamordowano pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Ogółem zginało pół miliona ludzi (wg szacunku historyka Norberta Boratyna). Z pewnością nie taki los w zamyśle Bożym miał spotkać lud Warszawy, gdyby usłuchał ostrzeżeń swej Łaskawej Matki, swej Patronki! Nurtuje pytanie: co w ciągu dwudziestu czterech lat, które upłynęły od bitwy warszawskiej, mogło tak bardzo odmienić serca i umysły mieszkańców stolicy, że bez oficjalnego zawierzenia Bożej Opatrzności podjęli się walki z przeważającym wrogiem? Skąd pomysł, by własnymi, wątłymi siłami, bez Bożego błogosławieństwa próbować oswobodzić stolicę? Nie od dziś wiadomo, że: jeśli Pan miasta nie strzeże, daremnie czuwają straże (Ps 127,1). Chrystus Pan uprzedzał: beze Mnie nic dobrego uczynić nie możecie (J 15,5). Skąd więc ta krótkowzroczność w Polsce, która w owym czasie uważała się za kraj katolicki? Gdyby orędzia Bogurodzicy zostały przyjęte, gdyby podjęto powszechne modlitwy przebłagalne w intencji pokoju (jak w 1920 roku), gdyby lud Warszawy zreflektował się i podjął przemianę życia, to losy Powstania z pewnością potoczyłyby się inaczej! Tak ocalała Niniwa, której mieszkańcy posłuchali proroka Jonasza i nawrócili się, żałując za dawne grzechy. Niniwici mieli czterdzieści dni na zmianę postępowania, a warszawianie... prawie półtora roku! Tak ocalał Rzym dwa miesiące wcześniej (5. VI.44). Dzięki modlitwie uratowało się zaminowane przez Niemców miasto, miliony ludzi ocaliły życie, o czym piszemy dalej.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:36
Po drugiej stronie Wisły stały wojska radzieckie, Sowieci jednak nie kiwnęli palcem, by konającej Warszawie przybyć z odsieczą. Stalin zdawał sobie sprawę, że skupione w Warszawie młode pokolenie polskiej inteligencji zagraża jego koncepcji utworzenia w Polsce rządu totalitarnego. Dlatego nie przeszkadzał w zbrodni, która dokonywała się niemieckimi rękami w zbuntowanym mieście. Sowieci, zgrupowani na drugim brzegu Wisły, z zimną krwią przyglądali się agonii Warszawy, miasta, którego nie udało się im zdobyć i złupić w 1920 roku: [....] 1 sierpnia 1944 roku o godzinie "W" nastąpiło zderzenie młodzieńczego zapału, młodzieńczych wizji, z realnymi możliwościami, ergo brutalną rzeczywistością. Akcja zbrojna, podjęta bez wsparcia się na Bogu i Maryi, po dwóch miesiącach zakończyła się totalną, niewyobrażalną klęską, jakiej w historii Polski i narodu jeszcze nie było. Daremny był trud żołnierzy, daremna ofiara z życia i krwi osób cywilnych. Czas gorzki, zły, zwątpienia czas podchodzi nam pod gardło, Czy wszyscy zapomnieli nas, czekając, by miasto padło?... Na barykadach wciąż czekamy, licząc ostatnie chwile, Tak się powoli dopalają warszawskie Termopile...
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:35
Nie chciano pamiętać, że to, co dzieli zwycięstwo od klęski, to nie moc oręża, przeważające siły czy strategia nawet najgenialniejszych dowódców, lecz wola Boga Najwyższego, który zawsze i wszędzie Sam o wszystkim decyduje! Nie chciano pamiętać, że to jedynie od Niego zależy, czy ludzkie plany zaowocują sukcesem, czy zakończą się porażką. Miał tą świadomość lud Warszawy w sierpniu 1920 roku, kiedy leżał krzyżem przed Patronką Stolicy i Strażniczką Polski, błagając o ocalenie stolicy, ocalenie Polski. W 1920 roku warszawianie mieli świadomość, że współpracując z Najwyższym, będą w stanie pokonać pięciokrotnie liczniejszych i zdeterminowanych bolszewików. Wiedzieli, że gdy współpracują z Bogiem, siła i moc są po ich stronie. Bo: Jeśli Bóg jest z nami, to kto przeciwko nam? *** 1 sierpnia 1944 roku, w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego, Hitler wspólnie z Himmlerem wydał rozkaz, który przesądzi o losie "zbuntowanej" Warszawy: Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią. W ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:34
Dowództwo nie czuło potrzeby oficjalnego zawierzenia akcji zbrojnej Patronce miasta. Owszem, indywidualnie zawierzano się Maryi Łaskawej, modlono się na różańcu, przyjmowano sakramenty, uczestniczono w polowych Mszach Świętych (co w swojej książce wspomina s. Maria Okońska), lecz oficjalnego - jak za Marszałka Piłsudskiego - zawierzenia akcji zbrojnej Bogu Najwyższemu nie było! Po 47 latach w dniu święta Najświętszego Imienia Maryi, 12.09.1991r., w Sastin, Narodowym Sanktuarium Słowacji, w orędziu skierowanym do ks. Stefano Gobbi'ego Maryja dobitnie wyjaśni kwestię oficjalnego zawierzenia na przykładzie odsieczy wiedeńskiej: Turcy zostali pokonani, gdy oblegali Wiedeń i grozili zniszczeniem całego chrześcijańskiego świata. Przewyższali żołnierzy Świętej Ligi liczbą, siłą, uzbrojeniem i czuli, że do nich należy zwycięstwo, ale: wezwano Mnie publicznie, i publicznie proszono o pomoc, Moje Imię zostało wypisane na proporcach i było wzywane przez wszystkich żołnierzy. To za Moim wstawiennictwem miał miejsce cud zwycięstwa, który uratował świat chrześcijański. Matka Łaskawa w ciągu 16 miesięcy wielokrotnie uprzedzała, że jedynym sposobem na pokój i zakończenie wojny jest nawrócenie, modlitwa i pokuta, nie zaś pięści i butelki z benzyną. Młodzi warszawianie jednakże bezgranicznie ufali w moc pięści i nie widzieli powodu, by w swoje plany wtajemniczać Boga. Stolica w obliczu godziny W zachowała się tak, jak zachowują się przemądrzałe dzieci, które chcą wszystko robić same, bez pomocy Mamy i Taty!
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:33
Zaraz powiedziałam o tym widzeniu obecnym, ale nie chcieli mi uwierzyć. Huknęli na mnie, że opowiadam głupstwa, bo Niemcy będą liczyć się z nami. [W innym miejscu Bronisława mówi o tym wydarzeniu w ten sposób: Powiedzieli, żebym nie plotła głupstw i zajęła się robotą, a nie plotkami, że Niemcy będą się z nami liczyć]. Trzy dni przed Powstaniem Matka Boża dała mi polecenie, abym zabrała dzieci i wyjechała z Warszawy w rodzinne strony, do Dobrego. Kiedy po Powstaniu wróciłam do Warszawy, dom, który miałam ukazany przez Matkę Bożą przy ul. Płockiej 25 - był spalony. W domu tym i w sąsiednich zabito 300 ludzi. Ludzie mówili, że matki wyrzucały swoje dzieci przez okna, a za nimi same wyskakiwały. Dzisiaj widnieje w tym miejscu tablica pamiątkowa mówiąca, że zginęło tu ok. 300 osób. Proroctwa nie lekceważcie - pisze św. Paweł w Liście do Tesaloniczan (1 Tes 5,20). Proroctwo o całkowitym zniszczeniu Warszawy zostało lekceważone. Przestroga, jaką w imieniu Boga Najwyższego, Bogurodzica przekazała warszawianom: Bóg nie chce ludzi karać, Bóg chce ludzi ratować przed zagładą. Żąda nawrócenia! - do nich nie dotrze. . . *** Powstanie Warszawskie wybuchnie po szesnastu miesiącach od pierwszych objawień i ostrzeżeń Maryi. W sierpniu 1944 roku młodych warszawian rozpiera chęć walki ze znienawidzonym wrogiem, ruszą więc naprzeciw potędze militarnej Niemców z gorącymi sercami, z butelkami napełnionymi benzyną, ale... bez błogosławieństwa Bogurodzicy.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:32
Kiedy poszłam po raz trzeci do księdza, chciał mi drzwi zamknąć przed nosem, ale ja przytrzymałam je nogą i powtórzyłam to, co mi Pan Jezus powiedział. Ksiądz jednak nie wykonał tego polecenia. Dopiero jedna z wiernych przyprowadziła, po kryjomu, księdza jezuitę, ojca Antoniego Kozłowskiego, który był wielkim czcicielem Matki Bożej i wiedział o moich objawieniach, i on poświęcił kapliczkę. Wokół siostry Bronisławy, profeski III Zakonu św. Franciszka, spontanicznie gromadzili się ludzie i wkrótce zawiązała się wspólnota, której Sama Bogurodzica nadała nazwę Grono Matki Bożej i Miłosierdzia Bożego. Jej członkowie, osoby świeckie, pomagały mistyczce w wykonywaniu poleceń z Nieba. Grono podejmowało także cotygodniowe modlitwy o nawrócenie Warszawy i upowszechniało orędzia Maryi i Pana Jezusa w swoich środowiskach. Misja ostrzeżenia Warszawy przed mającym wybuchnąć za 16 miesięcy powstaniem wymagała od Kuczewskiej heroizmu i zaparcia: W sierpniu 1943 roku [rok przed wybuchem powstania] na modlitwie u pani Teofili Ciecierskiej, przy ul. Płockiej 25, miałam objawienie Matki Najświętszej. Maryja ukazała mi okropny widok Warszawy w czasie Powstania. Widziałam masowe aresztowania, rozstrzeliwania, palące się domy. Zobaczyłam też dom, w którym modliliśmy się. Matka Boża powiedziała mi, że ten dom będzie podlany benzyną i podpalony od dołu przez Niemców. W widzeniu widziałam, jak matki wyskakiwały z dziećmi z płonącego domu.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:31
Mimo wielu wysiłków przestrogi Maryi nie dotrą do ogółu warszawian. Główną przyczyną jest brak zainteresowania objawieniami ze strony kleru. Wydawało się oczywiste, że księża Zmartwychwstańcy z parafii św. Bonifacego na Czerniakowie, pełniący posługę w osadzie, dopomogą w upowszechnieniu orędzi i słowa Bogurodzicy, uprzedzające o mającej nadejść na miasto karze, będą głoszone ze wszystkich ambon stolicy. Niestety, Zmartwychwstańcy nie tylko nie traktowali objawień poważnie, ale negowali wszystko, co miało z nimi związek, m.in. odmówili poświęcenia malutkiej kapliczki, umiejscowionej przy drzewie, na którym ukazała się Matka Boża. Bronisława Kuczewska napisze: Po postawieniu kapliczki Pan Jezus dał mi polecenie, abym poszła do księdza do parafii św. Kazimierza na ul. Chełmską. Kiedy przyszłam i powiedziałam, że Pan Jezus życzy sobie, aby poświęcić kapliczkę, ksiądz wysłał mnie do parafii Św. Jakuba [na Ochocie, przyp. aut.]. Było tam 5 księży. Wypytywali mnie o objawienia na Siekierkach. Opowiadałam im o nich przez około 4 godziny. Potem wysłali mnie z powrotem do parafii Św. Kazimierza [Dolny Mokotów, przyp. aut.]. Ksiądz jednak nadal nie chciał wyrazić zgody na poświęcenie kapliczki. Powiedział, że nie ma pozwolenia, bo trzeba iść z procesją i on nie może tego wykonać. Wróciłam więc do domu [przy ul. Jasnej, przyp. aut.], a że byłam zmęczona, położyłam się. I wtem słyszę głos Pana Jezusa: Idź Dziecino do księdza po raz trzeci, i powiedz, żeby poszedł z kościelnym, bez ludzi i bez procesji, i poświęcił kapliczkę. Powiesz, że taka jest Wola Moja i Matki Mojej, ażeby kapliczka była poświęcona, bo jest bardzo znieważana.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:30
Prosi warszawian o modlitwę powszechną, czyli taką jak w 1920 roku, kiedy to lud stolicy żarliwie błagał Boga i Patronkę Warszawy o ocalenie przed bolszewikami [rozdziały 15 i 16 cytowanej książki przyp. red.] i wymodlił cud Jej publicznego ukazania się, które w konsekwencji zmieniło zdawałoby się już przesądzony wynik wojny i ocaliło Polskę! Po 23 latach, w roku 1943 - czwartym roku okupacji niemieckiej, sytuacja jest diametralnie różna: to nie lud błaga Maryję, Patronkę Warszawy i Strażniczkę Polski o ustanie okropieństw wojny, lecz Ona Sama schodzi z nieba i osobiście wzywa do modlitwy o pokój, błagając Swój lud o nawrócenie i pokutę!!! Najłaskawsza z Matek chce odwrócić od miasta zapowiedzianą karę! Podejmuje się tej niewdzięcznej misji, by nie doszło do tragedii: Jeśli się nie nawrócicie, to wszyscy zginiecie! *** Pomimo ośmieszania i deprecjonowania objawień wiadomości o nich rozchodzą się po mieście. Dzieje się tak dzięki niestrudzonej Broni Kuczewskiej, która dociera z nimi do warszawskich księży, oraz życzliwym mieszkankom Siekierek, które rozwożąc mleko i warzywa "na gospody", opowiadają w mieście o objawieniach.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:29
Bóg Ojciec, chcąc ocalić Warszawę przed zasłużoną karą pozwala, by Matka Łaskawa ostrzegła swój lud, by żądała nawrócenia, całkowitego odwrócenia się od grzesznego życia i wynagrodzenia za dotychczas popełnione grzechy: rozwiązłości, cudzołóstwa i te najstraszniejsze - grzechy dzieciobójstwa. Trzeba bowiem wiedzieć, że w okresie międzywojennym przeciętna liczba umyślnych poronień wynosiła rocznie, według oficjalnych statystyk: przeciętnie od 100 do 130 tysięcy. *** Kiedy Maryja przybędzie na Siekierki, orędzia będzie otrzymywać nie tylko trzynastoletnia Władysława Fronczakówna, ale przede wszystkim Jej ulubienica, trzydziestosześcioletnia Bronisława Kuczewska: Od 9 kwietnia przestałam chodzić do Budzieszyna, natomiast od 28 maja 1943 roku zaczęłam chodzić na Siekierki, gdzie otrzymywałam polecenia od Matki Bożej do -wykonania, przez okres 38 lat, do 21 sierpnia 1981 roku [tj. od święta Maryi Królowej Polski do wigilii święta Matki Bożej Królowej]. Maryja, Matka Łaskawa Patronka Warszawy, za pośrednictwem Broni Kuczewskiej i Fronczakówny będzie apelować do ludu stolicy, aby przez przemianę życia, respektowanie praw Dekalogu i pokutę odwrócił wiszące nad miastem nieszczęście.
BN
by nie było znów za późno
2 sierpnia 2010, 11:28
Wygodny eufemizm, używany w kościele - "związek niesakramentalny" - zgrabnie ukrywa złowieszczą perspektywę. Autor wielokrotnie rozmawiał w konfesjonale z kobietami, które dla swoich dzieci, związanych sakramentem małżeństwa, a rozwiedzionych w świetle prawa cywilnego, modlą się o... założenie nowej, szczęśliwej rodziny! Sądzą one, że jest to intencja słuszna! Te "pobożne" matki realizują plan masonów, którzy chcą zniszczyć chrześcijaństwo... rękami samych katolików! Trwająca od dziesięcioleci promocja wszelkiej wolności seksualnej i zanik społecznego ostracyzmu w stosunku do tzw. "związków partnerskich" doprowadził, zdaniem księdza profesora Jerzego Bajdy, do: Zniszczenia moralnych, religijnych, społecznych i ekonomicznych podstaw rodziny i fałszowania jej struktury personalistycznej. Profesor przestrzega: Jeżeli proces niszczenia rodziny będzie się dalej toczył tak, jak tego chcą promotorzy rewolucji obyczajowej - a właściwie promotorzy rozwiązłości, [...] wkrótce może zupełnie zniknąć ta formuła antropologiczna, której na imię naród, a społeczeństwo nie będzie się niczym różniło od stada zwierząt, chyba tylko strojem. Choć i pod tym względem różnica systematycznie maleje. Czyny, których nikt nie ośmieliłby się publicznie nazwać grzechem, a więc nierząd, cudzołóstwo, lesbijstwo i homoseksualizm - nadal wywołują, określone w Piśmie Świętym, konsekwencje. [...]
CF
czytelnik forum
2 sierpnia 2010, 11:27
 Dodatkowo ostatnio nie zgadzałeś się z ojcem Zmudzińskim, którego tez nazwałbym umiarkowanym. Ciekawy jestem w takim razie jaki masz stosunek do ks. Tischnera. Jego tez nazwalbym umiakowanym.
NC
najwyższy czas stanąć w prawd
2 sierpnia 2010, 11:27
W roku 1936, po osiemnastu latach niepodległości, masoni mogli się wykazać znacznymi osiągnięciami w demoralizacji społeczeństwa. [Tu opuszczam fragmenty książki Sławomira Kopera Życie prywatne elit Drugiej Rzeczypospolitej (Bellona- Rytm, Warszawa, 2009, md] Katolicki pisarz Gilbert Keith Chesterton w roku 1923 napisał: Rozwód to coś, co dzisiejsze gazety nie tylko reklamują, ale wręcz zalecają, zupełnie jakby to była przyjemność sama w sobie. Ks. kard. August Hlond konkluduje: Fala wszelkiego rodzaju nowinkarstwa zabagnia dziedzinę obyczajów. Podkopuje nie tylko moralność chrześcijańską, ale godzi wprost w etykę naturalną, szerzy nieobyczajność wśród młodzieży i dorosłych. Celem tej propagandy jest zachwianie idei katolickiej, aby zastąpić naukę chrześcijańską "masońskim naturalizmem". Koła liberalne i masońskie przypuściły atak na małżeństwa chrześcijańskie, sprowadzając je tylko do rangi kontraktu cywilnego, pozbawiając je wszelkiej nadprzyrodzoności. Zapoczątkowany przed II wojną światową proces upadku moralności doprowadził do tego, że w pierwszej dekadzie XXI wieku, już nikt nie ośmieli się przypomnieć „nowożeńcom z odzysku", zawierającym kontrakt małżeński (w urzędzie Stanu Cywilnego), że w świetle prawa kanonicznego popełniają cudzołóstwo (gdy któreś z nich jest nadal związane sakramentem małżeństwa). Czyli zaczynają, świadomie i dobrowolnie, tzw. nowe życie w grzechu ciężkim, co prowadzi prostą drogą do piekła!
NC
najwyższy czas stanąć w prawd
2 sierpnia 2010, 11:26
Masoni zdawali sobie sprawę z tego, że aby osiągnąć powszechne rozluźnienie obyczajów potrzebna jest demoralizacja. Starali się, aby romanse i rozwody sławnych ludzi były nagłaśniane w bulwarowej prasie tak, by te niemoralne zachowania przestały bulwersować, by spowszedniały i powoli stały się obowiązującą normą. Postarali się także, by swobodę obyczajów lansowali pisarze i dziennikarze, sami żyjący według tego wzorca, tak długo, aż stanie się ona normą i nastąpi wyparcie z powszechnej świadomości zarówno pojęcia grzechu, jak i jego skutków [w książce autorzy zamieścili m. in. cytaty z autobiografii Ireny Krzywickiej, o znamiennym tytule: Wyznania Gorszycielki, gdzie bez żenady opowiada o sobie (pisarce, matce dwóch synów), mężu (znanym warszawskim adwokacie Jerzym Krzywickim) i... wieloletnim kochanku, żonatym pisarzu i krytyku teatralnym Tadeuszu Boyu-Żeleńskim]. Świadectwa rozwiązłości znajdziemy nie tylko we wspomnieniach Krzywickiej. Z długiej listy książek lansujących "nowy moralny ład" wybija się książka Tadeusza Wittlina Pieśniarka Warszawy. Biografia. Hanna Ordonówna i jej świat (Wydawnictwo POLONIA, Warszawa 1990). Jej autor na 300 stronach (małym drukiem!) relacjonuje życie gwiazdy, tzn. omawia trwające do ostatnich miesięcy życia romanse zamężnej artystki, podając bardzo szczegółowo źródła każdej informacji (por. także: Magdalena Samozwaniec, Maria i Magdalena. Z pamiętnika niemłodej już mężatki, W.A.B. 2009; Sławomir Koper, Życie prywatne elit drugiej Rzeczypospolitej, Bellona Warszawa 2009 Dzięki aktywnym propagatorkom wolności seksualnej masoni stopniowo osiągnęli cel, jakim było doprowadzenie do tego, że większa część społeczeństwa polskiego odrzuci chrześcijańskie zasady moralne, tj. prawa Dekalogu. Masoni przyjęli roztropną taktykę: "wyciszenia religii katolickiej nie rozumowaniem, ale psuciem obyczajów".
ZS
zajmujcie się prawdą
2 sierpnia 2010, 11:25
W okresie międzywojnia sytuacja moralna społeczeństwa polskiego była, oględnie mówiąc, nienajlepsza. Dlatego Jezus Chrystus prosił wizjonerów św. siostrę Faustynę, Sługi Boże: Rozalię Celakównę, Leonię Nastał, Kunegundę (Kundusię) Siwiec - o modlitwy wynagradzające za grzechy rozwiązłości: Strasznie ranią moje Serce Najświętsze grzechy nieczyste. Żądam ekspiacji! Nasz Pan szczególnie prosił o modlitwy za warszawian: stolica odrodzonej Polski, nie chciała pamiętać o Dekalogu. Wystarczy zajrzeć do pamiętników i wspomnień z tego okresu. Luminarze życia społecznego i kulturalnego prowadzili ostentacyjnie, nader rozwiązłe życie, zarażając tym st<x>ylem życia otoczenie, a szczególnie podatną na wpływy młodzież.
TZ
to znów aktualne
2 sierpnia 2010, 11:23
Bronisława relacjonuje dalej: 4 maja 1943 roku przyjechał do mnie mąż i powiedział, że w Warszawie na Siekierkach było objawienie [Bogurodzicy] 3 maja. Ja mu na to odpowiedziałam, że wiem o tym, bo Matka Boża powiedziała mi o tym 5 dni wcześniej. 5 maja 1943 roku urodziłam syna Janusza. 28 maja 1943 roku pojechałam z mężem i małym dzieckiem [23-dniowym niemowlęciem] na Siekierki, gdzie 3 maja objawiła się Matka Boża, i miałam z Nią tam po raz pierwszy objawienie. Odtąd chodziłam na Siekierki i tam otrzymywałam od Matki Bożej polecenia do wykonania przez 38 lat, aż do 1981 roku. Kilka razy w miesiącu nawiedzałam to miejsce, a szczególnie każdego 3 i 28 dnia miesiąca oraz w uroczystości Matki Bożej. 3 czerwca 1943 roku poszłam z synkiem na ręku na Siekierki. Ujrzałam Matkę Najświętszą, która powiedziała mi, że pragnie, aby na tym miejscu wybudować klasztor. Powiedziała też, że to będzie jakby druga Częstochowa dla Warszawy, że ludność nie będzie musiała tak daleko jeździć, względnie chodzić. Będą mogli przychodzić na Siekierki. W lipcu 1943 roku w Orzywole, gdzie pojechałam na rozkaz Matki Najświętszej, po modlitwie, miałam widzenie Pana Jezusa, który trzymał rózgę nad Warszawą. Wiedziałam, że Warszawę czeka wielka kara.
TZ
to znów aktualne
2 sierpnia 2010, 11:23
Matka Boża Łaskawa, obrana w 1652 roku Patronką Warszawy i Strażniczką Polski [pełen tytuł warszawskiej Madonny, przyp. red.] w 1943 roku ukazała się w Warszawie, na osadzie Siekierki, by uprzedzić swój lud o grożącym nieszczęściu. Maryja przybywa, aby miasto, któremu od 291 lat patronuje, nie podzieliło losu dopalającego się w tym czasie żydowskiego getta. Mistyczka Bronisława Kuczewska (1907-1989) tak wspomina swoje pierwsze spotkania z Matką Bożą na Siekierkach: 28 kwietnia 1943 roku Matka Boża objawiła mi się w domu rodzinnym w Nowym Dobrem i powiedziała: Dziecino, nie będziesz już do Mnie przychodzić do Przygód i do Budzieszyna. Wybieram sobie inne miejsce, w Warszawie, na Siekierkach. Będziesz miała tylko 3 kilometry od tramwaju, z ulicy Czerniakowskiej, i tam masz przychodzić. Ujrzałam wiśnię i dziewczynkę. Jak się później okazało, była nią 13-letnia Władysława Fronczakówna [obecnie Papis przyp.aut.], której Matka Najświętsza objawi się 3 maja 1943 roku. Bogurodzica, niebiańsko piękna, ukazała się wśród zieleni, na drzewie wiśni obsypanym kwiatami. Jej słowa były poważne i brzmiały złowieszczo: Módlcie się, bo idzie na was WIELKA KARA, CIĘŻKI KRZYŻ. Nie mogę powstrzymać gniewu Syna mojego, bo lud się nie nawraca. Bóg nie chce ludzi karać, Bóg chce ludzi ratować przed zagładą. Bóg żąda nawrócenia!
WO
Warszawo obudź się wreszcie
2 sierpnia 2010, 11:21
[Teraz, po prawie siedemdziesięciu latach, gdy rozpusta , zboczenia i mordowanie dzieci są usankcjonowane, gdy ludzie już do nich „przywykli”, gdy zaraza „demokratycznych głosowań” nad Prawdą - i zwycięstw niejawnych nacisków - dotknęła nawet tych, którzy posiadają prawdziwą Sukcesję Apostolską - biskupów, i pozwalają sobie oni na „głosowania” i na głoszenie (np. ustami b-pa Budzika) ewidentnych fałszów teologicznych i błędów logicznych, gdy ci „postępowcy” pozwolili wychować w seminariach nowe pokolenia jeszcze bardziej rozluźnionych, tolerancyjnych i „godnością człowieka” zainteresowanych kapłanów - o ileż trudniej nam wykrzesać w sobie Nadzieję - o ileż słabsi jesteśmy niż kobieciny roznoszące wtedy „na gospody” warzywa w mieście. A jednak - Pośredniczka Wszystkich Łask zwycięży... „W KOŃCU" md] Objawienia na Siekierkach (1943) a Powstanie Warszawskie Fragment książki ks. dra Józef Marii Bartnika SJ i Ewy J. Storożyńskiej Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą, czyli prawdziwa historia Bitwy Warszawskiej [za: Samorządna Polska, nr. 8/2010 md]
CF
czytelnik forum
2 sierpnia 2010, 11:20
 Powiem Ci szczerze Jurku, że trochę bardziej mnie przekonują wpisy Kingi, niż Twoje. Możliwe, ze ja tez jestem zmanipulowany...kto wie. Ja jestem mlodym czlowiekiem i moze zle mysle na jakiś temat. Chetnie poznam obie strony sporu. Ona pisze jakiś konkret (prawdziwy, bądź nie), a Ty głównie jej odpisujesz, ze się za nią pomodlisz, albo że tylko mąci i jest z wyborczej. Nawet posądzałeś ją o bycie męzczyzną jeśli się nie mylę.Jeśli uwazasz, ze to co pisze Kinga jest manipulacją, to odpisz proszę dlaczego manipuluje. Ja chętnie tez poczytam i moze zmienię zdanie. Odnośnie hierachów musisz przyznac, ze są tacy biskupi jak Nycz, Dziwisz,Zycinski ktorzy nie są tak radykalni jak Ci związani z radiem maryja. O to mi chodziło pisząc o umiarkowanych hierarchach.
Jurek
2 sierpnia 2010, 10:27
Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak umiarkowany hierarcha jak i podziału w Kościele katolickim co z uporem chciano nam wmówić. Tak, ze Kingo nie masz umiarkowanych (w moim przekonaniu) poglądów tylko zmanipulowane, albo lepiej - manipulujące. Widać czytelnik forum, nie doczytał wszystkich twoich postów, albo po prostu zgadza się z twoimi poglądami.
Jadwiga Krywult
2 sierpnia 2010, 08:12
Ona ma poglądy umiarkowane, w czym szuka wsparcia w wypowiedziach umiarkowanych hierarchów kościelnych. Nareszcie ktoś napisał, że mam poglądy umiarkowane i szukam wsparcia umiarkowanych hierarchów. Wielkie dzięki :))
Józef Więcek
1 sierpnia 2010, 18:55
Memento ...Tylko pod tym Krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską a Polak Polakiem...... (A.M)
CF
czytelnik forum
1 sierpnia 2010, 18:54
Widze, że Kinga znowu ruszyła do boju. Przypomina mi to wypociny Michnika z Gazety Wybiórczej jak pomóc Kościołowi wyjść z kryzysu. Jurku, czy Ty masz jakiś "kompleks Kingi"? Napisała to co nasuwa się wielu ludziom kiedy mowa o krzyżu. Można mieć inne zdanie rzecz jasna, ale Ty reagujesz na jej wypowiedzi jakbyś widział w coś niezwykłego. Ja też uważam, że zamist stać i awanturować się lepiej zrobić coś dobrego dla bliźniego, a wiarę wyznawać przede wszystkim poprzez zycie Ewangelią. Jurek przeglądając forum, nie może nie napisać czegoś do Kingi. I na odwrót. To już taka mała tradycja Deonu. Ich dyskusje chyba są pod każdym tematem. Ona ma poglądy umiarkowane, w czym szuka wsparcia w wypowiedziach umiarkowanych hierarchów kościelnych. On jest twardym konserwatysą, który podziela poglądy radia maryja. I tak dyskutują ze sobą. On uważa ją za trolla i pracownika gazety wyborczej, a ona jego za twardogłowego mohera. Jurek jest pyszałkowaty i czuje się lepszym katolikiem od Kingi. Kinga popiera PO, a Jurek PiS, no konflik gotowy. Tak to widzę z własnych obserwacji. Jeśli coś napisałem nie tak, to przepraszam.
E
ela
1 sierpnia 2010, 18:19
Widze, że Kinga znowu ruszyła do boju. Przypomina mi to wypociny Michnika z Gazety Wybiórczej jak pomóc Kościołowi wyjść z kryzysu. Jurku, czy Ty masz jakiś "kompleks Kingi"? Napisała to co nasuwa się wielu ludziom kiedy mowa o krzyżu. Można mieć inne zdanie rzecz jasna, ale Ty reagujesz na jej wypowiedzi jakbyś widział w coś niezwykłego. Ja też uważam, że zamist stać i awanturować się lepiej zrobić coś dobrego dla bliźniego, a wiarę wyznawać przede wszystkim poprzez zycie Ewangelią.
Jadwiga Krywult
1 sierpnia 2010, 17:51
do kingi...............................a dlaczego to znowu ludzie mają pomagac, a gdzie jest państwo Właśnie tacy ludzie pikietują pod krzyżem, homosowieticusy, którym państwo wszystko ma dać.
A
aurelia
1 sierpnia 2010, 14:27
do kingi...............................a dlaczego to znowu ludzie mają pomagac, a gdzie jest państwo i te ich obietnice, ten krzyż to może zostanie na tym miejscu, tylko się okaże, że będzie tam wisieć portret komorowskiego
PW
powódź w Polsce
1 sierpnia 2010, 14:18
  pomoc powodzianom....przed wyborami.... - Nawet 100 tysięcy złotych na odbudowę i remonty domów mogą otrzymać rodziny poszkodowane przez powódź- taką deklarację złożył po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk. - Nie chcemy oszczędzać i nie będziemy oszczędzać, jeśli chodzi o pomoc powodzianom - powiedział premier. Rząd ma jednak nie naruszyć dyscypliny budżetowej. Rząd postawił przed sobą dwa pilne zadania jeśli chodzi o finansowe wspomaganie powodzian. Po pierwsze, ochrona budżetu państwa przed groźbą wywracania tego budżetu. (...) Równocześnie uruchomienie środków, które pomogą na daleko idącą pomoc dla powodzian, w tym przede wszystkim tę najbardziej kosztowną jaka jest przywrócenie ich domostw do stanu używalności - powiedział Tusk. Rząd - według premiera - zaproponował przesunięcia wewnątrz tego budżetu, "tak żeby nie wzrastało zadłużenie". - W tej chwili możemy mówić o 2 mld zł przesuniętych z rezerwy celowej na dofinansowanie projektów europejskich. Premier powiedział, że rezerwa ponad 8 mld zł, którą rząd ma na ten cel, jest rezerwą z poważnym zapasem. - Ten zapas wykorzystamy dla doraźnej, szybkiej pomocy dla powodzian - przyznał. Rząd chce jak najszybciej wypłacać zasiłki na odbudowę domów zniszczonych przez powódź. Procedura zostanie uruchomiona...jak PO wygra prezydenta
ŁS
łzy spłynęły i jeszcze spły
1 sierpnia 2010, 14:11
"spłynęły wody do morza" i koniec powodzi, co te ludziska jeszcze wymyślają równocześnie jest po wyborach, jest tak jak należy, władza wywalczona językiem, Komorowski ma już "święty" spokój, zajęty uroczystością zaprzysiężenia /może po słowach przysięgi się jeszcze obudzi o ile będzie przysięgał prosząc Tak mi dopomóż Bóg/ partia PO nie ma juz czasu ani serca dla powodzian, wychodzą długi, dziury finansowe, trzeba popierać rosyjskich śledczych po katastrofie smoleńskiej, bo Macierewicz naciera, więc kto by się tam przejmował powodzianami, biedakami, bezrobotnymi, /tworzy się nowa rasa panów/ "a nie jakaś niewydarzona partia"
Jurek
1 sierpnia 2010, 12:38
Widze, że Kinga znowu ruszyła do boju. Przypomina mi to wypociny Michnika z Gazety Wybiórczej jak pomóc Kościołowi wyjść z kryzysu.
Jadwiga Krywult
1 sierpnia 2010, 08:37
Jan Paweł II wskazując na Krzyż na Giewoncie wołał; brońcie Krzyża, nie wstydźcie się Krzyza... Brońcie krzyża znaczy: brońcie wiary, żyjcie wiarą, a nie: brońcie niewydarzonej partii politycznej.
Jadwiga Krywult
1 sierpnia 2010, 08:35
jak się stanie jakaś tragedia, to się stawia krzyż, jak się zrobi trochę lepiej to trzeba go usunąć, moim zdaniem po co się zająć takim tematem jak pomoc powodzianom jak można wywołać konflikt, który zajmie ludzi na jakiś czas No to niechże pikietujący pod krzyżem jadą pomóc sprzątać powodzianom. Kto im broni ?
A
aurelia
1 sierpnia 2010, 08:22
 jak się stanie jakaś tragedia, to się stawia krzyż, jak się zrobi trochę lepiej to trzeba go usunąć, moim zdaniem po co się zająć takim tematem jak pomoc powodzianom jak można wywołać konflikt, który zajmie ludzi na jakiś czas 
TT
to tak niedawno było
31 lipca 2010, 23:33
Jan Paweł II wskazując na Krzyż na Giewoncie wołał; brońcie Krzyża, nie wstydźcie się Krzyza...
ZA
znów aktualny
31 lipca 2010, 23:30
Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż... słowa i muzyka: Jan Pietrzak Wiele polskich kwiatów rozkwitało już, Pod Cassino maków, pąków białych róż. Kwiatów, co czerwieńsze były niźli krew. W wierszu i w piosence, i w okopów mgle. Ale takie kwiaty, jakie kwitną tu, Na warszawskim placu – to prawdziwy cud, Szpicle i armaty stoją przeciw nim, Pałki, automaty, tresowane psy. Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż, Co dnia wyrastają z betonowych płyt. Ludzie je składają, wierni sercom swym, Co w nadziei trwają przeciw mocom złym. To najdroższe kwiaty, jakie widział świat, Można za nie płacić w celi parę lat. Można stracić zęby za goździki trzy, Liczyć krwawe pręgi, długo łykać łzy... Takich drogich kwiatów co dzień świeży stos, Niosą warszawiacy, kiedy mija noc. Ciemna noc dla tamtych, dla nas jasny dzień. Z nami słońce prawdy, z nimi zdrady cień. Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż, Co dnia wyrastają z betonowych płyt. Ludzie je składają, wierni sercom swym, Co w nadziei trwają przeciw mocom złym. Niepodległe kwiaty, niezniszczalny krzyż, Huczą gabinety i imperium drży, Szydzi z generałów, nie lęka się wojska. Zakazany naród, nielegalna Polska.
C
CSsR
31 lipca 2010, 23:11
tak zwyczajnie... dziekuję OJCZE DARIUSZU...
IT
i tak
27 lipca 2010, 22:10
...Okazuje się, że po wyborach emocje wcale nie opadły. Wręcz przeciwnie. Tylko teraz zamiast krytykować PiS krytykuje się stawianie pytań o tragedię smoleńską. Likwidowanie krzyża spod pałacu prezydenckiego ma na celu wkurzenie PiSowców i zatarcie mitu Lecha Kaczyńskiego. Ciekawe kiedy ktoś postawi wniosek, by przenieść trumnę prezydenta z Wawelu, by jeszcze bardziej utrudnić kultywowanie pamięci o 10 kwietnia, by jeszcze bardziej dopiec PiSowi. A jeśli PiS stanie się stroną tego sporu, tylko na tym straci. Jeśli się nie stanie – wyrzeknie się tego, co w polityce może być bardzo cenne – ważnego symbolu. Uff. Mam nadzieję, że to jednak upał. Michał Szułdrzyński
CM
co myśli wdowa po...
27 lipca 2010, 21:34
fragment rozmowy z wdową po wiceministrze kultury pania Magdalena Mertą Czy Pani zdaniem po katastrofie smoleńskiej Polska się zmieniła, czy Polacy są inni po 10 kwietnia? Sądzę, że podziały w społeczeństwie są większe niż były w 1989 roku. Myślę, że są to tak naprawdę już dwie Polski. W ludziach odżyła też chęć manifestowania swoich uczuć. Taka, z jaką mieliśmy do czynienia w PRLu. Ja też odczuwam taką pokusę. Manifestowanie uczuć wiąże się z symbolami. Jak Pani odbiera wzywanie do usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego? To kolejny policzek wymierzony bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej. Wydaje mi się, że to małpia złośliwość. Krzyż to najświętszy symbol. Walka z krzyżem? Jakież to niegodne, niskie. Rozumiem, że ten symbol najbardziej bodzie w oczy, ale dla nas to symbol Tego, który się nami opiekuje, pomaga nam najbardziej, do którego się uciekamy w naszych modlitwach. Uważam, że mamy obowiązek bronić tego krzyża. Powiedzieć Złemu i jego akolitom: nie. Mam wrażenie, że obrona tego krzyża jest zrobieniem kroku w stronę Chrystusa, jest powiedzeniem Mu: jesteśmy Ci wierni. Jeśli jednak dojdzie do zlikwidowania krzyża będę apelowała, byśmy układali przed Pałacem Prezydenckim krzyż z kwiatów, choćby trzeba było robić to codziennie od nowa, jak to miało miejsce za czasów PRLu na Pl. Zwycięstwa. Takie symboliczne miejsce jest Polakom bardzo potrzebne. Ten naród stracił swojego prezydenta. Powinien móc składać mu hołd. Dobrze byłoby, gdyby z czasem przed pałacem stanął pomnik Pary Prezydenckiej. Wtedy to tam składalibyśmy wieńce w hołdzie prezydentowi, który zginął na służbie w czasie tak szczytnej misji. Do tego czasu harcerski krzyż powinien zostać tam, gdzie jest. To przecież także wyraz naszej narodowej solidarności po katastrofie smoleńskiej.     Rozmawiał Stanisław Żaryn
MK
my katolicy
27 lipca 2010, 19:35
  są trzy postawy polskiego katolika: A) POLITYKA STRUSIA, która polega na przymykaniu oczu na rzeczywistość i łudzeniu się, że wszystko jest w porządku… [Postawa typowa dla polskiego katolicznika, tępego i głuchego na argumenty - admin] B) ZNIECHĘCENIE tych którzy wobec POZORNEGO zwycięstwa wroga w ważnej bitwie, sądzą, że cała wojna jest przegrana zapominając o tym, że Kościół jest boski i że Pan nasz obiecał nam, iż”bramy piekielne go nie przemogą”. C) POSTAWA REALISTYCZNA I NADPRZYRODZONA. Kierujący się nią biorą pod uwagę nie tylko smutną rzeczywistość, której zignorować nie sposób, lecz również kierują się Wiarą i Nadzieją chrześcijańską, które dają ABSOLUTNĄ PEWNOŚĆ, że Najświętsza Panna, jak zwykle, zetrze głowę piekielnego węża: “IPSA CONTERET!”. Prośmy Najświętszą Pannę Maryję, a w szczególności Matkę Dobrej Rady, by dała nam światło i siłę, by dostrzegać pułapki “liberalizmu” i umieć je zwalczać z wszystkich naszych sił! Wydaje mi się, że dobrze byłoby zakończyć tą piękną modlitwą świętego Jana Bosco: “Najsłodszy Jezu, nasz Boski Mistrzu! Ty, który zawsze potrafiłeś rozwiać NIECNE ZAKUSY, którymi FARYZEUSZE często Tobie zastawiali sidła, racz rozproszyć zgubne dla nas postanowienia bezbożników”. Ks. Curzio Nitoglia
Józef Więcek
27 lipca 2010, 16:19
Właśnie minęła 50-ta rocznica usuwania Krzyża nowohuckiego.... a ja miałem taki sen: jeden biskup dogadał się z jednym prezydentem - ty weżmiesz krzyż a ja ci sypnę na świątynię ... Opatrzności - wstrętny sen!! A swoją drogą to Deon zaczyna żeglować w kierunku: prorządowego katolickiego portalu internetowego - a może to sen?
EK
Edyta Kowalczyk
27 lipca 2010, 14:35
Krzyż postawił ZHR - to znaczy, że ewentualna dyskusja o jego zabranie sprzed Pałacu Prezydenckiego powinna byc prowadzona między właścicielem placu na którym krzyż stoi a ZHR. Jeśli właściciel sobie nie życzy, by krzyż tam stał, to nie musi uzasadniać, dlaczego nie chce. Natomiast musi mieć świadomość, że rani uczucia wszystkich, dla których ma on ogromne katolickie i patriotyczne znaczenie. Dla mnie osobiście wstrząsające jest, że w Polsce krzyż zaczyna być traktowany jajko przejaw państwa wyznaniowego. Przypominam, że najbardziej boi się krzyża szatan! Więc walka o krzyż w Polsce, to jest to przede wszystkim walka duchowa, o czym Ojcom SJ przypominam.
GD
Grey Dog
27 lipca 2010, 14:25
poseł Palikot? podobno jest romem czyli cyganem   Ja też  jestem  "romem czyli cyganem" i co z tego?  Masz coś  przeciwko?  A  kim  TY  jesteś?  Pochwal  no się.
A
Anika
27 lipca 2010, 14:16
 Bardzo dobry i trzeźwo napisany artykuł na temat . 
JN
jakiej narodowosci jest
21 lipca 2010, 21:50
poseł Palikot? podobno jest romem czyli cyganem
8S
888~ SJ
21 lipca 2010, 13:45
ANNO! Z pewnością przyszedł czas abyś zakończyła korzystać z deon.pl ! Twoje działania są bardzo przykre! Jeżeli denerwuje Ciebie ten portal i ludzie z niego korzystający - to nie ma się co męczyć! To jest niezdrowe dla Ciebie i dla ludzi, z którymi usiłujesz nawiązać dyskusje, a wygląda to wszystko raczej, jak gdybyś szukałą zaczepki. Prosze, przemyśl to na poważnie. Emocje na bok! Ojciec Dariusz K. SJ napisał dobre słowo - tak. AMDG & BVMH
T
teresa
21 lipca 2010, 06:46
Dlaczego mamy dziękować? Aby pamiętając o tym co ocalało z katastrofy :małżeńskie obrączki pary prezydenckiej , godło, wieniec ku czci zamordowanych oraz Obraz pobłogosławiony przez Karola Wojtyłę wyrażający nagą prawdę  przygotować NARÓD do walki o Boga, Honor i Ojczyznę.
T
teresa
21 lipca 2010, 06:41
Po co krzyż Katyński II stopnia? Choćby po to, aby ci,którzy nie wsiedli na pokład tego samolotu wiedzieli Komu za to dziękować!
T
teresa
21 lipca 2010, 06:39
  Wisi tu to pytanie dość długo.Krzyż należy postawić ,a ma to zrobić ten, który wierzy w Boga.
G
goście
21 lipca 2010, 03:19
Mam wrażenie że dla niektórych pisanie komentarzy jest jedynym sposobem na życie. Ciągle ci sami i z góry wiadomo co napiszą. (...) .. bełkoczą, mieszają, zaczepiają.. - też to dostrzegliśmy Anno.  to niewolnicy naszych czasów
A
Anna
20 lipca 2010, 19:54
Dalej ohydne inwektywy i nienawiść. A może kompleksy.
jazmig jazmig
20 lipca 2010, 18:49
Na tym placu nie powinno być tego krzyża, ani żadnego pomnika czy tablicy, bo niby co ten pomnik czy tablica mają upamiętniać? Czy mają one upamiętnić śmierć ludzi w katastrofie lotniczej? No to ten pomnik powinien się pojawić pod Smoleńskiem, bo oni tam zginęli. Jedyne sensowne wyjście to tablica z nazwiskami ofiar przy sarkogagu Kaczyńskich na Wawelu i demontaż tego krzyża, który można przenieść na jakiś cmentarz, gdzie mógły stać nad symbolicznym grobem ofiar katastrofy, aczkolwiek dla mnie byłby to nonsens.
UO
uszanować okres żałoby
20 lipca 2010, 16:56
jakby minął rok żałoby mozna by wtedy postawić pamiatkową tablicę
A
abuelo
20 lipca 2010, 16:42
Mam wrażenie że dla niektórych pisanie komentarzy jest jedynym sposobem na życie. Ciągle ci sami i z góry wiadomo co napiszą. Najlepiej żeby komuś dołożyć. Katolicki DEON lubi, jak widać, takie komentarze Droga Anno jeżeli oczekujesz, że wszyscy się będą zgadzali z jakimś jednym poglądem to wiesz że się mylisz. Ludzie ruszyli do klawiszy bo jak długo żyję podobnej głupoty nie przeżywałem. Nie licz na to że na katolickim potalu spotkasz chórek na cześć prezesa, jego poglądów i zmanipulowanych lub zaślepionych osób. Katolik to nie pisowiec, bo nie podzielam 99% ich poglądów. Jedynie możemy mieć podstawę do in vitro. Reszta to populizm. Pis moim zdaniem nie reprezentuje katolickiej nauki społecznej a w kraju zamiast spokoju są pomówienia, podejrzenia, spiski, ścigania teczki, i prywata choćby ta z kzyżem, wydanie wyroku juz na wszystkich bo prezes nie może być winny. A gospodarka leży. Mnożą sie bzdurne przepisy, mnożą się nowe podatki a goście z parti z nas kpią. Przypomina mi to czasy saskie potem już były rozbiory. A kaczka wpycha sobie piórka w ogon i pawia udaje
A
Anna
20 lipca 2010, 15:30
Mam wrażenie że dla niektórych pisanie komentarzy jest jedynym sposobem na życie. Ciągle ci sami i z góry wiadomo co napiszą. Najlepiej żeby komuś dołożyć. Katolicki DEON lubi, jak widać, takie komentarze
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 11:54
wiersz dla Kingi i nie tylko bo także i dla mnie i wielu - na oświecenie Cieszyłabym się, gdyby słowa 'bo także dla mnie i dla wielu' nie były tylko jednorazowym ozdobnikiem.
LR
ludzka rzecz błądzić
20 lipca 2010, 11:45
d r o g a   n a d z i e i "przez noc - droga do świtania przez wątpienie - do poznania przez bładzenie - do mądrości przez śmierć - do  n i e ś m i e r t e l n o ś c i" błądzić - to ludzka rzecz kto nie bładzi ten nie zna smaku prawdy i wyzwolenia...
OB
od babci
20 lipca 2010, 11:29
wiersz dla Kingi i nie tylko bo także i dla mnie i wielu - na oświecenie: "gdy człek szykuje się do snu, na łożu śmierci kładąc ciało nikt towarzyszem nie jest mu, choćby tysiące przy nim stało gdy ręce prześcieradło drą, a łzy się w oczach kręcą szczerze choć wokół przyjaciele są - nikt się z nim w drogę nie wybierze..." czyż nie byłoby lepiej jak mówi poeta Zb.Herbert "aby nasze życie   zatoczyło koło i zamknęło się jak dobrze skomponowana sonata: a to znaczy abyśmy zdążyli zadośćuczynić wszystkim skrzywdzonym, aby powiedzieć, ze walczyłem o prawdę, broniłem prawdy, przeprosić wszystkich, którzy doznali od nas zła - aby móc skonać spokojnie patrząc na Krzyż i oddać się w ręce Jezusa - przecież nasze dni są policzone, czas nieodgadniony, czy warto ..... wszyscy jesteśmy narzędziami w Ręku Boga.../nie bądźmy w rękach złego ducha/ - zrobimy swoją część i przeminiemy .... czy potrafimy dopiero w obliczu śmierci wzbudzić żal za grzechy... różnie z tym bywa...
Jurek
20 lipca 2010, 10:20
Żeby długo się nie rozpisywać. Ojcze Dariuszu, brawo za świetny tekst i wskazanie konkretnych rozwiązań. To jest droga do wyjścia z tej patowej sytuacji. Tylko czy zarówno jedni jak i drudzy ze skrajnych pozycji zechcą z tego skorzystać, a nie wykorzystać do obrony swoich racji.
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 09:53
<a href="http://www.newsweek.pl/opinie/krzyz-po-polsku,62019,1">http://www.newsweek.pl/opinie/krzyz-po-polsku,62019,1</a>
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 09:29
AM, wieczne odpoczywanie Lechowi K. jako Lechowi K., niech mu Pan Bóg wybaczy jego grzechy, ale prezydenta Lecha K. mam prawo oceniać.  A krzyż to Babcia instrumentalnie traktuje.
20 lipca 2010, 09:17
A mnie zastanawia, czy polscy purpuraci zachowają się jak faceci i wydadzą w końcu jakikolwiek komunikat w sprawie tej żenującej afery z krzyżem. Rozumiem, że im łatwiej i politycznie bezpieczniej stac z boku, ale - na Boga - od czego oni są, jeśli nie potrafią wypowiedzieć się na tak religijny, związay z wiarą i moralnością temat? Politycy w sutannach a nie biskupi, boją się reakcji ludzi, bo jakiekolwiek stanowisko podejmą będą skrytykowani... Łatwiej wydawać listy o poprawnej polszczyźnie albo kasie na Świątynię Opatrzności, to nie jest kontrowersyjne i nie wymaga odwagi.
20 lipca 2010, 09:12
Kingo trochę wiecej szacunku dla osób zmarłych, a przed wszystkim dla Pana Boga i symboli wiary. Nie kpij sobie na forum katolickim z tego co dla nas ludzi wierzacych jest święte. A Ty będziesz decydować, jak bardzo to forum jest katolickie i jak bardzo katolickie są wypowiedzi osób tutaj się wypowiadających? Nie ośmieszaj się.
A
AM
20 lipca 2010, 09:07
Kingo trochę wiecej szacunku dla osób zmarłych, a przed wszystkim dla Pana Boga i symboli wiary. Nie kpij sobie na forum katolickim z tego co dla nas ludzi wierzacych jest święte.
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 08:47
Jezeli nie będzie Krzyża przed pałacem prezydenckim - kto obroni ten urzad od złego? Nareszcie wiemy dlaczego Kaczyński był tak marnym prezydentem. Bo nie było krzyża przed pałacem. Bóg zapłać, Babciu, za oświecenie :))
B
babcia
20 lipca 2010, 08:41
trzeba było zatuszować jakoś niewykonaną obietnicę podwyżek nauczycielom z obiecanych 30 % na 7 % - to jednak duza róznica. Więc rzucił pan Komorowski ponoć niewinny jak łza - Krzyż, jako temat na pozarcie społeczeństwu, wiedząc iż ten Krzyż jest tak bardzo waznym symbolem katastrofy i utraty 96 Polaków i że Polacy to chwycą. Jezeli nie będzie Krzyża przed pałacem prezydenckim - kto obroni ten urzad od złego? Za wcześnie stanowczo za wcześnie było mówić o przeniesieniu Krzyża, to tak jakby prezydent chciał wreszcie zakończyć załobe narodową, prawdę zostawić Rosjanom, czyli zamrozić na kolejne dziesiatki lat - układy sasiedzkie ???. To tak czyni Prezydent wolnego kraju wybrany w ponoć demokratycznych wyborach ??? co to jako katolik - Panu Bogu świeczka a diabłu ogarek ???
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 07:50
O. Wojciech to nie wszyscy jezuici. Podobny tekst słyszałam od redemptorystów: o. Rydzyk to malutka cząstka ich zakonu, nie wszyscy redemptoryści są tacy :))
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 07:48
Krzyż jest zawsze symbolem religijnym, kiedy został postawiony przez modlących się przed nim ludzi, harcerzy. Nie jest i nigdy nie był postawiony dla celów politycznych. Harcerze nie postawili krzyża dla celów politycznych, to politycy wykorzystali krzyż (i harcerzy) do swoich celów. Jak widać stał się znów znakiem sprzeciwu dla przeciwników ofiar katastrofy, nawet po ich śmierci wrogowie nie mogą przestać i prowokują w różny sposób. Otwarcie więc piszesz, że jest to krzyż dla Kaczyńskiego, a nie krzyż dla Chrystusa. Polityka, polityka, Babciu :))
Jadwiga Krywult
20 lipca 2010, 07:46
Tymczasem w Naszym Dzienniku biskup Frankowski nie ma wątpliwości, ze to walka z chrzescijanstwem. Wprawdzie jest to narazie jedyny biskup, który zabrał głos w tej sprawie. Natomiast nie dziwi mnie to, że miało to miejsce w Naszym Dzienniku. Nie dziwi mnie, że miało to miejsce w ND i cieszę się, że zabrał głos tylko jeden biskup, mam nadzieję, że na jednym się skończy.
A
Anna
20 lipca 2010, 06:00
O. Wojciech to nie wszyscy jezuici. To tylko jeden z nich. Przecież nie napisał tego artykułu w imieniu jezuitów. Jest poprawny politycznie i lubi zaistnieć na forach publicznych.Chyba jednak szkodzi temu szacownemu zkonowi. Co na to przełożeni?
Q
qb
20 lipca 2010, 00:14
Matka ma zdjęcie dziecka w portfelu, bo je kocha. Nic mi do tego. Główny aaystent duchowu FZŚ myśli, jak Hegel, a św. Francisze prosi" Uratyj mój zakon"( w sensię trzeci). Jezuicui dyskutują, jak Marks z Engelsem. Kiedyś Jezuita powiedział, że jeśli chcę wstąpić do zakonu Loyoli, to chyba jestem chory psychicznie. Chyba się nie mylił. Krzyż przeszkadza Jezuitom?! Brak jedneg Ducha, to komu służycie, co niektórzy panowie, podkreślam słowo panowie? Co to za śluby? Gdzie wierność Papieżowi? Spekulacje wbrew Pisamu, gdzie wasze "Tak"? Kto się za kogo ma modlić, czy wy za nas, czy my za was? Kto czyje brzemiona nosi? Czy z Golgoty też wyrzucicie Krzyż, by władzy schlebiać? "Ojcze wybacz jezuitom, bo nie wiedzą, co czynią!" Krzyż to nie kawałemk drewna, prosze panów ( nie tyczy się tych, co ślubu dochowują). A kto powiedział, że jezuitom przeszkadza krzyż? Wierzę, że każdy z jezuitów jest wierny złożonym przez siebie ślubom. Dla każdego krzyż jest ważny i dlatego każdy ma prawo wypowiedzenia się za lub przeciw stawianiu go przed pałacem prezydenckim. Ja mam wielkie nabożeństwo do krzyża i szczerze wkurza mnie to, że są tacy, którzy wykorzystują krzyż do swoich interesów. Krzyż ten został postawiony przez harcerzy, którzy nie spodziewali się, że będzie on kością niezgody. Nikt nie powinien się nim zatem posługiwać pod jakimkolwiek pretekstem. A co do posłuszeństwa Papieżowi, to radzę poczytać sobie trochę o nim, zanim się coś powie. 
RK
Robert Kożuchowski
19 lipca 2010, 23:50
Matka ma zdjęcie dziecka w portfelu, bo je kocha. Nic mi do tego. Główny aaystent duchowu FZŚ myśli, jak Hegel, a św. Francisze prosi" Uratyj mój zakon"( w sensię trzeci). Jezuicui dyskutują, jak Marks z Engelsem. Kiedyś Jezuita powiedział, że jeśli chcę wstąpić do zakonu Loyoli, to chyba jestem chory psychicznie. Chyba się nie mylił. Krzyż przeszkadza Jezuitom?! Brak jedneg Ducha, to komu służycie, co niektórzy panowie, podkreślam słowo panowie? Co to za śluby? Gdzie wierność Papieżowi? Spekulacje wbrew Pisamu, gdzie wasze "Tak"? Kto się za kogo ma modlić, czy wy za nas, czy my za was? Kto czyje brzemiona nosi? Czy z Golgoty też wyrzucicie Krzyż, by władzy schlebiać? "Ojcze wybacz jezuitom, bo nie wiedzą, co czynią!" Krzyż to nie kawałemk drewna, prosze panów ( nie tyczy się tych, co ślubu dochowują).
R
Robert
19 lipca 2010, 23:03
Robi się naprawdę ciekawie: dwoje zakonników prowadzi polemikę osobisto-"polityczną" na portalu. Czyżby nowa jakość komunikacji w polskim kościele? Jestem szczerze zainteresowany tym nowym fenomenem i zamierzam go śledzić. To może być nawet pouczające jeśli.....  Pozdrawiam.
Wojciech Żmudziński SJ
19 lipca 2010, 22:49
Drogi Ojcze Darku, z Rzymu patrzeć na te polskie sprawy jest pewnie łatwiej. Także łatwiej nie dać ponieść się emocjom. Choć emocje to ludzka rzecz. W mojej wypowiedzi dałem wyraz mojego oburzenia. Jedno moje słowo było zbyt mocne i nie miałem prawa osądzać serca człowieka. Natomiast walka, jaką prowadzą zwolennicy wymachiwania krzyżem w obronie interesów partyjnych i przyklaskujący im księża - jest zgorszeniem dla wielu katolików. O tym nie powinno się milczeć. Nieraz potrzeba mocnych słów choć zgadzam się z Tobą, że nie powinny one osądzać serca człowieka. Pozdrawiam z Gdyni.
B
babcia
19 lipca 2010, 22:20
Krzyż jest zawsze symbolem religijnym, kiedy został postawiony przez modlących się przed nim ludzi, harcerzy. Nie jest i nigdy nie był postawiony dla celów politycznych. Jak widać stał się znów znakiem sprzeciwu dla przeciwników ofiar katastrofy, nawet po ich śmierci wrogowie nie mogą przestać i prowokują w różny sposób. Że też Krzyż chociażby nie zawstydza tych ludzi. Czym są wobec Krzyza, z prochu powstaliśmy w proch się obrócimy, zostaną tylko po nas czyny i słowa i nagie szkielety w grobie lub garstka prochu po kremacji. Pan Jezus tez za takich umarł na Krzyżu wybaczając swoim katom, szydercom i zabójcom. A dla nas Krzyż jest obroną przed szatanem i wzywa nas do pokory. Nie mnóżcie bytów ponad miarę mitolodzy bo jeszcze zapragniecie Krzyza.
DB
dziecko Boze
19 lipca 2010, 22:08
 Szczesc Boze.  Dobrze, ze Ojciec Wojciech upokorzyl sie, przyznajac, ze "ponioslo Go", O. Dariusz to potwierdzil. Kazdy z nas wie, ze wtedy, kiedy go "ponosi" lepiej jest gdy przeczeka( nawet w rodzinnym gronie),a tym bardziej w publicznej wypowiedzi.Ufam, ze te burzliwe komentarze skoncza sie, bo " pokornym Bog laske daje" a prawda wyzwala. BOGU NIECH BEDA DZIEKI!!! Serdecznie pozdrawiam O.Wojciecha, O.Rydzyka i O. Dariusza.Ja bardzo kocham i codziennie modle sie za kaplanow. Zachecam do tego wszystkich uczestnikow tego forum. Juz w dziecinstwie mnie uczono, ze o kaplanie nie mowi sie zle,ale jak sie widzi zlo, to tym wiecej trzeba sie za Niego modlic. Prawda Ojcze Wojciechu? Ojciec tez tak na pewno naucza w konfesjonale.Zapewniam szczerze o codziennej modlitwie:). Szczesc Boze!
R
robert
19 lipca 2010, 22:06
 <a href="http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100713&typ=wi&id=wi11.txt">www.naszdziennik.pl/index.php</a>
R
robert
19 lipca 2010, 22:05
Z drugiej strony rażą mnie fanatyczne wypowiedzi zwolenników pozostania krzyża przez Pałacem, w tym polityków PIS-u, którzy uderzają w najwyższe tony, jak gdyby przeniesienie krzyża z definicji oznaczało brak szacunku dla zmarłego prezydenta i innych ofiar katastrofy, a nawet walkę z chrześcijaństwem. Jest jeszcze ważniejszy powód, dla którego biskupi powinni zachować pewną rezerwę wobec sporu o krzyż. Uważam mianowicie, że krzyż przed pałacem prezydenckim ma przede wszystkim znaczenie społeczno-polityczne, a nie religijne. Tu nie tyle chodzi o obronę znaku męczeńskiej śmierci Jezusa, co o bycie za lub przeciw temu, co można nazwać mitem katastrofy smoleńskiej. www.naszdziennik.pl/index.php Tymczasem w Naszym Dzienniku biskup Frankowski nie ma wątpliwości, ze to walka z chrzescijanstwem. Wprawdzie jest to narazie jedyny biskup, który zabrał głos w tej sprawie. Natomiast nie dziwi mnie to, że miało to miejsce w Naszym Dzienniku.
Jadwiga Krywult
19 lipca 2010, 21:42
"krzyż przed pałacem prezydenckim ma przede wszystkim znaczenie społeczno-polityczne, a nie religijne. Tu nie tyle chodzi o obronę znaku męczeńskiej śmierci Jezusa, co o bycie za lub przeciw temu, co można nazwać mitem katastrofy smoleńskiej."
G
Gog
19 lipca 2010, 21:21
O. Dariusz  posiadł najważniejszą z cnót kardynalnych - roztropność. Boże błogosław o. Jezuitom i o.Redemptorystom.
S
Sowa
19 lipca 2010, 20:19
 "Kto i co ma zrobić z krzyżem?" - to pytanie zadaje ksiądz. Odpowiadam: Krzyż należy zostawić w spokoju. Nie podtrzymywać tematu, który ktoś rzucił, bo jest ważny, a niektórzy go wspierają. Administracyjnie, czy w inny sposób i takie w kółko kręcenie się; po drodze obraża się ludzi, tylko dlatego, że myślą inaczej, bo chcą by krzyż pozostał tam, gdzie stoi. Krzyż broni nas przed szatanem. Krzyż uczy miłości i zawsze będzie o tym przypominał o. Dariuszu.
B
babcia
19 lipca 2010, 18:50
Ksiądz to też tylko człowiek,nawet najwspanialszy ksiądz może ulec emocjom, moze ulec jakimś ludziom,  może popełnić bład jak kazdy śmiertelnik ale każdego błądzącego nalezy upominać, nie ma ludzi doskonałych, wspaniale, że ks. Dariusz napisał ten artykuł, to jest w porządku. Nie możemy katolicy dać się wkręcać ludziom władzy, chociaż mamy prawo do gniewu do sprzeciwu, gdy dzieje się źle, żyjemy niby w demokracji. Nie możemy przecież stosować polityki strusia ani strategii lisa. Ostatnie wydarzenia polityczne, kampania wyborcza i zachowanie się niektórych członków partii PO "rozpala iskierką płomienie", "bije pianę" dzieli i jątrzy wśród mocno podzielonego społeczeństwa aby nie było widać co jest co, każdy moze dostać zawrotu głowy ale to wszystko moze przebić tylko pokora. A ja uważam, że Krzyż powinien tam zostać, jako symbol wiary katolickiej Polaków-większości narodowej i wyznaniowej, jako pomnik, to się należy prawym Polakom, tym co zginęli za Ojczyznę i nosili żołnierski symbol Krzyż i Orzełek, i tym którzy walczyli o pamięć tych co zginęli - Krzyż nie pozwoli zapomnieć co to jest prawda, sprawiedliwość i poszanowanie człowieka - i co to jest miłość -tam musi stać Krzyż powinien być wykonany z marmuru, trwały.
J
joan
19 lipca 2010, 18:44
Ojca Dariusza tak uraziły słowa współbrata Ojca Wojciecha. Szkoda, że nigdy nie zareagował Ojciec na niewłaściwe słowa i postawy T. Rydzyka (chyba, że coś przeoczyłam) ale kiedyś go Ojciec bronił kiedy to tej obrony potrzebowała druga strona. Tak więc nie dziwi mnie ten tekst. Nawet jeżeli słowa o nienawiści nie były potrzebne, to jednak niewielu kapłanom zarzuca się nienawiść i akurat O. Wojciech nie jest tym, który się zbyt szybko daje ponosić emocjom (nie tym negatywnym) więc jednak coś jest na rzeczy. Mam wrażenie, że wielu katolików tylko tyle potrafi- awanturować się o krzyż, tylko czekają na taką okazję, będzie powrzeszczeć o polskości, o narodzie, o zdracjach ojczyzny, o wierze, której nie pozwala się im wyznawać itd.
S
szary
19 lipca 2010, 18:23
~~Anna pisze :Dzięki za prawdę o ojcu Wojciechu Żmudzińskim. A komentatorzy tak go popierali.      M.in.  i ja popierałem  o. Żmudzińskiego -i nadal popieram  jego  wypowiedż co do zasadniczej treści; co do   u ż y ci a   pewnych  słów to  o.  Żmudziński sam  się  skorygował.   Wypowiedż o.  Dariusza  Kowalczyka  również  bardzo  mi się  podoba i nie  widzę tu  jakiejś   ostrej  k o n t r y ,  lecz  raczej   pewne  u z u p e ł n i e ni e  i  udaną - mam nadzieję-  próbę  stonowania  nastrojów , co  wobec  wielu  histerycznych  komentarzy okazało się  konieczne.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
19 lipca 2010, 17:50
Anno. Prosze nie przesadzac. Nie napisalame jakiejs generalnej prawdy o o. Zmudzinskim. To jest moj wspolbrat, ktorego bardzo cenie. Uwazam jednak, ze w tym konkretnym tekscie dal sie poniesc emocjom i napisal cos, czego nie powinien napisac. Zreszta wiem, ze o. Zmudzinski przyznal, ze slowa o nienawisci byly niepotrzebne. Rozrozniajmy spor w jakiejs konkretnej sprawie od oceny calego czlowieka - tzw. prawdy o czlowieku.
A
Anna
19 lipca 2010, 17:40
Dzięki za prawdę o ojcu Wojciechu Żmudzińskim. A komentatorzy tak go popierali.
P
patio
19 lipca 2010, 17:37
Ja się podpisuję pod tym tekstem księdza Dariusza Kowalczyka.
J
Joanna
19 lipca 2010, 17:29
Wspaniala refleksja Ojca Dariusza - jak zawsze wywazona, konkretna, probujaca widziec sprawy z roznych perspektyw. Szczerze powiem, ze czekalam na Ojca glos w tej sprawie. Nie ma to jak rzeczowy dialog choc jak wiadomo nie zawsze latwy bo wymagajacy zaangazowania i szczerego otwarcia sie na poglady i racje innych.
19 lipca 2010, 17:18
Tu nie tyle chodzi o obronę znaku męczeńskiej śmierci Jezusa, co o bycie za lub przeciw temu, co można nazwać mitem katastrofy smoleńskiej. O właśnie. Ta sprawa ma zupelnie inny kontekst niż sprawa krzyża we Włoszech. Jego usunięcie ma godzić w tych, którzy poczuli jedność w czasie spontanicznego spotkania pod pałacem. Podpisuję się też i pod resztą artykułu.