Diabeł tkwi w szczegółach? Niekoniecznie!

Grzegorz Dobroczyński SJ

Porzekadło głosi: diabeł tkwi w szczegółach. Otóż nie tylko. Znacznie częściej diabeł upodobał sobie uogólnienia. Dowodzi tego raport CBOS na temat problemów Kościoła w Polsce, upowszechniony pod koniec października. Komentarz do niego zamieścił tygodnik Idziemy w przedostatnim wydaniu (3 listopada).

Analiza wyników wskazuje na poważną różnicę między tzw. opinią publiczną a osobistym doświadczeniem wiernych w kontaktach z księżmi. O ile w odpowiedzi na pytanie dotyczące największych problemów Kościoła w Polsce większość badanych wskazywała na skandale obyczajowe z udziałem księży, o tyle na poziomie własnej parafii sprawy te schodziły na miejsca ostatnie. Mówiąc ogólnie o problemach Kościoła w Polsce, 43 proc. respondentów stwierdziło, że problemem numer jeden jest pedofilia wśród duchownych. Zaś konkretnie, w odniesieniu do własnej parafii pedofilia znalazła się absolutnie na końcu listy. Podobnie z opinią o homoseksualizmie duchownych: gdy mowa bezpośrednio parafii respondenta, problem osiąga mniej niż 2 proc. wskazań. Skąd biorą się radykalne  rozbieżności między oceną problemów własnej parafii i Kościoła w Polsce? Opinię o Kościele w Polsce urabiają media. Zdanie na temat parafii, ludzie mają z własnego doświadczenia. Decyduje profil ideologiczny mediów.

Kościół w Polsce to suma wszystkich parafii, które jak widać z badań nie są siedliskiem zła. Polskie duchowieństwo to suma naszych proboszczów, wikariuszy i innych duszpasterzy. W większości cieszą się zaufaniem parafian.

Najważniejszym sygnałem dla księży jest to, co w badaniach CBOS ludzie mówią o problemach własnej parafii. Za  problem numer uznano nie sprawy obyczajowe, ale żądanie zbyt wysokich opłat za sakramenty (18 proc. wskazań). Następnie, spadek religijności i liczby wiernych (16 proc). Na trzecim miejscu  (10 proc. wskazań) pojawiał się zbyt wysoki poziom życia duchownych. Po części ów poziom życia jest pewnie mitem, bo mówiąc nie o własnej parafii, ale o Kościele w Polsce, wskazywało na ten problem aż 23 proc. badanych! Im bliżej życia, tym problem okazuje się mniejszy. Ale nie znika zupełnie. Ks. Henryk Zieliński, komentując sondaże CBOS  w Idziemy przypomniał, co jeszcze za PRL-u klerykom w seminarium  Warszawie przypominał ojciec duchowny śp. ks. Czesław Miętek: "Ludzie wszystko księżom wybaczą, tylko zdzierstwa nie wybaczą". Pod tym względem, jak widać, nic się nie zmienia.

Natomiast kilka miesięcy temu, Michał Felisiak z CBOS zauważył na konferencji prasowej w KAI, że  dobre oceny działalności Kościoła  przeważają wśród osób praktykujących religijnie przynajmniej raz w miesiącu, złe zaś wśród robiących to rzadziej lub w ogóle. Pierwsi znają Kościół z doświadczenia, drudzy, głównie z tego, co mówią media.

Wizerunek Kościoła katolickiego jest ważną sprawą. Nie należy  lekceważyć wiadomości, że Kościół jest gorzej lub lepiej postrzegany. Nie można nie dbać o pokazywanie pozytywnego wizerunku Kościoła. Jednak nie może to być tylko działanie na rzecz public relations.

Wszak w czasach gdy nie było agencji reklamy ani masowych mediów to poganie mówili o pierwszych wspólnotach wyznawców Jezusa Chrystusa: "Patrzcie, jak oni się miłują!"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Diabeł tkwi w szczegółach? Niekoniecznie!
Komentarze (7)
R
ROX
13 listopada 2013, 20:18
"Natomiast kilka miesięcy temu, Michał Felisiak z CBOS zauważył na konferencji prasowej w KAI, że  dobre oceny działalności Kościoła  przeważają wśród osób praktykujących religijnie przynajmniej raz w miesiącu, złe zaś wśród robiących to rzadziej lub w ogóle. Pierwsi znają Kościół z doświadczenia, drudzy, głównie z tego, co mówią media" Co za pokrętny wywód! Nie jadam w McDonaldzie - bo jedzenie tam jest niesmaczne i niezdrowe. Czy to oznacza, że moja zła ocena tego miejsca jest mniej ważna od opinii osób które tam regularnie jadają? Bo "znam McDonaldsa głównie z tego mówią media?"
DT
dobrze to obejrzeć
13 listopada 2013, 14:35
 EGZORCYZMY ANNELIESE MICHEL - film dokumentalny na YOUTUBE Najgłośniejszy w historii przypadek opętania.  "Połowa świata mówiła o tym opętaniu. Zajmuje się nim nauka. Zależy mi na tym, aby w wielkiej pokorze wskazać na przestrogę, daną wszystkim, którzy o tym słyszeli i dyskutowali. Również o tym, jak sądzę, nie wolno mi dłużej milczeć. W Klingenbergu nastąpiła manifestacja mocy i sposobu działania szatana, jego kohorty i spółki. Jest książka "Prawdziwa historia egzorcyzmów Anneliese Michel" autorzy: ks. Jose Antonio Fortea, Lawrence E. U. LeBlanc. W ten sposób stało się widoczne, że każdy, kto mówi, iż szatan nie istnieje, opowiada nam bajki" - ks. Ernst Alt - egzorcysta Anneliese Michel. "Życie i śmierć Anneliese Michel należy interpretować jako wielki znak dla świata o istnieniu grzechu i szatana, o możliwości utraty zbawienia, o walce duchowej na śmierć i życie - o czym zapomniano" - ks. dr hab. Aleksander Posacki SJ. "Walka przeciwko diabłu jest dzisiaj wciąż prowadzona, ponieważ diabeł wciąż jest żywy i ciągle działa w świecie" - Jan Paweł II. "Niezależnie od tego, co mniej wytrawni teologowie mogą mówić, diabeł jest dla wiary chrześcijańskiej tajemniczą, ale rzeczywistą, osobową, a nie jedynie symboliczną rzeczywistością. Im lepiej ktoś rozumie świętość Boga, tym wyraźniej dostrzega przeciwieństwo tego, co jest święte, a mianowicie zwodnicze maski diabła" - Papież Benedykt XVI.
TP
taka prawda
12 listopada 2013, 09:43
"Cała ziemia w podziwie spoglądała na bestię" (Apok. 13, 3) Takie mamy czasy.
MR
Maciej Roszkowski
12 listopada 2013, 00:53
         A więc pomyślmy. Jak wygląda nasza parafia, proboszcz, katecheta. Na ile są podobni do wizerunku tworzonego przez media "głównego ścieku"., a na ile są normalnymi, ofiarnymi, często ciężko zapracowanymi ludźmi. I jeśli tacy są dajmy im swoje wsparcie dobrym słowem, wdzięcznością, modlitwą. A jeśli "coś nie gra" powiedzmy to najpierw im- "upomnieniem braterskim".         To nie jest tak, że oni maja nam świadczyć "usługi dla ludności" w w branży religijnej. mamy "być jedno"
R
rafj
11 listopada 2013, 12:03
Tak, wizerunek Kościoła kształtują media, również te katolickie. I tak naprrawdę, poziom tych katolickich ma ogromne znaczenie. Bo jeśli jakaś osoba wejdzie na portal katolicki, i zobaczy w nich wrogość, bicie piany, to drugi raz na taki portal raczej nie wejdzie. Z obfitości serca mówią usta (zob. Mt 12, 34). A ludzie normalni pragną wytchnienia, nie wojny. Jeśli chodzi o problem pedofilii, to moim zdaniem problemem jest sposób reakcji na pedofilię, a nie pedofilia w Kościele sama w sobie. Wyobrażam sobie, że gdy pojawia się w gazecie wzmianka o osobie molestowanej przez księdza, to na drugi dzień kraj będzie huczeć od głosów (też wśród księży) - "kto to taki?", a na trzeci dzień wszyscy będą mogli odetchnąć z ulgą, że cała sprawa jest wyjaśniona, a jeśli się potwierdziła, to z powodu tego księdza już żadnemu więcej dziecku włos z głowy nie spadnie. To jest zdrowa reakcja na przypedek pedofilii. To powinien być odruch, a jeśli takich odruchów brakuje to znaczy że jakaś choroba toczy Kościół. Może przejaskrawiłem ten przypadek reakcji, ale ważne jest, by uczyć się reagować w sposób zdrowy na zło (nie tylko pedofię, ale na każde zło, również na różne drobne rzeczy), a nie starać się go ukrywać w źle rozumianym poczuciu dobrego wizerunku Kościoła. Bo takie ukrywanie zawsze kończy się tragicznie. Inną sprawą jest, czy taki problem można przypisać do konkretnej parafii? Może to jest jeden z powodów, dlaczego bardziej jest to postrzegane jako ogóny problem Kościoła niż konkretnych parafii.
TR
Tomek Romaniuk
11 listopada 2013, 11:40
Przykro mi czytać, to jakiś fundamentalny błąd w interpretacji. W badaniu znajduje się pytanie o NAJWIĘKSZY, nie NAJCZĘŚCIEJ WYSTĘPUJĄCY problem w Kościele. Wielkie problemy nie występują bardzo często, nie występują wszędzie, ale kiedy już się pojawią, bardzo silnie rzutują na wizerunek Kościoła. Do tego idealnie pasuje niezwykle bolesny problem pedofilii, może również homoseksualizmu. Dorzuciłbym do tego księży porzucających sutanny. I ja sam również nie powiem, że w mojej parafii te problemy występują. Ale czy to znaczy, że ich nie ma? Że pedofilia dopiero wówczas zasłuży na uwagę, kiedy będzie dotyczyć 100% dzieci? Bo do takich szokujących wniosków skłania mnie ten artykuł czy może bardziej omówienie tekstu ks. Zielińskiego. A że najczęściej zdarzają się grzechy materializmu? To naprawdę zaskakuje?
M
Marcus
10 listopada 2013, 17:20
Zgadzam się, że media znalazły sobie dobry temat na odwrócenie uwagi od innych ważnych spraw. Ludzie, którzy często chodzą do kościoła, w swoich zakładach pracy muszą przełykać z tego powodu "gorzkie pigułki", bo czasem nie ma dnia, żeby ludzie nie komentowali jaki to Kościół jest zły. Najgorsze jest to, że jak "upadnie" jeden ksiądz i radio powtórzy 1000 razy dziennie to ludzie myślą że "upadłych" księży jest 1000. Taki zabieg psychologiczny... A skoro media tak bardzo troszczą się o dzieci to czemu nie szukają ojców, którzy katują swoje dzieci? Przemoc w rodzinie zdarza się częściej niż to się wszystkim wydaje. W żadnym świeckim medium nie słyszałem, że prawo nienarodzonego dziecka to świętość i nie należy podnosić ręki na życie tej bezbronnej istoty. Nie oceniam nikogo, ale nie przypominam sobie, żeby znane osoby życia publicznego takie jak pewien poznański dyrygent czy reżyser też byliby tak piętnowani w mediach jak Kościół. Nie chodzi mi o piętnowanie tych osób ale o wykazanie różnicy. Dziękuję.