Dlaczego Msza jest taka sztywna?
"Liturgia jest zbyt sztywna, nie ma w niej miejsca na improwizację i spontan - żali się jeden z uczniów liceum i dodaje - Czy nie można wprowadzić w Kościele więcej swobody?"
Niejednokrotnie spotykam się z młodymi ludźmi, którzy chcieliby uczestniczyć w liturgii pozwalającej wiernym na większą kreatywność, na modlitwę własnymi słowami i mniejszy dystans między stojącym przy ołtarzu księdzem a ludźmi. Znam prezbiterów, którzy zachęcają wszystkich, uczestniczących w Eucharystii, do włączenia się w modlitwę wiernych a nawet ustępują im miejsca przy ambonce, by w czasie przeznaczonym na homilię dzielili się świadectwem swojego życia. Jednych to fascynuje, innych gorszy.
"Czy liturgia musi być tak dokładnie wyreżyserowana i czy wszyscy muszą w tym samym czasie robić to samo? Czy nie można stać, gdy inni siedzą lub klęczeć wznosząc ręce do góry gdy większość stoi? Byłoby to dla mnie takie naturalne i szczere".
Według moich nastoletnich rozmówców postawa na Mszy w parafii jest wymuszona, sztuczna, zbyt formalna. Dlaczego podczas liturgii nie ma miejsca na indywidualne formy pobożności a tym bardziej na improwizowane śpiewy i gesty? Podobne pytania zadałem doktorowi teologii, liturgiście, ojcu Markowi Blazie SJ.
Skomentuj artykuł