Dlaczego warto wracać do Taizé?

Piotr Żyłka

Kilkanaście lat temu jeździłem do Taizé, bo podobały mi się piękne śpiewy i spotkania z rówieśnikami z całego świata. Dziś wracam tam z zupełnie innych powodów. W tej ekumenicznej wspólnocie widzę rzeczy, których bardzo potrzebujemy w Kościele w Polsce.

Trzy razy w ciągu dnia w wiosce zapada cisza. Mniej więcej w połowie każdej z modlitw wszyscy przestają się odzywać, żeby móc usłyszeć, co chce im powiedzieć Duch Święty. Chwilę wcześniej jest czytany fragment z Pisma Świętego. Nikt go nie komentuje, nie padają zbędne słowa. Dzięki temu zwiększa się szansa na to, żeby Słowo skutecznie pracowało w sercach.

Codziennie po wieczornej modlitwie bracia ze wspólnoty rozchodzą się po całym kościele i czekają na młodych ludzi. Są tam nie po to, żeby ich pouczać i moralizować, ale przede wszystkim chcą ich wysłuchać. Nie stawiają się w pozycji wszystkowiedzącego nauczyciela. Starają się poznać ich historie i problemy. Czasem coś doradzą, dadzą jakieś wskazówki. Nie oceniają nikogo pochopnie. W ten sposób budują zaufanie.

Młodzi chrześcijanie z całego świata, z różnych tradycji, ale również osoby poszukujące i niewierzące, spotykają się w małych grupkach i wymieniają się doświadczeniami. Rozmawiają o Ewangelii, o tym co ich łączy. Nie unikają też spornych tematów. Padają różne pytania. Czasem mogą się one wydawać banalnie proste, a odpowiedzi na nie wręcz oczywiste. Ale to tylko pozory. To pytania o fundamenty naszej wiary. Szczególnie uważnie warto słuchać osób, które chrześcijanami nie są albo dopiero rozpoczynają przygodę z Bogiem. Ich spostrzeżenia zmuszają do refleksji i konfrontowania się ze sprawami, które w naszych wciąż cieplarnianych polskich warunkach, łatwo jest zbyć sformułowaniem: "Takie jest stanowisko Kościoła, tak zawsze było, więc nie ma o czym dyskutować".

W każdy piątek po wieczornej modlitwie na środku Kościoła kładziona jest ikona krzyża. Kto chce, może podejść, położyć na nim czoło i powierzyć Panu Bogu wszystkie swoje sprawy, problemy i cierpienia. Dla wielu osób jest to przełom. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyli. Ten symboliczny moment porusza ich serca. Również wielu z tych, którzy w Taizé znaleźli się "przez przypadek", bo przyjechali ze znajomymi, którzy opowiedzieli im o miejscu, gdzie można spotkać fajnych ludzi z całego świata. W trakcie tej modlitwy doskonale widać, że przypadków nie ma. Często takie osoby mówią po latach, kiedy znowu wracają do małej francuskiej wioski, że nie jest ważne z jakiego powodu tutaj się przyjeżdża, ale z czym się stąd wyjeżdża.

Bracia tak naprawdę nie robią nic nadzwyczajnego. Dzień po dniu realizują myśl ich założyciela, który wielokrotnie mówił, że Bóg nikogo nie potępia i może dawać tylko miłość, a naszym zadaniem jest mówić o tym światu oraz wsłuchiwać się w problemy ludzi, zamiast ich oceniać, pouczać i potępiać. Jeżeli zależy nam na tym, żeby młodzi w naszym kraju nie odwracali się od Kościoła, to dobrze by było taki sposób myślenia i działania naśladować.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego warto wracać do Taizé?
Komentarze (56)
P
poprawka
10 września 2014, 09:33
Ks.Piotr Skarga jezuita bardzo ostro ostrzegał i walczył z reformacją , czemu go nie przypominacie na portalu jezuickim ? Jezuici byli wierni Polsce, byli patriotami.
PH
Polska historio piękna !
10 września 2014, 09:31
Protestantyzm i wszelkie jego odłamy /tak ich wiele, że to zadziwiające jak się dzielą/ umniejsza, i to bardzo umniejsza naszej Królowej Polski Maryji Wniebowziętej. Każdemu Polakowi radzi się  pojechać do LORETO. Polska kaplica, polski cmentarz, jest tam zapisane kawał pięknej historii Polski. To w litanii loretańskiej tylko Polacy mają wpisane Maryjo Królowo Polski-módl się za nami. A te pieśni zapożyczone z chorałów gregoriańskich to katolickie, które zgrabnie są przerabiane przez protestantów, bo oni nie mają swojej tradycji. Luter był katolikiem i z powodu nieciekawego charakteru odszedł od wiary, za nim poszli inni pyszni, protestantyzm niszczył koscioły katolickie, katolików, św.Melchior Grodziecki jezuita i towarzysze zostali męczennikami. Ks.Piotr Skarga jezuita nie ostrzegał i walczył, czemu go nie przypominacie na portalu jezuickim ? Jezuici byli wierni Polsce, byli patriotami.
SH
swojej historii nie znają
10 września 2014, 08:58
Tragiczna nieznajomość prawdziwej historii Polski. Cudze chwalicie swojego nie znacie. Nikt nie obroni ludzkosci jak tylko MARYJA, ONA JEST KRÓLOWĄ POLSKI, czy Polacy znają Tę historię ?
M
morgan
9 września 2014, 21:22
Taize,,,to taka religia na niby ładnie śpiewają słuchają...miodzio tylko JAKI JEST CEL TEGO WSZYSTKIEGO? I JAKIE OWOCE?
E
ew
12 września 2014, 22:26
Jaki cel? Spójrz na swojego brata jak na brata i razem klęknijcie przed Bogiem nawet jeżeli coś Was różni. Nie widziałam tam nic na niby. Ludzie są proszeni ażeby po powrocie do swoich wspólnot (parafii) spróbowali coś z siebie dać tym włąśnie wspólnotom. Żeby wydać te owoce, o które pytasz. Morgan czy Ty tam kiedykolwiek byłaś? Pozdrawiam.
G
gdzie Msza św. i spowiedź św
9 września 2014, 09:30
    Ludzie twierdzą, że Taizé jest “ekscytujące”, lecz jest to raczej pogląd dorosłych aniżeli młodzieży... Taizé w dalszym ciągu jest przedstawiane jako cudowna receptura dla młodych katolików parę rzeczy należy powiedzieć wprost.      Nasza katolicka młodzież potrzebuje (i tak naprawdę chce) dobrego i precyzyjnego nauczania, mobilizującego przywództwa księży, których może szanować i których wiara i przekonania są głębokie i jasne, będąc jednocześnie realizacją całościowej wizji dzieł i życia Chrystusowego Kościoła. Należy jej się tak jak każdemu pokoleniu w przeszłości cała wiara, wiara jej ojców. Msza, Ofiara ostatniej wieczerzy i Kalwarii dotyczy tak samo ich jak i starszych osób i ofiarowanie im czegoś mniej jest złe i bezsensowne. Też mają oni grzechy, które muszą być wybaczone, serca, które muszą być ocieplone miłością bożą, umysły potrzebujące nauki i talenty, które powinny być wykorzystane na chwałę bożą. Wydaje mi się niesprawiedliwością, że mojemu pokoleniu pozwala się jedynie na emocjonalizm i ogólne frazesy o Trzecim Świecie, podczas gdy naszym rodzicom i przodkom dane było przeżywać w pełni naukę o swym zbawieniu.     Możemy się jedynie modlić w sprawie Taizé, za tragiczne błędy, jakie mają tam miejsce i za młode dusze, które błądzą. Być może najlepszym rozwiązaniem jest oddanie całego problemu Matce Bożej, dla której nie ma różnicy wiekowej i której bezgraniczną wolą jest, aby wszystkie dusze znalazły się w Kościele Syna.
S
sam
12 września 2014, 22:27
Tragiczne jest przyjacielu to co piszesz bez znajomości rzeczy - smutne.
CR
czystość religii
9 września 2014, 09:19
Gdzie w artykule jest napisane, że dla katolików ważniejsze są  przesłania z Yaize niż  przesłania wielkich Świętych Narodu? Czy tak trudno czytać ze zrozumieniem? Bóg nikogo nie potępia i może dawać tylko miłość, a naszym zadaniem jest mówić o tym światu oraz wsłuchiwać się w problemy ludzi, zamiast ich oceniać, pouczać i potępiać. Jeżeli zależy nam na tym, żeby młodzi w naszym kraju nie odwracali się od Kościoła, to dobrze by było taki sposób myślenia i działania naśladować. I aby nie ostrzegali przed grzechem i herezjami z miłosci do bliźniego ?? Trzeba by  przeczytać "Przysięgę antymodernistyczną dla kapłanów" oraz należy przeczytać ze zrozumieniem "Alta Vendita", jeśli komuś zależy na wierze rzymskokatolickiej, tym bardziej, że jest tendencja do wymieszania religii i ustanowienia jednej światowej, która czci.... trzeba odczytywać znaki czasu.
DO
dlaczego omijać Tradycję
8 września 2014, 14:05
Dlaczego dla katolików ważniejsze są przesłania z Teze niż Sł.B.ks.Piotra Skargi, św.Józefa Sebastiana Pelczara, św.Maksymiliana Kolbe ? To są nasi święci prorocy, Bóg nam ich dał.
S
senior
8 września 2014, 21:24
Gdzie w artykule jest napisane, że dla katolików ważniejsze są  przesłania z Yaize niż  przesłania wielkich Świętych Narodu? Czy tak trudno czytać ze zrozumieniem?
MP
mamy proroków, słuchajmy
8 września 2014, 11:15
Sekty heretyckie jedna drugą prześladuje, a wszystkie prawdy nie mają, a na religję, która sama prawdę ma, zgodnie biją; i w tem się tylko zgadzają, prawdę zgubić a fałsz i niezgodę szczepić. Jako gdy złodzieje co ukradną, a dzieląc się poswarzą, i jeden na drugiego o sprawiedliwość woła - chcąc ich ktoś pogodzić, zawoła na nich, aby szli do wójta a każdy tem swej sprawiedliwości dochodził - pewnie się wnet wszyscy zezwolą na to, chociaż niezgodni między sobą, aby nie chodzili mówiąc: Wszystkich nas da powiesić. Święta rzymska Piotra ś. stolica jest jako wójt i sędzia na heretyków i wszystkich sekciarzy, którzy się o to między sobą swarzą, co z Kościoła rzymskiego wykradli. A gdy im ktoś do zgody ukazuje, a do sędziego, gdzie jest stolica prawdy i sprawiedliwości, im radzi, wszyscy się wzdrygają i boją, i na to się zgodzą, iż sędzia zły, nie ma sprawiedliwości i prawdy, a u samych zbiegów i cudze wykradających, sprawiedliwość i prawda została. Ks.Piotr Skarga
SB
szukać Boga nie wrażeń
8 września 2014, 10:56
Czy chociaż jeden  z gorliwych i żarliwych, dyżurnych, płatnych krytykantów redaktora Piotra był chociaż raz  w Taize? czy brat Alois z Teze jest bardziej przekonywujący aniżeli ks. P. Skarga, ówczesny świadek podbojów protestanckich, ludzie - poznajcie historię Polski. Polacy-zdrajcy Narodu, którzy zdradzili wpierw wiarę rzymskokatolicką przyjęli protestantyzm sprowadzili Szwedów protestantów do Polski, potop szwedzki niszczył koscioły, katolików..... A tą [wiarę], /protestantyzm/którą niedawno djabelski posłaniec i ślubów Bogu uczynionych gwałtownik, cielesny i rozpustny Luter przyniósł, a nie tylko jej cudami nie potwierdził, ale ją sprośnym żywotem pomazał, niech się słusznie brzydzą, bo nie jest to wiara Chrystusowa, ale tajemne i do pogaństwa wiodące bałwochwalstwo. Ks.Piotr Skarga Aczkolwiek heretykowie chrzest św. mają i byli niegdyś chrześcijanami, wszakże iż od wiary świętej odstąpili, miedzy niewiernych poczytani są. Ks.Piotr Skarga Brat Alois z Teze porzucił katolicyzm i stał sie protestantem. Kochać ludzi to nie znaczy zdradzać wiarę ojców swoich.Cudzym się zachwycacie a swojego nie znacie. Pan Jezus powiedział idźcie i nawracajcie a nie dialogujcie....
E
ew
12 września 2014, 22:31
Brat Aloiz nie porzucił katolicyzmu. NIE MÓW FAŁSZYWEGO ŚWIADECTWA PRZECIW BLIŹNIEMY SWEMU! 
A
ateista
7 września 2014, 18:34
Czy wzbogacenie  metodologii głoszenia Dobrej Nowiny przez KK "człowieczą" komunikacją międzyludzką rodem z Taize jest niezgodne z nauczaniem KK? Co na to nieomylni w wykładni prawd wiary mentorzy tradycjonaliści? Jeśli tak, to krytykanctwo dyżurnych płatnych hajterów jest moim zdaniem nieuzasadnione. Z poważaniem.
A
Ania
7 września 2014, 09:29
Wielkie dzięki za przybliżenie tego miejsca i poruszenie ważnej rzeczy w dzisiejszym świecie: słuchania drugiego człowieka..
C
ciekawa
6 września 2014, 19:34
Czy chociaż jeden  z gorliwych i żarliwych, dyżurnych, płatnych krytykantów redaktora Piotra był chociaż raz  w Taize?
E
eva
6 września 2014, 07:47
Cóż może napisać najemnik dysydenckiego deonu. Liczyl na takie komentarze samych swoich. Cudze chwalicie swego nie znacie? Papież Franciszek ostatnio powiedział swojemu jałmużnikowi że swoje trzeba jednak koniecznie zachować - przy okazji pytania o pieszą pielgrzymke na Jasną Górę opowiedział to abp Konrad Krajewski
ZC
zatroskany celnik
7 września 2014, 09:00
Czy manipulacja wypowiedzią Ojca św. Franciszka przystoi  dyżurnej , nieomylnej mentorce? Czy P. Franciszek pytając  swojego jałmużnika abp. Krajewskiego  o pielgrzymkę  na Jasną Górę nie mówił czasem o zachowaniu " maryjnej pobożności ludowej"?
E
eva
7 września 2014, 16:16
Ale tez powiedział że nie może nic utracic z tej pobożności w której się wychował - czyli trzeba cenić swoja od lat stosowana pobozność pobożność
M
Monika
6 września 2014, 00:47
Jedna bardzo mądra osoba w Taizé powiedziała mi rzecz szalenie ważną: jest tyle dróg do zbawienia ile jest ludzi na świecie. Mam wielu wspaniałych przyjaciół - poznanych również w Taizé - innych wyznań chrześcijańskich i w związku z nimi czuję, że razem będziemy uwielbiać Boga w Niebie. Ja katoliczka, oni protestanci i prawosławni. Nie mniej jednak, podczas każdej  Mszy bardzo gorliwie proszę za kapłanem o "obdarzenie Kościoła jednością i pokojem".
6 września 2014, 21:36
Dzięki Monika , myślę podobnie i pozdrawiam :)
A
ateista
5 września 2014, 23:24
Tylko ten krytykuje Taize, kto tam nigdy nie był. Serdecznie dziękuję autorowi za ten artykuł. Dziwię się nadgorliwcom, krytykantom, którzy mają problemy ze zrozumieniem słowa pisanego.
5 września 2014, 22:57
Taize to wielki skarb Chrześcijaństwa.
ZC
zatroskany celnik
5 września 2014, 22:21
Czy nauczanie KK trafia  do najbardziej  potrzebujących tego nauczania? Ile Polaków uczęszcza na niedzielne i świąteczne Msze Św.?  Jak trafić z  Dobrą Nowiną do tych  będących w większości, którzy nie uczestniczą w życiu KK?   Jakimi metodami głosić Dobrą Nowinę?
M
Mała
5 września 2014, 21:37
Byłam w tym roku w Taize i szczerze mówiąc - nie chciałam wracać do szarej, Polskiej rzeczywistości religijnej. Okropnie ogromna różnica. Nie mam nawet jeszcze 18 lat a tak bardzo mnie to uderzyło. Polecam wszystkim to wspaniałe miejsce!
D
dlaczego
5 września 2014, 21:30
Brat Alois z Teze był katolikiem, przeszedł na protestantyzm dlaczego ?
A
Ahnesa
5 września 2014, 22:02
Brat Alois był i dalej jest katolikiem. Został przeorem w Taize to jedyne co się zmieniło:-)
TP
tyż piknie
7 września 2014, 05:36
przeor bez święceń kapłańskich  [url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Alois_Löser[/url]
A
aka
5 września 2014, 19:20
Szczególnie uważnie warto słuchać osób, które chrześcijanami nie są albo dopiero rozpoczynają przygodę z Bogiem. Ich spostrzeżenia zmuszają do refleksji i konfrontowania się ze sprawami, które w naszych wciąż cieplarnianych polskich warunkach, łatwo jest zbyć sformułowaniem: "Takie jest stanowisko Kościoła, tak zawsze było, więc nie ma o czym dyskutować".  świete słowa!
5 września 2014, 20:59
Być może tak, być może nie. Co przemawia za 'tak'?
S
senior
5 września 2014, 17:46
Jest mi smutno, że niektórzy forumowicze, uważajacy się za "autorytety teologiczne" zachowują się jak pospolite gnidy.
E
eva
5 września 2014, 13:59
Znowu najemnik jezuitów deonowych poucza - co to niby jest najlepsze i lepsze niż u nas w parafiach. Żałosne
5 września 2014, 12:42
Problem z artykułem leży nie w tym czym się bezpośrednio zajmuje, ale w tym co pozostawia w obszarze niedopowiedzeń. W skali pojedynczej wspólnoty opisuje całkiem akceptowalne, a wręcz godne pochwały zachowania, ale poprawny sposób prowadzenia plutonu nie implikuje poprawnego spsoobu dowodzenia całą armią, a to w obszarze niedpowiedzeń leży insynuowanie, że opisany sposób działania jest najpoprawniejszy i powinien być zaaplikowany do postępowania od szeregowego wiernego do papieża. Inne problemy zajmują pojedyncze parafię i jej proboszczów i tu nie miałbym nic przeciwko temu, aby pewne opisywane procedury rozpowszechnić, ale sprawy innego kalibru zajmują i powinny zajmować np. Episkopat, czy bardziej wyspecjalizowane placówki, jak np. katolickie media, czy uczelnie.
Msza św. najważniejsza
5 września 2014, 12:38
 Pojednanie jest szlachetnym celem – a tym bardziej pojednanie całego rodzaju ludzkiego. Jest jednak tylko jedna Osoba, która może pojednać nas z Bogiem, a poprzez Boga ze wszystkimi innymi. Jest nią nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus. Jedynie przez wierność Jego nauce w całej jej integralności możemy dostąpić zbawienia. Nie w żaden inny sposób. Podziały między ludźmi mają jedno tylko źródło, a jest nim grzech. Jedynie poprzez sakramenty Chrystusa Pana grzechy te mogą zostać nam odpuszczone, a jedyną wspólnotą dającą zbawienie jest Kościół katolicki. Nie może być prawdziwej jedności między ludźmi, dopóki wszystkie dusze, dzięki łasce samego Zbawiciela, nie będą zjednoczone z Kościołem. Nie mają żadnego sensu modlitwy o jakieś nieokreślone, naiwne i sentymentalne pojednanie, ani o jakiś rodzaj przyszłej, międzyludzkiej solidarności. Jest to nie tylko absurdalne, ale i destrukcyjne dla prawdy. Modlić trzeba się o nawrócenie grzeszników i heretyków oraz o powrót zagubionych dusz do owczarni Jezusa Chrystusa – Dobrego Pasterza, który jest drogą, prawdą i życiem. Rzymskokatolik
A
Ahnesa
5 września 2014, 13:51
Brat Roger zawsze powtarzał, jak ma być pokój na Ziemii, skoro my Chrześcijanie nie potrafimy żyć w pokoju? Kim jesteśmy, żeby stawiać się w roli sędziego, który osądza innych? Ja wierzę, że Pan Bóg ma swoje sposoby działania i doprowadzania do prawdy. Myślę, że modlitwa o pojednanie i międzyludzką solidarność jest jedną z najwartościowszych rzeczy, jakie możemy zrobić w życiu. Bo o co chodzi, jak nie o to, żeby otworzyć serce na drugiego?
SB
Słuchajmy Boga nie ludzi
5 września 2014, 12:31
Zbawiciel nie obiecał bynajmniej, że wszyscy, którzy będą Go podziwiać lub naśladować, będą Mu prawdziwie wierni. Co więcej, powiedział nawet, że nie wszyscy spośród tych, którzy mówią „Panie, Panie”, wejdą do królestwa niebieskiego, ale tylko ci, który „pełnią wolę Jego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21). Zbawiciel zaręcza wręcz, że pojawią się zgorszenia, że są one de facto czymś koniecznym dla rodzaju ludzkiego: „Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18, 7). Chrystus Pan zapowiedział, że będą istniały między ludźmi podziały, jako naturalna konsekwencja dokonywanych przez nich wyborów. Co więcej, zapowiedział nawet, że podziały te pojawią się wewnątrz rodzin: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam.   (Łk 12, 51–53). Ostatnią cechą Taizé, zdecydowanie niekatolicką, jest dokonujące się tam stale nadużycie: udzielanie Komunii św. niekatolikom. Zgodnie z panującą tam praktyką, w niedzielę Komunia św. udzielana jest każdemu, bez względu na wyznanie, kto wierzy, iż obecne są w niej Ciało i Krew Pańska.  Twierdzi się w Taizé, że papież zezwolił na tę praktykę w 1986 r. Jednak jest faktem, że sam papież osobiście wyraźnie zakazał jej w dokumencie Redemptoris Sacramentum. Rzymski Katolik
A
Ahnesa
5 września 2014, 14:40
Myślę, że bardzo potrzebne jest tu sprostowanie. W Taize codziennie udzielana jest komunia katolicka. KAŻDY KTO PRZYJEŻDŻA DO TAIZE PRZY TZW. PRZYJĘCIU JEST O TYM INFORMOWANY. Bracia bardzo o to dbają, żeby ludzie byli świadomi  tego co się dzieje. Z tego co wiem w każdym kościele katolickim udzielana jest komunia każdemu kto podejdzie, nigdy nie spotkałam się z praktyką wcześniejszego "sprawdzania chętnych". Nigdzie w Tz nie "twierdzi sie, że papież zezwoli na tę praktykę". Chyba, że Rzymski Katoliku mówisz o tym, że sami bracia z Taize (w tym brat Roger) dostali od papieża zgodę na przyjmowanie komuniii katolickiej niezależnie od kościoła z którego pochodzą? Ale to moim zdaniem inny temat...
TS
to samo głosił ks.Skarga
5 września 2014, 12:17
"Trudno znaleźć dwie bardziej przeciwstawne koncepcje religijne, które wyrastają pozornie ze wspólnego pnia. Ci spośród katolików , którzy wierzą w bajkę o wspólnym pniu chrześcijańskiego drzewa, z którego wyrastają gałęzie kolejnych wyznań - katolickiej, luterań skiej, zwinglańskiej, kalwińskiej, anglikańskiej itd. – zapominają, że odłamy protestantyzmu powstały w wyniku rebelii wymierzonej w jedność Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Słyszy się dziś "należy szukać tego co łączy, a nie tego co dzieli..." Ale co może łączyć katolika z protestantem? Gdzie istnieje płaszczyzna realnego porozumienia dogmatycznego?" Św. Józef Sebastian Pelczar.
A
Ahnesa
5 września 2014, 13:59
A czy nie łączy nas przypadkiem wspólne pragnienie Boga? Spotkania Go? Doświadczenia prawdziwej Miłości? Mam znajomych z różnych kościołów chrześcijańskich. I musze powiedzieć, że kilku z Nich przeszło do kościoła Katolickiego, bo właśnie w Nim odnaleźli Prawdę. Ale jeśli z założenia będziemy wykluczać i nie dopuszczać do dialogu, to jak kiedykolwiek coś się może zmienić?
K
klara
5 września 2014, 10:47
 Bóg nikogo nie potępia i może dawać tylko miłość, a naszym zadaniem jest mówić o tym światu oraz wsłuchiwać się w problemy ludzi, zamiast ich oceniać, pouczać i potępiać. 1. Wsłuchiwać się w problemy zamiast nauczać? Czy taka jest rola Kościoła? Czy w miejsce ginących konfesjonałów wstawi się kozetki z dyżurnym psychologiem? Czy Jezus nie posłał Apostołów mówiąc "Idźcie i nauczajcie"? 2. Bóg nikogo nie potępia? Bracia z Taize mu zabronią? Bo z Ewangelii wiemy, że zatwardziałych grzeszników czeka potępienie i piekło.
Piotr Żyłka
5 września 2014, 11:38
1. Nauczajcie i pouczajcie to nie to samo. 2. O piekle dyskusje trwają w Kościele od wieków. Uważałbym z wypowiadaniem się na ten temat ostro i jednoznacznie.
Z
zs
5 września 2014, 14:58
Szanowny Panie, Kościół wypowiada się jednoznacznie na temat piekła, wystarczy zajrzeć do Katechizmu. Pan natomiast wprowadza zamęt sugerując, ze jest to sprawa otwarta
5 września 2014, 15:13
Klaro, jest różnica pomiędzy nauczajcie, a pouczajcie, jak już zauważył p. Piotr Żyłka. Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Kluczowa. Uważam to za ogromny błąd ewangelizatorski, który przynosi skutki odwrotne do zamierzonych. Katolicy roszczą sobie prawo do nauczania, a nie daj Boże pouczania, słowami Jezusa Chrystusa tych, którzy nie uznają Go za swojego Pana. Co do piekła (pewności oczywiście nie ma, ale nadzieję mieć możemy) - ciekawa wypowiedź abpa Marka Jędraszewskiego, odsłuchaj proszę to jeszcze raz albo może po raz pierwszy dopiero: [url]http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/dialogi-w-katedrze/art,9.html[/url]
T
tomtom
5 września 2014, 15:27
Czy Pan Panie Piotrze wypowiadając swoje heretyckie opinie w imieniu Kościoła co do obyczajowości której rzekomo "bardzo potrzebujemy w Kościele w Polsce" raczy nauczać czy pouczać? Dla przypomnienia stanowisko Kościoła: 1. Grzeszących upominać. 2. Nieumiejętnych POUCZAĆ!!!. 3. Wątpiącym dobrze radzić. itd... Nie chiałbym oczywiście "moralizować" ale Pańskie "interpretacje" dot. nauczycielskiej misji Kościoła i podważanie podstawowych Prawd jak powyżej w kwestiach piekła, w obliczu wielokrotnych upomnień można rozpatrywać jedynie w kategoriach ograniczeń intelektualnych lub działania w "złej wierze"... Ufam że ktoś w końcu upomnie Pana skutecznie bo Pańskie działanie to w mojej ocenie DIABELSKA robota...
T
tomtom
5 września 2014, 15:39
Racja Klaro, Autor zadaje się nie rozumieć że upomnienia, pouczanie może być wynikiem troski i MIŁOŚCI właśnie, zaś brak reakcji wobec "zagubienia" bliźniego jest zaniedbaniem i tej MIŁOŚCI przeczy... Czym jest samo "wsłuchiwanie w problemy" bez niesienia POMOCY jeśli nie ignorancją... Jest czczym gadaniem i przeciwskutecznym "dialogizmem"... grzechem ZANIECHANIA... Z Bogiem
K
klara
5 września 2014, 15:42
 Katolicy roszczą sobie prawo do nauczania, a nie daj Boże pouczania, słowami Jezusa Chrystusa tych, którzy nie uznają Go za swojego Pana  A na czym ma niby polegać apostolstwo Kościoła? Na nauczaniu tych, ktorzy już uznają Go za swojego Pana?  :)))))) I jeszcze wyobraź sobie, że apostolskie zachowanie, polegające na nauczaniu słowami Jezusa Chrystusa nie jest żadnym "roszczeniem sobie prawa", ale OBOWIĄZKIEM każdego członka Koscioła. Słyszałeś coś o tym?
5 września 2014, 17:18
Oh klaro, kolejność ma istotne znacznie. Najpierw muszą uwierzyć, że Jezus umarł za ich grzechy i zmartwychwstał i jeśli Go przyjmą i tą Dobrą Nowinę, to będą zbawieni. A jak mogą uwierzyć? Np. na takiej mszy z modlitwą o uzdrowienie. Na jakimkolwiek innym wydarzeniu religijnym. Np. patrząc się, jak klara w swoim codziennym życiu przejawia miłość do innych bliźnich. Jak dzieli się swoim sercem, autentyczną miłością z innymi. Zapytają: skąd to u Ciebie klaro? A klarusia: bo … Chrystus... :-) Gdy ktoś coś powie w kontekście Jezusa, co trafi do serca innej osoby. Nieskończona ilość sposobów, tyle ile ludzi. Dopiero potem jest miejsce na katechizowanie, czyli to nauczanie, o którym mowa. Jeśli trudno Ci to przyjąć, to postaw się na miejscu innych. Hindus naucza Cię, że nie możesz jeść wołowiny, bo to święta krowa. Inny tam z Dalekiego Wschodu, że musisz medytować godzinę dziennie, uprawiać jogę i jeszcze coś tam robić/nie robić, żeby osiągnąć jakieś szczęście i połączyć się po śmierci z czymś tam fajnym. Z każdej religii, każdy ma dla Ciebie wachlarz praw, nakazów, zakazów. Chce Ciebie nauczać, bo uważa, że to on ma rację, a nie Ty, która błądzisz według niego. Co im wszystkim powiesz? Weźcie się wszyscy puknijcie w te wasze czółka... To samo Tobie powie ten, którego chcesz nauczać (moralizować mu), jeśli wpierw nie uzna jako autorytetu Jezusa Chrystusa. Wtedy dopiero może dowiadywać się, co Jezus wymagał od nas, co nakazywał, co zakazywał, na czym Mu zależało. Ale to też robione w odpowiedni sposób do danej osoby, a nie cepem na oślep. To tak pokrótce:)
K
klara
5 września 2014, 17:54
To tak pokrótce:)   - No tak....  Z każdej religii, każdy (...)chce Ciebie nauczać, bo uważa, że to on ma rację, a nie Ty, która błądzisz według niego. Co im wszystkim powiesz? A co mówili Apostołowie? Co mówili przez długie stulecia misjonarze? I dlaczego teraz trzeba wymyślać jakieś specjalne techniki i stosować "odpowiednie sposoby do danej osoby" zamiast po prostu głosić Ewangelię. Siać ziarno, ufając że łaska Boża zatroszczy się i jego wzrost.
T
tomi
5 września 2014, 19:39
Tak apostołowie (czytaj misjonarze) wymyslaja od setek lat wlasnie sposoby zeby podejsc odpowiednio do okreslonych spolecznosci a nawet konkretnych osob. Nawet 500 lat temu, a rowniez teraz, inaczej to wyglada w Ameryce Poludn. inaczej w Afryce, inaczej w Azji, a inaczej na Syberii. Nawet teraz zaczynajac nowe misje w Europie trzba to robic nowymi sposobami, bo to sposoby sie dostosowuje do czasow w ktorych sie zyje i do osob, z ktorymi sie ma stycznosc, a nie dostosowuje sie siebie i innych do sposobu wymyslonego 200 lat temu. 
T
tomi
5 września 2014, 19:53
Szanowny Panie, nigdy nie slyszalem i nie czytalem żeby Pan Jezus biegal po Palestynie i straszyl ze jak w Mnie nie uwierzysz to pójdziesz do Piekła, zobaczysz sam cie tam zesle. Chrystus chodzil i czynil dobrze, nauczal - to znaczy mowil o Ziemi Obiecanej - Niebie, uzdrawial, uwalnial, blogoslawil, sluzyl. Nie negowal Piekla jako takiego, ale zapraszal do Nieba. Pieklo istnieje, ale ryzykuje stwierdzenie ze Pieklo to kociol demonow oraz ludzi ktorzy w to zlo tak wdepneli ze ich wciagnelo pod powierznie, zdaje sie byc wygnaniem, gdzie demoniska wyzywaja sie na kim popadnie. Naszym przeznaczeniem jest Bycie z Chrystusem - Niebo. A jako katolicy i ogolnie chrzescijanie mamy poprzeczke podniesiona wyzej, od nas wiecej sie wymaga, bo my wiemy o Panu Bogu wiecej, mozemy korzystac z Sakramentow. Ale domniemuje i che wierzyc ze bedziemy sie cieszyc w Niebie takze z niewierzacymi, nieznajcymi Boga, ktorzy nie wdepneli w jakies straszne zlo i przeszli przez zycie dobrze czyniac.
K
klara
5 września 2014, 20:11
Sukces apostołów czy misjonarzy nie zależy od wymyślnych metod, tylko od ich własnej wiary. Mają zarzucać sieć - po prostu. Bóg ją sam napełnia. Bo wiara jest darem i łaską od Boga, a nie efektem ludzkich - lepszych czy gorszych - "sposobów, zeby podejść odpowiednio"
O
owieczka_
6 września 2014, 08:09
"Papież Paweł VI wielokrotnie zachęcał: „Mówcie o rzeczach ostatecznych i rozważajcie to, co Sobór Watykański II nazywa eschatologią, co z greckiego znaczy ostateczny i co zawiera w sobie te rzeczy, które dotyczą człowieka, to znaczy: śmierć, sąd Boży, piekło albo niebo. O rzeczach ostatecznych przepowiada niewielu kapłanów, a ci, którzy to robią, mówią mało na ten temat. A przecież Sobór przypomina w sposób uroczysty o rzeczach ostatecznych, które dotyczą nas wszystkich, łącznie z tą straszną prawdą o możliwości wiecznego potępienia, które nazywamy piekłem” Jezus wiele razy mówił na temat rzeczy ostatecznych, również na temat piekła i przestrzegał przed nim. Mówił o nim ponad sześćdziesiąt razy. Trzydzieści razy mówił o ogniu i o strasznych mękach i ponad trzydzieści razy mówił o wieczności. W swoim nauczaniu bardzo mocno akcentował te prawdy, dlatego my nie możemy dzisiaj pomniejszać zawartości Ewangelii." Cytaty pochoszą z artykułu "Czy piekło naprawdę istnieje?"ks. Waldemara Wesołowskiego. Sprawa kolejna jest taka, że pisząc na katolickim portalu (szczerze mówiąc mam czasami co do tego wątpiwości) jest Pan zobowiązany znać Katechizm Kościoła Katolickiego. Proszę wgryźć się w wykładnię i nie podważać słów Jezusa o piekle, o którym mówił ostro i jednoznacznie.
O
owieczka_
6 września 2014, 09:00
1034 Jezus często mówi o "gehennie ognia nieugaszonego", przeznaczonej dla tych, którzy do końca swego życia odrzucają wiarę i nawrócenie; mogą oni zatracić w niej zarazem ciało i duszę . Jezus zapowiada z surowością, że "pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony" (Mt 13 41-42). On sam wypowie słowa potępienia: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny!" (Mt 25, 41). Panie Piotrze, czy Jezus sam sobie mógłby zaprzeczyć? Najpierw zapowiedział, że wypowie słowa potępienia, a potem jak przyjdzie co do czego to ich jednak nie wypowie, bo nie będzie miał do kogo? Wszystko co Jezus zapowiedział jest prawdą i dokona się przy końcu czasów.
ZC
zatroskany celnik
6 września 2014, 09:13
Czy autor artykułu nie napisał, że oprócz słuchania swoich gości, bracia z tzize udzielają im wskazówek? Czy nie jest do delikatna forma nauczania, troska o  prawidlową wykładnię wiary chrześcijańskiej?
T
tomtom
7 września 2014, 08:30
Czy wspolne przystępowanie do Komunii Świętej protestantów, ateistów i katolików również jest wg Pana "t roską o prawidłową wykładnię wiary"...? Pozdrawiam
T
tomtom
7 września 2014, 08:46
"Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom" (Mt 25,41). Wszyscy nieposłuszni woli Bożej usłyszą: "Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości" (Mt 7, 23); "Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży" (J 3, 36). "Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty" (Łk 14, 24). "Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 13,40-42). "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwieźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego" (1 Kor 6, 9-10; por. Ga 5, 19; Ef 5, 5). "nikt z tych ludzi nie skosztuje mojej uczty"; "nie zobaczy życia"; "nie posiądzie królestwa". "Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie, nie gotujcie sobie zguby własnymi rękami" (Mdr 1, 12).