Dyspensa, czyli co ty wiesz o...

(fot. matthileo/flickr.com/CC)

Sprawę dyspensy, udzielonej pod koniec września przez jednego z gliwickich proboszczów na prośbę właściciela sklepu mięsnego, można potraktować wyłącznie w kategoriach powodu do średnio śmiesznych żartów. Można wzruszyć ramionami i uznać, że w ogóle tematu nie ma. Można też spojrzeć na nią w szerszej perspektywie i poczynić kilka uwag oraz spostrzeżeń.

Można na przykład zauważyć, że sama prośba o dyspensę, złożona przez właściciela sklepu uruchamiającego go po remoncie właśnie w piątek, z punktu widzenia Kościoła jest czymś ze wszech miar pozytywnym. Dowodzi, że ktoś poważnie potraktował kościele zasady, regulujące kwestie czasów pokuty. Tego rodzaju zachowania nie są dzisiaj w Polsce powszechne, co wynika między innymi z dość luźnego podejścia do kwestii postów wśród znacznej części polskich katolików, ale również z ich dość mizernej wiedzy. Wiedzy zarówno na temat tego, kto i kiedy powinien pościć, jak i o możliwościach uzyskania dyspensy.

Głęboko zapadł mi w pamięć wykład, jakiego na temat zasad wstrzemięźliwości od potraw mięsnych obowiązujących w podróży, udzieliła mi jakiś czas temu pani stojąca za ladą w pewnym przydrożnym barze pod Łodzią. W wyprowadzaniu kobiety z błędnego przekonania w tej materii niewystarczającym okazał się nawet fakt, że jestem księdzem. Ona wiedziała lepiej, a zapewniała, że jest gorliwą, praktykującą katoliczką. Podobnie, jak coraz częściej spotykam ludzi starszych, którzy są pewni, że po ukończeniu 65 roku życia mogą śmiało jeść kotleta i kiełbasę w piątek, nie łamiąc żadnych kościelnych zasad. Niektórzy twierdzą, że taką właśnie "wiedzę" uzyskali od księdza, na przykład podczas spowiedzi lub odwiedzin kapłana w ich domu.

Wielokrotnie zdarzyło mi się być obecnym na organizowanych w piątek imprezach z udziałem księży, a nawet biskupów. Do rzadkości w takich okolicznościach należało menu bezmięsne. Natomiast bardzo często okazywało się, że nikt, także zaproszeni, a nawet współorganizujący wydarzenie duchowni, nie zadbali o należyte potraktowanie kwestii obowiązujących katolików przepisów pokutnych. Nie tylko moje zażenowanie budziły w takich przypadkach próby ratowania sytuacji dyspensą ogłaszaną przez hierarchę już przy stole. "Trochę to niepoważne" - brzmiał jeden z najłagodniejszych komentarzy, jakie zdarzyło mi się przy takich okazjach usłyszeć z ust uczestników biesiady.

Rzetelnej wiedzy i traktowania z powagą przepisów w tej dziedzinie nie ułatwiają epizody, które w sposób jaskrawy pokazują dużą dowolność interpretacyjną. Np. wiosną bieżącego roku można było w jednym z katolickich czasopism przeczytać, że "W piątek 2 maja w niektórych diecezjach dyspensa". Media świeckie od razu wyczuły okazję do prześmiewczych tytułów i z zatroskaniem zawiadamiały odbiorców, że jeśli mają ochotę zjeść kiełbasę z grilla w ten konkretny piątek, powinni znaleźć się po określonej stronie rzeki. "Sami wystawiamy się na pośmiewisko" - skomentowała całe wydarzenie znajoma dziennikarka, która pracując w jednym z tzw. mainstreamowych mediów próbuje z uporem w sprawach małych i codziennych dawać świadectwo swej wiary.

Być może ktoś uzna, że się czepiam i niepotrzebnie nadaję przesadne znaczenie kwestiom bagatelnym. Mamy przecież na głowie w Kościele w Polsce sprawy wielkiej wagi, z którymi trzeba się zmierzyć, a problem tego, co w piątek znajdzie się na talerzu polskiego katolika, w kontekście rozwiązań przyjętych przez Kościół w krajach zachodnich, wygląda coraz bardziej na wydumany. Mimo wszystko uważam, że trzeba na takie sprawy zwracać uwagę. Podzielam pogląd Michała Anioła, który twierdził, że nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość, która nie jest drobnostką.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dyspensa, czyli co ty wiesz o...
Komentarze (33)
M
Maria
5 października 2014, 12:44
To bardzo ważna wypowiedź. Z drobnostek składa się całość. A Słowo Boże mówi krótko i jasno - kto w drobnej rzyczy jest wierny, ten i w ważnej wierny będzie. Dowolność w interpretowaniu przepisów postnych świadczy o małej wrażliwości naszego sumienia. Hasło "róbta co chceta" weszło nam w krwioobieg na dobre, a to z braku modlitwy i  obfitego karmienia się "telewizyjną papką". Wpatrzeni w ekran - często bezwiednie - poddajemy się manipulatorom, którzy formują naszą podświadomość. Od ponad 30 lat codziennie uczestniczę we Mszy świętej. Tyleż samo lat żyję bez telewizora. Czas wolny przeznaczam na pożyteczną lekturę. Dzieki temu z łatwością odróżniam dobro od zła - także w drobiazgach. Nie szukajmy winnych aby usprawiedliwić swoje zaniedbania, ale zacznijmy się modlić i czytać Pismo święte. Tam znajdziemy odpowiedź na wszystkie nasze problemy, również te "drobne". Maria
N
null
2 października 2014, 14:21
Nie bądźmy jak faryzeusze patrzący na post jako ludzki nakaz i zwyczaj. Przecież są podstawy biblijne w Ewangelii mówiące o tym, że będziemy pościć jako pamięć o śmierci Jezusa w ten dzień /piątek/. Te inne poglądy, naleciałości ze świata należałoby usunąć z naszego życia jako "stare struktury"- papież Franciszek mówił o tym 5.9.14. Mk 2,18-20 Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?»Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Łk 5, 33-35 Wówczas oni rzekli do Niego: «Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją». Jezus rzekł do nich: «Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli».
WD
Wujek Dobra Rada
2 października 2014, 04:44
McDonald's w piątki Wielkiego Postu oferuje 2 rybne burgery w cenie jednego. Da się? :-)
WD
Wojtek Duda
2 października 2014, 09:45
mogliby jeszcze dać grillowanego łososia, krewetki z patelni, pstrąga z rusztu i koniecznie zimne piwko  - człowiek miałby większy wybór, a w konfensjonale  ciągle 'rączki czyścioszki' :)  
X
x
2 października 2014, 01:21
Zastanawiające jest dlaczego różne instytucje, organizacje, firmy raczej dokładają zakazów i obowiązków albo twardo trzymają się ustalonych, a tylko Kościół ciągle je zdejmuje, likwiduje i ma bez przerwy jakieś różne dylematy, na okrągło wałkując temat. Kościół jest też organizacją ludzi o określonej strukturze, a na tym świecie nie ma rzeczy doskonałych i zawsze znajdzie się jakieś "ale". Więc może chodzi po prostu o Jego likwidację ! Swoiste wyjęcie rdzenia cywilizacyjnego i powrotu do jakiegoś pierwotnego stada i chaosu. Warto to sobie uświadomić zanim weźmie się za pisanie kolejnego tekstu o kolejnym dylemacie. Jeśli ks. Artur Stopka ma jakieś sensowne i realne (!) rozwiązanie zgodne z nauką Kk to chętnie przeczytam. W przeciwnym razie proszę sobie darować to puste dzielenie się z innymi znakami zapytania i swoimi słabościami. 
D
DK
2 października 2014, 08:45
Bo KK jest starą i mądrą instytucją, wiec wie że każde prawo przynosi jakieś zło i nadużycia. Pozatym to co napisałeś to spore nagięcie faktów do tezy. Pamiętaj że rzadne przepisy nie zastąpią Ci żywej relacji z Bogiem i eucharysti
Z
zs
1 października 2014, 20:11
Nie mam zupełnie problemu z przyjęciem zapisu o poście w piątek i to tylko w Polsce. To że ktoś się z tego śmieje to już jego problem - nie jestem w stanie wszystkiego wszystkim wytłumaczyć. Jestem szczęśliwym wiernym Kościoła, podlegam biskupowi wrocławskiemu i skoro tu - dla mojego i innych dobra - dodatkowo ustalono piękny zwyczaj postu w piątek, to jeśli go nie przestrzegam popełniam świadomie grzech. Jeśli rzeźnik prosi o dyspensę (chylę czoła przed wiarą tego człowieka, tym jak na serio bierze to w co wierzy) i jeśli proboszcz mu jej udziela (a więc rozeznał sytuację i nie mi osądzać czy zrobił to rzetelnie czy nie), to jest to własciwe postępowanie. Mam za to inne pytanie do Autora związane z następującym zdaniem z artykułu: "Podobnie, jak coraz częściej spotykam ludzi starszych, którzy są pewni, że po ukończeniu 65 roku życia mogą śmiało jeść kotleta i kiełbasę w piątek, nie łamiąc żadnych kościelnych zasad. Niektórzy twierdzą, że taką właśnie "wiedzę" uzyskali od księdza, na przykład podczas spowiedzi lub odwiedzin kapłana w ich domu" Otóż KPK mówi: Kan. 1252 - Prawem o wstrzemięźliwości są związane osoby, które ukończyły czternasty rok życia, prawem zaś o poście są związane wszystkie osoby pełnoletnie, aż do rozpoczęcia sześćdziesiątego roku życia. Duszpasterze oraz rodzice winni zatroszczyć się o to, ażeby również ci, którzy z racji młodszego wieku nie związani jeszcze prawem postu i wstrzemięźliwości, byli wprowadzeni w autentyczny duch pokuty. Widzę sprzeczność między zdaniem Księdza a KPK. Można prosić o wyjaśnienie? :)
K
Kris1608
1 października 2014, 21:04
Mb?
PK
Premier Kopacz
1 października 2014, 22:49
Należy pamietać, że Tusk podnióśł granicę z 65 na 67 lat! Podsumowując, to zamieszanie to wina Tuska :D
T
Twin
1 października 2014, 23:04
Cytowany przez Ciebie Kan. 1252 mówi o tym, że POST obowiązuje osoby do 65 roku życia. WSTRZEMIĘŹLIWOŚĆ obowiązuje od 14 roku życia niezostała podana górna granica wiekowa, zatem osoby, które ukończyły 65 rok życia nie są zwolnione ze WSTRZEMIĘŹLIWOŚCI OD POKARMÓW MIĘSNYCH w piątki. Przepraszam za duże litery, chiałem podkreślić o co mi chodzi.
1 października 2014, 23:05
Nie ma tu żadnej sprzeczności. Post, jako wyrzeczenie surowsze (trzy posiłki, w tym jeden do syta), obowiązuje od 18 roku życia do 60. A zwykła piątkowa wstrzemięźliwośc od pokarmów mięsnych zaczyna się w 14. roku i o bowiązuje póki życia.
Z
zs
2 października 2014, 15:51
Tej wiedzy mi brakowało. Bardzo dziękuję :)
Z
zs
2 października 2014, 15:52
Także dziękuję :)
T
tomi
1 października 2014, 20:03
Post jest potrzebny, ale brany na powaznie, jako jakies wyrzecznie w jakims konkretnym celu. Post ma wielkie uznanie w Oczach Bozych. Jednak ta nasza wstrzemizliwosc piatkowa przypomina nam wogole o czyms takim jak post, nie pozwala zapomniec wielu ludziom, bardzo prostym, zabieganym, zakreconym.
T
tnbm
1 października 2014, 17:48
Bardzo mi przykro, ale artykuł oceniam na 1/5. Nic z niego nie wynika, żadnych wniosków, żadnych ważnych spostrzeżeń, poza przewijającą się myślą "my tu w Polsce to się zajmujemy wiarą na poważnie, nie to co na zachodzie". Jeśli bezmięsny piątek to jest dla nas taki poważny temat, to skąd się bierze tyle przykładów niewiedzy i niezrozumienia postu? Nawet wśród duchownych? Olejmy to gremialnie i zmieńmy te przestarzałe reguły. Ja rozumiem, że KK nie jest od tego, żeby iść za tzw. duchem czasów, ale w kwestii mięsnej zdaje się, żeśmy świętsi od Papieża.
Katarzyna Rybarczyk
1 października 2014, 19:09
To nawet nie jest kwestia bycia "świetszym od papieża". Nie mam nic przeciwko wstrzemięźliwości od mięsa w piątek, uważam post za potrzebny itd. Obawiam się jednak, że OBLIGATORYJNOŚĆ tej mięsnej wstrzemięźliwości doprowadza do zamieszania, bo jeśli ktoś nie je mięsa w piątek, to uważa, że obowiązek postu ma "odbębniony", księża chyba też tak często uważają, dlatego tak brak pogłębionej katechezy nt. postu. Obowiązek powstrzymania się od mięsa doprowadza do absurdów typu: ktoś zamiast kanapki z szynką zje łososia albo sushi i myśli, że pości, bo dostosował się do litery prawa. Myślę, że zniesienie obowiązującej wstrzemięźliwości wraz z ogólnonarodową katechezą nt. postu (powiedzmy jakiś rok postu, tak jak był rok wiary) pogłębiłoby świadomość wiernych. Takie jest moje zdanie. A jeśli ks. Artur czyta komentarze, to ja bardzo proszę o odniesienie się (czy to w komentarzach, czy w kolejnym artykule) bardziej konkretnie do praktyk postnych, tak aby jakaś nauka z tego płynęła dla nas. Z góry dziękuję!
T
tnbm
1 października 2014, 22:23
O to to, właśnie to! :) Właśnie o sushi mi chodziło ;) Może wyjaśnię: nie jestem zwolennikiem tzw. otwierania się Kościoła, ale po prostu przepis o wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych jest w mojej ocenie zupełnie archaiczny, bo odnosi się do konkretnej sytuacji gospodarczej. Ongiś mięso było towarem luksusowym i taki zapis miał sens -- wstrzymujemy się od spożycia czegoś po prostu bardzo dobrego. Obecnie jak nie zjem, dajmy na to, drobiu w zaciszu domowym w piątek, tylko pójdę do knajpy na owoce morza, to zgodnie z przepisami poszczę, a zgodnie z własnym sumieniem? Niezupełnie chyba. Nie mam więc na myśli znoszenia postu/wstrzemięźliwości, lecz przeformułowanie przepisów. Po prostu określenie "pokarmy mięsne" powoli przestaje mieć sens, poza może historycznym.
jazmig jazmig
1 października 2014, 16:30
Proboszcz gliwickiej parafii udzielił dyspensy na zjedzenie na miejscu potraw mięsnych, którymi sklep częstował klientów bezpłatnie, w ramach promocji w dniu otwarcia. Udzielił jej dlatego właśnie, że dawano je bezpłatnie w ramach degustacji na miejscu. Tego problemu nie ma w innych krajach, lecz tylko w Polsce. W innych krajach nie ma zakazu jedzenia mięsa w piątki i gdy autor pisze o tym, że na jednym brzegu rzeki jedzenie mięsa jet grzechem, a na drugim nie, to dotyczy to najpierw Odry i Nysy Łużyckiej, a potem dopiero rzeki dzielącej dwie diecezje.
A
Anglia
1 października 2014, 22:02
W UK Kosciol Katolicki niedawno oficjalnie przywrocil bezmiesne piatki. Ku mojemu zdziwieniu zwyczaj ten (mozliwosc wyboru ryby) byl respektowany przez wiele jadlodajni takze przedtem.
M
mik
2 października 2014, 14:12
W innych krajach tez jest zakaz z tym tylko ze sie go nie przestrzega.
Katarzyna Rybarczyk
2 października 2014, 15:43
Nie we wszystkich. W Niemczech nie ma. Co do reszty, to się nie orientuję.
J
jotel
2 października 2014, 18:56
Nie tak dawno to dotyczyło Wisły. W Warszawie....
A2
Aleja 26
1 października 2014, 15:21
Jeśli wiesz niewiele, albo nic, to i z tego tekstu niczego się nie dowiesz na ten temat.
G
gnG
1 października 2014, 14:07
Przecież post to nie ciężar do dźwigania. Raczej wielka  - dzięki pomocy nadprzyrodzonej - szansa na oczyszczanie od przywiązań (i przy okazji od toksyn). Rok w rok ok.50 piątków szczególnej łaski. Kto potrafi niech korzysta. W czasie Uroczystości uznawanych przez Kościół post nie obowiązuje! Uroczystość może  mieć charakter lokalny np parafialny, diecezjalny i wówczas na terenie tej parafii(diecezji) postu nie ma a po drugiej stronie ulicy czy rzeki wciąż jest! Błahostka. Pewien problem jest z uroczystościami prywatnymi: czy podchodzić do zagadnienia jurydycznie czy miłosiernie? Czy wołać o pomstę do Nieba za kawałek kiełbasy, schaboszczaka lub bażanta? Chyba lepiej po staropolsku powtarzać: Gość w dom - Bóg w dom!
Katarzyna Rybarczyk
1 października 2014, 13:50
Zabrakło mi w Księdza artykule konkretnych wskazówek, jak powinno być. Kiedy i jak korzystać z dyspens. Kiedy w rodzinie wypada jakaś uroczystość (urodziny np.) w piątek, to albo układam bezmięsne menu, albo przekładam uroczystość na inny dzień, ale może powinnam poprosić proboszcza o dyspensę? Moja kuzynka w podobnej sytuacji, wiedząc, że obecni goście będą różnego stopnia zaangażowania religijnego (aż po zadeklarowany i wojujący ateizm), podała potrawy różnowrodne - coś dla jedzących mięso i dla niejedzących. Opowiedział Ksiądz o tym, jak nało wiemy i rozumiemy na temat postu i wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych (spowiednik powiedział mi, że to dwie różne rzeczy) i miał Ksiądz słuszność, ale nie podpowiedział Ksiądz, skąd tę wiedzę i zrozumienie czerpać.
WD
Wojtek Duda
1 października 2014, 13:04
Jaki jest sens w szczegółowym definiowaniu warunków postu (np. dot. spożycia mięsa) ? Prowadzi to do kuriozalnych sytuacji. 
WR
Wojtek Rych
1 października 2014, 12:46
>........Być może ktoś uzna, że się czepiam i niepotrzebnie nadaję przesadne znaczenie kwestiom bagatelnym. ..........< Faryzeizm w najczystszej formie......? Post dotyczy ograniczenia celowego, z jakimś celem dla; kogoś, dla jakiejś sprawy. To forma naszej gotowości ofiary w najgłębszym przekonaniu, że jest słuszna i konkretna. Jakość dla celebry jest niczym, to post fikcyjny...
Janusz Brodowski
1 października 2014, 12:07
Czy nieprzestrzeganie wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych w piątek jest grzechem? Jest to jakaś forma postu. Ale czy nie jest tak, że post powinien być dobrowolny a nie nakazany?
M
Magdalena
1 października 2014, 12:23
Tak… przynależność do Kościoła Katolickiego jest dobrowolna.
K1
Kris 1608
1 października 2014, 12:03
Wiele tematów jest tylko Wy   nie słyszycie, bochodzicie Stopami P.O ziemi i ich nie rozumiecie. Kto ma słuch niechaj słucha
Z
Zocha
1 października 2014, 13:27
Kris - nie pij tyle, bo trudno zrozumieć o co Ci chodzi. Czy o wiarę czy o POlitykę, czy o miłość do ludzi? A może tylko tak się odprężasz?
K
Kris1608
1 października 2014, 16:59
Prz 15,17
Z
zs
1 października 2014, 19:59
Mb 15,61