Egzegeza z perspektywy Chalcedonu

Fot. depositphotos.com

Ewangelię - to dla katolika powinna być rzecz dość oczywista - warto czytać z perspektywy odkrytych i odczytanych przez Kościół dogmatów. Jednym z kluczowych pozostaje dogmat chalcedoński, czyli prawda o tym, że Jezus był w pełni człowiekiem i w pełni Bogiem, i że obie jego natury nie były wymieszane, czy jedna nie wchłaniała drugiej.

Dlaczego o tym piszę? Po co wracam do kwestii oczywistych? Otóż w ostatnich debatach nad współczesną demonologią czy pandemonicznym nauczaniem niektórych z duchownych (ale i świeckich, szczególnie należących do charyzmatycznego nurtu chrześcijaństwa) nieustannie wraca argument z dość swoiście rozumianego Pisma Świętego. Jeśli Jezus mówi o tym, że jakaś choroba wynikała z grzechu, to niektórzy współcześni kaznodzieje wyciągają z tego wniosek, że zamiast chodzić do lekarza (szczególnie dotyczy do problemów psychicznych), wystarczy adoracja lub modlitwa, inni zamiast medycyny proponują uzdrowienia (nie neguję, że się one dokonują, jednak przypominam, że cud ma to do siebie, że jest wydarzeniem wcale nieczęstym), a jeszcze inni jako argument za możliwością opętania zwierząt wskazują wysłanie przez Jezusa legionu demonów w świnie.

DEON.PL POLECA

Zostawiając na boku fakt, że ten ostatni argument ma się nijak do opętania zwierząt, bo Jezus - zgodnie z opisem ewangelicznym - nie wysłał demonów w świnie, by one mogły opętywać innych, ani dlatego, że źle komuś życzył, ale dlatego, że one go o to prosiły, a do tego nic nie wiemy o tym, by miał On je potem ponownie egzorcyzmować, warto wskazać, że wszystkie te argumenty całkowicie pozostawiają na marginesie fakt, że Jezus był człowiekiem swoich czasów, całkowicie zakorzenionym w tamtej kulturze, tamtych rozumieniach świata. Każdy człowiek przychodzi na świat w konkretnej przestrzeni, w konkretnym świecie, jest przeniknięty jej założeniami i modelami myślenia. Jeśli Jezus był w pełni człowiekiem, On także musiał być w nich zakorzeniony, a jeśli miał być zrozumiany przez swoich współczesnych musiał mówić do nich ich językiem, ich kategoriami. Dlatego pomysł, by w Ewangelii szukać wiedzy na temat źródeł chorób, albo uznawać jej wizję świata za jedyną prawdziwą i adekwatną, oznacza nie uwzględnianie właśnie tego, że Jezus był prawdziwym człowiekiem. I jako człowiek był zakorzeniony w schematach myślenia swojego świata, choć także w pewnych kwestiach zdecydowanie je przekraczał. Tyle, że owo przekraczanie dotyczyło religii, wiary, moralności, a nie medycyny, wizji świata czy postrzegania zwierząt.

Dobra Nowina, co warto nieustannie przypominać, nie dotyczy prawdy o strukturze fizycznej czy biologicznej świata, nie zawiera w sobie objawienia o zdrowiu cielesnym czy psychicznym, o emocjonalnym nie wspominając. Jest ona prawdą o tym, że istnieje siła silniejsza niż śmierć, ból i cierpienie, że one nie mają ostatniego słowa, że Bóg tak bardzo ukochał człowieka, że się nim stał (w całej pełni) i doświadczył cierpienia, bólu, aż po Krzyż. Cierpiąca z nami Miłość jest najważniejszą prawdą chrześcijaństwa. Jezus objawia ją poprzez swoją ludzką historię. To jest najbardziej w nim niesamowite, że Bóg przychodzi do nas w zwyczajnym człowieku, z jego historią i uwikłaniami. Nieprzypadkowo mieszkańcy Nazaretu nie są w stanie zobaczyć w Nim Mesjasza, ani Pana, bo znają Go jako zwyczajnego człowieka, dziecko (dodajmy przedślubne) Miriam i Józefa… Nic Boskiego w Nim w dzieciństwie nie dostrzegali.

Boskość Jezusa nie wykluczała owego człowieczeństwa. Wielu filozofów i teologów (by wymienić tylko Jacquesa Maritaina) przypomina, że jeśli w Jezusie miał następować realny, ludzki rozwój, to nawet świadomość własnej Boskości musiała pojawiać się, ujawniać w Jezusie stopniowo, wraz z rozwojem świadomości, myślenia abstrakcyjnego itd. Innej drogi, jeśli chcemy poważnie traktować człowieczeństwo Jezusa, zwyczajnie nie ma. On też odkrywa swoją tożsamość, znajduje dla niej odpowiednie słowa, zgłębia Torę i komentarze, rozpoznaje rzeczywistość. Inaczej nie byłby prawdziwym człowiekiem.

I naprawdę widać to w Ewangeliach doskonale. Jezus boi się śmierci, nie zna daty końca czasów, smuci się, gdy ktoś odrzuca jego przesłanie (choć przecież jako wszechwiedzący powinien wiedzieć, co się stanie). Ewangelie pokazują Go jako w pełni ludzkiego, i dotyczy to nawet najbardziej mistycznej opowieści Jana. Z tej perspektywy warto czytać Ewangelię. Niekoniecznie trzeba w niej szukać cudów i fajerwerków (co nie oznacza, że ich tam nie ma), a o wiele bardziej skupić się na drodze z Jezusem. I na objawieniu Miłości współcierpiącej z człowiekiem, z naturą, z całym Kosmosem.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Egzegeza z perspektywy Chalcedonu
Komentarze (2)
AS
~Antoni Szwed
27 września 2022, 20:06
Człowiek jest CAŁOŚCIĄ - jest rzeczywistością duchową, psychiczną i cielesną. Chorować może jego ciało (np. chora wątroba), może chorować psychicznie, a może również duchowo. Jeśli choruje duchowo (trwa w grzechu, pogłębia w sobie stan grzechu), to choruje CAŁY człowiek a nie tylko jakaś jego część. Oczywiście, potrzebne jest rozpoznanie rodzaju choroby i tego, jakie ona ma podłoże. Nikt rozumny nie będzie negował kompetencji lekarza, który leczy ciało, ani psychiatry, który rozpoznaje i usiłuje leczyć patologie życia psychicznego. Ale są choroby, których podłożem jest chory duch człowieka (jego grzech) i dziś aż nadto wiadomo, że ta choroba objawia się również w psychice i cielesności. Pan Jezus leczy paralityka najpierw z jego grzechów, a później z jego fizycznej choroby [Mt 9, 1-8]. Bóg jeśli CHCE, leczy CAŁEGO człowieka. Cuda nie są czymś przypadkowym ani nieistotnym. I wbrew pozorom wcale nie są takie rzadkie jak to sobie wyobraża Terlikowski.
WT
~Wojtek T.
27 września 2022, 11:41
Ameryki to Redaktor nie odkrył. Jezus Chrystus jako Człowiek zdobywał wiedzę, i 'czynił postępy w mądrości' (Łk 2:51). Niektóre sprawy są dla Niego nieznane (np. 'koniec świata' Mk 13:32). Notabene, o tym żeby korzystać z usług lekarza, jest już w Księdze Syracydesa (Syr 38:1-15). Zresztą Pan też mówi, że potrzebują lekarza ci, którzy się źle mają, i można to traktować również dosłownie. Natomiast są naprawdę ciekawe tematy związane z Chrystologią - np. czy Jezus jako Człowiek musiał być posłuszny - w jednej Osobie - Drugiej Osobie Trójcy Świętej, czyli na ile Boskość determinowała Jego człowieczeństwo. O tych tematach pisze, a jakże- św. Tomasz w Sumie