Epidemia nie skończy się przed Wielkim Tygodniem. Co zrobią biskupi?

fot. Deposit Photos

Uczestnictwo w liturgiach Wielkiego Tygodnia nie jest obowiązkowe, święcenie koszyczków też nie (...) Ale mimo to wiele osób nie wyobraża sobie tego, by w święte dni Triduum Paschalnego zostać w domu. Tymczasem wiele wskazuje na to, że jednak będzie trzeba. Jak do tej sytuacji – oby jej nie było – podejdą biskupi?

Tegoroczny Wielki Post jest z powodu koronawirusa wyjątkowy. Do niedzieli 29 marca biskupi udzielili dyspensy od udziału w niedzielnych mszach nie tylko chorym i dzieciom, że ale wszystkim tym, którzy obawiają się zachorowania. I choć rząd wprowadził zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób, to kościoły zamknięte nie są, a liturgie odbywają się w miarę normalnie. Odwołane są za to rekolekcje wielkopostne, spotkania grup parafialnych, przekładane terminy bierzmowań.

Zalecenie episkopatu, by biskupi udzielali dyspensy od udziału w niedzielnych mszach, a wierni z niej skorzystali i poświęcili się modlitwie prywatnej w domach jest dobre. Tyle tylko, że prawdziwe wyzwanie dopiero przed nami. I trzeba się liczyć z tym, że na drzwiach świątyń pojawią się kłódki.

Pierwsze zachorowania pojawiły się w Chinach pod koniec grudnia 2019 roku. W ubiegłym tygodniu poinformowano, że moment szczytowy epidemii minął, a w całym kraju odnotowano niewiele nowych przypadków zakażenia. Szef rządowego panelu ekspertów ds. epidemii koronawirusa Zhong Nanshan ocenił, że epidemia znajdzie się pod kontrolą do końca kwietnia. W Korei Płd., w której wirus pojawił się mniej więcej w tym samym czasie, liczba nowych przypadków także zaczęła się zmniejszać. Po dwóch i pół miesiąca.

We Włoszech, gdzie choroba pojawiła się w lutym, wciąż notuje się ponad 30 proc. wzrost przypadków zakażeń dzień do dnia. Do zatrzymania epidemii jeszcze daleko. Podobnie jest w innych krajach Europy. W Polsce liczba zakażonych także rośnie. Na dwa tygodnie zamknięto szkoły, kina, teatry, ograniczono działalność centrów handlowych, barów, restauracji, zaleca się zostawanie w domach. Nikt nie ma wątpliwości, że najgorsze dopiero przed nami. Szczyt zachorowań przypadnie zapewne  na okres Wielkiego Tygodnia i świąt Wielkiej Nocy. Za miesiąc.

To czas, gdy świątynie wypełnione są po brzegi. W Niedzielę Palmową kto żyw pędzi z palmą do kościoła. Wielki Czwartek odprawiane są tylko dwie msze św. W katedrach uroczyste msze krzyżma z poświęceniem olejów, w świątyniach parafialnych uroczyste msze Ostatniej Wieczerzy. W Wielki Piątek mszy nie ma. Są za to liturgie adoracji krzyża i drogi krzyżowe. Wielka Sobota to tradycyjne święcenia pokarmów i wieczorna – zaliczana już do niedzieli Zmartwychwstania – liturgia paschalna. Niedziele to zaś poranne msze rezurekcyjne, które gromadzą tłumy wiernych. Wielki Tydzień to także czas, gdy do konfesjonałów ustawiają się długie kolejki.

Uczestnictwo w liturgiach Wielkiego Tygodnia nie jest obowiązkowe, święcenie koszyczków też nie – w niedzielę Palmową i Zmartwychwstania obowiązek jest. Ale mimo to wiele osób nie wyobraża sobie tego, by w święte dni Triduum Paschalnego zostać w domu. Tymczasem wiele wskazuje na to, że jednak będzie trzeba. Choćby ze względu na ograniczenie liczby osób, które mogą razem przebywać w tym samym miejscu.

Jak do tej sytuacji – oby jej nie było – podejdą biskupi? Teraz po okresie krótkiego wahania zdecydowali się na dyspensę, doradzili wysłuchanie mszy w radiu, zalecili przyjmowanie komunii na rękę. Wszystko to można oczywiście przedłużyć, ale jednak trzeba byłoby podjąć już dziś akcję informacyjną na ten temat. Apelować, by spowiedzi nie odkładać na ostatnią chwilę. Tłumaczyć, że okres wielkanocny, w którym Kościół poleca spowiedź i przyjęcie komunii świętej trwa nie dwa, ale pięćdziesiąt dni (w tym roku kończy się 31 maja w niedzielę Zesłania Ducha Świętego). To o tyle ważne, bo cała dyskusja o zamykaniu kościołów, sposobach przyjmowania komunii, komunii duchowej, itd. ujawniła nikłą wiedzę na ten temat wśród polskich katolików. Smutne to, ale niestety prawdziwe. Znak, że katecheza dorosłych leży po prostu na łopatkach.

Wiernych trzeba też przygotować nie tylko na ograniczenia i ewentualne czasowe zawieszenia nabożeństw, ale też na wypadek tego gdyby kościoły trzeba było zamknąć na głucho. Na razie wielu wierzących świeckich nie dopuszcza do siebie takiej myśli. Księża i biskupi też nie. Ale trzeba się z tym oswajać. Zwłaszcza, że państwo może to zrobić wbrew Kościołowi. Jest wprawdzie umowa o autonomii państwa i Kościoła. A władza nie może zabraniać publicznego sprawowania kultu w miejscach do tego wyznaczonych. Jest jednak w konkordacie między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską zapis pozwalający na podjęcie niezbędnych działań także w tych miejscach bez "powiadamiania władzy kościelnej, jeśli jest to konieczne dla ochrony życia, zdrowia lub mienia" (art. 8 konkordatu). Trudno to sobie w Polsce przy aktualnych stosunkach między Kościołem i władzą wyobrazić, i jeśli zaistnieje taka konieczność np. po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, to biskupi sami kościoły zamkną, ale wierni muszą być na to gotowi. A przygotować ich do tego muszą sami hierarchowie. Teraz, a nie jak zazwyczaj pięć po dwunastej. Tego właśnie wymaga dobro wspólnoty Kościoła. Warto ten czas próby dobrze wykorzystać.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Epidemia nie skończy się przed Wielkim Tygodniem. Co zrobią biskupi?
Komentarze (8)
KM
~K. M.
16 marca 2020, 15:34
Czytałem, że zgodnie z zarządzeniem KEP czas na Komunię wielkanocną jest od Środy Popielcowej do Niedzieli Trójcy Przenajświętszej. Więc jak to jest.
TK
~Teresa Kowalczyk
15 marca 2020, 07:43
Może być bardziej kreatywnym?Na przykład msze święte na zewnątrz kościołów , procesje pokutne , kaplani wędrujący z najswietsym sakramentem po ulicach błogosławiący itp
JJ
~Jan Jan
16 marca 2020, 08:08
Ciekawy jestem kto i ile Tobie płaci za ten kabaret ośmieszający nie tylko Kościół ?
EE
~Ewa Ewa
14 marca 2020, 21:24
Śmierć jednak czeka wszystkich, więc jest obowiązkowa!
ET
~Ewa Tom
14 marca 2020, 18:08
a kto to wie kiedy się skończy ??? i jakkolwiek rozumiem i uważam za słuszne skorzystać w obecnej sytuacji z rozumu a nie liczyć wyłącznie na cud boski i biadolić jak to zasłużył ten niedobry świat na karę - to z drugiej strony przystopujcie trochę z tymi ostrzeżeniami - jakie to niebezpieczne wejść do kościoła i się zgromadzić. Może by tak tę energię intelektualną wykorzystać na wymyślenie sposobów - jak dotrzeć do wiernych z rzeczywistą Komunią św. a nie tylko propagować wersję duchową. Nas "cywilnych" katolików najbardziej przeraża ten aspekt - oddzielenie od możliwości przyjęcia Ciała Pańskiego - do którego to wzywa nas Ewangelia .... Nie mówię tutaj, że dwa tygodnie przerwy to będzie jakiś totalny dramat ale "dalekosiężne" wizje "na wszelki wypadek" zachęcające nas do TAKIEJ REZYGNACJI to na Waszym portalu przesada ...
EM
~Ewa M>
14 marca 2020, 23:41
eee a we Włoszech co się dzieje?
AM
~Anna M.
15 marca 2020, 09:49
Ewo, pomyśl też o szafarzach. Oni też mają prawo tak po ludzku się bać... Nie wymagaj od innych heroizmu. W spokoju i łączności duchowej wszyscy przeżyjemy ten nadzwyczaj Wielki Post. A Wielkanoc kiedyś przyjdzie, choćby to miało być dopiero jesienią...
WR
~Wow Ras
15 marca 2020, 21:46
Ewangelia nic nie mówi o częstotliwości przyjmowania Eucharystii. Więc możesz uznać, że swój "przydział" już spożyłaś i wyciszyć niepokój związany z przerwą w Jej przyjmowaniu. Ostatecznie sądzeni będziemy z miłości, a nie z ilości przyjęcia Eucharystii. Jeśli ' "cywilnych" katolików najbardziej przeraża ten aspekt - oddzielenie od możliwości przyjęcia Ciała Pańskiego ' to znaczy, ze "cywilny" katolik nie rozumie Ewangelii - nauki Chrystusa.