Fatałaszki albo dwór zagrożony

(fot. EPA/Donatella Giagnori)

Przepytałem niereprezentatywną próbę znajomych katolików na okoliczność ich opinii w kwestii likwidacji przez biskupa Rzymu Franciszka tytułów prałatów i infułatów. Sondaż zasadniczo zakończył się klapą.

Przytłaczająca większość (dziewięćdziesiąt kilka procent) respondentów, zamiast zajmować stanowisko, zaczęła domagać się ode mnie, jako ankietera, wyjaśnienia różnicy między jednym a drugim.

Przebadana przeze mnie grupa nie była reprezentatywna z dwóch powodów. Po pierwsze, zdecydowanie i na każdym etapie pominąłem w niej osoby o zapędach publicystycznych. Po drugie, duchownych katolickich dopuściłem do ankiety z opóźnieniem, niejako poza konkursem i właściwie w charakterze deseru. Interesował mnie bowiem tak zwany szeroki odbiór społeczny papieskiej decyzji, a nie zapatrywania wąskiego grona bezpośrednio mniej lub bardziej tytułami zainteresowanych.

Wygląda na to, że szeroki odbiór likwidacji tytułów kościelnych jest wśród polskich katolików znikomy, by nie powiedzieć, żaden. Wśród samych duchownych natomiast, jak mogłem się zorientować nadstawiając uszu na mniej lub bardziej jawne dyskusje w gronie wyświęconych prowadzone, rozziew poglądów jest daleko idący - od kompletnego lekceważenia dla takich błahostek, jak "kolorowe fatałaszki" aż po stanowczą obronę dotychczasowej praktyki w imię "trwałości Kościoła świętego na ziemi" i "autorytetu duchowieństwa" jako takiego, zarówno wobec świeckich, jak i wobec samych siebie. Odnotowałem też powiązanie prezentowanych stanowisk z jednej strony z (uwarunkowanym niejednokrotnie historycznie) porządkiem wewnątrzdiecezjalnym, z drugiej, ze stażem duszpasterskim księży zdanie swoje wyrażających.

Obie te krańcowe postawy budzą moje zaniepokojenie, choć z odmiennych powodów.

Rejtanowskie gesty i potraktowanie decyzji Franciszka w kategoriach napaści na ustalony od dawna porządek Kościoła prowadzą mnie do refleksji nad sposobem, w jaki część pasterzy postrzega wspólnotę i instytucję wraz z jej strukturami oraz jaki kształt ich wzajemnych relacji w gronie katolików uważają za jedyny możliwy, sensowny i właściwy. Ich pogląd na sprawę przynosi wszak daleko idące konsekwencje i ma wpływ na hierarchię wartości w praktyce regulującą eklezjalną codzienność. A ta odbicie swe znajduje zarówno podczas rozmaitych uroczystości kościelnych i nie tylko, w kancelarii parafialnej, jak i w zwykłych kontaktach między kapłanami na określonym terenie pracującymi. Nie mówiąc już o sposobie traktowania świeckich.

Z drugiej strony lekceważące wzruszanie ramion nad "nieistotnością likwidacji paru barwnych lamówek i kolorowych szatek, które służą głównie do upstrzenia kościelnych prezbiteriów" oraz satysfakcję ze skrócenia wstępów do kazań i homilii "o kilka witanych z racji tytułów osób", również uważam za reakcję nietrafioną. Sprowadza ona decyzję Franciszka jedynie do kosmetycznego usuwania zbędnych ozdobników czy też przypadkowych narośli ze zdrowej i niezachwianej konstrukcji struktur Kościoła.

Myślę, że za papieską decyzją stoją racje o wiele głębsze i sięgające w sferę kwestii istotnych. Postrzegam ją jako ingerencję w sposób myślenia o Kościele jako instytucji i ważną inicjatywę zmierzającą do istotnych zmian na tym polu. To sygnał, że poważnie zagrożone jest postrzeganie kościelnych struktur i instytucji jako elementów dworu. To nie tylko sugestia, ale mocne wskazanie, że dworskie zwyczaje i praktyki (wcale zresztą nie przypisane Kościołowi na wyłączność, bo możliwe i niejednokrotnie obecne są w bardzo wielu miejscach i strukturach przez ludzi tworzonych) powinny w wielkiej katolickiej społeczności przejść do lamusa i tam pozostać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Fatałaszki albo dwór zagrożony
Komentarze (32)
F
faryzeusz
12 stycznia 2014, 12:55
  Tak , ale nawer taka skąpa ankieta jest dowodem na to ,że jedność kościoła tekaze w zakresie pojmowania wiary jest fikcją .  Niedawno 6 I mieliśmy święto tak , tak gdyby chcieć być złośliwym to było to święto ... kompromitacji uczonych w piśmie , bo oto jacyś magowie , poganie znaleźli Pana Kosmosu szybciej niż kapłani , smieszne co ?  Jesli tak , to POSZUKIWANIE PANA jest wazniejsze od nagromadzonych informacji,  studia , doktoraty ...i fatałaszki . Koscioł dzieli sie Drogi Autorze na tych którzy widzą jego problemy , problemy które bedą sie potęgować i  SZUKAJĄ drogi , moze trafia na Drogę , Prawdę i Życie ...  Pozostała część koscioła widzi infuly pastoraly i... ufa im . To widać chocby w tej mini- ankiecie . To jest wiara nie w Kosciól ale... w kosciół, instytucję.  Oby nie znaleźli sie w sytuacji szlachcica Zabłockiego który onego czasu zaczął hendel mydłem w mieście królewskim Gdańsku.    
G
gość
12 stycznia 2014, 09:48
Służby księdza nie da się ocenić w sposób wymierny i adekwatny dlatego tytuły i zaszczyty w środowisku braci kapłańskiej nie przystoją i nie powinny mieć miejsca.Papież Franciszek ma bardzo dobre wyczucie w tym względzie,i nie tylko w tym. Młyny Boże nie mielą tak jak ludzkie i to jest wystarczający powód aby ocen zaniechać gdyż mogą być paradoksalnie nietrafione. U Boga liczy się świętość i budowanie jej w braterstwie na ziemi w codziennosci,( mała droga św. Teresty z Lisieux.) Niektórzy święci ogłoszeni przez Kościół w swoim ziemskim życiu musieli znieść bardzo wiele przeciwnosci a do tytułów byli ostatni. Sama Ewangelia uczy że ostatni mogą być pierwszymi i odwrotnie. Po co się po ludzku wysilać i oceniać jeżeli te oceny mogą być obarczone błędami i formowac błędne przekonania wśród wiernych i kapłanów?. Tylko Bóg zna myśli, czyny i intencje człowieka. Naszą wzajemną,ludzką niedoskonałość można natomiast świetnie wykorzystać w formowaniu się do świętosci tzn.np.w znoszeniu się nawzajem,w cierpliwości i miłości. Ten kto stara się żyć na codzień błogosławieństwami Jezusa z góry Tabor juz nosi tytuł Błogosławionego..
C
chrysorroas
10 stycznia 2014, 11:27
Bergoglio wcale nie likwiduje dworu, bo likwidacja tytułów dotyczy JEDYNIE księży w diecezjach, a nie pracujących w kurii rzymskiej. Wymowa jest jednoznaczna: w diecezjach już nie będzie najwyższych wyróżnień papieskich, które są (raczej powinne być) wyrazem szczególnej więzi z Rzymem. Czyli jest to element rozluźniania strukturalnej więzi z Rzymem. Ta sprawa jest głównie symboliczna, ale jednak dość wymowna. W praktyce wyglądało to w ten sposób, że zlikwidowane tytuły były przyznawane za rekomendacją biskupa diecezjalnego i właściwie tylko od niej zależne. W praktyce były to odznaczenia biskupie z etykietką papieską. W tym znaczeniu likwidacja jest pewnym uporządkowaniem. Podoba się to zresztą także biskupom, bo nie ma już niebezpieczeństwa, że Rzym zamianuje im kogoś, kogo oni nie lubią czy nie chcą.
I
Izydor
9 stycznia 2014, 23:11
Sandacz, nie wyciągaj tak daleko idących wniosków. Papież likwiduje kolorowy dwór. Pan Jezus tez go nie posiadał. Nie na kolorowych guzikach i pasach polega wielkość i wartość Kościoła. Bądź dobrej myśli. To, co piszesz także wskazuje na to, że nie rozumiesz ani kim był infułat, ani prałat. To nie żadna hierarchia...  
S
Sandacz
9 stycznia 2014, 21:36
Jak tak dalej pójdzie to cały Kościół pójdzie do lamusa i tam pozostanie. Może w wojsku też zaczną likwidować stopnie i oznaki? Kościół jest armią Pana tu na ziemi. Musi być porządek i hierarchia - bez tego stanie zbieraniną ludzi niezdolną do działania i podejmowania decyzji. ... Nie widzisz różnicy między rangą, tj. oznaczeniem funkcji, a czysto teoretycznym tytułem honorowym?
M
morski
9 stycznia 2014, 21:35
Lepiej żeby takich tytułów nie było, to wcale nie jest nic nie dająca i nie przemyślana decyzja. Ubóstwo, prostota i stosunkowa równość w kręgu kapłańskim jest ważna! ... Ano oczywiście. Jakobini mieli rację. Zrównali najpierw tytuły, a następnie równali gilotyną. Tak Bergoglio już zaczął równanie w zakonie Braci Franciszkanów Niepokalanej uwięzieniem schorowanego Ojca Założyciela. . Ta, Jezus rozsyłając Apostołów pewnie im mówił: "Zdobywajcie sobie jak najwięcej tytułów i ziemskich godności". Może przywócić tytuł "Książę Biskup Warmiński"?
P
Piw
9 stycznia 2014, 16:45
Jak tak dalej pójdzie to cały Kościół pójdzie do lamusa i tam pozostanie. Może w wojsku też zaczną likwidować stopnie i oznaki? Kościół jest armią Pana tu na ziemi. Musi być porządek i hierarchia - bez tego stanie zbieraniną ludzi niezdolną do działania i podejmowania decyzji.
M
Max
9 stycznia 2014, 16:43
Lepiej żeby takich tytułów nie było, to wcale nie jest nic nie dająca i nie przemyślana decyzja. Ubóstwo, prostota i stosunkowa równość w kręgu kapłańskim jest ważna! ... Ano oczywiście. Jakobini mieli rację. Zrównali najpierw tytuły, a następnie równali gilotyną. Tak Bergoglio już zaczął równanie w zakonie Braci Franciszkanów Niepokalanej uwięzieniem schorowanego Ojca Założyciela.
M
minister
9 stycznia 2014, 16:35
Lepiej żeby takich tytułów nie było, to wcale nie jest nic nie dająca i nie przemyślana decyzja. Ubóstwo, prostota i stosunkowa równość w kręgu kapłańskim jest ważna!
C
chrysorroas
9 stycznia 2014, 14:57
Pierwsza Eucharystia odbyła się w jakimś nędznym pokoju a wszyscy leżeli-siedzieli na ziemi. Nie było formułek, hierarchii, chwały. Byli bracia, ich pokorny Pan i prostota. ... Czytaj Ewangelie ze zrozumienim i nie pisz bzdur. Pokój nie był nędzny, nikt nie siedział, a leżeli na posłaniach, nie na ziemi. W owych czasach nie było krzeseł. Była hierarchia, Chrystus był przewodniczącym i celebransem jednocześnie. Ponadto Piotr był pierwszym spośród Dwunastu, wyróznieni byli jeszcze Jan i Jakub. ... Niezależnie od tego, gdzie i jakis sposób odbyła się pierwsza Msza św., każda prawdziwa Msza św. jest uobecnieniem Ofiary Krzyżowej. I tej istocie muszą być podporządkowane wszystkie reguły odnośnie Mszy św. Natomiast modernistyczny NOM robi z niej mniej czy bardziej zabawowe pouczanko.
M
Maria
9 stycznia 2014, 14:55
Mnie bardzo uradowała decyzja Papieża Franciszka, gdyż tytułomania w Kościele od dawna drżnii moje ucho, a dumni z tytułów kapłani - śmieszą. Wszyscy zaś - od Papieża - uczmy się prostoty. Maria
9 stycznia 2014, 12:44
Pierwsza Eucharystia odbyła się w jakimś nędznym pokoju a wszyscy leżeli-siedzieli na ziemi. Nie było formułek, hierarchii, chwały. Byli bracia, ich pokorny Pan i prostota. ... Czytaj Ewangelie ze zrozumienim i nie pisz bzdur. Pokój nie był nędzny, nikt nie siedział, a leżeli na posłaniach, nie na ziemi. W owych czasach nie było krzeseł. Była hierarchia, Chrystus był przewodniczącym i celebransem jednocześnie. Ponadto Piotr był pierwszym spośród Dwunastu, wyróznieni byli jeszcze Jan i Jakub.
V
vaticanista
9 stycznia 2014, 12:25
Jakoś zniknął po konklawe  kardynał Angelo Sodano . Czy może ks. Stopka wie co się z nim dzieje? ... Nie zniknął. Po prosto zrobił swoje, tzn. wywindował na konklawe Bergoglio, który teraz grzecznie przywraca w Watykanie i wszędzie gdzie można mafię sodaniańską (nieco odsuniętą przez Ratzingera). Sam Sodano może teraz odetchnąć i bezpiecznie rozkoszować się emeryturą, oczywiście czuwając dyskretnie.
P
Pio
9 stycznia 2014, 11:53
Tradycja mimo że może być piękna, w gruncie rzeczy nie ma nic wspólnego z Chrystusem. On nie powiedział słowa po łacinie, ani nie wspomniał o kolorach fatałaszków. Pierwsza Eucharystia odbyła się w jakimś nędznym pokoju a wszyscy leżeli-siedzieli na ziemi. Nie było formułek, hierarchii, chwały. Byli bracia, ich pokorny Pan i prostota. Dla tradycjonalistów to wręcz świętokradztwo. Pewnie niejeden Jezusa by nawet wyszydził, że śmiał tak bardzo bóstwo pokalać.. Tradycja nie może brac góry nad Ewangelią. A Papież tak jak kiedyś św. Franciszek wbrew czysto-ludzkim ramom szukał własnie Chrystusa, dlatego nie boi się rezygnować z tych ozdobników, często już w dzisiejszych czasach zbędnych lub nawet szkodliwych.
H
herezja?
9 stycznia 2014, 07:24
Są poważniejsze problemy niż tytuły - schizma w niemieckim KK - to co głosi arcybiskup Zollitish to jawna herezja i papież powinien już zareagować
K
katakumbowy
9 stycznia 2014, 05:38
czekamy na abdykację, i nowego papieża Tradycji katolickiej . Katolicka tradycjia żyje w katakumbach
A
Ania
9 stycznia 2014, 01:35
Ale wszyscy chyba przyznamy, że tytuły prałata i infułata były w dzisiejsyzm Kościelne postrzegane jako coś staromodne, dawne, archaiczne i mało zrozumiałe? Nie oceniam tu czy należało je likwidować czy nie, tylko akcentuję, że były postrzegane jako znak archaiczności jakiejś. ...Zgadza się tytuł ``Mój Panie`` używaliśmy w Średniowieczu, a ten właśnie tytuł stosuje się po angielsku, francusku, hiszpansku i włosku ... Papież nie zna polskiego, ale doskonale wie co oznacza Monsignor i co ludzie o tym myślą.  (Vatican Radio) The Secretariat of State of the Holy See on Tuesday issued a statement explaining the change in practice Pope Francis has instituted regarding the granting of the ti<x>tle of Monsignor. By circular letter sent to the world’s Nunciatures, the Secretariat of State has informed Bishops’ conferences that, in the world’s Dioceses, the only ecclesiastical ti<x>tle henceforth to be conferred shall be “Chaplain of His Holiness”, to which the appellation, “Monsignor”, shall correspond. The ti<x>tle shall be conferred only upon priests who have reached the age of 65. The circular further clarifies that the use of the ti<x>tle, Monsignor, in connection with certain major offices – where this is a cultural practice – (eg . Bishop , the Vicar General of the Diocese, inter alia) remains unchanged. With regard to the Roman Curia, no change has been made either in the ti<x>tles or in the use of the appellation, Monsignor, these being connected to the offices entrusted, and to the service performed. The rule has no retroactive effect . Those, who received a ti<x>tle in the past, keep it.
W
wector
8 stycznia 2014, 23:31
Jakoś zniknął po konklawe  kardynał Angelo Sodano . Czy może ks. Stopka wie co się z nim dzieje?
N
nic
8 stycznia 2014, 22:07
a Franciszk widzi brak tej świadomości kleru, jego oddalanie się od realiów i ludzi w nich żyjących...dlatego sam tak częso wychodzi tym realiom i ludziom na przeciw.. do zapomnianych.. do bezdomnych, migrantów, chorych..do tych którzy są niewidoczni z wysokich foteli, ze względu na "odległość".
J
joel
8 stycznia 2014, 21:42
może o to chodzi Franciszkowi, by uwolnić duchowieństwo od chęci karierowiczostwa, zdobywania tytułów. ... W dodatku im wyższy stołek, tym mniejsza świadomość czym żyją przeciętni ludzie.
G
gość
8 stycznia 2014, 19:22
Papież Franciszek zna dobrze blaski i cienie ludzkiej natury oraz niebezpieczeństwa na nią czyhajace w każdym stanie i zawodzie. Ja marzę jeszcze o tym aby do duchownego mówić bez patosu i po prostu: księże,ewentualnie księże proboszczu, księże biskupie, księże kardynale, ojcze duchowny a do papieża Ojcze Święty, czy dożyję takich czasow..?. Po co i na co komu przydługie tytuły w Kościele..?
T
tak
8 stycznia 2014, 18:30
Czekam na poważne reformy Papieża Narazie to jest pudrowanie.
N
nic
8 stycznia 2014, 18:08
gdy człowiek ma do czynienia z hierarchią, z możliwością awansu, może odezwać się w nim chęć ich zdobywania i karierowiczostwa. Gdy nie ma takiej możliwości, to nie rodzi się w nim myśl, jakby tu się wspiąć po szczeblach, a przesuwa się ku myśli: jakby tu się wspinać ku byciu lepszym. może o to chodzi Franciszkowi, by uwolnić duchowieństwo od chęci karierowiczostwa, zdobywania tytułów.
D
Dawid
8 stycznia 2014, 17:49
Ale wszyscy chyba przyznamy, że tytuły prałata i infułata były w dzisiejsyzm Kościelne postrzegane jako coś staromodne, dawne, archaiczne i mało zrozumiałe? Nie oceniam tu czy należało je likwidować czy nie, tylko akcentuję, że były postrzegane jako znak archaiczności jakiejś.
T
tomek
8 stycznia 2014, 17:36
A ja uważam tak, papież ma pełnie władzy w Kościele, jest to decyzja nalezaca do charakteru wewnetrznych w Kościele. Papież ma prawo tak wprowadzić nowe tytuły, jak i zlikwidować juz istniejace, ma prawo stworzyc, zmodyfikować badz zlikwidowac kazda strukture wewnetrzna w Kościele. To jest arbitralna decyzja papieża. Ani podwładni, ani tym bardziej świeccy(zupelnie ich to nie dotyczy), nie powinni sie wypowiadac. Szkoda jeszcze ze kazdy poczawszy od jazmiga a skonczywszy na proboszczach, biskupach, kardynalach zrobi sobie liste zyczen, a papiez powinien pokornie z spuszczona glowa je wszystkie spelniac. W Kościele jest hierarchia, a papież Franciszek jest naprawde dobrym przełożonym. Z wielu diecezji księza marza, żeby tylko ich biskup byl taki. Nie wszystkim jest to dane. 
M
Monsignor
8 stycznia 2014, 16:35
Na codzien nie uzywamy czesto i nie znamy znaczenia tytulow pralat i infulat. Gdyby taki sondaz zrobiono wsrod zwyklych katolikow mowiacych po wlosku, francusku, angielsku ... gdzie uzywa sie slow: Monsignore, Mon Seigneur, Monsignor, ktore oznaczaja doslownie zwrot: Moj Panie, reakcja bylaby inna. Duchowni i  pozostali katolicy niemowiacy po polsku przyjeli te decyzje z zadowoleniem.
jazmig jazmig
8 stycznia 2014, 16:32
@Chris Nie rozumiem dlaczego autor jazmig uważa, że Papież odnosi się do tytułów lekceważąco. Uważam to za nadinterpretację i nie rozumiem skąd taki wniosek. ... OK, papież traktuje te tytuły z szacunkiem i dlatego je zlikwidował. Jest to objaw szacunku dla tytułu prałata i infułata, a nie lekceważenia. Szacunek w tym przypadku objawia się w ten sposób, że uznaje się te tytuły za niepotrzebne i likwiduje się je. pasi?
U
Uważający
8 stycznia 2014, 15:29
ad Tommy To nie kwestia sprawdzania, to kwestia autora. Cierpi, bo nie będzie prałatem. Na proboszcza się pewnie nie nadaje, skoro tak pisze i pisze.
T
Tommy
8 stycznia 2014, 13:28
Czy ktoś kompetentny sprawdza wam te artykuły zanim je opublikujecie? 
C
Chris
8 stycznia 2014, 13:02
Nie rozumiem dlaczego autor jazmig uważa, że Papież odnosi się do tytułów lekceważąco. Uważam to za nadinterpretację i nie rozumiem skąd taki wniosek.  Likwidacja tytułów kościelnych nie grozi Kościołowi, a jedynie (moim zdaniem) może mu pomóc - pomóc w tym sensie, że dziś w większości duchowieństwo jest atakowane za nieskromność, życie ponad stan, butę, pychę itd, itd. Póżniej każda wypowiedź Papieża na temat upraszczania i uskromniania Kościoła budzi wielki aplauz, co rodzi kolejne dziwne sytuacje, np. dziki zachwyt części osób świeckich, które widziałyby księży w worach pokutnych. To z kolei wywołuje niesmak u osób duchownych, którzy czują się nazbyt atakowani za to co mają i rodzi się w nich poczucie, że ci pierwsi nie daliby im prawa do niczego. Wiadomo, że ani nadmierna wybujałość tytułów, władzy, sławy, pieniędzy, ani też skrajne ubóstwo nie jest dla nikgo dobre, jak nie są dobre żadne skrajności, dlatego tę decyzję Papieża uznaję jako znalezienie tego złotego środka. 
C
chrysorroas
8 stycznia 2014, 12:53
Bergoglio znowu zaszalał dla poklasku, pozorów i zasłony dymnej. On bynajmniej nie zamierza likwidować "dworu", lecz jedynie poustawiać po swojemu. I widocznie potrzebuje takich gestów, żeby przesłonić czy lepiej sprzedać inne posunięcia. Zresztą fakty świadczą jednoznacznie: takiego kumoterstwa i windowania kolesi (wraz z brutalnym wyrzucaniem niekolesi) jak za Bergoglio nie było w Watykanie od stuleci.
jazmig jazmig
8 stycznia 2014, 12:25
lekceważące wzruszanie ramion nad "nieistotnością likwidacji paru barwnych lamówek i kolorowych szatek, które służą głównie do upstrzenia kościelnych prezbiteriów" oraz satysfakcję ze skrócenia wstępów do kazań i homilii "o kilka witanych z racji tytułów osób", również uważam za reakcję nietrafioną. Sprowadza ona decyzję Franciszka jedynie do kosmetycznego usuwania zbędnych ozdobników czy też przypadkowych narośli ze zdrowej i niezachwianej konstrukcji struktur Kościoła. Skoro papież traktuje te tytuły lekceważąco, to dlaczego świeccy mieliby je traktować inaczej. Gdybym był prałatem i infułatem, to natychmiast po ogłoszeniu decyzji papieża zrezygnowałbym ze swojego tytułu, który wg. papieża nic nie znaczy. To sygnał, że poważnie zagrożone jest postrzeganie kościelnych struktur i instytucji jako elementów dworu. Nie, nie jest zagrożone postrzeganie instytucji kościelnych jako dworu, bo gdyby tak było, to papież powinien zacząć od siebie. Jest biskupem Rzymu i nikim więcej. Jasne jest, że jako biskup Rzymu jest zwierzchnikiem pozostałych biskupów, ale to wszystko. Dlatego powinien zrezygnować ze swoich białych szat, które nosi. Będąc konsekwentnym, powinien zlikwidować tytuły kardynałów i arcybiskupów. A tak, to likwidacja dwóch małoważnych tytułów jest typowym dla Franciszka pijarowskim gestem - i niczym więcej.