Gdy syn nie chce chodzić do kościoła

Wojciech Żmudziński SJ

Wielu rodziców żali się, że ich dorastające dzieci nie chcą chodzić do Kościoła. Próbują wywrzeć na nich presję, by poszły wreszcie do spowiedzi, by uczestniczyły we Mszy św. Od samego rana w niedzielę zaczyna się gderanie matki i stanowczy opór zbliżającego się do pełnoletności syna.

Wiele matek nie ustaje w modlitwie i naleganiach. Nieraz próbują przekonać płaczem lub szantażem. Czynią to z troski o przyszłość syna lub córki. Pragną, by ich dzieci były kiedyś przykładem wiary dla swojego potomstwa. Czasem sięgają do gróźb, czasem starają się wzbudzić w nich poczucie winy. Ale czy w tym wszystkim mają rację?

Kiedyś pomagałem proboszczowi podczas kolędy. Zapukałem do kolejnych drzwi w dużym bloku mieszkalnym, spodziewając się samotnej pani w średni wieku. Otworzył mi czterdziestoletni mężczyzna i poprosił do środka.

- Proszę księdza, moja mama trafiła do szpitala. Nie wiem, jak długo jeszcze pożyje. Prosiła mnie, abym w jej mieszkaniu poczekał na księdza. Mieszkam w sąsiedniej miejscowości, ale wiem, jak ważna była dla niej tegoroczna wizyta księdza. Dlatego przyjechałem. Moja mama zawsze modliła się o to, bym był dobrym człowiekiem, abym był zdrowy i mądry. Teraz ja chcę się z księdzem o jej zdrowie pomodlić. Czy nie przeszkadza księdzu, że jestem ateistą?

Spojrzałem na jego szklące się od wzruszenia oczy i zacząłem od znaku krzyża. Przeżegnał się razem ze mną i, nie czekając, rozpoczął "Ojcze nasz, któryś...". Modliliśmy się razem wpatrzeni w ustawiony między palącymi się świecami krucyfiks. Sam wszystko przygotował na wizytę księdza.

Jestem przekonany, że ta modlitwa kochającego swoja matkę ateisty i zaskoczonego księdza była miła Bogu. Wierzę, że Bóg zatroszczy się o to, by ów człowiek doświadczył Jego miłości. A cóż więcej do wiary potrzeba?

Groźbami i emocjonalnym szantażem można osiągnąć jedynie posłuszeństwo, ale takie metody nigdy nie doprowadzą do pogłębienia więzi z rodzicami, a tym bardziej z Bogiem. Gdy kolejna matka pyta mnie, co ma zrobić, by jej dorosły syn zaczął znów chodzić do Kościoła, mam jedną odpowiedź: módl się z miłością i nie ustawaj, nie przestawaj towarzyszyć mu modlitwą w jego pogmatwanym, być może, życiu. To wystarczy, bo miłość jest większa od wiary. Cierpliwy Bóg sam twego syna odnajdzie. Jemu bardziej na nim zależy niż Tobie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy syn nie chce chodzić do kościoła
Komentarze (52)
AK
Anna Kowalska
6 stycznia 2018, 00:14
Mnie skutecznie do chodzenia do kościoła zniechęca katechetka mojego syna. Nie jestem zbyt religijna osobą ale syn chodzi na religię i nie negeuje tego co się na niej uczy, nawet co niedziela prowadziłam go do kościoła aby miała karteczkę z mszy. W tym okresie  otrzymał dwie 5 za nauczenie się modlitw, 5 za wykonanie rysunku na podstawie przeczytanego fragmentu  Pisma Świetego. Dziś mu pani postawiła za zeszyt 3 za zeszyt ćwiczeń 4- (sprawdzany raczej na oko poprzez przelecenie zrokiem po całości). Ocena semestralna 4. Proszę mi powiedzić co musi zrobić 7letnie dziecko aby mieć z religii 5 jeżeli jeszcze pisanie mu zbytnio nie idzie i nie lubi kolorować. Co w końcu jest oceniane. Moje dziecko ma większa wiedze z religii niż ja, interesuje się tym co słyszy tam, ma rózne dylematy o podłozu religijnym.  Przy takim podejściu wypiszę go z religii i będę miała święty spokój.
AB
~Adam Bujas
26 listopada 2019, 10:32
Najpierw Ty pogłębij swoją wiarę a potem domagaj się lepszych ocen. A po wypisaniu syna z religii to będziesz miała spokój ale nie swięty.
SM
studentka monika
2 marca 2014, 20:07
Czasem młodzież nie chodzi do kościoła bo niestety tak jak pani Maria napisała Ojcowie nie daj a przykładu wiem to bo u mnie ojciec nie chodzi i brat też, ale myślę, że młodzi ludzie poprostu nieraz są wygodni albo też widząc w mediach i słysząc w  radiu czy czytając gazety  co się dzieje wśród księży to mogą mieć wątpliwości w wierze. Myślę, że warto się modlić za młodzież bo jest młodzież która nie chodzi do kościoła bo poprostu się zagubiła, albo jest poraniona.
GZ
grzyb z lasu
5 listopada 2013, 16:56
"Polski Duch Narodowy związany jest z Tradycyjnym Katolicyzmem. Religię tą nadano nam na Chrzcie, i jej przez wieki bronili nasi Przodkowie. Jeśli odrzucimy Tradycję Katolicką, odrzucimy część Polskości. Judaizacja katolicyzmu, modernizm, ekumenizm, synkretyzm religijny są ogromnymi zagrożeniami dla Tradycji Katolickiej, a co za tym idzie - Tradycji Polskiej. Wierność Polskości to wierność Tradycji Katolickiej, a nie żadnym modernistycznym nowinkom czy judeochrześcijańskim eksperymentom". - Piotr Marek ... Bredzisz, bracie, aż szkoda słuchać. Od kiedy to katolickość jest jedynym wyznacznikiem polskości?
MM
mala mi
5 listopada 2013, 14:29
=12pxAle żeby odejść od wiary ojca ... to najpierw ojciec tą wiarę musi mieć. ... Ładnie i prawdziwie napisane :-)
B
bo
5 listopada 2013, 13:36
Być rodzicem to wielkie wyzwanie :)
5 listopada 2013, 13:00
Pytanie do ksiedza: Oczywiscie z góry zaznaczam, że zgadzam się z akapitem dotyczącym nieustannej modlitwy z miłością itd., bo to uważam za rzecz niebędną.  Ale co ksiądz proponuje, kiedy dziecko nei chce pomagac w domu, nie chce zmywac naczyć, nie chce odrabiać lekcji... ba ww końcu oświadcza, że nie chce chodzić do szkoły!!! Należy się modlic i pozwolić dziecku na wagary ?! Nalezy wychowac go na rozpieszczonego bachora (przepraszam za określenie)  przy bezstresowym wychowaniu?  Widac nie ma ksiądz chyba pedagogicznego wykształcenia i doświadczenia, dlatego, że dziecko się buntuje (NORMA), a z drugiej strony BARDZO potrzebuje autorytetu, jasno określonych granic i wręcz dyscypliny, która daje mu w młodym wieku przy nieukształtowanym charakterze poczucie bezpieczeństwa i świadomosć tego, że ktoś się o niego troszczy, nad nim czuwa i nie sporwadzi go na manowce. To pragnienie jest w sercu każdego młodego człowieka, chociaż na zewnątrz się przeciwko temu buntuje. Mam tez nadzieję, że nie muszę tu zaznaczac, że nie chodzi mi o sytuację w których rodzice nie szanują wolności dziecka i uznają je za swoją własność. Nie takie skrajności mam na myśli. Moze lepsze radą, albo chociazby dodatkową do modlitwy była katecheza dla rodziców jak rozmawiac z młodymi, aby ich zachęcić do Kościoła, jaką konkretnie postawę przyjąć, jak rozmawiać i o czym. Potrafi ksiądz?
A
Agata
30 października 2013, 18:39
posłuszeństwo i obowiązek po refleksji nad tekstem dochodzę do wniosku, że koniecznie należy uzupełnić rozważania autora o pojęcia zawarte w tytule. myślę, że sa to narzędzia, które przysługują rodzicom w stosunku do swoich dorastających dzieci. mniej lub bardziej są one obecne we wszystkich obszarach wychowania, więc nie widzę powodu, dla którego nie mogłyby być zastosowane w wychowaniu do wiary. do posłuszeństwa i obowiązkowości odwołujemy się w dojrzałym życiu zawodowym, społecznym i rodzinnym. dlaczego by więc rodzice mieli się odwoływać jedynie do modlitwy. mogą oczekiwać od swoich dzieci/młodzieży posłuszeństwa i poszanowania obowiązków religijnych czy zasad moralnych. siłą rzeczy wiąże się z tym pewna polityka perswazji a nawet sankcji, która przeciez nie musi być utożsamiana z pogwałceniem godności swojego dziecka. . Ja bym tak bardzo nie zachwalała posłuszeństwa i sankcji. Moze to prowadzić do duchowości fasadowej. Z drugiej strony myślę, że lepiej jest zachęcać dziecko lub nastolatka do wytrwałości - ona jest niewatpliwie cnotą, która przy okazji może okazać się bardziej atrakcyjna od posłuszeństwa... Oczywiście, czasem nakaz może miec skutki pozytywne - dla dzieci do 14 - 15 roku życia. Później chyba już warto zacząć stosowac inne metody, zresztą to zalezy też od dojrzałości takiego dziecka oraz klimatu rodzinnego. Prosze pamiętac o przekorze i buncie, charakterystycznych dla wieku dojrzewania :)
KC
każdy chce być panem
30 października 2013, 15:56
PS niezbyt marzy mi się wizja Kościoła z wiernymi sprowadzonymi do poziomu poddanych. kapłan jest sługą, służy Bogu i ludziom, godność jego urzędu nie polega na władzy i wywyższaniu się.... a ja mam zastrzeżenie do szafarzy świeckich,  którzy umniejszają  godności kapłana, i kobiety podające komunię św. bardzo częste na zachodzie, to już zupełnie przeczą godności kapłańskiej ....   Sobór byłby piękny gdyby nie nadużycia modernistów, "swąd szatana wdarł się wtedy do KK" jak powiedział papież Paweł VI. I wiedział o tym Prymas Wyszyński i Karol Wojtyła .... i wiedzą o tym tradycjonaliści. Kościół Katolicki zawsze wiązał Tradycję z nowoczesnością a teraz zawzięcie odcina się korzenie. Dlaczego takie ataki były na Benedykta XVI ? Bo chciał naprawić błędy.... i czy to takie ciężkie uklęknąć do Komunii św. i przyjć do ust od kapłana ? Widocznie tak, bo wtedy wyznaje się wiarę w Boga żywego pod postacią chleba a komu o to chodzi ? .... być poddanym Bogu czy światu ?  
P
Paweł
30 października 2013, 14:36
posłuszeństwo i obowiązek po refleksji nad tekstem dochodzę do wniosku, że koniecznie należy uzupełnić rozważania autora o pojęcia zawarte w tytule. myślę, że sa to narzędzia, które przysługują rodzicom w stosunku do swoich dorastających dzieci. mniej lub bardziej są one obecne we wszystkich obszarach wychowania, więc nie widzę powodu, dla którego nie mogłyby być zastosowane w wychowaniu do wiary. do posłuszeństwa i obowiązkowości odwołujemy się w dojrzałym życiu zawodowym, społecznym i rodzinnym. dlaczego by więc rodzice mieli się odwoływać jedynie do modlitwy. mogą oczekiwać od swoich dzieci/młodzieży posłuszeństwa i poszanowania obowiązków religijnych czy zasad moralnych. siłą rzeczy wiąże się z tym pewna polityka perswazji a nawet sankcji, która przeciez nie musi być utożsamiana z pogwałceniem godności swojego dziecka. ... I tutaj znów wydaje mi się potrzebny zdrowy autorytet ojca. I jego osobiste świadectwo wiary. Ale autorytet mozolnie budowany od narodzin dziecka. A i wtedy nie mamy pewności czy dziecko nie odejdzie od wiary ojców. Ale żeby odejść od wiary ojca ... to najpierw ojciec tą wiarę musi mieć.
M
morski
30 października 2013, 14:22
PS2 Jeśli już, to Annibale albo polska wersja Hannibal. Tak na przyszłość.
M
morski
30 października 2013, 14:21
Sacdjo, weź przypadkowego młodego człowieka na mszę trydencką i spytaj czy coś z tego zrozumiał. Spytaj też takowego, czy dostrzega jakieś sprzeczności. Czy znajdziesz potwierdzenie swoich tez? Tak jakby przedsoborowe ględzenie wcale nie istniało PS niezbyt marzy mi się wizja Kościoła z wiernymi sprowadzonymi do poziomu poddanych.
tomasz kijowski
30 października 2013, 13:53
posłuszeństwo i obowiązek po refleksji nad tekstem dochodzę do wniosku, że koniecznie należy uzupełnić rozważania autora o pojęcia zawarte w tytule. myślę, że sa to narzędzia, które przysługują rodzicom w stosunku do swoich dorastających dzieci. mniej lub bardziej są one obecne we wszystkich obszarach wychowania, więc nie widzę powodu, dla którego nie mogłyby być zastosowane w wychowaniu do wiary. do posłuszeństwa i obowiązkowości odwołujemy się w dojrzałym życiu zawodowym, społecznym i rodzinnym. dlaczego by więc rodzice mieli się odwoływać jedynie do modlitwy. mogą oczekiwać od swoich dzieci/młodzieży posłuszeństwa i poszanowania obowiązków religijnych czy zasad moralnych. siłą rzeczy wiąże się z tym pewna polityka perswazji a nawet sankcji, która przeciez nie musi być utożsamiana z pogwałceniem godności swojego dziecka.
BP
brak Polskiego Ducha Narodowego
30 października 2013, 10:12
A co jeśli dziecko odrzuca KK, a zaczyna chodzić np. do kościoła protestanckiego? Trudno znaleźć dwie bardziej przeciwstawne koncepcje religijne; które wyrastają pozornie ze wspólnego pnia. Ci spośród katolików ; którzy wierzą w bajkę o wspólnym pniu chrześcijańskiego drzewa; z którego wyrastają gałęzie kolejnych wyznań - katolickiej; luterańskiej; zwinglańskiej; kalwińskiej; anglikańskiej itd. – zapominają; że odłamy protestantyzmu powstały w wyniku rebelii wymierzonej w jedność Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Słyszy się dziś "należy szukać tego co łączy; a nie tego co dzieli..." Ale co może łączyć katolika z protestantem? Gdzie istnieje płaszczyzna realnego porozumienia dogmatycznego?" Św. Józef Sebastian Pelczar.
BD
brak ducha i przykładu !
30 października 2013, 10:10
"Polski Duch Narodowy związany jest z Tradycyjnym Katolicyzmem. Religię tą nadano nam na Chrzcie, i jej przez wieki bronili nasi Przodkowie. Jeśli odrzucimy Tradycję Katolicką, odrzucimy część Polskości. Judaizacja katolicyzmu, modernizm, ekumenizm, synkretyzm religijny są ogromnymi zagrożeniami dla Tradycji Katolickiej, a co za tym idzie - Tradycji Polskiej. Wierność Polskości to wierność Tradycji Katolickiej, a nie żadnym modernistycznym nowinkom czy judeochrześcijańskim eksperymentom". - Piotr Marek
N
Nulja
29 października 2013, 21:13
@ sacdjo Dlaczego herezja? Może to głupio zabrzmi ale nie bardzo się znam i chciałabym poznać Wasze zdanie.
N
Nulja
29 października 2013, 20:58
A co jeśli dziecko odrzuca KK, a zaczyna chodzić np. do kościoła protestanckiego?
A
Agata
29 października 2013, 18:23
@Rodzice - chyba każdy ma taka osobę w rodzinie... U mnie to jest siostra To pięknie, że modlicie sie i rozmawiacie z córką:) Jednak ja znam zakończenia tych rozmów...  Na pocieszenie powiem, że moja mama kiedyś sie zbuntowała i przestała chodzic do Kościoła. Ale wróciła. Bo dzieci chciały chodzic do kościoła;) Nigdy nie wiemy kogo Pan Jezus postawi nam na drodze - ja też modlę sie za siostrę.  I zacznę przez wsawiennictwo św. Moniki!
R
Rodzice
29 października 2013, 14:14
Mamy podobny problem z dorosłą córką. Wychowaliśmy Ją w wierze rzymsko-katolickiej, przyjęła wszystkie sakramenty. Teraz już nie chodzi do Kościoła, nie przyjmuje sakramentów. A miała i ma nadal dobry przykład.Tłumaczenie, że nie można oddzielać wiary w Boga w wiarę w Kościół (w księży)- nie pomaga. Modlimy się o nawrócenie za wstawiennictwem m. in. św. Moniki. Jest jej z tym wygodnie, a na nasze nalegania odpowiada że Pan Jezus nikogo nie przymusza do wiary. To tak- ma rację , lecz co dalej? Co ze zbawieniem wiecznym?
M
matka
29 października 2013, 11:32
dziękuję za nadzieję...
H
heniek
29 października 2013, 11:12
kiedy dzieciak nie chce chodzic do kosciola nalezy sie cieszyc , jest szansa ze bedzie isc smialo przez zycie bez religijnej ciemnoty no i nie bedzie placic na utrzymanie darmozjadow i nierobow w czarnych kieckach
P
Pawel
29 października 2013, 10:37
Rozsądny tekst. Ale niestety zupełnie pomija przyczyny braku zainteresowania u normalnych młodych ludzi banalnym NOM-em i modernistycznym ględzeniem... ... To ja jeszcze poproszę normalnego młodego o wyjąsnienie skrótu NOM.
E
ewa
29 października 2013, 10:31
Dziekuję. Dostałam odpowiedź. Nie przestanę:)) Miłego dnia
M
morski
29 października 2013, 10:13
Rozsądny tekst. Ale niestety zupełnie pomija przyczyny braku zainteresowania u normalnych młodych ludzi banalnym NOM-em i modernistycznym ględzeniem... ... ROTFL! Tak, już widzę jak młodzież tysiącami garnie się na "niebanalną" mszę przedsoborową, której nie rozumie ani słowa, jak entuzjastycznie akceptują feudalną pozycję księży i jak odrzucają zasadę wolności religijnej
A
Agnieszka
29 października 2013, 08:49
Mądra i wartościowa rada. Ja, z pomocą Bożą, doszłam do niej jakiś czas temu. Ale najpierw przerobiłam: prośbę, groźbę, a nawet szantaż. Gdy ma się dziecko, będące przy Kościele wiele lat, a tu nagle zwrot o 360 stopni, to dla  matki zawsze jest szok. W pierwszym odruchu próbuje się "załatwić" sprawę po ludzku. Dopiero Bóg uczy mądrości. Nic nie dzieje się bez przyczyny i nic nie jest na marne. Dziś patrzę jak Pan Bóg, przez tą sytuację zmienia całą moją rodzinę (mnie , męża, dziadków, ludzi w Kościele, którzy przyczynili się do odejścia mojego syna,  a nawet wujków i ciocie), bo wszyscy modlimy się o powrót do Boga mojego dziecka. Bóg uczy nas miłości, tej prawdziwej i pełnego zaufania MU. Ja wiem, że mój syn wróci do Kościoła, mało tego, wiem, że jeszcze jego miłość do Boga, będzie ogromna, bo wiem, że to co się z nim stało, Bóg dopuścił  by nas wszystkich zmienić.
MA
M ateusz
29 października 2013, 02:23
wyglada na to ze dzieciaki sa coraz madrzejsze i ciezko im sprzedac religijne urojenia pasterzy koz z przed dwoch tysiecy lat.... czyli jest szansa ze Polska wyzwoli sie z wladania facetow w czarnych kieckach
Wojciech Żmudziński SJ
28 października 2013, 23:27
Super zdjęcie w ukraińskiej wersji artykułu: [url]http://dyvensvit.org/articles/102062.html[/url]
M
mira
28 października 2013, 22:34
Kiedy po raz pierwszy mój syn stwierdził, że nie idzie w niedzielę na mszę, mój małzonek chciał rozwiązać problem po swojemu "siłowo". Masz iść! To wywołało jeszcze większy opór. Ja zaś powiedziałam krótko - do szkoły musisz chodzić " z urzędu". Do Kościoła MOŻESZ. W kwestii duszy to TY decydujesz o sobie. Ja o swoją duszę dbam i idę, nawet jak mi się nie chce. Zrobisz, jak uważasz.  Po czym wyszłam zostawiając mu czas na przemyślenie. Z ulgą zobaczyłam jak w ostatniej chwili wpadł do Kościoła na początek mszy. Od tej pory nie było tematu. Może komuś przyda się ta rada. 
A
adamiela
28 października 2013, 21:40
To był zapewne ochrzczony ateista. Pan Jezus w Ewangelii wg Marka 16, 16 mówi: "Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony." Wiara i jej uprzedniość do Chrztu ma kolosalne znaczenie. Gdy się kolejność zamieni i gdy chrzci się niemowlęta z urzędu, to nie ma co utyskiwać, że dziecko odmawia praktyk religijnych z urzędu. Gdy natomiast rodzice prowadzą dziecko do świadomej decyzji o chrzcie na wyznanie wiary, to mamy do czynienia z chrześcijaństwem dojrzałym. Wtedy kapłaństwo nie jest domeną grupy, ale jest codziennością każdego ochrzczonego z wiary (1P. 2, 5). No, chyba że młodemu człowiekowi chrześcijaństwo kojarzy się z wypełnianiem praktyk a nie z żywą wiarą czynną w miłości, autentyczną, skoncentrowaną na łasce. Może  dlatego Kościół rzymsko-katolicki traci wiernych np. w Brazylii nie na rzecz ateizmu ale na rzecz społeczności ewangelikalnych.
E
elle
28 października 2013, 11:37
Zgadzam się z Pawłem - "bo do tanga trzeba dwoje" można rzec, także w modlitwie. Rodzice razem, a moim zdaniem przede wszystkim ojciec, powinni stanowić wzór dla dzieci. Jeśli ojciec modli się ze swymi dziećmi to "coś w tym musi być". Każdy nastolatek ma prawo do buntu, a ten bunt czasami dotyczy też praktykowania. Było tak w moim wypadku i będzie w wypadku moich dzieci, ale wiem jedno. Jeśli zawsze z mężem będziemy opowiadać im o Bogu jako o dobrym i miłosiernym, ale też i sprawiedliwym Ojcu, to będą o tym pamietać nawet, gdy ogarnie ich bunt. Mam dwóch chłopców, którym często opowiadam o Bogu, ale staram się ciągle przekonywać męża, że to do Niego należy "pałeczka", że to On musi być przykładem i liderem, zwlaszcza dla chłopców... Mama w pewnym wieku idzie w "odstawkę;)" i pozostaje tata, więc jeśli On praktykuje i uważa, że Bóg i "całe to praktykowanie" ma głęboki sens, to może rzeczywiście...?
T
tuptuś
28 października 2013, 11:34
Dziękuję za ten tekst.
TP
taka prawda
28 października 2013, 09:43
Mojemu synowi kazałem nie chodzić do kościoła ale mimo to chodzi. Co mam robić w tej sytuacji?
P
Pawel
28 października 2013, 08:32
Ksiądz cały czas pisze że matka się modli, że prowadzi do komunii, etc. A gdzie ojciec ? Gdzie jego świadectwo wiary ? Myślę, że wielu młodych ludzi ma z tym problem bo problem jest z wiarą ich ojców. Ale cały czas zaznaczam - że to są moje własne przemyślenia wynikające bardziej z obserwacji niż z doświadczenia.
M
Maria
27 października 2013, 23:57
"miłość jest większa od wiary. Cierpliwy Bóg sam twego syna odnajdzie. Jemu bardziej na nim zależy niż Tobie" :)
ET
e tam
27 października 2013, 23:33
Wasze Dzieci Możecie dać im swą miłość, lecz nie wasze idee ponieważ one mają swoje idee. ... Gdyby to była prawda, nie  byłoby wielkich religii liczących sobie tysiące lat.
M
Marcus
27 października 2013, 23:06
Wyjątkowego ateistę ojciec trafił :) Obawiam się, że taki ateista jest 1 na 1.000.000 a co z pozostałymi 999.999 ateistami? Ja się nie dziwię rodzicom, którzy chcieliby widzieć swoje dorastające pociechy w Kościele. Każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka, a nie ma nic lepszego niż kontakt z Bogiem i tym co jest stworzone dla chwały Bożej. Równie dobrze dziecko może się obrazić, że zostało ochrzczone jak było małe i nikt nie dał mu prawa wyboru czy chce być katolikiem czy nie. Ot, taki konflikt interesów. Bardzo trafnie na pewne problemy dzisiejszego świata odpowiedział abp Marek Jędraszewski: [url]http://www.youtube.com/watch?v=Up7n76h-VH0[/url]
KG
Khalil Gibran
27 października 2013, 22:34
Wasze Dzieci Wasze dzieci nie są waszą własnością; są synami i córkami samej mocy życia. Jesteście ich rodzicami, ale nie stworzycielami. Mieszkają z wami, a mimo wszystko do Was nie należą: Możecie dać im swą miłość, lecz nie wasze idee ponieważ one mają swoje idee. Możecie dać dom ich ciałom, ale nie ich duszom, ponieważ ich dusze mieszkają w domu przyszłości, którego wy nie możecie odwiedzać nawet w waszych snach. Możecie wysilać się, by dotrzymać im kroku, ale nie żądać, by byli podobni do Was, ponieważ Życie się nie cofa, ani nie może zatrzymać się na dniu wczorajszym. Wy jesteście jak łuk, z którego wasze dzieci, jak żywe strzały, zostały wyrzucone naprzód; Strzelec mierzy do celu na szlaku nieskończoności i trzyma cięciwę napiętą całą swą mocą, żeby strzały mogły poszybować szybko i daleko. Poddajcie się z radością rękom Strzelca, ponieważ on kocha równą miarą i strzały, które szybują, i łuk, który pozostaje niewzruszony.
27 października 2013, 21:44
Co oznacza modlitwa ateisty? Do kogo się ksiądz z nim modlił? Może do sziwy, albo buddy, albo trzygłowego bożka Wolinian? Gdyby młodzieniec poprosił o modlitwę w intencji jego matki mógłbym to zrozumieć, ale modlitwa z kimś, kto nie wierzy, że jest Ktoś, kto tej modlitwy wysłuchuje, to dla mnie świętokradztwo. ... Pytanie, co oznacza być ateistą, zapewne ochrczonym ateistą.
MF
Michał Faflik
27 października 2013, 21:36
Co oznacza modlitwa ateisty? Do kogo się ksiądz z nim modlił? Może do sziwy, albo buddy, albo trzygłowego bożka Wolinian? Gdyby młodzieniec poprosił o modlitwę w intencji jego matki mógłbym to zrozumieć, ale modlitwa z kimś, kto nie wierzy, że jest Ktoś, kto tej modlitwy wysłuchuje, to dla mnie świętokradztwo. ... Nie żebym chciał być adwokatem księdza, ale skoro facet przygotował krzyż, i prosił do modlitwy księdza katolickiego w intencji swojej matki, wierzącej w Boga, to skąd u Ciebie takie wątpliwości do Kogo się modlił? Czy to co napisałeś nie jest postawą faryzejską? JP II w Asyżu modlił się z wyznawcami różnych religii, no ale może Ty jak niektórzy uważasz go za masona...i nic to dla Ciebie nie znaczy. Wspomnę na Ciebie w swojej dzisiejszej modlitwie do Boga Jedynego.
J
jac
27 października 2013, 21:23
Potwierdzam, mam trójkę już dorosłych. Jedyną drogą jest pełna miłości modlitwa rodziców. Niektórzy rodzice myślą, że łączy ich z dziećmi jakaś niewidzialna pępowina, że można dowolnie sterować tymi istotami, wszak to ciała z naszego ciała. Jak nie będzie chodzić do kościoła - to kilka klapsów po pupie :-). Nic bardziej błędnego. Bóg dał każdemu człowiekowi wolną wolę od momentu poczęcia. Dzieci nie są jakimiś naszymi bezwolnymi klonami; są suwernennymi niezależnymi ludźmi, mogą zrobić z własnym życiem to co im się podoba. Tylko modlitwa i świadectwo miłości rodziców jest jedyną włąściwą drogą i niestety efekt nie zawsze będzie zgodny z oczekiwaniem.
M
Magdalena
27 października 2013, 21:05
…nie da się tu nikogo do niczego zmusić, ani wyręczyć, bo i człowiek i Bóg mają wolną wolę. A gdy naprawdę poznamy Jezusa nigdy już od Niego nie odejdziemy.
J
Janek
27 października 2013, 20:01
Szeroko ten temat, uwzględniając przy tym różne sytuacje rodzinne, omawiają Monika i Marcin Gajdowie w audiobooku pt.: "Rodzice w akcji" (książka chyba też wyszła). Jak np. postępować w tym względzie z uczniem podstawówki a jak z nastolatkiem, czy zmuszać do wspólnej rodzinnej modlitwy czy pozwolić dziecku modlić się na swój sposób, jak rozmawiać z dzieckiem, które np. oświadcza, że jest zafascynowane buddyzmem? Gorąco polecam.
M
Mac
27 października 2013, 19:51
Co oznacza modlitwa ateisty? Do kogo się ksiądz z nim modlił? Może do sziwy, albo buddy, albo trzygłowego bożka Wolinian? Gdyby młodzieniec poprosił o modlitwę w intencji jego matki mógłbym to zrozumieć, ale modlitwa z kimś, kto nie wierzy, że jest Ktoś, kto tej modlitwy wysłuchuje, to dla mnie świętokradztwo.
C
ciekawy
27 października 2013, 19:31
Do Pawła; ciekawe co w takim razie robisz na katolicki portalu?
R
Renata
27 października 2013, 19:31
Nigdy nie zmuszałam syna do chodzenia do Kościoła. Prowadziłam za rączkę, kiedy był mały, przygotowywałam do Pierwszej Komunii. Razem mówiliśmy wieczorem pacierz, czytaliśmy Pismo Święte-takie normalne domowe podejście do spraw wiary,bez jakiegoś parcia i przymusu. Jakoś nie mieliśmy pod tym względem żadnych problemów. Syn się chyba ze swoją Wiarą już urodził. Kiedy był starszy i "świadomy Boga" - jak sam powiedział- został ministrantem, po Bierzmowaniu lektorem. Jestem z niego bardzo dumna, kiedy mówi, że idzie na służbę, kiedy z szacunkiem wyraża się o Bogu i Kościele.
C
Córka
27 października 2013, 19:19
Eh, ja niestety sama muszę chodzić do kościoła, a jak przypomnę Mamie o sakramentach, kościele, spowiedzi - kończy się awanturą. Wszystkim mamom, tatom, córkom i synom życzę wytrwałości w modlitwie o nawrócenie najbliższych!:)
M
Mama
27 października 2013, 18:58
Zgadzam się co do istoty tekstu - potrzeba modlitwy i milości. Natomiast inaczej napisałabym o postwie mam. Sama nią jestem, mam dwóch dorastajacych synów (i cztery córki w bardzo różnym wieku :)) i problem jest mi znany. Syn Starszy ma sporadyczny kontakt w kościołem, ale potrafi modlić się z nami np. przed posiłkiem lub podczas świąt (gdy przyjeżdża do domu), syn Młodszy, jako że na stałe nadal przebywa w domu, siłą rzeczy uczestniczy w naszej powszedniości. Owszem pilnuję, aby wychodził na niedzielną Mszę Świetą. Pilnuję praktyk religijnych na tyle, na ile mogę. Gdy potrzeba tłumaczę i rozmawiam. Oczywiście, modlę się także za synów i za wszystkie dzieci. Nie wynika to z moich ambicji. Mam świadomość, że nad naszymi dziećmi jest Pan Bóg i tak, jak dał wolność mnie, tak samo dał ją naszym synom. I tu dochodzę do sedna mojej tezy: otóż uważam, że jest moim obowiązkiem wobec Pana Boga wypełniać moje powołanie do bycia matką i do bycia katolikiem. Jednym z elementów tej postawy jest "nastawać w porę i nie w porę". Synowie nasi wiedzą i widzą na codzień, jak ważną rolę odgrywa Pan Bóg w naszym życiu i że to nie jest dla nas zabawa. Widzą, że wszystkie sprawy odnosimy do Niego. Byłoby niekonsekwencją i niepoważne z naszej strony, gdybyśmy nie zachęcali do szukania go poprzez wypełnianie praktyk religijnych. To tak, jakbyśmy naszym dzieciom powiedzieli: "dla nas Pan Bóg jest ważny, Jezus jest naszym Zbawicielem, ale wy możecie robić, co chcecie..." Wiedzą i mają dostetczną świadomość, kim jest Bóg. Ja nie ściągam na siebie grzechu zaniedbania, a moja postawa jest w ten sposób spójna i jednoznaczna. 
P
Paweł
27 października 2013, 18:28
Mnie tam, żaden płącz nie wzrusza, i żadne gadanie, a nawet wręcz przeciwnie jeszzce bardziej odpycha o kościoła. Nie potrzebuje Kościoła i koniec..., są inne dogłębsze religie
T
Tomek
27 października 2013, 17:50
Dziekuje i gratuluje ksiedzu tego budującego tekstu. @Wojtek Rych Nie zawsze jest tak jak pan pisze. Czasami nawet w bardzo dobrych rodzinach, głeboko wierzących, zdarza się ze dziecko, dzieci odchodzą od wiary. Nie jest to wtedy wina rodziców. Poprostu każdy człowiek na swój sposób układa życie i ma swoją drogę do Boga, czasami wraca po 30 latach, ale to jest dopiero powrót, silne doświadczenie Boga. Jednak warto się nieustannie modlić za swoje dzieci, niezależnie jak poczynają w swoim życiu, bo to jest własnie miłosc. @jazmig Gratuluje panu tego pozytynego i radosnego koentarza. Mam nadzieje że będziemy mogli częściej czytać takowe z pana strony:)
jazmig jazmig
27 października 2013, 16:58
Zgadzam się z autorem. Jedyną sensowną drogą prowadzącą ku temu, żeby dziecko wróciło do Kościoła, jest modlitwa. Modlitwa codzienna, nieustająca, pełna wiary i ufności w Pana. Skoro św. Monika wymodliła tę łaskę dla swojego syna, może to samo każde z nas.
WR
Wojtek Rych
27 października 2013, 16:53
Też mam jakieś obserwacje relacji. Jest taka pieśń śpiewana chyba coraz rzadziej: Bóg jest Miłością. Ale gdzie tę Miłość może znaleźć Młody człowiek? Z tych moich obserwacji wynika, że jak ''odstaje'' od pragnień Rodziców, czy nawet może częściej Matek; to w domu rodzinnym nie zobaczył Miłości Prawdziwej. Jednoczącej dusze Rodziców. Brak Prawdy Miłości; tylko co najwyżej Poprawność. Czyli Bóg na "Kolumnie Wysokiej". Ustawiony z jakiegoś powodu: Tradycja, Oczekiwania ... ale chyba nie Miłość właśnie. I to jak myślę jest ten ''brak wzorca'' w domu rodzinnym. Jest pragnienie ciągu poprawności, ale ta ''Gleba'' przynosi ''takie'' a nie inne te ocekiwane owoce.
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2013, 16:23
     Pierwszym kościołem jest rodzina. Dziecko przyswaja sobie wzory podpatrzone w domu. Jest świetnym obserwatorem naszych suikcesów, ale i niepowodzeń. Moje dzieci ( w wieku 45, 39, 38 i 30 lat) do dziś wspominaja różne sytuacje z dzieciństwa i widzę, że były surowymi, choć przeważnie sprawiedliwymi recenzentami.       Potem dochodzi szkoła i grupa rówieśnicza. Dziś przważnie możemy mieć wpływ na wybór szkoły, choć w starszych latach już mniejszy. Podobnie z grup rówieśniczą. Jeśli dziecko ucieka do kolegów to może trzeba zastanowić się od czego ucieka. Amerykanie maja takie powiedzenie- "Czy wiesz co robi teraz twoje dziecko?" Ja bym dodał "Czy godzisz sie na to co robi twoje dziecko?" W skrajnych przypadkach wpływ grupy może być szkodliwy. Albo ustąpimy jako rodzice "tolerancyjni", "partnerzy" etc. albo pokierujemy tymi sprawami. Rodzicami jesteśmy całe życie, choć na różne sposoby.