Głupie zakonnice, służące duchownych

(fot. Jacek Zelek)

Zakonnica w przekonaniu szeregowego kaznodziei jest GŁUPIA. I to się samo przez się rozumie: gdyby głupia nie była, toby zakonnicą nie została. A skoro została, to jej psi obowiązek ścierać pył z podłogi przed godnością kapłana i do niczego innego potrzebna nie jest.

To nie moje słowa. Ja je tylko podaję za pewną odważną kobietą (dosłowny cytat). Ma na imię Małgorzata i jest zakonnicą. Rozwiewając wątpliwości - nie jest to jakaś młodziutka, zbuntowana siostra, która przyszła z zepsutego świata i zanim zdążyła zadomowić się w klasztorze, już się bierze za reformy i krytykowanie.

Siostra Małgorzata Borkowska jest benedyktynką. Rocznik ’39. Mniszką została po ukończeniu filologii polskiej i filozofii na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologii na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Jest też tłumaczką i historykiem życia zakonnego. W swoim dorobku ma kilka książek, między innymi o Ojcach Pustyni. Czyli mówimy o kobiecie bardzo dobrze wykształconej, oczytanej, zanurzonej w duchowości, z wieloletnim doświadczeniem życia zakonnego.

Benedyktyni właśnie wydali małą książeczkę, w której siostra dzieli się swoimi doświadczeniami w relacjach zakonnic z duchownymi. Niestety nie są to doświadczenia budujące. Tytuł książki jest wymowny "Oślica Balaama. Apel do duchownych panów". Jestem głęboko przekonany, że dobrze by było, gdyby przeczytali ją wszyscy katolicy w Polsce. A szczególnie duchowni. To do nich benedyktynka kieruje swoje główne zarzuty i im zadaje fundamentalne pytania. To na nich nie pozostawia suchej nitki.

Tak to się zaczyna:

"Przez kilkanaście wieków zakonnice słuchały kazań, konferencji, rekolekcji, pouczeń, a zawsze w pokornym milczeniu, jak te nieme bydlątka: cokolwiek im mówiono, umiały tylko potakiwać. Czasem się któraś wyłamała, ale bardzo rzadko! Założenie ze strony kaznodziejów było niewątpliwie takie, że zawsze, w każdej sprawie i w każdych okolicznościach, oni wiedzą lepiej; zakonnice zaś nauczyły się to akceptować, najpierw dlatego, że potrzebują celebransa i muszą przyjmować jego warunki; a potem już z tradycji i z przyzwyczajenia"

Dalej jest już tylko ciekawiej. Mocno i konkretnie do bólu. Siostra Małgorzata opisuje konkretne historie, opowiada, jak duchowni traktują zakonnice jak głupie, nic nierozumiejące, niewykształcone, przeznaczone do pokornego słuchania, usługiwania i siedzenia cicho.

"Rozumiem doskonale, że mój głos może u wielu PT. duchownych panów wywołać reakcję dokładnie taką samą jak reakcja Balaama na odezwanie się oślicy. Od zdumienia przez oburzenie aż do użycia jakiegoś rodzaju kija włącznie! Ale inni może byliby wdzięczni za uświadomienie im, że jakiś punkt widzenia różny od ich własnego w ogóle istnieje: nawet jeśli to niezbyt miłe dowiedzieć się, że ktoś przez całe lata patrzył na nas, i nawet coś o nas myślał… i jeszcze w dodatku nie zawsze bezkrytycznie"

Benedyktynka zapewnia, że nie jest to tekst napisany pod wpływem emocji. Leżał przez kilkanaście lat w komputerze, zanim podjęła decyzję o jego wydaniu. To jest niewątpliwie dobra i ważna decyzja. Bardzo potrzebujemy otwartej dyskusji o traktowaniu i miejscu zakonnic w Kościele w Polsce.

Publikacja zbiegła się z serią głośnych tekstów w watykańskim "L'Osservatore Romano". Najszerszym echem w Polsce odbił się reportaż "Udręka i wyzysk sióstr w Kościele", w którym siostry zakonne pod zmienionymi imionami opowiadają wstrząsające historie o swojej codzienności.

W reakcji na ten reportaż pojawiły się głosy sugerujące, żeby nie przesadzać. Na przykład ks. Wojciech Węgrzyniak napisał między innymi tak: "Przedstawianie sprawy tak, jakoby siostry były służącymi księży, odbieram jako przykre kłamstwo. Siostry i księża żyją w tak dwóch różnych światach i obszarach działania, że jeśli cokolwiek robią z księżmi razem, robią to za obopólną zgodą. Już nie mówiąc o tym, że my się naprawdę nawzajem lubimy".

Rozumiem, że każdy ma swoje doświadczenia. Jedni lepsze, drudzy gorsze. Ja też znam sporo szczęśliwych, spełniających się zakonnic. Ale znam też takie, które są traktowane bardzo źle. Zarówno przez swoje przełożone, jak i przez duchownych. Wielokrotnie widziałem, w jak przedmiotowy sposób księża potrafią traktować siostry i w ogóle kobiety. Ugotować, przynieść do stołu, ale jeść już osobno w kuchni. To jeden z wielu przykładów "pańskiego" zachowania.

Mówienie, że nie ma co dyskutować o złym traktowaniu zakonnic, bo sam znam takie, które są dobrze traktowane, to jakiś absurd. To tak, jakby twierdzić, że nie trzeba pokazywać skandali pedofilskich wśród księży albo w ogóle problemów Kościoła, bo znam kilku super księży i świeckich katolików.

Takie głosy jak s. Małgorzaty Borkowskiej są niezwykle ważne i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej i będą coraz lepiej słyszane. Niestety nie jest to wcale takie oczywiste. Przykład? Kilka dni temu doszło do przedziwnej sytuacji. Katolicka Agencja Informacyjna najpierw opublikowała wywiad z s. Małgorzatą, by później go usunąć.

Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl, współautor "Życia na pełnej petardzie". Ostatnio ukazała się jego najnowsza książka "Łobuzy. Grzesznicy mile widziani". Jeden z inicjatorów ruchu społecznego Zupa na Plantach

Dziennikarz, publicysta, człowiek z Zupy na Plantach. W latach 2015-2020 redaktor naczelny DEON.pl. Autor książek, m.in. bestsellerowego wywiadu z ks. Kaczkowskim "Życie na pełnej petardzie. Wiara, polędwica i miłość", przetłumaczonej na język niemiecki rozmowy z ks. Manfredem Deselaersem "Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz" czy "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet". Laureat Nagrody "Ślad" im. bp. Jana Chrapka. Prowadzi podcasty "Słuchać, żeby usłyszeć" i "Wiara wątpiących".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Głupie zakonnice, służące duchownych
Komentarze (19)
PZ
~Patrycja Zakrzewska
13 stycznia 2020, 18:32
Bo są głupie, że tak dają się poniżać, są ubeznaswowolniane, .bez prawa głosu, ślepo posłuszne, traktowane gorzej jak dzieci. A gdzie wartość człowieczeństwa i godność. Panu Bogu o to nie chodzi. A poza tym daleko im do szczerej miłości, robią wszystko z przymusu a nie z miłości
25 marca 2018, 10:39
Bardzo dobry tekst. Myślę, że trzeba ten temat poddawać refleksji. Sama nieraz słyszę pogardliwe komentarze na temat zakonnic. I sama widzę, że inteligentne kobiety w Kościele nie są mile widziane. Brawo dla s. Małgorzaty, jest super!!!
K
Klara
23 marca 2018, 21:47
Wydaje mi się, że problem jest o wiele bardziej złożony niż czytamy o nim w mediach. Poza tym, mężczyzna, który traktuje  wszystkie kobiety z szacunkiem, niezależnie od ich wyksztalenia i zajmowanej pozycji, będzie też szanował siostry zakonne. Pozdrawiam. 
MR
Maciej Roszkowski
22 marca 2018, 21:40
Życie społeczne jest badalne i mierzalne. Jeśli siostra X była wykorzystywana jedynie do posług i traktowana jako głupia, to ubolewam i budzi to moje zgorszenie. Pewnie takie zjawisko istnieje i dotyczy  pewnej liczby sióstr. Tytuł uogólnia nieznaną liczbę przypadków na zakonnice, czyli społeczność liczacą wiele tysięcy ludzi. Starożytni ten błąd logiczny nazywali pars pro toto. Ale to błąd poważny bo umożliwia manipulacje opinią publiczną.
23 marca 2018, 12:04
a dodatkowo są jeszcze trzy aspekty: - w każdej grupie znajdzie się ktoś kto może napisac podobny tekst: wśród braci zakonnych, ojców, matek, księży. - każdy powołany jest do służby innym. - a kaznodzieja dodatkowo z urzędu powołany jest do głoszenia.
23 marca 2018, 14:09
"Pewnie takie zjawisko istnieje i dotyczy  pewnej liczby sióstr. Tytuł uogólnia nieznaną liczbę przypadków na zakonnice". Czyli gdybaniu artykułu przeciwstawia Pan gdybanie własne...
MR
Maciej Roszkowski
23 marca 2018, 18:39
Na ten temat wypowiada się nie tylko s. Małgorzata.  Sygnały takie co jakiś czas sa podnoszone i to wcale nie przez osoby wrogie Kościołowi. Więc nie jest moim gdybaniem, że takie zjawiska istnieją. Ne są jednak podstawą do uogólnierń na temat sióstr w pogóle.
WK
Weronika Kot
22 marca 2018, 13:47
Jakby były żonami i matkami też by musiałyby prać,sprzątać i gotować. W życiu nie ma lekko.
25 marca 2018, 10:43
Oj,  już nie, teraz gonimy facetów do mycia garów, gotowania i sprzątania. Rączek im nie oderwało w czasie porodu. Księża też niech się uczą myć gary po sobie.
WC
Wojciech Czekaj
22 marca 2018, 08:25
Tego czego potrzebujemy najbardziej w Kościele to miłość. Potrzebujemy, jak wody na pustyni, miłości i to miłości wzajemnej. Owszem, miłości w prawdzie, ale często ta prawda (niejednokrotnie rzekoma) służy głównie do wzajemniego okładania się. Mam wątpliwości czy taka prawda buduje Kościół, tworzy wspólnotę. Nie czytałem jeszcze książeczki siostry, ale portale przytaczają fragmenty raczej złośliwe. Mam wrażenie, że siostra zapomina, że księża to też ludzie. Mają swoje wady, słabości, nawyki... Nikt nie jest w stanie spełnić wszystkich oczekiwań wiernych. A "ciśnienie" jest duże. Często arogancja, chamstwo, to forma obrony przed frustracją, że nie jesteś w stanie sprostać tak wysokim oczekiwaniom. Dostrzec w drugim człowieka... takiego jakim jest teraz, to jest początek miłości, budowania wspólnoty. Pozdrawiam wszystkich, którzy za wszelką cenę chcą poprawiać innych. Spróbuj poprawić siebie, a zobaczysz, że to nie jest takie proste. 
22 marca 2018, 11:53
wszystko to prawda, ale nie oznacza, że nie wolno napominać; bo i któżby wtedy mógł? najważniejsze, żeby się działo w miłości...
25 marca 2018, 21:58
Czy dobrze rozumiem? Usprawiedliwiasz chamstwo, bo wynika ze słabości charakteru i z cisnienia zewnętrznego? Też mi droga do miłości....
21 marca 2018, 23:03
O tym samym przeczytałem dziś w której z książek s. Bruny od Maryi, eremitki. Jako żywo, żadnej feministki.    A mnie uderza , ze to kolejny temat w którym Kościoła broni się, albo "broni się", przez totalne zaprzeczanie, a nie przez dociekanie: najpierw, czy to prawda, a jezeli tak, to jaki ma zasięg. A jeżeli to nieprawda, to skad takie poczucie u sióstr i i na ile jest ono powszechne. Tak ma wyglądać rozmowy ludzi, z któych umarł Chrystus?
UU
urynos urynos
21 marca 2018, 22:42
Bunt na pokładzie? Nowoczesne, wyzwolone zakonnice walczące o "swoje prawa" z dyktatem brutalnych samców-wyzyskiwaczy? Chyba skądś już to znamy...
21 marca 2018, 22:16
Pozwolę sobie na jeszcze jeden komentarz. Zwróćmy uwagę, że w zakonac męskich pozwala się na prace zgodne z predyspozycjami. Ja sobie zdaję sprawę, że do zakonu nie idzie się robić kariery, ale czy nie jest tak, ze w zakonach żeńskich kobiety dostają posługi (własnie posługi!) znacznie poniżej swoich możliwości. Może tom jest jedna z przyczyn spodku powołań w zakonach żeńskich? Może dziewczyny/kobiety wiedząc, że zostaną sprowadzone do roli służek księży rezygnują z wstąpienia do zakonów? Kościół w Polsce nie wykorzystuje potencjału i możliwości sióstr.
21 marca 2018, 21:58
Niestety, ale w Polsce mamy ogromne niepisane przyzwolenie na traktowanie zakonnic jak służacych. Do zakonów idą kobiety chcące być oblubiennicami Chrystusa, a stają się służacymi wykonującymi prace znacznie poniżej swoich możliwości. To rodzi frustracje i poczucie źle realizowanego powołania. Takie zakonnice po prostu czują, że wykonują prace, które nie należą do nich, a odbiera im się nszanse na prace zgodne z ich uzdolnieniami i możliwościami.
WW
Walenty Walentynowicz
21 marca 2018, 20:38
ta pani już przestała być zakonnicą!!! mimo, że ubrana jest w habit i siedzi w klasztorze!!! Do światowego wrzasku przeciw kapłanom, dołączają teraz siostry zakonne. Przypisują kapłanom postawy, które zapewne w pojedyńczych przypadkach maja miejsce, ale nie są to postawy powszechne. Tragedią jest to, że zakony żeńskie same wyniszczają się wewnętrznie - powszechna nienawiść w zakonach, a jak się która dorwie przełożeństwa, to wyssie z niego dla siebie maksimum korzyści, a tak zwane siostry upodli do końca.
A
asyz
21 marca 2018, 15:10
A mnie nurtuje jedno pytanie, kto naprawdę stoi za rozbiciem kościoła katolickiego? Cel jest wiadomy, skłócić wszystkich ze sobą!
AC
Anna Cepeniuk
21 marca 2018, 12:55
Dokładnie tak samo potrafią traktować kobiety świeckie... Nie wszyscy oczywiście... Tam, gdzie nie obsługują ich siostry zakonne, to....przychodząc na parafię zaczynają od tego, by znaleźć kilka frajerek do darmowej obsługi... Pytanie o to która np. koszulki prasuje pada np. na spotkaniu modlitewnym... zanim spotkanie się zacznie.... I oczywiście nikt wprost nie jest w stanie im tego powiedzieć... Pozdrawiam i błogosławię również wszystkich tych, którzy się nie zgadzają ani ze mną, ani z Autorem tego tekstu i z Siostrą, która ośmieliła się o tym napisać... Jej z serca gratuluję... odwagi...