Hawking ostrzega przed końcem Ziemi. Co na to papież?

(fot. youtube.com / Catholic News Service)

W połowie listopada br. świat obiegła wiadomość, że według Stephena Hawkinga, brytyjskiego astrofizyka, kosmologa i fizyka teoretyka, nasze dni, jako ludzkości, są policzone, jeśli nie znajdziemy innej nadającej się do życia planety. Naukowiec ogłosił, że ludzkości prawdopodobnie pozostało jedynie tysiąc lat życia na Ziemi.

Hawking przewiduje nieuchronną zagładę naszej planety. Według niego zagrożenie istnieje np. ze strony globalnego ocieplenia i międzyludzkich konfliktów, które mogą doprowadzić do wojny nuklearnej. Hawking wspomina również, że zagrożeniem może się okazać sztuczna inteligencja, nad którą stracimy kontrolę i w rezultacie tego rodzaj ludzki zostanie wyparty z planety. Według niego jedyną nadzieją na to, że do zagłady ludzkości nie dojdzie, jest znalezienie planety, na którą moglibyśmy się przesiedlić. "Żeby ludzkość miała przyszłość, musimy uciekać w Kosmos. Nie sądzę, żebyśmy byli w stanie przeżyć kolejne tysiąc lat, jeśli nie uciekniemy z naszej kruchej planety" - oświadczył Hawking i zachęcił do powszechnego zainteresowania się Kosmosem. Dlaczego? Bo możliwość zamieszkania w Kosmosie byłaby ubezpieczeniem i ratunkiem przed agresją samego człowieka. Swoją wypowiedź podczas dyskusji w stowarzyszeniu Oxford Union, znany naukowiec zakończył apelem: "Pamiętajmy - patrzmy w górę, w gwiazdy, a nie pod nogi".

Coś podobnego napisał dwa tysiące lat temu św. Paweł Apostoł do Kolosan, ale nie strasząc, lecz z pozytywną motywacją: "Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi" (Kol 3, 1-2).

Dwa tygodnie po wygłoszeniu swoich kasandrycznych przepowiedni Stephen Hawking znalazł się wśród uczestników sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk. Brał udział w spotkaniu z papieżem Franciszkiem. To nie była jego pierwsza obecność w tym gronie. Bywał tam już wcześniej. W 2008 roku był wśród uczestników przyjętych przez Benedykta XVI. A pierwszy raz do Watykanu zaproszono go w roku 1981.

Zwracając się do uczestników tegorocznej sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Franciszek przywołał znamienne słowa ze swojej encykliki "Laudato si": "Jesteśmy wezwani, aby być narzędziami Boga Ojca, żeby nasza planeta była tym, co On wymarzył, stwarzając ją, i by odpowiadała na Jego projekt pokoju, piękna i pełni". To zupełnie inna perspektywa patrzenia na przyszłość naszej planety niż ta, zaprezentowana przez Hawkinga. To perspektywa optymistyczna, pełna nadziei. Perspektywa, w której nie ma straszenia nieuniknioną zagładą.

Nie znaczy to, że obecny Papież nie widzi problemów, zagrożeń ani błędów. W swoim wystąpieniu wskazał je bardzo precyzyjnie. "W czasach współczesnych wyrastaliśmy w przekonaniu, że jesteśmy właścicielami i panami natury, którym wolno ją rabować bez żadnego względu dla jej ukrytych możliwości i praw ewolucyjnych, tak jakby chodziło o martwy materiał do naszej dyspozycji" - powiedział.

To prawda. Stosowanie w praktyce skrajnie egoistycznej zasady "po nas choćby potop" zaowocowało olbrzymim marnotrawstwem i brakiem odpowiedzialności za los świata i przyszłych pokoleń. Pozbawiona zahamowań ekstensywna eksploatacja zasobów Ziemi niszczy ją i pogłębia niesprawiedliwe podziały miedzy ludźmi. Tego rodzaju podejście ściśle łączy się z faktem, że garstka ludzi dysponuje większością dóbr materialnych dostępnych na naszej planecie, a miliardy żyją w nieludzkiej, uwłaczającej godności człowieka, nędzy. To takie myślenie znalazło odbicie np. w filmach o końcu ziemskiej rzeczywistości, które mnożyły się w okolicach roku 2012. Według ich przesłania mała grupa uprzywilejowanych ratowała się ze zniszczonej, wyeksploatowanej Ziemi, by zacząć wszystko na nowo. Najlepiej w innym zakątku wszechświata.

Franciszek zwrócił uwagę, że polityka uzależniana jest od techniki i finansów, nastawionych na szukanie we wszystkim zysku. Stąd opóźnienia we wprowadzaniu w życie światowych porozumień w sprawie środowiska czy ciągle trwające wojny. "Mimo to jednak nie traćmy nadziei i starajmy się wykorzystać czas, jaki Pan Bóg nam daje" - powiedział Franciszek. Nie apelował o budowanie kosmicznej arki, ale o nawrócenie. Nawrócenie ekologiczne, zdolne podtrzymywać zrównoważony rozwój, obejmujące zarówno przyjmowanie pełnej ludzkiej odpowiedzialności za stworzenie i jego zasoby, jak też dążenie do sprawiedliwości społecznej i do przezwyciężenia niegodziwego systemu, który powoduje nędzę, nierówności i wykluczenie.

Papież nie traci nadziei. Nie proponuje konstruowania kapsuł ratunkowych i szukania we Wszechświecie nowych miejsc, które ludzkość mogłaby poddać nieopanowanej eksploatacji. Nie tego oczekuje od naukowców. Jego zdaniem "Wspólnota naukowa tak samo, jak potrafiła przez prowadzony wewnątrz niej dialog interdyscyplinarny studiować i wykazywać kryzys naszej planety, wezwana jest dzisiaj do tworzenia umiejętności kierowania, by wskazać ogólne i szczegółowe rozwiązania w takich kwestiach (...), jak woda, odnawialne źródła energii czy bezpieczeństwo żywnościowe". Franciszek uważa, że niezbędne jest stworzenie - przy współpracy ludzi nauki - systemu norm, który wskaże też nieprzekraczalne granice i zapewni ochronę ekosystemów, zanim nowe formy władzy, "wywodzące się z paradygmatu techniczno-ekonomicznego", nie spowodują nieodwracalnych szkód nie tylko dla środowiska, ale także dla życia społecznego, demokracji, sprawiedliwości i wolności.

Chrześcijańskie podejście do świata nie zakłada całkowitego wyeksploatowania Ziemi i ucieczki na inną planetę, lecz troskę o tę część świata, którą powierzył nam Bóg. Nasze "panowanie" nad nią powinno być wypełnianiem Bożych planów tu, teraz i przyszłości. Próby znalezienia "nowej ziemi" wbrew Jego woli nie zakończą się sukcesem.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Hawking ostrzega przed końcem Ziemi. Co na to papież?
Komentarze (16)
Andrzej Ak
4 grudnia 2016, 20:53
JPII świadomie nazwał szerzącą się kulturę masową; cywilizacją śmierci. Wszystko co odrywa nas od natury, włącznie z produktami technologicznymi stanowi ową cywilizację prowadzącą do degradacji życia tu na Ziemi. Przetworzona żywność, scheminizowana medycyna, gazy spalinowe z silników diesla, a nawet te popularne butelki plastikowe, z których pijemy wodę i wiele innych produktów. Inżynieria genetyczna wciąż odkrywa jak bardzo szkodliwe są dla życia naszego i naszych pokoleń produkty naszej cywilizacji. Oczywiście media w większości milczą na ten temat, a zagrożeń wciąż przybywa. Czy życie na ziemi jest zagrożone? Oczywiście i jest to postępujący proces już od tysięcy lat. Mimo to my ludzie jakimś Bożym cudem wciąż żyjemy. Czy Mars, a może jakaś inna planeta będzie naszym wybawieniem? Otóż nie! DNA człowieka zostało przystosowane do warunków życia na Ziemi. Na każdej innej planecie nasze życie skracało by się np do jeszcze 2 lub  8 lat. Organizm ludzki nie jest w stanie przezwyciężyć warunków życia w kosmosie lub na innej planecie. Najlepiej ten temat ukazałyby loty na stacje, które miały powstać na na naszym księżycu. Nie trudno się domyśleć dlaczego tego pomysłu zaniechano. Całą teorię o życiu na innej planecie wymyślają słudzy upadłych; bogaci i możni tej planety. To oni wymyślili aby dokonać depopulacji ludzkości do poziomu 500 mln i dążą do tego poprzez przeróżne zapisy prawne (globalizacja prawa) oraz wybiegi w przyszłość. Żyjmy tak jakbyśmy już jutro mieli odejść do Pana i tak, aby nasze pokolenia jak w najmniejszym stopniu były skażone tą wszechobecną cywilizacją śmierci. Globalistom i ich przewrotnym ideom mówmy NIE, świadczmy o prawdzie, ale nie naszej lecz tej Bożej.
7 grudnia 2016, 07:51
JPII często konfabulował. 
3 grudnia 2016, 15:31
Tysiąc lat? Optymista z tego Hawkinga… Liny przeróżnych sfer napinają się coraz bardziej i skraca się czas przesilenia dużo szybciej, niż na 10 wieków. A z kolei wcześniej, niż miałoby rzekomo dojść do jakiejś totalnej zagłady ludzkości, Jezus powróci na ziemię, bo inaczej do kogo miałby wracać nasz Pan i kto miałby Go witać, grzyby atomowe? Zgadzam się, że powinniśmy dbać o planetę, środowisko. Wypełniać Boże plany w dobrym panowaniu nad ziemią. Popieram więc działania ekologiczne (zdroworozsądkowe, a nie stawianie żab ponad ludzi, czy inne takie absurdy). Tylko dlaczego jak środowiska prawicowe mówią o zaprowadzaniu Królestwa Bożego na ziemi, to słyszą od lewicowych (są bardziej proekologiczne), że to nie jest rola chrześcijan, że mają dbać o zbawienie, a wpływ na losy świata zostawić… losowi świata?
ZL
z l
3 grudnia 2016, 16:58
Na podstawie czego Pan zakłada, że Królestwo Pana Jezusa Chrystusa będzie na tej ziemi?
3 grudnia 2016, 17:12
Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Królestwo Boże zostało zapoczątkowane przez działalność Jezusa i ono się ciągle rozwija. Jest to Królestwo duchowe, niewidzialne, w ramach istniejącej, brutalnej rzeczywistości materialnej. Natomiast przyjdzie czas, że powróci Jezus, odbędzie się Sąd Ostateczny i przeminie obecna ziemia, obecne niebo (kosmos) i będzie już tylko to właściwe, pełne, widzialne, wieczne Królestwo Jezusa, które ja nazywam Cywilizacją Niebiańską, bo mam przekonanie, że tam będzie bardzo ciekawe, przewspaniałe, różnorodne życie masy ludzi z Trójcą i armią aniołów i innych stworzeń Bożych, a nie: "wieczny odpoczynek racz im dać Panie"...
ZL
z l
4 grudnia 2016, 07:44
Dziękuję za odpowiedz.
4 grudnia 2016, 10:44
Proszę bardzo :-)
2 grudnia 2016, 20:02
Cały papa.Zamiast powiedzieć,że winniśmy być na ów koniec gotowi wdaje się w dyskusje co zrobić aby do rzeczonego końca nie doprowadzić. I nawija o nawróceniu ekologicznym (!) i sprawiedliwości społecznej ( jak tu nie mówić,że lewak) Katolik w czasach obecnych winien raczej skoncentrować się na dobru Kościoła, bo to On jest naszym przewodnikiem - przewodnikiem do NIEBA. Czy Franciszek ma tego świadomość? 
PA
Piotr A.
2 grudnia 2016, 21:38
Co jest lewackiego w nawróceniu ekologicznym - czyt. troską o dobro Ziemi i stworzenia?
4 grudnia 2016, 22:37
Pewni imię Franciszek. Imię Janek Pawełek II albo Janek Pawełek XV zupełnie tak nie brzmi. 
abraham akeda
2 grudnia 2016, 16:07
Dobry artykuł i ciekawy temat. Może zamiast gapić w gwiazdy i rozmyślać o kolonizacji innych planet wypadałoby najpierw nauczyć się żyć roztropnie na matczynej planecie Ziemi a nie niszczyć ją swoją obecnością. Zresztą marzenia o podróżach międzygwiezdnych przy obecnej technologii są absurdalne. Odnoszę wrażenie że jest to temat zastępczy, rodzaj szumu informacyjnego mający na celu odwrócenie uwagi od spraw istotnych takich jak zniewolenie rodzaju ludzkiego przez narzędzia władzy którch istotnym elementem jest środowisko naukowe jako organ doradczy pozapolitycznych ośrodków sterowania.
KJ
k jar
2 grudnia 2016, 13:18
Nie widzę sprzeczności między tym, co mówi Hawking a chrześcijaństwem, a zwłaszcza Apokalipsą. Czy chrześcijanie nie mogą żyć na Marsie, skoro większość, która zgłosiła się do programu marsjańskiego to wierzący?
2 grudnia 2016, 11:52
Stephen Hawking mówi o realnych zagrożeniach i nie ma to niczego wspólnego z religijnym bełkotem.
2 grudnia 2016, 13:31
Przepraszam bardzo, ale jak ktoś kto nie wierzy w Boga, może mówić o "zagrożeniach", przecież w/g tych "reailstów", to są naturalne sprawy, czyli "coś wybucha, coś się zmienia i przekształca i powstaje coś nowego, itp, itp" a więc to nie może być zagrożenie, ale "naturalna kolej rzeczy", tak jak ewolucjoniści mówia, że śmierć to tylko "eliminacja nieprzystosowanego" (co w/g mnie jest błędem, bo nieprzystosowany to nie ten, który umiera, ale np. bogaty człowiek, który dla wygody nie ma potomstwa i umiera bezdzietnie).   Nam Chrześcijanom zarzuca się, że "straszymy", a co to inni to nie "straszą" ? W/g mnie nawet naukowe wywody o jakimś końcu świata, to też straszenie, zastraszanie, by ludzie "żyjąc w lęku starali się coś tam zrobić, by zapobiec, czemuś".   No i właśnie, jakże to różne od Chrystusowego "nie bój się, nie lękaj się, albo "nawet włosy wasze na głowie są policzone" :-). A tak wogóle to się wydało :-), Co co nie wierzą, to dopiero wszystkiego się lękaja a nawet ucząc się i coś tam poznawając, robią to z lęku. No i tutaj nie mówię już o religii, ale o psychologicznym terminie (jak najbardziej naukowym :-) ), o który wszystko się rozbija a nadmierny albo przerośnięty lęk, to choroba - duszy i ciała. No i co, no i jak ? Widzi mi się, że to jak najbardziej życiowe sprawy - nooo i amen :-).
2 grudnia 2016, 13:39
Jeszcze jedno, bo z tym lękiem to wcale nie jest tak, że nie należy się niczego bać :-), ale już paranoidalne przewidywanie, że za ileś tam tysięcy (tak naprawdę nie wiadomo, czy nie miliony), lat coś się złego wydarzy, jest paranoidalnym zaburzeniem, albo właściwie urojeniem. No i co, to kto tutaj "bełkocze" ?, albo inaczej ma "obawy", omamy związane z zagrożeniem ? Widzi mi się, że wiara to mocne stąpanie po ziemi a niewiara prowadzi do psychoz, bo np. "spadnie, będzie bum i będzie zagłada".   W/ g wiary, naszej nie będzie zagłady, ale Chrystus ponownie przyjdzie na ziemię, no i wtedy tego nikt nie wytrzyma, albo inaczej, wytrzymają tylko Ci, którzy mają wiarę :-), no i amen.
4 grudnia 2016, 22:35
A kto powiedział, że ""naturalna kolej rzeczy" nie może być zagrożeniem? Chrześcijanom zarzucam wiarę w żydowską mitologią i wiarę w opowiastki ze zmyślonymi "faktami" dot. zwykłego żydowskiego nauczyciela. Zgadzam się, że "naukowe wywody o jakimś końcu świata, to też straszenie, zastraszanie, by ludzie "żyjąc w lęku starali się coś tam zrobić, by zapobiec, czemuś"." Ale to jednak naukowe (czyli oparte na faktach, i weryfikowalnych teoriach, doświadczeniach przepowiednie). A nie przepowiednie o aniołkach, diabełkach, i innych mitologicznych postaciach siedzących w chmurach i z długa brodą.  Nie lękaj się prawdy, wyzbąż się mitologii .. nie bój się, nie lękaj się rzeczywistości ... nie wierz z zabobony. Dobrze brzmi prawda? Kto bełkocze? Nie mam wątpliwości, że szamani Ci albo inni. Powtarzają coś za "świętą ksiągą" nie rozumiejąc, że te zapisy służyły propagandzie nowej religii. Powtarzają rzeczy nieweryfikowlne, nie mające uzasadnienia w rzeczywistości. Niewidzialna Bogini niewidzialnego Różowego Jednorożca jesy równie relana jak JHWH (tem który jest).