Hejt nie chroni życia

(fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk)

Zgadzam się z arcybiskupem Henrykiem Hoserem. Ten marsz był smutny i ponury. Nie tylko z powodu wezwań do legalizacji zabijania dzieci w łonach matek, czerni strojów czy fatalnej pogody.

Ten protest był smutny i ponury także ze względu na wszystko to, co się wokół niego działo. Na manipulacje, załatwianie partykularnych interesów. I z jeszcze jednej, bardzo ważnej i bolesnej przyczyny. Z powodu tego, w jaki sposób reagowali i nadal reagują na niego niepokojąco często ludzie, którzy zaliczają siebie do obrońców życia. Którzy są chrześcijanami. Należą do Kościoła i to niejednokrotnie akcentują. Ich postępowanie również jest smutne i ponure.

Podobno w poniedziałkowym proteście wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób, w ogromnej większości kobiet. Niektórzy mówią o blisko stu tysiącach. Czy to znaczy, że mamy w kraju, nieraz opatrywanym przymiotnikiem "katolicki", kilkadziesiąt tysięcy zdeklarowanych zabójczyń nienarodzonych dzieci lub potencjalnych zabójczyń (warto zwrócić uwagę, że w marszach brało udział dużo młodych kobiet), gotowych dla swojej wygody unicestwić w każdej chwili życie człowieka, który znajdzie miejsce pod ich sercem?

Takie myślenie, to ciężka bzdura. Podczas protestu nie dominowała żądza zabijania. Dominował lęk, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa. Obawa przed odzieraniem z godności i przedmiotowym traktowaniem. Strach przed samotnością, bezradnością i faktycznym wykluczeniem w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Nie tylko zdrowia kobiety. Także, a może nawet przede wszystkim, zdrowia mającego się narodzić dziecka. Bo dla nikogo nie jest tajemnicą, że wychowywanie w Polsce chorego i niepełnosprawnego dziecka jest drogą przez mękę i wymaga wręcz heroizmu.

DEON.PL POLECA

Reakcją wielu broniących życia na poniedziałkowy protest było i jest mnożenie inwektyw pod adresem jego uczestniczek, potępianie, piętnowanie, swoiste znakowanie (umieszczanie fotografii np. uczennic z wezwaniami w rodzaju "zapamiętajmy te twarze"), fala hejtu, wymyślanie poniżających i odbierających godność porównań, generalizowanie i przypisywanie wszystkim jak najgorszych intencji. Wyśmiewanie. Odpychanie, odrzucanie, wykluczanie. Robili i robią to ludzie, którzy odwołują się równocześnie do nauczania Kościoła. Chrześcijanie. Katolicy. Ripostą na czerń protestujących mają być m. in. umieszczane w sieci fotografie w białych strojach z dziećmi na rękach. A więc podkreślanie kontrastu. Akcentowanie, jak w niektórych amerykańskich filmach, "To my jesteśmy ci dobrzy".

To jest smutne i ponure. To się kojarzy z przypowieścią Pana Jezusa o modlitwie faryzeusza i celnika. "Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam»" (Łk 18,11-12).

Chrystus nie pozostawił wątpliwości. Ten człowiek nie odszedł do domu usprawiedliwiony. Część reakcji na czarne marsze kojarzy się też z sytuacją, w której uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Jezusa kobietę pochwyconą na cudzołóstwie. Żądali dla niej potępienia, wykreślenia ze społeczności, fizycznego usunięcia. Nie dostali od Jezusa poparcia. Zrobił coś zupełnie innego, niż oczekiwali. Przypomniał im ich własną grzeszność. Nie potępił kobiety. Nie zhejtował jej. Nie obrzucił poniżającymi epitetami. Uratował jej nie tylko życie, ale również godność. Wydobył ją z lęku. Dopiero potem wezwał ją do zmiany życia, do nawrócenia.

Sprowadzanie kwestii ochrony życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci do poziomu ideologicznej walki, w której wszystkie chwyty są dozwolone, bo "cel uświęca środki", jest drogą donikąd. Hejtowanie tych, którzy z bardzo różnych przyczyn nie chcą zmiany dotychczas obowiązującego w tej dziedzinie stanu prawnego, nie skłoni ich do zmiany zdania. Nie uratuje niczyjego życia.

Papież Franciszek na Wawelu, podkreślając fundamentalną i niezmienną zasadę, że życie musimy być zawsze przyjęte i chronione, dodał niezwykle ważne wskazania, które wciąż nie mogą się przebić do świadomości wielu ludzi, także ludzi wierzących, katolików, zabierających głos w tej sprawie. Powiedział jednoznacznie, że "do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy towarzyszenie i konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności, aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar, a osoby najsłabsze i najuboższe nigdy nie były pozostawiane samym sobie". Trzeba te słowa powtarzać i brać sobie do serca, robiąc również osobisty rachunek sumienia.

Łatwo jest umieścić w Internecie emocjonalny komentarz, udostępnić mema czy zdjęcie, wziąć udział w modlitwach w intencji nienarodzonych dzieci. O wiele trudniej dostrzec w sąsiedztwie kobietę w ciężkiej sytuacji, np. samotnie wychowującą dziecko z Zespołem Downa i udzielić jej drobnej, ale systematycznej pomocy. Być przy niej, aby nie czuła się gorsza i zapomniana. Niełatwo też zaangażować się, wziąć udział w akcji na rzecz zmiany przepisów, żeby urodzenie chorego dziecka nie było początkiem dożywotniej gehenny dla rodziców. Wiele godzin po poniedziałkowym proteście pojawiły się tu i ówdzie nieśmiałe głosy dotyczące sytuacji takich rodzin w Polsce. Czy jednak nie znikną zakrzyczane wśród inwektyw i wzniosłych, ale pustych deklaracji w obronie życia nienarodzonych?

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Hejt nie chroni życia
Komentarze (58)
WDR .
9 października 2016, 16:01
Zabawne. Jeden z użytkowników, który przekonuje, że ustawa chroniąca życie niczego nie załatwi jednocześnie kilka miesięcy temu na deonie lobbował za konwencją antyprzemocową ;-))))) I gdzie są te ośrodki, które miały powstać (żeby tylko podać jeden przykład z brzegu) po ratyfikacji i które obiecywała pani "do metra w głąb"?
AK
Andrzej K.
8 października 2016, 14:10
Jest wiele luk, które pozostają do załatania, żeby móc powiedzieć, że całkowicie oddajemy godność życia ludziego od poczęcia do naturalnej śmierci. Akurat inicjatywa, która polega na powstrzymaniu matki przemocą przed jej decyzjami spotyka się z silnym oporem wielu ludzi. Ale jest przecież wiele innych luk do załatania, które są o dużo mniej kontrowersyjna, albo wcale nie kontrowersyjne i spotkałyby się z poparciem społecznym, na pewno środowisk lewicowych. Życie ludzkie, to nie tylko moment poczęcia i moment śmierci. Jest jeszcze wszystko pośrodku. Pomoc osobom dorosłym, które nie są prowadzić samodzielnego życia: materialna i socjalna -- to wydaje się być zgodne i z wizją lewicową i wizją katolicką. Akcja polegająca na zwiększeniu albo urelanieniu takiej pomocy musiałaby się spotkać z szeroką akcetacją społeczną. W tej sytuacji przemoc polegająca na zwiększeniu podatków powinna być do zaakceptowania przez druzgocącą większość. Tak samo, pomoc psychologiczna i materialna dla ofiar gwałtu. Nie wiem jak wygląda dzisiaj. -- To przecież można wprowadzić bez zakazu aborcji, i na pewno spotkałoby się z akceptacją społeczną i mogło uratować czyjeś życie.
8 października 2016, 16:18
Wiesz, zwiekszanei podatków obniża wpływy do budżetu. Pomijając fakt, iż majac wolny rynek UE bogaci sobie dazą radę, a koszty zwększenia podatków i tak zaplaca biedni. Co do pomocy niepełnosprawnym, to najpierw trzeba zrewidować to co obecnei jest, bo wiele jest dziś w tym systemie patologii. W dodatku trzeba na pewno wprowadzić mechanizmy chroniące systemy pomocowe przed działaniem dla samego działania. Ale najważneijsza jest nieustanna edukcja spoleczna, bo najwiekszym problemem rodziców dzieci niepełnosprawnych jest poczucie społecznego wykluczenia.
D
demokracja.net
7 października 2016, 20:20
„Dominował lęk, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa.” relacja na GOSC.pl (jeśli ktoś nie musi niech nie ogląda )  gosc.pl/doc/3480267.Czarny-protest-czyli-kultura-i-tolerancja  
6 października 2016, 11:19
Autor ma rację, ustawę antyaborcyjną traktuje się raczej jako pałkę do walenia oponentów po głowach, a dla polityków to narzędzie podbijania słupków sondażowych dla siebie albo obniżania słupków dla przeciwników politycznych. Inna sprawa, że cała ta dyskusja jest czysto symboliczna. W sferze praktycznej sens sprowadza się nie do tego czy te aborcje będa wykonywane ale gdzie. Legalnie, w szpiatalach i finansowane ze składek, czy nielegalnie, poza szpitalami, za prywatne pieniądze. Albo całkowicie legalnie w klinikach aborcyjnych na Słowacji lub w Niemczech, tylko że, niestety, za trochę większe pieniądze. Ta ustawa to wyłącznie gest Piłata. Umywamy ręce, niech ta krew spadnie na kogoś innego. Najważniejsze, aby nasze ręce pozostały czyste i sumienia jasne. Dokładnie jak ten faryzeusz przypominany przez autora felietonu. Niech celnik sobie brudzi ręce.  I owszem, ludzi można oszukać. Ale Boga oszukać się nie da.
WDR .
6 października 2016, 03:35
"Marsz był skierowany przeciw obrońcom życia i przeciw partii rządzącej. To znaczy wykorzystano aborcje do walki politycznej. I każdy kto tam poszedł, uczynił to w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie poparł postulaty prezentowane na plakatach." Bingo! Dlatego w tej sytuacji jedynym rozsądnym wyjściem jest zablokować projekt co PiS właśnie robi. Powiedzmy sobie uczciwie: szansę na zmianę ma tylko ta część propozycji, która odnosi się do zablokowania aborcji eugenicznej, szczególnie dotyczącej osób z zespołem downa. W pozostałych przypadkach też wiele można uczynić, ale w inny sposób, nie zakazując, ale pomagając, wspierając itd. Kaja Godek przy poprzedniej ustawie słusznie zauważyła, że kobiety najczęściej decydują się na taki krok, bo są z tym nie tylko same, ale często stygmatyzowane lub traktowane przedmiotowo przez lekarza. Tu możemy wiele zrobić. Osobiście jestem też zwolennikiem kary śmierci w przypadku gwałtu kończącego się poczęciem i wysokich kar w ogóle.
6 października 2016, 08:59
Widzisz, sa dwa problemy. Jeden to aborcje eugeniczne. Tutaj faktycznei można napisać przepis, iż wolno wykonac takoą, jeżeli lekarz ma pewność, iz dziecko po porodzie nie przeżyje kilku dni. Bo można by potraktować wtedy ciąże jako rodzaj uporczywej terapii. Ale wątpie, aby jakiś lekarz coś takiego napisał i w dodatku chciał ponieść wszelkie konsekwencje, gdyby jednak sie pomylił. Nie ma problemu zagrożenia życia kobiety, a wypadki aborcji z  gwałtu są marginalne. Jest inny problem, kóry starano sie załtwić - karanie kobiet za aborcje jako remedium na póllegalny przemysł przywracania meisiączek. Ale widąc wielu woli życie w iluzji, iz obecna ustawa działa i rozwiązano problem aborcji z wyboru.
D
demokracja.net
5 października 2016, 19:13
Każdy  może obejrzeć czarny protest  : www.youtube.com/watch?v=-D1nwgaZT5E gdzie „Dominował lęk, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa.”  -  kto kłamie ? Autor czy kamera ?  "do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy towarzyszenie i konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności, aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar, a osoby najsłabsze i najuboższe nigdy nie były pozostawiane samym sobie"   - czy nie dlatego mamy program 500+ ? „Niełatwo też zaangażować się, wziąć udział w akcji na rzecz zmiany przepisów, żeby urodzenie chorego dziecka nie było początkiem dożywotniej gehenny”   - czy  DEON prowadzi taką akcję ?  czy pojawia się ona w DEON tylko w kontekście gdy trzeba usprawiedliwiać i sugerować zabijanie dzieci z zespołem downa ?
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:02
Szanowny panie demokracja.net, po pierwsze: kłamie kamera, bo kamerą można znaleźć kilku pielgrzymów co biją dziennikarza parasolkami, choć tysiące innych radośnie śpiewają. Od 1993 roku mamy zakaz aborcji w Polsce, więc gdyby chodziło o "prawo do mordowania" to byłby to setny protest, a nie pierwszy. Program 500+ jest typową kiełbasą wyborczą, a zespół Downa czy jak u mojej córki zespół angelmana to na tyle rzadkie przypadki, że nie stanowimy istotnej grupy wyborców. Córka skończyła 18 lat, więc ta pomoc nam się nie należy choć do końca życia będzie wymagała opieki jak dziecko.
6 października 2016, 07:40
Zespól Downa rzadkim przypadkiem? No tak, bo sie wykonuje aborcje eugeniczne.
5 października 2016, 16:01
I jeszcze moja osobista prośba. Moze wśród wielu, co tak nie lubia hejtu ze strony katolików znajdą sie odważni, którzy poszli by ewangelizować w internecie na znane portale popierajce aborcje. Tam nie słychac praktycznie głosu katolików, a jak juz jest to niestety pewnie dla Was jest to katolicki hejt. Zapraszam odwaznych. Dla wiarygodności warto podac swoje prawdziwe nazwisko, zdjecie i pomóc w ewangelizacji. Byłem tam przez kilka miesięcy, ale obowiazki zawodowe dziś mocno ograniczają moja aktywność na tym polu. Wiec liczę na realną pomoc tych, co tutaj wiedzą co i jak trzeba głosić. Niech ateiści poznają głos katolików. Bo przegrywamy ewangalizacje na obrzeżach internetu.
5 października 2016, 17:34
Ja sobie tego nie wyobrażam :-), fala "hejtu" i racjonalnych argumentów, zaleje takiego "ewangelizatora". Dlaczego Jezus, najpierw posłał uczniów do tych "co pogineli domu Izraela" ? No tak zrobił, chociaż on sam rozmawiał np. z Samarytanką i pewnie też innymi niewierzącymi ? Dopiero później św. Paweł poszedł do pogan, jak i też św. Piotr, tylko pytanie kto to byli owi "poganie" ? Domyślam się, że byli to ludzie o ciężkiej sytuacji psycho - duchowo - materialnej, ale uogólniam.   Nie mam pomysłu na tzw. "ewangelizację" a na razie straszny bój prowadzę z tzw. "ewangelizatorami" od strony braci odłączonych. To są "zakręcenie ludzie" a być może większość z nich to członkowie sekt i nowych ruchów religijnych ?  Pomysł mam :-), tzn. wydaje mi się moim skromnym zdaniem :-), że czasem umiem pomóc tzw. "dda". Wydaje mi się :-), bo jednej tylko takiej pomogłem, tylk dziwna sprawa - ja jej nic nie mówiłem, tylko słuchałem jej: dołujących przeżyć, myśli samobójczych i innych uczuć tzw. nieuporządkowanych. Naprawdę nic jej nie tłumaczyłem :-), nie mówiłem o Bogu, ale słuchałem - żalów przez telefon. No i dziwna sprawa coś tam się u niej uspokoiło, chociaż nie wiem, czy do końca uzdrowiło ? W każdym razie, żyje, pracuje i mówi, że "Bóg działa w jej życiu" :-). Przypomnę tylko, że dziewczyna - "wyszła z pod skrzydeł tzw. "nowych ewangelizatorów" (nawet pracował w tzw. "dobrych mediach"), ale to jej nie pomogło, tylko jakoś zdołowało. Natomiast moje telefony i słuchanie pomogło a czemu tak się stało, to tylko Bóg jeden wie :-). Ano właśnie - "Bóg jeden wie" gdzie mnie pośle :-).
5 października 2016, 18:58
Ja mam na myśli ewangelizowanie, a nie bajdurzenie w stylu niekórych "nawiedzonych" grup. Dzis potrzeba odwaznych, kotrzy spokojnie i cierpliwie tlumaczyliby o co chodzi z projektem zaostrzenai ustawy antyaborcyjncy i spokojnie pokazywaliby fałsz argumentów zwolnników tzw. wyboru i tzw. wolnej woli. Albo takich, co pokazywaliby fałsz tez o gwałcie i ciazy pozamacicznej. Tak, trzeba mieć cojones, aby wejść i nie dać sie nie tylko fali hejtu, ale tez nie dac sie sprowokować. Ale można też tworzyc takie artykuły czy komentarze pod nimi i biadolić jacy katolicy źli. Teoretyzować o hejcie katolickim.
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:11
Tomaszu, jak "ewangelizujesz" to patrz byś prawdę mówił nawet, gdy druga strona manipuluje. Nie kopiuj tez ze spotów kampanii społecznej tylko przeczytaj ustawę. Na czym wg Ciebie polega "fałsz tez o gwałcie"? Wg treści ustawy to nawet pigułki "dzień po" nie można podać zgwałconej kobiecie.
6 października 2016, 07:39
fałsz o gwałcie - są pojedyncze (dosłownie) przypadki legalnych aborcji z ciaż pochodzacych z przestępstwa. I to nie tylko gwałtu. Znany jest publicznie np casus pewnej 14-latki, u kótrej wykonano aborcje, ale która wspołżyła ze swym starszym o rok kolega dobrowolnie. Przynajmniej tak twoerdi policja prowadząca śledztwo. A czytajac projet zmian ustawy warto porozmawiac z prawnikiem.
AK
Andrzej K.
7 października 2016, 08:59
Panie Tomaszu, dwa pytania: 1. Jakie portale konkretnie ma Pan na myśli? 2. Skąd Pan bierze informacje na temat liczby aborcji po czynie zabronionym?
7 października 2016, 13:53
Kazdy z portali popierajacych aborcje. Nie bęe robił im reklam. A ilośc leganych aborcji podaje corocznie Ministerstwo Zdrowia w sprawozdaniu do Sejmu. Ostatnio pojawiły się w internecie dane za 2015 rok, ale nie znalazłem oficjalnego komunikatu MZ
AK
Andrzej K.
11 października 2016, 14:06
Panie Tomaszu, byćmoże czepiam się tylko słów, ale wydaje mi się, że ewangelizacja a bycie rzecznikiem decyzji KK to dwie różne sprawy. Ewangelizacja to mówienie najpierw o ciężarze grzechu i odkupieniu przez Jezusa win i życie w Łasce Boga, i zapewne pokazanie przykładem swojego życia, że to jest wszystko prawda. Natomiast pisanie na jakimś forum dlaczego KK popiera te a nie inne rozwiązania prawne, to zupełnie co innego. (1) Nie można nic zaświadczyć własnym życiem, bo się nie widzi ani nie zna rozmówcy, (2) Zaczyna sie od rzeczy jednak drugorzędnych (chociaż ważnych), i wywiera się na wielu ludziach mylne wrażenie, że w KK głównie o seks i zakazy.
5 października 2016, 14:15
Sprawa jest polityczna a nie moralna. Najbardziej smutne jest to, że manifestujący oskarżali także Kościół, który przecież nic z tym wspólnego nie ma. Stanowisko Kościoła dotyczące aborcji jest przecież takie same od dawna, dobrze znane i Kościół także w tej sprawie nic nie powiedział nowego. Inna sprawa, ze balansowanie na tej linie, jak wyrażać kategorycznie negatywne stanowisko względem aborcji i jednocześnie trzymać dystans względem politycznych awantur w Sejmie i na ulicy wymaga dużych umiejętności komunikacyjnych a tych wyraźnie brakuje. Winę za tę sytuacją ponoszą wyłącznie politycy z partii rządzącej, którzy latami, będąc w opozycji, grali aborcyjną kartą dla celów partyjnej propagandy. Temat nowej ustawy antyaborcyjnej pojawił sie przecież w kwietniu i wtedy władza państwowa powinna jasno i wyraźnie oświadczyć, jakie jest stanowisko w tej sprawie. Zamiast tego, politycy sprawujący władzę wybrali strategię lawirowania, nabierania wody w usta czy wygłaszania oświadczeń z cyklu "jesteśmy za a nawet przeciw". W konsekwencji w Sejmie jest teraz procedowany surrealistyczny projekt zakładający karanie kobiet więzieniem, władza państwowa się sama pogubiła w chaotycznych zaprzeczeniach i niejasnych oświadczeniach i ludzie wyszli na ulicę. Trzeba mieć nadzieję, że to będzie orzeżwiający prysznic dla biskupów, że jednak rozdział Kościoła od państwa to nie jest tylko teoretyczna kategoria, ale jest w interesie samego Kościoła, żeby się tego trzymać. Tak aby kłopoty polityków, którzy muszą wypić piwo jakie sami sobie nawarzyli były problemami polityków, a nie problemami Kościoła. Owieczki nie odejdą od Kościoła dlatego, że wśród księży są pedofilie czy osoby mające problemy z zachowaniem celibatu. To smutne i szerzy zgorszenie, ale to było, jest i będzie. Ale owieczki mogą uciec, i to bardzo szybko, jak odniosą wrażenie, ze Kościół chce im narzucać dyscyplinę moralną narzędziami władzy świeckiej. Sojusz z cezarem jest kuszący, ale to pocałunek śmierci.
5 października 2016, 14:21
Nim cokolwiek napiszesz, sprawdź ile było projektów "zaostrzenai ustawy" i kto balansował na linie kompromisu. I sprawdź też casus Marka Jurka. A przy okazji, co jest tak surealisytcznego w karaniu kobiet, które z aborcji zrobiły sobie antykoncepcje awaryjną?
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:21
Tomaszu, od 1993 roku nie ma aborcji na życzenie, a nawet wtedy gdy rzeczywiście tak było to kobiety same w ciążę nie zachodziły. Tym, który wysyłał kobietę "na zabieg" był najczęściej ojciec dziecka lub matka nastolatki w ciąży. 
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:29
Leszku, nie do końca masz rację z tym, że: "Najbardziej smutne jest to, że manifestujący oskarżali także Kościół, który przecież nic z tym wspólnego nie ma." Te tysiące podpisów pod projektem ustawy były w większości zbierane w kościołach po niedzielnej eucharystii. List biskupów (ten przy którym część kobiet wychodziło z kościołów ... nie mówię o dziennikarkach z ustawki) był apelem do posłów o "ochronę życia w tych 3 przypadkach" i bezpośrednio poprzedzał zbieranie podpisów. Stąd taka dezorientacja i oburzenie internautów pod artykułem, w którym biskupi apelują o niekaranie kobiet. 
6 października 2016, 07:25
Tereso, pisząc iż od 1993 nie ma aborcji na życzenie jesteś w iwlkim w błedzie. Oczywiscie iz jest w Polsce aborcja na życzenie. Pólegalna, choć odnosze wrazenia, iz wręcz całkowicie legalna. Jedynie czego nie ma, to finansowania aborcji środków publicznych.
MR
Maciej Roszkowski
7 października 2016, 17:05
No właśnie. A co z tatusiami?
5 października 2016, 12:57
1. Chcemy najdalej za 10 lat mieć dopuszczalną prawnie aborcję w każdym przypadku? To zaostrzajmy obecne przepisy! Jak tylko zmieni się opcja polityczna, to będzie przegięcie w drugą stronę, a słowo "kompromis aborcyjny" będzie budziło uśmiechy... 2. Chcemy mieć mniej ludzi w Kościele? Potępiajmy wszystkich, którzy nie myślą tak jak my! Opluwajmy ich, wyzywajmy, piętnujmy ich błędy i grzechy - wtedy na pewno zachęcimy ich do Kościoła, a wątpiący będą w nim szukali odpowiedzi na swoje pytania ;-) Czy zauważyliście, że Jezus nie dążył do zmiany prawa państwowego, a było one naznaczone legalnym niewolnictwem? Co więcej zwracał uwagę w sposób bezkompromisowy tylko na grzechy tych, którzy już byli wierzącymi (faryzeusze, uczeni w piśmie), a do tych, którzy byli poza (celnicy i grzesznicy) po prostu przychodził w gościnę i nie wytykał ich błędów, a oni w relacji z Nim się zmianiali. Przecież w chrześcijaństwie nie chodzi o to, by zmienić prawo, ale ludzkie serca. Aborcji ma nie być nie dlatego, że takie jest prawo, ale dlatego że takie będą ludzkie serca. Z czego zatem jest więcej dobra: czy z tego żeby utrzymać zgniły, ale kompromis, czy z zaostrzenia przepisów aborcyjnych? Zmiana przepisów niewiele zmieni (to będzie kwestia wyjazdu za granicę -do któregokolwiek z sąsiadów), natomiast reakcja chrześcijan na to się dzieje przy okazji tej kwestii wielu ludzi zniechęci do Kościoła na lata. A przy okazji: czy zdajemy sobie sprawę, że jako chrześcijanie jesteśmy w mniejszości w tym kraju (ok 40% ludzi chodzi do kościoła)?
5 października 2016, 13:31
Lubię te argumenty: ad. 1 - a co mamy dziś? Półlegalną, powiem więcej praktycznie legalną aborcje na życzenie. Jedyny problem to kwestia za ile. Co nas moze czekać dzięki letnim katolikom, to obowiazek płacenia za aborcje z NFZ. ad.2 mylisz tolerancje z tym co sie nazywa miłością. Nie można milczej, gdy dzieje sie zło. Bo Twoje milczenie realnie kosztuje. Dziś (statytycznei) 3 dzieci straciło życie tylko dlatego, iz nie było odważnego aby ich matkom powiedziec iz źle czynią. Odwaznego, aby powiedzić, iż za zabójstwo dziecka trzeba iśc do więzienia. Tak jak za zabójstwo każdego człowieka. Oczywiscie mozna siedzieć cicho, aby nikogo nie urazić, albo wręcz mozna przyznać mu racje mowiąc iż ma prawo do wyboru i moze zabijać w majestacie prawa w kraju, w którym w niedziele pewnie i Ty bedziesz czcic pamieć papieża JPII. Ba, można sie też oburząc na innych, którzy staraja sie bronic nienarodzonych. Bo tak nie wypada, bo tolernacje bo... - to znane falszywe argumenty. I tak na marginesie - w Poslce jest 80-90% osob mówiacych o sobie katolik. Dlaczego przekonanie ich do całkowiego zakazu aborcji jest niemozłiwe i dlaczego wielu straszy, iz jak sie rozpocznie "wojna aborcyjna" to będzie zgoda pańśtwa na legalizację aborcji. ad. 3 85-90% Polaków przyznaje sie do wiary katolickiej.
KJ
k jar
5 października 2016, 13:35
1. Za 10 lat problem aborcji nie będzie wystepował w takiej formie, bo będziemy już znali techniki przenoszenia zarodka ludzkiego poza organizm matki i o ile uznamy prawnie, co nie jest jeszcze zadekretowane, że zarodek ludzki to człowiek to przeniesiemy go do sztucznej macicy-inkubatora i będziemy dalej "hodowali" do urodzenia. Jeśli będziemy płacić takim matkom, które nie chcą dzieci, to aborcja jako taka przestanie być problemem. Hasła "moja macica, mój wybór" stracą rację bytu. Poród naturalny to będzie wydarzenie medialne - przecież i dziś w niektórych szpitalach nie ma już porodów fizjologicznych tylko cesarki. 2. Problem pozostanie na poziomie genetycznym: czy będzie dopuszczalne i w jakim zakresie manipulowanie ludzkim zarodkiem. Na razie manipulujemy nim w pewnych etycznych granicach, ale kto wie - jesli depopulacja w świecie będzie postepować (Chinom brakuje 50 mln kobiet, Indiom już zaczyna kobiet brakować, w Europie zdolności reprodukcyjne np. Niemiec skończyły się w latach 90., kraje te żyją jedynie dzięi migrantom), fala uchodźców napływajacych do Europy, aby tu pracować na rzecz garstki rdzennych Niemców, czy Francuzów wyschnie, to powstanie przemysł reprodukcyjny: stworzy się człowieka takiego jaki się chce.
5 października 2016, 17:45
Powótrzę jeszcze raz truizm.Atrakcyjny jest jedynie Kościół rygorystyczny i wymagający. Poza tym Pan Jezus nie obiecał Kościoła rosnącego liczebnie, lecz to że bramy piekielne Go nie przemogą. Przestańmy więc paktować z diabłem i zacznijmy od siebie wymagać. Niebo należy do tych ,którzy odrzucili kompromis.  
5 października 2016, 19:03
Widzisz, z jednej strony chełpimy się i uważamy za naród katolicki, a z drugiej "trzęsiemy tyłki", ze ten katolicki naród zliberalizuje ustawę aborcyjną. Coś jest nie tak.
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:38
Zacznijmy od sibie wymagać - z tym się zgadzam! Powiedzcie, czego od siebie wymagacie panowie? Bóg wyznaczył mężczyznę do ochrony poczętego przez siebie życia. Jak chcecie zamienić tą powinność na ustawę?
6 października 2016, 07:43
Skoro od lat jest społeczne przyzwolenei, aby mężczyźni porzucali swe dzieci. Co wiecej, same kobiety w poniedzialek pokazaly, iż chcą aby mężczyźni nie mieli praw ojcowskich (slyyne hasła o mojej macicy, czy prawie wyboru przez kobiety) 
AK
Andrzej K.
7 października 2016, 08:49
Panie Kamilu, zdanie "Atrakcyjny jest jedynie Kościół rygorystyczny i wymagający" wyrwane z kontekstu może oznacza głęboką wiarę, ale może też oznaczać szaleństwo albo fanatyzm. Katolicy biorą na swoje barki trudne życie nie dlatego, że są masochistami, albo, że ich podnieca cierpienie, ale dlatego, że widzą w tym dobro. Ktoś może brać na siebie takie wyzwanie również z innych powodów, ale to już nie jest chrześcijaństwo. Jeżeli ktoś nie widzi w cierpienu (albo raczej, pod znoszeniem cierpienia) dobra, to obowiązkiem Katolika jest pokazać swoim życiem, że dobro w braniu trudnej odpowiedzialności jest. Ale co pokazuje ludziom z zewnątrz człowiek, który próbuje przymusić ich przemocą do trudnej odpowiedzialności, albo obraża ich, np porównując do hitlerowców? Jakie w tym dobro?
5 października 2016, 12:45
Tchórzem podszyty autor powołuje się na Chrystusa Pana. Nasz Pan powiedział jednak:Niech wasza mowa będzie tak,tak,nie,nie, a co więcej od złego pochodzi. Napiszę więc tylko tyle.Takiego wykwitu hamstwa i wulgarności jaki miał miejsce w poniedziałek nie widziały polskie ulice od dawna.Dlatego też podpisuję się obydwiema rękami pod komentarzem jednego z zakonników ,iż czarny protest to "korowód diabła". I tak też proponuję go traktować.Amen. P.S. Ks.Stopka,Pan Jezus mówił też o tych którzy są letni i do czego się nadają...  
AK
Andrzej K.
6 października 2016, 19:23
Panie Kamilu, wydaje mi się, że jest różnica między wyraźnym zajmowaniem stanowiska (zawartym w instrukcji, Niech wasza mowa będzie tak-tak, nie-nie), a obrażaniem ludzi, np porównywaniem ich do hitlerowców. To już nie jest mowa "tak-tak, nie-nie". To już jest po prostu obrażanie ludzi da osiągnięcia własnej satysfakcji. Marsz jaki byłl, taki był. Z mediów się nic nie dowiemy, bo lewicowe wypaczają obraz w jedną stronę, a prawicowe w drugą stronę. Ale bez względu na to jak go oceniamy, my Katolicy (bo zakładam, że Pan tak jak ja, też jest Katolikiem) powinniśmy się trzymać naszych zasad, które nie kończą się na wezwaniu "tak-tak, nie-nie", ale też wymagają od nas miłosierdzia, samo-nawracana się i dostrzegania belki we własnym oku. Dobrze, że ks. Stopka o tym przypomina. Dobrze, że zaczyna najpierw od strofowania katolików, bo nam jest najłatwiej do pychy, a to jest najpoważniejszy z grzechów. Na czymś się trzeba skupić w takim krótkim artykule. A Pan się zgadza ze słowami Franciszka, w których mówi, "Z drugiej strony do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy towarzyszenie i konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności, aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar, a osoby najsłabsze i najuboższe nigdy nie były pozostawiane samym sobie." ?
5 października 2016, 11:59
W Polsce gorzej od dzieci niepełnosprawnych mają się dorośli niepełnosprawni. Na dzieci jeszcze jakoś pieniądze się znajdą, ale dorosłym, gdy odchodzą z tego świata rodzice, zostaje wegetacja. W tej chwili w naszym kraju inwestuje się tylko w początkowe lata życia. Dla dorosłych i starszych niepełnosprawnych nie ma środków na „spełnianie marzeń”, mogą sobie wpadać w depresje i dogorywać. Inne grupy społeczne to co innego. „Idą po swoje” i w końcu pieniądze muszą się znaleźć. A niepełnosprawny to „mniej niż zero”.
5 października 2016, 12:42
No i co proponujesz z tym zrobić?
5 października 2016, 14:29
Przyszło mi kiedyś na myśl, żeby napisać o sytuacji rencistów niepełnosprawnych do Pani Premier i zrobiłam to pół roku temu, ale nie dostałam odpowiedzi.
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:42
To Ty Tomaszu jesteś tu od rozstawiania wszystkich po kątach i ze stos'em ewangelizujecie autora (ks. Stopka) to powiedz co proponujesz? 
TK
Teresa Kmiecik
5 października 2016, 23:42
To Ty Tomaszu jesteś tu od rozstawiania wszystkich po kątach i ze stos'em ewangelizujecie autora (ks. Stopka) to powiedz co proponujesz? 
6 października 2016, 07:44
Co proponuję - wprowadzić zmiany do ustaw zgodnie z projektm obywatelskim.
MR
Maciej Roszkowski
5 października 2016, 11:47
Dziczejemy coraz bardziej. "Ten inny" nie jest już bliźnim, który ma inne zdanie, który  błądzi, którego trzeba przekonać, wskazać gdzie jest prawda, a nie kto ją posiadł dać dobry przykład. Jest WROGIEM. A wroga trzeba zniszczyć! To jest nieskuteczne w skali społecznej i  w perspekywie czasu. No i co z tego? NASZA JEST PRAWDA, DALIŚMY ŚWIADECTWO, pokazaliśm IM, POKONALIŚMY WROGA !
5 października 2016, 12:42
Piękne słowa, ale ten drugi jest czesto katolikiem , człowiekiem, kóry teoretycznei wie co jest dobre, a co złe. Ale żąda dla siebie, dla swojej dziwczyny, żony, kochanki prawa do decydowania. I kompletnie nie rozumie, dlaczego popelnia wielki bląd to żądajac. Bo polityka miłosierdzia, polityka braku jasnego określania co dobre, a co złe do tego doprowadzila. Jak słyszę z ust katolika, bywalca na niedzielnych Mszach sw iż aborcja jest wyborem czy prawem kobiet to widzę jak daleko odeszliśmy w nauczaniu kośicelnym od prawd Ewangelii.
MR
Maciej Roszkowski
5 października 2016, 15:21
Oczywiście zgoda. Mnie idzie o język i postawę wobec bliźniego, co nie oznacza akceptacji jego zachowań o którym wiem że są naganne. I hejtem go nie nawrócimy. 
5 października 2016, 15:54
Ok, wiem juz czego wg Ciebie nie należy robić i jak nei nalezy robić. To teraz powiedz coś pozytywnego, czyli jak należy zareagować na takie prowokacje jak "czarny marsz". Albo jak prowadzić dyskusje ze zwolennikami aborcji? A moze nie warto dyskutować? Albo moze warto im przyznać iz mogą mieć racje i aborcja dla nich jest wyborem, wolnością i prawem kobiety?
M
MR
5 października 2016, 19:10
        W wolnym kraju obywatele mają prawo demonstrować. Na ulicach, placach z transparentami lub bez. Czy moim zdaniem mają rację, czy nie.  To co krzyczą i co na transparentach mówi o nich wiele. Część była prowokacyjna, część była protestem przeciwko PiSowi "ustawionemu" przez propagandę, część powtarzała stare błędne slogany.  Z żadnym z widzianych się nie zgadzam. Już o tym pisałem, to projekt nie PiS, tylko Ordo Juris. Niestety będziemy mieli jeszcze nie jedną taką naparzankę. A "mordercy kobiet" będą się cierali z "mordercami dzieci". Z jaki skutkiem?  Istniejącej ustawy nie uważam za dobrą, ale możliwości ustanowienia  i PRZESTRZEGANA lepszej nie widzę. Powinna być przestrzegana w przypadku dzieci z zepołem Downa, a nie jest.           Do odpowiedzialnego rodzicielstwa nie trzeba mnie namawiać, bo mam 4 dzieci 8 wnucząt, a moja babcia wiedziała, że nie przeżyje drugiej ciąży i zmarła po urodzeniu mojej ciotki        Warunkiem dyskusji jest chęć znalezienia prawdy i jednolity system wartości, w tym przypadku dobro człowieka od poczęcia do śmierci. Wtedy warto dyskutować. Starałby się uzgodnić, że  dziecko nie jest brzuchem  matki tylko gościem, ma odrębne DNA. Przypomniałbym (delikatnie), że dzieci nie przynosi bocian i nie znajdujemy ich w kapuście, tylko mają tatusiów. Pomijanie tego jest wykluczaniem i seksizmem. Skutkuje malejącą odpowiedzialnością tatusiów,.       Podstawowy zestaw praw człowieka i obywatela wyczerpuje Dekalog i wystarcza. Nie ma odrębnych praw kobiet, dzieci gejów etc. To są tylko żądania. Wybór jest wolny gdy znamy jego opcje i skutki, gdy posługujmy się stałym konkretnym systemem wartości. Kilkarotnie  o tym rozmawiałemz różnymi osobami i myślę, że niektórzy trochę się umocnili, w innych coś zostało, a ja lepiej teraz  wiem jak myślą o tym ludzie. Znajomość ludzkich poglądów i ich uwarunkowania są tu niezbędne. To takie skrzywienie zawodowe, skończyłem socjologię.      
AK
Andrzej K.
6 października 2016, 19:29
Panie Tomaszu, nasz kraj byłby dwa razy lepszy gdyby wszyscy potrafili wyrażać swoje poglądy w tak wyważony sposób jak Pan to zrobił teraz. To nie jest cynizm -- mówię szczerze. Można nazywać rzeczy po imieniu i nikogo nie obrażać, i Pan to właśnie zrobił. Ja się zgadzam, że nawet wśród Katolików występuje jakaś wielka pomyłka w rozumieniu wolności. I jak ktoś to mówi w wywazony sposób, to łatwo mi się z tym zgodzić.
KJ
k jar
5 października 2016, 10:48
"Czarny protest" nie był aksjologiczny, a polityczny i jeśli ktoś nie był tego świadomy, był zmanipulowany, to jest to smutne i dużo mówi też o Kościele i jego przekazie. Czy rzeczywiście dociera do wiernych nauka Kościoła i to co robią różne kościelne organizacje na rzecz życia, opieki nad chorymi dziećmi, nad samotnymi matkami? Dla mnie smutne nie jest to, że kobiety poszły na marsz zmanipulowane, ale to, że Kościół w Polsce odszedł od myśli kard. Stefana Wyszyńskiego i świadomie nie prowadzi polityki populacyjnej, wycofując się na pozycje aksjologicznego dyskursu, który z samej natury kościelnego nauczania nie może być jednoznaczny: potepiamy czyny aborcyjne, ale okazujemy miłosierdzie grzeszącym i dążymy do tego, aby wrócili na łono Kościoła. To proces długotrwały: kobiety, które przerwały ciążę w 1956 roku wróciły w większości na łono Kościoła dopiero po Milenium głównie za sprawą beatyfikacji o. Maksymiliana Kolbe w 1971 roku. Dokumenty kościelne wyraźnie o tym mówią, czyli 15 lat po dokonanej aborcji. Ale wtedy Kościół prowadził politykę populacyjną, czyli miał opracowany od A do Z z rozłożeniem na lata program, o którym wierni wiedzieli, do czego ich prowadzi i jak Kościół chce przeciwdziałać aborcji. Działo się to pomimo nieporównywalnie trudniejszych warunków: lekarze będący za życie byli zwalniani z pracy, budynki kościelne, które służyły np. samotnym matkom były konfiskowane, itp. Mamy Rok Miłosierdzia i Kościół nawołuje do "wyobraźni miłosierdzia". Czy jednak wskazuje konkretnie o co chodzi, czy tylko rozgląda się nieśmiało może ktoś coś zaproponuje? Naprawdę brakuje nam charyzmy Wyszyńskiego.
5 października 2016, 11:27
Ale o czym piszesz. W neidziele zobaczysz jak wielkie jest uznanie dla Św. Jana Pwała II wśró katolików. Ile padnei słow, ile apeli, Mszy sw, transmisji telewizyjnych. Ile wielkich ludzi sie wypowie. Ale tylko zacznij cytować slowa św. Jana Pawła II tym katolikom, co uczestniczyli w poneidziałkowym marszu, solidaryzowali sie z nim, lub tylko usprawiedliwali go. Zacznij przypominać wołąnie o prawo zgodne z nauczaniem św. JPII wśród tych, co tak kochaja ociepalć swój izerunek stojac na tle zdjeć świetego.
KJ
k jar
5 października 2016, 12:01
Dzień Papieski z akcją Dzieło Nowego Tysiąclecia nie ma nic wspólnego z prowadzeniem polityki populacyjnej przez Kosciół. Kazania nawet codzienne nic nie dadzą, jeśli za nimi nie będzie szła określona akcja społeczna. Przykład: kazanie Wyszyńskiego na Boże Narodzenie 1959, że kataliczki nie mogą rodzić w "mordowniach Polaków", po Nowym Roku demostracyjnie zaczęły kobiety wychodzić ze szpitali, w których wiedziano, ze odbywają sie aborcje. Wolały rodzić w domach, wtedy w domach rodziło 20-25% kobiet. Tworzył się ruch domowych położnych odbierajacych te porody. Wyszyński już w maju 1960 musiał studzić emocje tak szeroko poszła ta akcja, a ruch sprzeciwu trwał do końca roku milenijnego 1966. Otwierano domy samotnej matki, od jesieni 1956 tworzono parafialne zespoły "ratunkowe" zgodnie z zrzuconym hasłem "Ratuj matki i niemowlęta", chodzono od domu do domu i sprawdzano, w jakich warunkach żyją rodziny i komu pomóc. Z tego powodu już w 1959 roku zaczęto wznoszić osiedla w Łomży i Krakowie na gruntach Kościoła dla młodych małżeństw, które chca po katolicku wychowywać dzieci.
KJ
k jar
5 października 2016, 12:15
Ruszyły kursy naturalnych metod na parafiach, które w 1969 stały się obowiazkowe. 12% partyjnych je kończyło tak były popularne, gdyż były atrakcyjne wobec propagandy rządowej. Były slajdy, pokazy filmowe, wprost nauka metody polskiej Teresy Kramarek, Fijałkowski pokazywał tampony owulacyjne, chciał zakładać spółdzielnie dla produkcji mierników cyklu, które dopiero teraz są popularne. Tak akcja ta była rozwinięta, że na sobór abp Wojtyła brał zeszyt obserwacji płodności pokazujac konkretnie jak Kościół w Polsce walczy z aborcją i propaguje naturalne metody antykoncepcji. Pokazywał, ze to sie sprawdza, że rodziny planują np. trójkę dzieci i robią konkretnie to w ciagu np. 8 lat. To wpłynęło na ogłoszenie "Humanae vitae", bo było przetestowane przez polski Kościół. Bylismy w latach 70. jedynym katolickim krajem na świecie, którego kobiety w 37,7% stosowały naturalną antykoncepcję, a w 4% tylko tabletki. Nie było potrzeby, bo Kosciół to propagował i skutecznie potrafił kobiety przekonac do tego. Powstawały katolickie gabinety ginekologiczne, np. "Ognisko" w warszawie. Akcji było ogrom i wszystko było opisane, konkretnie realizowane w danych latach. Chodzi mi o to, ze same apele, medialne wystąpienia biskupów to mało. Cedowanie tego na państwo jest błędem, bo żaden rząd nie będzie, gdy nie musi realizował polityki pro life. Ona jest za droga dla państwa. Wyszyński w rozmowie z Gomułką pokazywał konkrety, miał rozeznanie, ile dzieci się rodzi w każdym województwie i ile się jeszcze urodzi, jak zrobi się to i to. Pokazywał, jak prowadzić politykę zdrowotna, aby nie doszło do depopulacji. I zreszta tylko dzięki niemu nie doszło: na Węgrzech i w Rumunii zacząl sie proces wymierania ludzi, nawet Ceausescu tego nie uratował. Konkret i tylko konkret może zmienić nastawienie kobiet.
5 października 2016, 12:36
Nie mamy dziś roku 59 czy 60 XX stulecia, stąd są zupełnei inne wyznania. To co było, jest pięknym dziełem, ale juz dziś nieaktualne. Trzeba realizować zupełnie inna politykę. I ja nie mówie o dziele pomocowym im. św.JP II, ja mówie o traktowaniu przeslania św. JPII. Jak w kraju który tak wielbi rocznic epapieskie mamy rownolegle popierane przez część katolików marsze śmierci, czy też marsze popierajaće cywilizacje śmierci? To jest pytanie na dziś. I na najbliższa niedzile.
KJ
k jar
5 października 2016, 13:04
Zgadzam się, że trzeba realizować inna politykę, ale Kościół tej polityki nie ma, w każdym razie nie pokazuje. Ostatnią politykę prowadził Prymas Glemp ogłoszoną w 1981. Skutek tzw. skok demograficzny 1982-1984. Potem "przeszliśmy na z góry upatrzone pozycje", był Jan Paweł II, który mówił "za nas" i teraz biskupi potrafią jedynie wygłaszać sądy aksjologiczne, ale nie potrafią pokazywać, jak je realizować w praktyce życia codziennego. A to przekonuje jedynie przekonanych. Czy Kościół naciska na państwo choćby w zakresie pomocy niepełnosprawnym lub w zakresie medycyny palatywnej, hospicjów perinatalnych, oddziałow neonatologicznych, ośrodków wczesnej interwencji? Nie słyszałam. Kościół nie wykorzystuje ani 10% tego co mógłby zrobić. Gdyby Wyszyński tak czynił dalej bylibysmy krajem komunistycznym.
5 października 2016, 13:41
Zapewne Kościół głosem biskupów mógłby więcej. Ale tez widzę problem okopania sie na pozycjach i braku pewnej odwagi do pójścia dalej. Zauważ, jak szybko biskupi wypowiedzili sie za niekaraniem kobiet. I tak naprawdę uznali iż maja czyste sumeinie, bo dobrze jest, jak jest. Dołoży sie zakz aborcji eugenicznej i sprawa zamknięta. A realia zna każdy, kto cokolwiek robi tu na dole, w parafiach, w grupach pomocy, w poradnictwach. Jaka to ochrona życia, jak praktycnzei lagalnei mozna kupić tabletki poronne, wykonać aborcje w gabinetach prywatnych lub zamówic wycieczke aborcyjną. Czy tego nikt nie widzi, czy tez uznano, iż mamy doskonałe prawo i nic nie trzeba już zrobić? Przecież nie przez przypadek larum podniosło się najpierw o karanie kobiet. Czy tego biskupi nie wiedzą o co naprawde tutaj chodzi?
KJ
k jar
5 października 2016, 14:12
No też zdębiałam. Jakby ich zaślepiło i jakby nie znali historii własnej polityki antyaborcyjnej, którą prowadzą od słynnego sporu 1927-1932. W Polsce nigdy nie karano kobiet więzieniem i żadna aborterka -matka nie siedziała w więzieniu, a prawo mielismy w latach 1918-1932 drastyczne. Również w latach 1948-1956, gdy zaostrzono przepisy z 1932 i karanie kobiet było dozwolone prawem odbyły się 3 procesy, ale żadna kobieta nie siedziała: najwiecej 6 miesięcy zawiasów, inne 3 miesiące zawiasów. Nie ma u nas kultury prawnej karania kobiet, wiec wypowiedź w tej sprawie nie trafiona i bez sensu, bo wypowiadali się publicznie nie do katolików, ale wszystkich Polaków. Ustawa jest, ale nie jest egzekwowana, bo też u nas jest taka tradycja tej ustawy, z wyjątkiem 1956 (wtedy aparat represji protestujacych lekarzy usuwał z pracy i każdy protest przeciw aborcji był karany, wymierzony we władze). Bez problemu można kupic środki poronne jakie się chce w sieci, na Allegro lub innych stronach, np. Cytotec, bo najtańszy i dopuszczony do obrotu w Polsce i jakoś nie słyszałam, zeby były procesy, wsadzanie do więzień. Też nie chcę wierzyć, że biskupi o tym nie wiedzą, przecież każdy kościelny etyk by i to powiedział. Poszła para w gwizdek, a nie uderzyła w sedno sprawy: wsparcie i opieka nad ciężarnymi z gwałtów i ciążami z wadami genetycznymi, system zabezpieczeń społecznych dla niepełnosprawnych, itp.
5 października 2016, 09:39
Poważniejsze jest pytanie, czemu wiele osób uważających się za katolików nie obchodzi los nienarodzonych najsłabszych, chorych dzieci. Czemu twierdzą iż jest to wybór matki (rodziców). Czemu odwracają głowę na mordowanie w imię prawa? I proszę, nie opowiadajcie iż obecna ustawa do jakieś mniejsze zło. Bo sami się okłamujecie. A może podkreślając heroizm matek wychowujących dzieci chore wiecie, iż wasza wiara jest zbyt mała i tego się boicie? Że to wy nie będziecie mieli kiedyś wyboru, aby uciec od chorego dziecka mordując je, przepraszam humanitarnie je abortując. Na koniec zauważcie, ponad 90% Polaków przyznaje się do byc akatolikami, 40% regularnie praktykuje. Czego się więc boicie? Ze ktoś wbrew nam wprowadzi ustawę o legalnej aborcji? W jaki sposób?
AK
Andrzej K.
7 października 2016, 10:29
"czemu wiele osób uważających się za katolików nie obchodzi los nienarodzonych najsłabszych, chorych dzieci" -- Odpowiedź jest zapewne taka sama jak na pytanie, czemu tak wielu katolików nie obchodzi los wojennych uchodźców, którzy często mają tylko wybór miedzy byciem zabitym na miejscu, a utonięciem.
AK
Andrzej K.
11 października 2016, 09:16
Ja sam uważam się za katolika, i dla mnie oznacza to, że będę chciał nawet wbrew emocjom, dostrzec wartość w każdym życiu, nawet takim, które będzie trwało jeden dzień. Oczywiście, ja nie jestem kobietą, więc moja decyzja będzie się ograniczała do zapewnienia wsparcia, do końca. I oby Bóg dał, żeby ta deklaracja nie była pusta. Natomiast wartość takiego postępowania widzę w decyzji, że chcę tak postąpić. Natomiast nie jestem przekonany, że używanie przemocy do dokonania takiego wyboru za kogoś, kto nie widzi w tym wartości, ani Bożej woli i miłości, jest chrześcijańską postawą. Brak przemocy tutaj oczywiście oznacza, że ktoś straci życie, działanie może zycie uratować, ale nie jestem pewien, czy Bóg chce takiej przemocy. Bóg - myślę - ma miejsce dla ludzi, którzy odeszli za wcześnie; natomiast nie wiem, czy podoba mu się używanie przemocy w Jego imieniu.
5 października 2016, 09:34
Bardzo krótko, bo szkoda czasu na dłuższe wywody. Idąc na marsz, pisząc w internecie, czy wygłaszając gdziekolwiek swoje poglądy każdy człowiek dorosły wie dokładnie co czyni. Marsz był skierowany przeciw obrońcom życia i przeciw partii rządzącej. To znaczy wykorzystano aborcje do walki politycznej. I każdy kto tam poszedł, uczynił to w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie poparł postulaty prezentowane na plakatach. Skończmy tłumaczyć ludzi i traktować ich jakby nawiedzili co czynią. Jak ktoś idzie i krzyczy o prawie wyboru aborcji, to znaczy iż tak uważa. Koniec, kropka. Jak ktoś uważa inaczej, nie idzie na taki marsz. Co ważne, bzdurą jest twierdzenie iż komuś z uczestników tego marszu chodzi o troskę o los niepełnosprawnych dzieci i ich rodzin. Bo czy ktoś tam choćby zbierał podpisy pod ustawą o zmianie ustaw społecznych, albo czy którakolwiek z gwiazd tego marszu kiedykolwiek taki projekt zgłosiła? Ale za to wszyscy uczestnicy marszu chcieli odrzucenia projektu obywatelskiego, który takie socjalne zabezpieczenia dla matek i ich niepełnosprawnych dzieci wprowadza.