Herezja w Niemczech?

Grzegorz Dobroczyński SJ

"Widać, że niemiecki kościół przeżywa totalną schizmę. Miejmy nadzieję, że biskupi przywołają do porządku heretyckich księży i wiernych, by nie czynili publicznego zgorszenia. A rozwodnicy niech się modlą o łaskę nawrócenia, bo droga do Królestwa Bożego prowadzi wąską ścieżką a nie wygodną drogą" stwierdził Sebastian Moryń na portalu Fronda.pl.

Moroń powołał się na rozgłośnię Deutsche Welle, choć raczej nie sądzę, by u źródła, lecz za pośrednictwem polskiego Internetu, w którym w poniedziałek ogłoszono: "Sensacja w kościele katolickim w RFN. Sakramenty dla rozwodników" (Onet.pl). Tak więc rzekomo, osoby rozwiedzione, które zawarły ponownie małżeństwo będą dopuszczane do wszystkich sakramentów i rozgrzeszane na spowiedzi. Nie będą mogły tylko mieć kościelnego ślubu. Co więcej, twierdzono, że o takie reformy zabiegał papież Franciszek. Doniesienia te wprowadziły w zakłopotanie także kilku autorów komentarzy w katolickich mediach i dopiero czwartkowe wydanie Rzeczpospolitej piórem Piotra Jendroszczyka (art. "Kościół zabiega o rozwodników") naświetliło kwestię obiektywnie i w pełni.

Nie wiem, co ogłosiła niemiecka rozgłośnia, ale sprawdziłem u źródła, na stronach internetowych archidiecezji Fryburg, na przykład której miało się powołać radio Deutche Welle. Z uwagą przeczytałem wytyczne Wydziału Duszpasterskiego z komentarzem ks. Andreasa Moehrle. Nie było tam ani słowa o dopuszczeniu osób rozwiedzionych do sakramentów. Było zaś to, co od adhortacji Familiaris Consortio Jana Pawła II z r. 1981, stało się głośnym słowem Kościoła oraz coraz powszechniejszą praktyką duszpasterską. Już w latach 80-tych w Polsce powstawały specjalne grupy wsparcia dla rozwiedzionych. W Warszawie pionierami takiego duszpasterstwa byli ks. Jan Pałyga SAC oraz ks. Mirosław Paciuszkiewicz SJ. Częstą praktyką podczas Mszy św. bywa, że osoby które nie mogą przyjąć Komunii św. podchodzą wraz z innymi wiernymi, kładą palec na ustach dając sygnał księdzu, aby skreślił im tylko znak krzyża na czole. W ten sposób i w liturgii nie pozostają na marginesie.

W wytycznych  z Fryburga twierdzi się m.in.: "Chcemy być otwarci wobec ludzi, których małżeństwo zakończyło się fiaskiem, chcemy ich wysłuchać i ich przyjąć…Kościół nie może sobie pozwolić na wykluczanie tych ludzi". Zaleca się, by z rozwodnikami odbywać rozmowy duszpasterskie, podczas których będą mogli "rozpatrywać przyczyny fiaska swojego małżeństwa i kwestie wiary". Po serii takich rozmów możliwa jest wspólna modlitwa z błogosławieństwem i przekazaniem świecy. Duszpasterstwo rozwiedzionych musi być prowadzone z rozwagą i mądrością - głosi tekst wytycznych. "Wiemy, jaka jest nauka Kościoła i jakie obowiązują przepisy prawa kanonicznego" - komentował ks. Moehrle.

Jak z tego można wyciągnąć wniosek o herezji i sensacji w kościele niemieckim, doprawdy nie wiem.

Wiem jedno: na pewno mamy do czynienia z inną herezją - irracjonalnych ocen bez lektury źródeł albo manipulowaniem nimi albo - w najlżejszym przypadku - z czytaniem bez zrozumienia. Problem w tym, że ta herezja kreuje wirtualny Kościół, w którym zgodnie, choć w nawie lewej i prawej,  mieszczą się laiccy krytycy realnego Kościoła obok domorosłych apologetów bardziej katolickich niż  sam Papież.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Herezja w Niemczech?
Komentarze (41)
LR
Luter rozbił kościół
6 lutego 2014, 01:31
"Trudno znaleźć dwie bardziej przeciwstawne koncepcje religijne, które wyrastają pozornie ze wspólnego pnia. Ci spośród katolików, którzy wierzą w bajkę o wspólnym pniu chrześcijańskiego drzewa, z którego wyrastają gałęzie kolejnych wyznań - katolickiej, luterańskiej, zwinglańskiej, kalwińskiej, anglikańskiej itd. – zapominają, że odłamy protestantyzmu powstały w wyniku rebelii wymierzonej w jedność Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Słyszy się dziś "należy szukać tego co łączy, a nie tego co dzieli..." Ale co może łączyć katolika z protestantem? Gdzie istnieje płaszczyzna realnego porozumienia dogmatycznego?" Św. Józef Sebastian Pelczar.
ZD
Zdewast.winnica D.Hildebrand
6 lutego 2014, 01:15
TLM: Muszę stwierdzić, że z naszej rozmowy prowadzonej dzisiejszego popołudnia wynika, iż nie wierzy Pani w przyspieszoną utratę nadprzyrodzoności jako przypadek w historii. AVH: Nie, nie wierzę. W ostatnich latach wydane zostały we Włoszech dwie książki, które potwierdzają to, co mój mąż podejrzewał od pewnego czasu, mianowicie to, że przez większą część tego [XX] wieku odbywało się systematyczne przenikanie Kościoła przez diabolicznego wroga. Mój mąż był z natury człowiekiem optymistycznym i ufnym, lecz podczas ostatnich 10. lat jego życia byłam świadkiem wielu momentów wielkiego smutku, kiedy to często powtarzał: “znieważyli Kościół (“Holy Bride of Christ“). Miał on myśli “ohydę spustoszenia”, o czym mówił prorok Daniel.
ZD
Zdewast.winnica D.Hildebrand
6 lutego 2014, 01:13
Modernizm, owoc nieszczęścia Renesansu i protestanckiej rewolty, wymagał długiego historycznego procesu, by się rozwinąć. Jeśli zapytałbyś przeciętnego katolika w wiekach średnich, aby wskazał swojego bohatera, idola, odpowiedziałby wymieniając imię jakiegoś świętego. W epoce Renesansu  zaczęło się to zmieniać: zamiast wskazywać na świętych, ludzie myśleli o geniuszach jako o osobach do naśladowania, a z nadejściem wieku przemysłowego odpowiadali nazwiskiem jakiegoś wielkiego naukowca. Dzisiaj wskazaliby na jakiegoś sportowca czy gwiazdę filmową. Innymi słowy, utrata poczucia supernaturalności (nadprzyrodzoności) przyniosła odwrócenie hierarchii wartości. Nawet pogański Platon był otwarty na poczucie nadprzyrodzoności. Mówił o słabości, kruchości, bojaźliwości często objawiającej się w naturze ludzkiej. Zapytany przez krytyków o wyjaśnienie dlaczego miał on tak niską opinię o ludzkości, odpowiedział, że nie jest tym, który oczernia, lecz tym, który porównuje do Boga Wraz z utratą poczucia nadprzyrodz.następuje dzisiaj utrata sensu potrzeby wyrzeczeń. Ktoś kto zbliża się do Boga, powinien mieć większe poczucie grzeszności. Ktoś kto oddala się od Boga, tak jak ma to miejsce dzisiaj, słyszy coraz częściej filozofię New Age’owską, która głosi, że: “Ja jestem OK. Ty jesteś OK.” Ta utrata potrzeby ofiary spowodowała przyciemnienie odkupienia misji Kościoła. Tam gdzie rola Krzyża jest pomniejszana, zanika myślenie o konieczności naszego zbawienia. Awersja do ofiary i zbawienia wspomogła sekularyzację Kościoła od środka. Słyszymy od wielu lat od księży i biskupów o potrzebie dostosowania się Kościoła do świata. A przecież wielcy papieże, jak np. Święty Pius X mówili coś zupełnie odwrotnego: to świat musi dostosować się do Kościoła.
ZD
Zdewast.winnica D.Hildebrand
6 lutego 2014, 01:08
TLM: Czy Pani mąż myślał, że ten upadek supernaturalności rozpoczął się w tym czasie, a jeśli tak, to jak on to tłumaczył? AVH: Nie, on uważał, że po potępieniu herezji Modernizmu przez Piusa X, jego przeciwnicy jedynie zeszli do “podziemii”. Powiedziałby, że przyjęli bardziej subtelne i praktyczne podejście, po prostu rozpowszechniali oni wątpliwości przez zadawanie pytań o wielkie ponadnaturalne interwencje w historii Zbawienia, jak np. o narodzenie Maryi Dziewicy, o trwałe dziewictwo Maryi, o Zmartwychwstanie czy Świętą Eucharystię. Oni wiedzieli, że gdy tylko wiara – jej fundamenty – zachwieje się, liturgia i nauczanie Kościoła za tym podążą. Mój mąż zatytuował jedną ze swoich książek “Zdewastowana winnica”. Okazuje się, że po Soborze Watykańskim II tornado uderzyło w Kościół.
DL
Dusza lwa D.Hildebrand
6 lutego 2014, 01:06
Tekst wydrukowany został w piśmie The Latin Mass w 2001 roku. Zapisana rozmowa z dr Alice von Hildebrand otwierała na łamach tego pisma dyskusję “Kryzys Kościoła – scenariusze rozwiązania”. Dr Alice von Hildebrand, emerytowany profesor filozofii Hunter College, na krótko przed udzieleniem wywiadu wydała biografię o swoim mężu, Dietrichu von Hildebrand pt Dusza lwa (The Soul of the Lion). The Latin Mass – TLM: Doktor Hildebrand, czy w czasie gdy Papież Jan XXIII zwoływał Sobór Watykański II, odczuwała Pani potrzebę reform wewnątrz Kościoła? Alice von Hildebrand – AVH: Większość spostrzeżeń na ten temat pochodzi od mojego męża. Zawsze twierdził on, że członkowie Kościoła – w związku ze skutkami grzechu pierworodnego i grzechu aktualnego – stale potrzebują reform. Jednak nauczanie Kościoła pochodzi od Boga i w związku z tym najmniejsza odrobina nie może zostać zmieniona czy rozważana jako wymagająca reform. TLM: W przypadku obecnego kryzysu, kiedy po raz pierwszy odczuła Pani, że dzieje się coś straszliwie złego? AVH: Było to w lutym 1965 roku, gdy przebywałam we Florencji podczas urlopu z uczelni. Mój mąż czytał jakieś pismo teologiczne, gdy nagle usłyszałam jak się rozpłakał. Podbiegłam do niego w obawie, że może nagle poczuł ból serca. Zapytałam się czy dobrze się czuje. Powiedział mi wtedy, że artykuł, który właśnie czytał ukazał mu wnikliwie, iż szatan wtargnął do Kościoła. Trzeba pamiętać, że mój mąż był pierwszym prominentnym Niemcem, który publicznie wypowiadał się przeciwko Hitlerowi i Nazistom. Miał zawsze wielką intuicję i umiejętność przewidywania.
WM
west mysepta
5 lutego 2014, 15:21
W mediach trwa zorganizowany socjospisek mający manipulować świadomością społeczną co do tego, co papież myśli, robi i planuje. Jest to zrobione po to, aby ludzie potem byli "niemile rozczarowani", gdyż te manipulacje już wsiąkną w żyzną glebę.
TP
taka prawda
15 października 2013, 09:44
W Niemczech już 200 lat temu nie było wiary, bo piekłoszczyk Luter oderwał od Kościoła miliony ludzi a jak jest dzisiaj???
V
Velasques
14 października 2013, 17:36
@Nikodem w 100% sie z Tobą zgadzam. Urzędnicy w sutannach (nie mylić z ogółem duchowieństwa) do dzisiaj jeszcze nie załapali o co w pontyfikacie JPII (i pośrednio w V2) chodziło. Zrobiono z niego taką ciepłą kluchę, dziadziunia, co wszystkich przytuli, pogłaska i da różaniec. Ja pamiętam Go jednak jako nowoczesnego wojownika, który nie boi sie pójść pod prąd. Takiego gościa, który w ONZ plunie mocarzom w twarz, na lotnisku w Ameryce Łacińskiej ochrzani bez pardonu biskupo-polityka albo wścieknie się przed kamerami na głupotę rodaków. Takiego, który nie pójdzie na żaden kompromis w sprawie pedziów, kapłaństwa kobiet czy aborcji. Buntownika wobec materialistycznej cywilizacji hedonizmu i wynaturzeń. To nie był jakiś safandułowaty intelektualista tylko rycerz Chrystusa. A dzisiaj? Gdzie są ci Jego następcy? Gdzie te dzieci V2: otwarci ale bezkompromisowi, prości ale uduchowieni, a przede wszystkim odważni w wyznawaniu wiary. Nasz Episkopat albo innych krajów europejskich np. Niemiec? Litości..... takiej nijakości nie ma nawet w firmach ubezpieczeniowych. I oni maja porwać przyszłe pokolenia? Chyba na strzępy. Nie ma co, facet ich przerósł o kilka dekad.
N
Nikodem
14 października 2013, 17:03
Co do V2, byłbym tu na tyle ostrożny na ile jestem wstanie dostrzec dobrą wolę. To nie V2 jest przyczyną rozpadu dyscypliny udzielania sakramentów, czy prowadzenia liturgii, chociaż gdybym był ateistą to bym tak powiedział. V2 przedewszystkim nie został odczytany dogłębnie. Z punktu widzenia świeckich, ikoną V2 jest JP2. To właśnie jego zachowanie w pewnym sensie uznano za przykład nowej ewangelizacji. Dla wielu wątpiących stał się on ciepłym Ojcem, który głaskał po głowie i ładnie się uśmiechał. Myślę, że niepoważnie podeszliśmy do nauczania JP2, traktując je bardziej jako porady, niż zalecenia, które zaczeły tracić na wadze w zderzeniu z dynamicznym rozwojem wiedzy o świecie. Stąd też BXVI odniósł się do tego zwracając uwagę na efekty rozmycia wiary, z powodu braku sumiennego trwania przy Chrystusie. Gdyby bowiem, Katolicy, trawali mocniej w wierze, z pewnością przemijający przykład JP2 nie stał by się bałwochwalczą fiugrą odstępostwa od treści własnej wiary w duch ekumenizmu. Aczkolwiek mimo słabnącej wiary chrześcijan, JP2 starał się ze wszystkich sił poruszać sumienia. Za co też mu teraz dziękuję. Nie jest jego winą, że słabe lawinowo rosnące wątpliwości chrześcijan, doprowadzą do tworzenia się odstępczych nurtów (uproszczonych form) chrześcijaństwa. Tak naprawdę, w których żadan zdrowo rozsądkowy i szukający prawdy człowiek nie będzie chciał wejść. Wiara w Jezusa jest czymś więcej niż wesokowatością, więcej niż radosnym kicaniem po łące, jest przedewszystkim oparta na prawdzie, że Jezus faktycznie umarł i zmartwychstał za nasze grzechy.
S
sacdjo
14 października 2013, 16:21
ad "Robox" Mieszasz człecze. Jestem i z łaską Bożą pozostanę zawsze katolikiem. To sekta modernistyczna V2 wraz z obecnie Bergoglio na czele, który głosi, że "nie wierzy w Boga katolickiego, bo takiego nie ma", wskutek apostazji jest odłączona od Kościoła, choć okupuje kluczowe stanowiska w nim. Oto aktualny przykład, jak świetnie ma się chociażby rodzimy zakon Bergoglio: leciwy pan uważający się za jezuitę wraz z leciwą kobietą niby zakonnicą chlubią się publicznie swym świętokradztem: http://www.luzernerzeitung.ch/nachrichten/panorama/abo/Ein-Liebespaar-trotz-Zoelibat;art9645,298823 On oczywiście bardzo pasująco jest uczniem wielkiego "teologa soborowego" H. Küng‘a oraz oraz idola teologicznego Bergoglio - W. Kasper‘a.
R
Robox
14 października 2013, 16:08
do ~sacdjo skroro nie możesz znieść jak piszesz "świętokradztw praktykowanych przez modernistyczną sektę V2" to co jeszcze robisz w KK? Droga wolna, Lefebvre i inni dawno już poszli swoją drogą, 
S
sacdjo
14 października 2013, 15:48
Statystyki mówią dość jasno, że im para dłużej żyła ze sobą "na próbę", tzn. z sex przedmałżeńskim, tym większe jest prawdopodobieństwo - nawet dwukrotnie - że się rozwiedzie. Jeśli sakrament małżeństwa nie miałby znaczenia dla trwałości związku, to - z punktu widzenia funkcjonalnego - po co w ogóle zawierać sakrament? Jest to zresztą myślenie czysto ateistyczne, tzn. niewiary w moc sakramentu, przynajmniej psychologiczną. Niestety u ludzi przywykłych do szargania świętościami, a nawet do codziennych świętokradztw praktykowanych przez modernistyczną sektę V2, także sakrament małżeństwa nie jest czymś świętym czyli nienaruszalnym...
N
nn.
14 października 2013, 15:26
do@Skalisty a co z dziećmi, które urodzą się przed "ostatecznym sakramentem małżeństwa "?
TK
Tomasz Kycia
14 października 2013, 13:25
Nie do końca się zgadzam z taką ostrożną opinią. Strona 9 w wytycznych z Fryburga: mowa wręcz expressis vebis o możliwości przyjęcia Komunii Świętej. Jako korespondent Radia Watykańskiego w Niemczech polecam moją analizę w tej sprawie: [url]http://gosc.pl/doc/1734683.Jeszcze-o-komunii-dla-rozwiedzionych[/url] Z poważaniem Tomasz Kycia
N
Nikodem
14 października 2013, 13:22
Cała ta sprawa, nie powinna wzbudzać nie potrzebnych sensacji. Pewne nieporozumienia niedługo zostaną wytłumaczone, a sprawy przybiorą właściwy bieg. Martwicie się o wiele, a nie wiele potrzeba. Tak jak marta, siądźmy u stóp Jezusa.
S
sacdjo
14 października 2013, 12:55
NAPISAŁ: "Po serii takich rozmów możliwa jest wspólna modlitwa z błogosławieństwem i przekazaniem świecy." Kto ma oczy...
D@
~do @sacdjo
14 października 2013, 12:47
Ks. Dobroczyńki ani słowem nie wspomniał o błogosławieniu związku cudzołożników, to nadinterpretacja! Napisał jedynie o możliwości indywidualnej rozmowy duszpasterskiej z ew. błogosławieństwem, co jest praktykowane w przypadku duszpasterstwa osób pozostających w związkach niesakramentalnych. Powołuje się na dokumenty Kościoła i broni nauczania o nierozerwalności małżeństwa. Proszę czytać uważnie!!!
B
bar
14 października 2013, 12:30
"Kard. Marx krytycznie odniósł się do ogłoszonych we Fryburgu Bryzgowijskim wytycznych duszpasterskich dotyczących osób rozwiedzionych, które ponownie zawarły związek małżeński. Podkreślił, że w Konferencji Biskupów ustalono, iż będzie jedno stanowisko w tej sprawie, a wyłamywanie się i odstępstwo od umowy nie są czymś właściwym. Podobne grupy robocze jak we Fryburgu pracują z pewnością i w innych diecezjach, jak choćby w Monachium i Fryzyndze. "Ale musimy zwracać uwagę na to, abyśmy jako biskupi reprezentowali wspólne stanowisko , kiedy będziemy chcieli ruszyć z jakąś sprawą" - powiedział kard. Marx. Arcybiskup Monachium przyznał, że ten temat był poruszany na obradach K-8 w ubiegłym tygodniu w Rzymie, jednak nie było dyskusji co do jego treści. Ta kwestia będzie omawiana dopiero w październiku 2014 roku podczas obrad specjalnego synodu biskupów poświęconego duszpasterstwu rodzin, gdyż - jak wyjaśnił kard. Marx - "sprawa nieudanych związków porusza wielu biskupów Kościoła powszechnego". deon.pl
S
sacdjo
14 października 2013, 12:26
Co do artykułu: To właśnie "Dobroczyński" manipuluje i okłamuje. Jeśli ktoś nie dostrzega problemu z błogosławieniem związku cudzołóżników w ramach jakiegoś pseudoobrzędu, to albo jest zbyt mało rozgarnięty, albo nie wyznaje katolickiej nauki o nierozerwalności małżeństwa i jest tym samym HERETYKIEM.
S
sacdjo
14 października 2013, 12:17
Ten wynalazek bizantyńsko-focjańskich schizmatyków - drugi "ślub" o charakterze "pokutnym", drugie niesakramentalne "małżeństwo" - to zwykłe krętactwo dla przypodobania się cudzołożnikom. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwym miłosierdziem, które nigdy nie być w sprzeczności ze sprawiedlowością - wobec prawdziwego współmałżonka, dzieci z prawdziwego małżeństwa, a także wobec wszystkich, którzy to widzą, a mają przecież prawo do niezaciemniania prawdy o nierozerwalności małżeństwa chrześcijańskiego. Sprawiedliwość wymaga, by nikt nie był narażony na zgorszenie z powodu błogosławienia związku cudzołóżników. To bredzenie o rzekomym "miłosierdziu" jako przeciwieństwie sprawiedliwości to obecnie główna metoda modernistycznej sekty V2. I niestety wielu daje się tak oszukiwać.
D@
do @nn
14 października 2013, 11:44
Jak rozumiec sformułowanie, że "kazdy moze się pomylic"? Przykład: jeden małżonek zdradza drugiego i odchodzi twierdząc, ze "się pomylił" i nie kocha swojego męża/żonę, ale innego partnera.  Jednak  pozostawiony małżonek nie uważa swojego małżeństwa za pomyłkę i z nikim się nie wiąże, czekając na powrót wiarołomnego. Czy w prawosławiu ten pierwszy dostanie rozwód i drugi slub, bo Cerkiew przyjmie, wersję pierwszego małżonka, "że się pomylił"?
14 października 2013, 10:32
@nn. , @HP tak widzą to sami  prawosławni: [url]http://liturgia.wiara.pl/doc/420767.Malzenstwo-w-Kosciele-Prawoslawnym/1[/url] - jest sakrament tylko liturgia  może miec charakter pokutny - wykluczone jest dopiero czwarte małżeństwo - i jak pamietam z innych tekstów dotyczy to również wdów/wdowców.
H
HP
14 października 2013, 10:15
DO nn.: dokładnie tak jest i to też jest Tradycja Apostolska. Tylko drugi ślub nie jest sakramentalny, bo sakrtament jest tylko jeden, ale jest pobłogosławieniem w ramach pokutnego rytu. Kto mówi, że tylko katolicy praktykują tradycję Apostolską po prostu jest w błędzie.
TP
taka prawda
14 października 2013, 09:48
Kim jest heretyk? Jak mawiał w XVII wieku bp Jakub Bossuet, heretyk to „człowiek mający osobiste opinie” w kwestii wiary. Kościół przez 2000 lat zwalczał „osobiste opinie”, które rodziły się w opozycji do Kościoła (poganie) lub w jego wnętrzu (heretycy).
N
nn.
14 października 2013, 09:11
Witam Wczoraj tj. w niedzielę na pewnym rodzinnym święcie miałam okazję rozmawiać z gronem osób wśród których było 4 księży. Usłyszałam od dwóch z nich następujące stanowisko:  ich zdaniem w religii prawosławnej można zawrzeć związek małżeński drugi raz ( trzeci jeż nie ). Jest to zdaniem tych księży słuszne bo przecież każdy może się pomylić. Nie wiem co o tym myśleć?
jazmig jazmig
14 października 2013, 07:29
Nie wierze aby Milosierny Jezus mial jakies worki do wrzucania tam ludzi. Jesli tak by bylo to jego smierc na krzyzu nie miala sensu. Nie wiemy za co zawisl lotr na krzyzu obok Jezusa, moze wlasnie zostawil zone i dzieci dla kochanki, a zostal zaproszony, wlasciwie zabrany do Krolestwa Niebieskiego z Jezusem. ... Łotr wystąpił w obronie Jezusa, wyznał winy, okazałł skruchę i prosił o łaskę, a ponownie zgrzeszyć nie zdążył. Dlatego Jezus wziął go do raju. Człowiek żyjący w kolejnym związku permanetnie grzeszy, nie okazuje skruchy, więc nie ma co marzyć o łasce, chyba że na łożu śmierci będzie żałował swoich grzechów.
N
Nikodem
13 października 2013, 23:02
Czym innym jest być religijnym, a tacy z pewnością byli faryzeusze, a co innego jest być człowiekiem prawym. Biblia wspomina o ludziach prawych, mądrych, roztropnych, sprawiedliwych, którzy podobali się Panu Bogu. Wiele ważniejsze od bycia religijnym jest być człowiekiem sprawiedliwym, a przynajmniej starać się takim być. Z całego serca wyznaję i pouczam Ciebie, że najważniejsze przykazania to: Będziesz miłował swego Boga z całego serca, ze wszystkich sił swoich, ze wszystki swoich myśli, a bliźniego swego jak siebie samego. Jezus jest Panem
S
sluga
13 października 2013, 20:38
Rozwiedzeni-samotni nie są wykluczeni z Kościoła. Kto głosi takie herezje i do jednego wora wrzuca rozwiedzionych bez własnej winy i żyjących samotnie oraz tych co doprowadzili do rozwodu i żyją z kochankami? Ci pierwsi nie są niczemu winni,  są współczesnymi "trędowatymi" z dzisiejszej Ewangelii - bo się ich miesza z błotem i osądza: "winny - nie ma prawa do Komunii swiętej" ... Nie wierze aby Milosierny Jezus mial jakies worki do wrzucania tam ludzi. Jesli tak by bylo to jego smierc na krzyzu nie miala sensu. Nie wiemy za co zawisl lotr na krzyzu obok Jezusa, moze wlasnie zostawil zone i dzieci dla kochanki, a zostal zaproszony, wlasciwie zabrany do Krolestwa Niebieskiego z Jezusem.
jazmig jazmig
13 października 2013, 17:37
Na Deonie pojawiła się informacja zbliżona do tej, jaką nadała DW, więc pomyłka komentatora z Frondy nie jest dziwna. Jest ona o tyle mniej dziwna, że niemiecki KK dość swobodnie traktuje wiele rzeczy dotyczących zasad KK. Spowiedź jest tam rzadkością, a forma spowiedzi jest odległa od tego, co jest w Polsce oczywiste. Za to wszyscy bez oporów przystępuję do komunii św. Dlatego kolejny krok w niewłaściwym kierunku nie wydał się niemożliwy polskim czytelnikom.
MM
Marcin M.
13 października 2013, 17:35
~Nikodemie, ależ faryzeusze także byli bardzo prawymi ludźmi, przestrzegającymi zasad i oddającymi cześć Bogu. Tego nikt im nie odmówi. Sęk w tym, że często do ich serca zakradała się pycha i pogarda dla tych, którzy byli mniej pobożni niż oni sami...
GD
G. Dobroczyński SJ
13 października 2013, 16:17
Mt 19.6: Wystarczy przeczytać dokładnie także na stronach KEP cytat z dkomunetnu z Fryburga: "jesli istnieje dyspozcycja wiary"... To znaczy dokładnie to, co jest praktyką aktualna:  Jesli osoby rozwiedzione w ponownym związku zdecydują się na tzw. "białe małżeństwo"... POzdrawiam.
N
Nikodem
13 października 2013, 15:39
Wiesz w czym masz rację FraneKsawery? W tym, że im bardziej człowiek jest sprawiedliwy, tym większy budzi sprzeciw. Nie dziwcie sie, że największy sprzeciw ludzi tego Świata budzą prawi Katolicy. Na nich wylewa się wszystkie pomyje ich obwinia się o rozbijanie Kościoła. A w rzeczywistości, ich prawowierność przeszkadza tym, którzy mają własne sumienia napiętnowane. 
F
FraneKsawery
13 października 2013, 15:03
Dziękuję za świetny artykuł, który obiektywnie i z dystansem przedstawia problematykę i fakty, a także przestrzega przed faryzejską postawą 'domorosłych apologetów bardziej katolickich niż  sam Papież'. Niestety Ci apologeci rozbijają Kościół utrzymując, że oni jako Kościół Walczący znając zamysł Boż głoszą ostrzem słowa jedyną słuszną prawdę. Tymczasem nie poznali Boga i nie wypełniają jego przykazania miłości wprowadzając zamęt wśród braci w wierze. Cóż za obłuda.. oby im Bóg wybaczył.
N
Nikodem
13 października 2013, 14:46
Myślę, że Pan jest w stanie wyprowadzić dobro nawet ze zła, którym jest kłótnia, nienawiść, krzywda, którą jeden wyrządza drugiemu. Gdyby mi przydażyła się taka sytuacja, że ktoś mnie porzuca, z pewnością jeszcze bardziej szukał bym ucieszki w Panu moim, w Jezusie Chrystusie. Nie wykluczone, że jakaś cześć tych przypadków rozwiedzeń to kobiety i mężczyźni powołani. Głęboko wierzę, że wśród nich jest jakaś kobieta, która mogła by zostać wspaniałą zakonnicą, oraz mężczyzna, który byłby wspaniałym sługą Bożym. Ale to pozostanie niestety zakryte przed naszymi oczami i dopóki Ci, którzy zagubili swoje powoałnie nie zwrócą się do Pana, dopóty będą się buntować i innych. Pan jest sprawiedliwy, nie ma w nim skazy, jego miłosierdzie trwa na wieki. W jego Królestwie jest mieszkań wiele, tam nie będziecie się żenić za mąż wychodzić, lecz będziecie jak aniołowie, doskonali bez skazy.
T
trędowaty?
13 października 2013, 14:33
Rozwiedzeni-samotni nie są wykluczeni z Kościoła. Kto głosi takie herezje i do jednego wora wrzuca rozwiedzionych bez własnej winy i żyjących samotnie oraz tych co doprowadzili do rozwodu i żyją z kochankami? Ci pierwsi nie są niczemu winni,  są współczesnymi "trędowatymi" z dzisiejszej Ewangelii - bo się ich miesza z błotem i osądza: "winny - nie ma prawa do Komunii swiętej"
M1
Mt 19, 6
13 października 2013, 14:30
Autor ww. artykułu napisał: "Z uwagą przeczytałem wytyczne Wydziału Duszpasterskiego z komentarzem ks. Andreasa Moehrle. Nie było tam ani słowa o dopuszczeniu osób rozwiedzionych do sakramentów..." Ojcze Grzegorzu, to dlaczego na stronie Episkopatu Polski jest komunikat, gdzie m.in. mówi się, że: "W dokumencie archidiecezji Fryburga czytamy, że osobom, które po rozbitym sakramentalnym małżeństwie żyją w nowych cywilnych związkach, „mogą zostać udzielone sakramenty chrztu, Komunii św., bierzmowania spowiedzi oraz namaszczenia chorych, jeśli istnieje u nich niezbędna konkretna dyspozycja wiary”. Dokument wyjaśnia, że decyzję w tej sprawie osoby te podejmują samodzielnie po rozmowie z odpowiednim duszpasterzem. Nadal jednak nie będą one mogły zawierać nowych sakramentalnych związków małżeńskich. Takie rozwiązanie niemieckie media okrzyknęły „rewolucją w niemieckim Kościele”"... Źródło: [url]http://episkopat.pl/radio_watykanskie/49541.1,Niemcy_dokument_z_Fryburga_dotyczacy_rozwiedzionych.html[/url]
N
Nikodem
13 października 2013, 14:28
Nie mowy o miłosierdziu, jeśli nie ma wiary. Tak jak w przypowieści o synu marnotrawyny. Gdy ten siedział w gonuju i podkradał pokarm świniom. Pomyślał sobie czyli uwierzył, że może gdy wróci do swego Ojca, ten uczyni go choćby najemnikiem. Ale gdyby nie uwierzył, to pewnie umarł by z głodu. Wiara, że nasz Ojciec da nam to czego nam trzeba jest podstawą powrotu, czy odwórcenia się od grzechów. Bez wiary nie będzie miłosierdzia. Ja wierzę w Jezusa miłosiernego, a nie w miłosierdzie. Niektórzy tak umiłowali swój grzech, że przyjmują wszystkie atrybuty boskości poza ich właścicielem. I nie dziwi mnie fakt, że Bóg wypędzieł naszych rodziców z Edenu. Bo wybrali swoją wolę, chcieli się stać równymi Bogu.
A
Ada
13 października 2013, 14:25
Przydałoby się nam wszystkim mniej gadania a więcej zadumy i zastanowienia. Matka Maryja została w kk zraniona okrutnie,i duchowni wiedzą o tym,mniej czytani głupot a więcej czytania tekstów świętych ,w kk pozbawia się przyjmowania sakramentu tych którzy najbardziej Boga potrzebują. Jestem za zniesieniem też celibatu---tej głupoty która skazuje zdrowych ludzi na niewiele dobrego dające cierpienie,ogólnie wiadomo że żle wpływa głównie na działanie umysłu,już żydzi przed Chrystusem wiedzieli że to głupota.
X
xxx
13 października 2013, 14:15
Wg mnie to nie żadna herezja...to ogromna szansa dla ludzi rozwiedzionych, aby być znów blisko Boga korzystając z sakramentów...ne odwracajmy kota ogona, że tacy ludzi nie są wcale wykluczeni bo to nieprawda !
S
sluga
13 października 2013, 14:00
Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. (MT21) PAMIETAJMY O MIŁOSIERDZIU! BEZ MIŁOSIERDZIA NIE MA KOŚCIOŁA! 
N
Nikodem
13 października 2013, 13:57
Aż cisną mi się mocne słowa i nawet nie w kierunku księży schizmatyków, ale w kierunku całej społeczności chrześcijańskiej! Brak wam wiary! gdybyście mieli mocną wiarę, Kościół Katolicki byłby znacznie bardziej wierny. Tak wielu popadło w ciężki grzech wśród nas i trwa w nim! I jeszcze większe grzechy zobaczymy, bo nie dbamy o naszą wiarę. Widzę smutne zakonnice, widzę księży pysznych, widzę próźnych fantyków to smutne. Ale widzę też bardzo wielu skromnych i przeciętnych ludzi, w których jest jeszcze dużo dobra. I myślę, że więcej jest dobrych ludzi, niż tych złych w Kościele, ale jeszcze więcej jest wątpiących! Wielu z was daje sobie zasiać wątpliwości: Że może msza św. to taki teatr, może eucharystia powinna być jak taki kunsztowny posiłek, że to tylko wspomnienie, że grzechy ciężki to tylko problemy psychologiczne, że ksiądz to tylko wyuczony teolog, że papież to tylko zjawiskowy człowiek i wiele innych wąpliwości przyjmujemy. Już zbliża się dzień Panski. Maryja bierze cały świat do Serca swego, ma ku temu całkiem uzasadnione powody.