Jak łatwo zbudować swoją wiarę?

Przemysław Radzyński

A co, gdyby z ewangelizacją wyjść do akademików. I to przed sesją. W Krakowie postanowiono spróbować.

W tym tygodniu w Krakowie odbywała się Ogólnopolska Szkoła Ewangelizatorów, której zamierzeniem jest formowanie osób odpowiedzialnych za koordynowanie projektów ewangelizacyjnych oraz wymiana doświadczeń między zaangażowanymi w różne wspólnoty. Oprócz serii wykładów i warsztatów "uczniowie" OSE sprawdzali się w praktyce. Tym razem wyszli do studentów zamieszkujących akademiki przy ul. Skarżyńskiego w Krakowie. Wyjście ewangelizacyjne poprzedziło wystąpienia duszpasterza, który na co dzień pracuje wśród studentów, żeby zapoznać nieco ewangelizatorów z całej Polski ze specyfiką miejsca. Zarówno przed, jak i w trakcie ewangelizacji w kościele św. Brata Alberta trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. Jedni się modlili, drudzy ewangelizowali.

Kapłan, który zapukał do dziesięciu mieszkań na szóstym piętrze jednego z akademików początkowo nie wierzył, że w takich warunkach - napięty czas przed sesją, kilkuosobowe pokoje, obecność gości - któraś ze spotkanych osób zdecyduje się wyznać, że Jezus Chrystus jest jej Panem i Zbawicielem. W pierwszym mieszkaniu spotkał lektora, który ucieszył się na widok kapłana i po krótkiej rozmowie i modlitwie uznał, że Jezus jest jego Panem. W drugim mieszkaniu ze spotkaniem było nieco trudniej, bo student wychodził właśnie do …duszpasterstwa, ale zatrzymał się na krótką modlitwę. Nawet dziewczyna deklarująca się jako ateistka otworzyła swoje mieszkanie i poprosiła o modlitwę za swoich bliskich, którzy poważnie cierpią. Tylko jedna osoba odmówiła spotkania - prawosławna i mówiąca słabo po polsku.

Dziś często słyszy się narzekania na młodzież, która odchodzi od Kościoła, od wiary. Ojciec Tomek do czwartkowego wieczoru też chyba podzielał to zdanie. Jest pijarem, więc wychowanie młodzieży, to bliski mu charyzmat. Zdziwił się dość mocno, że ze studentami (przy Skarżyńskiego usytuowane są akademiki Politechniki Krakowskiej i Akademii Górniczo-Hutniczej) można tak otwarcie rozmawiać o wierze i Jezusie. Co więcej, przyznał, że to spotkanie ożywiło jego wiarę i umocniło zakonne i kapłańskie powołanie. Nabrał przekonania, że jako ksiądz musi wyjść z kościoła i pójść tam, gdzie na co dzień nie ma kapłanów.

Dlaczego czynny duszpasterz, który pracuje na co dzień z młodzieżą - organizuje dla niej rekolekcje, obozy wędrowne, wypady na kajaki, spotkania masowe - nabiera wiatru w żagle dopiero w czasie spotkań z przypadkowymi, nieznajomymi studentami? Bo jego regularne duszpasterstwo jest właśnie w murach kościoła - mimo, że nad rzeką czy na szlaku, to przychodzą do niego ci, którzy sami mają na to ochotę. Owszem, on o nich zabiega - przygotowuje plakaty, rozsyła ogłoszenia, wysyła maile z zaproszeniami. Ale cóż to za ewangelizacyjny wysiłek w porównaniu do tego, co trzeba przekroczyć w sobie samym, żeby zapukać do drzwi obcego człowieka i powiedzieć mu o Jezusie.

Ewangelizatorzy odwiedzali akademiki w parach - kapłan z osobą świecką. Ewangelizująca z o. Tomkiem Asia, młoda mężatka, psycholożka i terapeutka stwierdziła, że doświadczenie otwartości studentów, których odwiedzili, ich potrzeba zadawania pytań o sprawy najważniejsze, o sens życia ewangelizowało ją samą. Umocniła swoją wiarę wtedy, gdy szła z Ewangelią do innych. "Nie można być uczniem Jezusa, nie będąc jednocześnie misjonarzem. Uczniostwo i zaangażowanie misyjne są jak dwie strony tego samego medalu, jak dwa profile tej samej twarzy, dwa konieczne wymiary tej samej Osoby! Jedno bez drugiego nie istnieje" - czytamy we wstępie wydanego właśnie po polsku dokumentu z Aparecidy, do którego często odwołuje się papież Franciszek.

Biskup Grzegorz Ryś, w czasie jednego ze spotkań w ramach OSE, opowiadając o św. Tomaszu Apostole powiedział, że wczytując się w Ewangelię dostrzega wielką niewiarę apostołów w zmartwychwstałego Jezusa. Ktoś na sali zauważył, że niewiele zmieniło się pod tym względem przez dwa tysiące lat i zapytał o sens ewangelizowania. "Co by było z NAMI, gdybyśmy nie głosili Ewangelii?" - odpowiedział biskup.

Św. Paweł mówi "biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii" (1 Kor 9,16). Papież Paweł VI w Evangelii nuntiandi (p. 14) napisał: "Obowiązek ewangelizacji należy uważać za łaskę i właściwe powołanie Kościoła; wyraża on najprawdziwszą jego właściwość. Kościół jest dla ewangelizacji, czyli po to, aby głosił i nauczał słowa Bożego, ażeby przez nie dochodził do nas dar łaski (…)". Głosząc słowo dar łaski dociera do NAS samych.

Łatwo byłoby rzucić obowiązek ewangelizacji na księży, ale on dotyczy całego Kościoła. I - jak wynika z doświadczeń ewangelizatorów w Krakowie - najowocniejszy dla każdej ze stron jest wtedy, gdy to cały Kościół - kapłani z wiernymi - wychodzi spoza murów kościołów i idzie głosić Dobrą Nowinę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak łatwo zbudować swoją wiarę?
Komentarze (1)
M
Mietek
26 maja 2014, 14:05
Śwaidkowie Jehowy "non stop" ( dopóty jest ruch przechodniów) stoją we Wrocławiu: w przejściu pod Pasażem Grunwaldzkim, visa vi FAT, w parku obok Panoramy Racławickiej a my? Neokatechumenat jedynie 5 niedziel pójdzie na ewangelizacje, a pytam co z pozostałymi niedzielami? Oblubienico Kościele gdzie Twoja pierwotna gorliwość????