Jak trwoga, to do krzyża

Konrad Sawicki

Trwa spór o obecność symboli religijnych w sferze publicznej i państwowej. Sprawa nie jest łatwa i jednowymiarowa. Różne argumentacje przekonują, że w niektórych przestrzeniach i sytuacjach symbole te powinny mieć swoje miejsce, inne z kolei, że lepiej by było ich nie eksponować. Przy okazji tej dyskusji warto spojrzeć wstecz i przyjrzeć się naszej polskiej praktyce, która w sposób naturalny wynika z głęboko zakorzenionej tradycji.

Przykład 1. Każdy, kto choć trochę podróżował po polskich drogach, z pewnością zauważył coś, co stało się już stałym elementem krajobrazu: przydrożne krzyże. Nie, to nie są te same krzyże, które nasi pradziadowie stawiali na rozstajach dróg. Te oznaczają miejsce tragedii, wypadku samochodowego, w którym zginął konkretny człowiek. Nie jest tu ważne czy zginął przez własną brawurę, alkohol czy może zupełnie bez własnej winy. I nie jest tu ważne czy chodził do kościoła, czy wierzył. Tak czy siak rodzina zmarłego czuje potrzebę oznaczenia tego tragicznego miejsca. Więc stawia krzyż albo wiesza go na pobliskim drzewie. Niektórzy regularnie tam potem przyjeżdżają i zapalają znicze. Widać je często przy drogach, szczególnie gdy zbliża się 1 listopada. Te krzyże nie są symbolami ściśle religijnymi. Bardziej wskazują na ludzką tragedię, ból utraty bliskiego i pragnienie zachowania jego pamięci.

Przykład 2. To samo można powiedzieć o niezwykle wyrazistym Pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Przypomnijmy: stoi w Warszawie i przedstawia ładunek wielu krzyży ustawionych na kolejowej platformie. Został wybudowany ku czci naszych rodaków, którzy zostali wywiezieni na tereny byłego ZSRR, a w szczególności tych wysłanych do łagrów na Syberii oraz ofiar zbrodni katyńskiej. Czy te krzyże na platformie to symbole bezpośrednio odwołujące się do Boga, wiary czy religii? Nie. To symbole Polaków - tułaczy i Polaków - męczenników. Czy któryś polityk lub w ogóle ktokolwiek protestował przeciwko temu, że artysta nadał im postać krzyży? Oczywiście nie. Te krzyże bowiem to nasz polski los, nasza trudna historia i nasza polska krew.

Przykład 3. Przypomnijmy sobie katastrofę pod Smoleńskiem. Kilka dni później harcerze wpadli na pomysł, by przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie ustawić krzyż. Tak, ten sam, który potem stał się obiektem sporej i niepotrzebnej awantury. Ale pierwotnie został on tam ustawiony w zamiarach całkowicie pokojowych. Na znak żałoby, szacunku i pamięci wobec śp. Lecha Kaczyńskiego oraz pozostałych 95 ofiar. A także jako apel o zbudowanie pomnika. Tu również krzyża użyto w celach niereligijnych lub nie tylko religijnych. Ludzie w tym trudnym czasie czuli potrzebę gromadzenia się, bycia z innymi, wyrażania swoich uczuć. I niespodziewanie ten harcerski krzyż stał się miejscem spotkań, punktem odniesienia, a potem silnym symbolem tożsamościowym.

DEON.PL POLECA

Przykład 4. Przypomnijmy sobie również to, co działo się przez kilka kolejnych dni po 10 kwietnia 2010 roku. Wszystkim kolejnym czynnościom związanym ze sprowadzeniem zwłok ofiar katastrofy i z pogrzebami towarzyszyły elementy religijne. Kapelani w strojach duchownych, modlitwy, nabożeństwa, msze pogrzebowe, cmentarze. A wszędzie tam krzyże. I w tych sytuacjach były to już krzyże o charakterze wprost religijnym.

Komuś to przeszkadzało? Ktoś protestował? Nie, ponieważ okazało się nagle, że my - Polacy - nie potrafimy przeżywać żałoby inaczej niż na sposób religijny lub na wzór religijnego. Te wszystkie sakralne czynności, miejsca, słowa i znaki po prostu pomagały nam przetrwać traumę, przejść cało przez szok spowodowany katastrofą. Czy ktokolwiek wyobraża sobie, że można było zastąpić to wszystko zwyczajową i całkowicie świecką minutą ciszy?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak trwoga, to do krzyża
Komentarze (14)
R
Raw
24 stycznia 2013, 10:30
Tylko że ten krzyż w Sejmie został powieszony nocą, po cichu i bez uchwały... Czy tak powinno się postepować z wiszącym na krzyżu Panem Jezusem?
T
tak
23 stycznia 2013, 16:10
Zielona, masz rację rzeczywiśce się uniosłem, dlatego, że nie zgadzam się z Twoją empatią a jest ona wykorzystywana przez wrogów krzyża. Jeżeli wszystko da się usprawiedliwić zrozumieniem motywów, czy emocji, to trudno osądzić i skazać największego złoczyńcę wliczając w to Stalina czy Hitlera. Nie mamy obowiązku współczuć przestępcy. Tak samo nie muszę się skazywać na wyrozumiałość dla osoby , która nie jest w stanie być tolerancyjna dla wierzeń i symboli tej wiary u innych. Mnie nie przeszkadzają symbole wiary innych. Jestem katolikiem, ale niejednokrotnie byłem w synagodze i meczecie. W Istambule widziałem klęczących i modlących się ludzi na ulicach i placach i nie tylko nie wzbudziło to we mnie żadnych oporów, ale wręcz podziwiałem ich afirmację wiary.
P
Paweł
23 stycznia 2013, 14:35
@Zielona - ja po prostu uważam, że krzyż można odbierać na kilku poziomach. Dla nas to głównie znak religijny. Ale nie można zabraniać innym traktowania go jako znaku wartości. Jeśli nie wierzą, to wolno im tak sądzić. 
K
katolik
23 stycznia 2013, 12:11
Krzyż zawsze będzie głupstwem dla pogan i zgorszeniem dla Żydów jak mówi Pismo. Po reakcjach na Krzyż poznacie z kim macie do czynienia.
Katarzyna Rybarczyk
23 stycznia 2013, 12:07
@Tak, a mógłbyś, z łaski swojej, dyskutować zamiast próbowac obrazić? Nie wiem, czy jestem tolerancyjna, nie zastanawiam się nad tym, ale to nie mnie przeszkadza krzyż w przestrzeni publicznej. Ja tylko rozumiem tych, którym może przeszkadzać. I nie dlatego, że kłuje w oczy, ale dlatego, że oni np. chcieliby, aby symbol ich religii był tak wszechobecny a nie jest. I to nie jest nietolerancja, tylko empatia. Przyznasz też, że co innego parada homoseksualistów, a co innego w każdym urzędzie złotymi zgłoskami wypisane hasło w stylu: "Geje całego świata, łączcie się". Uważam, że niekwestionowanymi miejscami, z których symboli religijnych NIE WOLNO rugować są świątynie i wszelkiego rodzaju przestrzeń prywatna. Jeśli życzę sobie mieć trzymetrowy krzyż w swoim ogródku, to nikt mi tego nie może zabronić, podobnie, jeśli chcę nosić symbole religijne na sobie, postawić na swoim biurku w pracy, tak jak wolno mi postawić na biurku zdjęcie dziecka czy męża. Na ścianie w urzędzie krzyż jest moim zdaniem wskazany, ale niekonieczny. @Paweł, a uważasz, że to dobre, aby ktoś uznawał krzyż za symbol uniwersalnych wartości? Bo ja nie jestem pewna. Wydaje mi się, że to rozmywanie jego znaczenia. Chciałabym, aby krzyż pozostał symbolem skandalicznej ofiary, którą Wszechmogący Bóg złożył dla naszego zbawienia.
J
Janek
23 stycznia 2013, 11:57
Demokracja to rządy większości, której mniejszość musi się podporządkować.
P
Paweł
23 stycznia 2013, 11:32
Jeśli kilku posłów złożyło do sądu pozew o zdjęcie krzyża w Sejmie, to znaczy że niektórym przeszkadza. Swoją drogą mogliby spokojnie uznać, że to symbol uniwersalnych wartości i tyle
A
AP
22 stycznia 2013, 23:56
"Komuś to przeszkadzało? Ktoś protestował?" Tak. 
T
tak
22 stycznia 2013, 23:29
Zielona, skoro krzyż komuś przeszkadza to znaczy, że ten ktoś  jest nietolerancyjny. Zgodnie z Twoim rozumowaniem, gdy do Polski co roku  przyjeżdżają Żydzi by czcić  cadyków, wystarczyłaby jedna osoba , której się to nie podoba , aby im zabronić,  wystarczyłaby jedna osoba , której niepodobałaby sie parada homoseksualistów, aby  zabronić. Taka nietolerancja jaką Ty wykazujesz to barbarzyństwo. A jakieś Twoje uwagi o zawłaszczaniu to już istne majaki.
S
Staszek
22 stycznia 2013, 21:20
Zastanawiam się, czy jest coś złego w zwyczajnym pojmowaniu krzyża jako symbolu właśnie i w pierwszym rzędzie religijnego, bez konieczności doszukiwania się innych jego interpretacji.
T
Tomek
22 stycznia 2013, 19:49
W przytoczonych przykładach ustawiania krzyży przy drogach, chodzi głownie o pamięć. Tylko pytanie czemu krzyż? Ano temu, że nawet w ludziach, którzy są gdzieś z dala od kościoła, z dala od Boga, krzyż jest symbolem cierpienia, poświęcenia, ofiary. To jest naturalne i doskonale zrozumiałe. A jeśli już tak to rozumiemy, to jesteśmy już tylko o krok od zrozumienia, czym była ofiara Jezusa na Krzyżu i uwierzenia w Niego. 
MR
Maciej Roszkowski
22 stycznia 2013, 18:30
Krzyż towarzyszy nam w wielu miejscach i takl powinno zostać. Nie sądzę, aby poza zupełnymi barbarzyńcami komuś przeszkadzał. Bo niby w czym? Natomiast jego zwłaszczanie (jak poniżej) sieje zgorszenie. Stawianie krzyża w ważnych miejscach z waznych powodówmusi być "autoryzowane " przez Kościół instytucjonalny, poza przydrożnymi krzyżami upamiętniającymi wypadki drogowe.
Katarzyna Rybarczyk
22 stycznia 2013, 17:52
Hm... A może się to komuś po prostu nie podobać? Ja się nie obrażam, że to deprecajacja, Bóg się w ogóle deprecjacji nie boi, fachowo to się nazywa kenoza. Aczkolwiek dla mnie krzyż to znak religijny i jako takiego ma dla mnnie znaczenie jego obecność w przestrzeni publicznej. Z jednej strony chcę, aby w miejscach publicznych był, bo jest mi drogi. Z drugiej strony, rozumiem, że komuś może przeszkadzać, bo to znak religijny, a nie każdy musi wyznawać tę samą, co ja, religię. To, co mi przeszkadza, to zawłaszczanie. Jeśli to symbol kulturowy, to byle partia polityczna może sobie z nim zrobić, co chce - tzn. np. poprzez delikatne przesunięcie akcentów nadać mu nieco inne znaczenie i wykorzystać do własnych celów politycznych.
R
Raw
22 stycznia 2013, 15:59
Sprawa jest prosta. Krzyż to także znak kulturowy i odwołujący się do wartości uniwersalnych. Nie ma co się obrażać, że to deprecjacja czy inna dezercja.