Jakie sumienie?

(fot. PAP/Jacek Turczyk / youtube.pl)

W uzasadnieniu podpisania ustawy o tzw. leczeniu niepłodności, Pan Prezydent Bronisław Komorowski stwierdził, że nie jest "prezydentem ludzkich sumień", a w liście do Przewodniczącego KEP Ks. Abpa Stanisława Gądeckiego napisał, że "zadaniem Prezydenta jako głowy państwa jest troszczyć się o wszystkich obywateli, bez względu na ich światopogląd czy wyznanie, godzić skrajne stanowiska i dbać o wypracowany w Sejmie konsensus".

Czy w świetle tych słów Prezydent podjął słuszną decyzję? Według niego tak, bo w państwie demokratycznym, gdzie obywatele mają różne światopoglądy, musi nastąpić jakiś kompromis. W tym wypadku kompromis polega na tym, że ci co są zwolennikami "in vitro" mogą z tej metody korzystać, a ci którzy są jej przeciwnikami, nie są do jej stosowania zmuszani. W ten sposób każdy pozostaje przy swoim sumieniu, a światopogląd religijny, w tym wypadku chrześcijański, nie jest nikomu narzucany.

Takie postawienie sprawy jest jednak błędne. Podstawowy błąd polega na tym, że nie bierze się pod uwagę wszystkich obywateli.

DEON.PL POLECA

Na to zwrócił uwagę Ksiądz Arcybiskup St. Gądecki w swym liście do Pana Prezydenta B. Komorowskiego pisząc: "Jest jeszcze trzecia strona, którą próbuje się całkowicie pominąć i uprzedmiotowić. Tą trzecią stroną są dzieci nienarodzone. Im właśnie, tuż po poczęciu, odbiera się prawo do rozwoju, narodzin i godnego życia. W ten sposób traktuje się je nie jako osoby ludzkie, ale jako przedmioty, którymi można dowolnie dysponować". A zatem Prezydent, deklarując swą troskę o wszystkich obywateli, winien wziąć pod uwagę dobro tych dzieci nienarodzonych, tym bardziej, że są one całkowicie bezbronne.

Ktoś mógłby powiedzieć, że twierdzenie: życie ludzkie należy chronić od chwili poczęcia - jest narzucaniem światopoglądu religijnego. Takie stanowisko byłoby prawdziwe, gdyby to twierdzenie odwoływało się jedynie do przesłanek ściśle objawionych. W związku z tym w komunikacie Prezydium KEP po ogłoszeniu wyników głosowania w Senacie ws. ustawy dotyczącej procedury "in vitro", biskupi słusznie zauważają: "To wiedza medyczna, a nie światopogląd religijny każe chronić życie ludzkie od chwili poczęcia".

Skąd zatem takie uzasadnienie Pana Prezydenta i wszystkich Parlamentarzystów, którzy głosowali za tą ustawą? Otóż u źródeł tego typu uzasadnienia leży założenie, że prawda o obiektywnym stanie rzeczy jest niepoznawalna, a co za tym idzie, sumienie każdej osoby nie jest normowane prawdą, ale osobistą wrażliwością. Stąd pozostaje tylko policzyć, ile jest osób z podobną wrażliwością i to uczynić normą dla prawa stanowionego. Przy takim uzasadnieniu proces norymberski nie mógłby się odbyć. Przecież wszyscy mordercy z czasów drugiej wojny światowej kierowali się sumieniem, które normowane było ich osobistą wrażliwością. Jeśli jednak zostali osądzeni, to dlaczego? Bez odwołania się do prawdy o obiektywnym stanie rzeczy byłoby to niemożliwe.

Chociaż ochrona niezbywalnej godności człowieka i jego życia od chwili poczęcia jest stanowiskiem ściśle moralnym, to Kościół czyni je podstawą swego nauczania w sprawach moralności, mając na uwadze dobro każdego człowieka. W związku z tym Parlamentarzyści i Prezydent, przyznający się do tego, że są katolikami, winni w tej sprawie zająć stanowisko zgodne z sumieniem pokierowanym obiektywną prawdą, czyli stanowisko ściśle etyczne, które zarazem jest zgodne z nauczaniem Kościoła. Przywoływanie argumentu - jak to czyni Pan Prezydent w liście do Ks. Arcybiskupa - że obecna ustawa jest postępem w porównaniu z sytuacją, gdzie nie ma regulacji prawnych, byłoby uzasadnione, gdyby wszyscy głosujący, odwołujący się do bycia katolikami, rzeczywiście kierowali się sumieniem normowanym prawdą i zarazem stanowili w Parlamencie mniejszość (por. Evangelium vitae, 73).

Tak jednak nie było. W związku z tym należy przywołać stwierdzenie Prezydium KEP, zawarte we wspomnianym już komunikacie: "Wyniki głosowania w Senacie w sprawie ustawy dotyczącej procedury "in vitro" - pod pozorem leczenia niepłodności - legalizują m.in. niszczenie ludzkich embrionów… Osoby wierzące w Chrystusa nie mogą - pod żadnym pozorem - popierać godzącej w życie ludzkie ustawy o "in vitro", jeżeli chcą pozostać w pełnej wspólnocie wiary. Zwracamy na to raz jeszcze uwagę, aby nikt nie zasłaniał się niewiedzą czy niezrozumieniem co do konsekwencji podejmowanych decyzji, które zaprzeczają godności i wartości życia ludzkiego."

Rodzi się jednak tutaj pytanie, co oznacza dla osób wierzących w Chrystusa niepozostawanie w pełnej wspólnocie wiary i jakie są tego konkretne konsekwencje?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jakie sumienie?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.