Kardynał, za którym pójdę w ogień
To, że arcybiskup Krajewski zostanie kardynałem, to jest fantastyczna wiadomość. To moja pierwsza myśl. Druga jest taka, że - jak napisał na Facebooku znajomy ksiądz - to ogromne wyzwanie dla Kościoła w Polsce.
Biskup biedaków
- Na palcu nosi biskupi pierścień z szarej blachy, pielgrzymi szlak przemierza w sutannie. Nie stara się podkreślać tym niczego, po prostu taki jest. Bycie biskupem to dla niego kolejne powołanie do bycia jeszcze bliżej ludzi. Działania, które podejmuje, bywają na granicy prawa. Nie kupuje biednym jedzenia, ale siada, by zjeść z nimi, bo przywrócenie godności znaczy więcej. Prawem, które go obowiązuje, jest czysta Ewangelia. Podkreśla, że nigdy nie chce jej się sprzeniewierzyć: "Mogę iść do więzienia, ale chcę mieć pokój serca" - pisał o kardynale nominacie mój kolega redakcyjny Szymon Żyśko.
Znają go też dobrze ludzie z ulicy. Jakiś czas temu przy wspólnym jedzeniu na spotkaniu Zupy w Katowicach poznałem Pana Krzyśka. Pan Krzysiek żyje na ulicy od ponad dwudziestu lat. Większość z tego czasu spędził na Śląsku. Ale rok temu z przyjacielem poszli do Rzymu. Dosłownie. Szli dwa i pół miesiąca. - I wyobraź sobie, że jak już tam byliśmy w tym Rzymie, to do nas na ulice z jedzeniem wychodził taki polski ksiądz. Jak się dowiedziałem, kto to jest, to chciałem go w pierścień ucałować. A on zabrał rękę i powiedział, żebym się nie wygłupiał. No to ja do niego mówię: - Ale arcybiskupie... A on mi przerywa i mi mówi: - Nie arcybiskupie. Mów mi Konrad.
Nawrócenie na czystą Ewangelię
Abp Grzegorz Ryś poprosił go, żeby wygłosił jedną z konferencji dla księży z diecezji łódzkiej przed jego ingresem.
Konferencja z łódzkiej katedry jest porywająca. Nie poprzez jakąś spektakularną formę, ale ostrą ewangeliczność słów. Nie da się obok nich przejść obojętnie. Nie jest oczywista. Czasami porywa, a czasami przeraża swoją radykalnością. Arcybiskup opowiada kolejne historie, które każą zastanowić się nad kondycją naszego Kościoła, ale przede wszystkim nad stanem naszych serc. Wytrąca z równowagi, dobrego samopoczucia i samozadowolenia w myśleniu o tym, że z naszymi wspólnotami i naszą wiarą jest wszystko OK.
Konfrontuje z pytaniem, czy my jeszcze w ogóle chcemy wierzyć i iść za Ewangelią. Słuchajmy jej, mierzmy się z nią i dzielmy się z innymi. To są słowa, które mogą zrobić w nas naprawdę wiele dobrego. Warto do nich wracać.
Niewygodne pytania
Ta nominacja kardynalska konfrontuje nas też z pytaniem o konkretność naszego chrześcijaństwa. Łatwo jest się cieszyć z tego, że Polska ma nowego kardynała. Dużo trudniej jest zapytać się, dlaczego akurat jego działania zostały wyróżnione i wskazane jako przykład. Zwraca na to uwagę ks. Łukasz Kachnowicz.
"Przez Polskę przebiegł zachwyt: Abp Krajewski kardynałem! Ale wiecie co on robi dla uchodźców. Wiecie co robi dla bezdomnych i biednych. Chyba nie tyle nad kapeluszem kardynalskim powinnismy się zachwycać, a nad tym za co go dostał. Zresztą sam powiedział, że to nie jest purpura dla Konrada Krajewskiego, a dla posługi jałmużnika. Tak, cieszę się z tej nominacji, a jednocześnie odczytuję ją jako wyzwanie, które papież rzuca także Kościołowi w Polsce, który tak chetnie szczyci się nowym kardynałem Polakiem. To wyzwanie dla nas, ludzi Kościoła w Polsce: weźcie przykład, opuśćcie te swoje bezpieczne plebanie, kurie, pałace biskupie, zakasajcie rękawy swoich eleganckich sutann i idźcie do owiec, które was potrzebują, na ulicach, w slumsach, wśród ubogich. Słyszę w tym głos Jezusa, który mówi: jeśli kto z was chce być pierwszy, niech się stanie sługą wszystkich".
Przypomnijmy w tym kontekście jeszcze bardzo mocne słowa abpa Krajewskiego z rozmowy dla TVN24. "Byłem na Lampedusie, gdzie utopiło się 350 osób. Przez cały tydzień na polecenie papieża Franciszka towarzyszyłem nurkom na pontonach przy wyławianiu ciał. Drodzy państwo, zapraszam na statki, na wyławianie ciał, skoro nie chcemy pomagać".
Oburzeni dostojnicy
Na koniec jeszcze wątek osobisty. Kiedy usłyszałem o decyzji papieża, to dosłownie podskoczyłem z radości. To jeden z dwóch najbliższych mojemu sercu polskich biskupów. Tak bliski, że historia, którą kiedyś usłyszałem z jego ust, miała ogromny wpływ na mój sposób wierzenia, myślenia i na moją wrażliwość. A także na tytuł mojej najnowszej książki, w której wspominam je tak:
"Kilka dni temu słuchałem konferencji bp. Krajewskiego. Jedna z najlepszych rzeczy, jakie w życiu słyszałem. Jałmużnik papieski opowiada w niej trochę o tym, jak Watykan wygląda za łobuzerskiego papieża Franciszka. Zresztą z jego działań też nie wszyscy są zadowoleni, a niektórzy nawet mówią, że pod jego przewodnictwem Kościół tonie. Ale co on robi? Mamy potężną instytucję kościelną, obudowaną od setek lat procedurami, tradycją i zwyczajami, trochę skostniałą i zmęczoną. Nagle pojawia się na placu św. Piotra człowiek, który mówi: «Zbudujmy dla bezdomnych łaźnię w Watykanie»! Dosłownie, nie metaforycznie. Żeby ubodzy mogli wziąć prysznic. Połowa dostojnych kardynałów chodzi i zatyka nosy, bo im śmierdzi, bo to niewygodne i nieprzyjemne. I skarżą się papieżowi, że bezdomni im sikają po murach pięknych rezydencji. A wiecie, co ten łobuz w Watykanie im na to odpowiada? «Skoro, bracia kardynałowie, mówicie, że oni sikają po ścianach, to powinno wam to dać do myślenia. Otwórzcie drzwi, wpuście ich do środka, do swoich pięknych, czystych toalet, bo oni tego potrzebują, a naszym powołaniem i obowiązkiem jest pomóc potrzebującym. I w nich jest Chrystus, tylko wy tego jeszcze nie widzicie»! Biskup Krajewski mówi o takim sposobie działania i myślenia papieża, że to jest czysta Ewangelia. I ja się z nim zgadzam. Ja za takim papieżem i kardynałem skoczę w ogień. Ewangelia nie tylko rozgrzewa moje serce i dodaje mi otuchy, ona mnie podpala i nie pozwala mi spać spokojnie. Kiedy mówię, że coś mnie wkurza w Kościele, to dlatego, że go równocześnie bardzo kocham. Tylko nie chcę, żebyśmy się w nim zamykali i barykadowali od środka w lęku przed «złym światem». Chrystus przecież non stop powtarza, żebyśmy się nie bali, że On jest z nami, że to On zbawia świat. No więc, cholera jasna, otwórzmy na oścież drzwi Kościoła i pozwólmy Mu wyjść do ludzi, a nie trzymajmy Go zamkniętego tylko dla siebie. Jego Słowo popycha mnie do przodu, pali w środku. A jeśli pali w środku, to nie potrafię być spokojniutkim, poukładanym, ulizanym na boczek ministrantem".
Mam wrażenie, że papież Franciszek, nominując abpa Krajewskiego na kardynała, chce nam pokazać właśnie taki kierunek. Trzeba sobie ubrudzić ręce miłosierdziem, nawrócić się na czystą Ewangelię, otworzyć drzwi Kościoła jak najszerzej, wyjść na spotkanie z wykluczonymi, bo inaczej może i będziemy mieć dalej przyzwoite statystki, może dalej będziemy się nazywać dumnie katolickim społeczeństwem, ale za wiele z tego wynikać nie będzie.
Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl, współautor "Życia na pełnej petardzie". Ostatnio ukazała się jego najnowsza książka "Łobuzy. Grzesznicy mile widziani". Jeden z inicjatorów ruchu społecznego Zupa na Plantach
Skomentuj artykuł