Katolicki "sex ed" w Radiu Maryja

(fot. shutterstock.com)

Niedawno na antenie Radia Maryja mieliśmy możliwość wysłuchać audycji o seksie, zatytułowanej "Jak być dobrą żoną w sypialni". A tego, co zostało usłyszane, w żaden sposób nie da się odsłyszeć.

Informacja, że ojciec Rydzyk na urodzinach swojej rozgłośni rozdawał kontrowersyjny poradnik "Kształcenie charakteru" (pochodzący zresztą z 1946 roku), mający edukować w zakresie wiedzy o seksie, rozeszła się po internetach lotem błyskawicy.

Jeden z portali rozrywkowych podsumował to posunięcie Ojca Dyrektora tak, że widocznie “chciałby on mieć swój Sex ed, ale nie jest jak Anja Rubik". Jednak próby wychowywania narodu do życia w rodzinie nie ograniczyły się wyłącznie do rozpowszechniania książki, której nie można uznać za fachową. Niedawno na antenie Radia Maryja mieliśmy możliwość wysłuchać audycji o seksie, zatytułowanej "Jak być dobrą żoną w sypialni". A tego, co zostało usłyszane, w żaden sposób nie da się odsłyszeć…

DEON.PL POLECA

Sanktuarium życia i skansen języka

Czy da się mówić o seksie, unikając jak ognia słowa "seks"? Prowadzący audycję "Jak być dobrą żoną…" podjęli tego rodzaju próbę. Zarówno Danuta i Piotr Sobolowie, jak i ks. Marcin Różański, mówili o "akcie małżeńskim" czy "miłości erotycznej". Niby nic wielkiego, ale osobiście uważam, że jeśli ktoś decyduje się na prowadzenie audycji na określony temat, to nie powinien traktować słowa "seks" jak zakazanego wyrazu.

Chciałabym wierzyć, że prowadzącymi kierowała wyłącznie chęć upiększania języka (co, w moim odczuciu, kompletnie się nie powiodło), a nie irracjonalny lęk przed mówieniem o seksualności wprost. Osoby bojące się tematu seksu absolutnie nie powinny przecież nikogo na ten temat szkolić, aby swoich problemów nie przekazywać innym osobom. Seksedukatorzy z Radia Maryja używali również metafor, za które moja polonistka z liceum postawiłaby mi jedynkę z wykrzyknikiem - jedną z nich może być porównywanie życia w katolickim stadle do trójkąta "żona, mąż oraz Pan Bóg". Tego rodzaju niefortunne środki stylistyczne po prostu rażą moje uszy i ukazują nieprzygotowanie i infantylność w zakresie mówienia o seksualności - co przecież, zważywszy na "ekspercki" charakter audycji, nie powinno mieć miejsca.

Oczywiście, rozumiem, że nie jest to przekaz kierowany do językoznawców - ale jednak, słuchając wypowiedzi medialnych, mamy uzasadnione prawo do oceniania zarówno treści, jak i formy tego przekazu. Jeszcze bardziej druzgocące jest to, że znaczna część spośród wypowiedzi osób prowadzących była powtarzaniem stereotypów płciowych, co przecież zawsze, ale to zawsze jest krzywdzące - płciowa mitologia nie ma prawa występować jako "zamiennik" rzetelnej wiedzy.

Seks po katolicku? Sięgnij do magazynu "Czytaj Dalej" >>

Nietrafione jest chociażby nazywanie kobiety "sanktuarium życia" - wszak udział w płodzeniu dziecka mają przedstawiciele obu płci (i oboje ponoszą za to nowe życie odpowiedzialność!). Jeszcze gorzej rysuje się "układ władzy" w małżeństwie, jaki został zaproponowany podczas audycji. Zdaniem ekspertów z RM, "Małżeństwo jest zgodne, gdy mąż panuje nad żoną, a żona nad sobą."

Nie muszę chyba mówić, że kłóci się to nie tylko z wiedzą z zakresu współczesnej seksuologii i psychologii - bo dzięki rozwojowi tych nauk wiemy, że pary i małżeństwa są zgodne, gdy zarówno kobieta, jak i mężczyzna biorą odpowiedzialność za swoje czyny (czyli "panują nad sobą"), ale także… z nauczaniem św. Jana Pawła II. Papież Polak (tak ochoczo nazywany przecież Papieżem Rodziny!) dawno już wyjaśnił, że relacja w małżeństwie nie jest układem panowania męża nad żoną, a "zalecenie" posłuszeństwa żony wobec męża, jakie pojawia się w listach św. Pawła, to "układ, który głęboko był zakorzeniony w ówczesnym obyczaju i religijnej tradycji".

Skoro więc nie istnieją ani naukowe, ani religijne przesłanki do tego, by promować "panowanie" męża nad kobietą, to słowa takie w żadnym razie nie powinny pojawiać się podczas audycji.

Mężczyzna ma prawo, kobieta - obowiązek

Czy w zakresie edukacji seksualnej może istnieć coś gorszego, niż powielanie stereotypów i obsesyjne niemal przypominanie, że małżonkowie podczas "aktu miłosnego" mają być otwarci na pojawienie się nowego życia? Niestety, tak. Tym czymś jest kluczenie w sprawie przemocy seksualnej. Nieco egzaltowane wypowiedzi o podobieństwie alkowy małżeńskiej do ołtarza mogą nas nie zachwycać, ale raczej nie są szkodliwe - jednak stwierdzenie "Żona nie może uważać męża za agresora czy potencjalnego gwałciciela. Na mocy powinności małżeńskiej ma on ma prawo domagania się od żony współżycia seksualnego" to już zło w czystej postaci.

Jeśli bowiem mąż jest gwałcicielem - a to się, niestety, zdarza! - to, na Boga, kogo innego kobieta ma w nim widzieć? Zarówno mąż, jak i żona, mogą mieć ochotę na seks i go inicjować - ale w każdej chwili mogą również odmówić współżycia. Zawarcie ślubu kościelnego nie czyni z kobiety (ani z mężczyzny, ale to dla autorów audycji jest raczej jasne) aparatu do zaspokajania potrzeb seksualnych współmałżonka - człowiek po ślubie zachowuje prawo do decydowania o swoim ciele. Jednym z przejawów tego prawa jest możliwość niewyrażenia zgody na seks.

W sytuacji, gdy ktoś narusza wolność seksualną człowieka, mamy do czynienia z przestępstwem, o którym należy poinformować organy ścigania - nieważne, czy jest to obcy człowiek, sąsiad czy własny mąż. Naprawdę wolałabym, aby to właśnie ta informacja (zamiast kuriozalnego stwierdzenia, że "sfera seksualna niesie również wymiar krzyża") wybrzmiała na antenie.

Wprawdzie ksiądz Różański wspomina później, że żona nie jest niewolnicą, ale niewiele to zmienia, skoro dla prowadzących audycję problem stanowi niewspółżycie wtedy, gdy nie ma się na to ochoty: "Jeżeli wyeliminujemy doświadczenie krzyża, czyli cierpienia, to dojdzie do czegoś takiego, że tylko kiedy mam ochotę, to współżyję, a jak nie mam ochoty, to nie współżyję, i wtedy może być bardzo poważny problem". Jeżeli żona-katoliczka potraktuje taki przekaz serio, to może pomyśleć, że "powinna ofiarować się mężowi" także wtedy, gdy po prostu nie chce uprawiać seksu - a współżycie wbrew sobie to najskuteczniejszy sposób na to, by zohydzić sobie tę piękną sferę życia.

Jednocząca moc seksu

Czy mimo koszmarnych wpadek (oraz niezaprzeczalnie poważnych błędów) w audycji Radia Maryja można się dopatrzeć (a raczej "dosłyszeć") czegoś pozytywnego? Być może dla osób czytających ten artykuł - i bez wątpienia dostrzegających mój negatywny stosunek do do audycji - będzie to zaskoczeniem, ale uważam, że prowadzący "Jak być dobrą żoną w sypialni" zwrócili uwagę na jedną szalenie istotną rzecz.

Otóż w audycji zostało powiedziane (i to wprost!), że seks jest środkiem do okazywania miłości. Czy jest to odkrywcze i rewolucyjne? Pewnie, że nie. Jednak dla części seksofobicznie nastawionych słuchaczy "katolickiego głosu w Twoim domu" przypomnienie, że współżycie nie służy wyłączenie prokreacji, ale także ma wzmacniać więzi między mężem i żoną, może być naprawdę ważne.

Choć Kościół już od paru dekad zwraca uwagę na to, że małżonkowie mają niezbywalne prawo do cieszenia się seksem, to jednak nasze mamy i babcie od duchownych (i nie tylko) otrzymywały raczej przekaz, że seks jest brudny, grzeszny lub - w najlepszym wypadku - mało istotny. Jeśli więc na antenie katolickiej rozgłośni próbuje się mówić o płciowości nie tylko w kontekście grzechów przeciwko VI przykazaniu czy nakazu bycia płodnymi i rozmnażania się, to z pewnością można to odczytać jako krok w dobrą stronę.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejna próba katolickiego "sex edu" nie będzie tak toporna i nie pozostawi w nas niesmaku.

Angelika Szelągowska-Mironiuk - psycholog i copywriter. Wierząca i praktykująca. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl

Psycholog i copywriter. Wierząca i praktykująca. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolicki "sex ed" w Radiu Maryja
Komentarze (112)
Oriana Bianka
4 stycznia 2019, 11:24
W realu nie spotykam własciwie mizoginów, a tutaj wśród komentujących aż się od nich roi. Czy wynika to ze strachu przed kobietami, a w internecie, anonimowo można sobie poużywać? Mizoginizm to choroba, a jedna z jej przyczyn jest strach przed kobietami. Biedni ludzie, muszą byc bardzo nieszczęśliwi i niespełnieni.
4 stycznia 2019, 12:08
napisałaś: "Najważniejszym przykazaniem danym nam przez Jezusa jest przykazanie miłości, a za tym idzie okazywanie szacunku każdemu człowiekowi. Każdy człowiek w oczach Boga jest równy i wolny. Jak zatem może być mowa o podporządkowaniu żony mężowi, albo męża żonie? To są tylko wymysły ludzi." widać że sama odczuwasz niepokój (przypisujesz lęk innym) na myśl o podporządkowaniu się komuś, jest to dla mnie niezrozumiałe. Co jest strasznego w podporządkowaniu się woli osoby która nas kocha i której ufamy? No chyba, że Twoje lęki uniemożliwiły Ci wejście w relację, lub trwasz w relacji gdzie na wszelki wypadek nie ufasz "za bardzo". Smutny obraz. Odwagi!
Oriana Bianka
4 stycznia 2019, 16:39
Nie rozumiesz na czym polega dojrzała miłość, otóż nie polega ona absolutnie na podporządkowaniu. Jeżeli kochamy drugą osobę, to nie podporządkowujemy jej sobie. Z kolei przekonanie osoby podporządkowanej, że chęć podporządkowania jej małżonkowi jest miłością, jest przejawem naiwności, niedojrzałosci. Dojrzała miłość jest związkiem ludzi wolnych. Bóg, który kocha ludzi bezwarunkowo daje ludziom wolność. Miłość, której uczy nas Bóg, jest wierna, ale nie ma nic wspólnego z naiwnością czy z podporządkowaniem się. Z takiego nieprawidłowego rozumienia czym jest miłość wypływa przekonanie niektórych mężczyzn, że z chwilą, gdy zawrą małżeństwo, żona musi trwać przy mężu i nie ma prawa się przed nim bronić nawet wtedy, gdy on ją drastycznie krzywdzi. Podobnie również żona nie może oczekiwać, że mąz będzie jej podporządkowany. Nie na tym polega miłość. To są relacje toksyczne. Nie tego nie uczy nas chrześcijaństwo. Zaufanie do drugiej osoby powoduje to, ze nie mamy potrzeby podporządkowywania jej sobie, ani kontrolowania jej. To własnie z lęku może wypływac chęc podporządkowania. 
Oriana Bianka
4 stycznia 2019, 16:42
Powinno być: Nie tego uczy nas chrześcijaństwo.
4 stycznia 2019, 21:40
no to trafiłłaś kulą w płot, przynajmniej z punktu widzenia osoby wierzącej (jeśli nie wierzysz, to oczywiście masz swoją rację). Jezus kochał Ojca i był mu we wszystkim posłuszny aż do śmierci na krzyżu. Podobnie żona może kochać męża i byc mu posłuszna (i vice versa). Ojciec który kocha Syna prawdziwą, dojrzałą miłością jednocześnie przewidział historię zbawienia przez krzyż i oczekiwał od że Syn w posłuszeństwie ją wypełni.
MK
Marek Kępka
4 stycznia 2019, 21:42
Czyli od początku zakładasz możliwość zakończenia związku małżeńskiego? To prosta droga do zniszczenia miłości.
Oriana Bianka
4 stycznia 2019, 22:14
Czy Ty nie wierzysz, że Bóg jest tylko jeden? Mąż jest tylko człowiekiem.
4 stycznia 2019, 22:26
czy Ty nie wierzysz że Bóg jest w Trzech Osobach. Jezus powiedział "bądzcie doskonali jak doskonały jest wasz Ojciec w niebie". Powiedział to do "tylko" ludzi. 
Oriana Bianka
4 stycznia 2019, 22:39
Nie. Ale do małżeństwa potrzebna jest dojrzałość.
Oriana Bianka
4 stycznia 2019, 22:52
Kazdy chrześcijanin powinien podążać za Chrystusem. Tego życzmy wszystkim mężom i żonom. To że Bóg jest jeden w Trzech Osobach, nie zmienia faktu, że mąż jest tylko człowiekiem.  
SK
Sofia Kowalik
4 stycznia 2019, 23:22
zgadzam się z Tobą w 100%, w realu nie byłby tylu odważnych do głoszenia swoich poglądów 
5 stycznia 2019, 00:07
napisałaś: "Miłość, której uczy nas Bóg, jest wierna, ale nie ma nic wspólnego z naiwnością czy z podporządkowaniem się." tymczasem Jezus podporządkował się woli Ojca ("nie moja ale Twoja wola niech się stanie"). Myliłaś się. Jezus mówił bądzcie jedno jak ja z Ojcem. Tak więc tym bardziej mąż i żona będąc ikoną Trójcy św. powołani są do wzajemnego poddania się sobie jak Syn poddany był Ojcu. Mogą to zrobić bez lęku kiedy ich miłość jest dojrzała.  Napisałaś że widzisz na forum mizogonów bojących sie kobiet. Uważam, że sama boisz się mężczyzn, może jeszcze nie spotkałaś takiego któremu możesz zaufać, ale to co piszesz "mąż jest tylko człowiekiem" świadczy o tym że bałabyś się zaufać mu tak jak Syn Ojcu. Odwagi! Może kiedyś wejdziesz z jakimś męzczyzną w taką relacę, że odkryjesz że poddanie się woli kochającego męża da Ci radość i poczucie spełnienia.
Oriana Bianka
5 stycznia 2019, 00:35
Spotkałam dawno temu mężczyznę, któremu ufam, mam nie tylko męża, ale synów. Nikt z nich nie jest mizoginem. Napisałam przecież, że nie znam mizoginów w realnym życiu.  Jestem zaskoczona, ze tak wielu mizoginów pisze na forum. Ale każdy ma szansę dojrzec do prawdziwej miłości, pełnej zufania i troski o drugą osobę. 
MK
Marek Kępka
5 stycznia 2019, 13:13
Jak zdefiniować, jakiej skali użyć, by określić dojrzałość? Zasmucę Cię - nikt nie jest w pełni dojrzały do małżeństwa, to właśnie w nim się dojrzewa najlepiej.
IC
Iwona czaplicka
5 stycznia 2019, 18:32
Proste - katolicy mowia wiele o milosci, a tej jakos nie widac. Widac nienawisc, zacieklosc, smutek. W porownaniu do innych (glownie laickich) spoleczenstw - u ktorych przynajmniej takiej zapieklej nienawiscie nie ma. Jest obojetnosc albo emapatia.
SK
Sofia Kowalik
5 stycznia 2019, 19:18
Może nie nie problem katolicyzmu ale wielu lat komuny i totalnego braku tolerancji w tym kraju. 
MK
Marek Kępka
5 stycznia 2019, 23:09
To daj dobry przykład i zdobądź się na tolerancję wobec myślących inaczej niż Ty. Ot choćby wobec słuchaczy Radia Maryja.
MK
Marek Kępka
5 stycznia 2019, 23:13
Ależ uogólnienia i projekcje. Smutne musi być twoje życie gdy nie dostrzegasz żadnego dobra.
IC
Iwona czaplicka
6 stycznia 2019, 16:41
To nie sa uogolnienia ani projekcje. W katolickiej Hiszpanii jest zwyczaj torturowania zwierzat w czasie swiat patrona parafii - tzw. fiestas. Np. zrzuca sie zywa koze z wiezy koscielnej (ale to chyba w Wielki Piatek), obwiazuje bykowi rog szmatami i podpala - i potem oszalalego ze strachu dobija ku uciesze tlumow. Wsadza sie najgrubszego mezczyzne na osla - i biednego zwierzaka bije przez cala droge. Potem albo dobija, albo biciem zmusza do wejscia do wody i topi. I tak dalej. Jakos nie wyobrazam sobie zeby w Danii bylo przyzowlenie na tego rodzaju rzeczy. Psy galgo po skonczeniu sezonu mysliwskiego wiesza sie na galeziach - te ktore sie dobrze sprawily, w "nagrode" na wyzszych. Te gorsze - tak by dotykaly lapami ziemi. Agonia trwa nawet kilka dni. W tej sprawie nawet byly oficjalne apele dunskiego ministerstwa. Te praktyki troche ukrocila Unia - wiec sa najczesciej tajne. Ale ksieza biora w tym udzial - no bo atrakcja w rodzaju zrzucania kozy przyciaga ludzi.  Zakonnice robia strzalki ktorymi zabijane sa kozy na innych fiestas. Ksieza sa wsrod galgueros i sa obecni w czasie wieszania psow. Co jest "atrakcja" dla calej wsi.
MK
Marek Kępka
6 stycznia 2019, 22:29
Katolicka Hiszpania? Śmiechu warte - widziałaś statystyki?
MM
~Marek Marecki
28 sierpnia 2022, 14:27
Szok, takie paskudne i brutalne rzeczy robią w Hiszpanii ? aż poszukam w intrnetach
MK
Marek Kępka
3 stycznia 2019, 11:53
Ależ negatywne komentarze wywołują ból u trolli z gazety wyborczej i tygodnika powszechnego. Z resztą nie tylko tutaj.
MK
Marek Kępka
3 stycznia 2019, 11:56
*zresztą
IC
Iwona czaplicka
4 stycznia 2019, 10:21
Pisz, pisz. Twoje komentarze kopiuje i czytam mlodym dziwczynoom. Ladnie obrazujesz prawdziwy stosunek KK do kobiet. Az rece zacieram, mam grupe jutro.
4 stycznia 2019, 11:59
ja natomiast kopiuję całę wątki na moje zajęcia żeby na przykładzie takich wypowiedzi jak Twoje (w innym miejscu) zobrazować brak krytycznego myślenia i stosowanie podówjnych standardów :)  na tym portalu działa kilka kobiet o krytykanckim (nie krytycznym) nastawieniu, podobnym do Twojego
IC
Iwona czaplicka
4 stycznia 2019, 12:44
Poprosze o jeden dowod na brak krytycznego mylsenia. Inaczej -klamiesz.
4 stycznia 2019, 21:44
przeczytałem Twoją historię ze spowiedzią, jeśli to prawda to ksiądz który się tak zachował powinien zostać powieszony za jaja. To nie powinno się nigdy zdarzyć, współczuję. Rozumiem Twoją niechęć do KK, w takiej sytuacji zapewne też miałbym pretensje, które być może z boku wyglądają na irracjonalne ataki, ale mają swoje uzasadnienie.
IC
Iwona czaplicka
4 stycznia 2019, 21:51
Mlody chyba jestes - dawniej takie "spowiedzie" to byla norma. Pamietam rozmowy ze starszymi kobietami z mojej rodziny - a mam takie pochodzace z inteligenckich, szlacheckich rodzin, i takie robotniczo-chlopskie. Molestowanie seksualne w czasie spowiedzi to pikus - to byl psychiczny terror, mobbing. A znecali sie nad kobietami -bo te sie musza wstydzic. A poza tym - wkladano do glowy ze "tajemnica spowiedzi" dotyczy penitenta -przynajmniej ja tak pamietam, i tak rozumialy moje babcie.
IC
Iwona czaplicka
4 stycznia 2019, 22:01
Kobieta ur. 1900. Wyszla za alkoholika. Wozak, wozil wegiel - bral kwity i przepijal. A zreszta - siostra mojej babci. Mieszkaly w jednym domu - bo pijak sie wprowadzil. Cale zycie Ciocia slyszala ze ma byc posluszna mezowi i niesc swoj krzyz. Moja Mama pamieta Boze Narodzenie jako czas placzu, nienawidzila  tego. Bo wtedy przychodzili ludzie oszukani, po wegiel. Cierpiala zona pijaka, jej corki. I jej siostra(moja Babcia), jej corka(moja Mama) i cala rodzina. Jezeli dodac do tego ze moj Dziadek zginal na bieda-szybie i Babcia zostala z niemowleciem...W okupacje. Kosciol juz dosyc zla wyrzadzil. W bloku siostry -8 pieter -koleda trwala pol godziny - wiec dwa-gora cztery mieszkania. Ludzie zmadrzeli -i dobrze.
4 stycznia 2019, 22:17
rozumiem Twoje rozczarownie, mnie też wiele rzeczy boli, ale z drugiej strony znam wiele rodzin z dziećmi które uratował właśnie Kościół (wyrywając ojców z alkoholizmu, pomagając w pojednaniu po zdradzie żony, wspierając rodziny wielodzietne materialnie). Znam też wielu księży, którzy naprawdę poświęcają swoje życie w służbie innym. Dlatego nie oceniam KK jednoznacznie negatywnie. Sam przetrwałem kryzys małżeński właśnie dzięki KK. Jeśli kiedyś będziesz w stanie daj szanse Kościołowi, jeśli nie - są też inne drogi do Zbawienia, wierzę że w swojej uczciwości je znajdziesz.
IC
Iwona czaplicka
5 stycznia 2019, 18:30
Czyli  tak - nie umiesz udowodnic braku krytycznego myslenia -bo przeczytales i odpowiedziles na inny temat, a nie na ten. Klamczuszek jestes.
MK
Marek Kępka
5 stycznia 2019, 23:15
A z Ciebie koleżanko niezła zwodzicielka i manipulantka, wszak sama zmieniłaś temat. 
SK
Sofia Kowalik
3 stycznia 2019, 11:04
Wielu pro toruńskich trolli działa na Deonie ;) Zresztą nie tylko tutaj ;) 
3 stycznia 2019, 13:02
nieustannie atakujesz Radio Maryja, ale nie podałaś jeszcze żadnego merytorycznego powodu tych ataków. Przypominasz osobę kierującą się resentymentem, tyle że lewicowym. Współczuję.
MK
Marek Kępka
3 stycznia 2019, 14:05
Kolego, zostaw ją. Taka nienawiść trawi tą kobietę od środka, że brakuje skali. Nie wiedzieć czemu, ale ma jakiś uraz do RM i teraz chyba za jedyny cel swojej twórczości na deonie obrała zobrzydzenie go innym. Żenujące jest tylko to, że z jednej strony mówi o jakiejś tolerancji, a z drugiej pluje jadem. Ot typowa postawa "zwykłego niedzielnego katolika", którą tak sama potępia. To się nazywa: hipokryzja.
SK
Sofia Kowalik
3 stycznia 2019, 16:48
Wy nie akceptujecie takich mediów jak Deon i TP a ja RM, ale w przeciwieństwoe do Was nie bywam na ich stronach i nie jątrze tam. 
MK
Marek Kępka
3 stycznia 2019, 18:11
Jak najbardziej akceptuję deon.pl, tylko nie bardzo rozumiem w co gra redakcja promując treści lewicowe, by nie powiedzieć lewackie (ale tego nie powiem, bo pewien forumowicz uważa, że to grzech, więc nie chcę by w jego sercu pojawił się grzech, gdy będzie żywił gniew wobec mnie). Staram się zrozumieć podejście redakcji, twoje również, ale z tego co widzę, co czytam, nie ma ono racjonalnego wytłumaczenia - to wszystko przeczy podstawowym prawom logiki. No bo z jednej strony mówisz o tolerancji, nie mając jej dla innych. Podobnie redakcja deona, która usuwa nieprzychylne komentarze i banuje użytkowników. I takich przykładów można podawać wiele - po prostu lewicowe myślenie prowadzi donikąd.
SK
Sofia Kowalik
3 stycznia 2019, 20:15
Według Ciebie podmiotowe traktowane kobiet to lewactwo? 
3 stycznia 2019, 22:36
bidulko, to Chrystus nauczył ludzi podmiotowo traktować kobiety, lewacy traktowali je jak rzeczy - poczytaj o eksperymencie izraelskim, tzw. [url=http://solidarni2010.pl/32948-krzysztof-karon-o-gender-rzeczowo-cz-3.html]kibucach a[/url] na przyszłośc jak chcesz zabrać głos w jakiejś sprawie to się trzy razy zastanów
JK
Jacek K
3 stycznia 2019, 22:48
To ja uważam, że używanie epitetów typu lewactwo - to grzech. Grzechy innych nie wywołują u mnie gniewu do tych osób. U Ciebie wywołują? Tolerancja nie oznacza tego, że mamy te same zdanie. Nie oznacza tego, że się zgadzamy. Nie oznacza tego, że podoba nam się co robią inni. Mamy prawo wszyscy do wyrażania swojego odmiennego zdania. Ma nam prawo nie podobać się Radio Maryja lub Deon. Nie mamy natomiast prawa ludziom o innych pogladach przypinać etykietek typu lewak, faszysta, głupek. to formy poniżania. Jeżeli mówimy o sobie i swoich pogladach - także w kontrze do innych poglądów - to jest OK. Jeżeli zamiast o swoich poglądach mówimy źle o innych: "On jest taki lub owaki" zamiast "ja uważam że w tej kwestii jest tak lub siak" - grzeszymy. nie mamy prawa nikogo sądzić ani obrażać. Obrazą nie jest moje zdanie które innym się nie podoba. Obrazą jest wprost wyrażana niechęć do osoby, która ma inne niż moje poglądy. Czy to jest trudne do zrozumienia?
MK
Marek Kępka
3 stycznia 2019, 22:54
Pudło, chłopcze. Napisałem przecież, że deon promuje wartości lewicowe - czy jest to obraza kogokolwiek? Człowieku, naucz się czytać ze zrozumieniem. O tolerancji też widać nie zrozumiałeś. 
3 stycznia 2019, 22:58
synu brakuje Ci umiejętności stoswania podstawowych pojęć, prawdopodobnie ich nie znasz i nie rozumiesz odsyłam do <a href="https://sjp.pl/lewak">słownika</a>, jak widzisz lewak to osoba o skrajnie lewicowych pglądach i jest to potoczne określenie (niekoniecznie negatywne). doucz się zanim zabierzesz głos w dyskucji. Kiedy Jezus powiedział o faryzeuszach "pelmie żmijowe" to zgrzeszył? synu! wiedza to podstawa! poczytaj, pomyśl i jeśli będziesz miał odpowiedz, to czekam.
Ewa Zawadzka
4 stycznia 2019, 00:19
sjp.pl to jakiś amatorski projekt i nie warto na niego się powoływać - niektóre hasła były tam pisane chyba przez gimanzjalistów. Doroszewski (dostępny w domenie pwn.pl) określa słowo "lewctwo", "lewak" jako pogardliwe. [url]https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lewactwo;5446485.html[/url]
4 stycznia 2019, 08:53
Nie prawda, tu porszę słownik <a href="https://sjp.pwn.pl/sjp/lewactwo;2478115.html">PWN</a>! Nie jest pogardliwe! W dodatku trafiłaś kulą w płot, podajesz definicję ze słownika, który (pomijając, że powstawał w czasach cenzury komunistycznej) wydany był 23 lat temu i nie jest aktualizowany podczas gdy język zmienia się w dobie internetu w takim tempie, że wiele definicji jest już nieaktualnych.
SK
Sofia Kowalik
4 stycznia 2019, 23:23
a jesteś taki pewien, że Bóg jest prawicowy? nie żartuj sobie lol :D
SK
Sofia Kowalik
4 stycznia 2019, 23:25
"Lewactwo" ma wyraz pogardliwy i w takim kontekście jest używany przez ultraprawicę. To wyraz zdyskredytowania i obrażania ludzi o innych poglądach. 
MK
Marek Kępka
5 stycznia 2019, 23:17
Nie bądź głupia, słowo "lewactwo" to stwierdzenie pewnych faktów, streszczenie pewnych poglądów. Podobnie jak użyte przez Ciebie słowo "ultraprawica".
SK
Sofia Kowalik
6 stycznia 2019, 21:55
ultraprawica nie jest obraźliwa w przeciwieństwie do lewactwa (w stylu mocherów - ten przykład może ci rozjaśni materiał) ale każdy robi co chce ofkors
2 stycznia 2019, 22:51
papież zabrał głos w sprawie takich osób jak autorka, która gani za "język" redaktorów z RM a sama używa wulgaryzmów na swoim <a href="http://zelbeton.com.pl/">blogu</a>. powiedział, że (parafrazując) woli ateistów od hipokrytów, powiedział też: "Ile razy byliśmy świadkami skandalu tych, którzy chodzą do kościoła i spędzają tam cały dzień lub uczęszczają każdego dnia, a później nienawidzą innych lub mówią źle o ludziach. To skandal." Tak to jest skandal, ale redakcji deona to nie przeszkadza, że ktoś kto u nich pisze używa wulgaryzmów, wolność wypowiedzi - chyba, że krytykujesz redakcje, to wtedy ban za 3, 2, 1...
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 23:51
Istnieje spór wewnątrz KK dotyczący obecnego papieża. Wielu twierdzi iż papieżem jest wciąż Benedykt, bo Pan Go nie zabrał a więc powinien sprawować posługę do  końca. Tak też nauczał i ukazał nam Jan Paweł 2. Na temat samego Franciszka jest tyle różnych wątków, że na Deonie czasu by zbrakło aby się z nimi jedynie zapoznać. Mimo to bezsprzecznie Franciszek obecnie przewodzi instytucji Kościoła Katolickiego. Czy jest przedstawicielem Boga, jak Benedykt? I to jest pytanie... Jednak tym co wierzą Panu Jezusowi i pozwalają się Jemu prowadzić nie potrzebni są żadni zwierzchnicy lecz wspólnota ludzi również wierzących. Każda taka wspólnota tworzy formę Kościoła Bożego. Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje Imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20)
2 stycznia 2019, 23:54
i tego się trzymam, dopóki papież otwarcie nie głosi herezji jestem mu posłuszny, modlę się też za niego codziennie
SK
Sofia Kowalik
3 stycznia 2019, 11:01
Skandal to istnienie RM. 
MK
Marek Kępka
3 stycznia 2019, 11:54
Skandalem jest, że nie rozumiesz rzeczywistości i zawężasz ją do dwóch środowisk. Trąci manicheizmem...
WK
Wiktor Kowal
3 stycznia 2019, 12:52
Współczesna psychologia radzi sobie z obsesjami.
3 stycznia 2019, 13:03
nie masz merytorycznej odpowiedzi więc zmieniasz wątek, naprawdę niski poziom dyskusji... ale co robić, są na świecie również takie osoby - brak krytycznego myślenia, powtarzanie zasłyszancyh haseł, emocje zamiast refleksji...
Andrzej Ak
3 stycznia 2019, 18:57
Mnie Pan Jezus też polecił modlić się za Franciszka oraz wielu innych kapłanów. I też się modlę, mając nadzieję że będzie to pomocne dla potrzebujących, choćby w "ostatniej godzinie".
SK
Sofia Kowalik
3 stycznia 2019, 20:16
Wystarcza mi Twoja merytoryka :p
3 stycznia 2019, 22:39
tylko na tyle Cię stać? słabo... ale nie spodziewałem się wiecej
Oriana Bianka
2 stycznia 2019, 16:14
Przed wojną Stowarzyszenie Katolickiej Służby Żeńskiej pod wezwaniem św. Zyty wydało katolicki poradnik dla służących, w którym wpajano czytelniczkom pokorę i zalecano, aby "służyły swemu państwu jak Jezusowi". "Nie opuszczaj służby dla jakiej błahej przyczyny, ale cierp dla Pana Jezusa, bo raju nigdzie nie znajdziesz na ziemi, a gdzieniegdzie co może gorzej będzie" – doradzał Kazimierz Riedl, jeden z autorów podręcznika dla służących. Przekonywał, że służąca powinna być zadowolona ze swojego losu, przyjmując go bez skargi: "Skoro Bóg powołał cię, dziewczyno, na służącą, przyjmij swój los i wypełniaj powołanie jak najlepiej". W wydanym w 1880 r. w Poznaniu podręczniku dla służących Hermann Kappen zapewnia, że "jak świat jest stary, tak starą jest różnica państwa i sług. Tak też zostanie do skończenia świata". Teraz nikt by już się z powyższymi stwierdzeniami nie zgodził. Wielokrotnie w przeszłości porządek społeczny, który odpowiadał tym, którzy mieli władzę i przewagę, a który był niesprawiedliwy dla innej częsci ludzi, próbowano uzasanić powołując się na religię. Obecnie też niektórzy posługują się takimi sztuczkami.  Najważniejszym przykazaniem danym nam przez Jezusa jest przykazanie miłości, a za tym idzie okazywanie szacunku każdemu człowiekowi. Każdy człowiek w oczach Boga jest równy i wolny. Jak zatem może być mowa o podporządkowaniu żony mężowi, albo męża żonie? To są tylko wymysły ludzi.
SK
Sofia Kowalik
2 stycznia 2019, 17:57
100% racji
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 19:47
Z ludzkiego punktu widzenia masz rację, gdyż i dzisiaj nie brakuje takich ludzi, którzy żyją wygodnie kosztem innych. Jednak u Boga nic nie zostanie pominięte. Kto uczyni swoją służbę dla innych, pracą dla Boga, tego nie ominie tam zapłata. A już w szczególności gdy mąż i żona będą namaszczeni Bożym znamieniem obópólnej przynależności. Mąż ma służyć żonie, bo ona jest darem dla niego i żona ma służyć mężowi, bo on jest darem dla niej. W ludzkiej logice tą Prawdę można podważać, a nawet zniekształcać. Jednak u Boga jest to jeden z wielu testów wierności Jemu samemu. Z tego testu wszyscy małżonkowie są bardzo skrupulatnie rozliczani wedle Bożej Sprawiedliwości.
SK
Sofia Kowalik
2 stycznia 2019, 20:40
a gdzie Boże Miłosierdzie? bez niego nikt nie ma szans u Bożej sprawiedliwości
2 stycznia 2019, 22:59
Jezus wybrał na Apostołów mężczyzn, On nie obawiał się kontrowersji związanych z tradycją - dlatego nienawidzili go faryzeusze - nie bał się tłumów, ani władców. Nie wybrał kobiety do gorna Dwunastu - dlaczego?
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 23:39
cz II Oj chyba za dużo napisałem, no ale gwoli ścisłości tak to tam wygląda. Proszę nie mylić Miłosierdzia tego otrzymywanego na ziemi, od tego tam w wymiarach dusz, o którym ja powyżej napisałem. Żyjemy jednak za ziemi dla tamtego życia wiecznego, więc prawda o tamtym wymiarze życia jest chyba ważna, jak nie ważniejsza. Póki człowiek żyje tu na ziemi ma o wiele większe szanse się nawrócić i przejść na stronę Boga, ale musi świadomie odwrócić się od zła i z pokorą pójść za Panem Jezusem.  Dodam, iż tutaj żyjemy w wymiarze królestw upadłych, dlatego tak trudno nam się otworzyć na Prawdy Boże, po prostu zwykle nie potrafimy ich zrozumieć i potrzebujemy duuuużo czasu.
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 23:40
Był taki moment iż i ja uwierzyłem w to bezgraniczne Miłosierdzie. I przyszedł i na mnie czas opamiętania. Pan zaprowadził mnie przed oblicze Sprawiedliwości Bożej. Ujrzałem tam zastępy Aniołów Bożych i pojąłem iż żadna dusza nie uniknie tej bramy Sprawiedliwości Boga, dopiero drugą Łaską jest tam Miłosierdzie. I tak wiele dusz czyniących w życiu dobro zostało zatrzymane tam przez Bożą Sprawiedliwość na drodze do zbawienia. Te dusze mają przypisane łaski Miłosierdzia, ale te łaski są one jakby nieaktywne, albo niedojrzałe. Wiem że dla niektórych dusz modlitwa pomaga im pokonać tam Wrota Sprawiedliwości, potem otrzymują Miłosierdzie i idą gdzieś dalej i tam jest im o wiele lżej. Jednak niektórym duszom modlitwy są zatrzymywane. Te dusze uczyniły coś w życiu co nie pozwala Bożej Sprawiedliwości, czyli Aniołom Bożym przepuścić tę tuszę dalej. Takie dusze tkwią tam w różnych jakby wymiarach zwykle w jakimś stopniu nieprzyjemnym, choć nie są to wymiary piekieł. A co w piekle się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Każdy większy upadły ma jakby swoją świątynię i jakby więzienia w których więzi dusze. Tam są dusze aborcjonistek, lesbijek, homoseksualistów i wielu innych. U każdego upadłego rzeczywistość mąk i katusz dusz wygląda nieco inaczej, lecz są równie przerażające. Niestety upadli strasznie się denerwują jak ich ktoś tam nawiedza z Bożego posłania no i potrafią się okrutnie potem mścić. Ciężko potem się od nich uwolnić i ich sług, bez Boga  i Matki Bożej było by to chyba wręcz niemożliwe.
K
Krzysztof
2 stycznia 2019, 12:01
Drogi Deonie! Skoro wklejacie artykuł blogerki która w swoim opisie na blogu wprost pisze o swoim przywiązaniu do "lewicowej wrażliwości", to może pora wreszcie pokazać w praktyce otwartość którą często głosicie, i zaprezentować też twórczość kogoś ogarniętego o wartościach prawicowych? Samemu bliżej mi do centrum niż prawicy, ale uważam że ostatnio Deon zaczyna się radykalizować społeczno-politycznie w jednym kierunku i coraz ciężej się czyta Waszych autorów. Ostatnio wręcz mam wrażenie, że wiem o czym dany autor napisze jeszcze zanim poznam treść artkułu. Nie zamykajcie się na "jedyne słuszne poglądy"...
SK
Sofia Kowalik
2 stycznia 2019, 12:12
Po co się męczysz i czytasz deona? Masochizm?
MK
Marek Kępka
2 stycznia 2019, 14:25
Nie sądź innych swoją miarą. Kolega kiwix ma rację, lewactwo rozpanoszyło się na deonie aż nadto. Dlatego warto tu być i pisać prawdę, wbrew natrętnym hasłom Kościoła "otwartego", a może nawet rozwartego na wszelkie lewackie idee.
SK
Sofia Kowalik
2 stycznia 2019, 15:00
Pewnie jeszcze weganie i cykliści 
JK
Jacek K
2 stycznia 2019, 15:48
Użycie słowa "lewactwo" jest grzechem! Zgadzasz się, że używanie obraźliwych epitetów nie jest zgodne z nauczaniem Jezusa?
MR
Maciej Roszkowski
2 stycznia 2019, 20:12
Proszę nie zapominać o Żydach i masonach.
SK
Sofia Kowalik
2 stycznia 2019, 20:39
to jeszcze Niemcy i EU :D
MK
Marek Kępka
2 stycznia 2019, 21:44
Czekaj, czekaj... bo chyba nastąpiła tu jakaś logiczna tragifarsa albo ktoś nie do końca wie co pisze... A użycie słowa "Murzyn" też jest grzechem? Albo "prawak", "katotalib", "dzban"?
2 stycznia 2019, 22:53
ugryzłeś dłoń która Cię karmiła zagubiony kolego
2 stycznia 2019, 23:15
oj, boli kiedy nie ma rzeczowych argumentów, co? wtedy pozostaje już tylko wyśmiać osobę o odmiennych ppoglądach. ale to świadczy o Twoim poziomie.
JK
Jacek K
4 stycznia 2019, 00:06
Użycie każdego obraźliwego epitetu jest grzechem wg mnie.
MK
Marek Kępka
4 stycznia 2019, 10:18
Słowo "Murzyn" jest obraźliwe? Geniusz z Ciebie.
Andrzej Ak
1 stycznia 2019, 23:14
Tym razem poprę panią Angelikę i stwierdzam że ma rację w promowaniu właściwych postaw względem seksu jaki jeszcze w Polsce znamy. Po kilku lekturach (z jakimi miałem nieprzyjemność się ostatnio zapoznać) o edukacji seksualnej dzieci w najniższych klasach szkolnych w "zachodniej" europie i falą edukacyjną która jest nam narzucana z UE, sądzę że te tematy właśnie teraz mogą być potrzebne. W obecnej sytuacji ta tematyka może stanowić strategiczne posunięcie wyprzedzające atak nieprzyjaciół na nasze dzieci. Deprawacja dzieci przez środowiska lgbt, które opanowały szeregi unijnych komisarzy i wielu wpływowych innyc urzędników w UE już obecnie wpływa do naszych ziem, na razie jako mała fala. Wcześniej czy później te fale rozleją się po naszym kraju umacniając akty deprawacji prawnymi restrykcjami komisji UE. Póki czas być może trzeba zacząć nauczać o miłości chłopaka i dziewczyny oraz o seksie, który ma służyć przede wszystkim prokreacji małżonków. lgbt to wysłannicy piekieł, nie żartuję. diabeł też może przywdziać maskę pięknej dziwczyny lub chłopaka, co nie zmienia faktu że jest diabłem i zależy mu tylko na kradzieży ludzkiej duszy niezależnie od wieku ciała. Niestety pośród tragicznych śmierci dzieci i młodzieży jest wielu, którym zło odebrało duszę, a tym samym nadzieję na życie wieczne z Bogiem. Doprawdy szkoda że w Kościołach Chrześcijańskich w obecnych czasach tak niewiele albo wcale na te tematy się edukuje wiernych.
SK
Sofia Kowalik
1 stycznia 2019, 23:51
Na pewno potrzeba nauki tolerancji i świadomości, że jesteśmy różni i mamy różne upodobania. Nawet mając całkowicie inny światopogląd można zyć w pokoju obok siebie.
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 00:42
Droga Sofio, gdybyś została zaproszona do grona świętych tych w Niebie i stała się orędonikiem dusz cierpiących doświadczając ich wymiaru cierpień to byś o tej fałszywej tolerancji zapomniała. U naszego Boga Sprawiedliwości pilnują Aniołowie Boży. Istoty o kilku obliczach i pewnie wielu funkcjach. Wystarczy ich spojrzenie aby każda istota odnalazła swoje właściw miejsce w tamtym wymiarze. Żadna dusza splamiona zezwierzęceniem środowisk lgbt nie ujrzy Nieba, bo ich Aniołowie Boży nie przepuszczą. Za to upadli o okropnych obliczach i występkach przyjmują te dusze każdego dnia i nocy z odrazą wstrętem nieopisaną nienawiścią a tym samym zaciekłością i przebiegłością. Czasami od Boga dostaję jakąś taką duszę, za którą się trochę muszę pomodlić. Przyjmuję takie obowiązki z wdzięcznością, bo ja komuś pomagam i mnie też pomagają. Ale co się tam czasem na oglądam to zwykle sam z tym muszę żyć, czasem się tylko podzielę jak jest ku temu jakaś ważna sprawa. Tutaj tą sprawą jest przyszłość Polskich Dzieci, jest więc o co walczyć. Napisał bym więcej, co tam doświadczają dusze homoseksualistów, narkomanów czy innych takich, pozornie ludzi dobrych za życia, bo Bóg o nich nie zapomniał. O tych złych udających dobych Bóg zapomina jeszcze tu na ziemi. Kiedyś wstawiałem się za pewnego człowieka i wówczas Bóg ukazał mi jego potworności jakich się dopuścił i dopuszcza, widziałem jak Bóg odwraca swoje Święte Oblicze od takich ludzi, którzy napawają Go obrzydzeniem i bólem. Tego nie da się opisać, to trzeba doświadczyć duszą. Sofio zapomnij o tolerancji abyś nie miała przypisanego udziału obrzydliwości upadłuch ludzi. Przez taki udział dusze są zatrzymywane po tamtej stronie w bardzo dziwnych i nieprzyjemnych miejscach. Nie są to wymiary piekła a do Nieba to bardzo daleko. Wieki mijają a one tam dalej tkwią i modlitwy im nie pomagają.
SK
Sofia Kowalik
2 stycznia 2019, 11:14
Dzięki tolerancji możemy żyć obok siebie w pokoju mając odmienne poglądy. Można się zwracać z szacunkiem np do gejów ale nie popierać ich ideologii życia. To żadna sztuka otaczać się tylko ludźmi ze swojego sosu. 
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 19:35
cz II Owszem doświadczenia życia dusz z tamtych wymiarów, czasem są straszne, czasem są i niebezpieczne. Jeżeli jednak kieruje nas tam Bóg w intencji pomocy komuś konkretnemu, to ma to wymiar wyższy niż nasze chcę lub nie chcę. Jest "robota" ktoś musi to wykonać. Święci też takie tematy „obrabiają” i nie narzekają. Prawdą jest iż każdy z nas jest gdzieś w swojej głębi trochę inny i jedynie Bóg wie kto do czego się lepiej nadaje. Stąd ogromna różnorodność Charyzmatów, które Bóg w wielu miejscach obdarowuje chętnym. W tamtym wymiarze każda praca tutaj dla Boga będzie policzona i wynagrodzona. A na Niebo trzeba zacząć pracować jeszcze za życia ziemskiego. Dodam że ja nie nawołuję do nienawiści, bo pośród znajomych również mam takie osoby. Jednak mówię otwarcie o skutkach takiego życia w tamtych wymiarach, aby ktoś potem nie miał do mnie pretensji i nie przeszkadzał mi w spoczynku. Trzeba kochać ludzi i z tej  Bożej Miłości trzeba też ludziom mówić Prawdę, którą głosił najpierw Pan Jezus, potem Jego Apostołowie a potem ich następcy, czyli wielu Świętych. Dzisiaj też nie brakuje ludzi Boga, tylko trzeba ich odsiać od ogromnej rzeszy ludzi, którzy tylko taką przynależność deklarują
Andrzej Ak
2 stycznia 2019, 19:35
Droga Sofio masz rację, ale jedynie na płaszczyźnie dobrego zachowania się w towarzystwie, czyli tutaj na Ziemi. Ta perspektywa jednak się zmienia diametralnie już po przekroczeniu granicy tego ziemskiego życia. Co kiedyś (być może) powiesz komuś z rodziny lub przyjaciół, gdy po śmierci zacznie Ci się skarżyć, że cierpi tam niedostatki z powodu sposobu życia w nieczystości ciała i myśli? Tam chyba nic nie jest takie jak się ogółowi powszechnie wydaje. Ogromnych różnic jest bardzo wiele. Ci co tam ich Bóg pokieruje to doskonale wiedzą jak tam jest, ale zwykle o tym nie opowiadają, nie przestrzegają innych, aby się nie narazić na pośmiewisko ogółu. Wielu duchownych też to wie lub przeczuwa i chyba boją się jak ognia takich doświadczeń, a jeszcze bardziej mówić o nich, no chyba że na starość to już zmienia się im ta perspektywa.
MR
Maciej Roszkowski
2 stycznia 2019, 20:16
Zoda, ale poradnik "Kształcenie charakteru" już w swoich czasach nie odpowiadał na potrzeby w tej dziedzinie. A dziś to prosta droga do kopmpromitacji nauczania Kościoła.
2 stycznia 2019, 23:41
a jak tam z Twoją tolerancją dla Radia Maryja? 
SK
Sofia Kowalik
1 stycznia 2019, 21:09
Szkoda zachodu komentować wątpliwą "twórczość" Radia Maryja... lepiej nie przyspażać im zainteresowania z tej czy owej strony. 
MK
Marek Kępka
1 stycznia 2019, 21:28
A jednak komentujesz ową twórczość, chyba więc budzi twoje zainteresowanie. Ba, wielu swoich adwersarzy wrzucasz do wora "toruńskiego", zatem mususz dobrze znać Radio Maryja. Często słuchasz? A składkę już opłaciłaś?
SK
Sofia Kowalik
1 stycznia 2019, 22:21
Owszem nie raz słyszałam co tam wygadują. Na podstawie tego wyrobiłam sobie zdanie o nim, gł. na podstawie tzw rozmów niedokończonych (nie wiem czy nadal to jest). 
MK
Marek Kępka
1 stycznia 2019, 21:02
Paradne, pani Angelika walczy o język. Może powinien on być zbliżony do tego, który panuje na jej blogu - pełno bluzgów, wulgarność...
F
frans
1 stycznia 2019, 20:56
Nowy rok, a deon nadal tkwi w tym samym nonsensie. Ciekaw jestem, czy w tym roku deon już oficjalnie przeprofiluje swój wizerunek z pseudokatolickiego, na propostępowy. W imię merytoryki: jaka istnieje szansa, że poziom omawianej audycji w Radiu Maryja, był dostosowany do konkretnego odbiorcy?
MM
Marek Marczak
1 stycznia 2019, 19:39
Z całym szacunkiem, ale Pani jest głupsza niż ustawa nakazuje. Istnieje znaczeniowo różnica pomiędzy sformułowaniem "stosunek (akt) małżeński" a słowem "seks". Jeżeli Pani tego nie wie to znaczy, że nigdy nie powinna ukończyć uczelni wyższej. Poza tym Pani chyba uważa, że JP II był jakimś idiotą lub że nie znał tego słowa skoro nie użył go ani razu np. Evangelium Vitae. Piszę to by Panią uświadomić: to Pani niczego nie rozumie choć pisze w takim tonie jakby pozjadała wszystkie rozumy.
KB
Krzysztof Byszewski
2 stycznia 2019, 00:13
Stwierdzenie “Z całym szacunkiem, ale Pani jest głupsza niż ustawa nakazuje.” jest hipokryzją. Albo obrażamy, albo okazujemy szacunek.
WDR .
1 stycznia 2019, 17:45
"Otóż w audycji zostało powiedziane (i to wprost!), że seks jest środkiem do okazywania miłości. Czy jest to odkrywcze i rewolucyjne? Pewnie, że nie. Jednak dla części seksofobicznie nastawionych słuchaczy "katolickiego głosu w Twoim domu" przypomnienie, że współżycie nie służy wyłączenie prokreacji, ale także ma wzmacniać więzi między mężem i żoną, może być naprawdę ważne." Ta część wypowiedzi to zdaje się efekt tęczowych homokursów tolerancji, zrozumienia i akceptacji organizowanych w ZHP.
AK
Anna K
1 stycznia 2019, 15:10
Zgadzam się z autorką. Poglądy tego typu są bliskie akceptacji przemocy w rodzinie, a delekie od nakazu miłości bliźniego. A niestety mają swoich zwolenników. I jak wtedy bronić Kościoął przed oskarżeniami osób niewierzących?
MM
Marco M
1 stycznia 2019, 12:50
Domorosła teologia pani Andżeliki jest rozbrajająca. Przepraszam, ale tego nie da się poważnie traktować.
J
Jerzy
1 stycznia 2019, 12:11
Nie polemizuję z uczuciami, jakie wywołała audycja (nie słuchałem jej), ale: 1/ w liście św. Pawła do Kolosan (3, 18-25) po wersie "Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu." jest kolejne "Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi!". Oba te zdania razem (i następne dotyczące dzieci) określają "Zasady żacia rodzinnego" - nie jedno z nich. Głębiej te zasady odaje św. Paweł w liście do Efezjan (5, 21-33): "Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, ... Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje."  Moje postępowanie wobec żony (39 lat w sakramentalnym związku małżeńskim) mam nadzieję, uwzględnia te wskazanie. W ciągu naszego wspólnego życia nie raz "domagałem się" - nie: proponowałem (uwzględniając możliwość odmowy) nasze zbliżenie. Odmowa moja lub żony wywołuje we współmałżonku nieprzyjemne uczucia, które zbierając się (kumulując) mogą doprowadzić do napięć, konfliktów, kryzysów. Ważne są zatem również tzw. "gesty miłości", które przekazywne często dają poczucie, że nasza wzajemna miłość nie gaśnie.
Dariusz Piórkowski SJ
1 stycznia 2019, 13:39
Niektórzy panowie jednak żądają, powołując się właśnie na Pismo święte. A nawet szantażują: "Jeśli nie będziesz ze mną współżyć, to poszukam sobie kogoś. Co wolisz?" Cytuję. Niestety, w małżeństwach dochodzi do wymuszeń, manipulacji, a mężczyźni (zasadniczo), bo kobiety też, wykorzystują drugiego do rozładowania swoich napięć i potrzeb. A Papież Jan Paweł II mówił, że osoba nigdy nie może być środkiem do celu. W "Radiu Maryja" Jana Pawła cytuje się tylko wtedy, gdy pasuje. To, co nie pasuje do wizji, przemilcza się. Zgadzam się z autorką
SK
Sofia Kowalik
1 stycznia 2019, 21:12
To, że RM ma w nazwie katolickie, nie znaczy że nim jest. Od lat odnoszę wrażenie popartę wątpliwym doświadczeniem słuchania tego  medium, że wiara chrześcijańska to tylko środek do osiągnięcia założonego celu, władzy i pieniędzy. Niestety bardzo brakuje kapłanów pokroju Życinskiego, którzy nie bali się być przeciwko. 
KB
Krzysztof Byszewski
2 stycznia 2019, 01:09
Panie Jerzyk, mam w zwiazku z Pana wypowiedzia tylko jedna pytanie i bede wdzeiczny za sprostowanie Prosz tak szczerze powiedziec, przez te 39 lat, ile razy Pana zona "domagała sie" od Pana? 
PG
p g
2 stycznia 2019, 12:57
RM zrobiło dużo więcej dla KK niż uwikłana w w różne nieciekawe sprawy, często skłócona reszta duchowieństwa. Bp. Życinski tw." Filozof" nie bał się RM dlatego chyba , że bał się swojego oficera prowadzącego.
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
1 stycznia 2019, 11:49
Pani Angeliko błąd - to w doktrynie protestanckiej (u ewangelików w Polsce od 1939) seks jest środkiem okazywania miłości u małżonków. W doktrynie katolickiej od Soboru Watykańskiego II (na mocy recepcji dokumentów soborowych w Polsce od 1969) seks jest narzędziem okazywania miłości u małżonków. Narzędzie i środek to nie to samo!
JK
Jacek K
1 stycznia 2019, 13:09
Więc czym ma się różni się seks ewangelicki od katolickiego? Sorry, że pytam, ale nie załapałem.
Dariusz Piórkowski SJ
1 stycznia 2019, 13:35
Tym samym, czym oddech modlącego się buddysty od oddechu modlącego się katolika.
JK
Jacek K
1 stycznia 2019, 15:04
Pani Katarzyna swoim rozumowaniem, moim zdaniem, obnażyła wiele problemów. Na przykład taki: Jeżeli przed Soborem Watykańskim II w doktrynie nie stało, że seks jest narzędziem okazywania miłości, to katolicy wówczas wykorzystywali seks jako narzędzie dokazywania miłości czy nie? Jeżeli wykorzystywali seks do okazywania miłości, to robili to wbrew doktrynie? Czyli grzeszyli? Czym różni się seks katolików przed SW II od tego po? Moim zdaniem pani Katarzyna jest przekonana, że doktryna może kreować dowolnie rzeczywistość. Seks na pewno ma bardzo wiele znaczeń i służy ludziom wielu celom, których nie ma zapisanych w żadnych doktrynach. Rozmowa o doktrynach zamiast o rzeczywistości musi być dla ludzi nie związanych z chrześcijaństwem - jałowa niestety. Pani Katarzyna wykazując różnicę w jednym słowie pomiędzy doktryną katolicką i protestancką, dzieli chrześcijan. Możemy oczywiście kłucić się czy seks jest narzędziem czy środkiem okazywania miłości i wykazywać swoją wyższość. Ale po co? Chcemy jedności czy kolejnej schizmy? Możemy kłucić się o słowa i przecinki, ale czy to jest zgodne z doktryną KK?
JK
Jacek K
1 stycznia 2019, 15:06
Przepraszam za błąd ortograficzny w słowie kłócić. Jestem dyslektykiem.
Teresa Lichota
1 stycznia 2019, 21:08
"Moim zdaniem pani Katarzyna jest przekonana, że doktryna może kreować dowolnie rzeczywistość." Pani Katarzyno, a ja pamiętam Panią z wykładów ;) i jestem na prawdę ciekawa, co Pani na powyższe? Jestem ciekawa, co Pani uważa w tym temacie? A pytam dlatego, że sama zastanawiam, się, jak podejść do dokrtryny, której nie łapię, a o której wiem, że może się zmienić. Tak się zastanawiam, co czuli małżonkowie w pobiżu zmiany przed SW II...
L
lecuk
1 stycznia 2019, 23:18
Przecież komentarz nie dotyczy seksu,a małżeństwa,jak ono jest rozumiane i jakie miejsce w tym małżeństwie seks zajmuje. U protestantów (nie u wszystkich denominacji) i muzułmanów jakość pożycia seksualnego małżonków jest ważna dla istoty małżeństwa,stąd protestanci nie widzą problemu np. z zamieszkaniem narzeczonych przed ślubem, z antykoncepcją hormonalną czy swappersowaniem - wszystko,co seks moze dać w celu rozwoju więzi prowadzącej do miłości w małżeństwie jest dozwolone. Podstawą rozwodów protestanckich jest właśnie jakość pożycia- w dokumentach często się czyta "pożycie wygasało, więc miłości nie ma". Katolicy widzą to inaczej,bo na innej filozofii budowana jest doktryna małżeństwa posoborowego: protestanci to egzystencjaliści, zaś katolicy to personaliści. Podobnie jak u Żydów dla istoty małżeństwa nie jest ważna jakość pożycia seksualnego, może ono być kiepskie, może nawet ustać, a i tak małżeństwo realizuje swoje cele. Istotny jest aspekt godnościowy- po nim bardziej niż po jakości pożycia rozpoznaje się miłość w małżeństwie katolickim.Było to już zresztą w prawie kanonicznym w 1917, co pozwoliło zlikwidować tak powszechne zjawisko jak współżycie w trakcie połogu (zmarła na to siostra mojej babci)- zjawisko wygasło po II WŚ.Na tej podstawie Kościół walczy,choć na razie z marnym skutkiem ze stosunkiem przerywanym  wyraźnie potępionym w doktrynie posoborowej.
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
1 stycznia 2019, 23:29
Oczywiście,że doktryna kreuje rzeczywistość. Inaczej np. współżycie w trakcie połogu byłoby dozwolone(nie jest od 1917), łoże małżeńskie składałoby się z dwóch dostawek rozsuwanych i zsuwanych z szerszą dostawką dla małżonki, która spała zawsze z małymi dziećmi (nie jest od 1963). Inaczej wyglądałyby nasze mieszkania, nasze ubrania, nasze posiłki. Co czuli małżonkowie przed zmianami soborowymi? Po pierwsze: zmiany to proces rozciągnięty w czasie, po szerokich konsultacjach, badaniu pism, listów dostarczanych do kurii i sądów kościelnych. To się nie dzieje autorytarnie, to jest ewolucja
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
1 stycznia 2019, 23:35
Widzę,że czytał Ksiądz Thomasa Mertona. Rzeczywiście modlący się na mali buddysta inaczej oddycha niż modlący się na różańcu katolik
JK
Jacek K
2 stycznia 2019, 08:48
Doktryna kreuje rzeczywistość np. o ile przekłada się na prawo, które z niej wynika. To normy prawne tę rzeczywistość najmocniej kształtują. Doktryna jednak nie kształtuje jej dowolnie. Rzeczywistość skrzeczy, jest jaka jest. Większość wierzących nie zna różnych doktrynalnych rozstrzygnięć, ich życie opiera się na zupełnie innych podstawach, głównie kulturowych. Jezus nie opierał swojego nauczania na doktrynie! Zgodzi się pani? Jego przypowieści (takie mini życiowe zagadki) w których zawierała się jego nauka nie były wywodami "katechizmowymi", dotykały problemów życia słuchaczy i opisywały ich relację do Boga, która nie jest związana z jakakolwiek doktryną.
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
2 stycznia 2019, 10:24
Nauczanie Jezusa jak najbardziej było oparte na doktrynie (Mt,5, 17 - Nie sądźcie,że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków.Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić). Co do wiernych- mimo nauczania w kościele, katechez w szkole, przygotowania do małżeństwa, poradnictwa rodzinnego większość wiernych to de facto ludzie niewierzący. Z pokorą trzeba stwierdzić, że Kościół w Polsce ewangelizuje naród od ponad 1050 lat z jak na razie marnym skutkiem. Nie myślę,aby to się zmieniło w najbliższym czasie.
JK
Jacek K
2 stycznia 2019, 15:45
Jezus nie przyszedł prawa znieść, ale wypełnić? No to mamy zagadkę! czym wypełnił Jezus prawo? Skrupulatnym jego przestrzeganiem?