Katolik wegetarianinem

(fot. shutterstock.com)

W Światowy Dzień Zwierząt wspominamy w Kościele Katolickim świętego Franciszka z Asyżu, człowieka, który zwierzęta i rośliny nazywał swoimi braćmi. Nie wiem, czy to dobry dzień, aby postanowić przestać jeść mięso, ale za to całkiem niezła chwila, żeby uświadomić sobie, że zwierzę to nie rzecz, którą możemy używać jak nam się podoba.

Czasem mam wrażenie, że w podejściu do niejedzenia mięsa łatwo zabarykadować się na dwóch skrajnych stanowiskach. Z jednej strony uważać, że to bzdura i terroryzm utrudniający życie zwykłych ludzi, "bo zwierzęta powinny tylko służyć człowiekowi", z drugiej gardzić innymi tylko dlatego, że jedzą szynkę lub z przyjemnością częstują swoje dzieci cielęcymi parówkami. Trudno mi opowiedzieć się po jednej z tych stron.

Nie jestem zwolennikiem tych, którzy uważają, że dziecku od najmłodszych lat życia powinno zakazywać się jedzenia mięsa, bo wiem, że może to zaburzyć jego prawidłowy rozwój. Od skrajnego wegetarianizmu lub weganizmu może być kilka kroków do stwierdzenia, że dobrostan zwierząt ma większe znaczenie, niż życie ludzi. Patrzmy jednak racjonalnie, życie człowieka zagrożone przez głód, ma większą wartość niż życie zwierząt.

DEON.PL POLECA

Nie popieram również ludzi, którzy twierdzą, że zwierzęta to rzeczy, które można dowolnie przetwarzać, traktować bez szacunku, dokonywać na nich medycznych eksperymentów bez względu na zadawane przy tym cierpienie.

W biblijnym opisie stworzenia człowieka nie ma ani słowa o tym, że pokarmem dla niego powinny być zwierzęta. Więcej, natchniony autor wyraźnie zaznaczył, że pożywieniem dla ludzi mają być "roślina przynosząca ziarno" oraz "wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie".

Do Noego Bóg wypowiada co prawda słowa: "Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie. Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko" (Rdz 9, 2-3), ale sytuacja ta jest już radykalnie inna, bo wydarza się po grzechu pierworodnym.

Nie chcę przekonywać, że jedzenie bądź niejedzenie mięsa jest dobre, ale pokazać, że wiążą się z tym dwa bardzo duże i powiązane ze sobą problemy.

Pierwszy to chów przemysłowy, który nie rzadko wygląda tak, że zwierzęta bez żadnego ogłuszenia czy znieczulenia prowadzone są na rzeź. Nietrudno znaleźć w sieci filmy, które prezentują pracę w takich miejscach i przykłady okrucieństwa, jakie człowiek serwuje "swoim braciom".

Funkcjonujące w ten sposób rzeźnie to "fabryki mięsa", gdzie liczy się szybkość i ilość wyprodukowanego surowca. Zwierzęta, często przetrzymywane w warunkach, w których nie mają dostępu do wody, światła i odpowiedniej ilości miejsca, szpikowane są hormonami, które mają przyspieszyć ich wzrost, traktowane przez ludzi z agresją i znieczulicą, jak rzeczy, które można swobodnie wyrzucić po wykorzystaniu.

Druga kwestia, to powiązany z produkcją mięsa problem pustynnienia. Dane są bardzo jasne. Do produkcji kilograma wołowiny konieczne jest wykorzystanie ponad 14 tysięcy litrów wody, do wieprzowiny, prawie 6 tysięcy, drób pochłania pond 4 tysiące litrów. To wszystko w chwili, w której na świecie narastającym problemem jest pustynnienie obszarów rolniczych związane ze zmniejszającą się ilością wód gruntowych i podnoszeniem się średniej temperatury. Proces pustynnienia zwiększa ilość migracji ludzi w kierunku terenów chłodniejszych, powoduje liczne napięcia polityczne, sprawia, że miliony osób nie mają stałego miejsca zamieszkania, dotyka ich głód.

Paradoksalnie, to właśnie duże spożycie mięsa przez "bogatą północ" doprowadziło do wysuszenia i wyludnienia się terenów, które do tej pory były zamieszkane, gdzie klimat nadawał się do uprawy roślin i hodowli zwierząt.

Zdaję sobie sprawę, jak trudną decyzją jest całkowita rezygnacja z jedzenia mięsa, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ograniczyć jego spożywanie. Zamiast kilku rodzajów szynki wybrać jeden ulubiony, częściej sięgać po warzywa i nabiał, a raz w tygodniu nie jeść mięsa w ogóle. Rezygnacja z mięsnego posiłku przynajmniej przez jeden dzień, ma nie tylko dobry wpływ na zdrowie, ale wiąże się z postną tradycją odmawiania sobie czegoś, co jest nam bliskie, czego codziennie używamy.

Nie chodzi także o to, żeby przy każdym kęsie parówki myśleć o cierpieniu zwierząt, jakie jest im zadawane w rzeźni, ale o uświadomienie sobie faktu, że mięso nie rośnie na drzewach, że do jego produkcji wykorzystuje się żywe stworzenia, które odczuwają strach, przyjemność, cierpienie, zmęczenie. Świadomość tego rodzi wdzięczność wobec tych, które poświęciły się, żeby dać nam pożywienie, naszych braci.

Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolik wegetarianinem
Komentarze (12)
DB
Dominika Błasiak
8 kwietnia 2024, 20:23
Mam takie spostrzeżenie, że nie miałam okazji spotkać świadomie wierzącego, praktykującego katolika weganina/ wegetarianina. Oznacza to, że takie praktyki, pochodzące z religii Dalekiego Wschodu, wypierają, zastępują wiarę, a nie jedzenie mięsa staje się w ich życiu "nową religią".
IC
Iwona czaplicka
4 października 2017, 16:19
Wypadalo by wczesniej sie troche poduczyc. Normy unijne wymagaja ogluszenia przed ubojem. Wyjatkiem jest uboj rytualny - zakazany, i slusznie w Danii i Szwecji. Unia zrobila duzo w temacie dobrostanu zwierzat - normy utrzymywania, transportu i uboju. Katolicyzm nie idzie w parze z ochrona zwierzat. W krajach katolickich stosunek do zwierzat jest najgorszy-Irlandia, Hiszpania, Malta, Polska. W Hiszpanii maltretowanie zwierzat nawet instytucjonalnie zwiazane jest z Kosciolem. W wielki Piatek zrzuca sie z wiezy koscielnej zywa koze. Zakonnice wyrabiaja strzalki ktorymi sie potem rzuca do zwierzat. W czasie swieta patrona danej parafii urzadzane sa fiesty polaczone z maltretowaniem zwierzat. Typu wsadza sie najgrubszego mezczyzne na osla, ktory jest potem prowadzony w procesji i bity przez tlum. Przywiazuje mu sie do uszu petardy. W innych osly sa bite kijami na smierc. Wiesza sie zywe zwierzeta typu ptaki czy koty i wali kijami. Zywym bykom podpala sie rogi. Psy galgo sa po zakonczeniu sezonu mysliwskiego masowo wieszane. Te lepsze na wyzszych galeziach, te ktore sie sprawily gorzej w ten sposob ze lapami dotykaja ziemi. Agonia trwa kilka dni. W tej sprawie byla nawet oficjalna interpelacja rzadu dunskiego.
IC
Iwona czaplicka
4 października 2017, 21:09
Typowe. Za pisanie prawdy daje sie minusy. Oj, nie lubia ci katolicy prawdy... niemoge wkleic linku do dunskiej apelacji -- dlaczego? Tu sie nie dyskutuje na argumenty?
S
Szymon
4 października 2017, 22:38
Najwyraźniej wylatują posty z linkami "na zewnątrz". Na otarcie łez dodam, że chyba nie tylko twoje.
4 października 2017, 12:22
Kto gotuje od dłuższego czasu ten wie ,iż istotą tej czynności jest umiejętność zrobienia czegoś smacznego z tego co się ma pod ręką. Wiadomo też,iż najlepsze potrawy (będące w kanonie kuchennym) brały się z biedy. Tak więc to czym będziemy się żywić zależy od indywidualnch upodobań i możliwości. Weganizm i wegetarianizm jest zaś niczym więcej niż laicką reigią wznoszącą modły do serka tofu. Katolik winien ją mieć w pogardzie. Warto też uświadomić sobie,że luka na podobne dziwactwa powstaje u katolików wraz z ograniczenie w stosunku do przedsoborowia ilości dni postnych. Pamiętajmy więc sentencję św.Teresy z Avilla: Jak post to post jak święta to indyk  
4 października 2017, 13:11
"Weganizm i wegetarianizm jest zaś niczym więcej niż laicką reigią wznoszącą modły do serka tofu." laicka religia ... ha ha ha, religianci jak widać musza sobie wytłumaczyć swoim sposobem, bo nie potrafią zrozumieć rzeczywistowści.
4 października 2017, 19:08
Sorki Bazyli, nie uwzględniłem wśród adresatów  mojej wypowiedzi koncesjonowanych ateistów.Czerpiąc więc z bogactwa literatury powiem ,iż weganie i wegetarianie to ci,którzy: "pierdzą marchwią którą się żywią" 
4 października 2017, 20:11
A czym pierdził papież Polak? Bo pierdził prawda?
4 października 2017, 10:49
Ciekaw jestm co katolicy wiedzą o św. Franciszku z Asyżu? Z naciskiem na "wiedzą" a nie na powtarzanie kościelnych historyjek i bajdurzeń. A więc co wiecie Katolicy o życiu Sw. Franciszka z Asyżu? Wiecie, że o mało nie trafił na stos?
Daniel
8 października 2017, 10:07
A Pan skąd ma taką wiedzę...?
4 października 2017, 10:41
"Rezygnacja z mięsnego posiłku przynajmniej przez jeden dzień, ma nie tylko dobry wpływ na zdrowie, ale wiąże się z postną tradycją odmawiania sobie czegoś, co jest nam bliskie, czego codziennie używamy." To jest dosyć charakterystyczny wpis na współczesnym portalu katolickim. Kiedyś oczywistość "bezmięsnego piatku", dziś jest tradycja i działaniem prozdrowotnym. Nowe czasy przyszły... A co do reszty artykułu - ostatnio świat opanowała moda na weganizm/wetraianizm. A teraz trzeba iść za modą świata. Ubóstwienie zwierząt jakoś "przypadkiem" zbiega sie z niższym przysrostem naturalnym wśród ludzi. Ale piesek, kotek czy świnka są lepszmi dziećmi dla ludzi. A jakich wzruszeń dostarcza krówka czy konik....
PA
Piotr A.
4 października 2017, 09:55
Jestem przeciwny robieniu z wegetarianizmu/weganizmu stylu życia, tym bardziej zahaczającego o jakieś nurty new age, ale z perspektywy naszej wiary można inaczej spojrzeć na taki wybór. Jako na pewne wyrzeczenie, dla dobra Ziemi (wylesianie -> zmiany klimatu, pustynnienie), naszego wspólnego domu - ogrodu, ktory jak mówi Księga Rodzaju mamy uprawiać i pielęgnować. Innymi słowy można zrezygnować z jedzenia mięsa w imię miłości do bliźniego i do Bożego stowrzenia. Takie podejście jest moim zdaniem jak najbardziej chrześcijańskie i w pewnym sensie świadczy o wielkiej godności osoby ludzkiej.