Kochani księża, przeczytajcie adhortację

Piotr Żyłka

Są takie momenty, w których katolik siedzi w kościelnej ławce i żałuje, że ksiądz mówiący kazanie nie spieszy się na obiad.

Niedzielna Msza. Właśnie usiadłeś w ławce po wysłuchaniu Ewangelii. Czekasz na krótką homilię. Masz nadzieję, że ksiądz poświęci kilka minut na rozwinięcie słów Pisma, które przed chwilą usłyszałeś. Być może powie coś, co pomoże ci zrozumieć słowa Jezusa i przełożyć je na codzienne życie w rozpoczynającym się tygodniu.

Nic bardziej mylnego. Niestety znowu nie masz szczęścia. Zamiast konkretnych refleksji, nietrzymające się kupy lanie wody. Zamiast odniesień do naszych codziennych problemów, jakaś trudna do zrozumienia historyjka, która miała być życiowa i zabawna, ale chyba nikt nie zrozumiał intencji kaznodziei. Zamiast kilku prostych myśli, które są wynikiem wcześniejszej medytacji księdza nad Słowem, zlepka gotowców przeczytanych w pomocach homiletycznych, połączona z jakimś średnio pasującym do całości cytatem (najlepiej z Jana Pawła II).

Po pięciu minutach masz dosyć. Z Ewangelii prawdopodobnie już nic nie pamiętasz. Jeżeli masz pecha, to niestety kaznodzieja dopiero się rozkręca. Po dziesięciu minutach przy każdym zawieszeniu przez niego głosu cieszysz się, że to już koniec. Niestety tak się nie dzieje. Jeśli masz wybitnego pecha, to ta przeprawa może trwać nawet dwadzieścia kilka minut. Po drodze możesz usłyszeć jeszcze jakieś refleksje społeczno-polityczne. Po takim doświadczeniu żałujesz, że ksiądz odprawiający mszę, nie spieszył się na obiad.

DEON.PL POLECA


To nie jest wymyślona historia. Taka niestety często jest nasza szara, parafialna rzeczywistość. Oczywiście są księża, którzy robią na ambonie, to co powinni tam robić, ale są to niestety nadal wyjątki.

Na wagę problemu zwrócił uwagę papież Franciszek. W opublikowanej całkiem niedawno adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium (która przez wielu nazywana jest już dokumentem programowym tego pontyfikatu), znajdziemy część poświęconą temu, jak powinno wyglądać głoszenie homilii.

Oto kilka papieskich porad. Trafna diagnoza i recepta na dobre kazanie:

  • Homilia jest punktem porównania w ocenie bliskości i zdolności spotkania pasterza ze swoim ludem. Wiemy bowiem, że wierni przywiązują do niej wielką wagę. Oni zaś, podobnie jak sami wyświęceni szafarze, wielokrotnie cierpią, jedni przy słuchaniu, drudzy przy głoszeniu słowa. To smutne, że tak jest.
  • Homilia nie może być rozrywkowym spektaklem, nie odpowiada logice przekazów medialnych, ale powinna wzbudzić zapał i nadać sens celebracji. Stanowi ona szczególny rodzaj, ponieważ chodzi o przepowiadanie słowa w ramach celebracji liturgicznej. Stąd powinna być krótka i powinna unikać sprawiania wrażenia, że jest jakąś konferencją lub lekcją.
  • Przygotowanie przepowiadania słowa jest zadaniem tak ważnym, że należy poświęcić dłuższy czas na studium, modlitwę, refleksję i duszpasterską kreatywność.
  • Niektórzy proboszczowie często utrzymują, że nie jest to możliwe z powodu tak licznych obowiązków, które muszą spełniać. Jednakże ośmielam się prosić, aby w każdym tygodniu poświęcić temu zadaniu wystarczająco długi czas osobisty i wspólnotowy, nawet gdyby trzeba było przeznaczyć mniej czasu na inne zadania, nawet ważne.
  • Kaznodzieja powinien także słuchać ludu, aby odkryć to, co wierni potrzebują usłyszeć. Kaznodzieja jest człowiekiem kontemplującym Słowo, a także kontemplującym lud.
  • Kaznodzieja, który się nie przygotowuje, nie jest «duchowy», jest nieuczciwy i nieodpowiedzialny wobec otrzymanych darów.

To tylko kilka krótkich fragmentów. Wszystkich księży zachęcam do uważnej lektury całej adhortacji Evangelii Gaudium ze szczególnym uwzględnieniem rozdziału trzeciego zatytułowanego "Głoszenie Ewangelii". Dla ich i naszego dobra.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kochani księża, przeczytajcie adhortację
Komentarze (75)
P
przeczytanie
20 grudnia 2013, 17:54
Nie trzeba ani Bergoglio ani żadnej "adhortacji", żeby móc powiedzieć, że - większość homilii jest nudna, niestrawna, nieciekawa i nieprzygotowana (czy źle przygotowana), - trzeba coś z tym zrobić - co i jak trzeba zrobić, żeby było lepiej. Nie jest żadnym odkryciem podanie właściwej recepty: - dogłębna znajomość Pisma św. wynikająca z czytania, studium i modlitwy, - dobra znajomość potrzeb, trosk i niedomagań wiernych-słuchaczy, dla których głoszona Ewangelia ma być duchowym lekarstwem. Natomiast wyrażenie "kontemplowanie ludu" jest po prostu bzdurne. Co ono właściwie oznacza, można zauważyć u samego Bergoglio: - on nigdy nie mówi czegoś, co by się mogło niespodobać możnym tego świata dzierżącym media i sterującym opinią publiczną, - jeśli komuś dowala, to tylko temu, kto ma przeciw sobie sterowaną przez możnych tego świata tzw. opinię publiczną. No i poklask jest pewny, choć homilie Bergoglio to nudne jak flaki z olejem wałkowanie banałów. I ktoś taki poucza, jak należy głosić homilie... ...
W
wierny
20 grudnia 2013, 16:23
A mój proboszcz co niedziela urządza z homilii wiec polityczny - i wydaje mu się , że jest najmądrzejszy. I pomimo zwrócenia mu uwagi dalej tak postępuje - niestety ,tak jest że "każdy musi mieć swój krzyż  '
D~
do ~Hastatus
14 grudnia 2013, 05:17
Niektórzy chcieliby zrobić z tej adhortacji dokument flagowy, który będą mogli interpretować z różnym zapałem i równie dowolnie, co SWII. Dokumenty kościelne mają jednak swoją hierarchię ważności. Adhortacja nie jest dokumentem porównywalnym np. z encykliką. Niedawno papież taką encyklikę napisał. Jest to więc dokument większej wagi. -- podpisał, a nie napisał. Autorem jest Benedykt XVI. 
W
wątpliwość
13 grudnia 2013, 18:35
Czy zawsze przez każdego kaznodzieję przemawia Duch święty? Jeśli tak, to rzeczywiście nie wolno ich krytykować
T
tak
13 grudnia 2013, 15:10
Chrześcijanie alergiczni na kaznodziejów zawsze coś krytykują, ale w rzeczywistości obawiają się otwarcia drzwi Duchowi Świętemu i stają się smutni - powiedział dziś rano papież podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty.
J
Joohn
13 grudnia 2013, 14:46
"Chrześcijanie alergiczni na kaznodziejów zawsze coś krytykują, ale w rzeczywistości obawiają się otwarcia drzwi Duchowi Świętemu..." Papież Franciszek Powyższy cytat dedykuję autorowi artykułu.
C
chrysorroas
13 grudnia 2013, 12:18
Takich "homilii" tez oczekujemy: http://www.youtube.com/watch?v=cZ5aYoSr3Hg#t=170 ... Wcale nie trzeba takich dziwacznych spektakli - pseudosensacyj. Rzeczywista obecność Chrystusa Pana jest tak wielką tajemnicą, że takie prostackie wynoszenie na ulicę bez odpowiedniej oprawy i przygotowania jest właściwie bezczeszczeniem i narażaniem naszej świętej wiary na pośmiewisko. Zamiast takich głupawych akcyj trzeba się wziąć najpierw za - solidną katechezę dzieci, młodzieży i dorosłych, - solidne homilie przekazujące prawdziwe nauczanie Jezusa Chrystusa, - solidne publikacje pisane i mówione skierowane dla niewierzących.
M
MaGietek
13 grudnia 2013, 12:06
Takich "homilii" tez oczekujemy: http://www.youtube.com/watch?v=cZ5aYoSr3Hg#t=170
A2
Aleja 26
13 grudnia 2013, 11:51
Pewien ksiądz bardzo przedłużał kazanie, więc proboszcz  posłał mu z zakrystii dyskretnie karteczkę, że czas już kończyć. Ksiądz odpisał: "Wiem, ale nie wiem jak".
A2
Aleja 26
13 grudnia 2013, 10:26
O Żmudziński zaleca spalenie adhortacji, a Pan Żyłka jej czytanie - i bądź tu mądry ... Bądź (tu i nie tylko tu) mądry i pisz prawdę, a nie półprawdy, proszę.
I
inceptive
11 grudnia 2013, 23:48
Panie Piotrze, ty nad poziomy Wylatuj, a okiem słońca Ludzkości całe ogromy Przeniknij z końca do końca. Artykuły Twe zaiste konceptem górują nad kazaniami wszetecznymi. Otóż - nie. Artykuł trąci pychą, "nową ewangelizacją" i młodo-entuzjastyczną tendencyjnością by nie rzec: infantylizmem.
11 grudnia 2013, 23:04
O Żmudziński zaleca spalenie adhortacji, a Pan Żyłka jej czytanie - i bądź tu mądry
M
Mira
11 grudnia 2013, 21:36
Wiele juz lat temu, z ust starszej pani, raczej bogobojnej, po niezmiernie rozwlekłym kazaniu w naszym kościele parafialnym usłyszałam takie zdanie: pierwsze 5 minut ksiądz mówi Bogu na chwałę, drugie 5 - na pouczenie wiernych, a trzecie - juz na uciechę diabła. Nie zawsze tak jest i kryterium długości nie jest najważniejsze, ale...
K
Kasia
11 grudnia 2013, 21:10
Dobrze jak potykają Cię takie msze. U mnie co druga homilia jest o tym czemu ludzie nie chodza do kosciola i czmu tak mala taca byla tydzien temu.
L
Lord
11 grudnia 2013, 20:12
Trudno, zeby nie cytowali Jana Pawla II skoro byl papiezem polowe ich zycia i jego dorobek jest ogromny. Proponuje poczytac tez jego adhortacje (jest ich 14), albo encykliki (tez 14), albo moze listy apostolskie (kilkadziesiat). I o dziwo, w conajmniej kilku miejscach jest mowa o homilii. Temat wiec nie nowy. Polecam.
A
AP
11 grudnia 2013, 19:50
@Autor Apel o czytanie, jak rozumiem, ogranicza się do księży znających języki obce skoro tłumaczenie jest zrobione na kolanie?!
T
Tomek
11 grudnia 2013, 19:30
O ile na Mszy Św. to ksiądz raczej powinien mówić kazanie, o tyle poza Mszą Św. kazania może głosić każdy. Wiec można postawić ambonkę, na której kazania może głosić i pan Zyłka (a jak odezwa się glosy ludu to może i mitrę dostanie, jeżeli nie ma przeszkód) i wszyscy inni... Ja osobiście słuchałem ostatnio bardzo dobrego kazania. Chociaż sam kaznodzieja to mnie nie przekonuje swoim zachowaniem i slowem, ale w tym akurat kazaniu musze przyznac mu racje. Rzeczone kazanie wyglosił detektyw Krzysztof Rutkowki do metropolity wrocławskiego. Niestety metropolita wrocławski musi z pokorą tego wysłuchać.
E
Effa
11 grudnia 2013, 17:22
Powinien to Zyłka rozesłac po parafiach albo po kuriach - ale by sie ucieszyli bo przecież do adhortacji ma dostęp tylko "dziennikarz'' z deonu. A tak to tylko ludzie postronni będą wiedziec a duchowni nie....  A może cel artykuliku jest inny... jaki?
MK
Marcelina Koprowska
11 grudnia 2013, 17:05
Nikt nigdy wszystkich nie zadowoli. Ksiądz na kazaniu, a p. Żyłka w artykule na deonie. Fakt, że jeśli się chce, to można z każdego kazania coś wyciągnąć. Fakt, że Duch Święty działa bez względu na widzimisię moje, księdza, p. Żyłki... i Bogu dzięki! :) Ale z drugiej strony, czy ktoś jest takim farciarzem, żeby mu się nie zdarzyło być na nudnym kazaniu? Nic, tylko pozazdrościć. Mi w moim dość krótkim życiu już się zdarzyło. Nie raz, nie dwa i nie trzy. Piszecie, żeby p. Żyłka sam powiedział kilka kazań, sam się nawrócił a nie pouczał księży. Nikt tu nie mówi, że powiedzenie dobrego kazania jest proste. I że jakby księżom się chciało to by od razu wszyscy umieli i porywali wiernych. I ludzie, miejcie litość dla ludzi młodych, którzy po dniu/tygodniu spędzonym w szkole/na uczelni na nienajciekawszych (delikatnie mówiąc) lekcjach nie mają ochoty wysłuchiwać kolejnej niezbyt ciekawej... I ja naprawdę siedząc w kościele mam dobrą wolę słuchać kazania. A wychodzi różnie… I jeszcze jedno - zazwyczaj w dyskusjach na ten temat moje pierwsze pytanie brzmi: a czy wziąłeś się i poszedłeś po mszy do zakrystii powiedzieć, że się z księdzem nie zgadzasz? Bez tego ksiądz nie ma szansy się zmienić, bo może nie wiedzieć, że coś jest nie w porządku. Wydaje mi się, że p. Żyłka w swoim artykule właśnie coś takiego zrobił, bardziej globalnie. I dlatego nie zamierzam mieć do niego pretensji. A co do jezuitów siedzących na deonie - chyba mają takie samo prawo wypowiedzieć swoje zdanie jak my. I, co więcej, obowiązek ewangelizacji nie dotyczy tylko księży, ale nas też. A my też na deonie siedzimy i hejtujemy (krytykujemy). Może byśmy się tak wzięli za ewangelizację.
11 grudnia 2013, 13:54
Tak w temacie: http://gosc.pl/doc/1194534.Homilia-CV ... Komunikaty z posiedzenia Episkopatu, częśc listów biskupów - to wszystko na tablice ogłoszeń, do internetu ew. drukować i rozdawać chętnym. Ale.....
Grzegorz Kramer SJ
11 grudnia 2013, 13:34
Tak w temacie: http://gosc.pl/doc/1194534.Homilia-CV
W
Wojciech
11 grudnia 2013, 11:10
Cytat "Kaznodzieja powinien także słuchać ludu, aby odkryyc to, co wierni potrzebuja usłyszeć" niepokojaco koresponduje ze słowami Nocolasa Gomeza Davili : "  "Kiedy Kosciołowi nie udało sie skłonić ludzi, aby praktykowali to czego naucza, postanowił nauczać tego, co ludzie praktykują" Ma Pan jeszcze jakies "bomby pod fotele gryzipiórków" - jak raczył się odgrażć Kurii Rzymskiej soborowy filar o. Congar?
11 grudnia 2013, 10:35
TomaszL -w takim razie posłuchaj sam siebie i przestań pouczać w internecie i komentarzach, bo w artykule o facetach chodzących do kościoła właśnie to robiłeś. ... Pytanie, czy dyskutuję tylko w internecie pozosawie otwarte. Dla ułatwienia - nie chodze do kościoła.
P
PB
11 grudnia 2013, 10:30
TomaszL -w takim razie posłuchaj sam siebie i przestań pouczać w internecie i komentarzach, bo w artykule o facetach chodzących do kościoła właśnie to robiłeś. 
~~
11 grudnia 2013, 10:30
Cała adhortacja "Evangelii gaudium" zasługuje na bardzo uważne przeczytanie nie tylko przez księży, lecz wszystkich wiernych używających rozumu. Tymczasem duchowni nie palą się za bardzo do tej lektury (wiem, bo sami  - pytani przeze mnie o to w ostatnich dniach - przyznawali się, że jeszcze tekstu nie znają). A jest w niej rzeczywiście zawarty program duszpasterski na całe wikariuszowskie i proboszczowskie życie!  ... A co z tymi  którzy nie używają rozumu, bądź nie są na tyle  otwarci by czytać niektóre rzeczy?  Ja sam choć jestem dość blisko życia kapłańskiego nie miałem jeszcze po prostu czasu zajżeć do adhortacji, mimo iż bym chciał to uczynić, takze raczej bym nie oceniał z góry kapłanów i nie mówił, że sami się nie palą, są też inne obowiązki duszpasterskie, które powinno się wypełniać
11 grudnia 2013, 10:06
Tyle ze mało kto podejdzie do ksiedza i przekaże jemu slowa krytyki. Cześciej skrytykuje anonimowo na forum, czy czasami w formie internetowego felietonu. Mało kto ma ochotę kopać się z koniem. ... Łatwej napisać felieton, ponarzekać w komentarzach. Bezpiecznie jest pouczać przez internet, to nic nie kosztuje.
Jadwiga Krywult
11 grudnia 2013, 09:59
Tyle ze mało kto podejdzie do ksiedza i przekaże jemu slowa krytyki. Cześciej skrytykuje anonimowo na forum, czy czasami w formie internetowego felietonu. Mało kto ma ochotę kopać się z koniem.
11 grudnia 2013, 09:45
Homilia rzecz ważna, ale musi być osadzona w celebracji liturgicznej. Jest głoszona do osób, które wierza, iz za kilka minut spotkaja sie z Chrystusem, ze Chrystus będzie realnie, namacalnie obecny Ciałem i Krwią. Brak tego odniesienia czesto powoduje z jednej strony gwiazdorstwo głoszącego, a z drugiej zbyt roszczeniowe, wygórowane oczekiwania słuchajacych. Często jest też tak, iz homilia trafia do zdecydowanej większosci słuchajacych, ale znajdzie sie kilku, których nie przekona. Tyle ze mało kto podejdzie do ksiedza i przekaże jemu slowa krytyki. Cześciej skrytykuje anonimowo na forum, czy czasami w formie internetowego felietonu.
D
DNA
11 grudnia 2013, 09:31
Panie Żyłka proszę nie pouczać księży, a zająć się swoim nawróceniem. Nie mówiąc juz , że jest to brak podstawowych zasad kultury osobistej. Kto pana wychowywał?
N
nie
11 grudnia 2013, 09:26
Czasem są krótkie homilie w tygodniu, zgadzam się, ze za rzadko. A jeśli chodzi o dobrych kaznodziejów to polecam kapucynów, szczególnie tych młodszych,
N
Nohur
11 grudnia 2013, 09:05
Cała adhortacja "Evangelii gaudium" zasługuje na bardzo uważne przeczytanie nie tylko przez księży, lecz wszystkich wiernych używających rozumu. Tymczasem duchowni nie palą się za bardzo do tej lektury (wiem, bo sami  - pytani przeze mnie o to w ostatnich dniach - przyznawali się, że jeszcze tekstu nie znają). A jest w niej rzeczywiście zawarty program duszpasterski na całe wikariuszowskie i proboszczowskie życie! Może by zaproponować polskiemu Episkopatowi, żeby zamiast ichnich listów (o których tu już pisano) czytać wiernym kolejne rozdziały "Evangelii gaudium"? A wracając do homilii - wciąż nie mogę się pogodzić z faktem, że brak homilii na mszy w ciągu tygodnia to normalka. Wystarczyłoby 5 minut, parę prawdziwych, przemodlonych zdań. Świeccy naprawdę tego potrzebują i o to proszą.     
H
Hastatus
11 grudnia 2013, 08:56
Niektórzy chcieliby zrobić z tej adhortacji dokument flagowy, który będą mogli interpretować z różnym zapałem i równie dowolnie, co SWII. Dokumenty kościelne mają jednak swoją hierarchię ważności. Adhortacja nie jest dokumentem porównywalnym np. z encykliką. Niedawno papież taką encyklikę napisał. Jest to więc dokument większej wagi. Jak już apelujemy, to ja mam swój "ludzi postępu": uszanujcie wagę kościelnych dokumentów i nie powołujcie się na nie głosząc w istocie swoje własne tezy.
T
tadek
11 grudnia 2013, 08:28
apropo homilii i tp. Mam wrażenie że na 90 % rekloekcji sa zapraszani nie dobrzy rekolekcjoniści tylko kumple proboszcza, tak żeby mozna było zjeśc kolację, pogadac jak to było w seminarium itp. przy okazji podbudowac ego kumpla który moze ma deprechę, ale to że ludziom jego gadanie nie pomoże..kogo to obchodzi. Kolacja była smaczna
O
ojciec
11 grudnia 2013, 08:23
Żylka to rzeczywiście najemnik deonu dla manipulacji, tym razem tekstami papieża. To on wybiera odpowiadające mu fragmenty, to wskaże co waznei i powie jak to maja odbierac prostaczkowie księża i wierzący. On jeden wie. Inni niestety nie czytaty. Co za pycha i głupota. Deonie nawróć sie sam (czytaj pracodawcy tych najemników) to i najemnicy sie nawrócą a wtedy deonowi jezuici będą znowu wiarygodnymi ewangelizatorami. A tak? Poczytajcie też komentarze promotora powołań jezuitów - Boże chroń młodych ludzi!
U
ula
11 grudnia 2013, 04:35
Ja mam coś takiego że potrafię się skupić jakieś 10, 15 minut i wtedy słucham z zainteresowaniem ponad to zaczynam się już niecierpiliwić i choćby najmądrzejsze rzeczy mówili to do mnie mało dociera. Czuję się znudzona i myślę o tym kiedy on wreszcie skończy bo już za długo. Zwięźle i na temat a wtedy zostanie w glowach wiele. Często też słuchając kazania zgadzam się z księdzem lub też nie. Nie można być bezkrytycznym co do wypowiedzi kaznodziei.
J
jozek
11 grudnia 2013, 03:47
Panie Piotrku, to milo, ze Pan czyta dokumenty papieskie. W takim razie zapraszam do gloszenia Slowa.  Na poziomie. Skoro takie partactwo, to trzeba zabrac sie za porzadne gloszenie, wszak zniwo wielkie......, zwlaszcza dobrych robotnikow. Papiez pisze o radosci. Po przeczytaniu panskiego artykulu, naprawde wyglada to tak, ze lepiej tam w ogole nie isc i nie sluchac. Niczego. A moze ten durny ksiadz, akurat daje to wszyskto co moze? I tez, (czesto tak bywa), ze przez jego durne kazanie, Pan Bog przemawia do serc niektorych ludzi. A Pan niestety nic z tego nie lapie. Bo Pan juz z gory wie najlepiej, jak to powinno wygladac. Kiedys juz byli tacy "wyuczeni", ktorzy Go nie rozpoznali ani sie z Nim nie spotkali. Ich "poziom" im na to nie pozwalal. A moze potrzeba troche pokory i cierpliwosci??? Az w koncu pojawi sie rowny geniuszem kaznodzieja, ktory dotknie Slowem.  Pozdrawiam i zycze "atrakcyjnych" kaznodziejow. 
S
Staszek
11 grudnia 2013, 00:53
Ten dowcipny komentarz chyba oddaje mentalność części kaznodziejów, oczywiście nie wszystkich: "Ja muwiem bardzo dobre i puczające kazania. Zaczynam od osobistego przykładu, jak na przykład że oglądam TV i przerzucam kanały. Później robię iluzję do tego, że niektórzy to w takiej kulturze konsumpcji tkwiom i nic im się nie chce. Potem coś wesołego, np. musi to na Białorusi, u nas jak kto chce, he, he. Ławki pękają ze śmiechu. Teraz krótkie nawiązanie do polityki, że ta Środa to brzydka jak Grodzkie. Potem błyskotliwie o przykazaniach, że nieprzestrzeganie to jak przejechanie czerwonego światła i wypadek. I po krótkich 25 minutach przypominam, że trzeba się kochać i spowiadać. A wszystko z wielkim namaszczeniem, omaszczeniem i patatosem. A ludziska to pod takim wrażeniem, że nie chcom mi później wychodzić, tak że drugi raz po składce idę. Żarcik, ha, ha, bo ja to wesoły jestem sam na plebani." ... Najbardziej nie lubię, kiedy ksiądz używa ambony do wyładowania własnych frustracji, np. w postaci krzyku, ośmieszania innych (co na szczęście zdarza się rzadko). Bardzo łatwo jest głosić kazania "polityczne", trudniej wyjaśnić jakąś teologiczną zawiłość.
J
Jola
10 grudnia 2013, 23:23
Cały czas odnoszę wrażenie, że te wszystkie krytykanckie komentarze piszą kapłani, którzy mimo iż są kapłanami nie rozumieją słów ewangelii. Pozdrawiam mądrego zakonnika z Włoch Volf'a :)
V
Volf
10 grudnia 2013, 23:10
Jako zakonnik powiem, że pan Piotr ma rację. Posługuję we Włoszech i mam często problemy w jaki sposób trafić do ludzi. Często używam w moim głoszeniu Ewangelii tego co inni ludzie mnie nauczyli nie księża, nie moi współbracia ale prości ludzi i tu natrafiam na krytykę ze strony duchownych, często mam wrażenie że w tej krtytyce jest tylko zazdrość i złość, złośliwe żarty, bo więcej przychodzi ludzi na mszę Polaka niż Włocha .... To boli jak się nie jest rozumiamnym wśród swoich a przecież Słowo Boże to miłość, prostota, przebaczenie, pokój i radość. Panie Piotrze życzę wytrwałości bo choć jeden ze 100 duchownych zacznie zmieniać swoje podejście do wiernych po Pana artykułach to jest sukces
ST
si tacuisses
10 grudnia 2013, 22:37
Ten już się szczerze przejął "adhortacją" Bergogliańską: http://eponymousflower.blogspot.de/2013/12/priest-celebrates-vigil-of-marian-feast.html
E
Ela
10 grudnia 2013, 22:27
Albo Dominikanin Adam Szustak - co słabo mówi? Bez serca i rozumu oraz polotu?? No ludzie! Albo Salij?? Przecież nie ma lepszych słów pod Słońcem.
S
sdf
10 grudnia 2013, 22:21
Ogólniki i nic więcej. Zanim ksiądz bierze oddech przy pierwszym zdaniu, słuchacz wie swoje. Jeśli chce skorzystać to z najsłabszego kazania coś weźmie dla siebie. Katolicy w ogóle nie czytaję Pisma św. Serialu co to ksiądz nie powinien ciąg dalszy. Pan Piotr niech obskoczy kilka kościołow w niedzielę i powie kazanie, będzie lepiej. Pan Piotr poucza księży, a my pouczamy Pana. To beznadziejne krytykowanie, tak jakby Pan był w każdą niedzielę w każdym kościele. Co to za ogólne sądy, na podstawie czego? Wystarczy już!
P
pg
10 grudnia 2013, 22:19
Papież Franciszek nie jest pierwszym, który "zwraca uwagę na wagę problemu". Mówią o tym we wszystkich seminariach duchownych i nowicjatach i to od dawna. Żyję dosyć długo i uważam, że są efekty pracy wychowawców duchownych. Autor problem wyolbrzymił, ot tak, żeby było kontrowersyjnie. Nie jest tak źle panie Piotrze. Przynajmniej w parafiach, które odwiedzam. Nawet u jezuitów. Oczywiście nie wiem jak głoszą homilie ojcowie jezuici publikujący na tym portalu. Czy to o nich panie Piotrze panu chodziło w kwestii tego obiadu, do którego im się nie spieszyło?
J
Jola
10 grudnia 2013, 22:03
Jako ksiądz - dziękuję Piotrkowi. Też nie lubię krytycznych uwag, nie są przyjemne, ale czasem warto je usłyszeć.  Kocham głosić słowo podczas Eucharsytii, człowiek będąc ksiedzem, stojąc przy ambonie wie, że to nie jest konferencja. Czuje się moc, która za Tobą "stoi". I to zobowiązuje do tego, by szanowac Tego, który daje władzę do mówienia, jak i tego, który słucha.  Jednak cały czas jest się człowiekiem i zdarza sie mi łapać na tym, że buduję swoją chwałę. A przynajmniej tak mi się zdaje.  Dlatego, Piotr dzięki za krytykę, która nei jest krytykanctwem. Dzięki za słowo, które może boleć, ale jest szczere i wiem, że nie jest zaczepką, ale wypływa z Twojej miłości do Kościoła.  ...Piękna postawa księdza...pełna pokory i milości :) i to jest właśnie Ewangelia i jej głoszenie. Dziękuję i pozdrawiam księdza Grzegorza :) Jola
E
Ela
10 grudnia 2013, 21:59
O, jak tak po nazwisku walic:) to Ołdakowski SJ jest gość.:) I Roman Groszewski SJ wielce natchniony i miły, bardzo ma ładny uśmiech! Oj by się posypało. Księża są na poziomie. Ja Wam mówię, wręcz w 100% kazań są dla mnie osobiście słowa, niekiedy aż się śmieję albo aż mi sie zrobi nieco poważniej... Dla mnie Msze i gadki księży to są dobre miejsca do odsłuchu! Czasem idę specjalnie po jakieś dla siebie wskazówki i one padają!! Cicho sza, wychodzę z Mszy i już mam światło z tych słów. Poza tym oczywiście - każde słowo szanuję, no musi być to pochodna Słowa Bożego. Każdziutkie. Spox. Nie ciemnijcie, nie ma tak źle. To sa najlepsze momenty w ogóle te całe kazania. Żeby wszystko takie było.:)
M
maga
10 grudnia 2013, 21:56
Nasz Papież jest cudowny, oby ten przekaz zrozumieli i zastosowali nasi Duszpasterze :)
A
aka
10 grudnia 2013, 21:44
Jakie są dobre kazania? krótkie i na temat. Brawo, Panie Piotrze!
K:
katolik :) słuchający;)
10 grudnia 2013, 21:32
A ja tak sobie myślę...zagląda katolik na DEON...czyta artykuł Pana Piotra Ż. i myśli...czemu ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia oprócz krytyki innych piszą artykuły i kto dał im prawo wiecznej krytyki...i pouczania...Lekarzu ulecz najpierw samego siebie...lub coś z drzazgą i belką też do rozważenia. Pozdrawiam
K
Kw
10 grudnia 2013, 21:32
Jedni mowia slabe kazania, inni pisza slabe feiletony.
Y
yes
10 grudnia 2013, 21:30
 mogło by się okazać, ... że chociaż jedno zdanie było w tym kazaniu, które warto przemyśleć, które zwróciło nam uwagę na coś o czym nigdy w taki sposób nie myślałem i warto tę rzecz przemyśleć od nowa. ... właśnie tak mam
J
jarekkk
10 grudnia 2013, 21:29
BRAWO! Absolutnie podpisuję się pod tekstem Piotra!
10 grudnia 2013, 21:23
Nie da się ukryć, że istnieje określony problem z niektóymi kazaniami. Nie mówię o jakiejś złej woli kaznodziei. Wskazuję na efekty i opinie przeciętnych wiernych. Głosy osób, że każde kazanie coś wnosi - podejrzewam, że piszą to bardziej zaawansowani w wierze. Chrześcijanin żywej wiary z suchego jak wiór kazania wynajdzie choćby jedno słowo dla siebie. Tylko, że Kościół nie jest tylko dla tych, ale też dla tych mniej. Jakie są dobre kazania? Takie, z których coś się wyniesie, choć trochę. Do mojego serca docierają mocno kazania choćby n/w kaznodziei: 1. O. Fabian Błaszkiewicz SJ. 2. Ks. Piotr Pawlukiewicz. 3. O. Remigiusz Recław SJ. Każdy z nich ma inny styl, jednym odpowiada ten, innym tamten. Prawdopodobnie inni wymienią kolejnych, których lubią słuchać. Ja wymieniłem tych trzech z dwóch powodów. Po pierwsze: każdego z nich oprócz tego, że słuchałem w różnych przekazach medialnych, słuchałem również na żywo (nieco inne wrażenia). Po drugie, o każdej z wymienionych osób słyszałem sporo świadectw różnych osób: a, wtedy... (1.,2.3.) ... powiedział to i to i utkwiło mi to w pamięci i pracowało w sercu. Dało mi do myślenia. Zmieniłem coś w swoim życiu, praktykowaniu wiary, rozumieniu Boga. Czasami wystarczy jedno proste zdanie. Do każdego trafia coś innego. Dwóch pierwszych osób nie muszę przybliżać, bo są już w miarę powszechnie znani. O. Remigiusz jeszcze nie (kwestia czasu?), choć ma już tysiące słuchaczy. Wrzucam więc krótką zajawkę: [url]http://www.youtube.com/watch?v=eAB-nCkHvEU&feature=youtu.be[/url] Oraz dłuższą - już sprzed ładnych paru lat, ale wciąż i długo jeszcze aktualne - interpretacje sentencji św. Ignacego z Loyoli. Serdecznie polecam odsłuchać codziennie jednej - utkwią Wam w pamięci na długo:) [url]http://www.remi.jezuici.pl/remi/audio.html[/url]
Grzegorz Kramer SJ
10 grudnia 2013, 21:20
Jako ksiądz - dziękuję Piotrkowi. Też nie lubię krytycznych uwag, nie są przyjemne, ale czasem warto je usłyszeć.  Kocham głosić słowo podczas Eucharsytii, człowiek będąc ksiedzem, stojąc przy ambonie wie, że to nie jest konferencja. Czuje się moc, która za Tobą "stoi". I to zobowiązuje do tego, by szanowac Tego, który daje władzę do mówienia, jak i tego, który słucha.  Jednak cały czas jest się człowiekiem i zdarza sie mi łapać na tym, że buduję swoją chwałę. A przynajmniej tak mi się zdaje.  Dlatego, Piotr dzięki za krytykę, która nei jest krytykanctwem. Dzięki za słowo, które może boleć, ale jest szczere i wiem, że nie jest zaczepką, ale wypływa z Twojej miłości do Kościoła. 
K
Ksiądz
10 grudnia 2013, 21:15
A może ksiądz czeka, aż młody człowiek, który pisze takie artykuły się nawróci, albo jeszcze lepiej niech autor pójdzie do seminarium i pokaże jak to się realizuje adhortacje w życiu, przecież to jest takie przyjemne dostawać od każdego i przyjmować frustracje innych, szkoda w sumie pisać
T
tak
10 grudnia 2013, 21:09
A ja zauważyłem u siebie  inną rzecz. Gdy byłem słabo wierzącym i chodzącym do Kościoła- bo taki obowiązek,  to żadna pieśń religijna śpiewana w kosciele nie podobała mi się : brzydka melodia i takie to już osłuchane. Gdy odnalazłem w sobie gorącą a nie "uprzejmą" wiarę  i zacząłem słuchać słów, które wcześniej bezmyślnie śpiewałem, nagle większość pieśni stało się dla mnie śpiewaną niekiedy mądrą i głęboką modlitwą. Czyż nie są zaskakująco mądre i głębokie słowa: " W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka..." Krzyż i miłość! Jakież to życiowe, jakież to mądre, jakiez to piękne! Prawdziwa miłość ma zawsze bliżej do krzyża niż do powierzchownych znajomości. A porzynajmniej powinna być na to gotowa. Teraz z uwagą śpiewam piesni odnajdując w wielu z nich piękno myśli i odkrywanie Boga. Zastanawiam się, czy nasze utyskiwania na kazania, w większośc przypadków, nie biorą się z tego, że zanim ksiądz otworzy usta, my się wyłączamy, nie słuchamy, ( zresztą   zdarza się nam to i w czasie modlitwy) bo znowu będzie mówił oklepane rzeczy , ciągle to samo o Bogu , o grzechach itd. Może gdybyśmy dali szansę homiliantowi i z sympatią starali sie podążać za jego myślą , mogło by się okazać,  tak jak z tymi pieśniami, że chociaż jedno zdanie było w tym kazaniu, które warto przemyśleć, które zwróciło nam uwagę na coś o czym nigdy w taki sposób nie myślałem i warto tę rzecz przemyśleć od nowa. Wiem, że bywają złe kazania, ale mnie chodzi o to ile w tym jest winy księdza a ile naszej bo nie słuchamy. Kołaczą się nam w głowie różne mysli, a potem w poczuciu winy zwalamy ją na księdza.
L
leszek
10 grudnia 2013, 20:48
Bardzo dobrze napisany felieton, przeczytałem z wielką przyjemnościa. Moja drobna refleksja jest tylko taka, że wszyscy powinnismy uwaźnie przeczytać adhortację, i to nie raz.
M
marek
10 grudnia 2013, 20:15
W diecezji elblaskiej nie znalazlem rowniez takiego miejsca,w gdanskiej tak!
10 grudnia 2013, 19:50
Myślę ~Jan, że mało kto kieruje się w "pójściu do seminarium" opinią Piotra Żyłki, czy jakiegokolwiek innego dziennikarza. Także bym nie przesadzał z tą teorią. Prawdą jest, że w moim dużym dosyć mieście (prawie 200 tys ludzi) trzeba się nieźle naszukać, żeby na kazaniu usłyszeć coś sensownego, coś co pociągnie człowieka do Boga, co będzie głębszym wniknięciem w Słowo Boże. Niestety często słychać tylko luźny zlepek kilku cytatów połączony z komentarzem na aktualnie "głośne" tematy, plus kilka moralizatorskich pouczeń na temat grzechów ludzkości. Dobra wiadomość jest taka, że da się to w parafii zmienić lub poszukać po prostu innej.
AC
Anna Cepeniuk
10 grudnia 2013, 19:45
Zgadzam się z panem Piotrze.... i obawiam się, że apel pana pozostane bez odzewu.... I to z kilku powodów..... ksiądz bardzo nie lubi jak mu świecki mówi co ma poprawić w czym kolwiek...co dopiero w kazaniach... Nie przeczyta też raczej dokumentu papieskiego, bo oczywiście nie ma czasu.... ma tyle przecież spraw!!! A wogóle najczęściej jest wkurzony ( nie wiadomo na co, albo i wiadomo..) i gada co jemu pasuje.... bo którz by śmiał powiedzieć mu coś o beznadziejnym kazaniu.... Ja przynajmniej nie znam takich odważnych..... sami "pokorni" wtedy się okazują i nawet nieprawdę powiedzą... byle "wielebnego " nie "dotknać"....
J
Jan
10 grudnia 2013, 19:38
Madia zrobiły już z księży podofilów, a teraz pożyteczni idioci w rodzaju autora artykułu, Piotra Żyłki, czy Żyły, robią z nich nudziarzy, nieuków i ..., itd. Panie autorze, tak trzymać, a wkrótce rozwiążecie min. problem nudnych kazań, bo braknie kandydatów na duchownych. Żaden młody człowiek, któremu do spółki z mediami wrogimi Kościołowi obrzydzacie duchownych, nie pójdzie do seminarium.
M
Marczjan
10 grudnia 2013, 19:28
Kolejny rzetelny inaczej artykul. Gratulujemy dziennikarskiego rzemiosla. Dziennikarz ma dociekac prawdy. A tutaj jakies uogolnienia wyciagniete niewiadomo skad, bez poparcia zadnym faktem. Takie sobie pisanie. Czekamy na porzadne katolickie dziennikarstwo. ... Felieton nie jest formą dziennikarską. To publicystyka. Jest wyrażeniem opinii, a nie obiektywnym opisem rzeczywistości. Tak, dla sprostowania. ... Cech felietonu ten tekst na pewno nie spelnia panie Konradzie. Chodzilo mi raczej, iz artykul zawiera sformulowanie, ktore mozna zaliczyc do klasyki typu: ksieza to pijacy, pedofile, nieuki, darmozjady, nic nie potrafia, itp, itd.
J
jac
10 grudnia 2013, 19:08
Z głębokości serca mówią usta. Kochani kaznodzieje, mówiąc kazanie dajecie świadectwo osobistego życia duchowego...
F
F
10 grudnia 2013, 18:55
Gościu, zamiast się modlić szukasz estetycznych wrażeń: idź se do teatru i płać aktorom za występy. Spadaj.
P
pytek
10 grudnia 2013, 18:17
Czy papież wspomniał coś na temat czytania listów biskupów zamiast homilii? Czy jest to tylko polski wynalazek, ze średnio raz na 1-2 miesiące nasi biskupi podsyłają wiernym do odsłuchania w kosciele swoje drętwe listy?
E
Ela
10 grudnia 2013, 18:01
Ja raczej zawsze czekam aż będzie dobrze (może i długo jeśli dobrze) i ciekawie mówił. Dawno nie byłam na Świętojańskiej u jezuitów w Warszawie ale tam o.Andrzej Kiełbowski zawsze jest świetnie przygotowany, każdego dnia bogato i bardzo ciekawie. To pamietam i pamietam co mówił a jak. Nie mam poza tym wielu negatywnych wrażeń z Mszy pod tym względem, nigdy sie nie "nudzę", zawsze coś wpadnie poza samą Istotą Mszy. Gdybym była księdzem i któregos dnia poczuła, że dzien jest słabszy, że się nie przygotowałam itp to bym opuściła kazanie po prostu i zrobiła Msze bez kazania. Też takie lubię.
KW
ks. Wicary
10 grudnia 2013, 18:00
Ja muwiem bardzo dobre i puczające kazania. Zaczynam od osobistego przykładu, jak na przykład że oglądam TV i przerzucam kanały. Później robię iluzję do tego, że niektórzy to w takiej kulturze konsumpcji tkwiom i nic im się nie chce. Potem coś wesołego, np. musi to na Białorusi, u nas jak kto chce, he, he. Ławki pękają ze śmiechu. Teraz krótkie nawiązanie do polityki, że ta Środa to brzydka jak Grodzkie. Potem błyskotliwie o przykazaniach, że nieprzestrzeganie to jak przejechanie czerwonego światła i wypadek. I po krótkich 25 minutach przypominam, że trzeba się kochać i spowiadać. A wszystko z wielkim namaszczeniem, omaszczeniem i patatosem. A ludziska to pod takim wrażeniem, że nie chcom mi później wychodzić, tak że drugi raz po składce idę. Żarcik, ha, ha, bo ja to wesoły jestem sam na plebani.
jazmig jazmig
10 grudnia 2013, 17:54
Pan to ma pecha, niech pan zmieni kościół na inny. W mojej parafii takich problemów nie ma.
M
Marta
10 grudnia 2013, 17:30
Mega prawdziwe. Nie bójmy się tego powiedzieć kazania są czasami bardzo nudne, do tego stopnia, że można się całkowicie wyłączyć. Nie zapominajmy modlić się za księży, niech nas właściwie prowadzą przez życie.
KJ
ks. Jarosław Chlebda
10 grudnia 2013, 17:28
Cieszę się, że Ojciec Święty przypomina nam księżom czym w istocie powinna być homilia :) Cieszę się, że p. Piotr zraca uwagę, że często homilia staje się nieciekawym monologiem kapłana :) Kiedyś idąc na ambonę zapytałem ministrantów: jakie wolą kazania długie czy krótkie? Jeden odpowiedział: MĄDRE :) i CHYBA TYLE W TEMACIE :)
F
from
10 grudnia 2013, 17:16
dobrze, że są tacy księża jak Grzegorz Kramer, którym śpieszy się do sprawdzenia co tam na facebooku, którym wtóruje Piotr Żyłka
M
Marczjan
10 grudnia 2013, 17:13
"To nie jest wymyślona historia. Taka niestety często jest nasza szara, parafialna rzeczywistość. Oczywiście są księża, którzy robią na ambonie, to co powinni tam robić, ale są to niestety nadal wyjątki." Kolejny rzetelny inaczej artykul. Gratulujemy dziennikarskiego rzemiosla. Dziennikarz ma dociekac prawdy. A tutaj jakies uogolnienia wyciagniete niewiadomo skad, bez poparcia zadnym faktem. Takie sobie pisanie. Czekamy na porzadne katolickie dziennikarstwo.
G
globaltrek
10 grudnia 2013, 17:02
A czasami bywa tak, że po prostu jest list. I tyle w temacie...
T
tojajarzabek
10 grudnia 2013, 17:00
Panie Zylka , prosze nie uogolniac. Ja jestem zadowolony z kazdego kazania, bo staram sie go sluchac z wiara, ze nawet przez te nieudolne po ludzku Jezus do mnie mowi. I Mowi. No ale my mamy koscioly pelne niewierzacych w dzialanie Boga w kazdej Eucharystii. Sam zas P.Francis, gdyby nie wiara, to juz dawno by mnie zniechecil swoimi sloganami. Co ciekawe w tych "punktach" o homilii, majaczy mi, gdzies tam w tle tylko, prawda o dzialajacym Duchu Swietym. Panskie spostrzezenia,przypuszczam, to jakis wyplyw Panskiego jedynie odbioru kazania,niestety przez pryzmat  panskiej wiedzy tylko, a nie wiary.
C
chrysorroas
10 grudnia 2013, 16:58
Nie trzeba ani Bergoglio ani żadnej "adhortacji", żeby móc powiedzieć, że - większość homilii jest nudna, niestrawna, nieciekawa i nieprzygotowana (czy źle przygotowana), - trzeba coś z tym zrobić - co i jak trzeba zrobić, żeby było lepiej. Nie jest żadnym odkryciem podanie właściwej recepty: - dogłębna znajomość Pisma św. wynikająca z czytania, studium i modlitwy, - dobra znajomość potrzeb, trosk i niedomagań wiernych-słuchaczy, dla których głoszona Ewangelia ma być duchowym lekarstwem. Natomiast wyrażenie "kontemplowanie ludu" jest po prostu bzdurne. Co ono właściwie oznacza, można zauważyć u samego Bergoglio: - on nigdy nie mówi czegoś, co by się mogło niespodobać możnym tego świata dzierżącym media i sterującym opinią publiczną, - jeśli komuś dowala, to tylko temu, kto ma przeciw sobie sterowaną przez możnych tego świata tzw. opinię publiczną. No i poklask jest pewny, choć homilie Bergoglio to nudne jak flaki z olejem wałkowanie banałów. I ktoś taki poucza, jak należy głosić homilie...
K
kasia
10 grudnia 2013, 16:47
Stary dowcip homiletyczny: przez pierwsze dziesięć minut kaznodzieja mówi dla Pana Boga, przez następne dla ludzi, aby zrobić wrażenie; trzecie dziesięć minut jest dla samego siebie i próżnej chwały, a czwarte, niestety, dla złego ducha. Nie wiem czy czegoś nie przekręciłam (a może to było pięć minut?..) ale jakoś tak to szło...