Kolęda z Amoris Laetitia

(fot. shutterstock.com)
Stanisław Jaromi OFM Conv.

Problematyczne okazuje się nie nauczanie współczesnego Kościoła, ale codziennie wypisywane własne pomysły papieskich krytyków, które rozpanoszyły się w narracji internetowej.

Spotkanie z wiernymi twarzą w twarz na ich terytorium, czyli kolęda parafialna, jest dla księdza mocnym doświadczeniem poznawczym oraz szansą na ewangelizację. Trzeba oczywiście spełnić kilka warunków takich jak brak pośpiechu, chęć spotkania i dialogu, otwarcie na natchnienia Ducha Świętego - wszystko z obu stron! Jest to też czas usuwania różnych toksyn z ekosystemu parafialnego, one bowiem gromadzą się przez lata. Sprzyjają im nadmierne oczekiwania, fałszywe wyobrażenia, plotki i niedostatki solidarności społecznej.

Zaczynając od modlitwy i błogosławieństwa, udało mi się zneutralizować wiele takich toksycznych sytuacji i relacji. Wyjaśniać, tłumaczyć, prosić o cierpliwość, modlić się… Zachęcać do wzajemnego szacunku, a nawet do aktu odwagi, by pozwolić sobie i innym być niedoskonałym.

W tym roku po lekturze Amoris laetitia gratuluję wszystkim spotkanym parom wieloletniej wierności, zachęcam do rozgłaszania, że można być razem 50-60 lat i być szczęśliwym. Próbuję też rozmawiać z osobami, które żyją w związkach nieregularnych, rozeznawać ich drogę i miejsce w Kościele.

Najtrudniejsze są czasem podejmowane kwestie, typu: co dalej z wiernością małżeńską, bo dziś, przysięgając, można myśleć, że jak się nie uda, to nic nie szkodzi, bo rozeznamy, rozejdziemy się, znajdziemy nowego partnera życiowego i nie będziemy myśleć o grzechu ciężkim, tylko poszukamy sympatycznego miłosiernego księdza i będzie można przystępować do Komunii. Są najtrudniejsze, bo wymagają dłuższej rozmowy wyjaśniającej, co jest skutkiem, a co przyczyną kryzysu oraz powolnej detoksykacji z tez wypisywanych przez różnych publicystów i samozwańczych komentatorów ogłaszających się bardziej papieskimi niż Papież.

Doraźnie pomagam sobie wypowiedzią prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera, że nauczanie Amoris laetitia jest bardzo jasne: Papież Franciszek prosi o rozeznawanie sytuacji tych osób, które żyją w związkach nieregularnych, czyli niezgodnych z nauczaniem Kościoła, i prosi, by pomóc tym osobom w znalezieniu drogi nowego włączenia do Kościoła zgodnie z warunkami przyjmowania sakramentów oraz chrześcijańskim orędziem o małżeństwie.

- Nie ma przecież żadnej sprzeczności - dodaje kard. Müller. - Mamy w Kościele jasne tradycyjne nauczanie o małżeństwie, ale też obowiązek zajęcia się osobami przeżywającymi trudności.

Ktoś nazwał to ambitnym duszpasterstwem, dla mnie to jest włączanie światła Ewangelii oraz własnej empatii, aby spotkać się z ludźmi w ich często bardzo trudnej sytuacji życiowej realizowanej w świecie chaosu aksjologicznego. I problematyczne okazuje się nie nauczanie współczesnego Kościoła, ale codziennie wypisywane własne pomysły papieskich krytyków, które rozpanoszyły się w narracji internetowej.

Chcę zatem na koniec zaapelować do nich w imię odpowiedzialności za Kościół i naszych wiernych o odpowiedzialność za słowo, o powstrzymanie się przed głoszeniem fałszu na temat Kościoła i Ojca Świętego, a przynajmniej nienazywanie tego wszystkiego głosem katolickim.

Stanisław Jaromi OFM Conv. - absolwent teologii i ochrony środowiska, doktor filozofii, od lat zaangażowany w chrześcijańską edukację ekologiczną, przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu (REFA). Wpis ukazał się na blogu o. Jaromiego

Filozof i ekolog, przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu (REFA), szef portalu "Święto Stworzenia"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kolęda z Amoris Laetitia
Komentarze (15)
10 lutego 2017, 13:46
Poziom przygotowania księży do pogłębionej dyskusji plus "target" czasowy narzucony przez proboszczy dotyczacy tzw. kolędy - bo na pewno nie wizyty DUSZPASTERSKIEJ - skazuje z góry możliwosc rozmowy i głebszego przygladniecia się sytuacji danej rodziny w parafii na niepowodzenie. Księża znacznie lepiej orientują się, i interesują, w sytuacji politycznej Unii Europejskiej niż rodziny z sąsiedztwa plebani. Z zapisów, czynionych w czasie "kolędy", nie wynika nic oprócz czystej statystyki "dusz" w parafii.
10 lutego 2017, 23:02
Problem jest oczywiscie dustronny - księża tak sie intersują parafianmi, jak parafianie swoją parafią.
Zbigniew Ściubak
8 lutego 2017, 09:42
"kolęda parafialna, jest dla księdza mocnym doświadczeniem poznawczym oraz szansą na ewangelizację" Nie. To generalnie nieprawda. Kolęda parafialna składa się z trzech elementów: 1. Błogosławieństwo domu i pokropienie wodą święconą. 2. Sprawdzenie czy kartoteka się zgadza. 3. Wręczenie i przyjęcie ofiary pieniężnej. Na tym koniec. Wszelkie rozważania o czym to się rozmawia i jak należy, i co z tego wynika, są pozbawione podstaw. Powyższe stanowi również powód do stanu rzeczy jaki jest, to jest do postaw, które autorowi tekstu zdają się niepodobać. Kościół nauczył ludzi, że liczą się słowa. Stąd ludzie się słowami epatują, o słowa się oskarżają, słowami walczą. Jakże inne postawy mają ci, którzy coś robią. Ostatecznie zostaje nienawiść. Do tych złych, kimkolwiek by byli i walka z nimi, bo zagrażają. To się staje istotą walki o dobro. Tak ukształtowano ludzi. Więc tak reagują. A opowiadać o tym, jak to ksiądz rozmawia na kolędzie i ma wystarczająco czasu nie wypada, jeśli się chce zachować przyzwoitość.
8 lutego 2017, 05:22
Szkoda, że katolicy (i to dotyczy też kapłąnów) zapomnieli, iż mowa ma być "tak, tak, nie, nie". Szkoda, że pod wpływem tzw. postępowców powstał dokument, który wymaga interpretacji i w dodatku każdy może do sobie interpretować po swojemu. I szkoda, że tak mało współczesnych katolików wierzy nadal, iz małżeństwo jest nierozerwalne ludzką ręką.  Szkoda, że idziemy za głosem swiata, a nie głosem Pana.
MH
M H
7 lutego 2017, 21:27
Kolejny felieton, który stara się udowadniać, że problemu nie ma. I winni są złośliwi komentatorzy, którzy nie powinni  się zwać 'katolikami'. Najlepiej na stos złośliwców. Największy grzech - nie widzieć grzechów... 
DP
Danuta Pawłowska
7 lutego 2017, 19:02
Amoris Laetitia=zło pod płaszczykiem dobra!
I
Igor
7 lutego 2017, 17:40
Potrzeba takiej empatii ludzkiej i duszpasterskiej... Dzięki Ojcze!
Stanisław J
7 lutego 2017, 12:26
Dzięki anonimowy Bracie za dopowiedzenie i miłe slowa! A co powiesz na kolejną wypowiedź Prefekta Kongregacji Nauki Wiary, że adhortację „Amoris laetitia” „należy jednoznacznie interpretować w świetle całej nauki Kościoła. To niewłaściwe, że wielu biskupów interpretuje adhortację według własnego rozumienia nauczania papieża. To nie jest zgodne z linią doktryny katolickiej. Tylko papież może interpretować nauczanie papieża, albo może to uczynić za pośrednictwem Kongregacji Nauki Wiary. Papież interpretuje słowa biskupów, ale biskupi nie są powołani do interpretowania papieża. Taka sytuacja stanowiłaby obalenie struktury Kościoła katolickiego. Wszystkim tym, którzy mówią zbyt wiele, zalecam, by najpierw przestudiowali doktrynę [soborów] na temat papiestwa i episkopatu. Biskup jako nauczyciel Słowa musi być najpierw dobrze uformowany, aby mu nie groziło, że ślepy będzie prowadził za rękę innych ślepców” https://ekai.pl/amoris-laetitia-trzeba-odczytywac-w-swietle-calej-doktryny-kosciola/
7 lutego 2017, 15:34
Papiez Franciszek juz wyznaczyl wczesniej osobe do interpletacji adchortacji.Prefekt juz kilka razy probowal wypowiadac sie o AL papieza Franciszka i roznie to interpletowano/prosze czytac wypowiedzi Prefekta w orygilale/.To Papiez Franciszek jest odpowiedzialny za AL,napewno czyta wszystkie komunikaty Episkopatow i gdyby byly niewlasciwe interpletacje sam by zwrocil uwage biskupom niekoniecznie na forum publicznym.To on wyznacza Prefekta.Biskupi jesli czegos nie rozumieja niech jada na rekolekcje do Rzymu.Dla mnie pierwszy jest Papiez w Kosciele,na koncu spowiednik.a w pierwszej wypowiedzi przede wszystkim chcialem zwrocic uwage na roznice.Chcialbym zeby mimo roznic ludzie potrafili dyskutowac bez zawisci z szacunkiem do drugiej osoby.Jestem Polakiem i bardzo szanuje Polski Kosciol i jego tradycje.Mam kilku znajomych polskich ksiezy w Polsce i tez maja czasem odmienne opinie na temat AL.Za granica tez sa wspaniali polscy ksieza,jedni spowiadaja tzn pary niesakramentalne,drudzy sa przeciwni.Tak pewnie bedzie przez kila lat lub wiecej.Ostatnio slyszalem,ze ludzie jezdza na pielgrzymki do np Rzymu zeby isc do spowiedzi.
M
m.reg
7 lutego 2017, 12:21
Jesli ksiadz apeluje o powstrzymaniu sie przed gloszeniem falszu,to mowi ksiadz prawde,ze 80% par tzw niesakramentalnych w Europie moze po rozeznaniu przystepowac do komunii.Episkopaty tych krajow wydaly odpowiednie instrukcje zgodnie z wola papieza Franciszka zawarta w AL.W Austri,Niemczech,Francji od lat ale oficjalnie dopiero po ukazaniu sie AL.Dolaczyly kraje Beneluxu,Portugalia,Hiszpania,Wlochy.Po co by byly w rozdziale 8 paragrafy 300 i 301 jakby nic mialo sie zmienic?.Polacy masowo chodza do spowiedzi do lokalnych spowiednikow,bo maja szanse na rozeznanie zakonczone dopuszczeniem do sakramentow.Niektorzy przyjezdzaja po to by sie wyspowiadac.Takie sa fakty o ktorych malo kto w Polsce mowi.Ja rozumiem i szanuje obawy polskich katolikow w kraju tylko biskupi powinni jasno to powiedziec jakie jest stanowisko Episkopatu.Kto sie nie zgodzi wyjedzie sie wyspowiadac za granice tak jak juz jest.Jesli dostanie rozgrzeszenie jest ono kazdym kraju wazne.Mysle,ze w Polsce minie kilka lub kilkanascie lat zanim wejda powazniejsze zmiany,chyba ,ze na szczeblu diecezji tak jak jest we Wloszech.Ale potrzebna jest otwarta dyskusja,a potem decyzje oby jak najszybciej.
KJ
k jar
7 lutego 2017, 14:05
Jeśli to co Pan pisze jest prawdą, to zarówno na płaszczyźnie ogólnoludzkiej, jak i kościelnej mamy problem.80% par niesakramentalnych przyjmujących komunię świadczy,że albo Kościół zaniedbał przygotowanie par do małżeństwa (co mnie by nie dziwiło, gdy wiem,jak łatwo i prosto się przyjmuje sakrament małżeństwa w Niemczech - wystarczy mieć taki kaprys), albo tak dużo mamy osób, które ze względu na swą niedojrzałość nie powinny nigdy otrzymać zgody na sakrament małżeństwa (co też mnie nie dziwi,gdy prześledzę badania socjologów, którzy trąbią przynajmniej od dekady,że społeczeństwo europejskie się infantylizuje i nie jest zdolne do podejmowania świadomych decyzji odnośnie życia wogóle).Zamiast więc proponowanej przez Pana dyskusji nad sakramentem małżeństwa (co jest wtórne), winna być podjęta dyskusja nad dojrzałością ogólnoludzką,gdyż w sytuacji gdy jej brak żadna decyzja nie może być wiążąca czy ma religijną, czy nie ma religijnej akomodacji. Jest to tym bardziej zasadne,gdy spada liczba zawieranych małżeństw (np. w Skandynawii dominują związki niesformalizowane), w niektórych społeczeństwach już 25% dzieci wychowywanych jest przez samotne matki i coraz wiecej kobiet rezygnuje ze związków z mężczyznami propagując macierzyństwo in vitro na życzenie. Sakrament małżeństwa może niedługo przyjmować znikoma liczba katolików.
7 lutego 2017, 15:31
Wszysko co pisze to sa prawdziwe, sprawdzone informacje.Dotyczy to Europy.Oczywiscie na innych kontynentach byc moze tez ale to dla mnie tylko doniesienia prasowe ktore nie zawsze musza byc prawdziwe.Adchortacja mowi o poszczegolnych przypadkach, ale czasem Epikopaty poszczegolnych krajow traktuja wszystkie pary w drugich zwiazkach jednakowo.Istnieje tez tendencja do tzn spowiedzi ogolnej zamiast spotkania w konfesjonale ze spowiednikiem.
8 lutego 2017, 05:27
To że wielu "katolików" po rozwodach będąc a w nowych zwiazakch i przyjmując Komunię św. ma dobre samopczucie jest bez znaczenia. Bez znaczenia jest głos katolickich pasterzy, którzy nie wierzą w nierozerwalność małżeństwa. Jedni i drudzy staną przed Sądem, aby zdać relacje takze ze swoich i cudzych grzechów cudzołóstwa I zdać relacje ze swojej niewiary w to co jednoznaczenie powiedział nam Pan
P
Piotr ~
8 lutego 2017, 11:04
Mogę prosić o zródło tych informacji? Kto i jak je sprawdził?
7 lutego 2017, 10:12
Fakty: Ojciec św.potwierdził,iż biskupi argentyńscy właściwie interpretują Amoris laetitia dopuszczając w niektórych przypadkach przyjmowanie komunii świętej przez cudzołożników, Prekekt Kongregacji Doktryny Wiary stwierdził,iż Amoris laetitia nie może być interpretowana w sprzeczności z nauką Kościoła,która jest niezmienna i zakazuje udzielania komunii świętej osobom rozwiedzionym w nowych związkach,które nie żyją w czystości, Biskupów argentyńskich,maltańskich,niemieckich nie spotkała żadna kara ani za nauczanie sprzeczne z nauką Kościoła Wniosek: Ojciec kolędnik, p...trzy po trzy.