Kompletnie różne spojrzenia

Rzecznik prasowy Kurii Mateusz Dzieduszycki i były proboszcz w Jasienicy ks. Wojciech Lemański rozmawiają z dziennikarzami po spotkaniu ks. Lemańskiego z abp. Henrykiem Hoserem (fot. PAP/Tomasz Gzell)

Jeszcze w poniedziałek "w temacie" byłego proboszcza z podwarszawskiej Jasienicy przeważały w mediach głosy mówiące o tym, że po swym wystąpieniu na tegorocznym Przystanku Woodstock może on "ponieść poważne konsekwencje", że nastąpi "ostra reakcja kurii", pojawiały się przepowiednie suspendowania duchownego i eskalacji konfliktu.

Zwracam uwagę, że ten ton znalazł się w przewadze, ponieważ po wizycie księdza w kostrzyńskiej Akademii Sztuk Przepięknych zaczęła go krytykować, a nawet potępiać, także te media, które dotąd raczej okazywały mu przychylność. Nastąpiła zastanawiająca zmiana frontu i przegrupowanie sił. Napięcie rosło. Czekano na zapowiadane "szybkie decyzje" kościelnych władz.

Gdy we wtorek pod wieczór były proboszcz i rzecznik kurii po kilku godzinach rozmów razem wyszli przed budynek, okazało się, że żadnych kar nie ma. Zamiast tego mamy "miłosierdzie", które króluje w Kościele, "happy end" i "nowy początek". Ale też "przepraszam", skierowane do tych, którzy sformułowaniami użytymi na Woodstocku poczuli się urażeni, refleksja o tym, że można było lepiej "przemyśleć słowa" i przytyk do dziennikarzy, że zajmowali się "komentowaniem komentarzy", a nie faktów. A na koniec uścisk ręki między duchownym a reprezentantem kurii. Czyli - przywołując słowo modne ostatnio wśród światowych polityków - kompletna "deeskalacja". Rozczarowane miny przedstawicieli mediów - bezcenne.

Proszę się nie napinać i nie denerwować. Nie chodzi w tym tekście o znęcanie się nad dziennikarzami, chociaż uważam, że rola mediów w całej sprawie wymaga dogłębnej, szczegółowej i profesjonalnej analizy ze strony wspólnoty Kościoła. Nie po to, aby im wystawiać cenzurki. Po to, aby dostrzec, w których momentach i w jaki sposób wpływały one na rozwój wydarzeń oraz wyciągnąć wnioski na przyszłość. Bo trudno zaprzeczyć, że aktywność prasy, radia, telewizji i Internetu w całej sprawie miała ogromne znaczenie. Być może nawet chwilami decydujące.

DEON.PL POLECA

Myślę, że na wydarzenia minionych kilkunastu miesięcy, zogniskowanych w diecezji warszawsko-praskiej, trzeba patrzeć przede wszystkim właśnie w aspekcie nauki na dziś i na przyszłość. Jaka to nauka? Między innymi taka, że przy próbach niezbędnej aktualnie w Polsce poważnej rozmowy o Kościele, trzeba ogromną uwagę zwracać na język, którego się używa. Moim zdaniem wypracowanie takiego języka jest wciąż zadaniem stojącym przed nami, polskimi katolikami. Potrzebujemy języka, którym da się wyrazić świętość i wielkość Kościoła, opowiedzieć jego sukcesy i dokonania. Równocześnie tym językiem trzeba mówić o grzeszności członków Kościoła, o popełnionych błędach, słabościach i niepowodzeniach, które zarówno wspólnotę, jak i instytucję dotykają. To musi być ten sam język. Ponieważ szczera i sensowna rozmowa o Kościele, toczona wewnątrz Kościoła, ale również uwzględniająca głosy z peryferii oraz z zewnątrz, musi zawierać zarówno pochwały, jak i krytykę. W tym także - autokrytykę. Jako wspólnota uczniów Chrystusa mamy obowiązek we własnym gronie mówić głośno (nie tylko szeptać w konfesjonale) o tym, co złe. Mówić nie po to, aby ranić i dzielić. Mówić po to, aby naprawiać i jednoczyć.

Kilka godzin przed "gwałtownym zwrotem" w sprawie byłego proboszcza Jasienicy przeczytałem w Internecie wywiad z Krzysztofem Zanussim. Pytany o kwestie kościelne znany reżyser stwierdził: "Nasz Kościół jest i tak podzielony. Ma w sobie takie ekstrema, jakich nie miał chyba nigdy. Przywykliśmy do Kościoła monolitycznego, a w tej chwili znajdują się w nim ludzie tak od siebie odlegli, że aż trudno ich sobie razem wyobrazić". Wymieniając różne media kojarzone z Kościołem obecne na naszym rynku wskazał, że prezentują one dwa kompletnie różne spojrzenia na świat i życie. I dodał coś, co według mnie jest fundamentem każdego języka dialogu: "rozumiem też, że są ludzie, którzy myślą inaczej".

To oczywiste, że w kwestiach doktryny wiary wszyscy uważający się za katolików powinni myśleć i wyznawać tak samo. Ale jest w Kościele mnóstwo spraw, w których nie tylko dopuszczalne, ale wręcz pożądane są odmienne podejścia i poglądy. Trzeba jednak pilnować, aby nie mylić jednych z drugimi. Aby nie podejmować dyskusji w sprawach, które dyskusji nie podlegają, ale też nie kneblować nikomu ust w sprawach, w których "myślenie inaczej" jest potrzebne.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kompletnie różne spojrzenia
Komentarze (35)
AT
a tymczasem powtórka
8 sierpnia 2014, 15:01
"Trzeba ofiary za Polskę, za grzeszny świat (…), straszne są grzechy Narodu Polskiego. Bóg chce go ukarać. Ratunek dla Polski jest tylko w moim Boskim Sercu". Ponieważ mimo wielu starań do intronizacji w Polsce nie dochodziło, na parę miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej Rozalia otrzymuje następną wizję ukazującą ogrom nieszczęść, jakie spadną na Polskę, a zarazem zapewnienie, że jeśli Polska - z rządem na czele –  nie dokona intronizacji, do zapowiadanej wojny nie dojdzie. – „Pod koniec lutego 1939 roku - pisze Rozalia - Pan Jezus przedstawił mej duszy następujący obraz w czasie, gdy Mu polecałam naszą Ojczyznę i wszystkie narody świata. Zobaczyłam w sposób duchowy granicę polsko-niemiecką, począwszy od Śląska, aż po Pomorze, całą w ogniu. Widok był to naprawdę przerażający, zdawało mi się, że ten ogień zniszczy całkowicie cały świat. Po pewnym czasie ogień ogarnął całe Niemcy niszcząc je tak, że ani śladu nie pozostało z dzisiejszej Trzeciej Rzeszy. Wtedy usłyszałam w głębi duszy głos i równocześnie odczułam pewność niezwykłą, że tak się stanie: Moje dziecko, będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności poprzez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga (…). Tylko we Mnie jest ratunek dla Polski". (op. cit. rozalia.krakow.pl) [czerwień – MD]
T
tak
7 sierpnia 2014, 12:35
Dziwią mnie te lamenty nad podziałami w Kościele, bo wydają mi się nielogiczne. W sprawach doktrynalnych nie mamy prawa się różnić . W tym względzie całkowicie zgadzam się z ks. Stopką. W każdej religii tak jest: jest się jej wyznawcą gdy akceptuje się jej doktrynę. Ta akceptacja jest dobrowolna.  Zatem w tej płaszczyźnie ma miejsca na podziały. Natomiast nie rozumiem tego lamentu, że różnimy się w sprawach niedoktrynalnych. Dlatego wypowiedzi Pana Zanussiego po prostu nie rozumiem, tzn.  nie rozumiem rzekomego zagrożenia , które jakoby miało z tych „podziałów” płynąć. W pełni zgadzam się z przekonaniem ks. Stopki, że różnice zdań nas wzbogacają, sprzyjają rozwojowi. Pod pewnymi  jednak warunkami o które, niestety,  często  bardzo trudno w naszych dysputach, tzn. żebyśmy starali się zrozumieć partnera dialogu, tzn.  jeżeli nie rozumiemy jego intencji poprosili o wyjaśnienie a nie od razu atakowali i przypisywali złe intencje.  Po drugie, abyśmy byli gotowi przyjąć taki oto fakt, że możemy się mylić a nie uparcie stać przy swoim nawet jeżeli w głębi serca już zrozumieliśmy , że nie mamy racji. Po trzecie, kibolstwo polityczne powinno być usunięte z dyskursu o Kościele – jedynym kryterium rozmów o KK w płaszczyźnie politycznej powinna być zgodność  partyjnych programów i zwłaszcza praktycznej ich realizacji z nauczaniem Kościoła.
T
tak
7 sierpnia 2014, 12:38
Powinno być : W płaszczyźnie doktrynalnej nie ma miejsca na podziały.
N
nie
8 sierpnia 2014, 05:49
ale jeżeli przyjąć taką interpretację: "...W każdej religii tak jest: jest się jej wyznawcą gdy akceptuje się jej doktrynę. Ta akceptacja jest dobrowolna..." - to w Polsce katolików jest kilka, kilkanaście %. Bo zdecydowana większość tych co w dzieciństwie została zaprowadzona do budynku kościelnego i ochlapana wodą, nie akceptuje całości lub znacznej części doktryny KK. Czyli nie jesteśmy żadnym tam katolickim krajem, narodem, ani społeczeństwem, tylko zwyczajnie laickim, ateizującym się :-)
V
Vega
8 sierpnia 2014, 12:21
Różnice w kwestiach niedoktrynalnych chyba istniały zawsze. Myślę, że problemem jest nierzadko sztuczne tworzenie alternatywnych rzeczywistości i systemów, których niejednokrotnie sami ich "twórcy" nie rozumieją, ponieważ ich nie planują, bo to otoczka. Planuje się natomiast rekomensowanie braków i spełnianie zachcianek osób tkwiących w tychże dziwnych rzeczywistościach a odbywa się to w błogiej nieświadomości konswkwencji i szkód tych działań wobec innych, jak np. wobec takiego ks. Lemańskiego. Struktury się nie rozsypują, tylko odpowiednia "praca nad sytuacją ustaje" w imię "zbawiania" tych "lepszych". Jakkolwiek by nie patrzeć, że tak prozaicznie powiem ks. Lemański jest członkiem kościoła i dzieckiem Bożym a wydumki o suspensie w kontekście tej sytuacji to już tylko i wyłącznie poozbawianie godności conajmniej. Nawet jeśli wg. kogoś źle się zachowuje i wpływa na innych, to nie jest jakąś narcystyczną gwiazdą plującą na dogmaty.
T
tak
8 sierpnia 2014, 12:25
Panie "nie" to są Pana "niepobożne" nadzieje. Jeżeli w niedziele w/g badań do Kościoła na msze św chodzi około 40% Polaków to jakim cudem Panu wyszło, że "w Polsce katolików jest kilka, kilkanaście %"?. Uczestniczenie  w niedziele w mszy św. jest oznaką dojrzałej religijności. Oczywiście może Pan w to nie wierzyć . Pana wybór. Ja się przynajmniej opieram na pewnych danych a Pan na swoich "niepobożnych" nadziejach.
N
Nie
11 sierpnia 2014, 01:35
A ile osób przystępuje do komunii? 15%, 20%. Reszta siedzi w ławkach i ziewa.
OD
OSTRZEŻENIA DLA POLSKI
7 sierpnia 2014, 12:11
W innych orędziach Pan Jezus mówił do SŁ.B. Wandy MALCZEWSKIEJ: „Piotr zaparł się Mnie z bojaźni Żydów tylko słowami, a Judasz zaparł się Mnie uczynkami z chciwości, bo wziął pieniądze od Żydów, prowadził ich na pojmanie Mnie i własnymi rękami Mnie wydał. Piotr, gdym raz spojrzał na niego, uznał swój błąd, rozpłakał się, porzucił złe towarzystwo, które było dla niego okazją do upadku, i poszedł za Mną. A Judasz pomimo, że go przyjacielem na­zwałem, gdy Mnie wydał zdradziecko i Żydom wydawał... pomimo że go przestrzegałem, iż Syna Człowieczego wydaje, więc zbrodnię po­pełnia - był niewzruszony w swej zatwardziałości, ani myślał o poku­cie - dlatego zgubił się wiecznie. Taki koniec spotka każdego zdrajcę - sprzedawczyka. Czy to bę­dzie zdrajca, sprzedawczyk Kościoła Św. i Wiary - czy własnej Ojczyzny, czy tylko swojej rodziny, w każdym razie spotka go los Judasza. Srebrniki wzięte za zdradę, skropione krwią i łzami zdradzonych, sprowadzą na zdrajcę pogardę ludzi uczciwych, zatwardziałość serca i wieczne odrzu­cenie od Pana Boga. Powiedz, czy twoja Ojczyzna nie miała takich zdraj­ców, co brali srebrniki i honory od rządów schizmatyckich i heretyckich za zdradę Kościoła Św. i Ojczyzny? Co miliony dusz oderwali od Kościoła Św., a Ojczyznę rozszarpali... „Widzisz jak cierpię, począwszy od chwili wydania Mnie przez Juda­sza w ręce Żydów, ale to dopiero początek cierpień... Zobaczysz, ile Krwi wyleję, ile plag otrzymam, zanim ludzkość wyrwę z niewoli szatana i,wszystkie narody połączę w jedną owczarnię... Twoja Ojczyzna i Kościół Św. w twojej Ojczyźnie również przez krwawą pracę i bratnia, jedność dojdą do upragnionej wolności. Niech tylko naród tej wolności nie obróci w swawolę".
W
wies
7 sierpnia 2014, 07:23
Ksiądz tez dalej nakręca medialny KK niczym TVN albo wyborcza lub TP a wśród nich nie lepszy deon?
A
Auge
6 sierpnia 2014, 21:24
Obawiam się, że biskupi warszawsko-prascy popełnili spory błąd rezygnując z poważniejszych sankcji wobec Lemańskiego. Ten ksiądz (?) jest jak wściekły pies - nie powstrzyma się przed kolejnym ugryzieniem... 
6 sierpnia 2014, 19:44
„To oczywiste, że w kwestiach doktryny wiary wszyscy uważający się za katolików powinni myśleć i wyznawać tak samo. Ale jest w Kościele mnóstwo spraw, w których nie tylko dopuszczalne, ale wręcz pożądane są odmienne podejścia i poglądy. Trzeba jednak pilnować, aby nie mylić jednych z drugimi. Aby nie podejmować dyskusji w sprawach, które dyskusji nie podlegają, ale też nie kneblować nikomu ust w sprawach, w których "myślenie inaczej" jest potrzebne.” Można uznać to za pewien zarys do prowadzenia dialogu w Kościele na szeroką, powszechną skalę. Ku jedności - w różnorodności. Po drodze na przeszkodzie może stanąć moizm. Bo weźmy tylko 2 grupy ludzi podzielonych wzajemnie: Grupa A – gdy pojawiają się jakieś tam nadużycia wśród duchownych (pomijam pedofilię, która nie podlega żadnym dyskusjom), to chcieliby zgnoić takich kapłanów, biskupów. Gdy pojawia się ktoś, kto chce wywrócić obecny porządek, gloryfikują go, a jakiekolwiek próby utrzymania ładu nazywają kneblowaniem ust, itd. Grupa B – gdy pojawiają się zarzuty wobec kapłanów łamiących schematy, gniewnych, chcieliby takich zgnoić. Gdy pojawia się ktoś, kto będzie dodawał paliwa fundamentalistycznego, będą go gloryfikować. Schemat pielęgnowania moizmu, jak się kto zachowa po każdej ze stron, tylko w tym jednym prostym podziale, jest tak przewidywalny, że aż nudny. A że nudny to nic. Najgorsze jest to, że oprócz wzajemnej wymiany ciosów, podtrzymywania wzajemnej agresji, niczemu to nie służy. Obawiam się, że bez zredukowania moizmu do możliwego minimum, ciężko będzie prowadzić jakieś konstruktywne dialogi, bo każdy będzie swoje grabie ku sobie zagrabiał...
T
tak
7 sierpnia 2014, 11:57
Panie Rafale, pominął Pan jeszcze jedną grupę, moim zdaniem najważniejszą, tzn takich osobników, których głównym celem jest destrukcja Kościoła , permanentna walka z nim aż do unicestwienia, aby objąć rząd dusz. Grupa ta jest mocno zainteresowana w ciągłym podrzeganiu sporów w KK. .Przekonujący obraz tej grupy znalazł się w nastepującym sformułowaniu w powyższym artykule: "Rozczarowane miny przedstawicieli mediów - bezcenne". No właśnie, zamiast eskalacji awantury, pojednanie. Tym razem się nie udało, ale będą próbować do końca świata , albo i jeden dzień dłużej.  
G
Grzegorz
7 sierpnia 2014, 12:49
Cóż za śmiała teoria spiskowa. Wogóle się z nią nie zgadzam.
T
tak
7 sierpnia 2014, 19:27
Żadna teoria spiskowa tylko rzeczywistość. Tzw."teoria spiskowa" jest często używanym szantażem przez osoby, które boją sie zdemaskowania. Czy zamach na Hitlera nie był spiskiem?, czy pakt jałtański, dotyczący podziału świata to nie był to spisek mocarstw? Czy zabójstwo Juliusza Cezara to nie był spisek? A wszystkie działania tajnych służb, wywiadu, kontrwywiadu to nie są spiski? Niech Pan tu nie szantażuje ludzi takimi banialukami. Cała historia ludzkości jest przesiąknięta spiskami.
R
Rasberry
8 sierpnia 2014, 06:03
Ale Wami religiantami nie trzeba specjalnie manipulować, żeby Was na siebie naszczuć. Religia ma to do siebie, że dzieli ludzi na coraz mniejsze grupy, frakcje, kolejne odłamy religijne wypączkowywują z głównego nurtu. Jak na przestrzeni 2 tys. lat podzieliło się chrześcijaństwo? KK, prawosławie, protestanci, anglikanie, jehowi, mormoni. A sam KK: lefebryści, niemieccy ultra-liberalni katolicy z Niemiec. Katoli Hołownia i katolicy Terlikowski czy Cejrowski. Sami się dobrze szcujecie, wystrczy umiejętnie Wam podrzucić temacik :-) A im bardziej KK tym lepiej. Aż się dziś milo czyta prasę, widząć jak polskie "katolickie" społeczeństwo, pęka światopoglądowo :-)
DK
Darek Kot
6 sierpnia 2014, 13:40
Dobry artykul z jedna uwaga krytyczna: robi ksiadz 2 kroki tam, gdzie potrzeba 5 krokow, albo i pietnastu. W dobra strone, wedlug mnie - ale bardzo bojazliwie. Po wczorajszym przelomie w sprawie ks. L - moze juz poszlibysmy dalej? Co mam na mysli? "szczera i sensowna rozmowa o Kościele, toczona wewnątrz Kościoła, ale również uwzględniająca głosy z peryferii oraz z zewnątrz, musi zawierać zarówno pochwały, jak i krytykę" - bardzo fajnie. Ale jak w praktyce te glosy uwzglednicie? Zwlaszcza te z zewnatrz, bo to mnie najbardziej jako ateiste interesuje. Moze wreszcie powstanie jakas nieideologiczna, ale realnie wspolpracujaca komorka czy komisja, czy grupa ksiezy - do kontaktow z racjonalistami i ateistami? Nie mam na mysli ewangelizacji, ale dialog dwoch rownouprawnionych partnerow. NIE wszyscy mamy podejscie prof. Hartmana i chcemy odrywac ksiezy i parafian od Kosciola.... ale potrzebujemy realnej, powaznej odpowiedzi Kosciola - albo opcja negatywna bedzie nadal dominowac w naszych srodowiskach.... Krotko mowiac: ma ksiadz jakis konkretniejszy pomysl? 
6 sierpnia 2014, 13:48
Panie Dariuszu do dialogu ma Pan na razie mnie :-) I do tego nie jestem księdzem. Równiez na serio, ale z innego punktu widzenia. Jak sam Pan napisał problem w dialogu na linii Kościoł katolicki - ateiści, jako dialogu dwu równoprawych partnerów, polega na braku reprezentacji ateistów, która by mogła powiedzieć, że reprezentuje większość, czy choćby znacząca grupę w skali krajowej/globalnej. i ... odpowiedź na pytanie: Komitet KEP ds. Dialogu z Niewierzącymi Przewodniczący bp Wiesław MERING Członkowie ks. Artur NIEMIRA Zbigniew NOSOWSKI ks. Ryszard RÓŻYCKI ks. Artur STOPKA
6 sierpnia 2014, 13:50
tel komórkowy do księdza sekretarza komitetu umieszczony jest na stronie KEP ;-)
6 sierpnia 2014, 13:59
Jeżeli chodzi o swarzanie pozorów czyli powoływanie różnych komisji i innych gremiów pięknie nazwanych to Episkopat jest super podobnie jak diecezje , pamiętam jak w mojej powstał zespól d/s ewangelizacji ,we wszystkich kościołach diecezji odczytano program w tym min.katechezy głoszone przez samego ordynariusza ew. bp.pomocniczych co tydzień!w wyznaczonym kościele poszedłem i ku zdziwieniu katecheza była i to naprawdę cenna poszedłem za tydzień niestety , za dwa to samo i na tym się skończyło ale jak by kto pytał czy po latach sprawdził zespół był .
6 sierpnia 2014, 14:38
"Łatwo powiedzieć, że biskupi są do niczego" Beniaminie najlepszy jesteś Ty. Napisz wreszcie świadectwo co Ty zrobiłeś dla Kościoła i Ewangelizacji. Weź klawiature w rękę i skrobnij artykuł na DEON-ie. Na serio - Tobie pewnie opublikują :-) Może zrobic to pod innym nickiem...
DK
Dariusz Kot
6 sierpnia 2014, 15:36
Dziekuje za podpowiedz i chec rozmowy.Ta struktura wyglada sensownie. Z tym, ze jak widze - juz sie do niej zwrocilem, a przynajmniej do jednego z jej przedstawicieli. Co do wylaniania liczbowo znaczacej reprezentacji - ateisci nie sa az tak dobrze zorganizowani wokol jednego swiatopogladu, jak katolicy. A-teizm okresla tylko jeden z aspektow swiatopogladu, dla wiekszosci nie jest to glowny aspekt. Prawie zasada jest obojetnosc wobec religii po rozstaniu z nia. Ta wiekszosc powoduje, ze reprezentacji nie mozemy stworzyc. Nie od razu. Probuje innej drogi (ja osobiscie). Mam pomysl, aby stworzyc jak najwiecej SYTUACJI MODELOWYCH dla dialogu, nawet miedzy kilkoma osobami i zrobic to wokol na tyle waznych spraw, aby obie strony byly zainteresowane. Jesli Pan wpisze w google.pl debata o jezusie historycznym" - zobaczy Pan, o co chodzi.  Dopiero w drugim etapie wokol takich debat i zachecajac takimi debatami - widzialbym szanse skupienia jakiejs znaczacej grupy ateistow, zainteresowanych otwartym podejsciem do religii. Co Pan na taka koncepcje? Moze i ks. Artur znalazlby czas, aby to ocenic?
DK
Dariusz Kot
6 sierpnia 2014, 16:08
Beniaminie - ja sam uzylem okreslenia "realnie wspolpracujaca". Tez jestem sceptyczny. Ale poczekajmy. Zobacz, co sie dzieje. Wlasnie czlonek tej komisji napisal stosowny artykul na Deonie, podal pewne sugestie - a ze strony pewnego ateisty padla w odpowiedzi pewna koncepcja (debat modelowych, jaka opisalem powyzej w rozmowie z T7HRR). Zobaczymy, co bedzie dalej :) 
6 sierpnia 2014, 17:55
Niczego bardziej nie pragnę niż dialogu i jestem pewien że w końcu do niego dojdzie.Bo przyszłość należy do pragnących dialogu i porozumienia nie zaś ortodoksów próbujących niweczyć wysiłki po obu stronach.
W
WDR
7 sierpnia 2014, 00:12
To nieprawda. Żadna postawa, nawet skranie liberalna czy ortodoksyjna nie musi oznaczać braku dialogu ponieważ celem dialogu nie tylko i nie zawsze jest wypracowanie kompromisu między jego stronami.
7 sierpnia 2014, 10:27
Skoro Pan takiej debaty potrzebuje i są chętni to ja jestem za :-) Na pierwszy rzut oka, sa pewne slabości - prof Obirek relacjonujący stanowisko żydowskie... czyli nie ma reprezentanta tych poglądów z którym można dyskutować. Ale Panie Dariuszu, proszę nie dać się zwieść mojej ugodowości. :-) Ja jestem wierzącym w Jezusa i Jezusowi. To ma konsekwencjew moim życiu i postepowaniu. Cieszy mnie to, że jest Pan poszukujacym i chętnie poznam Pana poglądy. Ale... zawsze w tyle głowym mam wiarę, że najlepiej by i Pan uwierzył. :-) Jeśłi chodzi o konkretne dyskusje to zawsze pozostaję do dyspozycji. W razie czego proszę się do mnie zwracać na forum per ty.
T
tak
7 sierpnia 2014, 11:59
Świetna odpowiedź. Czekam na reakcję Darka
DK
Darek Kot
7 sierpnia 2014, 16:07
Wydaje mi sie, ze kazdy, kto ma olej w glowie i troche wiedzy - jest poszukujacym. I ateisci, i katolicy czy inni wierzacy. Co do debat, wciaz mam nadzieje, ze Autor tekstu jakos przejdzie od ogolnych uwag do konkretniejszych pomyslow. Tym bardziej po informacjach o jego formalnym i oficjalnym zaangazowaniu w te sprawy, jaka mam od Pana.
DK
Darek Kot
8 sierpnia 2014, 04:45
T7HRR, jeszcze jedno dodatkowe wyjasnienie dla Ciebie, w zwiazku z mila oferta debatowania z kims, z kim nikt inny tu ewidentnie nie chce. Debata modelowa o jakiej mowie wymaga - aby spelnila swoj cel - zeby oponenci nie tylko reprezentowali  rozne opcje swiatopogladowe, ale takze mieli dobra orientacje w TYM SAMYM spornym temacie: wiedze, publikacje, tytul naukowy itp. Trzeci warunek: wczesniejsze naglosnienie takiej debaty, takze ze wzgledu na jej cel. Dlatego min. liczylem troche na wlaczenie sie Autora artykulu, ktory ze wzgledu na swoja pozycje na pewno moglby mi pomoc namowic odpowiednia osobe (katolika) "od wczesnego chrzescijanstwa i Jezusa historycznego", a takze pomoc w naglosnieniu. Wtedy uznalbym, ze slowa o uwzglednieniu "głosow z peryferii oraz z zewnątrz" - byly na powaznie. Chyba ze Ty sam (nie wiem, kim jestes) masz takie mozliwosci?
DK
Darek Kot
8 sierpnia 2014, 05:13
Jeszcze jedno: wazna jest struktura forum do debat "przyciagajacych sluchaczy". (Mialem szczescie uzyskac pomoc wspolnot i instytucji katolickich, ktore zbudowaly fora dwupoziomowe, gdzie debata na poziomie bardziej fachowym przeplatala sie z amatorska. Ale kazdy mogl zabrac glos przynajmniej na nizszym poziomie - to bardzo wazne dzis, gdy mlodzi uwielbiaja interaktywnosc. Wyklad nic nie da). Podsumowujac to wszystko - mialem na mysli nie okazjonalna debate np. tutaj, przy okazji tekstu na inny temat, ale dobrze przygotowane i zorganizowane wydarzenia, jakie faktycznie maja szanse przyciagnac uwage ateistw i katolikow, i uczyc ich postawy dualogu z osobami o innych swiatopogladach.
T
t7hrr
8 sierpnia 2014, 17:43
Niestety nie mam. Z wrodzonego temperamentu pewnie bym się wyrwal w dyskusji dla amatorów ale wolę tamat: Jezus w moim zyciu :-) Pozdrawiam
DP
dyrny polok
6 sierpnia 2014, 13:09
  " Dziel i rządż " - stara dobra rzymska  zasada.W chwiejnym , przekupnym ,durnym i słabym narodzie stosowana przez "starszych braci w wierze " . Dlatego durni skłóceni ( medialnie ) przez nich Polacy są niewolnikami , a oni żyją PO pańsku...
A
ann
6 sierpnia 2014, 12:10
Media świeckie mogą się mylić ,ich celem jest szukanie sensacji a nie prawdy ,w swoich ocenach opierają się na niedopowiedzeniach ,skrawkach informacji ... ale dlaczego chcą się mylić media kościelne i od czego (kogo) to zależy ..?
Z
zZz
6 sierpnia 2014, 11:15
swoją drogą ten wywiad z Zanussim jest wart przeczytania
M
monika
6 sierpnia 2014, 15:42
tak, tekst warto przeczytać,zastanowić się dlaczego jesteśmy podzielieni?ale  nie mozna jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie,każdy przezywa wiarę na swój sposób, albo tak jak go nauczono, najgorsze jak ktos nie ma pojęcia co sie dzieje w Kościele a ma wiele do powiedzenia i to jeszcze krytykuje.więc może uczmy się od słów Ewangelii, a nie krytykujmy tak łatwo bo ,to przecież nie pomoże nam w budowaniu jedności Kościoła. 
D
DK
6 sierpnia 2014, 09:07
"Nasz Kościół jest i tak podzielony. Ma w sobie takie ekstrema, jakich nie miał chyba nigdy. Przywykliśmy do Kościoła monolitycznego, a w tej chwili znajdują się w nim ludzie tak od siebie odlegli, że aż trudno ich sobie razem wyobrazić". I to jest piękne że w naszym kościele są w stanie zmieścić ludzie o różnych poglądach. Wbrew sugestii kościół zawsze był polimorficzny, widać to w rożnych przepisach kościelnych(np dogmaty) które określają skrajności w jakie nie można popaść żeby zmieścić się w kościele.