Komunia dla rozwodników. Czy to możliwe?

Marcin Makowski

W Ewangelii wielokrotnie słyszymy słowa Jezusa, który mówi, że wszystkie grzechy oprócz tego wobec Ducha Świętego, będą nam odpuszczone. Jak zatem rozumieć konsekwentne odmawianie udzielenia Eucharystii osobom żyjącym w ponownych związkach? Czyżby istniał jeszcze jeden grzech, od którego nie ma odwrotu?

Coraz częściej mówi się w Kościele o konieczności zmiany podejścia wobec rozwodników żyjących w nowych związkach. Wystarczy spojrzeć na statystyki, aby zrozumieć, dlaczego nie da się tej kwestii dłużej zamiatać pod dywan. Niestety, w Polsce niemal jedna czwarta nowych małżeństw kończy się rozwodem, w Europie zachodniej współczynnik ten sięga już ponad 50%.

Przyczyn takiego stanu rzeczy podaje się wiele. Zmieniamy się jako społeczeństwo, stajemy bardziej mobilni i - jak by powiedzieli socjologowie - zatomizowani. Związek nie znaczy już tego co kiedyś. Szybszy rytm życia i niekończące pokusy wyboru sprawiają, że coraz więcej osób nie rozumie, dlaczego jedna osoba powinna im wystarczyć na całe życie.

Nie dziwi zatem fakt, że sam papież Franciszek zalecił podjęcie debaty, w której kardynałowie i biskupi zastanowią się nad możliwością dopuszczenia do Komunii osób, żyjących z nowymi partnerami. Śmiało w tej kwestii w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" wypowiedział się kard. Walter Kasper proponując, aby po okresie pokuty osoby rozwiedzione żyjące w innych związkach mogły przystąpić do spowiedzi i Eucharystii. "Każdy grzech może zostać przebaczony. Niewyobrażalne jest to, by człowiek mógł wpaść w czarną dziurę, z której Bóg nie mógłby go wyciągnąć" - twierdzi.

DEON.PL POLECA

Podobnego zdania jest Kardynał Reinhard Marx, obecny przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec. W homilii wygłoszonej rok temu podkreślał, jak bardzo adekwatna do obecnej sytuacji jest historia interpretacji ewangelicznego przekazu o cudzołożnicy. Choć w pierwszych wiekach chrześcijaństwa niektórzy rygoryści uważali, że grzechu cudzołóstwa w ogóle nie można odpuścić, trudno im było polemizować z postawą Chrystusa. "Nasuwa się myśl o rygorystach wszystkich czasów w Kościele... Wszyscy są grzesznikami jak ta kobieta, wszyscy potrzebują wybaczenia" - skomentował kardynał, podkreślając, że jeśli osoby takie czują skruchę, ale nie mogą już wrócić do poprzedniego małżeństwa; "nie należy czynić ich chrześcijanami drugiej kategorii".

Czy coś w tych słowach powinno nas gorszyć? Czy komunia dla osób w nowych związkach byłaby początkiem końca Kościoła? Choć sporo osób o tym nie wie, małżonkowie żyjący w separacji, a de facto zrywający ze sobą wszelkie kontakty, nadal mogą bez przeszkód przystępować do sakramentów tak długo, jak długo żyją w czystości. Do wyobrażenia jest nawet sytuacja, w której tzw. "białe małżeństwo" - a w tym przypadku ponowny związek - unika współżycia, przystępując do Eucharystii poza parafią, w której mogliby być powodem zgorszenia.

Problem ten dostrzega kard. Kasper, który mówi wprost: "Doktryny nie można zmienić, ale istnieje zjawisko jej rozwoju. Wszystkie sobory ekumeniczne przed Soborem Watykańskim II dokonały tego fundamentalnego rozróżnienia uznając, że dyscyplina może zmienić się, kiedy zmieniają się sytuacje" - stwierdził przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan.

Co to znaczy w praktyce? Moim zdaniem jedno: jeśli sam fakt życia poza małżeństwem nie wyklucza nas z uczestnictwa w Eucharystii, dlaczego po okresie pokuty, nie moglibyśmy dać drugiej szansy osobom, których małżeństwo po prostu się nie udało? Prawosławie zna obrzęd ponownych zaślubin, a kurczowe trzymanie się postawy piętnowania takich osób prowadzi do przekonania, że wszystko rozchodzi się jak zwykle o seks.

Czym innym jest cudzołóstwo, a czym innym próba odbudowania swojego życia na nowo. Jak dobrze wiemy, Jezus w Ewangelii św. Marka mówi: "Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone" zapowiadając, że tylko ten jeden, wobec Ducha Świętego nie doczeka się odpuszczenia.

Warto mieć jednak na uwadze, że Jezus rozmawiając z cudzołożnicą nie unieważnił jej grzechu, ale dał jasne zalecenie: idź i nie grzesz więcej. Ten brak potępienia, nie zanegował przeszłości, ale otworzył przed nią przyszłość, bez balastu grzechu. W tym kontekście Eucharystia dla osób rozwiedzionych w nowych związkach nie może był łatwym planem B, jeśli wcześniejsze małżeństwo zawiedzie. Jej sens objawiłby się tylko wtedy, gdy razem z nią i przy świadomości własnego błędu, nastąpiłoby autentyczne nawrócenie. "Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić!" (Ga 6,7) - czytamy przecież w liście do Galatów.

Jak zatem rozumieć konsekwentne odmawianie udzielenia Eucharystii osobom żyjącym w ponownych związkach? Czyżby istniał jeszcze jeden grzech, od którego nie ma odwrotu?

Nie ulega wątpliwości, że na ten temat warto i trzeba rozmawiać. Oczywiście nie po to, aby bezrefleksyjnie dostosować Kościół do świata, ale aby miłosiernie wyciągnąć rękę do osób, które szczerze pragną Eucharystii, ale błędów przeszłości z różnych względów cofnąć nie mogą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Komunia dla rozwodników. Czy to możliwe?
Komentarze (545)
W
wywiad
9 marca 2015, 00:39
Kto i dlaczego wprowadził rozwod cywilny tutaj (dla odważnych): https://www.youtube.com/watch?v=zUhV4NFuy6Y
EJ
Encyklika JP2
18 listopada 2014, 22:39
Z Encykliki o Duchu św. w życiu Kościola i świata: 46. (...)Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu polega więc w konsekwencji na radykalnej odmowie przyjęcia tego odpuszczenia, którego wewnętrznym szafarzem jest Duch Święty, a które zakłada całą prawdę nawrócenia, dokonanego przezeń w sumieniu. Jeśli Chrystus mówi, że bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczone ani w tym, ani w przyszłym życiu, to owo „nie-odpuszczenie” związane jest przyczynowo z „nie-pokutą” — to znaczy z radykalną odmową nawrócenia się. Ta zaś oznacza odmowę sięgnięcia do źródeł Odkupienia, które „zawsze” pozostają otwarte w ekonomii zbawienia, w której wypełnia się posłannictwo Ducha Świętego. Paraklet ma nieskończoną moc czerpania z tych źródeł: „z mojego weźmie” — powiedział Jezus. W ten sposób dopełnia On w ludzkich duszach dzieła Odkupienia dokonanego przez Chrystusa, rozdzielając jego owoce. „Bluźnierstwo” przeciw Duchowi Świętemu jest grzechem popełnionym przez człowieka, który broni rzekomego „prawa” do trwania w złu, we wszystkich innych grzechach, i który w ten sposób odrzuca Odkupienie. Człowiek pozostaje zamknięty w grzechu, uniemożliwiając ze swej strony nawrócenie — a więc i odpuszczenie grzechów, które uważa za jakby nieistotne i nieważne w swoim życiu. Jest to stan duchowego upadku, gdyż bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie pozwala człowiekowi wyjść z samozamknięcia i otworzyć się w kierunku Boskich źródeł oczyszczenia sumień i odpuszczenia grzechów.
S
skorumpowany
17 listopada 2014, 10:34
Mam nadzieje ,ze mnie złodzieja i łapówkarza kiedyś do komunii dopuszczą , przcież jak oni cudzołóżą  i nie maja zamiaru z tym zerwać to chyba i ja mogę , prawda ? w czym jestem gorszy ?
Z
znawca
17 listopada 2014, 22:07
Taaa... Najpierw wizyta u lekarza. Tego od głowy.
L
laik
18 listopada 2014, 09:30
wyślij też do lekarza biskupów synodalnych, którzy głosowali za Komunią dla cudzołożników
Z
znawca
18 listopada 2014, 21:56
Hej! Laik! Już złożyłeś papiery o apostazji? Czy to tylko jajo próbuje być mądrzejsze od kury?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
19 listopada 2014, 15:27
Nie uważasz, że wszystkich chrześcijan należałoby "leczyć"? Oni wszyscy mają coś z głową. Myślą jakoś "w poprzek". Było już wielu, którzy twierdzili, że to należy leczyć, i to bardzo brutalnymi metodami. Wszystko spełzło na niczym. Tego się nie da wyleczyć. Ta choroba to PRAWDA. Jest niezniszczalna. Bardzo dobrze się na nią choruje. Największy kłopot z nią jest ten, że chociaż była objawiona na wiele sposobów (i są spisane świadectwa), większość ludzi nie jest zdolna w nią wierzyć i broni się przed nią, jak przed chorobą, która "infekuje" świat.
19 listopada 2014, 15:53
Agnes, wielu ludzi dochodzi do prawdy różnymi ścieżkami, tak jak i chorobę leczy się różnymi metodami.
Z
znawca
19 listopada 2014, 17:47
wysyłanie biskupów synodalnych do psychiatry, bo mają czelność myśleć inaczej niż ciemny beton to twoim zdaniem OK? Tak może pisać katolik?
C
chyba
19 listopada 2014, 17:49
w ilości szarych komórek
L
laik
19 listopada 2014, 20:40
Do psychiatry to nawet nie ma sensu, lepiej wysłać ich do klasztoru na dożywotnią pokutę.
19 listopada 2014, 21:59
Jak widać - każdy ma swoją prawdę i swoje racje.
IO
i opad szczeny modernistów w Kk
16 listopada 2014, 12:16
"Każde życie ludzkie jest święte!" Papież wspiera lekarzy, którzy podpisali Klauzulę Sumienia Papież Franciszek zdecydowanie odrzucił różne formy "fałszywego współczucia", promującego aborcję, eutanazję, zapłodnienie "in vitro", czy też wykorzystywanie istnień ludzkich do przypuszczalnego ocalenia innych. – Zabawa z ludzkim życiem to grzech przeciwko Stwórcy – powiedział. [url]http://www.pch24.pl/papiez-franciszek--kazde-zycie-jest-swiete-i-nienaruszalne,32154,i.html[/url]
TL
tajemnica leminga wyjaśniona
16 listopada 2014, 11:48
Naukowcy potwierdzają: wirus głupoty atakuje! Jak ocalić niezależność, gdy siła propagandy zostanie wzmocniona bakterią? Amerykańscy naukowcy odkryli groźne chlorowirusy ATCV-1, które atakując ludzkie DNA sprawiają, że ludzie stają się głupsi – mają osłabioną aktywność mózgu, obniżoną zdolność koncentracji, uczenia się i zapamiętywania oraz cierpią na zaburzenie funkcji poznawczych. Chlorowirusa ATCV-1 wykryto u 43,5% zbadanych. Co to oznacza? Mówiąc najprościej, aż cztery osoby na dziesięć nie są zdolne - w wyniku wirusowego zakażenia – właściwie czytać rzeczywistości, należycie przyswajać informacji i przetwarzać ich w racjonalny, pełnowartościowy, zdroworozsądkowy sposób. [url]http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/222202-naukowcy-potwierdzaja-wirus-glupoty-atakuje-jak-ocalic-niezaleznosc-gdy-sila-propagandy-zostanie-wzmocniona-bakteria[/url]
P
Pablo_02
16 listopada 2014, 10:50
Psychologia jednoznacznie i bezdyskusyjnie stwierdza,że dzieci ze związków w których panuje przemoc fizyczna lub psychiczna brak szacunku partnerów do siebie i inne sytuacje patologiczne,wychodzą okaleczone duchowo.Często dysfunkcjonalne,w dorosłym życiu nie potrafiące budować zdrowych relacji z otoczeniem.Często się zdarza,że patologiczne sytuacje i złe wzorce wyniesione z domu przenoszą na swoje rodziny.Małżonka lub małżonek który przerywa łańcuch przemocy i odchodzi,chroni siebie i dzieci,trudno go za to potępiać!Mowa o niesieniu swojego krzyża przecież nie może dotyczyć dzieci!To nie one zgotowały sobie piekło.To nie jest ich krzyż!Św.Paweł pisze:Jeśli jednak niewierząca strona chce odejść, niech to zrobi. Strona wierząca nie musi pozostawać w tym małżeństwie – Bóg powołał was bowiem do życia w pokoju. 16 Przecież nie masz pewności, żono, że doprowadzisz niewierzącego męża do zbawienia. Ani ty, mężu, nie jesteś pewien, że twoja żona przyjmie zbawienie.(1 Kor 7.15-16) Czy w imię Jezusa mamy moralne prawo zabraniać takim osobom drugiej próby zbudowania zdrowego związku!?
A
anonim
16 listopada 2014, 13:09
Psychologia jednoznacznie i bezdyskusyjnie stwierdza przede wszystkim, że to dzieci z rozbitych rodzin wychodzą okaleczone duchowo, często dysfunkcjonalne, nie potrafiące budować zdrowych relacji z otoczeniem, często przenoszące na swoje rodziny patologiczne sytuacje i złe wzorce wyniesione z domu. A skoro tak, to wypadałoby zakazać rozwodów... W niektórych przypadkach nawet chrześcijański małżonek ma prawo odejść od swojego sakramentalnego małżonka. I bynajmniej nie jest z tego powodu potępiany! A jeśli już mieszasz do tego św. Pawła, to rób to uczciwie, bez manipulowania i oszukiwania! Przecież w 1 Kor 7,10-16 napisane jest wyraźnie: "10 Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża. 11 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. 12 Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. 13 Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje." A więc nigdzie nie jest powiedziane, że strona wierząca nie musi pozostawać w związku - wręcz przeciwnie! Jest powiedziane że właśnie ma pozostać w związku! Dopuszczasz się więc manipulacji i najzwyczajniej kłamiesz! A tak w ogóle, to w/w słowa św. Pawła dotyczyły sytuacji gdy ktoś będąc poganinem zawarł małżeństwo, a potem sam się nawrócił i ma małżonka poganina.
Paweł Jurzyk
16 listopada 2014, 19:02
Masz stuprocentową rację co do słów św.Pawła ale może raczej-"mylisz się bracie" a nie zaraz "kłamiesz":)"Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" - Dz 5, 29a.To też Paweł :)"W niektórych przypadkach nawet chrześcijański małżonek ma prawo odejść od swojego sakramentalnego małżonka. I bynajmniej nie jest z tego powodu potępiany!"Nie jest ale jest potępiany za nowy związek.Uważasz bracie,że taka osoba nie ma prawa do szczęścia ?!Ja nie czuje w sobie takiego prawa.Pewnie mi powiesz,że chodzi o unieważnienie małżeństaw przez prawo kanoniczne,no to odrazu ci powiemże to słowa - unieważnienie,rozwód - wychodzi na jedno.Pozdrawiam bo nie jestem Twoim wrogiem:)Można się ładnie różnić w poglądach)
A
anonim
16 listopada 2014, 20:25
OK :-) Zdecydowanie staram się nie używać określenia "kłamiesz" i wolę "nieprawda" gdyż "nieprawda" oznacza że delikwent nie ma świadomości nieprawdy, a "kłamiesz" oznacza, że świadomie mówi nieprawdę. W Twoim przypadku, skoro twierdzisz, że strona wierząca nie musi pozostawać w związku i jako dowów odwołujesz się do św. Pawła mówiącego coś zupełnie przeciwnego, że właśnie wierzący ma nie odchodzić i nie oddalać to trudno tu mówić "mylisz się" i nie uznać tego za świadome pisanie nieprawdy, czyli kłamstwo. Ale jeśli rzeczywiście nie pisałeś tego ze świadomością pisania nieprawdy to przepraszam za krzywdzący osąd. Nie rozumiem jednak dlaczego odwołujesz się do Dz 5,29a i stwierdzasz, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.  Uważasz że ja bardziej słucham ludzi niż Boga? Z tym potępiieniem za nowy związek to niezupełnie masz rację, bo nie za każdy nowy związek jest potępiany. Jest potępiany jedynie w takim przypadku gdy ten jego związek będzie uzurpował sobie uprawnienia związku małżeńskiego, gdy będzie żył z osobą nie będącą małżonkiem tak jaby ta osoba była małżonkiem. cdn
A
anonim
16 listopada 2014, 20:26
cd Twoje sugerowanie iż uważam że taka osoba nie ma prawa do szczęścia nie pasuje mi do proponowanego przez Ciebie ładnego różnienia w poglądach. Równie dobrze mógłbyś oznajmić, że uważam iż osoby będące ofiarami wypadków, jako nie mające kończyn czy mające połamane kręgosłupy nie mają prawa do szczęścia. Na pewno Ci jednak nie powiem, że chodzi o unieważnienie, bo rzeczywiście, unieważnienie czy rozwód, na jedno wychodzi, a w Kościele rozwody są niemożliwe. Mogę Ci najwyżej powiedzieć że czasem może być możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa, a to zupełnie co innego niż unieważnienie czy rozwód. Bo unieważnienie oznacza uczynienie nieważnym czegoś co jest/było ważne. Natomiast orzeczenie nieważności jest to stwierdzenie iż dane małżeństwo nigdy nie zaistniało, gdyż w chwili jego próby zawierania istniały przyczyny uniemożliwiające jego zawarcie. A to już nie wychodzi na jedno z rozwodem. Również pozdrawiam. Również nie jestem Twoim wrogiem.
Paweł Jurzyk
17 listopada 2014, 10:36
No tak,jak zwykle skróty myślowe,wypaczają sens wypowiedzi.Odwołuję się do Pawła oczywiście nie dlatego,że twierdzę iż był on za rozwodami!Przytaczam ten fragment dlatego by pokazać,że nawet On dopuszczał pewne okoliczności,wyjątkowe okoliczności kiedy małżonkowie mogą przestać być razem.Podobnie zresztą czynił to Jezus:A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo MT19.9.Ja oczywiście nie jestem zwolennikiem rozwodów,sam jestem szczęśliwym małżonkiem i ojcem trójki dzieci - trzecie w drodze:)Pisałem swój komentarz w kontekście złagodzenia stanowiska Kościoła w sprawie osób już rozwiedzionych co postuluję jak sądzę sam papież Franciszek.Dopuszczam myśl,że są wyjątkowe sytuację kiedy dwoje ludzi już nie może być razem a mimo to chce spróbować ponownie.Oczywiście nie twierdzę,że wynika to z prawa tylko ze zwykłej empatii.
Paweł Jurzyk
17 listopada 2014, 10:43
I znowu skrót myślowy,moja wina!Odwołuję się do Pawła (5.29)nie by czynić osobiste wycieczki pod Twoim adresem,uchowaj Boże!(Choć faktycznie mogło to tak zabrzmieć za co przepraszam)Miałem na myśli Kościół bo czasami,tak mi się wydaję,część jego hierarchów bardziej skupia się na literze prawa niż na człowieku i Bogu,a przed tym również stanowczo przestrzega Jezus:On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie"Łk,11.46
Paweł Jurzyk
17 listopada 2014, 10:53
Nadal uważam,że uznanie małżeństwa za nigdy nie zaistniałe czy rozwód to tylko kruczki prawne,czyli spór o słowa!Znam osobiście ludzi którzy się ROZWIEDLI a następnie starali się "załatwić"sobie uznanie tego faktu przez Kościół by móc ponownie ślubować przed ołtarzem i cóż - udało im się!
A
anonim
17 listopada 2014, 16:43
Nadal uważam,że uznanie małżeństwa za nigdy nie zaistniałe czy rozwód to tylko kruczki prawne,czyli spór o słowa! --- To tylko Twoje widzi-mi-się. Różnica pomiędzy rumem a rumakiem to też tylko spór o słowa? Powtarzam, rozwód to jest rozwiązanie umowy ważnie zawartej czyli ważnej umowy. Natomiast uznanie/orzeczenie nieważności małżeństwa oznacza, że w chwili zawierania małżeństwa istniały powody przy których jego zawarcie było NIEMOŻLIWE, a więc dane małżeństwo NIGDY nie zaistniało(!) Znam osobiście ludzi którzy się ROZWIEDLI a następnie starali się "załatwić"sobie uznanie tego faktu przez Kościół by móc ponownie ślubować przed ołtarzem i cóż - udało im się! --- Najwyraźniej nie masz pojęcia o czym piszesz. Jakiekolwiek uznanie przez Kościół faktu rozwodu cywilnego jest zwyczajnie niemozliwe, więc twierdzenie że coś takiego miało miejsce jest absurdem! Natomiast jak najbardziej możliwe jest, że ktoś najpierw się rozwiódł przed sądem cywilnym, a potem wystąpił o stwierdzenie nieważności małżeństwa do Sądu Biskupiego i uzyskał takie orzeczenie. Przy czym możliwe są tu dwie sytuacje: - małżeństwo mogło być rzeczywiście nieważnie zawarte ale zainteresowani poszli na łatwiznę przed sądem cywilnym i po prostu wzięli rozwód - stąd sytuacja rozwodu cywilnego i orzeczenia nieważności w Kościele; - małżeństwo było ważnie zawarte, a orzeczenie nieważności zostało wyłudzone za pomocą kłamstw i oszustw - tyle że na co komu coś takiego. Jeśli się nie zna danego przypadku od środka, to nie da się powiedzieć jaka jest prawda, ale oczywiście atrakcyjniej będzie orzec, że na pewno "sobie załatwili" w Kosciele. Odnoszę jednak wrażenie że ze względu na możliwość oszustwa byłbyś za tym aby zlikwidować taką możliwość? A przy okazji również i możliwość skorzystania z Sakramentu Spowiedzi św.? No bo przecież tu jest jeszcze większe pole do nadużyć? Przecież każdy może sobie przyjść i nakłamać "uzyskując" rozgrzeszenie?  
A
anonim
17 listopada 2014, 17:02
Skoro powołujesz się na św. Pawła nakazującego by żona/mąż nie sami odchodzili, a porzuceni pozostawali w samotności, a jako wniosek z tego podajesz, że: "Strona wierząca nie musi pozostawać w tym małżeństwie" to nie da się tego nazwać skrótem myślowym. Raczej powiedziałbym że stosujesz pokrętną "logikę". Nawet teraz, przywołujesz słowa w których Jezus krytykuje wprowadzoną przez Mojżesza dopuszczalność oddalenia żony i mówi o nierozerwalności małżeństwa, a oznajmiasz że to przykład iż Jezus podobnie jak i Paweł, dopuszczał oddalenie żony. I oczywiście nie jesteś zwolennikiem rowodów, ale mówisz coś o jakimś rzekomym złagodzeniu stanowiska Koscioła w sprawie osób już rozwiedzionych? I kręcisz coś o dopuszczalności jakichś wyjątkowych sytuacji w których dwoje ludzi nie może być razem a mimo to chcą spróbować? I jeszcze mówisz o jakiejś zwykłej sympatii? Po prostu: mącisz...
Paweł Jurzyk
17 listopada 2014, 18:28
EMPATII!Ale rozumiem pomyłkę to rzadko używane słowo w komentarzach
A
anonim
17 listopada 2014, 19:40
Rzeczywiście, przepraszam za pomyłkę. Ale to nic nie zmienia. Wykazując empatię mogę komuś serdecznie współczuć (zwłaszcza gdy darzę tego kogoś sympatią), ale to w żaden sposób nie wpływa to na obiektywne fakty. I nawet gdy chciałbym aby było inaczej to wiem, że inaczej być nie może! Bo inaczej byłoby źle! Więc nie łudzę się nadziejami że będzie inaczej. Gdyby marzyło się że kiedyś będzie inaczej to oznaczałoby że to co jest uznaję za nieprawidłowe.
Paweł Jurzyk
18 listopada 2014, 09:23
Empatia nie ma nic wspólnego ze współczuciem to zupełnie inne pojęcie ale czytam,że dotknąłeś istoty sporu.Ty jesteś zadowolony z tego co jest ja uważam,że to co jest jest nieprawidłowe!!!Praktycznie cały wiek XX o tym zaświadcza,zaświadcza o tym katolicki ksiądz w stopniu oficera armii który błogosławi młodych ludzi z karabinami maszynowymi wyruszających by biedne,cierpiące narody leczyć bombami!!!Przykazanie nie zabijaj przerabia na absurd wojny sprawiedliwej!!!Bóg w którego ja wierzę jest miłosiernym Ojcem dla słabych,grzesznych i błądzących i jest Wszechmocny co daję mi wiarę w to że może być inaczej tu na ziemi bo dla chrześcijańskiego Boga nie ma rzeczy niemożliwych
A
anonim
18 listopada 2014, 14:05
Empatia nie ma nic wspólnego ze współczuciem to zupełnie inne pojęcie --- Oczywiście. I co z tego. Apropo czego to piszesz? Sugerujesz że ja twierdziłem/uważam inaczej? ale czytam,że dotknąłeś istoty sporu.Ty jesteś zadowolony z tego co jest ja uważam,że to co jest jest nieprawidłowe!!!Praktycznie cały wiek XX o tym zaświadcza, --- A jak żeś to wymyślił, że ja jestem zadowolony? I jak żeś to wpadł na to, że że praktycznie cały wiek XX zaświadcza o tym, że ja jestem zadowolony z tego co jest, aTy uważasz to za nieprawidłowe? zaświadcza o tym katolicki ksiądz w stopniu oficera armii który błogosławi młodych ludzi z karabinami maszynowymi wyruszających by biedne,cierpiące narody leczyć bombami!!! --- Tak się nakręcasz w bezmyślym klepaniu propagandy antykościelnej, że wychodzą Ci z tego brednie do kwadratu... ludzi z karabinami maszynowymi by leczyć bombami? cdn
A
anonim
18 listopada 2014, 14:07
cd Przykazanie nie zabijaj przerabia na absurd wojny sprawiedliwej!!! --- Ignorancja nie usprawiedliwia wypisywania fałszywych świadectw przeciw bliźnim, a zawiniona ignorancja jest dodatkową okolicznością obciążającą fałszywych oskarżycieli. A gdybyś zainteresował się choć trochę tym o czym piszesz, a nie poprzestawał na swoim prostackim widzi-mi-się, to dowiedziabyś się, że hebrajczycy mieli trzy różne określenia na czynność pozbawiania życia. Innym czasownikiem nazywali pozbawienie życia w trakcie działań wojennych, innym czasownikiem określali pozbawienie życia poprzez wykonanie egzekucji na skazańcu, a jeszcze innym czsownikiem określali morderstwo, czyli pozbawienie życia niewinnego człowieka przez agresora. I w przykazaniu "Nie zabijaj" użyty jest właśnie czasownik oznaczający morderstwo. A więc nie jest to absolutny zakaz pozbawiania kogokolwiek życia w jakichkolwiek okolicznościach. Zauważ też, że ten sam Bóg który powiedział "nie zabijaj", powiedział również że należy za niektóre grzechy kamienować - czyli pozbawiać życia; i nakazał również Izraelitom aby tocząc wojny wyżynali przeciwników w pień, łącznie z kobietami i dziećmi. Musiałby więc zaprzeczać sam sobie, by jednocześnie(!) kategorycznie i bezwzględnie zakazywać pozbawiania życia, a jednocześnie nakazywać pozbawiać życia poprzez kamienowanie niektórych grzeszników oraz wyżynanie w pień przeciwników na wojnie. cdn
A
anonim
18 listopada 2014, 14:08
cd Bóg w którego ja wierzę jest miłosiernym Ojcem dla słabych,grzesznych i błądzących i jest Wszechmocny co daję mi wiarę w to że może być inaczej tu na ziemi bo dla chrześcijańskiego Boga nie ma rzeczy niemożliwych --- Bóg w którego ja wierzę jest również miłosiernym Ojcem dla słabych, grzesznych i błądzących i jest Wszechmocny. Ale zauważ, że jest to ten sam Bóg który nakazywał kamienować i wyżynać w pień nawet kobiety i dzieci. Więc coś nie tak z tymi Twoimi wyobrażeniami... Naprawdę, radzę Ci nie powtarzać prymitywnej propagandy antykościelnej i zainteresować się tym o czym chcesz napisać.
Paweł Jurzyk
18 listopada 2014, 17:27
Rozumiem,że przestrzegasz przepisów Prawa i Proroków,gotujesz obiad w oddzielnych garnkach-mięso i mleko,kupujesz tylko koszerne mięso i nigdy wieprzowiny,przestrzegasz szabatu i wiele innych?!Bo jeśli nie to by znaczyło,że to ty sobie wybierasz co ci pasuje do obrazka!To jest cacy ze Starego Testamentu a to do śmietnika historii!A to w konsekwencji oznacza,że to ty mataczysz faktami!!!Jeśli twój Bóg niedopuszcza seksu pozamałżeńskiego a dopuszcza zabijanie kobiet i dzieci to proponuję jakąś terapię bo to jest chore co piszesz!!!Żegnam,dyskusja z tobą staje się niesmaczna
A
anonim
18 listopada 2014, 22:04
Rozumiem,że przestrzegasz przepisów Prawa i Proroków,gotujesz obiad w oddzielnych garnkach-mięso i mleko [...] Bo jeśli nie to by znaczyło,że to ty sobie wybierasz co ci pasuje do obrazka!To jest cacy ze Starego Testamentu a to do śmietnika historii! --- To co napisałeś świadczy o tym, że albo nic nie rozumiesz, albo nie mając argumentów merytorycznych jedynie znowuż się nakręcasz w wypisywaniu głupstw. I tym razem byłbym jednak skłonny stawiać na to drugie :-( A to w konsekwencji oznacza,że to ty mataczysz faktami!!! --- A niby jakimi to faktami mataczę? Rzucasz fałszywe oskarżenia przeciw bliźniemu swemu ponieważ śmiałem wykazać Ci nieprawdziwość i momentami wręcz bzdurność tego co piszesz. Jeśli twój Bóg niedopuszcza seksu pozamałżeńskiego a dopuszcza zabijanie kobiet i dzieci to proponuję jakąś terapię bo to jest chore co piszesz!!! --- Skoro i występowanie seksu przedmałżeńskiego jest faktem i zabijanie kobiet i dzieci jest faktem, a nie dzieje się nic wbrew woli Bożej, to znaczy to iż Bóg dopuszcza i seks pozamałżeński i zabijanie kobiet i dzieci. Ale nie oznacza to bynajmniej, że takie zachowania są upragnione i wymarzone przez Boga. Może więc sam udaj się na jakąś terapię zamiast wysyłać na nią Pana Boga. A po terapii doucz się co nieco zanim znowuż zaczniesz usiłować się wymądrzać wypisując głupstwa wynikające z ignorancji. cdn
A
anonim
18 listopada 2014, 22:05
cd Żegnam,dyskusja z tobą staje się niesmaczna --- Niesmaczna to jest dyskusja z Tobą. I to od momentu gdy najpierw zacząłeś "dowodzić" że słowa apostoła Pawła mówiące o nierozerwalności małżeństwa informują o możliwości rozejścia się, a na koniec oznajmiłeś że to taki Twój "skrót myślowy". Niesmaczna to jest dyskusja z Tobą od momoentu w którym oplułeś księży i Kościół oznajmiając, że "ksiądz w stopniu oficera armii który błogosławi młodych ludzi z karabinami maszynowymi wyruszających by biedne,cierpiące narody leczyć bombami!!!Przykazanie nie zabijaj przerabia na absurd wojny sprawiedliwej!!!" Niesmaczne to są Twoje insynuacje, że jak nie kochający małżonek żyje zachowując wierność przysiędze małżeńskiej, dochowując wierności i uczciwości, oraz nie opuszczając/porzucając, to wg Ciebie żyje w grzechu kłamstwa.
P
Przemek
16 listopada 2014, 00:26
@ anonim Nie zamierzasz chyba dowodzić, że Jezus odpuszczał grzechy wszystkim jak leci, nawet tym którzy byli tak zakłamani że wcale nie uważali że grzeszą? Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali [posłańców] po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych 36 i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.
A
anonim
16 listopada 2014, 12:18
Naprawdę nie rozumiesz tego co czytasz? Naprawdę nie odróżniasz uzdrawiania od rozgrzeszania? Nie widzisz różnicy pomiędzy rozgrzeszaniem wszystkich jak leci a uzdrawianiem tych których przynoszono? To co pisesz o uzdrawianiu wszystkich chorych których Mu przynoszono nie ma nic wspólnego z odpuszczaniem grzechów wszystkim jak leci, nawet tym którzy byli tak zakłamani że wcale nie uważali że grzeszą i nie zamierzali zaprzestać grzeszenia.
16 listopada 2014, 15:21
Jest oczywiście, jak piszesz. Wszyscy zostaliśmy darmo uzdrowieni. Pytanie co ze swoim darmo otrzymanym zdrowiem zrobiliśmy nie jest istotne przy pytniu, czy naprawde osoby żyjące w "drugich czy trzecich zwiazkach" chcą byc uzdrowione.  Moze szukają jedynie drogi zagłuszenia sumienia, gdyby Kosciół "przyklepał" ich obecne życie pieczatką Komunii św, to byłoby super. Ale nie byłoby. Nie da sie na dłuższą mete zyc w pełni, żyjac jednocześnie w kłamstwie. Nawet tym "usankcjonowanym" prawnie. Wiem, współcześni faryzeusze znajdą tysiace powodów (tak jak powyzej), aby obejśc czytelne nazkazy Prawa Miłosci. Ale to (niestety) nie zagłuszy sumienia.
B
bratPolak
16 listopada 2014, 16:52
Wiem, współcześni faryzeusze znajdą tysiace powodów (tak jak powyzej), aby obejśc czytelne nazkazy Prawa Miłosci Nie wierzę! Ty już nie jesteś razem z nimi? Cechą faryzeizmu nie było obchodzenie Prawa, wręcz przeciwnie - kurczowe trzymanie się jego litery i mnożenie nakazów i zakazów. W tym przecież byłeś w każdej dyskusji specjalistą... Pozdrawiam.
B
bratPolak
16 listopada 2014, 16:59
I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy. (Mt 9) Poczytaj i upewnij się, że paralityk nie musiał prosić o uzdrowienie-odpuszczenie grzechów ani obiecywać poprawy. No i co? Cienias jesteś. Skończ już z wymądrzaniem się! Poczytaj o Miłosierdziu a nade wszystko...pozostaw Bogu co Boskie!
A
anonim
16 listopada 2014, 18:47
To że prosił o odpuszczenie grzechów ani nie obiecywał poprawy wcale nie oznacza, że nie pragnął odpuszczenia lub że zamierzał dalej tak samo grzeszyć. Już o tym była mowa, więc albo nie jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem albo wykazujesz się zwyczajną złą wolą. Tak czy inaczej, spieranie się z Tobą nie ma sensu, zwłaszcza że ciągle wychodzi z Ciebie burak i usiłujesz sprowadzać spór do pyskówki. "Baw" się sam, beze mnie.
P
Przemek
16 listopada 2014, 20:52
To co pisesz o uzdrawianiu wszystkich chorych których Mu przynoszono nie ma nic wspólnego z odpuszczaniem grzechów wszystkim jak leci, nawet tym którzy byli tak zakłamani że wcale nie uważali że grzeszą i nie zamierzali zaprzestać grzeszenia. Wiesz czy wierzysz? Jeśli wiesz, to skąd?
P
Przemek
16 listopada 2014, 21:08
Nie da sie na dłuższą mete zyc w pełni, żyjac jednocześnie w kłamstwie. Kto żyje w większym kłamstwie: sakramentalni małżonkowie, którzy trawją, bez miłości, bo ksiądz tak kazał na kazaniu, bo nie cudzołóż, bo nie pożądaj, bo się lękają przyszłości... Czy Ci którzy kochają drugi raz, bo w sakramentalnych związkach nie dali rady?
A
anonim
16 listopada 2014, 21:32
Czym innym jest uzdrawianie, a zupełnie czym innym odpuszczanie grzechów. I nie tylko dziś to rozróżniamy. W Biblii jest to również rozróżnione. W związku z tym zupełnie czym innym jest mówienie o przykładach uzdrawiania przez Jezusa, a zupełnie czym innym mówienie o przykładach odpuszczania grzechów. I stąd to wiadomo. A ignorując to i usiłując traktować zamiennie, po prostu fałszujesz sens słowa Bożego usiłując je przeinaczyć do swoich celów. I to raczej ja powinienem Ciebie zapytać skąd to wiesz, że jak Jezus uzdrawiał tych niektórych chorych którym Mu przynosili to wg Ciebie, to oznacza to że odpuszczał grzechy wszystkim jak leci, nawet gdy nie uznawali że grzeszą i wcale nie żałowali swoich grzechów oraz nie zamierzali zaprzestać grzeszenia. Nie mieściło mi się to w głowie ale łudziłem się, że może rzeczywiście trrfił mi się ktoś kto myli uzdrawianie z rozgrzeszaniem. Ale po tylu komentarzach nie jestem w stanie tak dłużej utrzymywać i coraz bardziej nabieram przekonania, że po prostu zapierasz się w tym myleniu i mieszaniu pojęć, gdyż nie jesteś w stanie wycofać się ze swoich stwierdzeń i chcesz bronić ich do upadłego z pełną świadomością tkwienia w błędzie. A Twój ostatni wpis mnie w tym po raz kolejny utwierdza, gdyż ewidentnie świadczy że usiłujesz odwracać kota ogonem :-(
A
anonim
16 listopada 2014, 21:43
Sakramentalni małżonkowie którzy trwają w małżeństwie nawet bez miłości, nie trwają w kłamstwie lecz w wierności danemu sobie słowu, w wierności ślubowaniu złożonemu przed Bogiem. I nie robią tego dlatego że ksiądz tak kazał na kazaniu, ale dlatego że Bóg tak nakazał i Jezus tak nauczał. A ci którzy swój egoizm i chucie postawili wyżej niż to co nauczał Jezus i za nic mają własne słowo i ślubowanie, nie dość że żyją w kłamstwie, usiłując dowodzić, że są świętymi krowami i ich przykazanie VI i IX nie obowiązuje, to jeszcze, nie przestrzegając tych przykazań żyją w permanentnym grzechu. Twoje metody przedstawiania prawdy jako kłamstwa, a kłamstwa jako prawdy są iście godne dziecka ojca kłamstwa :-(
P
Przemek
16 listopada 2014, 21:58
Dzięki Tobie mogę robić postępy w sztuce wybaczania. Chwała Panu!
P
Przemek
16 listopada 2014, 22:07
Sakramentalni małżonkowie którzy trwają w małżeństwie nawet bez miłości, nie trwają w kłamstwie lecz w wierności danemu sobie słowu, w wierności ślubowaniu złożonemu przed Bogiem. A ja uważam, że tacy akurat trwają w kłamstwie i w grzechu bo: 1. Swoje małżeństwo zaczynali od słów Ślubuję Ci miłość... A wierność, uczciwość, i to że się nie rozstaną to są tylko elementy, części składowe miłości. Bez niej niewiele znaczą. 2. Przykaznie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem (cytat z pamięci) I ja nie zachęcam ich broń Boże, żeby się rozstali. Zachęcam, żeby zaczęli kochać. Miłość to decyzja. Jeśli oboje mają jeszcze w sobie dobrą wolę aby kochać, to wierzę, że z Bożą pomocą dadzą radę.
A
anonim
16 listopada 2014, 22:11
Skoro robisz postępy w sztuce wybaczania to może i dojdziesz do wybaczenia swojej sakramentalnej małżonce i zaczniesz nie odpłącać jej złem za zło... Ale oddawanie chwały Panu zaraz po tym jak się negowało Jego przykazania i usiłowało dowodzić, że małżonkowie trwający pomimo problemów w wierności żyją w kłamstwie, brzmi jednak ciut fałszywie... ps Ja co prawda mogę z kolei dzięki Tobie ćwiczyć się w sztuce cierpliwości w sprostowywaniu kłamstw.
A
anonim
16 listopada 2014, 22:31
Stosowana przez Ciebie metoda fałszowania i przedefiniowania pojęć jest metodą niegodziwą. Wierność i uczciwość to nie są żadne elementy czy części składowe miłości. I nieprawdą jest że bez miłości niewiele znaczą, bo wcale nie trzeba kochać aby dochowywać wierności i zachowywać uczciwość. To swoiste kuriozum te Twoje dowodzenie, że jak ktoś ślubował miłość, wierność i uczciwość oraz że nie opuści, a teraz jednak nie kocha, to jeśli pomimo tego dochowuje wierności i uczciwości oraz nie opuszcza to znaczy to że żyje w kłamstwie i w grzechu. Dochowując wierności i uczciwości oraz nie opuszczając trwa w kłamstwie i żyje w grzechu?!? Ale jak nie dochowuje wierności i uczciwości oraz puszcza to już nie żyje w kłamstwie i w grzechu?!? Cieszę się jednak że choć nie zachęcasz do rozstania, lecz żeby zaczęli się kochać. Bo właśnie o to chodzi! Zamiast nie dochowywać wierności i zdradzać oraz porzucać należy starać się odbudowywać miłość. Cieszy mnie również to co dalej napisałeś, choć wydaje mi się, że Ci się to wymsknęło nie do końca świadomie... cytuję: "Zachęcam, żeby zaczęli kochać. Miłość to decyzja. Jeśli oboje mają jeszcze w sobie dobrą wolę aby kochać, to wierzę, że z Bożą pomocą dadzą radę." To co napisałeś oznacza, że gdybyś miał w sobie dobrą wolę to byś kochał swoją małżonkę. I z pomocą Bożą dał byś radę... A skoro wyżej napisałeś, że wierność i uczciwość to elementy miłości bez niej niewiele znaczące, to kochając swoją małżonkę dochowałbyś jej wierności i nie angażował w notoryczne zdradzanie jej. Wychodzi więc na to, że nie dałeś rady pomimo Bożej pomocy, bo nie miałeś w sobie dobrej woli... a nie że takie jest życie...
17 listopada 2014, 00:18
Faryzeusze byli bardzo wierni prawu. Człowiek = żywa jednostka, czująca i współodczuwająca.
P
Przemek
18 listopada 2014, 09:44
"Zachęcam, żeby zaczęli kochać. Miłość to decyzja. Jeśli oboje mają jeszcze w sobie dobrą wolę aby kochać, to wierzę, że z Bożą pomocą dadzą radę."
P
Przemek
18 listopada 2014, 09:53
Skoro robisz postępy w sztuce wybaczania to może i dojdziesz do wybaczenia swojej sakramentalnej małżonce i zaczniesz nie odpłącać jej złem za zło... Widzę, że nie tylko od Pisma jesteś ekspertem. Dużo o mnie wiesz. Zło za zło. Brak wybaczenia. Imponujesz mi. małżonkowie trwający pomimo problemów w wierności żyją w kłamstwie To jest Twoja teza. Moja była inna: Jeśli nie kochają (nie decydują się kochać) to udają małżeństwo, łamią najważnijsze przyrzeczenie małżeńskie, najważniejsze wymaganie Boga wobec człowieka. Dlatego żyją w kłamstwie.
G
GH
18 listopada 2014, 10:25
Dokładnie! wszyscy jesteśmy darmo uzdrowieni i ... uzdrawiani. Bardzo fajnie mówi o tym A. Szostak analizując uzdrowienie paralityka (link do tego był przytaczany chyba nawet na tym właśnie forum). Osobiście przeraża mnie zapalczywość i zatwardziałość osób zamieszczających swoje "jedynie słuszne" komentarze. Mam wrażenie, że wielu spośród nich - bardziej bądź mniej świadomie - chciałaby być sędziami (a może i katami) tych wszystkich obrzydliwych rozpustnych rozwodników, którzy ośmielili się szukać szczęścia w drugim małżeństwie. I tylko się zastanawiam, co oni tak naprawdę wiedzą o Panu Bogu? Czy faktycznie Go znają? A skoro nie, to jakim prawem czynią z Niego OKRUTNEGO FANATYKA? ja wierzę w Boga dobrego, miłosiernego, Boga, który jest MIŁOŚCIĄ tak wielką, jakiej żaden człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić
A
anonim
18 listopada 2014, 14:14
pdyvppl: Skoro robisz postępy w sztuce wybaczania to może i dojdziesz do wybaczenia swojej sakramentalnej małżonce i zaczniesz nie odpłącać jej złem za zło... anonim: Widzę, że nie tylko od Pisma jesteś ekspertem. Dużo o mnie wiesz. Zło za zło. Brak wybaczenia. Imponujesz mi. --- Wiem o Tobie tylko tyle co sam o sobie tu pisałeś
18 listopada 2014, 14:16
Cechą faryzeizmu nie było obchodzenie Prawa, wręcz przeciwnie - kurczowe trzymanie się jego litery i mnożenie nakazów i zakazów. Czy piszesz o "pobielanych grobach", kupcach w śwityni, tych z frędlami? Sadzisż iz oni tak na poważnia, dokładnie i do końca wypełniali Prawo? A może piszesz o tych współczesnych faryzeuszach, którzy sądza, iz zmiana artykułu prawa do przyjmowania Komunii św. ich uświęci? O tych, co tak ciąle o tym prawie dla nich do przyjmowania Komunii św. się rozpisują? Przecież to wspólcześńi faryzeusze mówią iż w prawie (świeckim) ludzie mogą rozwiazać małżeńśtwo, a Kosciół ma to przyklepać. Swoim prawem kanonicznym (dyscypliną sakramentów).
18 listopada 2014, 14:19
"Kto żyje w większym kłamstwie: sakramentalni małżonkowie, którzy trawją, bez miłości, bo ksiądz tak kazał na kazaniu" Zadaj sobie pytanie, co znaczy życ w miłości. Przez całe życie. Nie jest to skakanie z kwiatka na kwitaek, bo wtedy ma się miłośc, ale wyłacznie do siebie, a nie drugiej osoby. I nie ma czegoś takiego, iz nie da sie rady. Tak twierdzą wyłącznei osoby niewierzące. Niewierzące w otrzymaną Łaskę. Po co wiec im Łaska Sakramentu Eucharystii, w Która i tak nie wierzą? Dla włąsnego dobrego samopoczucia, czy aby ukryć wyrzuty sumienia?
18 listopada 2014, 14:27
Ciekawe jest, jak ludzie ochrzczeni nagle uznają się za nieochrzczonych. I jak mała mają wiarę, skoro stawiają sie nieustannie na miejscu paralityka, który dopiero doznaje czegoś, co my otrzymaliśmy na chrzcie. Darmowego uzdrowienia. Warto zresztą pamiętać, iż otrzymaliśmy o wiele więcej, niż ten paralityk.
A
anonim
18 listopada 2014, 14:33
anonim: małżonkowie trwający pomimo problemów w wierności żyją w kłamstwie pdyvppl: To jest Twoja teza. Moja była inna: Jeśli nie kochają (nie decydują się kochać) to udają małżeństwo, łamią najważnijsze przyrzeczenie małżeńskie, najważniejsze wymaganie Boga wobec człowieka. Dlatego żyją w kłamstwie. --- Ta Twoja teza niczym się nie różni od tego co nazywasz moją tezą. Tyle tylko że to przedstawiłeś jako moją tezę jest jedynie pewnym skrótem myślowym w jej przestawieniu. Ale wcześniej przecież kilka razy o tym pisałem jasno i wyraźnie. Cytuję: - "Sakramentalni małżonkowie którzy trwają w małżeństwie nawet bez miłości, nie trwają w kłamstwie lecz w wierności danemu sobie słowu, w wierności ślubowaniu złożonemu przed Bogiem." - "To swoiste kuriozum te Twoje dowodzenie, że jak ktoś ślubował miłość, wierność i uczciwość oraz że nie opuści, a teraz jednak nie kocha, to jeśli pomimo tego dochowuje wierności i uczciwości oraz nie opuszcza to znaczy to że żyje w kłamstwie i w grzechu. Dochowując wierności i uczciwości oraz nie opuszczając trwa w kłamstwie i żyje w grzechu?!? Ale jak nie dochowuje wierności i uczciwości oraz puszcza to już nie żyje w kłamstwie i w grzechu?!?" I powtarzam po raz kolejny... Absurdem jest Twoja teza, że jak pozostają wierni swojemu ślubowaniu i nawet nie kochając dochowują wierności i uczciwości oraz nie opuszczają, to żyją w kłamstwie. Kolejny absurd to Twoja teza, że jak nie będą wierni swoim ślubnym zobowiązaniom i nie dochowując wierności porzucą swojego małżonka i zaczną cudzołożyć, swojego konkubenta obłudnie nazywając małżonkiem, to będą żyli w mniejszym kłamstwie.
P
Przemek
20 listopada 2014, 12:19
Wszyscy, którzy zalajkowali powyższy wpis TomaszaL wystawiają sobie świadectwo. Jak możecie popierać człowieka, który w wątku o ludziach w drugich związkach pisze o "skakaniu z kwiatka na kwiatek". Na taki argument to możesz TomaszuL przedszkolaków albo niepełnosprawnych umysłowo nabierać! TomaszL: I nie ma czegoś takiego, iz nie da sie rady Tak to może święty pisać, a nawet nie on. Grzesznik taki jak ja nie daje rady. I upada. A potem wraca. I Pan go przyjmie, ale mąż czy żona już nie zawsze. Choć czasem sam ma nie mniej winy. Po co wiec im Łaska Sakramentu Eucharystii, w Która i tak nie wierzą? A tak to już tylko Prorok może pisać, ten któremu Pan objawił serce drugiego człowieka, to w co wierzy a w co nie wierzy. Jesteś nim, TomaszuL???
P
Przemek
20 listopada 2014, 12:29
Wiem o Tobie tylko tyle co sam o sobie tu pisałeś Bzdura. Albo kłamiesz albo nie odróżniasz faktów od swoich osądów. Skąd możesz wiedzić kto mi wyrządza zło i komu jak odpłacam. Skąd możesz wiedzieć komu nie przebaczyłem. Oskarżasz mnie o notoryczne zdradzanie mojej żony.  Tak samo, choć o inne rzeczy, o prawdziwe grzechy oskarża mnie nieustannie przed Panem Nieprzyjaciel natury ludzkiej. A Chrystus woła z krzyża: Ojcze przebacz, nie mścij! I ja chcę wołać z Chrystusem, choć mój głos niewiele jest wart. A Ty?
P
Przemek
20 listopada 2014, 13:04
Zasmucisz się pewnie, bo ja wierzę inaczej niż Ty. Zaden z nas nie wie na pewno czy, komu i dlaczego Jezus odpuszczeł grzechy. Człowiek to jedność ciała, ducha i duszy. Ponieważ nie wierzę, aby Syn Boży na ziemi  naprawiał tylko chore kolana i uschłe ręce pozostawiając resztę człowieka nieuzdrowioną, wierzę że grzechy także odpuszczał. Możliwe, że wszystkim. Ja już wszystko na ten temat napisałem, nie widzę sensu w dalszej dyskusji.
A
anonim
20 listopada 2014, 16:34
Opierałem się na Twoim komentarzu do wpisu z dn. 2014-11-13 01:00:20 z linkiem (http://archive.org/details/AniaAndrzej13lat) opowiadającym jak to po latach małżonkowie będący już w niesakramentalnych związkach po 13 latach powrócili do siebie. W odpowiedzi stwierdziłeś wówczas: "A ja mam ponad 40 lat i nie mam tyle czasu :(" Ale jeśli Cię źle zrozumiałem, i nie jesteś mając już sakramentalną  żonę w cudzołożnym związku, to rzeczywiscie nie odpłacasz swojej żonie złem za zło, i w związku z tym przepraszam Cię za niesłuszny, krzywdzący osąd. Mój błąd i moja wina.
A
anonim
20 listopada 2014, 16:47
Zasmucisz się pewnie, bo ja wierzę inaczej niż Ty. --- Gdybyś rzeczywiście wierzył inaczej to po prostu bym to uszanował. Problem w tym, że Ty te swoje oparte na swoich widzi-mi-się "wierzeniach" uznajesz za bezdyskusyjne fakty i wg nich osądzasz wszystkich nie zgadzajacych się z tym. Zaden z nas nie wie na pewno czy, komu i dlaczego Jezus odpuszczeł grzechy. --- No proszę :-) Wpierw autorytatywnie orzekałeś zupełnie co innego. I dopiero jak Ci wykazałem, że nie ma to żadnego uzasadnienia, to okazało się, że nikt nic nie wie? Ponieważ nie wierzę, aby Syn Boży na ziemi  naprawiał tylko chore kolana i uschłe ręce pozostawiając resztę człowieka nieuzdrowioną, wierzę że grzechy także odpuszczał. Możliwe, że wszystkim. --- Nie w tym problem! Nigdzie nie twierdziłem, że Jezus uzdrawiał tylko ciało ale grzechów nie odpuszczał, a jeżeli odpuszczał to nie wszystkim. Zakwestionowałem jedynie Twoje wzięte z kapelusza twierdzenie, że odpuszczał grzechy jak leci, nawet tym którzy nie żałowali swojej grzeszności i nie pragnęli przestać grzeszyć. I nie wierzę abyś nie był w stanie tego zrozumieć, a to że notorycznie tak formułujesz swoje wypowiedzi jakbym twierdził coś przeciwnego świadczy jedynie o Twoim zatwardziałym zapieraniu się przy swoich błędach.
B
Brygida
14 listopada 2014, 21:41
 W dzieciństwie byłam chorobliwie świątobliwa (co nie jest bez konsekwencji, moje życie seksulane na tym cierpiało- w małżeństwie), a teraz Kościoł uznaje mnie za jedna z najgorszych, tą która popełniła grzech przeciwko Duchowi Św. Mam osobistą relację z Bogiem i nie obchodzą mnie słowa chierarchów Kościoła. Już nie. Kościół rzadko stoi po stronie ludzi, częściej po stronie zapisów i doktryn. Nieomylny papież, nieomylny Kościoł, i wszytsko jasne. I tak oto- z wielka, naprawdę wielka przykrością, wszyscy rozwodnicy czują się jak porzucone dzieci, jak wrzody na dolnej części kręgosłupa. Przykro mi jest jeszcze z jednego powodu- ci, którzy się tu wypowiadają, próbują przekonać innych, że mają monopol na prawdę. Ja jej nie mam i dzięki temu jestem szczęśliwsza. <br>p.s. Jestem religioznawcą. to taki kierunek, który łączy naukę i religię;) także proszę mnie nie posądzać o nieznajomość Pisma etc.<br><br></body>
M
Magdalena
15 listopada 2014, 10:27
… Świątobliwość, zwłaszcza chorobliwa to nie jest świętość, a religioznawstwo to jeszcze nie jest znajomość Pisma Świętego… Wiara w Boga jest łaską i Ty nie odpowiadasz za fakt nie posiadania jej…
M
Milosc
15 listopada 2014, 21:15
Brygido, Ty wiesz, co jest ważne - postępowanie zgodne z tym, co czuje Twoje serce i co wie Twoja dusza. Zauważyłaś, że patriarchat Kościoła zbudowany został na mężczyznach: Bóg- Ojciec, Opoka- św. Piotr, Papież- ..., Jan Paweł, Benedykt, Franciszek = Mężczyzna, nawet Duch Św. jest rodzaju męskiego.
M
Magdalena
15 listopada 2014, 23:22
…Wiara, Nadzieja, Miłość są rodzaju żeńskiego…
R
Radość
16 listopada 2014, 00:38
Do tego Jezus, też mężczyzna. Dlaczego Bóg nie zesłał swojej córki? Niewątpliwie sam Bóg zarządza tym patriarchatem.
M
Milosc
16 listopada 2014, 07:06
Tak, Magdaleno - celne spostrzeżenie. I dusza również. A że dusza jest nieśmiertelna i miłość trwa wiecznie, dlatego wystarczy kierować się wiedzą duszy - ona wie skąd przyszła, jakiego aspektu pragnie tutaj doświadczyć i dokąd zmierza. Intuicja jest naturalną zdolnością człowieka do jej rozpoznania.
M
Milosc
16 listopada 2014, 07:11
O, Radości - bardzo ciekawe pytanie :)
K
kiT
16 listopada 2014, 09:10
W czasach pisania Ewangelii zapewne nie do pomyślenia było żeby kobieta miała role nauczyciela czy głowy rodziny, kościoła itd., co nie znaczy ze Bóg mniej umowilowal kobiety lub jej rola jest mniejsza. Bez kobiety nie ma życia, rodziny - nic nie ma, co po ludzku ma sens . .
16 listopada 2014, 09:47
Tak, wszystko współistnieje w pięknej symbiozie, harmonii....
16 listopada 2014, 10:00
Ciekawe to, co napisaeś, KiT - tak, Bóg zapewne wiedział, że w tamtych czasach mężczyzna będzie miał większy "posłuch", a kobieta, Jego matka - jako wyraz miłości bezwarunkowej i ta, która daje życie...
M
Magdalena
16 listopada 2014, 12:48
Bóg stworzył mężczyznę i kobietę na Swój obraz i podobieństwo…Nie trzeba być mężczyzną, a można być dziedziczką Królestwa Bożego.
M
Magdalena
16 listopada 2014, 12:50
… „Niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu”.
16 listopada 2014, 12:58
Tak, Magdaleno. Dzieląc ten spokój, życzymy go wszystkim.
16 listopada 2014, 13:01
Można.
M
Magdalena
16 listopada 2014, 13:27
…formułka grzecznościowa…, wiem, że nie wierzysz i nie uznajesz Boga…
M
Magdalena
16 listopada 2014, 13:31
…przytaknęłaś z ugrzecznienia, czy z wiary…
16 listopada 2014, 14:43
Masz rację po części, Magdaleno. Ja nie wierzę - ja wiem, że Bóg Jest.
16 listopada 2014, 14:45
Wierzę, że można.
M
Magdalena
16 listopada 2014, 15:19
Wiesz, że Bóg jest, ale nie piszesz „MÓJ BÓG”…
16 listopada 2014, 15:31
Zgadza się - nie piszę w ten sposób.
M
Magdalena
17 listopada 2014, 00:51
Nie piszesz „MÓJ BÓG”, a w wątku pt "Bóg pragnie miłosierdzia nie ofiary” wpisałaś: „Gdzie napisałam "nie jest MOIM Bogiem"?
B
Brygida
14 listopada 2014, 21:36
Czy Ci, którzy się rozwodzą z premedytacją chcą komuś wyrządzić krzywdę?? Temu zjawisku towarzyszy cierpienie, bo zawiedliśmy ssamych siebie, a sami siebie nie oszukamy. Czemu tak dużo ludzi się rozwodzi? Czy ma to coś wspólnego zmoralnościa i Bogiem? Może więcej ma z tym, że kobiety są bardziej świadome i nie boją się być same, potarfią zarabiać i wiedzą, że nie ponosza odpowiedzialności za męża alkoholika lub takiego, który ich bije, a potem, jak przystało na ''prawdziwego katolika''- przeprasza?Cóż, świat się zmiania, widac to w podejściu papieży. Nie mam zamiaru obrażać nikogo, ale czytanie św. Faustyny i poleganie na opiniach JP II, będącego bardzo chorym człowiekiem- nie przystoją ludziom, którzy potrafia samodzielnie myśleć. Aby być dobrym człowiekem, niepotrzebna jest znajomość Pisma. Zdaje się, że nauka więcej w tym temacie wnosi, ponieważ opiera się na obiektywiwizmie. Zastanawiam się, czemu miałabym polegać na słowie np. św. Pawła, który zył , o ile zył;) 2 tys. lat temu, w innej kulturze, w innych czasach? Był mężczyzną, był grzesznikiem. Ja jestem kobietą, też grzesznikiem i chyba tyle z podobieństw. Dlaczego tak bardzo boli księży, którzy sami przecież w małżeństwie nie są fakt, że ktoś się pomylił? Czemu boli to tych, którzy są w szczęśliwych związkach? Co więcej- zawiedliśmy siebie, czy Boga??Bo zdaje się, że małżeństwo, to jedyny sakrament, który jest udzialany nawzajem przez małżonków. 
B
Brygida
14 listopada 2014, 21:35
Moi rodzice co tydzień chodzą do kościoła, ale to jak wpłyneli na moje życie jest już nieważne...Nie skarżę się i nie żale,mówię o faktach. Takich dzieci jest miliony, w głownej mierze są to dzieci przemocowców, alkoholików, ludzi oziębłych, nieobecnych itd. Może zatem warto skupić się na poprawianiu funkcjonawania rodzin, a nie cięgle gadać o złym seksie i tym strasznym grzechu cudzołóstwa?? Staram się żyć dobrze, nikogo nie krzywdzić, choć wiem, że czasem się nie udaje. Chyba jak każdy.Ale nie uważam, aby jakiekolwiek słowa ewangelistów/kompilatorów/św. Pawła, Faustyny, JPII były tymi, które sa nieomylne. Skoro Kościół przez wieki się zmieniał, tzn że nie przestanie, będzie ewoluował. Nie rozumiem tak usilnego akcentowania ważności VI przykazania. Przecież w Biblii jest jasno powiedziane, że człowiek ma kochać siebie, bliskich, ma dażyć do szczęścia. Oczywiście prawdziwego.Znam małżeństwa, które są pomyłką, choć trwają, znam ludzi którzy się rozstali i żyją lepiej od tych pierwszych. Znam księży, którzy pod względem moralności są delikatnie mówiąc -najgorsi z tych 3 grup.
C
Caroline
17 listopada 2014, 19:58
A pomyślałaś, jak po pozwoleniu rozwodnikom trwającym w drugich związkach na przyjmowanie Komunii czułyby się takie osoby jak ja. Od wielu lat jestem samotna, kiedyś odrzuciłam możliwość zrealizowania uczucia do wspaniałego mężczyzny, który niestety był po rozwodzie. Nie potrafiłam z nim budować związku ze świadomością, że to oznaczałoby niemożliwość przystępowania do Komunii. Jakbym się czuła, gdyby teraz okazało się, że tamto wyrzeczenie nie miałoby sensu, skoro cierpię na depresję z powodu niespełnienia jako kobieta, z powodu samotnego zmagania się z życiowymi problemami...
M
Milosc
17 listopada 2014, 21:16
Caroline, bardzo to smutne, jak czyta się świadectwa o cierpieniu spowodowanym rezygnacjią z miłości. Odchorowujesz to depresją (stanem duszy), a ta choroba jest najbardziej wyraźnym sygnałem, jaki Twoja dusza mogła Ci wysłać, że wybrałaś sprzeczną z nią drogę. To w niej zawarta  jest wiedza i miłość pochodząca od Boga. Twoja dusza cierpi ponieważ doświadcza niespełnienia. To, co czujesz jest naturalną potrzebą bliskości drugiego człowieka. Miłość masz jednak w sobie - to wiesz, tylko nadałaś jej warunek. Wybrałaś tę drogę sama w imię przystępowania do Komunii z Bogiem. Tylko proszę Cię mocno o jedno - odpowiedz sobie na pytanie czy wybrałaś to z prawdziwej radości przystępowania do Komunii czy z bojaźni, że spotka Cię coś, czego byś nie chciała? I teraz patrząc z perspektywy czasu na zmieniające się przepisy prawa kościelnego - jeśli zmieni się i ten dopuszczający do Komunii ludzi po rozwodzie (a więc obejmie też mężczyznę, którego pokochałaś), to praktycznie Twoja radość Komunii powinna wzrosnąć, bo będziecie uczestniczyli w niej razem. A to ostatecznie potwierdzi, że możecie być razem! :) Caroline, doświadczywszy tego, co doświadczyłaś - jak myślisz, co zrobiłby dla Ciebie Bóg?
G
GH
18 listopada 2014, 10:40
Caroline, szczerze bardzo Ci współczuję. Tylko, czy uważasz, że skoro Ty cierpiałaś, inni też powinni? to o to w tym chodzi? polskie piekiełko? Tobie jest źle a mnie jest dobrze, więc nie chcesz, aby Tobie było równie dobrze jak mi, ale za to mnie ma być równie źle jak Tobie??? na tym polega chrześcijaństwo? ba, na tym polega zwyczajna ludzka dobroć?
M
Magdalena
18 listopada 2014, 10:43
... Uwierz, że dokonałaś słusznego wyboru..., ale on już jest za Tobą…teraz należy Ci się od Boga prawdziwa MIŁOŚĆ.
C
Caroline
18 listopada 2014, 12:41
Nie uważam, że skoro ja cierpię, to inni też powinni. Chodzi mi raczej o umiejętność ponoszenia konsekwencji swoich wyborów. Ja wybrałam w ten sposób i sama ponoszę tego konsekwencje. Nikt nie obiecywał, że będzie lekko. "Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę" (J.Liebert)
C
Caroline
18 listopada 2014, 13:09
Wybrałam wtedy z Miłości i mimo cierpienia wydaje mi się, że mimo wszystko teraz wybrałabym tak samo... Z tym mężczyzną nie mam kontaktu od lat, wyjechał, być może się z kimś związał, to już nieistotne... Wybierając życie bez Komunii na pewno nie byłabym szczęśliwa...
19 listopada 2014, 16:13
Z Twojego minionego doświadczenia wynika, że jakiejkolwiek decyzji byś nie podjęła, to w każdej z nich skazywałaś się na cierpienie/nieszczęśliwość. Widzę jednak refleksję nad tym doświadczeniem w słowach "wydaje mi się". Aż chciałoby się Ciebie teraz gorąco prosić, byś wyciągnęła wnioski i postawiła na szczęście. Dużo miłości i radości z podejmowanych wyborów.
B
Brygida
14 listopada 2014, 21:27
Może dlatego, że po 1. jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje granice...<br>2. może dlatego, że obydwoje wychowywaliśmy się w rodzinie, w której postawiono na STAŁOŚĆ małżeństwa, a nie na jego jakość...<br>3. Leczyłam się z nerwic, depresji (wciąż ją mam i nie wiem, czy kiedyś ona minie), głównie dzięki traumom z dzieciństwa.
21 listopada 2014, 00:15
Brygido, myślisz samodzielnie i to jest istotne. Nerwice, depresja to znak odstępowania z własnej drogi na rzecz czyjejś, niezgodnej z Twoją. Wolna wola to właśnie albo wybór pozostania w schemacie słów i uwarunkowań innych albo wyjście poza ten schemat i kroczenie drogą własnej duszy. Zawsze, gdy czujesz się szczęśliwa, to jesteś na dobrej drodze - wiesz o tym i pamiętaj o tym. To Twoje życie, Brygido. Pozdrawiam serdecznie.
K
kiT
14 listopada 2014, 21:22
Wiele argumentów już podano i każda ze stron ma swoje racje. Obecnie mamy inna rzeczywistość oraz status kobiety niż w czasach gdy Pisano Ewangelie. Niektorzy nasi bracia w wierze dopuszczają pod pewnymi warunkami wstąpienie w nowy związek małżeński itp.,warto wiec sprawie sie przypatrzeć i moze co nieco zmodyfikować w obecnej doktrynie, choćby w spowiedzi. To tak jak 'ksiadz' moze mieć zonę a biskupem być kobieta, co nie zmienia faktu ze mogą być dobrymi chrzescijanami
B
Brygida
14 listopada 2014, 21:19
''Nie sądźcie, bo będziecie sądzeni.''Tyle z cytowania. Jestem po raz pierwszy na tego typu stronie i z przykrością stwierdzam,że poniższą dyskusję  świetnie podsumowuje ''Adwokat diabła''.  Jakim prawem Wy tutaj wypowiadający się, podobno znający i doskonale interpretujący Pismo Św. etc. oceniacie innych ludzi?Co im się należy,a co nie?Skąd wiecie co czują osoby po rozwodzie?Jaką macie pewność, że zrobili źle?Albo skąd ta pewność, że skrzywdzą, ''mordują; swoje rodziny?<br>Jestem rozwódką. Rozwód to konsekwencja młodzieńczej niedojrzałości i nieplanowanej ciąży. Cóż, stało się, jestem grzesznikiem. Ale też inni, m.in. rodzice nie mieli nic przeciwko-chodź być może były ku temu przesłanki- aby doszło do małżeństwa. Uczucia nie znaczą nic, kiedy przynajmniej jedna ze stron nie ma ochoty ratować małżeństwa.cdn.
E
Eilinel
14 listopada 2014, 17:06
Wyślij list z podziękowaniem dla kard. Burke'a za jego niezłomną postawę w kwestii obrony Prawdy o rodzinie. https://www.lifesitenews.com/petitions/thank-you-cardinal-burke-for-your-vatican-service/37472
B
bratPolak
14 listopada 2014, 19:03
UWAGA! Każde otwarcie linku od Eilinel (ohydna manipulacja!) jest już oddaniem głosu pod petycją przeciwko przesunięciu przez Papieża kard. Burke na inne stanowisko! Eilinel! Masz zamiar walczyć przeciwko Papieżowi? Uważasz, że wiesz lepiej?
S
Sebastian
14 listopada 2014, 19:06
To papież błądzi a nie Eilinel.
B
bratPolak
14 listopada 2014, 19:26
@~Sebastian - katolik czy padlina?
S
Sebastian
14 listopada 2014, 20:43
Co pan ma na myśli ?
E
Eilinel
14 listopada 2014, 21:22
Czy sprawia ci przyjemność opowiadanie kłamstw?
B
bratPolak
14 listopada 2014, 21:50
Katolik może insynuować, że papież błądzi?!
15 listopada 2014, 22:40
BratPolak - zakładasz ideę nieomylności? Czy człowiek jest nieomylny? Czy człowiek się nie zmienia, a wraz ze zmianą nie zaczyna dostrzegać innych racji? Kiedy zauważysz to, że i Ty myślałeś kiedyś inaczej niż myślisz teraz, dojdziesz do tego, że sam ewoluujesz, wzrastasz. Każdy ma swój czas i swoją drogę. Tak papież, tak Eilinel, tak ja, tak i Ty.
15 listopada 2014, 22:40
BratPolak - zakładasz ideę nieomylności? Czy człowiek jest nieomylny? Czy czowiek się nie zmienia, a wraz ze zmianą nie zaczyna dostrzegać innych racji? Kiedy zauważysz to, że i Ty myślałeś kiedyś inaczej niż myślisz teraz, dojdziesz do tego, że sam ewoluujesz, wzrastasz. Każdy ma swój czas i swoją drogę. Tak papież, tak Eilinel, tak ja, tak i Ty.
P
Posłuchajcie
13 listopada 2014, 01:00
[url]http://archive.org/details/AniaAndrzej13lat[/url]
P
Przemek
13 listopada 2014, 18:29
A ja mam ponad 40 lat i nie mam tyle czasu :(
S
Słaba
14 listopada 2014, 15:32
Lepiej byłoby to nagrać jakieś 5-10 lat później, żeby oboje (a zwłaszcza Andrzej) mieli czas na głębszą refleksję nad sytuacją. Nad jej rozwojem, nad skutkami dla wszystkich i zadośćuczynieniem dla pokrzywdzonych. Takie dojrzałe świadectwo byłoby naprawdę cenne. A tak, jak to w tej chwili wygląda - mam mieszane uczucia. Myślę, że dobrze będzie pomodlić się za wszystkich, których dotyczy ta sytuacja.
P
Przemek
12 listopada 2014, 19:39
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa traktowano Eucharystie: ofiarę i ucztę jako jedną całość. Było nie do pomyślenia, aby ktoś, kto brał udział w ofierze, nie brał udziału w uczcie, czyli nie przyjmował Komunii Świętej, tylko przyglądał się przyjmującym. więcej tu: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAL/komunia.html#
A
anonim
12 listopada 2014, 21:15
Owszem, nie do pomyślenia było aby ktoś brał udział w Ofierze, a nie brał udziału w Uczcie, czyli nie przyjmował Komunii św. Ale przywoływany przez Ciebie link już o tym nie mów (bo nie to jest jego tematem), że nie do pomyślenia było również aby w Eucharystii uczestniczył ktoś w stanie grzechu ciężkiego!
A
anonim
12 listopada 2014, 21:33
Jak sam podałeś, Eucharystię traktowano jako jedną całość i nie do pomyślenia było aby ktoś kto nie brał udziału w Ofierze nie brał udziału w Uczcie. Wzywał do tego św. Paweł napominający Koryntian. Na początek 1 Kor 5. Apostoł wzywa tam aby: "usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu [rozpusty]" Skoro usunięto spośród, to nie mógł brać udziału w jakimkolwiek życiu wspólnoty, również w liturgi, a więc i w Eucharystii, bo nawet do posiłku nie należało z nim siadać. 1 Kor 5,11: "Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku." I dalej, 1 Kor 6,9-10: "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego."
P
Przemek
13 listopada 2014, 19:03
Ciekaw jestem kiedy pojęcie grzechu ciężkiego zostało wprowadzone i kiedy rozróżnienie, że z grzechem lekkim można przyjmować Eucharystię. Skoro przywołujesz ten argument w kontekście pierwszych wieków chrześcijaństwa to proszę bądź tak uprzejmy i napisz.
P
Przemek
13 listopada 2014, 19:29
No to Bracie pojechałeś nieźle wybierając z 1 Kor 5 to co da Ciebie wygodne. Pozwolisz, że zacytuję całość. Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu.
A
anonim
13 listopada 2014, 20:53
Nie bardzo wiem na czym miałoby polegać to moje pojechanie. Niby co miałoby być w tym niewygodne dla mnie... Przecież nie mogłem wklejać całego NT czy choćby 1 Kor. Czy to że Ty zacytowałeś tylko w/w ma oznaczać, że reszta jest dla Ciebie niewygodna?
P
Przemek
13 listopada 2014, 21:13
Rozumiem, że mój cytat był za długi, zahaczał o cały NT...
A
anonim
13 listopada 2014, 21:13
Gdy oznajmiłeś że Kościół w ciągu wieków w istotny sposób zmieniał zasady odpuszczania grzechów, to zażądałem abyś podał przykłady tych zmian, konkretnie, jaką zmianę, kiedy i kto wprowadził. A gdy w odpowiedzi rzuciłeś bez sensu cytatem (Łk 5 17-26) i nie podając przykładów o które prosiłem, zaleciłeś mi abym sprawdził czy prawdziwe są informacje, że w początkach chrześcijaństwa Ciało i Krew Pańską przyjmowali wszyscy chrześcijanie, bez warunków dopuszczających. I gdy odpowiedziałem Ci pokazując że to nieprawda, bo niektórych wykluczano z Eucharystii (i podałem cytaty biblijne),  to choć ciągle nie podałeś żadnych przykładów tych rzekomych zmian zasad odpuszczania grzechów, zleciłeś mi kolejne zadanie, bym sobie sprawdził kiedy wprowadzono pojęcie ggrzechu ciężkiego i rozróżnienie że z grzechem lekkim mozna przyjmować Eucharystię... Jak widać że konsekwentnie stosujesz swoją metodę wykręcania się sianem i zlecasz mi kolejne zadania, byleś tylko nie musiał przyznać się do błędu. Nie mam jednak ochoty abyś sobie tak pogrywał i uznaję że jesteś niepoważny, nie masz argumentów a za metodę dyskusji przyjąłeś zlecanie zadań do wykonania.
A
anonim
13 listopada 2014, 21:14
Przeczytaj jeszcze raz co Ci odpisałem. Ale ze zrozumieniem.
13 listopada 2014, 22:44
A można jeść mięso w piątek?
P
Przemek
13 listopada 2014, 23:05
EOT
P
Przemek
13 listopada 2014, 23:12
Nie zaczynałem z Tobą żadnej dyskusji, wstawiłem tylko link do ciekawego moim zdaniem tekstu, poszerzającego nieco horyzonty mi, a być może także innym czytelnikom tego wątku. Zacznij dyskusję z autorem tekstu. Ja rzeczywiście nepotrzebnie odpowiedziałem na kilka Twoich zaczepek, postaram się tego więcej nie robić.
A
anonim
14 listopada 2014, 06:37
Tekst spod linku rzeczywiście był ciekawy i mogący poszerzać horyzonty. Ale ja w żaden sposób nie kwestionowałem niczego z tego tekstu. Zwróciłem Ci jedynie uwagę na to iż ów tekst nie mówił o tym (bo nie to jest jego tematem), że nie do pomyślenia było również aby w Eucharystii uczestniczył ktoś w stanie grzechu ciężkiego. I odwołując się do przykładów z NT zwracałem uwagę, że wbrew Twoim twierdzeniom, już wówczas nie wszystkich dopuszczano do Eucharystii a więc i do Komunii św. Twoje stwierdzenie, że to były zaczepki z mojej strony jest zwyczajnie niegodziwe.
M
mike
12 listopada 2014, 18:17
Marcin, radze ci pojsc do babci i niech ci ona przypomni dziesiec przykazan. Wtedy zapytaj babcie jaki jest sens szostego przykazania... i zapytaj ja czy ono jeszcze obowiazuje. Bo jak czytam twoje bzdury anty-katolickie ktore piszesz to widac ze tobie czlowieku juz rozum i madrosc ten swiat odebral.
A
Ania
12 listopada 2014, 16:32
Dzielicie włos na czworo niepotrzebne dyskusje tych którzy jak widać nia znają Przykazania Dekalogu i o zgrozo jak wodac Kardynałowie też. Pan Jezus móaił o CÓDZOŁUSTWIE które jak katygoryczną przeszkodą do przyjęcią Komuni Św. I w Ewangeli wyjaśnił jak dzieciom co znaczy ten grzech.I po co tracić czas .P. Jezus jest niezmienny jak Dekalog.Dyskutują ci którzy nie znają Przykazań,wstydżcie się.Co do odpuszczenia grzechów odsyłam do Fatimy. Jest coś co się zwie zadośćuczynieniem i pokutą...!!!
B
bratPolak
12 listopada 2014, 18:07
Pan Jezus na pewno nie mówił o CÓDZOŁUSTWIE... Nie mówił też, że jest katygoryczną przeszkodą do przyjęcią Komuni Św. W ogóle nie mówił o jakichkolwiek przeszkodach do przyjęcia Komunii Św. To się pojawiło póżniej, w nauczaniu KK... Ale Twoja żarliwość w pouczaniu wszystkich i - o zgrozo Kardynałów - jest godna podziwu...
E
Eilinel
13 listopada 2014, 15:17
Ale św. Paweł już tak:   "Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. 27 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej12. 28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 29 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie]13, wyrok sobie spożywa i pije." 1 Kor 11, 26-29
B
bratPolak
13 listopada 2014, 22:16
Klucz leży w rozumieniu słowa "niegodnie"... Dla "obrońców czystości" nie ma wątpliwości, że niegodnymi są i zawsze będą - rozwodnicy w powtórnych związkach. A dla Jezusa - czy też?... Skoro powiedział, że: "celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego" Bacz, że niebo nie jest konsekwencją ludzkiej sprawiedliwości, tzw. cnotliwego życia, które czyni zbędnym Boże miłosierdzie!
A
anonim
13 listopada 2014, 22:33
Już tyle razy była o tym mowa, że naprawdę trudno uznawać to za nieporozumienie i nie mówić tu o złej woli :-( Już n razy była mowa o tym, że problem z niedostępnością Komunii św. nie leży ani w tym, że ktoś jest rozwodnikiem, ani w tym że jest w powtórnym związku, ale w tym że dana osoba: - grzeszy łamiąc VI i IX przykazanie dekalogu, - nie żałuje tego iż grzeszy i nie ma zamiaru tego zmieniać. I dla Jezusa też. To że powiedział że: "celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego" nie było aprobatą dla złodziejstwa i cudzołóstwa lecz mówiło o tym, że nawet takie osoby żałują za swoje grzechy i usiłują się z nich podnieść. Twoja/Wasza aktywność w wyrywaniu z Biblii zdań mających dowodzić iż Jezus aprobuje cudzołóstwo są dobijające. Masz rację, że niebo nie jest konsekwencją ludzkiej sprawiedliwości, i że niezbędnym jest miłosierdzie. Problem jednak w tym, że z uporem maniaka usiłujesz dowodzić, że można nie żałować swoich grzechów i nie mieć zamiaru ich zaprzestać bo miłosierdzie Boże i tak nas zbawi.
B
bratPolak
13 listopada 2014, 23:04
Uczestnicy synodu zajęli się kwestią komunii dla Niesakramentalnych zakładając zapewne, że żałują iż rozpadło się ich małżeństwo... A o tym, kto może przyjmować komunię św. i tak zawsze decydował Kościół a nie ci, którzy trąbią, że niebo jest tylko dla "sprawiedliwych"... PS. Może przyjąłbyś jakiś wyróżniający Cię nick, bo pod "anonim" może podłączać się każdy GALL. Szkoda Twoich wysiłków i osiągnięć w czyszczeniu forum z "inaczej myślących"...Sądząc z literalnego podejścia do Biblii, blisko Ci do Świadków Jehowy, więc może: Alfa? Do Omegi za daleko...
P
Przemek
13 listopada 2014, 23:22
Już n razy była mowa o tym, że problem z niedostępnością Komunii św. nie leży ani w tym, że ktoś jest rozwodnikiem, ani w tym że jest w powtórnym związku, ale w tym że dana osoba: - grzeszy łamiąc VI i IX przykazanie dekalogu, - nie żałuje tego iż grzeszy i nie ma zamiaru tego zmieniać. Już n razy była mowa, że Jezus będąc na ziemi takim właśnie ludziom odpuszczał grzechy.
A
anonim
14 listopada 2014, 06:16
Uczestnicy synodu zajęli się kwestią komunii dla Niesakramentalnych zakładając zapewne, że żałują iż rozpadło się ich małżeństwo... --- Musisz mieć o sobie wielkie mniemanie skoro uznajesz że wiesz co zakładali sobie co zakładali uczestnicy synodu. A o tym, kto może przyjmować komunię św. i tak zawsze decydował Kościół a nie ci, którzy trąbią, że niebo jest tylko dla "sprawiedliwych"... --- Pierwsze słyszę aby ktoś tu trąbił, że niebo jest tylko dla sprawiedliwych, a więc zwyczajnie kłamiesz... PS. Może przyjąłbyś jakiś wyróżniający Cię nick, bo pod "anonim" może podłączać się każdy GALL. Szkoda Twoich wysiłków i osiągnięć w czyszczeniu forum z "inaczej myślących"...Sądząc z literalnego podejścia do Biblii, blisko Ci do Świadków Jehowy, więc może: Alfa? Do Omegi za daleko... --- Pod Twój nick bratPolak również każdy może się podłączać więc tak "rozumując" również i on Ciebie nie wyróżnia. A Twoje próby ubliżania mi powyższymi insynuacjami zdradzają, że brak Ci argumentów merytorycznych i są zwyczajnie niegodziwe oraz świadczą wyłącznie o Tobie.
A
anonim
14 listopada 2014, 06:24
Tak?!?!? A niby w których miejscach była o tym mowa?!? Niby kto twierdził że Jezus odpuszczał grzechy tym którzy nie tylko nie żałowali tego że grzeszą ale i nie zamierzali tego zmieniać?!? I jak to było uzasadniane? Czyżby jeszcze rzekomo były podawane na to jakieś przykłady z Biblii?!? Bo ja twierdzę, że nie mając żadnych argumentów w desperacji posunąłeś się do zwyczajnego kłamstwa. A jeśli nie miałbym racji to mógłbyś to bardzo łatwo wykazać podając cytaty i odnośniki/linki - tyle że oczywiscie nie możesz tego zrobić bo nic takiego nie było.
E
Eilinel
14 listopada 2014, 09:04
Anonimie, posiadasz cnotę cierpliwości bez dwóch zdań. Podziwiam i zazdroszczę:)
B
bratPolak
14 listopada 2014, 09:06
Niby kto twierdził że Jezus odpuszczał grzechy tym którzy nie tylko nie żałowali tego że grzeszą ale i nie zamierzali tego zmieniać?!? A fe! brzydko teoretyzujesz i - jak pisałem wcześniej - jesteś cienki ze znajomości Biblii... Słyszałeś coś o uzdrowieniu paralityka? Pisałeś, że odsłuchałeś polecane przez pdyvppl: https://www.youtube.com/watch?v=i9k90bbBpC8  (?) Nie tylko ślepiec ale i głuchy?...
E
Eilinel
14 listopada 2014, 10:06
Niestety ja już chyba nie mam cierpliwości tłumaczyć niektórym w kółko to samo i od podstaw.
A
anonim
14 listopada 2014, 15:16
Prosiłem o ewentualne podanie kontr-argumentów! O podanie cytatów, odnośników/linków, a Ty jedynie usiłujesz mi ubliżać i obrażać. Świadczy to jednak nie tylko o tym że nie masz racji ale i o Tobie samym. Spróbuj jednak zauważyć i docenić to że odpowiadam Ci merytorycznie, a nie rewanżując się ubliżaniem. Na uzdrowienie paralityka jako przykład mający rzekomo dowodzić odpuszczania grzechów pomimo braku żalu za nie i braku zamiaru poprawy już się powoływał niejaki ~pdyvppl. I już mu odpowiadałem, że w Łk 5,17-26 nie tylko nie ma mowy o tym, że tamten człowiek nie żałował za swoje grzechy i nie miał mocnego postanowienia nie popełniać ich więcej, ale ponadto nie ma nic co upoważniałoby do takiego twierdzenia. Twoje stwierdzenie: "Pisałeś, że odsłuchałeś polecane przez pdyvppl [...]" jest kolejną nieprawdą, gdyż nigdzie nic takiego nie twierdziłem. A więc zwyczajnie zmyślasz i kłamiesz. Ale jeśli już chodzi o to co tam było, to pominąwszy subiektywne impresje o.Szostaka istotne jest to iż on również nie twierdził że Jezus odpuszczał/odpuszcza grzechy nawet pomimo pomimo braku żalu za nie i braku zamiaru poprawy z nich. Wręcz przeciwnie, tym co mówi usiłuje przekazać, że nawet Judasz żałował tego co zrobił, i że nie tylko miał mocne postanowienie poprawy ale nawet usiłował naprawić to co zrobił i uratować Jezusa.
B
bratPolak
14 listopada 2014, 19:10
Chodzisz na skróty a twoja "żarliwość" w  szukaniu cytatów bliższa jest Świadkom Jehowy niż Jezusowi... Zaryzykuję pogląd - jeśliś nie Świadek J., to...konserwatywny miłośnik Piusa X?
A
anonim
14 listopada 2014, 19:42
Ale tak poza kolejnymi personalnymi epitetami nie masz oczywiście jak zwykle nic do powiedzenia? Żadnych argumentów merytorycznych? I wydaje Ci się, że mi jakoś dokuczyłeś?
U
UWAGA
12 listopada 2014, 09:03
Proszę uważać na tego człowieka z nickiem "miłość" bo to "miłość" WŁASNA gostka zaślepionego swoim "ja", którego pełno wszędzie na deonie, znającego odpowiedzi z "samego siebie", który, co sam pisze, czerpie odpowiedzi na wszystkie zadawane przez niego pytania od wyższego w nim "ja", gdzie nawet nauka Chrystusa i Pismo Sw. nie są mu do niczego potrzebne ! Więc dlaczego ciągle zadaje te pytania odgrywając szyderczą rolę jakiegoś absolutu !!! Zawsze gostek zaczyna od ogólnych mentorskich sentencji pod które można wcisnąć wszystko albo prowokuje ciągle tymi samymi pytaniami na które dostał już odpowiedzi, aby wciągnąć w rozmowę, a później zaczyna się obróbka nadawania nowych znaczeń, aż do ich zupełnego przeciwieństwa. To jest mentalność lucyferiańska !!! Z ludźmi opętanymi się nie dyskutuje, im potrzeba egzorcyzmów. --------------------------------------- np. z wątku pod artykułem: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1825,jak-kuba-wojewodzki-bogu-.html Milosc  do: piotr_slowinski 21:55:07 | 2014-11-02 "Przeto powiadam Ci, tylko na chwilę, bo wszystkie odpowiedzi masz w sobie, a usłyszysz je kiedy nawiążesz prawdziwy kontakt ze swoim wyższym Ja". zaciekawiony  do: Milosc 23:17:19 | 2014-11-02 "A Ty nawiązałeś prawdziwy kontakt z wyższym ja w Tobie, które zna wszystkie odpowiedzi ?" Milosc  do: zaciekawiony 04:51:18 | 2014-11-03 "To pierwszy krok. Dostaję odpowiedzi na te pytania, które zadaję".
12 listopada 2014, 16:08
Droga/i Uwago, czuję, że się niepokoisz... Pozwól proszę, że pomogę Tobie i tym, którzy ewentualnie poczuli się nieswojo, "nie tak". Kiedy słuchamy własnych myśli - dostajemy ich gonitwę pełną obaw i trosk. Kiedy słuchamy głosu swojego serca, znamy odpowiedzi. Co jest Twoim wyższym "ja"? Masz wolną wolę - od Ciebie zależy które zamierzasz wybrać. Ot i cała tajemnica. Dziękuję za uwagę i życzę Tobie i innym spokoju, bo o niego zawsze chodzi...
P
ptyś
12 listopada 2014, 16:32
Ja nie zauwazyłem we wpisach uzytkownika "Milosc" jakichś niegodziwości , każdemu wolno kroczyć własną drogą poszukując prawdy . A szufladkowanie człowieka jako opętanego jest conajmniej nie na miejscu . Komu niby o tym decydować i przy pomocy jakich kryteriów ? Znajdują się tu wszakże na forum wpisy które znacznie adekwatniej  można by przypisać złemu duchowi . Bo po pierwsze odnajdujemy tu osoby które posiadając własne konto wprowadzają innych w błąd multiplikując nicki nawet w jednym wątku , kłamią w arogancki , bezczelny sposób , i  najistotniejsze - próbują innych doprowadzić do samobójstwa . Czyli dokładnie tak jak robi to szatan . Może to takim osobom należałoby się bliżej przyjrzeć .
P
ptyś
12 listopada 2014, 21:39
Czytając posty użytkownika "Miłość" dotyczące jak choćby ww fragmentów odbierałem je w sposób , w jaki dziś tłumaczy to ta osoba . Przede wszystkim jako wewnętrzny imperatyw patrzenia sercem , a nie wyłącznie rozumem . Ja przyznam , że bardzo nie lubię jak się kogoś w ten sposób stygmatyzuje i próbuje izolować.  I czyż przykłady z podanych wyżej odnośników przez Ciebie wszak zaordynowane uzasadniają tezę wytłuszczoną na wstępie ? Ja twierdzę , że absolutnie NIE .
13 listopada 2014, 00:04
Ptyś, dziękuję Ci za wsparcie.
A
Andrzej
13 listopada 2014, 12:15
Cała Mądrość (prawdziwa, pochodząca od Boga) wynika z umiejętności połączenia serca z rozumem !  Słuchanie serca powoduje często, że działamy emocjonalnie, a emocje mogą nas prowadzić do Boga ... lub na manowce.  Dopiero połączenie emocji/serca z rozumumem tworzy całość i prowadzi rozeznania drogi zgodnej z wolą Boga. 
M
Milosc
13 listopada 2014, 13:15
Masz rację Andrzeju, dziękuję, że zwróciłeś na to uwagę. Oczywiście, że wszystko jest połączone. Zauważ proszę, że wspominam o gonitwie myśli, które nierzadko przynoszą troski, obawy, niepewność. Martwimy się o to, co może się wydarzyć, choć nie musi. Tworzymy w głowie scenariusze potencjalnych zdarzeń. Kierując się sercem z kolei nasze intencje stają się czyste. I mamy też intuicję, która jest głosem duszy - wiedzą duszy. A tu już potrzeba ogromnej uważności, by ją usłyszeć. I to jest, jak piszesz, doskonałym połączeniem  rozumu i serca.  Z niego płynie cała mądrość prawdziwa, pochodząca od Boga. Dziękuję, Andrzeju.
11 listopada 2014, 19:28
Proszę o wyjaśnienie dot. nurtujących mnie tym razem takich kwestii: 1. Dlaczego grzech cudzołóstwa - jako uznany za ciężki - jest w ogóle odpuszczany jeśli popełniony w trakcie trwania małżeństwa? 2. Dlaczego po złamanej przysiędze małżeńskiej "oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci" tj. po opuszczeniu żony/męża, nadal można przystępować do sakramentów? 3. Dlaczego nie wolno drugi raz wstąpić w związek małżeński jeśli ona i on razem podejmują decyzję o rozstaniu i akceptują założenie nowych związków przez każdą ze stron? Jak pokazuje życie, Bóg nadal sprzyja ludziom skoro odnajdują miłość w innym człowieku...
11 listopada 2014, 19:35
I jeszcze jedna: 4. Dlaczego grzech cudzołóstwa jest tak bardzo wyróżniony podczas, gdy np. grzech zabijania innych, siebie (np. alkoholem, niezdrową żywnością) czy zwierząt (bo z nich szynka i kotlety) już jakby mniej?
A
Andrzej
11 listopada 2014, 20:10
Miłość - znowu to pytanie ? Nikt nie wyróżnia cudzołóstwa ! Ktoś, kto zabija ma grzech ciężki, i ten co cudzołoży ma grzech ciężki. Odejście od grzechu i spowiedź św. uwalnia od grzechu i tego i tego. Cudzołożnik ma inne konsekwencje i inne zadośuczynienie, a inne morderca (np. pójdzie siedzieć)
M
Magdalena
11 listopada 2014, 20:54
…lubisz, żeby się Tobą zajmować, co…
M
Milosc
11 listopada 2014, 21:28
W zajmowaniu się, odnajdujemy siebie. 
M
Magdalena
11 listopada 2014, 22:42
…ok…ale, czy potrzebny Ci do tego cały ODEON…
11 listopada 2014, 23:22
O co tak naprawdę pytasz, Magdaleno?
A
anonim
12 listopada 2014, 03:33
Po raz kolejny widzę że nie potrafisz żyć bez mącenia i choć doskonale wiesz o czym mówisz, to znowu wypisujesz swoje półprawdy spreparowane tak by sączyć kłamstwa. Zupełnie jak szatan - co wyraziście widać w scenie kuszenia pierwszych rodziców. Nie mam zamiaru wdawać się z Tobą w dyskusję, odpowiem więc krótko bo i tak to doskonale znasz. ad. 1. Grzech cudzołóstwa odpuszczany jest nie tylko wtedy gdy popełniony jest w trakcie małżeństwa. I jak każdy inny grzech, aby mógł zostać opuszczony muszą być spełnione tzw. warunki dobrej spowiedzi do których należy m.in. uznanie swojej grzeszności, załowanie popełnienia swoich grzechów, wyznanie tych swoich grzechów oraz mocne postanowienie nie popełniania ich więcej. ad. 2. Po złamanej przysiędze małżeńskiej, tak samo jak i po każdym innym grzechu ciężkim nie można przystępować do Komunii św póki się nie dokona Spowiedzi św. i nie uzyska rozgrzeszenia. Po spowiedzi zakończonej uzyskaniem rozgrzeszenia można przystępować do Komunii św. dokładnie tak samo jak i po spowiedzi i rozgrzeszeniu z popełnienia innych grzechów. ad. 3. Nie wolno drugi raz wstąpić w związek małżeński ponieważ zwyczajnie nie da się zawrzeć małżeństwa będąc już w małżeństwie. I żadne "decyzje o rozstaniu" nic tu nie są w stanie zmienić. Twierdzenie że jak pokazuje życie, Bóg nadal sprzyja jest tak ogólnikowe i pojemne, że można pod nie podłożyć przeróżne, wręcz sprzeczne ze sobą stwierdzenia. Bóg kocha każdego, również grzeszników, a więc nie tyle nadal co zawsze sprzyja człowiekowi. Nie oznacza to jednak że Bóg aprobuje to co robi grzesznik i w jakiś szczególny sposób błogosławi grzesznikowi. Równie dobrze i równie idiotycznie  możnaby dowodzić, że skoro Hitler miał kochankę a hitlerowscy zbrodniarze mieli kochające rodziny, to dowodzi to iż Bóg im sprzyjał.
R
Radość
12 listopada 2014, 04:21
czy roślin (bo z nich sałatki)...
M
Magdalena
12 listopada 2014, 11:00
…Ty pytasz, a dostałaś wiele odpowiedzi i wydawało się, że wszystko jest dla Ciebie jasne, … więc nie pytaj od nowa…, dalej popracuj w prywatnym zaciszu…
E
Eilinel
12 listopada 2014, 12:13
Myślę, że jedynym sposobem na osobnika ps. "Milosc" jest ignorowanie tegoż:)
12 listopada 2014, 15:12
Andrzeju, dziękuję za odpowiedź na pytanie czwarte. Oczywiście masz rację -  chodzi o konsekwencje wszelkich działań i co równie istotne - dostrzeżenie tego, co robimy a nam nie służy, zrozumienie, że to co robimy przeciwko komuś/sobie - robimy tak naprawdę przeciwko sobie/komuś i zmiana a w konsekwencji bycie lepszym człowiekiem od tego, kim byliśmy "wczoraj". Dobrze jest zatem widzieć, że nikt nie wyróżnia cudzołóstwa. Znaczy to ni mniej ni więcej, że tak samo jak ten, który postanawia przestać "z kimś w cudzym łożu sypiać", tak samo inny spożywać mięso zabitego zwierzęcia. Jeszcze raz Ci dziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)
13 listopada 2014, 11:12
Pominę wstęp, który już oboje wiemy, jaki komunikat niesie i podzielę się z Tobą jedną refleksją.   Przyjmując, że spowiedź świadczy o tym, że człowiek bardzo żałuje popełnionego grzechu, chce odbyć pokutę, naprawić wyrządzoną krzywdę i odtąd stać się lepszym…  owszem, dostaje rozgrzeszenie, odbywa pokutę, zadośćczyni Bogu i bliźniemu, a więc spełnia już wszystkie warunki, zmienia się na lepsze i cieszy się Komunią. To wszystko jasne, oczywiste i piękne. Tylko w takim razie, dlaczego ten sam człowiek jak pójdzie powiedzmy za miesiąc do spowiedzi i znów będzie się spowiadał z tego samego grzechu, to znów to rozgrzeszenie dostanie? Czy zatem bardziej stosownie nie byłoby pozwolić mu przystępować do spowiedzi tylko jeden raz z tego samego grzechu? Raz nie byłeś na niedzielnej mszy – ok, więcej tego nie zrobisz, bo nie dostaniesz rozgrzeszenia. Raz nie uszanowałeś rodziców – ok, więcej tego nie wolno ci zrobić, bo j.w. itd. A tak, wychodzi na to, że na pewne rzeczy umownie prawem ludzkim „przyzwala się” do końca życia, a na inne nie…
A
Andrzej
13 listopada 2014, 13:03
Nie bardzo wiem dlaczego tak poważne kwestie jak grzech śmiertelny mieszasz z  jedzeniem kotletów ? Bóg (Stwórca) dał człowiekowi przyzwolenie "korzystanie ze świata przyrody". Problemem jest więc nie to „czy korzystać" ( czy np. wolno jeść mięso), bo na to otrzymaliśmy przyzwolenie, lecz „jak korzystać”. Te wszystkie ideologie stawiające zwierzęta na równi z człowiekiem uważam wręcz za szkodliwe. Z czasem "obrastają" w jakieś pseudofilozoficzne teorie, stają się powoli pseudoreligiami, a wypowiedzi zwolenników przypominają czasami wykład teologiczny.  Ja uważam, że nie jest ważne co jesz , lecz - kim jesteś  i jaki jesteś ? To jest przedziwne, że w naszych czasach tyle mówimy o zwierzętach, nawet karpie doczekały się większego zainteresowania  ... niż głodujące dzieci w Afryce, niż bezdomni , chorzy, cierpiący. Żeby nie było jakiś niejasności - jestem za rozumnym i moralnym korzystaniem z przyrody...  ale ludzie czekaja na leczenie, zabieg czy konsultacje u specjalisty całymi latami (wiem to z autopsji) - czy to normalne ?  Kilka miesięcy temu we Francji  lekarze weterynarii postanowili uśpić chore słonie. Podpisywano protesty, były marsze i pikiety w obronie chorych słoni. Jakie to nieludzkie - krzyczeli obrońcy zwierząt ! Tymczasem ... w wielu krajach Europy (także w Polsce) - zabija się chore nienarodzone dzieci, eutanazji poddaje się ludzi starych i chorych.... i jakoś nie słychać protestów ! Co więcej - przedstawia się to wszystko, jako dobrodziejstwo i zdobycz demokracji. 
A
anonim
13 listopada 2014, 21:31
To że to co Ciebie dotyczy odczytujesz tak by odbić ping-ponga i nie dokonywać autorefleksji świadczy jedynie o Tobie. I jedynie sobie w ten sposób szkodzisz. Skoro twierdzisz, że dla Ciebie wszystko jasne, oczywiste i piękne, gdy ktoś spełnia tzw warunki dobrej spowiedzi, to nie rozumiem czego jeszcze nie rozumiesz... Gdy przyjdzie za miesiąc i znów będzie się spowiadał z tego samego grzechu to znowuż rozgrzeszenie dostanie wyłącznie(!) wtedy gdy będzie szczerze żałował i szczerze chciał się poprawić! Czy lepiej byłoby pozwolić przystępować do spowiedzi tylko jeden raz z tego samego grzechu? Nie, nie byłoby lepiej. Bo ktoś kto zgrzeszyłby drugi raz byłby już przekreślony choć ciągle starał się poprawić. Przy takim stawianiu sprawy to ja się Ciebie pytam: a dlaczego w ogóle pozwalać na kolejną spowiedź? Co to za różnica czy zgrzeszy tak czy siak? Przecież istotne jest to, że zgrzeszył! Nie rozumiem jednak w jaki sposób wyszło Ci, że na pewne rzeczy przyzwala się do końca życia a na inne nie? Niby na co się wg Ciebie przyzwala a na co nie przyzwala?
13 listopada 2014, 22:56
Tak, wiem, że w Ewangelii jest przyzwolenie na jedzenie mięsa jednak kłóci się to z przykazaniem "nie zabijaj" - tym bardziej, że wiemy w jak okrutny sposób zabija się zwierzęta. Porównując ze sobą wszystkie bolączki tego świata, zawsze pozostanie dyskomfort. Traktujmy je zatem  z osobna żadnej nie ujmując, żadnej nie wywyższając.
13 listopada 2014, 23:00
Przyzwala się m.in. na powyższe. Nie przyzwala się na odnalezienie miłości w innych ludziach również.
A
anonim
14 listopada 2014, 08:42
Zwyczajnie kłamiesz, z premedytacją kłamiesz :-( ps Proponuję Ci abyś swoją perwersyjną metodę czytania odpowiedzi zastosowała do tego co sama do mnie napisałaś.
A
Andrzej
14 listopada 2014, 08:52
Chyba żartujesz ? Jesteś dzieckiem Boga i posiadasz nieśmiertelną Duszę.  Przykazanie "nie zabijaj" (tak jak i inne Przykazania Boże) odnoszą się tylko do ludzi.    Bóg dał na pustyni Izraelitom Dziesięć Przykazań  (aby byli szczęśliwi i żyli z Bogiem w zgodzie) ...i  dał im też przepiórki , aby je zjedli a nie hodowali !   Jak sobie pozostałe Przykazania w odniesieniu do zwierząt (a dlaczego nie np. jeszcze roślin ?) - ostatnio naukowcy odkryli, że przed zrywaniem, ścinaniem się (w jakiś sposób) bronią. 
14 listopada 2014, 12:32
Andrzeju, masz prawo oczywiście przyjmować to we właściwy dla siebie sposób. Ja odbieram "nie zabijaj" i w stosunku do ludzi i w stosunku do zwierząt, ponieważ wiem, że czują. A przy tym akceptuję wolną wolę drugiego człowieka.
14 listopada 2014, 12:40
Zastanów się proszę dlaczego odmienne zdanie (inne niż Twoje) uznajesz za kłamstwo. Podaj mi proszę jedno zdanie, w którym to, co napisałam do Ciebie przypuszczasz (?), że nie stosuję do siebie.
M
Magdalena
14 listopada 2014, 14:04
…Pan Bóg stworzył tylko człowieka na swój obraz i podobieństwo…dał mu wolną wolę, jak zauważyłaś … Ani zwierzęta , ani rośliny nie mają wolnej woli, …one nie mogą pokonać swoich popędów… Dekalog nie może ich dotyczyć.
14 listopada 2014, 14:43
Magdaleno, Bóg tchnął wolną wolę w całe swoje stworzenie, nie tylko w człowieka.
M
Magdalena
14 listopada 2014, 15:16
...doprawdy, jak do tego doszłaś ?
14 listopada 2014, 15:32
Kto szuka - znajduje.
A
anonim
14 listopada 2014, 16:11
I znowuż zwyczajnie kłamiesz. Z premedytacją, perfidnie kłamiesz :-( Bo nieprawdą jest Twoja insynuacja, iż Twoje odmienne zdanie niż moje uznaję za kłamstwo. Najpierw, usiłując dowodzić niesłuszności braku możliwości rozgrzeszenia osób nie żałujących swoich grzechów i nie zamierzających się z nich poprawić, usiłowałaś dowodzić że jakieś inne niż cudzołóstwo grzechy mają "przyzwolenie". Stwierdziłaś: "A tak, wychodzi na to, że na pewne rzeczy umownie prawem ludzkim „przyzwala się” do końca życia, a na inne nie…" A gdy zapytałem: "Nie rozumiem jednak w jaki sposób wyszło Ci, że na pewne rzeczy przyzwala się do końca życia a na inne nie? Niby na co się wg Ciebie przyzwala a na co nie przyzwala?" To odpowiedziałaś: "Przyzwala się m.in. na powyższe. Nie przyzwala się na odnalezienie miłości w innych ludziach również." Czyli po raz kolejny pisząc nieprawdę, że pozwala się na różne grzechy, ale nie pozwala się na miłość; a więc po raz kolejny ukrywając prawdziwą przyczynę braku rozgrzeszenia (brak żalu i woli poprawy) i podają w jej miejsce fałszywe powody w postaci rzekomego nie pozwalania na odnalezienie miłości. I gdyby to było pierwszy raz, to jeszcze możnaby mówić o jakimś nieporozumieniu. Ale po tylu komentarzach i wyjaśnieniach nie da się już mówić o nieporozumieniach i należy nazwać rzecz po imieniu, że zwyczajnie świadomie, z premedytacją, perfidnie kłamiesz. I mówię że kłamiesz nie dlatego że masz inne zdanie ale dlatego że świadomie piszesz nieprawdę.
14 listopada 2014, 16:51
Przypisując komuś kłamstwo, proszę poszukaj najpierw w sobie odpowiedzi dlaczego uważasz, że ktoś kłamie. Zastanów się również, dlaczego zauważyłeś jedynie "nie pozwala się na miłość"  i jednocześnie dlaczego pominąłeś kluczową część mojej wypowiedzi "nie przyzwala się na odnalezienie miłości w innych ludziach również". W ostatnim zdaniu czytam "I mówię że kłamię nie dlatego że mam inne zdanie ale dlatego że świadomie piszę nieprawdę."
14 listopada 2014, 16:58
Kiedy zrozumiemy siebie, zrozumienie innych pójdzie w parze. Życzę Ci tego Anonimie, ponieważ sama cenię zrozumienie.
A
anonim
14 listopada 2014, 17:18
Przecież napisałem Ci co jest podstawą do mojego twierdzenia, że kłamiesz. I nie zakwestionowałaś tego. Więc po raz kolejny kłamiesz udając że nie rozumiesz. Nie musisz mi co rusz przypominać o swojej perwersyjnej technice czytania przypisującej wszystkim to co Ciebie dotyczy.
14 listopada 2014, 18:11
Anonimie, cieszę się, że mogę przestać przypominać. Ufam, że pomogłam. Jak nie teraz, to zauważysz wkrótce. (Tak, czytaj - "ja zauważę, ufam" ;) )
14 listopada 2014, 19:27
Głoszę Prawdę. Każdy może mieć swoją i ja to uszanuję.
M
Magdalena
14 listopada 2014, 20:40
Jeszcze nie znalazłaś tego, Kogo szukasz…
M
Milosc
15 listopada 2014, 10:56
Magdaleno, sądząc doświadczenia drugiego człowieka, tak naprawdę sądzimy swoje. Z całego serca i z całej duszy życzę Ci odnalezienia przede wszystkim siebie. Dusza wie, serce słucha.
M
Magdalena
15 listopada 2014, 11:23
…zatem osądziłaś swoje doświadczenia..., bo ja znalazłam to, czego szukałam!
15 listopada 2014, 11:37
Powiedz proszę, czego ostatnio kumuś życzyłaś?
M
Magdalena
15 listopada 2014, 16:56
…Łask Bożych...przyjacielowi...
15 listopada 2014, 18:19
Pięknie. A wiesz dlaczego Mu tego życzyłaś?
15 listopada 2014, 22:52
Życzyłaś Mu łask Bożych dlatego, że sama uważasz je za cenne. Życzenia dla kogoś, to potwierdzenie nie braku czegoś, ale właśnie uznania ich wartości. Pozdrawiam Cię, Magdaleno i życzę prawdziwie budujących spotkań takich, jakie Cię doprowadzają do zauważenia Czystości Intencji.
M
Magdalena
15 listopada 2014, 23:29
…Jedynie Pan Bóg zna nasze intencje…, jeśli nie są czyste, są fałszywe albo są formułką grzecznościową…
M
Milosc
16 listopada 2014, 06:09
Magdaleno - Ty znasz swoje intencje.
M
Milosc
16 listopada 2014, 12:19
Andrzeju, podzielę się z Tobą jeszcze tym fragmentem: "Na końcu rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego Nam, aby panował nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi!... Po czym błogosławił im, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną: abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelką istotą żywą, która chodzi po ziemi" (1,26-28). „Abyście panowali” na wzór Boga Dawcy i Opiekuna. Człowiek stworzony na Jego obraz pogłębia rozumność i dobroć dzieła Bożego, staje się opiekunem stworzeń. Panowanie  Boże nad stworzeniem to panowanie łaskawe i opiekuńcze - to dawanie, nie odbieranie.
M
Magdalena
16 listopada 2014, 12:53
Ja piszę „Pan Bóg”…, a Ty zastępujesz Boga sobą.
16 listopada 2014, 15:11
Ty piszesz Pan Bóg, a ja piszę Ty. Bądź uważna, Magdaleno.
X
xyz
11 listopada 2014, 16:29
Pan Marcin niezbyt jasno kwalifikuje popelniane grzechy ktore nie moga byc przebaczone. Z toku wpowiadanych mysli o udzielaniu Komunii Sw.osobom zyjacym w powtornych zwiazkach malzenskich,mialoby wynikac, grzech ten,jak Pan przyznaje,nie jest grzechem przeciwko Duchowi Swietemu. Na zamieszczonej podobiznie panskiej,nie widac koloratki.Dlatego chce zapytac,czy wzajemne skladanie przysiegi malzenskiej z przywolaniem Ducha Sw. i pozniejsze odstapienie od slubu dwojga osob,nie podpada pod przywolane srogie zastrzezenie.Czyzby Duch Sw. swiadek wzajemnych  slubow,Pani i Pana oczywiscie,  mial pojsc w" odstawke" ?
P
Przemek
11 listopada 2014, 19:17
To jest dosyć nowatorska teologicznie interpretacja grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. I groźna. Ślubowałeś (aś) przed Bogiem miłość. Poprosiła Cię żona o sprzątnięcie po obiedzie i odmówiłeś? A może nie przytuliłaś męża, gdy potrzebował? Czyli grzech, złamana przysięga i... do piekła?
B
bratPolak
11 listopada 2014, 12:37
Bierzcie i jedzcie . To jest ciało moje. - powiedział Jezus i podał chleb Judaszowi, o którym wiedział, że żyje w grzechu - już zdradził! A co na to wy - bardiej święci niż papież?: - komunia dla rozwodników żyjących w grzechu, to zanegowanie nauczania Jezusa! A może czas przyjąć do wiadomości, że komunia św. nie jest ustanowiona jako nagroda za... zachowanie VI przykazania? A czemu nie uwierzyć w Miłosierdzie, które chce się dawać w Eucharystii  na wzmocnienie - także - dla Niesakramentalnych żyjących w tęsknocie i w komunii z Bogiem, często bliżej niż ci -"uprawnieni"?
K
KiT
11 listopada 2014, 14:00
Napisał JPII, że Bóg powierzył zbawienie ludzi ludziom, jednak jak sądzę człowiek człowiekowi bardziej wilkiem niz BÓG, który jest Miłością 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
11 listopada 2014, 14:16
A czemu nie uwierzyć w Miłosierdzie, które chce się dawać w Eucharystii  na wzmocnienie - także - dla Niesakramentalnych żyjących w tęsknocie i w komunii z Bogiem, często bliżej niż ci -"uprawnieni"? Twoje pytanie jest zupełnie nielogiczne: Jeśli niesakramentalni żyją w bliższej komunii z Bogiem, to za czym tęsknią? Odpowiedź: oni nie żyją w komunii z Bogiem, tylko w silnej komunii ze sobą. A jeśli mimo to tęsknią za Bogiem w Eucharystii, to znaczy, że jest dobro większe niż związek z drugą osobą. Bóg pragnie miłości ponad wszystko, co jest stworzone (będziesz miłował Pana Boga swego z calego serca swego, z całej duszy swojej, z całej mocy swojej ...). Źle wybieracie, mimo upomnień i mimo głosu sumienia. Wasz wybór w wolności (niestety, bez odpowiedzialności za siebie i innych). W czym Eucharystia ma wzmacniać niesakramentalny związek? Jeśli związek dwóch osób, z których przynajmniej jedna była związana sakramentem małżeństwa, Pan Jezus nazwał wyraźnie cudzołóstwem, to na pewno nie będzie mu błogosławil i wzmacniał go. Nie może Sam Sobie przeczyć. Pora zacząć czytać Ewangelie ze zrozumieniem.
A
anonim
11 listopada 2014, 17:40
@bratPolak, jak widać, do obrony niegodziwego celu pozwalasz sobie na tak niegodziwe środki jak fałszowanie treści Ewangelii! Po pierwsze, w żadnej z Ewangelii nie ma stwierdzenia: "Bierzcie i jedzcie . To jest ciało moje. - powiedział Jezus i podał chleb Judaszowi". A więc kłamiesz. A po drugie, Twoje stwierdzenie: "o którym wiedział, że żyje w grzechu - już zdradził!" jest kolejnym kłamstwem, gdyż Judasz jeszcze nie zdradził i Ewangelia jednoznacznie informuje, że dopiero po wieczerzy poszedł ii zdradził. Jezus wyraźnie powiedział (Mt 26,21): "A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi." - dopiero zdradzi, a nie że już zdradził. Kłamstwem jest również twierdzenie, że Judasz żył w grzechu. To że ktoś grzeszy wcale nie upoważnia jeszcze do orzekania że żyje w grzechu. Równie dobrze możnaby orzec że wszyscy apostołowie, ze św. Piotrem na czele żyli w grzechu, no bo przecież nie byli bez grzechu. A i św. JPII żył w grzechu. Przez przypadek sam jednak potwierdziłeś że cudzołożący rozwodnicy żyją w grzechu - a to istotne, bo na ogół dowodzicie, że nie żyją w grzechu. cdn
A
anonim
11 listopada 2014, 17:41
cd Trudno jest ustalić chronologię wydarzeń jako że poszczególni ewangeliści na co innnego zwracają swoją uwagę. Na podstawie tekstów Ewangelii nie da się więc jednoznacznie orzec czy Judasz brał udział czy nie brał udziału w tym momencie Ostatniej Wieczerzy, w którym Jezus dawał uczniom swoje Ciało i Krew. Wg Mateusza najpierw odbyło się ujawnienie zdrajcy, a dopiero potem odbyła się Wieczerza (Mt 26,23-26), a wg opisu Jana możnaby natomiast sądzić, że ujawnienie i odesłanie zdrajcy nastąpiło już po Wieczerzy: J 13,26-27: "Jezus odparł: To ten, dla którego umaczam kawałek [chleba], i podam mu Umoczywszy więc kawałek [chleba], wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: Co chcesz czynić, czyń prędzej." Ewangelia Jana informuje nas jednak jeszcze o tym, że po spożyciu kawałka chleba podanego przez Jezusa w Judasza wszedł szatan. Czyżby więc o to Wam chodziło? Aby po przystąpieniu przez cudzołożącego rozwodnika do Komunii św. wstępował w niego szatan? cdn
P
Przemek
11 listopada 2014, 19:48
Polecam https://www.youtube.com/watch?v=i9k90bbBpC8 Jak ktoś nie chce całego słuchać to od 10:50 do 12:40 jest o przebaczeniu paralitykowi wniesionemu przez dach przed Jezusa. Mam prośbę. Zanim napiszecie, że rozwodnikom albo komukolwiek innemu Bóg nie chce przebaczyć jakiegoś grzechu, albo, że Bóg chce i może to zrobić tylko na warunkach określonych dzisiaj w KK... Zanim to napiszecie to posłuchajcie chociaż kawałka albo przeczytajcie Łk 5 17-26.
B
bratPolak
11 listopada 2014, 21:46
...w żadnej z Ewangelii nie ma stwierdzenia: "Bierzcie i jedzcie . To jest ciało moje. (???) a to: Bierzcie i jedzcie. To jest ciało moje. (Mt 25,26) A po drugie, Twoje stwierdzenie: "o którym wiedział, że żyje w grzechu - już zdradził!" jest kolejnym kłamstwem... (???) Wtedy jeden z Dwunastu,imieniem Judasz Iskariota, poszedł do wyższych kapłanów i zapytał"Ile mi dacie(...) I od tej chwili szukał dogodnej okazji, aby Go wydać. (Mt 26,14-16) Cienki  jesteś ze znajomości Ewangelii, mało lotny w pojmowaniu sensu tego, co czytasz, grubiański w formułowaniu wniosków i ...bardziej faryzejski niż chrześcijański, więc lepiej pozostań anonimem. Amen.
B
bratPolak
11 listopada 2014, 22:10
Twoje pytanie jest zupełnie nielogiczne: Jeśli niesakramentalni żyją w bliższej komunii z Bogiem, to za czym tęsknią? Odpowiedź: oni nie żyją w komunii z Bogiem, tylko w silnej komunii ze sobą. A jeśli mimo to tęsknią za Bogiem w Eucharystii, to znaczy, że jest dobro większe niż związek z drugą osobą. Bóg pragnie miłości ponad Napisałem o Niesakramentalnych, którzy żyją w tęsknocie za Bogiem i Niebem, tak jak mogą żyć i tęsknić wszyscy wierzący, a Eucharystia powinna być wzmocnieniem a nie nagrodą - także dlatego, że często ci "uprawnieni" poprzestając na fizycznym przyjęciu Ciała zapominają (albo nic nie wiedzą) o komunii duchowej. Bo gdyby wiedzieli, nie traciliby tyle energii na wypominaniu grzesznikom ich grzechów i pouczaniu papieża, komu to KK może dawać Ciało Chrystusa, bo oni wiedzą lepiej - kogo miał Jezus na myśli mówiąc: Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy... Tak, AGNES, dla ciebie już dawno Pora zacząć czytać Ewangelie ze zrozumieniem.  Powiem więcej - czytać w ogóle ze zrozumieniem. Choć wydaje się to niemożliwe, śledząc Twoje wypowiedzi na różne tematy na Deonie...
A
anonim
11 listopada 2014, 22:15
Skoro pozwalałeś sobie fałszować wypowiedzi Biblii, to nie zaskakuje mnie już że i moje wypowiedzi fałszujesz. I jak wytknąłem Ci iż wbrew Twojej wypowiedzi, w żadnej z Ewangelii nie ma stwierdzenia: "Bierzcie i jedzcie . To jest ciało moje. - powiedział Jezus i podał chleb Judaszowi", to usiłując bronić swojego kłamstwa urwałeś sobie kawałek ze zdania z mojej wypowiedzi i insynuujesz iż twierdziłem, że Biblia nie mówi "Bierzcie i jedzcie. To jest ciało moje." Dziwię się jednak, że tak infantylnie bronisz swojego drugiego kłamstwa, że Jezus wiedział, że Judasz już zdradził. Przecież zacytowałem Ci słowa Jezusa, w których wyraźnie powiedział że Judasz go zdradzi (Mt 26,21): "A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi." - zdradzi - a więc czas przyszły, dopiero zdradzi, a nie zdradził - czas przeszły dokonany, że już zdradził. Nie odróżniasz czasu przeszłego dokonanego od czasu przyszłego? Nie odróżniasz zdradzi od zdradził? Cytat który teraz przytoczyłeś - Mt 26,14-16 również zaprzecza temu co usiłujesz wmówić. Skoro od tej chwili szukał dogodnej okazji aby Go wydać, to znaczy że jeszcze Go nie wydał. Niektóre przekłady tego wersu mówią wręcz że szukał okazji do zdrady. No to kto tu jest cienki ze znajomości Ewangelii i mało lotny w pojmowaniu sensu tego co czyta? I kto tu jest w dodatku grubiański i faryzejski?
B
bratPolak
11 listopada 2014, 23:12
Biedny ślepcze! - w mojej pierwszej wypowiedzi pogrubionym tekstem zacytowałem słowa z ewangelii, dalej - już zwykłym tekstem - zwróciłem uwagę na to, że i Judasz dostał chleb. Za trudne do odczytania ze zrozumieniem? Potem - z uporem maniaka - bronisz poglądu, że Judasz dopiero zdradzi Jezusa, gdy ja napisałem, że Judasz  żyje w grzechu - już zdradził!, bo 2 dni przed Ostatnią Wieczerzą już wziął 30 srebrników za wydanie Jezusa. Podtrzymując to, co już w poprzednim poście napisałem na twój temat, z dobroci serca radzę ci: - anonim! Ty się już nie kompromituj!
B
bratPolak
11 listopada 2014, 23:16
Polecam https://www.youtube.com/watch?v=i9k90bbBpC8 Dziękuję i polecam! Ale ostrzegam: za trudne dla ~anonim, AGNES, TomaszL i im podobnym. Choć też powinni posłuchać...
R
rambo
11 listopada 2014, 23:19
nie wiesz że sam sie kompromitujez? uzywasz słów co ich nie znasz...
B
bratPolak
11 listopada 2014, 23:28
Rambo? Czyli tylko mięśnie? Nie wiesz o czym czytasz, nie wiesz jak pisać, więc lepiej... pakuj.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
11 listopada 2014, 23:44
Pamiętasz taką przestrogę Pana Jezusa: Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. ( Mt 5,25-26 ) Czy wiesz, ile masz drogi przed sobą? Odnieś tę przestrogę do zasadniczego tematu tej dyskusji. Ze swojej strony z serca wybaczam (twoje osądy mojej osoby), proszę o wybaczenie i błogosławię na trud pojednania. Zostań z Panem Bogiem.
A
anonim
12 listopada 2014, 02:56
W żadnej z Ewangelii nie ma nigdzie napisane, że Jezus po słowach konsekracji podał cokolwiek Judaszowi, a jak już Ci wykazywałem, Ewangelie nie podają jednoznacznie czy Judasz był w ogóle na te części Wieczerzy. Tak samo, i Ewangelie mówią i Jezus mówi, że Judasz dopiero ma zdradzić Jezusa, a Ty z uporem maniaka oznajmiasz, że wiesz od nich lepiej że już zdradził, a skoro zdradził to znaczy że żyje w grzechu. I nie dociera do Ciebie że stosując Twoje rozumowanie o absolutnie każdym (łącznie z Tobą) możnaby napisać, że żyje w grzechu. Twój problem polega na tym, że nie odróżniasz swoich interpretacji i urojeń od faktów, a jak Ci się zwróci na to uwagę to dostajesz wprost szału i zaczynasz bluzgać. Ale to Twój problem. Żegnaj. Pokój z Tobą.
B
bratPolak
12 listopada 2014, 08:09
Mimo wszystko, z głębokiej troski o twoje wybujałe ego. zapytam: rozumiesz, co jest napisane w Mt 26: Zdrada Judasza 14 Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów 15 i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam». A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. 16 Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.(podkr. moje) A przede wszystkim - czy przez mgłę upojenia swoją (nie-)wiedzą biblijno - moralną - raczyłeś zauważyć, że głównym wątkiem mojego postu jest to, iż Jezus w Eucharystii chce dawać się KAŻDEMU i tylko ludzie wprowadzili  kryterium "zasług" przed Miłosierdziem?
12 listopada 2014, 08:16
Rozumiem, iż to co piszesz ma dotyczyc każdego grzesznika i każdego grzechu? Morderstw, pedofili.... Dalej, po co więc potrzebny ma być wg. Ciebie Sakrament Pokuty i Pojednania? I jeszcze dalej, po co Tobie potrzebny jest Kosciół, biskupi, Sobory, Synody etc, skoro wiesz jak ma być, a oni wszyscy przez wieki się mylili.
12 listopada 2014, 08:17
"Ale ostrzegam: za trudne dla ~anonim, AGNES, TomaszL i im podobnym. Choć też powinni posłuchać." Jak zwykle....
B
bratPolak
12 listopada 2014, 10:38
Witaj stary, niepoprawny Druhu! Jak zwykle, nie kumasz niuansów i zaraz odpalasz z grubej rury... Właśnie dlatego, że kwestia powtórnego małżeństwa jest nieporównywalna z sytuacją zatwardziałego mordercy, pedofila itp., papież i synod podjęli temat rozwodników w ponownych związkach! Faryzeusze już dawno usłyszeli co trzeba od Jezusa. A ty ciągle głuchy?...
B
bratCzłowieka
12 listopada 2014, 11:20
Przede wszystkim nie można przyjmować Komunii św. w stanie grzechu ciężkiego. Święta Paweł ostrzega: „Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło” (1 Kor 11, 28-30). Ojciec św. Jan Paweł II w encyklice o Eucharystii jasno stwierdza: „Św. Jan Chryzostom z całą mocą swojej elokwencji nawoływał wiernych: »Również ja podnoszę głos, proszę, błagam i zaklinam, aby nie zbliżać się do tego świętego Stołu z nieczystym i skażonym sumieniem. Takie przystępowanie, nawet jeśli tysiąc razy dotykamy Ciała Pana, nigdy nie będzie mogło się nazywać komunią, lecz wyrokiem, niepokojem i powiększeniem kary«”.
B
bratCzłowieka
12 listopada 2014, 11:30
Polecam wizje Anny Katarzyny Emmerich, m.in. wizję Męki Pańskiej, również czytanie innych mistyków, dzienniczek św. Faustyny. Jasno pokazują, co czuje Jezus, (jakie męki odczuwa), gdy ludzie przyjmują Go w sposób niegodny.
12 listopada 2014, 12:10
"Właśnie dlatego, że kwestia powtórnego małżeństwa" Czyli rozmawiamy o sytuacji wdów i wdowców. Ale tutaj sprawa jest przecież oczwista. Katolik zawiera jedno małżeństwo.  "Faryzeusze już dawno usłyszeli co trzeba od Jezusa." Dokładnie tak. Ale choć minęło dwa tysiace lat, to dalej znajdują sie jacyś nowi fayzeusze, wystawiajacy na próbę Pana i zadajacy mu to samo pytanie, na które odpowiedż jest jasna i oczywistwa. " Kto oddali swoją żonę..." Zauważ, iz często osoby majace problem ze swoimi rozwodami są tez mordercami swoich dzieci, swoich rodziców, rodzin. V przykazanie jest dla katolików o wiele trudniejsze do wypełenienia, niż VI. 
P
Przemek
12 listopada 2014, 16:22
Jeśli nie jest dla Ciebie za trudne, to podziel się jakąś refleksją.
B
bratPolak
12 listopada 2014, 19:54
A posłuchałeś?
A
Andrzej
13 listopada 2014, 14:32
Odnosisz się do przeciwników w dyskusji z pogardą. Z ironią nazywasz ich/także mnie "bardziej świętymi niż Papież", a przecież (przynajmniej ja) nigdy nie pisałem, że jestem lepszy. Jestem (jak to wielokrotnie pisałem) za tym, aby nie manipulować przy Przykazaniach Bożych ... a Miłosierdzie ....  zostawmy Bogu - On wie wszystko, zna  każdego z nas, zna okoliczności i przyczyny każdego naszego kroku !  
B
bratPolak
13 listopada 2014, 22:30
Andrzej! To nie pogarda, tylko nazywanie rzeczy po imieniu! Papież i synod nie manipulują przy przykazaniach Bożych - próbują odczytać kierunki w pracy duszpasterskiej KK, które mogą bazować na  Miłosierdziu. Jeśli Ty jesteś Ten Andrzej, to rozumiem, że WSZELKIE złagodzenie podejścia do Niesakramentalnych napawa Cię lękiem. Z całym szacunkiem dla dzieła Sycharu, Kościół MOŻE wskazać inną drogę do Bożego Miłosierdzia...
A
Andrzej
14 listopada 2014, 11:45
Co oznacza  "ten Andrzej"  ? Nie jestem członkiem wspólnoty Sychar.
M
Milosc
14 listopada 2014, 14:32
BratPolaku - dziękuję za link. W odpowiedzi na niego - równie gorąco polecam choćby fragmenty jednego z najlepszych moim zdaniem filmów, jaki kiedykolwiek powstał: https://www.youtube.com/watch?v=PJxKtOwgLdw&index=6&list=RDrpbB6u92e_4 Również "Heaven on their minds" obrazuje to, co zostało powiedziane podczas konferencji A. Szustaka. A słowa Judasza pod adresem Jezusa: "You've begun to matter more Than the things you say." pozostają nadal aktualne... O filmie: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,365
14 listopada 2014, 14:47
Pdyvppl - dziękuję za link. W odpowiedzi na niego - równie gorąco polecam choćby fragmenty jednego z najlepszych moim zdaniem filmów, jaki kiedykolwiek powstał: https://www.youtube.com/watch?v=PJxKtOwgLdw&index=6&list=RDrpbB6u92e_4 Również "Heaven on their minds" obrazuje to, co zostało powiedziane podczas konferencji A. Szustaka. A słowa Judasza pod adresem Jezusa: "You've begun to matter more Than the things you say." pozostają nadal aktualne... O filmie: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,365
P
Przemek
16 listopada 2014, 00:12
Za to masz ode mnie lajka ;-)
S
Staruszek
10 listopada 2014, 10:20
Czytam te komentarze i przyszła mi myśl, że tutaj, tworzycie rozłam w Kościele ! Łatwo zasłaniać sie formułkami z Ewangelii. A gdzie jest Wasze miłosierdzie ? Zapomnieliście o słowach Chrystusa, że MIŁOŚĆ  JEST  NAJWAŻNIEJSZA" !
A
Andrzej
10 listopada 2014, 16:07
Jak kolega poderwie żonę Twojego syna, to będzie cudzołóstwo, czy prawdziwa miłość  ?  Przepraszam z góry za te ostre słowa ! Nie można wszystkiego tłumaczyć w ten sposób , jak robisz  to Ty ! Spójrz ile rozwodów w około  - wszystkie dla nowej "lepszej" miłości. Spytaj kogo chcesz, prawie każdy/a był/a skrzywdzony/a ! A gdzie w tym  jest Miłość do dzieci, odpowiedzialność za wychowanie i zbawienie dzieci i swojego małżonka ?  Miłość nie jest  nigdy nastawiona na "branie", tylko na dawanie !
10 listopada 2014, 23:21
Wspieram Cię... Staruszku. :)
K
Karol
11 listopada 2014, 10:02
Andrzeju - " a gdzie miłość do dzieci ........... " - Rodzice kard. Schobornga - Arcbiskupa Wiednia rozwiedli sie kiedy On miał 13 lat - chcesz lepszego przykładu ???
P
Przemek
11 listopada 2014, 10:24
Bzdurzysz! To co napisałeś jest złe. Podajesz przykład jednego niegodziwego zachowania. Jedengo grzechu. A potem piszesz, że wszystkie rozwody są rzekomo dla nowej miłości i insynuujesz, że wszystkie biorą się z podrywania małżonka naszego, naszego dziecka, naszych rodziców. Pytasz o miłość do dzieci. Znam dorosłe osoby, które mają pretensje do jednego z rodziców, że nie zostawił(a) swojego męża / żony. Pretensje do obojga, że trwali w małżeństwie bez miłości pozwalali aby dzieciom działa się krzywda. Znam baprawdę wiele takich osób. Sam do nich należę. Pytasz o wychowanie dzieci. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że dziecko wychowywane samotnie przez porzuconą matkę zapyta ją gdy dorośnie: Dalczego nie znalazłaś mi drugiego ojca? Co mnie kurna obchodzi, że się bałaś, że będzie taki jak ten pierwszy? Dlaczego tyle razy musiałem być głodny? Naprawdę myślisz, że taki był Boży plan? Pytasz o zbawienie dzieci. Naprawdę wierzysz, że rodzice za to odpowiadają? Potrafisz kogoś zbawić? Potrafisz przeszkodzić w zbawieniu kogokolwiek? To o co Ci chodzi? Pytasz o odpowiedzialność za zbawienie małżonka. To przeczytaj pytania w poprzednim akapicie. Ponadto, Twoje małżeństwo (jeśli je zawarłeś) polega na tym, że ofiarowałeś siebie (swoją miłość, wierność i uczciwość) swojej żonie. OFIAROWAŁEŚ a nie PRZEJĄŁEŚ odpowiedzialność za jej cokolwiek, o zbawieniu nawet nie wspominając. Jak sam piszesz miłość polega na dawaniu.
P
ptyś
11 listopada 2014, 10:49
Czy Ty wychowywałeś sie w niepełnej rodzinie ? Sam piszesz , ze tak , widać też w Twoim pisaniu wiele emocji .Współczuję . Ale sądzę zarazem , że jeszcze wiele wody musi upłynąć w Wiśle , zanim przemozesz w Sobie takie myślenie . Ten głód wszak cię nie zabił , a z czasem stanie się on Twoją ogromną siłą . I nie siłą złości na kogokolwiek za tamten stan , ale siłą wybaczenia . Tyle , ze do tego potrzeba czasu . Pozdrawiam :)
P
Przemek
11 listopada 2014, 10:59
ptysiu, nie pisz o mnie dopóki mnie nie poznasz.
A
A.
11 listopada 2014, 11:23
Bardzo żal mi, że małżeństwo moich rodziców się nie udało, ale jestem szczęśliwa i wdzięczna mojej Mamie że rozwiodła się z moim Tatą, niestety... Ale i jestem wdzęczna im za to, że żadne z nich nigdy nie miało innego partnera. Dla mnie to heroizm czystości, bo doświadczają (każde na swój sposób) bolesnej samotności z tego powodu, ale i wolności i czystego sumienia wobec Boga i przysięgi małżeńskiej. Wdzięczna im jestem za ten przykład dla mnie i dla mojego rodzeństwa.
S
Staruszek
11 listopada 2014, 12:15
Znam sytuacje, gdy po II wojnie światowej sąsiedzi wzajemnie sie wspomagali i nie żądali nic w zamian !  Żadnego "a co ja z tego będę miał", lub "jakoś nie lubię tej mojej sąsiadki i sąsiada". Wszyscy starali się działać tak, by wszystkim wiodło się lepiej. Dzisiaj mamy tyle dóbr, o których nie śniło się po wojnie, że powinniśmy być lepsi, a jesteśmy nie do zniesienia. Z wzajemnoscią utopilibyśmy się w przysłowiowej łyżce wody". Trzeba być dobrym, kłaniać się i odpowiadać dzieciom na ich "dzień dobry". Miłosci uczymy się całe życie, lecz olbrzymia większosć uznaje tylko miłość seksualną, a i to na chwilę. Niby to taka prosta rzecz, a jaka trudna w praktyce. Cóż, trzeba dalej próbować ))
M
Magdalena
11 listopada 2014, 14:39
Twój wpis jest właśnie dowodem na dramatyczne skutki braku Boga i miłości w rodzinie. Nierozwiązane problemy przy braku wiary mogą następnemu pokoleniu, choć oczywiście nie muszą, stworzyć taki obraz małżeństwa jak Ty zaprezentowałeś....Zawierane nie z miłości, a dla zapewnienia bytu, co oczywiście jest bardzo ważne, ale nie na tym polega miłość, na tym polega szantaż finansowy lub jak wolisz … domowy handel „miłością” …
A
Andrzej
11 listopada 2014, 17:07
Po pierwsze ta rozmowa nie toczy się na właściwej płaszczyźnie! Nikt (a przynajmniej ja) nie dyskredytuje nikogo  i nie potępiam !   Uważam jednak, że manipulacja przy Przykazaniach Bożych jest przejawem  pychy ludzkiej (chęcią dopasowania sytuacji człowieka do Boga)  Bóg jest miłości i On będzie zbawiał, kogo zechce !  Dał nam jednak Swoje przykazania i swoje Słowo, które pomagają nam w zbawieniu.  ...i  jeszcze jedno - To, że to 13 -letnie dziecko zostało później kardynałem - to jest Łaska Boża, a nie zasługa rodziców rozwodników (to nie skutek rozwodu) !  ... spytajcie się Kardynała - Czy był szczęśliwy  , gdy rodzice się rozwodzili ?
A
Andrzej
11 listopada 2014, 17:14
Z tym się zgadzam ! Uczmy się prawdziwej Milości (przez duże "M"), życzliwości, szacunku, .... ale nie naginajmy Przykazań Bożych !!! Bóg jest wielki i uzdrowić może każde małżeństwo - NIE WYRĘCZAJMY PANA BOGA i nie próbujmy Go zastępować!
A
Andrzej
11 listopada 2014, 17:42
To co napisałem było odpowiedzią na wpis staruszka, który napisał o zasłanianiu się formułkami z Ewangelii !  Przeprosiłem !  * Ewangelia jest słowem Bożym - a nie wymysłem człowieka i jakimiś formułkami  ! Piszesz,że to co piszę jest złe - dlaczego ? Czy dlatego, że mówię o prawdziwej Miłości, przebaczeniu, trosce, odpowiedzialności za najbliższych ? Czy dlatego, że stoję po stronie Ewangelii ? Jak chcesz wiedzieć, jaka jest siła Sakramentu Małżeństwa i jego znaczenie - to posłuchaj rekolekcje np. Księdza Dziewieckiego. ... cytuję słowa Jezusa :   „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? (...) Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 4-6). „A powiadam wam: »Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu– a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo«” (Mt 19, 9).  Napisałeś - "A potem piszesz, że wszystkie rozwody są rzekomo dla nowej miłości " ... nie wiem czy wiesz co napisałeś  urzywając słowa "rzekomo dla nowej miłości" ... a dla czego - przecież wszyscy piszą, że zrobili to właśnie z prawdziwej miłości !?
P
Przemek
11 listopada 2014, 19:07
Zawierane nie z miłości, a dla zapewnienia bytu, co oczywiście jest bardzo ważne, ale nie na tym polega miłość, na tym polega szantaż finansowy lub jak wolisz … domowy handel „miłością” … To co opisałaś nie powinno być małżeństwem. Małżonkowie ślubują sobie miłość a nie domowy handel. Kościół, do którego należymy oboje pozwala na coś takiego? Jeśli tak, to co zamierzamy z tym zrobić? Twój wpis jest właśnie dowodem na dramatyczne skutki braku Boga i miłości w rodzinie. Nierozwiązane problemy przy braku wiary mogą następnemu pokoleniu, choć oczywiście nie muszą, stworzyć taki obraz małżeństwa jak Ty zaprezentowałeś Masz rację, ale to nie jest żaden obraz tylko FAKTY. To dlatego jest synod o rodzinie.
M
Magdalena
11 listopada 2014, 19:09
Pan Jezus przyszedł na świat, aby dać nam zbawienie, ale również, aby uzdrawiać i uwalniać od złych duchów .... Dzisiaj robi to samo - uzdrawia i uwalnia, abyśmy zaznali szczęścia już tu na ziemi, ale warunek jest jeden, mamy zerwać z przywiązaniem do grzechu.
A
Andrzej
11 listopada 2014, 19:25
... i jeszcz jedno - Ja nie jestem w stanie nikogo zbawić ... ale mogę być dla kogoś świadkiem Ewangelii i mogę dla kogoś być  przyczyną upadku - zgorszenia .   Kiedyś czytałem, że Dusze potępione, które "spadają" do piekła wykrzykują imiona tych, którzy je do tego przywiodły.... niech Bóg ma nas w opiece, abyśmy  byli przyczyną upadku kogokolwiek ...  a szczególnie dzieci !!!!   "kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie". Abyś mnie zrozumiał i nie "walczył ze mną" - Ja nikogo nie potępiam (kim jestem, aby to robić ?). Ja uważam, że sprawę Zbawienia zostawmy BOGU i Jego MIŁOSIERDZIU ! Majstrowanie przy Przykazaniach  -to ludzka pycha ! Zbawienia ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych zależy tylko od Boga !  On jeden zna całą prawdę o każdym człowieku ! 
A
Andrzej
11 listopada 2014, 20:01
Zgadzam się w 100 %
11 listopada 2014, 20:03
Dodam - zerwać w ogóle z jakimkolwiek przywiązaniem.
M
Magdalena
11 listopada 2014, 21:29
Skoro zagrożenie ubóstwem dzieci dla kochającej matki, jak przyznałeś, nie jest przesłanką dla posiadania drugiego tatusia lub nawet dwóch, to tym bardziej opinia społeczna nie może być przesłanką dla życia w konkubinacie…
M
Magdalena
11 listopada 2014, 22:39
... jakiekolwiek przywiązanie jest grzechem.
C
conceal
9 listopada 2014, 12:37
Warto się przyjrzeć, w jaki sposób nakłaniani jesteśmy do porzucenia nauczania Kk i to w tak fundamentalnej i oczywistej sprawie, jako 6. przykazanie. Chrystus mówił o nim bardzo jasno. Mimo to dzisiaj w Kościele wielu to nauczanie podważa. Najlepiej widać to w odniesieniu do kuszenia pierwszych ludzi - modelowej sytuacji skutecznego namawiania do zła. Tam diabeł postawiła pytanie: czy Bóg zakazał wam jedzenia ze wszystkich(!) drzew? Zakaz dotyczył oczywiście owoców tylko jednego drzewa. Nie było to proste kłamstwo, a pomieszanie prawdy, bo zakaz był, z nieprawdą, bo o jedno drzewo chodziło. Ewa idzie na pewien kompromis i dodaje do zakazu dotykanie drzewa. I tu ją szatan ma. Chrystus przedstawia jednak lekarstwo: "Niech mowa wasza będzie tak, tak, nie nie. Co więcej od złego pochodzi." Czyli nawet mały dodatek lub kompromis w sprawie prawdy może prowadzić do zła i to wielkiego. Zauważmy, że od samego początku sporu, jesteśmy poddani subtelnemu przeinaczeni, dokładnie takiemu, jak to z ogrodu Eden. Mówi się nam, że zakaz udzielania komunii dotyczy wszystkich(!) osób rozwiedzionych. To oczywiście nieprawda. Zakaz dotyczy tylko cudzołożników. Jednak wielu obrońców Magisterium to zakłamane sformułowanie przyjmuje.
C
conceal
9 listopada 2014, 12:38
Miłość też wiąże się z prawdą. Nie ma Miłości bez Prawdy, bo Bóg jest Miłością, a Chrystus jest Prawdą. Nieudzielanie komunii cudzołożnikom nie jest wypychaniem ich poza Kościół, ale podyktowane jest troską, żeby do swoich grzechów nie dodali jeszcze cięższego: świętokradztwa. Nie możemy więc się zgodzić z zafałszowanym przedstawianiem pojęcia miłości i naszego stanowiska. Jeśli to zrobimy, przegramy, jak pierwsi rodzice.
K
KiT
9 listopada 2014, 14:17
Zatem, Komunia powinna być przyjmowana tylko przez bardzo, bardzo  nielicznych "prawych" . . trochę się o kłóci z tym, że Jezus przyszedł również do grzeszników, celników i prostytutek, ale myśl - jak chcesz. Walczysz przeciw możliwości spowiedzi dla pogubionych. Czy to dobre? Poza tym pogubieni czasem są z różnych powodów. Jeśli ktoś ichokłamał, że kocha i odszedł, to przecież tego małżeństwa nie ma - czy KK chce czy nie - nie sądzisz?
MR
Maciej Roszkowski
9 listopada 2014, 17:02
Na dodatek często słyszymy nie o Eucharystii, tylko sakramentach - tak jakby chodziło o inne, wszystkie?
MR
Maciej Roszkowski
9 listopada 2014, 17:07
Komunia perzyjmowana jest przez tych, którym odpuszczono grzechy, a nie tych którzy trwaja w grzechu. Ale powiedział Chrystus Pan - powtórzę to kolejny raz-  "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży" I tylko On to może zmienić. Choć wiem, że się to łatwo mówi nie ignoruję ich rozterek i cierpień. Na ile mogłem starałem sie przekonywać swoje dzieci do głębokiego długiego namysłu i wzajemnego poznania przed ślubem. To działa.
A
anonim
9 listopada 2014, 18:32
KiT, po tylu tłumaczeniach i sprostowywaniach, to co ciągle wypisujesz nie da się już inaczej nazywać niż najzwyczajniejszym świadomym i perfidnym kłamstwem! Bowiem absolutnie NIKT nie miał tu nic przeciw możliwości spowiedzi dla pogubionych. Problem leży wyłącznie w tym, że Ty domagasz aby traktować Ciebie jak świętą krowę, domagasz się ekstra przywilejów, marzy Ci się specjalny zestaw wyselekcjonowanych przykazań - bez VI i IX, a więc takich pozwalających Tobie na folgowanie swoim chuciom poprzez bezkarne cudzołożenie. Ale czy tego chcesz czy nie, Twoje małżeństwo istnieje.
10 listopada 2014, 00:25
Anonimie, zwracam się do Ciebie jak do dobrego człowieka, proszę Cię - powstrzymaj się od sądów na rzecz czynienia dobra, które możesz czynić mając w zasięgu ręki.
A
anonim
10 listopada 2014, 01:56
Ciągle usiłujesz ustawiać się na pozycji mentora i wygłaszając różne truizmy lub swoje pseudomądrości usiłujesz prawić maluczkim morały.  Dlaczego jednak nie stosujesz swoich rad do siebie? Dlaczego sama nie powstrzymasz się od sądów na rzecz czynienia dobra, które możesz czynić mając w zasięgu ręki?
P
Przemek
11 listopada 2014, 11:25
w tak fundamentalnej i oczywistej sprawie, jako 6. przykazanie. i oto Kościół zaczyna się dzielić na część zbudowaną na fundamencie szóstego przykazania i część, która fundamentu upatruje gdzie indziej. Grzech cudzołóstwa jest oczywisty. Zasady odpuszczania tego grzechu ustanowione przez KK (a nie przez Chrystusa przecież) w jego różnych formach (prostytucja, okazjonalne lub regularne zdrady małżeńskie, konkubinaty, seks przed ślubem z intencją małżeństwa, małżeństwa cywilne, wolne związki, rozwodnicy w drugich związkach itp. itd.) dla mnie oczywiste nie są. Są tradyzyjne, jesteśmy do nich wszyscy przyzwyczajeni, są łatwe dla KK w nauczaniu i zastosowaniu, owszem. Ale nie są oczywiste. Panie, zachowaj swój Kościół w jedności!
A
A.
11 listopada 2014, 11:30
Każda spowiedź czyni nas prawymi. Ale nie można otrzymać rozgrzeszenia jeśli się nie zrywa z grzechem. A cudzołóstwo to grzech.  Jak można być w komunii z Bogiem, w jedności z Nim, będąc w grzechu ciężkim? On nie jest tyranem, że karze na siłę mieszkać z mężem tyranem, katem itp., chodzi tylko o zachowanie czystości. Kościół dopuszcza nawet białe małżeństwo, ale seks jest dozwolony tylko między mężem a żoną. Poza małżeństem jest grzechem, niestety! Wielu narzeczonych jest sobie wiernych i kochają się piękną miłością, ale czy to jest powód, by pozwolić na współżycie przed ślubem?  Grzeszyć w nadziei miłosierdzia bożego to grzech przeciw Duchowi Świętemu.
A
anonim
11 listopada 2014, 17:51
[...] i oto Kościół zaczyna się dzielić na część zbudowaną na fundamencie szóstego przykazania i część, która fundamentu upatruje gdzie indziej. Grzech cudzołóstwa jest oczywisty. Zasady odpuszczania tego grzechu ustanowione przez KK (a nie przez Chrystusa przecież)[...] --- Nieprawda. Kościół nie zaczyna się dzielić. To jedynie szatan miesza i niektórzy się gubią. Ale stanowisko Kościoła jest jednoznaczne. Cieszę się że jednak przyznajesz, że grzech cudzołóstwa jest oczywisty. Bo wielu zwiedzionych przez szatana i będących jego narzędziami usiłują dowodzić, że nie ma takiego grzechu. Nieprawdą jest jednak że Kościół ustalił jakieś zasady odpuszczania grzechu cudzołóstwa. Bo nie ma żadnych ekstra zasad, są identyczne zasady dla odpuszczania wszystkich grzechów. I zasady te są ustanowione właśnie przez Chrystusa! Zobacz do J 20,23: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.". A więc zasada ustanowiona przez Chrystusa jest taka że to Kościół a nie kto inny decyduje.
P
Przemek
12 listopada 2014, 16:14
Tekst z J 20,23 to przekazanie Kościołowi władzy odpuszczania grzechów, a nie ustalenie zasad. Zasady odpuszczania grzechów ustalił KK, istotnie zmieniały się one na przestrzeni dziejów.
P
Przemek
12 listopada 2014, 16:15
Ale stanowisko Kościoła jest jednoznaczne. Pocztaj wyniki głosowania na synodzie albo ten wątek. Zobaczysz jakie jednoznaczne.
A
anonim
12 listopada 2014, 17:53
Już Ci pisałem, że skoro to Kościołowi przekazano władzę odpuszczania/zatrzymywania grzechów to jest to równoznaczne z ustaleniem naczelnej zasady, że to Kościół a nie kto inny decyduje. Czyż nie tak ustanowił Pan Jezus? Wg Ciebie kogoś innego Pan Jezus ustanowił dla decydowania komu i co, w jaki sposób i kiedy będzie odpuszczone a komu nie? Skoro twierdzisz, że zasady zmieniały się i to istotnie to podaj przykłady tych zmian. Ale konkretnie! Jaką zmianę, kiedy i kto wprowadził. Bo ja twierdzę że zasady nie zmieniały się istotnie.
A
anonim
12 listopada 2014, 18:01
Stanowisko Kościoła jest jedno! I wyniki głosowania na synodzie nie mają tu nic do rzeczy. Tak samo jak i ten wątek. Wygląda na to że nie rozumiesz co to jest stanowisko Kościoła i mylisz je z poglądami osób czy ugrupowań. Stosując Twoje rozumienie należałoby uznać, że z chwilą gdy tylko pojawia się jakaś herezja, to Kościół staje się podzielony na część zbudowaną na ortodoksyjnej nauce i na część zbudowaną na tej herezji! I część Kościoła jest zbudowana na tej herezji. I np. część Kościoła jest zbudowana na herezji negującej boskość Jezusa i Trójcę Świętą oraz duszę nieśmiertelną?
P
pdyvppl
12 listopada 2014, 19:05
Wygląda na to że nie rozumiesz co to jest stanowisko Kościoła i mylisz je z poglądami osób czy ugrupowań. Może ja nie rozumiem, a może Ty. Literalnie stanowisko Kościoła odnośnie tematu wątku czyli przebaczenia grzechu i komunii dla rozwodników jest JEDNO czyli takie jak opisał św. Jan Paweł II w Familiaris Consortio plus odpowiednie punkty KKK dotyczące Sakramentu Pojednania. To stanowisko obowiązuje dziś wszystkich i tu nie ma dyskusji. Praktycznnie, obecny Papież zwołał synod i uruchomił dyskusję nad duszpasterstwem rodziny. Październikowe głosowanie pokazało, że w gronie przewodniczących episkopatów są znaczne różnice zdań i do tego znaczna większość ojców synodalnych opowiedziała się za rozważeniem zmiany praktyki sakramentu Pojednania i Eucharystii dla rozwiedzionych w drugich związkach. Wielu spodziewa się, że po synodzie Papież ogłosi Adhortację, w której potwierdzi obecną lub zmieni tę praktykę.  Literalnie więc stanowisko Kościoła znowu będzie jedno, tyle, że może być inne niż dzisiaj. Używasz mocnych słów. Herezja. Poczytaj może Łk 5 17-26. Tam Chrystus odpuszcza człowiekowi grzech bez zachowania żadnego z warunków, które dziś nakłada KK. Albo sprawdź czy prawdziwe są informacje, że w początkach chrześcijaństwa Ciało i Krew Pańską przyjmowali wszyscy chrześcijanie, bez warunków dopuszczających.
A
anonim
12 listopada 2014, 21:03
Nie ma czegoś takiego jak literalne i nieliteralne stanowisko Koscioła. Takie rozróżnienie wymyślili jedynie ci którzy nie chcą przyznać się iż negują stanowisko Koscioła. I w związku z tym wymyślili sobie, że stanowisko Kościoła to jest stanowisko literalne, czyli takie jakby sztuczne, nieprawdziwe, a to co oni reprezentują to jest stanowisko nieliteralne, czyli takie prawdziwe. Czytałeś Relatio synodi czy znasz je tylko z interpretacji i opinii? Bo ja jakoś nie widzę tych znacznych różnic zdań. Nawet w tym jednym z najbardziej medialnych punktów nie ma tej znacznej różnicy zdań. Bo trudno uznać za tę znaczną różnicę zdań stwierdzenie, że "[...] opowiadali się za nie uogólnianym przyjęciem do stołu eucharystycznego w pewnych szczególnych sytuacjach i pod ściśle określonymi warunkami, nade wszystko, kiedy chodzi o przypadki nieodwracalne i związane z zobowiązaniami moralnymi wobec dzieci, które mogłyby znosić niesprawiedliwe cierpienia.[...]". cdn
A
anonim
12 listopada 2014, 21:04
cd Oczywiście znam Łk 5,17-26. Tyle że wyciągasz z tego fałszywe, niczym nie uzasadnione wnioski. Co Cię upoważnia do twierdzenia, że tamten człowiek nie żałował za swoje grzechy i nie miał mocnego postanowienia nie popełniać ich więcej? Zauważ też że Jezus jednak nie wszystkim odpuszczał grzechy, a jedynie niektórym. I nie sądzisz chyba że robił to wg jakiegoś widzi-mi-się? Nie wydaje Ci się że skoro odpuszczał grzechy tylko niektórym, to jednak musieli oni spełniać pewne warunki? Nie zamierzasz chyba dowodzić, że Jezus odpuszczał grzechy wszystkim jak leci, nawet tym którzy byli tak zakłamani że wcale nie uważali że grzeszą? I nie tylko nie żałowali swoich grzechów ale i nie mieli zamiaru z nich rezygnować? Sądzisz że rozgrzeszanie kogoś kto nie żałuje swoich grzechów i nie ma zamiaru ich zaprzestać w ogóle ma jakikolwiek sens? Przecież nawet gdyby założyć że spowiedź to taki "automat" który bezwarunkowo oczyszcza, to przecież natychmiast po odejściu od tego "automatu", wskutek nie żałowania swoich grzechów i zamiaru ich kontynuowania delikwent natychmiast spowrotem stawałby się "brudny". cdn
A
anonim
12 listopada 2014, 21:05
cd Rzuciłeś wyświechtany slogan, że to Kościół zmieniał zasady istotnie na przestrzeni dziejów. Zażądałem więc od Ciebie przykładów tego dowodzących. Nie podałeś ich - bo oczywiście nie byłeś w stanie ich podać skoro jedynie rzuciłeś slogan ukuty przez przeciwników spowiedzi. Ale zamiast do refleksji, pobudziło Cię to do odwrócenia kota ogonem. I poleciłeś mi abym to sprawdził kolejne Twoje slogany. A znowuż nie masz racji. Bo wszyscy ówcześni chrześcijanie najzwyczajniej spełniali te warunki. Zobacz sobie jak wyglądały początki chrześcijaństwa w Dz 2,42-47: "42 Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie. 43 Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. 44 Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. 45 Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. 46 Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. 47 Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia." Dz 4,32-35: "32 Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. 33 Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. 34 Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je 35 i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby." Nie zamierzasz chyba twierdzić, że ci w/w żyli w ciężkich grzechach, bez łaski uświęcającej, nie żałując swojej grzeszności i nie zamierzając się poprawiać. A jak później trafiał się ktoś kto ciężko zgrzeszył to był karnie wykluczany z liturgii! A więc nie mógł przystępować do Komunii gdyż nawet do liturgii nie był dopuszczany. I ponownie dopuszczany był dopiero gdy wyraził skruchę i odpokutował!
P
Przemek
13 listopada 2014, 23:37
Kurna, jeśli: przyjęcie [rozwodników w ponownych związkach] do stołu eucharystycznego w pewnych szczególnych sytuacjach i pod ściśle określonymi warunkami, nade wszystko, kiedy chodzi o przypadki nieodwracalne i związane z zobowiązaniami moralnymi wobec dzieci, które mogłyby znosić niesprawiedliwe cierpienia. nie jest znaczną różnicą zdań, to o czym jest ten wątek?
P
Przemek
13 listopada 2014, 23:47
Sądzisz że rozgrzeszanie kogoś kto nie żałuje swoich grzechów i nie ma zamiaru ich zaprzestać w ogóle ma jakikolwiek sens? Naprawdę sądzisz, że Chrystus nie cierpiał i nie umarł za te grzechy? Czyżby zatem część jego cierpienia nie miała sensu? Czyżby musiała się zmarnować? Czyżby Bóg nie był mocen odpuścić każdemu, w każdej sytuacji? Czyżby nie był Wszechmogący?
A
anonim
14 listopada 2014, 06:50
Nie czytasz ze zrozumieniem albo manipulujesz i fałszujesz. Czym innym jest rzeczywiście znaczna różnica zdań reprezentowana przez dyskutantów w tym wątku, a zupełnie czym innym jest różnica zdań pomiędzy uczestnikami synodu. Nie ma znacznej różnicy zdań w opowiadaniu się "za nie uogólnianym przyjęciem do stołu eucharystycznego w pewnych szczególnych sytuacjach i pod ściśle określonymi warunkami, nade wszystko, kiedy chodzi o przypadki nieodwracalne i związane z zobowiązaniami moralnymi wobec dzieci, które mogłyby znosić niesprawiedliwe cierpienia." Natomiast jest znaczna różnica zdań gdy niektórym na forum marzy się aby generalnie "darować" cudzołożnikom VI i IX przykazanie i dopuścić Komunię św. dla wszystkich cudzołożników, również tych nie żałujących swojego cudzołożenia i nie zamierzających z niego zrezygnować Porównanie tego co wytłuściłeś z tym czego nie wytłuściłeś daje dobry obraz tej różnicy.
A
anonim
14 listopada 2014, 06:57
Naprawdę sądzisz, że Chrystus nie cierpiał i nie umarł za te grzechy?  Czyżby zatem część jego cierpienia nie miała sensu? Czyżby musiała się zmarnować? --- Nieprawda. Nic takiego nie sądzę. Czyżby Bóg nie był mocen odpuścić każdemu, w każdej sytuacji? Czyżby nie był Wszechmogący? --- Bóg jest wszechmogący i jest mocen odpuścić każdemu, w każdej sytuacji! Ale Bóg szanuje ludzką wolną wolę i nie zamierza jej łamać, więc nikogo nie jest w stanie zbawić na siłę wbrew jego woli! A więc może to zrobić tylko wtedy gdy ten ktoś Mu na to pozwoli! Gdy żałuje swoich grzechów i pragnie z nimi zerwać! Jeżeli grzesznik nie żałuje i nie zamierza zmienić swego życia to zachowuje się dokładnie jak szatan.
P
Przemek
15 listopada 2014, 23:17
Nie ma znacznej różnicy zdań w opowiadaniu się "za nie uogólnianym przyjęciem do stołu eucharystycznego w pewnych szczególnych sytuacjach i pod ściśle określonymi warunkami, nade wszystko, kiedy chodzi o przypadki nieodwracalne i związane z zobowiązaniami moralnymi wobec dzieci, które mogłyby znosić niesprawiedliwe cierpienia." Znowu napisałeś nieprawdę, różnica zdań wyniosła około 104 do 74 (liczby z pamięci). Jeśli to jest nieznaczna różnica to skończmy tę rozmowę. Natomiast jest znaczna różnica zdań gdy niektórym na forum marzy się aby generalnie "darować" cudzołożnikom VI i IX przykazanie i dopuścić Komunię św. dla wszystkich cudzołożników, również tych nie żałujących swojego cudzołożenia i nie zamierzających z niego zrezygnować 1. Ponieważ nie wiem co marzy się niektórym na tym forum, nie zamierzam o tym dyskutować, wspierać ani polemizować. 2. "Nie uogólnianym" wyklucza "generalnie" więc po co bębnisz w klawisze? 3. Żałujący i zamierzający zrezygnować od dawna mają otwartą przez KK drogę do Eucharystii, o nich także nie toczy się spór, więc po co ... 4. Żałujący swoich win w sakramentalnym małżeństwie (które się rozpadło) i będący w nowych związkach i nie zamierzający z tych związków zrezygnować. To o nich rozmawiamy. Tu właśnie jest wspomniana znacząca różnica zdań.
P
Przemek
15 listopada 2014, 23:42
Co Cię upoważnia do twierdzenia, że tamten człowiek nie żałował za swoje grzechy i nie miał mocnego postanowienia nie popełniać ich więcej? To, że nie ma na ten temat ani słowa w Piśmie. Gdyby żal i postanowienie poprawy były ważne dla Jezusa w tej sytuacji, to wierzę, że Pismo by o tym mówiło. Zauważ też że Jezus jednak nie wszystkim odpuszczał grzechy, a jedynie niektórym. Może pamięć mnie zawodzi, ale nie pamiętam z Pisma sytuacji w której Jezus nie odpuśił grzechów komuś, kto o to prosił. Przypomnisz? I nie sądzisz chyba że robił to wg jakiegoś widzi-mi-się? Tak właśnie sądzę. Sądzę, że robił to znając serce człowieka według Swojego Bożego widzi-mi(łosierdzie)-się. Nie zamierzasz chyba dowodzić, że Jezus odpuszczał grzechy wszystkim jak leci, nawet tym którzy byli tak zakłamani że wcale nie uważali że grzeszą? Zamierzam! Uważam, że w świetle tego co poniżej, jest to możliwe. Powiem więcej, patrząc na chronologię wydarzeń u św. Mateusza, Jezus od tego zaczął. Kazanie na górze jest później: Mt 4,24 A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. Nie twierdzę, że KK może zrobić dokładnie to samo. Ale twierdzę, że może robić to znacznie lepiej niż dziś.
P
Przemek
15 listopada 2014, 23:50
A jeśli żałuje?
P
Przemek
16 listopada 2014, 00:07
Rzuciłeś wyświechtany slogan, że to Kościół zmieniał zasady istotnie na przestrzeni dziejów. Zażądałem więc od Ciebie przykładów tego dowodzących. Nie podałeś ich - bo oczywiście nie byłeś w stanie ich podać skoro jedynie rzuciłeś slogan ukuty przez przeciwników spowiedzi. [...] A jak później trafiał się ktoś kto ciężko zgrzeszył to był karnie wykluczany z liturgii! A więc nie mógł przystępować do Komunii gdyż nawet do liturgii nie był dopuszczany. I ponownie dopuszczany był dopiero gdy wyraził skruchę i odpokutował! To prawda. Tyle, że wtedy, do ok. IV wieku, jeśli upadł po raz drugi, to już nie mógł odpokutować. Może te zasady (pokuta i rozgrzeszenie tylko raz w życiu) były najlepsze na tamte czasy. Bardzo wątpię, ale całkowicie nie wylkuczam. Wiem jednak, że dziś mamy inne. Moim zdaniem lepsze. Praktyka sakramentu pojednania zmieniała się więc istotnie. A Kościół trwa. Może więc daj Kościołowi jeszcze z rok chociaż, zanim skrytykujesz zmiany, które na razie są tylko ewentualne, co?
A
anonim
16 listopada 2014, 10:32
Znowu napisałeś nieprawdę, różnica zdań wyniosła około 104 do 74 (liczby z pamięci). Jeśli to jest nieznaczna różnica to skończmy tę rozmowę. --- Albo po raz kolejny wykazujesz się "tylko" brakiem umiejętności czytania ze zrozumieniem albo po raz kolejny niestety manipulujesz i przeinaczasz aby fałszować... Określenie "znaczna różnica zdań", jak sama nazwa wskazuje oznacza że jest znaczna różnica pomiędzy jakimś zadaniem, a innym zdaniem. Twoje określenie: "różnica zdań wyniosła około 104 do 74" jest więc podwójnie absurdalne bo nie dość że nie mówisz o jakiejkolwiek różnicy zdań, to w dodatku, to co podajesz to nawet  nie jest żadna różnica! Ty podałeś jedynie ilość ojców synodalnych wypowiadających się za przyjęciem punktu 52 oraz ilość ojców wypowiadających się za jego odrzuceniem. I różnicę to możnaby sobie dopiero ewentualnie policzyć... ad. 1. Doskonale wiesz, ale wolisz udawać głupiego... ad. 2. Jak nie potrafisz czytać ze zrozumieniem to lepiej sam pohamuj się od bębnienia w klawisze. Nie będziesz musiał potem wykręcać się sianem oznajmiając że Ty nie dyskutowałeś ze mną a tylko tak sobie pisałeś. ad. 4. Nie odwracaj kota ogonem. Warunkiem uzyskania rozgrzeszenia nie jest żałowanie już dawno odpuszczonych wszelkich win ze swojego życia ale o żałowanie tych win z którymi przychodzi się do spowiedzi. Bo przychodzenie do spowiedzi bez żałowania win z którymi się przyszło i brak zamiaru zrezygnowania z ich dalszego popełniania uniemożliwia uzyskanie rozgrzeszenia. I o tym rozmawiamy. To jest to co się marzy niektórym zatrwardziałym w swoim cudzołożeniu cudzołożnikom.
A
anonim
16 listopada 2014, 11:02
To, że nie ma na ten temat ani słowa w Piśmie. Gdyby żal i postanowienie poprawy były ważne dla Jezusa w tej sytuacji, to wierzę, że Pismo by o tym mówiło. --- To że w Piśmie nie ma ani słowa o tym że nie żałował uznajesz za uzasadnienie do twierdzenia, że na pewno nie żałował? I nie widzisz absurdalności takiego "argumentowania"? I oczywiście za niczym nieuzasadnione uznajesz stwierdzenie, że skoro w Piśmie nie ma ani słowa, że nie żałował, to nie można twierdzić że nie żałował? A ja jestem pewien, że odpuszczanie grzechów nie żałującym za nie i nie mających zamiaru ich zaprzestać byłoby takim ewenementem że na pewno Pismo by o tym mówiło! Może pamięć mnie zawodzi, ale nie pamiętam z Pisma sytuacji w której Jezus nie odpuśił grzechów komuś, kto o to prosił. Przypomnisz? --- Jestem przekonany, że mnie pamięć nie zawodzi, ale jeżeli się mylę to przypomnij mi w którym miejscu twierdziłem, że Jezus odmówił jakiemuś proszącemu odpuszczenia grzechów. Przypomnisz? Nadal jednak twierdzę, że Jezus nie wszystkim odpuszczał grzechy, a jedynie niektórym. Gdybym się mylił to jestem pewien, że byś mi to zaraz wytknął i udowodnił że Jezus odpuszczał grzechy wszystkim jak leci, a nie rozpisywał się o swoiich widzi-mi-się. - I nie sądzisz chyba że robił to wg jakiegoś widzi-mi-się? - Tak właśnie sądzę. Sądzę, że robił to znając serce człowieka według Swojego Bożego widzi-mi(łosierdzie)-się. --- Nawet tego nie rozumiesz co oznacza widzi-mi-się? Czy jedynie znowuż manipulujesz i przeinaczasz? Właśnie o to chodzi, że Jezus odpuszczał grzechy nie wg jakiegokolwiek widzi-mi-się ale znając serce człowieka! Nikt nie musiał opowiadać się Mu że żałuje i już tak nie będzie, bo Jezus to wiedział! cdn
A
anonim
16 listopada 2014, 11:04
cd - Nie zamierzasz chyba dowodzić, że Jezus odpuszczał grzechy wszystkim jak leci, nawet tym którzy byli tak zakłamani że wcale nie uważali że grzeszą? - Zamierzam! Uważam, że w świetle tego co poniżej, jest to możliwe. Powiem więcej, patrząc na chronologię wydarzeń u św. Mateusza, Jezus od tego zaczął. Kazanie na górze jest później: Mt 4,24 A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. --- Ciągle się zastanawiam czy to możliwe aby ktoś był aż tak ślepy i głuchy, że aż tak nie rozumie tego co czyta i pisze... Przecież ten cytat który podałeś mówi o tym, że przynoszono do Niego nie wszystkich - jak manipulancko wytłuściłeś - ale wszystkich cierpiących, a On ich uzdrawiał - a nie rozgrzeszał, jak usiłujesz oszukańczo dowodzić!
A
anonim
16 listopada 2014, 11:18
Przecież napisałem wyraźnie. Jeżeli grzesznik żałuje swoich grzechów i pragnie z nimi zerwać to miłosierny Bóg odpuszcza te grzechy. Jeśli chodzi Ci o samo żałowanie bez zamiaru zerwania z grzechem, to przypomina to sytuację gdy ktoś tapla się w szambie i żałuje tego że się tapla ale nie zamierza z tego szamba wyjść i przestać się taplać. Gdyby wylazł z tego szamba to parę wiader wody mogłoby uczyić go czystym, ale skoro nie zamierza wyleźć z szamba, to nawet po wylaniu hektolitrów wody pozostanie oblepiony fekaliami. A więc niemożliwe jest uczynienie go czystym póki siedzi w szambie.
A
anonim
16 listopada 2014, 12:12
To prawda. Tyle, że wtedy, do ok. IV wieku, jeśli upadł po raz drugi, to już nie mógł odpokutować. --- No proszę... To okazuje się, że wbrew temu co początkowo twierdziłeś, jednak nie wszyscy jak leci przystępowali do Komunii... A ci co ciężko zgrzeszyli nawet do liturgii nie byli dopuszczani... Co się tyczy ewolucji praktyki sakramentu pojednania to zupełnie osobna sprawa, nie nadająca się na forum oraz nie mająca nic wspólnego z tematem - twierdziłeś przecież, że zasady odpuszczania grzechów się zmieniały. A zasady pozostawały niezmienione! Niezależnie od praktyk z danej epoki, ZAWSZE wymagano żalu za popełnione grzechy i stanowczego wyrzeczenia się ich. Wbrew Twoim sugestiom, zmiany w praktyce sakramentu pojednania nie polegały na tym, że raz wymagano żalu za grzechy i wyreczenia się ich a raz nie. Różnice w praktyce polegały na tym, że np w pewnym okresie od cudzołożnika wymagano nie tylko żalu za grzech cudzołóstwa i oczywistego wymogu odcięcia się od niego ale jeszcze okresu trzyletniej pokuty w trakcie której pokutnik nie mógł współżyć nawet z własną żoną.
M
Milosc
7 listopada 2014, 07:26
Poproszę tego, kto potrafi mądrze wytłumaczyć, aby odpowiedział na nurtujące mnie pytanie:   Dlaczego  z jednej strony niechwałą  owiane jest przystępować do Sakramentów Kościelnych ludziom będącym w związkach  przed zawarciem małżeństwa i po jego ustaniu, gdy związki te żyją ze sobą w zgodzie i obdarzają się miłością, podczas gdy z drugiej strony  jak najbardziej chwalebne jest przystępowanie do Sakramentów  w trakcie trwania małżeństwa, mimo że to właśnie w nim rodzą się pokusy dopuszczenia niewierności? Dlaczego w sakramentalnym małżeństwie ustanowionym przez Kościół wszelkie popełniane grzechy nieczystości zostają odpuszczone, tyle razy ile się do nich dopuści, podczas gdy każdy inny związek zbudowany na miłości z góry jak dotąd jest naznaczony nieczystością?
OC
ot, ciekawostka
7 listopada 2014, 08:25
Skoro gostek pt "miłość" - jak sam w innym wątku oznajmił - dostaje odpowiedzi od wyższego ja w sobie na pytania, które zadaje, to czemu je tutaj zadaje ? 
M
Magdalena
7 listopada 2014, 10:08
Miłość zawsze pochodzi od Boga.
A
Andrzej
7 listopada 2014, 10:52
* Sakramenty święte stanowią uświęcenie, umocnienie. Wzmacniają więź z Bogiem i działają uzdrawiająco na ludzkie życie - są dla tych, którzy szczerze chcą zerwać z grzechem i iść drogą ku świętości.  * Jeżeli ktoś idzie do spowiedzi i nie zamierza zerwać z grzechem - to ta spowiedź nie jest ważna  - dotyczy to każdego !  * Małżonkowie, których pobłogosławi Bóg, otrzymują tyle "Łask" ile trzeba do wspólnego życia, przezwyciężania kryzysów (nawet zdrady) i zbawienia, są też odpowiedzialni za zbawienie swojego męża, czy żony ! 
M
Milosc
7 listopada 2014, 14:42
Dziękuję Andrzeju za odpowiedź. Pozwól, że podzielę się jak, póki co, to rozumiem. Bóg daje uświęcenie i umocnienie wybranym - tym, którzy świadomi praw i obowiązków złożą przed Nim PRZYSIĘGĘ miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej i jednocześnie z góry, jakby nie ufając ludziom, w to co mówią, pozwala kapłanom na odpuszczanie tyle razy ile trzeba grzechów złamania tej świętej przysięgi - "ot tak, na wszelki wypadek"... Dobrze zrozumiałam? A z drugiej strony osoby, które jeszcze świadomie nie przysięgają lub już świadomie nie przysięgają lub świadome własnych ułomności wolą z szacunku do Boga w ogóle niczego nie przysięgać, pozostają u tegoż samego Boga w niełasce? Nie, nadal nie rozumiem...
7 listopada 2014, 14:51
Wiesz, prawda?
A
Andrzej
8 listopada 2014, 10:48
Bóg daje swoją Łaskę każdemu jako prezent, ale od nas zależy, czy  Łaskę  przyjmiemy, czy "odpakujemy ten prezent", czy wybierzemy inny - od kogoś innego  (najczęściej w ładniejszym opakowaniu ) . "Odpakowanie prezentu" - to np. postanowienie zerwania z grzechem i stanięcie w pokorze i prawdzie - wykonanie  jakiegoś "kroku" w kierunku Boga. Czasami wystarczy powiedzieć  " JEZU CHCĘ" : przebaczyć, naprawić  krzywdy, nie pić, żyć w czystości itd.  Nawet  gdy coś wydaje się sytuacją beznadziejną, to nie raz wystarczy powiedzieć - JEZU sam nie dam  rady - pomóż mi  -przemień, zmień, napraw, uzdrów !  i naj naj ważniejsze PRZYJĄĆ JEZUSA DO SWOJEGO ŻYCIA ! Walka z Bogiem na argumenty, sprzeciw wobec przykazań czy zadawanie pytań - dlaczego to ?, dlaczego tamto ? nie jest postawą przyjmująca. Bóg wie lepiej : co jest dla człowieka lepsze - to nasze złe wybory sprawiają nam najwięcej szkód. Jestem święcie przekonany, że Bóg może nas wyciągnąć z każdego bagna i wyprostować ścieżki naszego życia !
8 listopada 2014, 12:41
W kwestii łaski, życia wg przykazań, oparcia w Chrystusie, bożego miłosierdzia całkowicie zgadzam się z tym, co napisałeś, Andrzeju. Nadal jednak nie daje to odpowiedzi na pytania dotyczące dotychczasowych ustaleń kościelnych...
A
Andrzej
8 listopada 2014, 14:34
Sakrament małżeństwa nie jest ustaleniem Kościoła ale ustaleniem Boga - Jezusa ! Ci, którzy twierdzą, że to doktryna Kościoła w moim przekonaniu się mylą ! Niestety zdarza się, że nawet są to Ojcowie Kościoła.„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.... Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.” (Mt 5,27-32)
8 listopada 2014, 15:46
Andrzeju, nadal nie ma w tym odpowiedzi na postawione przeze mnie na wstępie pytanie - z czego tak po Bożemu wynika brak możliwości przystępowania do sakramentów ludziom kochającym się wzajemnie, szanującym Boga, a jedynie przed Nim nie przysięgającym. Bo zauważ, przysięgając i łamiąc zasady - można dostąpić odpuszczenia grzechu cudzołóstwa, a nie można, gdy się nie przysięga. W takim razie dla Boga jaka jest różnica (o ile w ogóle jest) pomiędzy człowiekiem, który przysięga i potem cudzołoży = jest niewierny swojemu partnerowi, a człowiekiem, który nie przysięga, a wierności dochowuje. Czy Bogu miałoby się jedynie podobać to, że ktoś przed Nim coś przysięga? W dodatku wiedząc jednocześnie jak ułomny potrafi człowiek... Co powiedziałby Bóg w kwestii osób, które po prostu darzą się wzajemnym szacunkiem, darzą szacunkiem Boga, kochają się wzajemnie i kochają Boga?
A
anonim
8 listopada 2014, 16:26
Wypisujesz takie bzdury że aż wątpię czy jest sens Ci odpowiadać... z czego tak po Bożemu wynika brak możliwości przystępowania do sakramentów ludziom kochającym się wzajemnie, szanującym Boga, a jedynie przed Nim nie przysięgającym. --- Nieprawdą jest iż ludzie kochający się wzajemnie i szanujący Boga nie mają możliwości przystępowania do sakramentów, i że jest to w dodatku spowodowane jedynie tym że są przed Nim nie przysięgającymi. Ludzie kochający się wzajemnie i szanujący Boga mają jak najbardziej możliwość przystępowania do sakramentów. Możliwości przystępowania do sakramentów nie mają jedynie ludzie tak bardzo zakochani we własnym egoizmie że stawiający siebie ponad przykazaniami, ludzie tak bardzo nie szanujący Boga że odrzucający Jego przykazania i wręcz negujący swoją grzeszność, nie wyrażając ani żalu za swoje grzechy ani woli swojej poprawy. Bo zauważ, przysięgając i łamiąc zasady - można dostąpić odpuszczenia grzechu cudzołóstwa, a nie można, gdy się nie przysięga. --- To kolejna nieprawda. Żadne odpuszczanie grzechów - a więc i grzechu cudzołóstwa również - nie zależy od tego czy ktoś przysięgał czy nie lecz od tego czy ktoś uznaje swoją grzeszność, żałuje swoich grzechów i wyraża wolę poprawy, czy może nie uznaje tego co robi za grzech, nie żałuje tego i nie zamierza tego zmieniać. I jestem przekonany że to wszystko wiesz, a wypisujesz powyższe kłamstwa aby mącić i jątrzyć :-(
A
Andrzej
8 listopada 2014, 16:39
Przepraszam, ale ja na to już dawno odpowiedziałem. Grzech ciężki (a takim jest cudzołóstwo) jest zerwaniem Komunii z Bogiem bo niszczy miłość lub wiarę  . Spowiedź (ważna !) jest zerwniem zgrzechem i krokiem ,powrotem do Boga, a Komunia święta pieczętuje ten związek, uświęca  - ponieważ Syn Boży przychodzi do czystych serc, podarowując im szansę na nowe, lepsze życie ! 
A
Andrzej
8 listopada 2014, 16:43
Jeżeli naprawdę kocham Boga, to słucham jego przykazań  „Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie !, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie".
A
anka
8 listopada 2014, 16:51
tak to szatanisko w "miłość" się przebrało i zwyczajowo miesza
M
Milosc
8 listopada 2014, 19:34
Dziękuję Ci Anonimie za odpowiedź. Podzielę się czymś z Tobą.  Kiedy widzę słowa jak te na początku Twojej wypowiedzi, czytam je w ten sposób: "Wypisuję takie bzdury, że aż wątpię czy jest sens mi odpowiadać", ponieważ komunikat do drugiego człowieka, to komunikat o sobie samym. Świadomość tego z pewnością ułatwi nam prowadzenie dialogu. Żyjemy Anonimie na jednym świecie, otoczeni ludźmi - rozmawiamy z nimi i wiemy, jakie przeszkody napotykają i z czym się borykają. I jednocześnie jest wielu, którzy niosą pomoc. Próbuję poznać stanowisko osób, które dobrze znają temat i właściwie odnajdują się w relacji człowiek - człowiek, człowiek - Bóg. Kiedy przestanie się widzieć egoizm i stawianie się ponad przykazaniami w ludziach, którzy żyją w miłości a nie otrzymują od kapłana odpuszczenia grzechu "współżycia" (tak przed ślubem jak i po rozwodzie) i przez to są wykluczeni z dostąpienia Pojednania - wtedy dopiero nastąpi Dialog, a z nim Zrozumienie. Co do drugiej części komentarza - zgadza się - grzech cudzołóstwa jest odpuszczany przez spowiedników małżonkom, którzy się tego dopuścili, gdy tego żałują (nawet wielokrotnie). Niestety, póki co niemożliwym do odpuszczenia jest grzech cudzołóstwa tym, którzy odeszli od lub zostali porzuceni przez swoich sakramentalnych małżonków i związali się trwale w miłości z kimś innym. I również jestem przekonana, że jest to powszechnie wiadome, a że dotyka ludzi, to pora się nad tym pochylić.
M
Milosc
8 listopada 2014, 19:39
Czyż miłość nie zmienia wszystkiego? ;)
A
anonim
8 listopada 2014, 22:00
Jeśli chodzi u ułatwienie prowadzenia dialogu to przede wszystkim konieczne jest mniej pychy i nie uważanie się za mądrzejszego od Pana Boga i lepiej od Niego wiedzącego co jest grzechem a co nie i jakie powinny być przykazania. A póki ktoś uważa się za mądrzejszego od Pana Boga i zamierzając Go poprawiać zapiera się że grzech nie jest grzechem to nie ma możliwości dialogu jako że mówi się różnymi językami. Kiedy przestanie się widzieć egoizm i stawianie się ponad przykazaniami w ludziach, którzy żyją w miłości a nie otrzymują od kapłana odpuszczenia grzechu "współżycia" (tak przed ślubem jak i po rozwodzie) i przez to są wykluczeni z dostąpienia Pojednania - wtedy dopiero nastąpi Dialog, a z nim Zrozumienie. --- Kiedy przestanie się stawiać nad przykazaniami to nie będzie się twierdziło, że można sobie wybierać które przykazania są ważne i część z nich można odrzucić jako nieobowiązujące. I nie będzie się twierdziło, że jak ktoś życie w grzechu cudzołóstwa ceni sobie wyżej niż życie z Bogiem to znaczy to że on żyje w miłości. Nie będzie się też wypisywało takich bzdur, że ktoś żyje w miłości ale jest wykluczany z dostąpienia pojednania, podczas gdy on sam siebie wyklucza z możliwości pojednania, zatwardziale zapierając się w swoim grzechu i dowodząc że to nie grzech nie mając zamiaru tego zmienić. A wówczas rzeczywiście możliwy będzie dialog. cdn
A
anonim
8 listopada 2014, 22:00
cd Co do drugiej części komentarza - zgadza się - grzech cudzołóstwa jest odpuszczany przez spowiedników małżonkom, którzy się tego dopuścili, gdy tego żałują (nawet wielokrotnie). Niestety, póki co niemożliwym do odpuszczenia jest grzech cudzołóstwa tym, którzy odeszli od lub zostali porzuceni przez swoich sakramentalnych małżonków i związali się trwale w miłości z kimś innym. --- Pierwsza część Twojej wypowiedzi oznacza że druga część jest nieprawdą. Bo jak najbardziej możliwy jest do odpuszczenia grzech cudzołóstwa tym, którzy odeszli od lub zostali porzuceni przez swoich sakramentalnych małżonków i związali się trwale z kimś innym. Wystarczy gdy tak jak to sama na początku napisałaś, gdy będą tego szczerze żałowali i podejmą szczere postanowienie porzucenia tego grzechu. Niemożliwe do odpuszczenia to jest to jedynie w takich przypadkach w których delikwenci nie żałują i wręcz nie uważają tego za grzech i nie mają zamiaru tego zmieniać.
M
Milosc
8 listopada 2014, 23:50
Anonimie,  z Twojej wypowiedzi  rzeczywiście dla niektórych może wynikać, że uważasz się za niepysznego  (=choć dla bacznego obserwatora wartościowanie mniej czy bardziej potwierdza istnienie) i mniej mądrego czy lepiej wiedzącego od pana Boga choć de facto przyrównywanie się z samym Bogiem (znów wartościując) potwierdza istnienie potrzeby dążenia do Jego wiedzy - zupełnie niepotrzebnie sprawia się wrażenie, że ktoś zamierza Go poprawiać.
M
Milosc
9 listopada 2014, 00:07
Jak zwykle czytam uważnie komunikaty człowieka o człowieku: "Pierwsza część mojej wypowiedzi oznacza że druga część jest nieprawdą". I proszę oto widzę zaprzeczenie samemu sobie - piszesz: "jak najbardziej możliwy jest do odpuszczenia grzech cudzołóstwa tym, którzy odeszli od lub zostali porzuceni przez swoich sakramentalnych małżonków i związali się trwale z kimś innym" i zaraz dodajesz, że mają tego żałować i podjąć decyzję porzucenia swojego partnera = zaniechania miłości. Spójność przekonań w dialogu - do tego dążmy, Anonimie.
A
anonim
9 listopada 2014, 07:09
Natomiast z Twoich wypowiedzi nawet dla niezbyt bacznego obserwatora wynika, że choć sama siebie uważasz za nie-pyszną i nie wartościującą to jednak w rzeczywistości i wartościujesz i uważasz się za kogoś lepszego, za taką co to właściwie odnajduje się w relacji człowiek - człowiek, za taką co to pochyla się nad ludźmi, a uznając cudzołóstwo za wyraz miłości uważasz się za lepiej rozumiejącą przykazania Boże.
9 listopada 2014, 09:06
Anonimie, chodzi o światło, chodzi o zrozumienie, chodzi o dialog. Oboje wierzę, że rozumiemy to w ten sam sposób. Cudzołóstwo to niedochowywanie wierności partnerowi, z którym się wiążemy. Wyrazem miłości jest każdy związek, każda relacja, która oparta jest na szacunku i trosce o drugiego człowieka.
A
anonim
9 listopada 2014, 10:20
Wbrew swoim deklaracjom, chyba jednak nie czytasz zbyt uważnie skoro widzisz zaprzeczenia tam gdzie ich nie ma. I najwyraźniej usiłujesz robić wodę z mózgu sugerując innym że są zaprzeczenia. Bo niby w jaki sposób wymóg żalu za grzechy i postanowienie zerwania z grzechem ma być zaprzeczeniem możliwości uzyskania rozgrzeszenia? Przecież to są standardowe warunki tzw dobrej spowiedzi! I jeśli one nie są spełnione to nie można mówić iż grzech cudzołóstwa jest niemożliwy do odpuszczenia, a należy mówić że to zatwardziałość serca grzesznika nie pozwala mu uzyskać rozgrzeszenia. Niestety, dla dowodzenia swoich fałszywych tez pozwalasz sobie na niegodziwe metody i fałszując moją wypowiedź przypisujesz mi stwierdzenia których nie wygłaszałem. Ja napisałem wyraźnie, że rozgrzesznie z grzechu cudzołóstwa - wbrew temu co piszesz - będzie jak najbardziej możliwe jeśli będą żałować tego grzechu (cudzołóstwa) i podejmą postanowienie porzucenia tego grzechu. A Ty fałszujesz to i twierdzisz iż pisałem o konieczności porzucenia partnera równoznacznym z zaniechaniem miłości. Wg Ciebie, dla uzyskania rozgrzeszenia z grzechu cudzołożenia nie jest wymagane zaprzestanie cudzołożenia lecz rezygnacja z miłości?!? Czyżbyś "tylko" nie odróżniła kopulacji od miłości, czy już jednak wykazywała się złą wolą? I te Twoje fałszowanie i podmienianie pojęć to ma być te deklarowane przez Ciebie dążenie do spójności przekonań w dialogu?
A
anonim
9 listopada 2014, 10:35
Przyjmuję do wiadomości Twoją deklarację że chodzi o zrozumienie i dialog. Jednak biorąc pod uwagę Twoje wypowiedzi trudno mi uznać że tak samo to rozumiemy. Weźmy choćby to jak usiłujesz definować cudzołóstwo. Jakby nie patrzył, to zawsze przy rozumieniu tego pojęcia punktem wyjścia jest małżeństwo. I przy dosłownym rozumieniu mówi się, że cudzołóstwo to zdrada małżeńska polegająca na współżyciu z cudzym małżonkiem, a przy bardziej ogólnym rozumieniu, takim jakie jest w katolicyzmie, cudzołożeniem nazywa się wszelkie współżycie seksualne poza małżeństwem. A Ty małżeństwo podmieniasz sobie na jakiś enigmatyczny związek, i jeszcze na dokładkę, za związek uznajesz coś czego istotą jest właśnie brak związku, czyli konkubinat. I jak tu mówić o takim samy rozumieniu i o dialogu? Czy gęś z prosięciem (obojętnie kto miałby być kim) może dialogować?
K
KiT
9 listopada 2014, 12:23
HEJ MIŁOŚĆ. Próbowałem ostatnio takiej dyskusji: Jak wiemy przekaz Ewangelii można skrócić do dwóch przykazań: Miłości Boga Jedynego i miłości Bliźniego. Więc pisałem o Miłości i o Miłosierdziu. O tym, że jeśli  nie ranisz i nie zdadzasz, ze "starą miłością" jesteś dawno pojednany i rozwiedziony, wiesz, że Ślubowałeś tylko dla tradycji i byłeś niepraktykujący, zostałeś porzucony/-a itd. - to masz moralne prawo żyć  z drugim człowiekiem, kochać i być kochanym. Jednak dla moich oponentów nie ma to wszystko żadnego znaczenia, gdyż mówią że grzeszysz, gorszysz i nie ma dla ciebie innego ratunku niż opuszczenie niesakramentalnej miłości, choćbyś miał porzucić dzieci, nową żone itd. i powrót do "starej" a jak się nie da to życie w samotności. Nierozumiem tej niechumanitarnej postawy. To jakby uważać, że lepszy jest wierzący grzesznik i złoczyńca niż prawy poganin lub nawrócony ale z przeszłością. Mam inne zdanie w tym temacie i trzeba nam modlić się za Papieża Franciszka i Biskupów, by choćby dopuścili niektórych z Tych o których piszesz (chciałbym jak najwięcej) do Sakramentów Spowiedzi a może nawet do Komuni. 
X
x
9 listopada 2014, 13:18
Ktoś nazywający się "miłość" (sic) pisze: "Wyrazem miłości jest każdy związek, każda relacja, która oparta jest na szacunku i trosce o drugiego człowieka". To jest oczywiste kłamstwo. Szczególnie widoczne jest to w "relacjach" jako wyraz "szacunku" w "miłości" u takich np. seksoholików, sodomitów albo genderystów. Nie każdy związek i nie każda relacja oparta na szacunku jest wyrazem miłości. Bo zależy tylko od tego jak sam człowiek subiektywnie i dowolnie zdefiniuje czym jest szacunek, miłość, związek. Chrześcijanina obowiązują definicje znaczeniowe słów i realność wprowadzania ich w życie wynikające z uznania woli Boga. Dlatego przysięga małżeńska składana jest nie tylko drugiemu człowiekowi ale też samemu Bogu. W miłości ma się realizować wola Boga, a nie wola człowieka.
M
Milosc
9 listopada 2014, 13:53
Hej KiT. Zgadzam się z Tobą oczywiście. Widzimy, że obraz, z jakim się w wielu wypowiedziach spotykamy, tak naprawdę wynika z czegoś głębokiego. Całe pokolenia nauczane były w pewien określony sposób, przez stulecia ludzie przyjmowali czyjeś wierzenia i interpretacje. Trudno się zatem dziwić, że ludzie stają w obronie przyjętej wiary czy takichże przekonań. I wiemy równeż, że nie chodzi o to, by nagle wszystko wywracać do góry nogami lecz by zacząć myśleć samodzielnie, a zatem dodawać do swoich przekonań. I tak KiT, święte słowa - wystarczy skrócić przekaz Ewangelii do miłowania Boga, a przez to bliźniego swego jak siebie samego i wszystko wskakuje na właściwe miejsce.... Oboje zdajemy sobie jednak sprawę, z czym to by się wiązało, prawda? ;)
M
Milosc
9 listopada 2014, 14:32
O właśnie - wyjdźmy zatem poza ścisłe definicje, które ktoś ustalił i pozwolił ludziom przyjąć za jedyne właściwe. Wtedy przejdziemy do życia, które w jakimś konkretnym dla siebie celu wybraliśmy tu na Ziemi. Zapomnij na chwilę, że jesteś Chrześcijaninem. Zapomnij na chwilę, że mieszkasz gdzie mieszkasz, zapomnij na chwilę, że coś kiedykolwiek usłyszałeś / przeczytałeś o Bogu. Gotowy? Teraz - znasz uczucie Ci towarzyszące jako dziecku, gdy przytula Cię mama, tata... rozpoznajesz je jako "jest po prostu", bezwarunkowe. Znasz więc tylko to uczucie. Jesteś trochę starszy teraz - spotykasz kogoś innego - jakim uczuciem go obdarzysz? Tym, które znasz oczywiście. Żyjąc miłością bezwarunkową, taką miłością obdarzałbyś każdego napotkanego  bliźniego. A on Ciebie. Czyż nie czułbyś się jak w niebie? Czyż nie taką miłością właśnie słyszałeś, że darzy Cię Bóg? Anonimie, pytanie do Ciebie - czy rozumiesz teraz moje stanowisko odnośnie pojęcia każdy związek, więc też konkubinat? Skoro wiesz, że Bóg kocha Cię prawdziwie i bezwarunkowo, tak samo Ty stworzony na Jego podobieństwo, potrafisz kochać bliźniego miłością prawdziwą i bezwarunkową. W tej miłości pojęcie cudzołóstwo po prostu nie istnieje... Tak gęś z prosięciem jak milosc z anonimem... :)
9 listopada 2014, 14:42
Przecież masz wolną wolę po to, byś mógł realizować wolę Boga. Jak zdefiniujesz Boga, tak zdefiniujesz bliźniego.
BP
bunt przeciw Bogu
9 listopada 2014, 14:54
Tworzenie "streszczających" pustych, emocjonalnych hasełek "Miłości Boga Jedynego i miłości Bliźniego" oraz "Miłosierdzia" wypełnionych uzurpacją woli człowieka w miejsce woli Boga jest działaniem z gruntu szatańskim. Buntem wymierzonym w samego Boga. Moda na bezrefleksyjne hasełka pobudzające i przenoszące emocje, to w prostej linii uczynienie człowieka podatnym na zarządzanie tymi emocjami - czyli na różnego rodzaju manipulacje. To typowo "świecki" wynalazek różnej maści socjotechników i ideologów panowania nad człowiekiem. Tak skrojony przekaz Ewangelii redefiniujący dotychczasową naukę KK, sens i znaczenie używanych słów - tworzy nierealną wydmuszkę dowolnego dogadzania ludzkim subiektywnym chęciom i niepragnieniom, czyli w swej istocie jest zwyczajnym kłamstwem. Właśnie z tego powodu, że fałszuje (zagłusza, redefiniuje) samą rzeczywistość (w tym dobro i zło) wykreowanym nierealnym matrixem narracji. Trzeba doświadczyć i uznać ludzką niedoskonałość, w tym grzeszność wynikającą z grzechu pierworodnego, bo TYLKO WTEDY jest możliwe dostrzeżenie woli Boga (porządku i prawa) w nadziei ratunku w Chrystusie. Nieprzyjęcie powyższego jest upartym trwaniem w woli szatana (pycha)! Największym humanistą dogadzającym we wszystkim człowiekowi jest szatan ! I tak też wygląda ludzka historia jako nieustanna konfrontacja woli Boga z wolą szatana (dobro - zło) w człowieku. Ta konfrontacja jest immanentną i istotną cechą całości ludzkich dziejów i każdego człowieka.
BP
bunt przeciw Bogu
9 listopada 2014, 14:55
Jest jakąś straszliwą manipulacją mówienie, że nie ma różnicy przed Bogiem (znającym przecież doskonale naturę ludzką!) między wytrwałym dążeniem cnotliwego życia (mimo upadków), a uparcie niegodziwym i grzesznym życiem; między dobrą a złą wolą, między zatwardziałym a dobrym łotrem, między świętością a podłością i ostatecznie między samym złem a dobrem! Dzisiejszy świat zupełnie zapomina o tym elementarzu miary obiektywnej - dobra i zła, i chce od razu studiować relacje z Bogiem. Ale bez elementarza nie ma studiów ! Jest za to wielkie niebezpieczeństwo szatańskiej pychy i pogubienia się w relacjach z "Bogiem" stworzonych na obraz i podobieństwo człowieka - poza dobrem i złem. Istnieje wówczas wielkie i realne  niebezpieczeństwo, że takie relacje nie będą się odnosić do Boga! Dobre i uczciwe życie, które wynika ze strachu przed karą lub z troski o nagrodę, nie jest szczytem chrześcijańskiej dojrzałości - ale JEST NIEZBĘDNĄ I KONIECZNĄ PODSTAWĄ na której dopiero można i należy budować relacje z Bogiem. 
X
x
9 listopada 2014, 15:07
Zatem dobrowolnie realizujesz szatańską wolę tak definiując Miłość, Boga i człowieka, a Twój nick jest zwyczajnie szatańską uzurpacją
9 listopada 2014, 15:14
Zastanów się, dlaczego tak to postrzegasz.
AS
apage satanas
9 listopada 2014, 15:34
wszystkiemu co piszesz sam dajesz świadectwo lucyferiańskiej mentalności. 
K
KiT
9 listopada 2014, 15:35
Dla mnie wyżej niż miłość ze strachu jest miłość dla Miłości. Miłosierdzie ze względu na sam fakt a nie z powodu. Miłować tych co Cię miłują, co to za zasługa? Ja BOGA Kocham i Kościół tez, choć nie zawsze sie z KK zgadzam, zwłaszcza w kwestii opuszczonych czy niesakramentalnych, ale to nie stanowi o byciu lub nie chrześcijaninem, prawda? Uważam ze jest wielka różnica w życiu zgodnie z nakazami, bo wtedy żyje sie w Bogu/z nim i żyje sie znacznie lepiej
M
Magdalena
9 listopada 2014, 16:41
Człowiek wiary wierzy, że nie ma innej miłości, niż ta, która pochodzi od Boga…, jeśli nazywasz „miłością” coś, co nią nie jest, możesz popełniać życiowe błędy… Chrześcijanin jest wierny Słowu Bożemu również, aby rozeznać Miłość w zamęcie uczuć, pragnień i powinności…
9 listopada 2014, 17:37
Zgadza się, Magdaleno.
9 listopada 2014, 17:38
Zgadza się, Magdaleno.
9 listopada 2014, 17:43
Komunikat do bliźniego, to komunikat o sobie. Patrz nick ;)
A
anonim
9 listopada 2014, 18:11
KiT, z początku myślałem że jesteś człowiekiem dobrej woli, który usiłuje odnaleźć się w niewątpliwie trudnej dla siebie sytuacji, tak by być w zgodzie z Bogiem. Ale tym co piszesz nieustannie udowadniasz mi coś przeciwnego i coraz trudniej mi zakładać Twoją dobrą wolę. To porażające w jaki sposób negujesz nauczanie Kościoła i wybierasz sobie z niego jedynie to co Ci pasuje oraz w jaki sposób podmieniasz i przedefiniujesz pojęcia dorabiając sobie ideologię do swojego życia. Ciągle zastanawiam się jednak czy Ty jesteś aż tak zakłamany że sam wierzysz w to co piszesz, czy może jednak z premedytacją, perfidnie manipulujesz i kłamiesz rzucając fałszywe oskarżenia na tych co śmieli wytknąć Ci zło. Ciągle nie rozumiem jak można tak kłamać w żywe oczy jak Ty to robisz. I już nawet nie widzę sensu by po raz kolejny sprostowywać te Twoje kłamstwa. Po raz n-ty odniosę się jedynie do tego Twojego notorycznego mówienia o dopuszczaniu do Sakramentu Spowiedzi i Komunii św. NIKT nie zabrania Tobie przystępować do spowiedzi. I te Twoje ciągłe mówienie o niedopuszczaniu do spowiedzi jest upieraniem się przy kłamstwie! To czy możesz dostać rozgrzeszenie to już osobna sprawa. A skoro zapierasz się przy tym, że współżyjąc seksualnie ze swoją konkubiną nie grzeszysz cudzołożąc oraz nie żałujesz tego co robisz i nie zamierzasz tego zaprzestać, to nic dziwnego że nie możesz dostać rozgrzeszenia. I żaden papież nic Ci na to nie pomoże skoro rozporek rządzi Twoim życiem i oznajmiasz że bez seksu nie byłbyś w stanie żyć. Usiłując zrozumieć Twoje myślenie i dojść do jakichś uzgodnień zadałem Ci swego czasu dwa pytania. Ale niestety olałeś je jako niewygodne dla Ciebie. A gdy po pewnym czasie przypomniałem Ci się z nimi to znowuż je olałeś. I taka jest smutna prawda, że nie dociera do Ciebie absolutnie nic co uświadamiałoby Tobie Twoje zakłamanie i obłudę :-(
A
anonim
9 listopada 2014, 18:25
To co usiłujesz lansować Ty, KiT i Wam podobni tak naprawdę wynika oczywiście z czegoś głębokiego. Z niezawinionych (lub zawinionych) powodów nie żyjecie ze swoimi małżonkami, a weszliście w związki pozamałżeńskie. I z różnych powodów nie zamierzacie wycofywać się z nich. Ale nie odpowiada Wam to że to co robicie jest jednoznacznie negatywnie oceniane, gdyż zaburza to Wasze dobre samopoczucie i dobre mniemanie o sobie. Usiłujecie więc zakwestionować i zanegować te negatywne oceny Waszych działań, a w to miejsce dorobić sobie ideologię o złych ludziach, złych księżach i złym Kościele oraz o dobrym Bogu który rzekomo to Wam przyzna rację. Nie jesteście w stanie przyznać, że to Kościół ma rację, a to co robicie jest złem - wszyscy zdajemy sobie sprawę z czym by się wiązało przyznanie że to co robicie jest złem i tkwicie w grzechu, prawda? ;-) Masz rację, wystarczy skrócić przekaz Ewangelii do miłowania Boga i bliźniego jak siebie samego i wszystko wskakuje na właściwe miejsce... ale właśnie dlatego nie jesteście w stanie postawić Boga na pierwszym miejscu a nie siebie... bo wszystko wskoczyłoby na właściwe miejsce i nie byłoby mozliwości zaspokojenia Waszych egoizmów i chuci... prawda? ;-)
A
anonim
9 listopada 2014, 19:44
O właśnie - wyjdźmy zatem poza ścisłe definicje, które ktoś ustalił i pozwolił ludziom przyjąć za jedyne właściwe. --- Jeżeli mamy się wzajemnie dobrze rozumieć to po prostu zmuszeni jesteśmy stosować się do już istniejących, precyzyjnych definicji. Bo najzwyczajniej nie da się porozumiewać bez identycznego rozumienia używanych pojęć. Ale to nie jest tak, że jakiś wszechmocny złośliwiec arbitralnie narzucił ludziom definicje wg swojego kaprysu. Te definicje wyewoluowały i zostały wypracowane przez wieki. I nie może być tak, że ktoś sobie te definicje podmienia jak mu się podoba - bo niby dlaczego mielibysmy przyjąć Twoją wersję a nie moją. Za obupólną zgodą możnaby pouzgadniać inne rozumienie pojęć, ale po co? Byłoby to jedynie kłopotem, gdyż konieczne byłoby dokonywanie obustronnych translacji wszelkich wypowiedzi. Wtedy przejdziemy do życia, które w jakimś konkretnym dla siebie celu wybraliśmy tu na Ziemi. --- Uważasz że to TY wybrałaś sobie życie tu na Ziemi i że zrobiłaś to w jakimś konkretnym dla siebie celu? No to wybacz, ale pleciesz głupstwa, i nie pogadasz sobie o tym ze mną... [...] Anonimie, pytanie do Ciebie - czy rozumiesz teraz moje stanowisko odnośnie pojęcia każdy związek, więc też konkubinat? --- Nie widzę żadnego związku pomiędzy tymi dyrdymałami o uczuciach a rozumieniem pojęcia związek. I w żaden sposób nie zmienia to faktu, że konkubinat to nie jest żaden związek, gdyż życie w konkubinacie to jest właśnie życie BEZ jakiegokolwiek związku. To że między ludźmi zachodzą jakieś relacje to nie znaczy że żyją w jakimś związku. cdn
A
anonim
9 listopada 2014, 19:44
cd Skoro wiesz, że Bóg kocha Cię prawdziwie i bezwarunkowo, tak samo Ty stworzony na Jego podobieństwo, potrafisz kochać bliźniego miłością prawdziwą i bezwarunkową. W tej miłości pojęcie cudzołóstwo po prostu nie istnieje... --- Przede wszystkim, to że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo wcale nie oznacza, że od razu każdy potrafi kochać miłością prawdziwą i bezwarunkową - mało masz w życiu dowodów na to? A co z tego że w miłości prawdziwej i bezwarunkowej cudzołóstwo nie istnieje? My mówimy o konkretnych realnych przypadkach w których to cudzołóstwo właśnie istnieje! Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że Ty po prostu delektujesz się pisaniem... Tak gęś z prosięciem jak milosc z anonimem... :) --- Tym razem lepsze byłoby: gadał dziad do obrazu...
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
9 listopada 2014, 20:22
Dla mnie wyżej niż miłość ze strachu jest miłość dla Miłości. Co za bełkot! Istnieje w ogóle "miłość ze strachu"? Cóż to takiego? Nie używaj słów, których nie rozumiesz.
M
Milosc
9 listopada 2014, 21:01
Krótki cytat ze świętego Pawła (Ga 5, 13-15): "Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli." To, co potępimy, potępi i nas, a to, co ocenimy tym też się staniemy. Dlatego warto zmieniać pewne rzeczy w sobie lub wspierać innych, którzy właśnie tej zmiany dokonują. Pax vobiscum, Chrześcijanie!
M
Milosc
9 listopada 2014, 21:18
AGNES powiedz, boisz się trochę Pana Boga?
9 listopada 2014, 22:13
Widzimy w innych to, co mamy w sobie, Anonimie.
U
UWAGA
9 listopada 2014, 23:04
lucyferiańkiego demonka z przewrotnym nickiem "miłość" pełno wszędzie na deonie. Zawsze gostek zaczyna od ogólnych mentorskich sentencji pod które można wcisnąć wszystko, aby wciągnąć w rozmowę, a później zaczyna się obróbka nadawania nowych znaczeń, aż do ich zupełnego przeciwieństwa. Z demonami się nie dyskutuje. Im trzeba egzorcyzmów.
U
UWAGA
9 listopada 2014, 23:06
lucyferiańkiego demonka z przewrotnym nickiem "miłość" pełno wszędzie na deonie. Zawsze gostek zaczyna od ogólnych mentorskich sentencji pod które można wcisnąć wszystko, aby wciągnąć w rozmowę, a później zaczyna się obróbka nadawania nowych znaczeń, aż do ich zupełnego przeciwieństwa. Z demonami się nie dyskutuje. Im trzeba egzorcyzmów.
10 listopada 2014, 00:39
Uwago, jesteś człowiekiem żyjącym na tym świecie, jesteś Chrześcijaninem=naśladowcą Chrystusa - proszę Cię, byś zaniechał swoich podchodów w doszukiwaniu się niecnych intencji, a zamiast tego skupił się na szerzeniu dobrej nowiny dla ludzkości. Ludzie pragną miłości, ludzie pragną zrozumienia, ludzie pragną zauważenia w nich człowieczeństwa, humanitarnych odruchów. Jest tyle spraw na tym świecie, na które się nie godzimy i jednocześnie jest tyle spraw, na które mamy swój z pozoru drobny acz wielki wpływ. Miłujmy bliźniego i działajmy - o to Cię proszę...
A
anonim
10 listopada 2014, 01:46
Masz nieelegancką manierę wykorzystywania słowa Bożego do wykręcania się sianem. Jak Ci braknie argumentów merytorycznych i nie wiesz co odpowiedzieć, to rzucasz jakiś cytacik wyrwany z kontekstu, ewentualnie uzupełniając go jeszcze o jakieś truizmy lub swoje pseudomądrości. A że nie ma to związku z merytoryczną treścią to już dla Ciebie nie ma znaczenia.
P
ptyś
10 listopada 2014, 20:38
Napisz może coś merytorycznie , a nie powtarzaj wciąż tego samego . Poproszę bez takich osądów z tymi demonami , najpierw trzeba choć trochę poznać demonologię . Dopiero po jakimś minimalnym rozeznaniu każdy stwierdzi ,  że w takich rzeczach trzeba być niezmiernie ostroznym .
P
ptyś
10 listopada 2014, 20:40
Napisz może coś merytorycznie , a nie powtarzaj wciąż tego samego . Poproszę bez takich osądów z tymi demonami , najpierw trzeba choć trochę poznać demonologię . Dopiero po jakimś minimalnym rozeznaniu każdy stwierdzi ,  że w takich rzeczach trzeba być niezmiernie ostroznym .
10 listopada 2014, 23:24
Tak, Andrzeju.
K
KiT
13 listopada 2014, 10:05
Nie należy zapominać, że najważniejszy jest BÓG i ta Miłość wzajemna jest i powinna być źródłem WSZYSTKIEGO, bez tego łatwo wpaść w sidła samouwielbienia, samostanowienia itp. itd. a to już nie pochodzi od Boga o czym zapewne doskonale wiesz.
13 listopada 2014, 23:06
Dokładnie tak, KiT.
NP
na przekór faryzeuszom
7 listopada 2014, 01:09
Bp Athanasius Schneider - na przekór faryzeuszom Kościołowi i światu pilnie potrzeba nieustraszonych i szczerych świadków całej prawdy na temat przykazań oraz woli Boga; całej prawdy na temat tego, co Chrystus mówił o małżeństwie. Dzisiejsi kościelni faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy piastując urzędy biskupie i kardynalskie, w episkopalnych szatach palą kadzidło przed neopogańskimi bożkami ideologii gender oraz konkubinatu, nikogo nie przekonają do gorliwej wiary w Chrystusa oraz gotowości oddania za Niego życia  To, że w samym łonie Kościoła znajdują się ludzie podważający nauczanie Pana Jezusa, stało się faktem jawnym w oczach całego świata dzięki internetowi oraz pracy niektórych dziennikarzy katolickich nieobojętnych na to, co dzieje się z wiarą katolicką, którą uważają za skarb Chrystusowy. Z przyjemnością zauważyłem, że niektórzy dziennikarze katoliccy oraz internetowi blogerzy zachowali się jak dobrzy żołnierze Chrystusa, demaskując stanowiska podważające odwieczne nauczanie Jezusa. Kardynałowie, biskupi i księża, rodziny katolickie i młodzi katolicy muszą sobie powiedzieć: Nie zgadzam się z neopogańskim duchem tego świata, nawet jeśli szerzą go niektórzy biskupi i kardynałowie. Nie przyjmę ich zwodniczego i przewrotnego wykorzystania świętego miłosierdzia Bożego oraz „nowego Zesłania Ducha Świętego”. Odmawiam spalenia kadzidła przed figurą bożka ideologii gender, przed bożkiem powtórnych małżeństw i konkubinatu. Nawet gdyby mój biskup tak czynił, ja tak nie postąpię. Z łaską Bożą będę wolał raczej cierpieć, niż wyrzec się całej prawdy Chrystusowej w kwestii ludzkiej seksualności oraz małżeństwa". CAŁOŚĆ: [url]http://www.pch24.pl/na-przekor-faryzeuszom,31935,i.html[/url]
K
kit
9 listopada 2014, 19:54
Czy uważasz, że Papież jest przeciwny Chrystusowi? Podałeś cytaty z portalu, który sam pisze, że jest konserwatywny. Zauważ, że nikt z piszących nieskramentalnych itp. nie chce aby zmieniono stanowisko KK w kwestii zmiany statusu małzeństwa. Ja osobiście chciałbym, aby KK spróbował zmierzyć się choćby z problemem opuszczonych i z kwestią ponownych małżeństw cywilnych. Można to olać, nie ma problemu, ale olewasz przy okazji całe mnóstwo ludzi, którzy gdyby im pozwolono mogliby choćby w części zostać lepszymi, zaangażowanymi chrześcijanami, czy mają złe pobudki? Czy to jest herezja?
H
hanka
6 listopada 2014, 22:40
A mi się artykuł podoba, bo skłania do takiej jakiejś głębszej refleksji w tym temacie, a taka właśnie jest potrzebna. Dla mnie małżeństwo okazało się takim koszmarem (choćby i nie tylko dlatego, że mąż opuścił mnie w chorobie), iż nie wyobrażam sobie wstąpienia w inny nowy związek. Myślę, że kto raz się mocno zawiódł w tych sprawach, nie powinien się w podobne coś pakować. To jest kwestia szczerości wobec siebie samego i uczciwości wobec siebie. Papież może i chce dobrze, ale brakuje mi tu jakiegoś kierunku; błędy przeszłości nie są do końca wymazywalne. Coś trzeba wynieść, jakąś lekcję z przeszłości. A jak mam walczyć o jakąś ukochaną drugą osobę kosztem Komunii, to wolę Komunię, bo Bóg nigdy nie opuszcza-nawet w śmierci.
6 listopada 2014, 22:59
Zgadza się. Walka o milość jest niepotrzebna. Miłością się Jest, Żyje po prostu. Komunia to Pojednanie.
M
Magdalena
7 listopada 2014, 10:10
Jeśli wybierasz Komunię z Bogiem, bo zawiodłaś się na człowieku, to znaczy, że nie jest to do końca wolny wybór …
M
Magdalena
6 listopada 2014, 21:22
Jeśli zawierzyliśmy siebie Panu Bogu, to znaczy, że jesteśmy przekonani, że człowiek nie może nic bez Boga…, na drugim biegunie są ci, którzy sądzą, że Bóg nie istnieje…, a pomiędzy są ci, którzy uważają, że Bóg wprawdzie istnieje, ale chcą żyć bez Niego w niektórych/wszystkich obszarach życia… Wiemy też, że Pan Bóg kocha każdego człowieka bez wyjątku… stworzył nas w miłości na Swój obraz i podobieństwo, mamy wolną wolę - pracujemy, kochamy, rodzimy… , jeśli nie chcemy, to nie musimy pełnić woli Bożej … Dlatego rozważania nt „miłosiernego wyciągania ręki do osób, które szczerze pragną Eucharystii, ale błędów cofnąć nie mogą” jest wyłudzaniem od gospodarza winnicy zapłaty za pracę, której robotnicy w ogóle nie mają zamiaru wykonać.
A
Andrzej
6 listopada 2014, 10:40
 To nie Bóg i Kościół  Chrystusowy ma przystosować się do świata, tylko świat do Boga  !  Teza stawiana przez autora jest od poczatku  fałszywa ! I tą fałszywą tezę, autor stara się uwiarygodnić stosując "argumentację selektywną" - wybiera ze Słowa Bożego tylko to, co mu się przyda . Chciałem przypomnieć autorowi, że Warunkiem dobrej spowiedzi jest zerwanie z grzechem ! Jezus powiedział do kobiety cudzołożnej : Idź i nie grzesz więcej, czyli idź i zerwij z grzechem , a nie żyj tak jakby nie było grzechu ! Czy  nazywając - trwanie w grzechu - "autentycznym nawróceniem" - nie jest przypadkiem nadużyciem ? . Tu wcale nie chodzi o dyskryminowanie kogokolwiek ! Bóg kocha wszystkich (każdego z nas) i dlatego  dał  nam (każdemu z nas) - PRZYKAZANIA, których przyjęcie w życiu gwarantuje nam  szczęście  na ziemi i szczęście wieczne ! Czy chcecie (odważycie się) poprawiać BOGA !  Pamiętajcie, że nasz Bóg jest Wielki i może wszystko - On może  naprawić to, co dla człowieka nie wydaje się możliwe ! Tylko Go nie zastępujcie !
6 listopada 2014, 23:10
Bóg jest Milością, zatem nie istnieje taki grzech, od którego nie ma odwrotu.
A
Andrzej
7 listopada 2014, 10:29
Zgadzam się !!!! " Bóg jest miłością, zatem nie ma takiego grzechu, od którego nie ma odwrotu"  .... kluczem jest słowo "odwrotu" , czyli odwrócenia się od grzechu, nawrócenia, zerwania z grzechem  - a nie trwania w nim. Zrób krok w stronę Boga ...a ON ZROBI RESZTĘ ! Żyjemy w czasach gdzie słowo grzech wywołuje wręcz paniczną reakcję tzw. "świata".... Dlatego zabrania się mówić : zabijanie nienarodzonych dzieci -  mamy mówić - aborcja, zabrania się mówić : samobójstwo na zlecenie, zabójstwo chorych  czy starych ludzi -  mamy mówić eutanazja (to tak dobrze i naukowo brzmi ), a zwykłe bluźnierstwo i hamstwo - nazywa się  "demokracją, wolnością słowa i wyrażaniem swoich poglądów" . Zauważ o co chodzi  :  diabeł chce byśmy nie używali słowa grzech (bo to sugeruje, że dzieje się coś złego), chce abyśmy nie mieli świadomości grzechu, abyśmy  w nim trwali  ... i w nim (z nim) umarli !  
M
Milosc
7 listopada 2014, 19:41
Andrzeju, dobrze rozumiem, co masz na myśli mówiąc o diable i grzechu. Pozwól, że trochę odwrócę Twoją wypowiedź ich dotyczącą  i dla kontrastu postawię ich na moment na drugim biegunie w stosunku do Boga.  Trochę jak cytat Twoich słów, lecz ujęty z innej perspektywy, napomykającej Boga. „Zauważ o co chodzi: czy Bóg chce byśmy używali wyrażenia „czynienie dobra” (bo to sugeruje, że dzieje się coś dobrego)?  Czy chce abyśmy mieli świadomość  dobrego uczynku, abyśmy w nim trwali i w nim (z nim) żyli?” Idźmy teraz krok dalej. Celowo użyłam przed chwilą zapytania czy Bóg w ogóle czegoś od nas chce. Miałby czegoś pragnąć i ewentualnie tego nie dostawać? Nie.  On jest Wszechmocny jest Stwórcą  wszystkiego co dobre, a więc nie ma potrzeby chcieć tego, czym i tak Jest. Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo i dlatego w Jego oczach jesteśmy doskonali. A jednak ludzie czują się nie w pełni doskonali w swoich, bo w tej całej różnorodności czy  pomieszaniu  zapomnieli skąd przyszli i dokąd zmierzają. Ale i to ma głęboki sens – oto nasz dar życia tutaj na Ziemi - by przypominać sobie, wzrastać, stawać się takim człowiekiem, jakim jest  Bóg.
M
Milosc
7 listopada 2014, 19:43
c.d. Bóg ma wolną wolę, skoro i my ją mamy. Jest ona narzędziem do podejmowania decyzji, do wyboru drogi.  A że jest  Świadomością, to i nasze decyzje są właściwe kiedy podejmowane świadomie. Jest Wszechmocny, więc i my wiele możemy. Jest Stwórcą, więc i my tworzymy. Jest Miłością, więc i my kochamy. .. Wiedząc, że jest tym wszystkim, a przy tym dzieli się z nami wolną wolą umożliwiając nam stawanie się takim jak On – daje nam wyraz akceptacji naszego doświadczenia w dążeniu do Jego doskonałości. Jakikolwiek grzech w tym kontekście może być dla nas pewną poprzeczką do pokonania. By tak jak mówisz, Andrzeju - nie trwać w nim, ale być świadomym, że skoro już go doświadczamy i czujemy, że nam nie służy, to zrozumieć  go jako możliwość / łaskę wzrastania . A ze zrozumieniem przychodzi  zmiana. Przywrócony spokój wewnętrzny jest zaproszeniem do  czynienia dobra. A diabeł jak będzie chciał sobie kusić. No cóż, do diabła z nim. :)
A
Andrzej
8 listopada 2014, 11:04
Ciekawy wywód ;-) .  * Mam pytanie : Jeżeli ktoś świadomie odrzuca Boga ! - podejmuje właściwą decyzję w/g Ciebie, czy nie ?  * Takie "chęci człowieka" i przeświadczenie o swojej wielkości - doprowadziły do wypędzenia Adama z Edenu, a Jezusa ukrzyżowały !  I jeszcze, pamiętasz słowa Jezusa na krzyżu :  "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" - coś z tą ludzką "boskością" jednak nie jest tak. :-)
M
Milosc
8 listopada 2014, 12:13
Jeżeli ktoś świadomie odrzuca Boga, to po prostu nie przyjmuje tej - nazwę to - koncepcji, idei. Tak czy inaczej człowiek czuje, myśli, działa, tworzy, postępuje zgodnie ze sobą i/lub z wartościami, które przyjął i też żyje, kroczy własną ścieżką i realizuje swoją ideę. Co do różnych chęci człowieka... Tak, te słowa "nie wiedzą co czynią" pokazują, że ludzie zapominają skąd przyszli i dokąd zmierzają. Kiedy człowiek przypomina to sobie w końcu, i przypomina sobie, że jest wszystkim i dostrzega, że ma wszystko, a więc obfitość- znikają jakiekolwiek dalsze chęci. Życie to proces - poszerzanie, wzrastanie jest jego składową i dlatego ta ludzka "boskość" też jest prcesem i ciągle się staje = wiecznie się staje.
A
Andrzej
8 listopada 2014, 17:17
"Kiedy człowiek przypomina to sobie w końcu, i przypomina sobie, że jest wszystkim i dostrzega, że ma wszystko, a więc obfitość- znikają jakiekolwiek dalsze chęci"   - sam/sama sobie odpowiedziałeś/odpowiedziałaś  - kluczem jest powrót do Boga i  dostrzeganie Boga (jego działania) w swoim życiu. Bóg obdarza  taką miłością człowieka, zapewnia pełnię, obfitość, życie wieczne.  Nie ma  szczęścia poza Bogiem ! Wiem (y)... ale ciągle grzeszę i ciągle bardzo żałuję i ciągle pragnę mieć czyste serce i być z Nim w Komunii. Problemem nie jest grzeszność człowieka (każdy grzeszy). Problem zaczyna się, gdy nie widzimy grzechu ! - coś takiego powiedział Papież Franciszek - wiele to wyjaśnia.
8 listopada 2014, 18:44
Tak, Andrzeju - wspólnie piszemy o sprawach, których jesteśmy świadomi. Cieszę się, że jesteś i dziękuję Ci za każdą odpowiedź.
A
Andrzej
9 listopada 2014, 00:04
Ja też dziękuję.... tylko łatwiej bym miał, jakbym wiedział, czy piszę do niewiasty, czy do faceta ? :-) 
9 listopada 2014, 00:30
Piszesz prowadząc rozmowę z samym sobą tak naprawdę, ale tym razem słucha Cię niewiasta :)
A
Andrzej
9 listopada 2014, 14:10
Może troszeczkę tak, ale tak naprawdę dzielę się doświadczeniem Boga, którego spodkałem, którego uznaję za swojego Pana, i któremu oddałem życie, a On zmienia moje życie.  Chcę z Nim żyć i chcę z Nim umierać. Wiem, że jest Bóg, ale wiem też, że jest też diabeł, który chce nas unieszczęśliwić przez rozłączenie nas od Boga. Staram się też odpowiadać, dzielić się, a nie potępiać kogokolwiek. Bóg kocha każdego i każdego zaprasza. Czasy są trudne, nacechowane ogromną pychą. Generalnie (trochę wszyscy) jesteśmy zapatrzeni  na siebie i nie potrafimy kochać bezwarunkowo. Kochamy, za coś, chcemy coś z tego mieć. 
9 listopada 2014, 14:48
Jesteś po prostu dobrym człowiekiem, Andrzeju. Czasy są trudne, ale to dlatego wybraliśmy doświadczenie życia na Ziemi, by tym czasom sprostać w najbardziej właściwy dla nas sposób. Mamy tu pewnych aspektów doświadczyć, by wzrastać w miłości. Kiedy samemu pokochamy bezwarunkowo, zrozumiemy to, czego nie rozumieliśmy dotąd.
A
Andrzej
9 listopada 2014, 18:34
Kiedyś doświadczyłem pradziwej Miłości (przez duże M). Tego  nigdy nie zapomnę. Poczas Mszy św. śpiewaliśmy "Chwała na wysokości Bogu" przeżyłem coś naprawdę dziwnego . Poczułem całym sobą Miłość Boga Ojca do mnie ! Ta miłość była tak ogromna, że nie potrafię tego opisać. Przenikała mnie, przeszywała mnie na wskroś ! Czułem się jakbym stał  przed Bożym tronem i wielbił Boga i .... był kochany i tylko tyle... i aż tyle ! Miłość ta zaspakajjała wzystkie moje pragnienia, marzenia ... byłem gotowy tak stać przez całą wieczność ! 
M
Milosc
9 listopada 2014, 21:45
Wierzę Andrzeju. To przecudowne, mistyczne i bardzo intymne doznanie. Ja również doświadczyłam tego już wielokrotnie. Pamiętam, że w którymś momencie odruchowo zasłoniłam twarz - tak bardzo po ludzku niegodna się czułam tej ogromnej miłości, która płynęła i "usłyszałam", że nie muszę tego robić, że wszystko jest właściwe... Innym razem po prostu popłynęły mi łzy z wdzięczności za wszystko, co nas otacza - ponieważ tak nagle dostrzegłam tyle dobra i piękna we wszystkim - w śpiewie ptaków, szumie drzew... Dlatego widzisz, Andrzeju - wiemy o czym piszemy i dzięki temu teraz potrafimy rozumieć i kochać siebie i innych. Naprawdę życzę wszystkim ludziom na całym świecie, by doświadczyli  takiego spotkania. Trzeba się tylko otworzyć...
M
Magdalena
9 listopada 2014, 22:22
…jeśli bardziej ufamy Bogu, jeśli bardziej doświadczamy Jego Miłości, wtedy bardziej odkrywana jest nam nasza grzeszność.
9 listopada 2014, 22:32
Wtedy grzeszność nabiera innego znaczenia, Magdaleno.
M
Magdalena
9 listopada 2014, 23:11
…jeśli łączy Cię z Bogiem relacja przyjacielska, a nie miłosna, jak sama napisałaś w innym wątku, to możesz w ogóle nie być świadoma swojej grzeszności.
9 listopada 2014, 23:17
Przyjaciel to bliźni i ten, którego kochasz to bliźni. W ludzkim ujęciu może być jednym i tym samym. W boskim ujęciu jest.
M
Magdalena
10 listopada 2014, 00:13
Przyjacielem Boga jest ten, kto pełni Jego wolę…ale nie odwrotnie…
10 listopada 2014, 00:50
Magdaleno, przyjaciel to przyjaciel - słucha mnie i rozumie, mówi i wtedy ja rozumiem. Myśl jak wybierasz myśleć. Sama i tak znasz odpowiedzi. Nieważne są kwestie odniesień czy nazewnictwa, gdy w życiu pojawiają się tak istotne sprawy jak zrozumienie, współczucie, pomoc.
M
Magdalena
10 listopada 2014, 10:46
Jeśli chcesz stanąć w Prawdzie przed Bogiem uporządkuj swoje myśli, słowa i czyny… ON nie jest naiwny.
A
Andrzej
10 listopada 2014, 11:37
Święta prawda ! Doswiadczenie Miłości Boga uzmysłowiło mi moją grzeszność. Mam też taką świadomość istnienia w każdym człowieku dwóch  rzeczywistości ludzkiej - "grzesznego ciała" i Bożej- "Bożego Święgo Ducha". 
A
Andrzej
10 listopada 2014, 11:45
Grzeszność nabiera innego znaczenia, bo mam świadomość, że ranię Kogoś (Boga), który mnie kocha najbardziej na świecie. Widzę więcej swoich grzechów i moje grzechy mnie bardziej bolą ! Dawniej bałem się konsekwencji grzechu... dzisiaj boję się bardziej grzechu . Wiem też, że Bóg kocha tak jak mnie wszystkich ludzi ... nawet jak bluźnią, zabijają, targają Biblię i Go nienawidzą. Nawet tych, którzy oddali swoją Duszę diabłu. 
A
Andrzej
10 listopada 2014, 11:49
To swięta racja. Siebie to jeszcze możemy oszukiwać, ale nie Boga ! Trzeba pamiętać o tym, że na poczatku każdego grzechu jest pycha ... i o tym, że Bóg nie tylko jest Miłosierny, ale też Sprawiedliwy !
M
Magdalena
10 listopada 2014, 13:31
Jeśli wybraliśmy Boga…musimy podporządkować Jemu również nasze grzeszne ciała…
10 listopada 2014, 19:14
Zgadzam się z Tobą Andrzeju.  Może jedynie "boję się bardziej grzechu" warto zastąpić "staram się / wystrzegam się go". Bóg kocha wszystkich - to święte słowa. 
M
Magdalena
10 listopada 2014, 22:55
… jeśli doświadczamy intymnej relacji z Bogiem, a grzech prowadzi do jej zerwania, to po prostu świadomie nie chcemy takiej straty…Nie boimy się kary, ale utraty tej zażyłości …
10 listopada 2014, 23:35
Kiedy doświadczamy intymnej relacji z Bogiem, nagle pojmujemy na czym "grzech" polegał. Ostatecznie wszystko sprowadza się do Zrozumienia siebie, a przez to Drugiego Człowieka, do zrozumienia Drugiego a przez to siebie, do Dzielenia się - niesienia Pomocy, do Miłowania bliźniego swego jak siebie samego.
M
Magdalena
11 listopada 2014, 12:22
Jeśli doświadczamy intymnej relacji z Bogiem, to wszystko ma swoją precyzyjną nazwę – miłość to jest miłość, grzech to jest grzech, a Bóg to jest Bóg, …a nie jakieś „wyższe ja”…czy grzech w cudzysłowie…
12 listopada 2014, 21:16
Sama widzisz Magdaleno - każda relacja jest osobliwa.
M
Magdalena
13 listopada 2014, 11:36
…każda relacja jest indywidualna, ale ma być skierowana po pierwsze na Boga… jeśli mówimy np. o chrześcijaństwie … Twoje wypowiedzi często każą mi wnioskować, że jesteś poganką…
13 listopada 2014, 23:12
Magdaleno, piszesz o tym, co Ty widzisz lub chcesz/nie chcesz widzieć. To, że czegoś nie widzisz, nie znaczy, że tego nie ma. Słońce świeci zawsze, czasami po prostu gdzieś indziej.
M
Magdalena
13 listopada 2014, 23:23
…ale to Bóg stworzył słońce, nie odwrotnie.
13 listopada 2014, 23:33
Czyżbyś pomyślała, że ktoś inny myśli inaczej?
M
Magdalena
14 listopada 2014, 08:20
…tak, Ty…
14 listopada 2014, 14:59
Pisząc najpierw "ale to Bóg stworzył słońce, nie odwrotnie", a następnie  "tak, Ty [pomyślałaś, że ktoś myśli inaczej]"  przyznaj proszę szczerze, co chcesz wykazać?
M
Magdalena
14 listopada 2014, 15:19
…Nie udzielam innych odpowiedzi niż szczere.
14 listopada 2014, 15:52
Wiem. Co zatem chciałaś wykazać?
M
Magdalena
14 listopada 2014, 20:46
…tylko to, co napisałam wczoraj..., że jesteś poganką.
14 listopada 2014, 21:05
Ciekawe.
M
marguar
6 listopada 2014, 09:44
Kościół miałby stać się przedsionkiem piekła!? Niestety, ci "otwartościowcy", ci "miłosierdziele" -  chyba zupełnie zatracili perspektywę wieczności, w której działa Kościół. Być może utracili też wiarę i dlatego w ramach swojego "hu(j)manitaryzmu", chcą traktować Winnicę Pańską niczym jakiś przydomowy ogródek, w którym mozna robić, co się chce. Czyż oni są na tyle głupi (a może podli, sataniczni?), ze nie zdają sobie sprawy z tego, iż Kościół - dopuszczając do Komunii świętej cudzołożników i "otwierając się" na sodomitów (jak? - przez uznanie perwersji za normę a może nawet cnotę?) - dopuściłby się monstrualnego, piekielnego wręcz kłamstwa!!!??? Nie dociera do tych postępaków, że nieszczęśników, zanurzonych w śmiertelnych grzechach cudzołóstwa i sodomii, zepchnęliby dodatkowo w otchłań świętokradztwa!!!??? A stąd do otchłani infernalnej, droga szeroka, pochyla i prosta. I coś takiego miałby uczynić Kościól!!!??? Miałby stać się dla rzesz oszukanych grzeszników trampoliną do piekła!!!??? Jeśli o to chodzi postępodłym, to znaczy, ze są sługami Szatana!!! Być może "tylko" uracili wiarę i ulegli demokratycznej (ochlokratycznej) degeneracji, czyli: postanowili zdegradować - wynikające z Ewangelii - wymagania moralne, do "poziomu ludu", (ot, ciekawostka, Chrystus o słuchaniu ludu nic nie mówił, wzywał za to do głoszenia ludowi objawionej prawdy) czyli zatwardziałych grzeszników, zanurzonych w moralnym szambie cudzołóstwa i homoseksualizmu??? Kościół ma głosić Dobrą Nowinę - całą prawdę o człowieku, o jego grzechach i o Bożym Miłosierdziu dla skruszonych grzeszników, nie zaś łgać - w ramach "nowej praktyki duszpasterskiej" - że  trzeba "się otworzyć", przez kłamstwo(!!!), na tych, którzy są w grzechach śmiertelnych pogrążeni. 
6 listopada 2014, 23:19
"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem."
&
<...>
6 listopada 2014, 00:34
"W Ewangelii wielokrotnie słyszymy słowa Jezusa, który mówi, że wszystkie grzechy oprócz tego wobec Ducha Świętego, będą nam odpuszczone". Makowski, właśnie tymi wypocinami, podważając uznaną prawdę chrześcijańską, zgrzeszyłeś przeciw Duchowi Świętemu. Są tacy ludzie, którzy oszukują swoje sumienie, albo co gorsze jeszcze zwodzą innym sumienia. Mówią np. "Ja w Boga wierzę, nikomu nic złego nie robię, wierzę w to, czego uczą w Kościele, ale za nic nie uwierzę, by Bóg mógł być tak surowy, żeby mnie karać za to, że żyję bez ślubu, albo w ciągłym cudzołóstwie". Jeśli ktoś utwierdza się w takim stanie, dodatkowo zwodząc innych, przeżyje całe życie w grzechu śmiertelnym i w końcu umrze bez pokuty i żalu, to wiadomo, że śmierć oznacza potępienie wieczne. Ale także Grzeszysz propagując zuchwałą nadzieję Miłosierdzia Bożego. Bardzo często dopuszcza się bardzo ciężkich grzechów, w nadziei, że Pan Bóg wybaczy, bo jest miłosierny.
P
pdyvppl
6 listopada 2014, 07:37
Artykuł jest słaby - zgoda. Ale to nie jest tak jak piszesz: Grzeszysz propagując zuchwałą nadzieję Miłosierdzia Bożego. Bardzo często dopuszcza się bardzo ciężkich grzechów, w nadziei, że Pan Bóg wybaczy, bo jest miłosierny. To jest inna nadzieja. Nadzieja na to, że Bóg chce odpuścić więcej grzechów niż pozwala dziś na to KK, albo że nie chce tego odpuszczenia obwarowywać "ciężarami nie do uniesienia".
9 listopada 2014, 00:36
Bardzo mądrze piszesz pdyvppl. Cieszę się, że jesteś - nie tylko na tym forum. Pora zastąpić słowo "nadzieja" wiedzą, którą masz w sobie, a "Bóg chce" na "Bóg sprawia".
Z
zirytowany
5 listopada 2014, 22:32
dziwny ten artykuł i się zastanawiam dlaczego denon.pl go opublikował a może z tą stroną jes coś nie tak która w tematyce głosi Religia Kościół Świat co to za historia  z ? tym nieznanym grzechem ten Pan co napisał artykuł raczej nie wie co to Grzech i nie wie co to jest Grzech Ciężkim i nie wie co to jest Grzech przeciwko Duchowi Świętemu żenada proszę Pana a Denon.pl  z facebooka usuwam na moim profilu żegnam
A
anonim
15 października 2014, 18:24
cd Jak zatem rozumieć konsekwentne odmawianie udzielenia Eucharystii osobom żyjącym w ponownych związkach? Czyżby istniał jeszcze jeden grzech, od którego nie ma odwrotu? --- Znowuż zaczyna Pan od kłamstwa, bo konsekwentnie odmawia się udzielania Eucharystii osobom będącym w stanie grzechu śmiertelnego. A osoby żyjące w niesakramentalnych związkach na ogół cudzołożą i nie zamierzając nic zrobić by zaprzestać, więc znajdują się w stanie grzechu śmietelnego. Wbrew Pańskim insynuacjom nie chodzi bynajmniej o jakiś nowy grzech który nigdy nie może być odpuszczony. Jest Pan wystarczająco inteligentny i wykształcony aby wiedzieć i rozumieć, że chodzi tu o permanentne trwanie w stanie grzechu który mógłby być odpuszczony gdyby nie brak woli penitenta. Jak nie ma uznania grzechu za grzech, nie ma żalu spowodowanego grzechem, nie ma postanowienia poprawy i nie grzeszenia więcej tym grzechem, brak jest działań pozwalających uniknąć sytuacji prowadzących do tego grzechu, to nie są spełnione warunki rozgrzeszenia.
A
anonim
15 października 2014, 18:24
Już były co najmniej podobne komentarze, ale jestem tak zbulwersowany artykułem, że napiszę choćbym miał się powtarzać. Zbyt wiele nieprawdy i przeinaczeń zawarł p. Marcin Makowski w tym artykule. Zastanawiam się tylko czy to brak wiedzy czy świadome wprowadzanie w błąd. Wydaje mi się jednak nieprawdopodobne aby były naczelny deon.pl był aż takim ignorantem w poruszanych przez siebie kwestiach. I coraz bardziej przychylam się do poglądu, że p. Marcin Makowski z pełną świadmością i z premedytacją usiłuje wprowadzać czytelników w błąd poprzez wypisywanie perfidnie spreparowanych półprawd i wręcz kłamstw. Moim zdaniem jedno: jeśli sam fakt życia poza małżeństwem nie wyklucza nas z uczestnictwa w Eucharystii, dlaczego po okresie pokuty, nie moglibyśmy dać drugiej szansy osobom, których małżeństwo po prostu się nie udało? --- Nikt nikogo nie wyklucza z Eucharystii - skąd takie oszczerstwa? Natomiast z przystępowania do Komunii św. wyklucza śmiertelny grzech. Więc jeśli nawet ktoś przystąpi do spowiedzi i uzyska rozgrzeszenie oraz odbędzie pokutę, a potem zacznie ponownie w ten sam sposób grzeszyć, to sam siebie ponownie wyklucza z mozliwości przystępowania do Komunii św. Dawać drugą szansę? Jaką szansę? Na czym polegającą? Na zwolnieniu z konieczności przestrzegania przykazania VI i IX? Na pozwoleniu pożądania żony/męża bliźniego swego oraz na cudzołożenie współżyciem nie ze swoim mężem lecz konkubentem? Czym innym jest cudzołóstwo, a czym innym próba odbudowania swojego życia na nowo. --- Ależ oczywiście! I w związku z tym, cudzołożenie nie jest żadną próbą odbudowania swjego życia na nowo lecz zwyczajnym cudzołożeniem. Wg Pana cudzołożenie to jest wtedy gdy będąc mężem Zosi będę sypiał z Kasią? Ale jak porzucę Zosię i wyprowadzę się do Kasi to już sypiając z Kasią nie będę cudzołożył ale układał sobie życie na nowo? cdn
A
an
15 października 2014, 12:45
to jest dla mnie nie do przyjęcia, gejów i rozwodników którzy jawnie grzeszą daje się możliwość przystępowania do komunii, a małżeństwa nie mogą używać antykoncepcji, to ja dziękuję za taki kościół... Takie coś beze mnie.... jak można tak rozbijać kościół od jego fundamentalnych przykazań... Przykazanie VI...
S
schizma
19 marca 2014, 15:38
Kolejni kościelni postępowcy wzywają do zmian Przed zaplanowanym na październik synodem dotyczącym rodziny coraz częściej wyrażane są głosy wzywające do radykalnej zmiany nauczania Kościoła. Dwóch brytyjskich biskupów w wywiadzie dla prasy wezwało do „przemyślenia” nauczania Kościoła w kwestiach życia małżeńskiego, rodzinnego, a także antykoncepcji i homoseksualizmu. [url]http://www.pch24.pl/koscielni-postepowcy-wzywaja-do-zmian,21801,i.html[/url]
PP
poprawność polityczna w KK
19 marca 2014, 10:15
Wystarczy przypomnieć sobie pogrzeb JP II. Zawiał wiatr rozwiewając ze zgrozą płaszcze kardynałów i biskupów. Wiatr mocował się i szarpał ich szaty, rozwiewał, był bardzo silny i gwałtowny, potem zamknął księgę ewangelii na trumnie JP II, wielkiego męczennika. Sobór Watykański II miał być dobrem. Lecz niestety dopuszczono modernistów, były przepychanki. To co dzieje się teraz, te ciągłe poprawki to owoce zdrady, to modernizm. Poprzedni papieże ostrzegali przed modernizmem. JP II walczył z modernizmem, lecz musiał walczyć z komunizmem, marksizmem, władzę niestety oddano poszczególnym episkopatom, JP II nie mógł rozwalić KK, uczył, pielgrzymował, lecz przemilczano Jego nauki, episkopaty rządzą w różny sposób, zapominają o tradycji. Liczą się ze sobą a nie z Bogiem.
TZ
trzeba znać prawdę o SW II
19 marca 2014, 10:03
Duch Święty po soborze zmienił zdanie. Teraz jest radośnie postępowy i otwarty na różne eksperymenty  Przecież o to właśnie chodziło modernistom. Przy SW II uczestniczyli protestanci i to widać gołym okiem. Żeby ważniejszy był człowiek niż Bóg. Wygody, pieniadze, a za tym celibat. Komunię św. chcą sprowadzić do zwykłej uczty, bo wiedzą, że to największa moc dla katolików. Dziwne ale nawet starsi księża poddają się tym nowym obyczajom, gdyż odrzucili tradycję, nie słuchali Benedykta XVI. Boją się głosić prawdę ostrzegać przed piekłem, do którego prowadzi sodomia, rozpusta, każdy dba tylko o siebie, unika męczeństwa. Obecny papież Franciszek jest wspaniały ale inaczej wyznawano religię katolicką w Ameryce Południowej, gdzie chcieli pogodzić wiarę z marksizmem, gdzie kobiety podają komunię św. Wiara i Tradycja jest w Narodzie. Naród w większości oddał władzę najpierw postkomunistom teraz liberałom, stał się spolegliwy, dał się zastraszyć i pogubił tradycję, sacrum. Komunia dla rozwodników ? To właśnie modernistyczni biskupi i kardynałowie obnażają swój pokrętny udział w SW II.  
MM
Mała Mi
18 marca 2014, 15:43
Do tej pory wydawało mi się, że Kościół, interpretując nauczanie Chrystusa i Tradycję, prowadzony przez Ducha Świętego, wyznacza nam, wiernym, pewne "poprzeczki", do których mamy dążyć, nawet jeśli te poprzeczki przypominają asymptotę hiperboli, a nasze starania - samą hiperbolę, która nigdy ideału nie dosięgnie. Obniżanie wymagań, by dostosować się do tego, co robi większość, rodzi niebezpieczeństwo, że każde przykazanie, nie tylko o cudzołóstwie, warto będzie lekceważyć, bo gdy zrobi to odpowiednio dużo ludzi, Kościół pochyli się nad ich słabością i wprowadzi korektę. Nie przekonuje mnie to.
A
ag
18 marca 2014, 22:31
Duch Święty po soborze zmienił zdanie. Teraz jest radośnie postępowy i otwarty na różne eksperymenty 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
19 marca 2014, 00:02
Głęboki teolog (tak Franciszek wyraził się o Kasperze) jakby nie chciał pamiętać, że Dekalog jest taką konstrukcją, że gdy przekroczy się jedno z przykazań, to łatwo jest udowodnić przekroczenie wszystkich. Wina grzechu jednego człowieka rozciąga się na wszystkich ludzi. Zbezczeszczenie jednego Sakramentu kazi pozostałe. Tak potężna jest siła zła i grzechu.  I po to jest Dekalog i Sakramenty, by nas chroniły i uświęcały. Takie są te Boże konstrukcje, że nie znoszą fałszu i manipulacji, bo wyjęcie jednego elementu, burzy wszystko. Bunt nic tu nie pomoże. A manipulacje mają tylko jeden cel: szkodzić nieświadomym, rozkapryszonym ludziom.
P
prośba
18 marca 2014, 12:19
Czy można wrócić do dawnego sposobu komentowania? Teraz nie mozna odnaleźć najnowszego komentarza w gąszczu innych, bo nie pojawia się jako ostatni, tylko znika gdzies pomiędzy innymi wpisami.
19 marca 2014, 09:38
Wystarczy by przy sortowaniu od najnowszych uuzględniać czas dodania ostatniego komentarza w wątku, a nie pierwotnego komentarza.
PJ
prawda jest jedna jedyna
18 marca 2014, 11:50
Sam doświadczyłem rozwodu i tego, jak bezradny jest Kościół wobec tragedii ofiar rozwodów: nie tylko nie potrafi pomóc, ale dokłada kolejne ciężary, w imię bezdusznego kościelnego legalizmu, nie mającego żadnych podstaw biblijnych. Nieprawda, jeżeli są poważne podstawy można unieważnić ślub kościelny. Przykład: Pewna znajoma mężatka z jednym dzieckiem, która związała się z żonatym, mającym trójkę małych dzieci, zaszła w ciążę, otrzymali obydwoje rozwody. Jej były mąż też się później wiązał z kobietami, ożenił się i ma troje dzieci. Ta znajoma właśnie narzekała, dlaczego to nie może przyjmować sakramentu spowiedzi i komunii św. - przecież tak bardzo się z mężem kochają. Dziecko idzie do I Komunii św. a ona nie może. Dzisiaj kupczy się sakramentami, komunię św. w wielu przypadkach traktuje się po protestancku.
M
Marcin
18 marca 2014, 14:47
Tak, praktycznie każdy ślub kościelny można unieważnić. Nawet bez dowodów, w oparciu o zeznania tylko jednej strony, "na życzenie" - w żadnym innym sądzie nie jest możliwe coś takiego. To jest właśnie kupczenie sakramentami i wystawianie Boga na pośmiewisko. Cytujesz mój komentarz, ale chyba nie doczytałaś do końca artykułu, który tam przywołuję, bo w tym artykule piszę właśnie o stwierdzeniach nieważności małżeństwa: [url]http://wojnarski.wordpress.com/2014/01/14/malzenstwo-wedlug-biblii/[/url]
WT
winni to czytać młodzi księż
17 marca 2014, 20:15
Co się zdarzyło podczas Soboru Watykańskiego Drugiego o.John W. O`Malley SJ Oparta na oficjalnych źródłach i napisana z pasją książka w sposób syntetyczny prezentuje SW II oraz jego wpływ na dzieje Kościoła Powszechnego. O’Malley omawia przebieg wydarzeń i wyjaśnia istotę każdej z 4 soborowych sesji. Daje się przy tym poznać jako wybitny znawca konstytucji, dekretów i deklaracji ogłoszonych w czasie trwania Vaticanum II. Barwnie przedstawia debaty, jakie toczyły się w czasie obrad i zakulisową politykę prowadzoną przez uczestników. Ukazanie II SW w szerszym teologicznym i dziejowym kontekście pozwala dostrzec, że różnił się on zarówno w treści, jak i formie od poprzednich soborów. John W. O`Malley jest jezuitą, historykiem Kościoła i historykiem kultury, wykładowcą teologii na Georgetown University. W sesjach Vaticanum II uczestniczył jako student. Koń trojański w mieście Boga. Pół wieku po Soborze... Tomasz P. Terlikowski Książka nawiązuje do bestsellerowej publikacji Dietricha von Hildebranda Koń trojański w mieście Boga, która ukazała się w 1967 r., wieszcząc poważny kryzys w Kościele po Soborze Watykańskim II. Tomasz P. Terlikowski pisze o nadużyciach, herezjach, sporach i skandalach, które od tamtego czasu miały miejsce w różnych dziedzinach życia i nauczania Kościoła. W książce przeczytamy m.in. o teologach, którzy wystąpili przeciw doktrynie, o kryzysie w szeregach kapłanów, o homoseksualnej „bombie” w Kościele, o szokujących eksperymentach liturgicznych, o podważaniu istnienia piekła i szatana oraz o innych kontrowersjach, które skutecznie zabijają ducha wierności i modlitwy. Autor wskazuje też na znaki odnowy w Kościele, do których należą: autentyczna, niezafałszowana interpretacja Soboru oraz papieska walka o prawdę.
M
Marcin
17 marca 2014, 20:05
Dziękuję za ten artykuł. Sam doświadczyłem rozwodu i tego, jak bezradny jest Kościół wobec tragedii ofiar rozwodów: nie tylko nie potrafi pomóc, ale dokłada kolejne ciężary, w imię bezdusznego kościelnego legalizmu, nie mającego żadnych podstaw biblijnych. Moje doświadczenia i refleksje teologiczne opisałem w artykule "Małżeństwo według Biblii" - polecam: [url]http://wojnarski.wordpress.com/2014/01/14/malzenstwo-wedlug-biblii/[/url]
17 marca 2014, 20:35
Marcinie - zacznij od 2P1 20.  
M
Marcin
18 marca 2014, 00:29
2P 1,20 mówi o "prywatnym wyjaśnianiu Pisma". Ja nie wyjaśniam "prywatnie" - po to opublikowałem artykuł, żeby swoją interpretacją podzielić się publicznie z moimi braćmi w wierze.
18 marca 2014, 08:58
To ze coś opublikujesz nie ozancza, iż nei jest to prywatne. W Twoim wypadku to co publikujesz jest wręcz ewidentnym, prywatnym stworzonym na potrzeby chwili tłumaczeniem Pisma. W dodatku sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem. 
M
Marcin
18 marca 2014, 14:40
Odnieś się do meritum, a nie obrzucaj mnie oskarżeniami, których jeszcze nie udowodniłeś. I nie mów mi, że nie mam prawa czytać Pisma Świętego, bo to jest Słowo Boga - mojego Ojca - do mnie i mam dokładnie takie samo prawo - i obowiązek! - je czytać, jak każdy inny chrześcijanin, włącznie z papieżem. A może dla Ciebie jakieś inne słowo jest ważniejsze?
18 marca 2014, 17:00
Masz prawo czynić wszystko. Twoj wybór. A do prywatnych, z natury fałszywych interpretacji Pisma sie nie odnosze, bo to nie ma sensu.  Polecam jak zwykle w takich wypadkach przestudiowanie bogatej literatury Koscioła Katolickiego, począwszy od ostatnich encyklik papieskich dotyczących rodziny.
M
Marcin
19 marca 2014, 18:59
Tak z ciekawości: czy Ty czytujesz w ogóle Pismo Święte?
W
wt
17 marca 2014, 16:49
Polemicznie do tego tekstu: http://gosc.pl/doc/1923000.Komunia-rzucana-na-wiatr
L
luna
17 marca 2014, 11:48
@Belata moja odpowiedź do Ciebie, gdzieś się zagubiła w tlumie komentarzy napisałaś: "Protestanci nie mają sakramentów, więc żaden ich związek nie jest małżeństwem." Tu wyjasnienie (przepraszam, ale nie wiem jak tu prawidłowo wstawić link): http://www.teologia.pl/m_k/zag06-7c.htm#4 fragment: 4. Co sądzi kościół katolicki o nierozerwalności małżeństw chrześcijan niekatolików, czyli protestantów i prawosławnych? Za sakramentalne, a tym samym nierozerwalne, uważa kościół katolicki zarówno małżeństwa zawierane przez prawosławnych, jak i małżeństwa protestanckie. I tyle ode mnie w temacie małżeństw innych chrześcijan.
17 marca 2014, 12:07
Proszę przeczytać sobie również punkt 3 odpowiedzi ks. Kaszowskiego. Nie wnikając w samoświadomość protestanów, którzy nie uznają małżeństwa za sakrament, w uznaniu związku za sakramentalny stoi zazwyczaj przyjęte założenie, że zdrada małzonka zwalnia z przysięgi. Czyli przyjęcie rozwalności małżeństwa. Nie ma to miejsca jeśli obie strony wtwierdzą, że odrzucją rozerwalność małżeństwa czyli przepisy konfesyjne regulujące tę sprawę....
M
Magdalena
17 marca 2014, 11:38
GRZECHY PRZECIW DUCHOWI ŚWIĘTEMU: 1. Zuchwale grzeszyć w nadziei miłosierdzia Bożego. 2. Rozpaczać o zbawieniu. 3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej. 4. Zazdrościć bliźniemu łaski Bożej. 5. Zamykać serce na zbawienne napomnienia. 6. Odkładać pokutę aż do śmierci.
17 marca 2014, 11:37
Przeczytałem tekst jeszcze raz. W stoanku do pierwotnej wersji, w moim odczuciu, jego wymowa została osłabiona. Jestem ciekaw, ile rzeczywiście zmian zostało wprowadzonych i jak te zmiany wpływają na odbiór tekstu. Czy jest szansa by pokazac gdzieś tekst oryginalny? Zasadniczo wciąż podstawową wadą tekstu pozostaje uznanie, że malżeństwo nie jest - de facto - nierozerwalne, bo jak się rozpadnie to pobłogosławimy nowe... oraz próba przeniesienie uwagi z obecnego trwania w grzechu  na jednorazowy akt rozwodu, który podlega odpuszczeniu. Nie należy zapominać, że wobec osób pragnących odwrocić się od trwania w grzechach wynikających z "tzw. powtórnych związków" Kościół wyciąga rękę i nie są one pozostawione w dziurze bez wyjścia.
17 marca 2014, 11:59
T7HRR - sugestia tak często powtarzana takze i tutaj, iż Kościół odrzuca gresznika czy też pozostawia kogoś bez pomocnej dloni jest efektem grzechu. I jedynym zadaniem calego Koscioła jest o tym głosno mówić, a nie ulegając temu kłamstwu szatana szukac pozornych drog rozwiazania sytuacji zyjących jak w małzeństwach.
17 marca 2014, 08:45
@Redakcja DEON @Marcin Łukasz Makowski Przed weekendem zapytałem dlaczego usunięto moje wpisy... cóz, już chyba wiem... Po ich napisaniu dokonano w artykule poprawek zmieniajacych sformułowania do kórych się odnosiłem i nieco wydźwięk artykułu... Tradycyjnie zniam w artykule nie oznaczono ani nie zasygnalizowoano. Ponieważ w ramach poprawek artykułu np. wypadło słowo, które oparty był jeden z komentarzy - najprawdopodobniej uznano, że sprawę załatwi sunięcie moich komentarzy. Ale to smutne... Wiem, że częstym tematem moich komentarzy są podobne praktyki przy kolejnych artykułach. "Płynąca treść" wynikająca artykułu wynikająca również chyba z braku korekty i redakcji tekstów przed publikacją, może jednak Redakcja podjęła by ten temat?
M
Marylka6
17 marca 2014, 10:05
Najlepsze, że po prawej stronie, w kolumnie "Komentarze" pokazuje się stary tutuł: Komunia dla rozwodników. Czas na zmiany? Manipulacje zawsze gdzieś widać ;-)  
17 marca 2014, 10:38
Chyba przed rozpoczeciem komentowania trzeba będzie robić zrzuty z artykułów. BO inaczje komentarze czasami odnosza sie do treści, ktora "korekcyjnie" znikneła. Tak jak tutaj tytuł zmienił wymowę tekstu.
17 marca 2014, 10:54
Treść też się zmieniła... nie ma słowa herezja, które było... Ilu zmian dokonano w sumie? A to juz tylko Redakcja wie...
A
AP
18 marca 2014, 06:50
Są też plusy. Jak Redakcja umieszcza wpisy o wartości dialogu to poprzez takie praktyki przynajmniej wiadomo o jaki "dialog" chodzi ;-)
19 marca 2014, 09:43
Nie potrafię się pogodzić z taką, wypływającą z faktów, diagnozą... Dlatego proszę w kółko Redakcję o zachowanie pewnych minimalnych standardów, niestety odpowiedzi brak...
PO
po owocach ich poznacie
17 marca 2014, 07:44
No i diaboliczni nauczyciele profanum skutecznie edukują sacrum. Tam gdzie rezygnuje się z budowania Królestwa Bożego na ziemi natychmiast wkracza władza szatana niosąc spustoszenie. To są skutki zdrady Kk i samego Chrystusa na tzw. "Soborze Watykańskim II". Bez odrzucenia asystencji szatana, daremne wszelkie wysiłki. 
A
A
16 marca 2014, 23:58
co za kpina z sakramentu małżeństwa. Idąc dalej zaczniemy wnet chrzcić 18latków, dając im wybór (pan Jezus wkroczył do Jordanu jako dorosły) i zapraszać kapłanów do rezygnacji z celibatu, bo przecież i sw.Piotr miał zonę i teściową. Mieszkam na wsi. Praktycznie w większości domów pod skrzydłami katolickich rodziców bawią się w małżeństwa na próbę ich dzieci. Ślub albo z kolejnym kawalerem lub panną wielokrotnego użycia albo w stanie błogosławionym. Do spowiedzi przed świętami przystąpiło 2 dzieci. Na mszach dla dzieci - dzieci nie potrafią odpowiedzieć na najprostsze pytania nt. ewangelii. Za to o show potrafią trajkotać jak nawiedzone. Co sobote do drzwi pukają jehowi. Etyka w pracy? Po co? Wszystko relatywizuje się i gra i buczy. Koleżanki i oledzy rozwiedzeni. Nie mają ochoty na msze. Duchowe potrzeby wypełnia ... wróżka i ezoteryka. Chcą miłości i szczęścia więc dalej hulj itd. Koledzy oznamili, że są gejami. I mam się ich nie czepiać, bo to ich rani. Stąd niech tam w Watykanie Michał Archanioł działa i strzeże przed schizmą. Długo ludzkość nie pociągnie, a sumienia i tak nie zagłuszą nawet eyzwoleni kapłani. 
F
FM
16 marca 2014, 23:45
Problem nieudanych związków małzeńskich leży u żródła.Źródłem zła jest brak m o c n e j  relacji z  Jezusem.Prawdziwym żródłem siły małzeńskiej jest ta relacja.Kiedy jej nie ma prędzej czy później dojdzie do problemów.U źródła udanego związku  ma być ta relacja tych dwojga.Jezus podniósł range małżeńską do rangi sdakramentu a to znaczy że wie ze bez Niego nic uczynić nie zdołamy (ja to sobie myśle co Jezus myślał to mówiąc)to się nie uda ale nawet gdyby sie udało  to co to będziie?...znam piekla tych małżeńśtw.ich jest mnóstwo!!! .Są wokół nas.Pełno.Formalnie ok. ale to piekła... Jezus wie że natura grzechu w człowieku i jego spuścizna w człowieku wymaga jego interwencji ale nic nie robi na siłe .Propnuje Siebie i Swoją moc.Właśnie po to ustanowił ten sakrament .Ale  z Nm trzeba w s p ó ł p r a c o w a ć  tu nie ma gotowych recept na szczęścię małżeńskie On takich nie daje ,ale udzieła Sebie po to aby tak było .Bo sę na tym zna .I wie co jest grane .On pokże co,gdzie i jak. Ale tu trzeba codzienej wsółpracy z nim po zawarciu żwiązku sakramentałnego.Ale skoro tej relacji nie ma to co pozostaje -budowanie na sobie - w majestacie" legalnie"zgodnie KKK.a potem bum....Może to być nawet relacja jednej strony ale mósi być - m o c n a .Jezus  żyje -Ten sam wcziraj  , dziś , na wieki , (na zawsze) aż do śkończenia obecnej rzeczywistości .Kośćiół tu nadewszystko Duchowni biorą wielką odpowiedzialność za udzielanie tegoż sakramentu tiu nie wyśtarczy tylko wola .tu potrzebna jest wiara. i dojrzałość emocjonalna .Nazbyt lekko szafuje się tym sakramentem .Kościół powinien wypracowac w nadchodzącym okrtesie mam tu na myśli ten pontyfikat jaśniejsze kryteria weryfkacji dla tegoż sakramentu  jak i równierz poszukwania rozwiązań dla bez liku dramatów rozbitych i nie istniejących małżeńśt Niech  Duch Św. wspera Łaską te działania.
DK
Dariusz Kot
16 marca 2014, 23:40
Do "tak": naiwność tej wypowiedzi powoduje, że nie wiem nawet, gdzie zacząć krytykę. Podstawowe sprawy: twierdzenie, ze aktualne wytyczne moralne Kosciola Rzymsko-Katolickiego (na marzec 2014) akurat odzwierciedlaja normy "ustalone przez Boga" nie tylko wynikają z braku wiedzy o ciągłych zmianach doktryny moralnej Kościoła, ale nawet wiedzy o istnieniu innych odmian chrześcijaństwa (setki) i innych religii (tysiące). Każda z nich głosi, że jej aktualne (na marzec 2014) wytyczne to te "ustalone przez Boga". Druga kwestia: jeśli ktoś twierdzi, że cokolwiek wiadomo na temat partnera "przed związkiem", nie ma pojęcia o mechanizmach dewiacji, egoizmu i przemocy w rodzinie. Polecam na początek: http://www.ted.com/talks/leslie_morgan_steiner_why_domestic_violence_victims_don_t_leave
17 marca 2014, 10:43
Nauka moralna Kościoła przyjmowana, czy analizowana bez wiary  w Boga mija sie z celem Bo taka analiza od początku oparta jest na błędnym założeniu. Stąd wnioski sa fałszywe.
DK
Dariusz Kot
17 marca 2014, 21:23
Alez te zmiany nauczania moralnego widza takze wierzacy katolicy, jesli maja wiedze historyczna, ba - nawet biskupi! Np. jak ostatnio zapytal bp Rys "dlaczego mówimy dziś o wolności religii jako o jednym z niezbywalnych praw człowieka, skoro jeszcze w XIX w. sam jej postulat kwitowany był, również przez papieży, określeniem: insanitas?!". Wiara czy ateizm kogos, kto zdaje sobie sprawe z tych historycznych faktow - sa tu bez znaczenia...
18 marca 2014, 09:02
@Dariusz - czy 2000 lat temu byla wolnosc religijna, czy jej nie było?
T
tak
16 marca 2014, 23:23
Przeglądanie wypowiadanych tu opinii nasunęło  mi takie skojarzenie, że wypowiadający się tu wierni są bardziej katoliccy niż księża. Wygląda na to, że wierni są gorliwszymi strażnikami nauczania Bożego niż niektórzy Jego kapłani. Nie lekceważyłbym tej sytuacji, b o może doprowadzić do poważnych konsekwencji. Kapłani winni zrozumieć, że obecni wierzący to nie są katolicy nawet sprzed 50. lat. Są to osoby świetnie znające Pismo Święte, czytający książki doktorów Kościoła, teologów , filozofów chrześcijańskich, znający encykliki i Katechizm KK.  Te osoby widząc ewidentny brak wierności Chrystusowi w nauczaniu prezbiterów mogą im odmówić posłuszeństwa , co gorsza w imię wierności Bogu.  Może się zdarzyć , że nastąpi rozłam i zostanie hierarchia bez wiernych, albo z niewielką ilością wiernych.  Oby to się nie stało, ale lepiej takich wydarzeń nie prowokować, zwłaszcza, że każdy katolik ma również i winien głosić Ewangelię i to Ewangelię  Chrystusową a nie  Tygodnika Powszechnego czy  niewiernych księży.  Proszę nie prowokujcie.
T
tak
16 marca 2014, 22:32
To co budzi mój sprzeciw w tego typu rozumowaniach jak Autora tego tekstu, to zmiana z perspektywy, która przewiduje konieczność  dostosowania się człowieka do norm ustalonych przez Boga, na perspektywę zgodnie z którą to Bóg ( Kosciół ) ma dostosować swoje wymagania do poziomu człowieka. Innymi słowy nie wznośmy się ku Bogu lecz niech Bóg się zniży do nas. To zaczyna już być regułą w niektórych tzw. katolickich mediach przy rozpatrywaniu relacji Bóg – człowiek. Człowiek został ubóstwiony a Bóg uczłowieczony. Nie wiem dlaczego Autor zakłada, że nie da się przewidzieć nieudanego związku, dlaczego Autor  nie wymaga niczego do osób, które wstępują w związek małżeński. Jeżeli np.: jedna ze stron zdradza  notorycznie drugą jeszcze przed małżeństwem, to zdecydowanie się na małżeństwo jest lekkomyślnością. Jeżeli przed małżeństwem dochodzi do rękoczynów,  lekceważenia, wyszydzania, upijania się, bicia itd. to jest wysoce prawdopodobne, że małżeństwo niewiele lub nic nie zmieni.  O powodzeniu małżeństwa w dużym stopniu decyduje powaga z jaką się do niego podchodzi. Ileż razy słyszy się od narzeczonych, że jak będzie źle to się rozwiodę. To jest  podejście do tego sakramentu. Istotnym pytaniem jest czy złagodzenie wymagań wpłynie na lepszy , poważniejszy stosunek do małżeństwa jako sakramentu, czy jeszcze bardziej go pogorszy.  Czy za tym nie pójdzie lekceważący stosunek do innych sakramentów, np.:kapłaństwa , Euchrystii, spowiedzi itd.
S
Słaba
16 marca 2014, 22:07
W "moim " przykładzie małżonkowie mogą być zagubieni, ze względu na swoje uwarunkowania psychiczne, ale powinni otrzymać pomoc (najpóźniej na etapie separacji). Mąż w kierunku wyrobienia w sobie większej uważności na żonę, szacunku, czułości, realizmu w ocenie sytuacji. Żona w kierunku większej pewności siebie, polegania na swoim rozeznaniu, intuicji, przekonania o własnej wartości. To na gruncie psychiki. Na gruncie duchowym żona w kierunku poznania własnej godności dziecka Bożego, czułej i rozumiejącej miłości Boga, równości ludzi przed Bogiem. Mąż w kierunku szacunku dla żony, jako równej mu przed Bogiem i kochania jej na wzór miłości Chrystusa do Kościoła (który też posiada słabości). Itd. Oboje małżonkowie, jako chrześcijanie świadomi sakramentu, powinni być otwarci na pomoc i chętni do skorzystania z niej. Bardzo by się też przydało żonie ludzkie wsparcie przyjaciół. Absolutnie nie powinno mieć miejsca u chrześcijan: Wykorzystywanie sytuacji żony przez innego mężczynę, który by ofiarował jej oparcie, przekonując równocześnie do seksu i nim i o tym, że zmiana męża ze "złego" na "dobrego" jest dobra w Bożych oczach. "Nakręcanie" męża przez jego matkę, kolegów, inne "konkurencyjne" kobiety, że jego żona to nic nie warte "dno" i najwyższa pora ją wymienić. Usilna modlitwa męża i żony oraz ich bliskich o umocnienie łaski sakramentu, jest konieczna. Tak by było optymalnie. Ale ludzie są grzeszni i sytuacja może się potoczyć w kierunku tego, co nie powinno mieć miejsca. I małżonkowie, bez zmiany uwarunkowań psychiczno-duchowych, uwikłają się w inne związki (z dziećmi). Kobieta prawdopodobnie nie będzie miała wówczas dość wolności wewnętrznej, aby zdecydować się nie współżyć seksualnie z mężem cywilnym, który ją "przekonuje" za pomocą czułości i wsparcia emocjonalnego. Jest pytanie dobrowolność i świadomość (a więc i ciężkość) grzechu kobiety...
17 marca 2014, 10:21
Słaba - nie szukaj odpowiedzi w psychologii - poszukaj w Bibli. Przeczytaj dokladnie MT 5:32, a poznasz odpowiedź na ten Twoj ciekawy przykład. Bo co wspólcześnie oznacza oddalić żonę. Albo inaczej, zacznijmy od podstawowego problemu co oznacza małżeńśtwo, czyli jedność dwojga. Czy mąż zajmujący sie wyłacznie pracą, nie majacy czasu dla żony, a mający czas dla kolegów, de facto nie oddala w jakimś sensie (czasami nawet fizycznym) swojej żony? Czy nie naraża jej wiec na cudzołóstwo? Wbrew pozorom w drugą strone to tez działa. Czy zona, zajęta matkowaniem, pieluchami etc w jakiś sposób nie oddala swego męża? Co jest dla niej ważniejsze - małzeństwo, czy rodzicielstwo? Znam z opowiesci takie przypadki, gdy choc razem dwie osoby mieszkają, to nie mają tak naprawde ani wspólnoty stołu, ani łoża. Jedynie mają wspólny adres i czesto wspólny kredyt. Czy naprawdę są małzeństwem katolickim?
S
Słaba
17 marca 2014, 11:22
To prawda. Tylko co konkretnie z tego wynika dla konkretnych ludzi, o określonych słabościach psychicznych i duchowych? Bo z konkretami mamy kłopot, a nie z teorią Ja właśnie próbowałam zaproponować konkretne działania.
17 marca 2014, 11:54
Słąba - zdrada, czy szukanie pocieszenia w innych ramionach, niz maż/żona niekoniecznie swiadczy o psychice. A co trzeba zrobić - to co zwykle: żal. realne postanowienie poprawy i wyznanie grzechów plus oczywiscie naprawienie wyrządzonego zła. Spowiedź jest tym momentem, kiedy powinno sie wyznać całą sytuację. Ale nim to nastapi, to musi najpierw pojawić sie odrzucenie pychy bo dla nas najwazniejszym haslem jest "bądź wola Twoja" dopełnione przez "nie to co Ja chcę, ale to co Ty".
S
Słaba
16 marca 2014, 21:15
"do pełni jedności małżeńskiej zawsze potrzebują skorzystać z darmo otrzymanej Łaski. Rodzi się wiec pytanie, czy dla Boga istnieją sytuacje niemożliwe? Dwoje ludzi ślubowało sobie małżeństwo, ale wychodzi, że nawet Bóg nie jest w stanie im pomóc. Jak wielu ludzi w ten włąsnei sposób myśli. Jak czesto słychac z ust wierzacych, zaangażowanych katolików, ksieży czy teraz nawet kardynałów słowa usprawiedliwiania "nic nie da sie zrobić". Naprawdę?" Tomaszt. Przeniosłam jeszcze bardziej na górę (ale nie umiem zacytować w tym nowym sposobie). Myślę, że jest dużo rzeczy do zrobienia. I zgadzam się z tym, co piszesz o łasce Bożej. Jest pytanie, kiedy może zapaść decyzja o zwróceniu się o orzeczenie nieważności? Moim zdaniem, taka decyzja nie jest równoznaczna ze stwierdzeniem, że Bóg jest bezradny, tylko, że człowiek jest bezradny z powodu jakichś konkretnych okoliczności. Choć w przypadku działania z wolnej woli (np. zastraszanie) Bóg jest w pewnym sensie "bezradny" wobec wyboru zła przez człowieka. Też niestety zauważam, że bardzo często, zamiast ratowania małżeństwa jest rozkładanie rąk. Także ze strony osób, które mogłyby nieść pomoc - księża w duszpasterstwach, psycholodzy (chrześcijańscy), rodzina, znajomi. Jeśli idzie o podany przeze mnie przykład - to przypominam jeszcze raz, że orzekanie nieważności może być w tym wypadku problematyczne. To był przykład na niepełną wolność i niepełną świadomość przy grzechu, ze względu na uwarunkowania psychiczne. Zaraz spróbuję bliżej wyjaśnić...
G
głos
16 marca 2014, 20:07
do @TomaszL; zauważ poza tym, że bardzo często przekonanie, iż "małżeństwo się nie udało" pojawia się w określonej sytuacji, to jest wówczas, gdy jeden z małżonków nawiąze romans. Wówczas nagle z jego ust pada owa wymówka, ze zdradził i odszedł, bo miał "nieudane małżeństwo". Co ciekawe  porzucona strona mogła całe lata życ w przekonaniu, że małżeństwo jest jak najbardziej zgodne i udane, a tu buch, taka nowina; Dlatego jest to typowe usprawiedliwianie się tych osób, które porzuciły małżeństwa i żyją w związkach niesakramentalnych,
16 marca 2014, 10:57
Zauważcie ze istnieje bardzo silne obecnie przekonania, iż małżeństwo może się nie udać. Głoszą to księża, nawet niektórzy kardynałowie, tudzież bardzo duża grupa katolików świeckich. Bo się dwoje ludzi nie dopasowało, bo jak pisała Słaba – „że te konkretne osoby nie były zdolne ze sobą stworzyć małżeństwa...” Takie nastawienie pokazuje, jak słaba jest wiara w Łaskę otrzymywaną w Sakramencie Małżeństwa. Łaskę, która przemienia i uświęca.  Często się teraz słyszy: próbowaliśmy, ale nam nie wyszło. Nie pasujemy do siebie, albo życie po ludzku w takim małżeństwie jest nie możliwe. Bo zdradził, bo bije, pije, znęca się, bo zdradziła, bo teściowa, bo maminsynek, bo…. Bo nie ma w tym małżeństwie Boga. Bo wolną wolą, odrzuciwszy łaskę, zaczęło się budować własnymi siłami małżeństwo po ludzku. Bo już nie nazwiemy się małżonkami, ale partnerami, bo równość obowiązków, bo egoizm, bo miłość to tylko uczucie (najlepiej takie z serialu czy filmu), bo służyć jest nie modne, bo
16 marca 2014, 08:58
Przeniosłem tę myśl, bo jest ona ważna, ale w obecnym wątkowaniu zginie. Być może jakimś wyjściem byłoby orzeczenie, że te konkretne osoby nie były zdolne ze sobą stworzyć małżeństwa... Małżeństwo jest bardzo swoista instytucją, gdzie łączy się żona i mąż i tworzą jedno ciało. Ale nie robią tego sami, bo pełnia złączenia po ludzku jest niemożliwa. Owszem są czasami złączeni fizycznie, ale do pełni jedności małżeńskiej zawsze potrzebują skorzystać z darmo otrzymanej Łaski. Rodzi się wiec pytanie, czy dla Boga istnieją sytuacje niemożliwe? Dwoje ludzi ślubowało sobie małżeństwo, ale wychodzi, że nawet Bóg nie jest w stanie im pomóc. Jak wielu ludzi w ten włąsnei sposób myśli. Jak czesto słychac z ust wierzacych, zaangażowanych katolików, ksieży czy teraz nawet kardynałów słowa usprawiedliwiania "nic nie da sie zrobić". Naprawdę?
A
a
16 marca 2014, 09:58
ależ tak jest obecnie w Kk przy stwierdzeniu nieważności małżeństwa. Wielkim zagrożeniem jest natomiast stworzenie jakiegoś subiektywnego (zrelatywizowanego) automatu stwierdzania tej nieważności na poziomie zdeprawowanych sumień ! [url]http://www.virtus.org.pl/artykuly,pokaz,6[/url] I tutaj - być może - należałoby doprecyzować obiektywne przesłanki stwierdzenia nieważności małżeństwa. Człowiek jest istotą wolną i swoimi decyzjami współpracuje, albo nie z wolą Boga. Nie jest w naszej mocy wyręczanie miłosierdzia Bożego. 
16 marca 2014, 10:55
Władza Kościelna ma pełnie prawa określić, czy małżeństwo zostało ważnie zawarte. To nie podlega dyskusji. Idąc dalej, mam podejrzenia, graniczące z pewnością, iż wiele małżeństw zostało nieważnie zawartych z powodu tzw. bojaźni, czy przymusu w momencie, gdy na horyzoncie pojawiła się ciąża, a młodzi ludzie zostali przymuszeni do małżeństwa przez rodziców, szantażem etc. To są trudne, bolesne sprawy i powinny one podlegać stosownemu badaniu Kościoła. Ale nie o tym pisalem.
A
anonim
15 października 2014, 14:20
W swoim fanatycznym zaślepieniu mylisz i mieszasz pojęcia. Nie rozróżniasz małżeństw borykających się z problemami od małżeństw niezaistniałych wskutek problemów. JEŻELI  małżeństwo zostało ważnie/skutecznie zawarte, ale ma problemy grożące rozpadem to oczywiście że z Bożą pomocą możliwe jest pokonanie tych problemów. Ale z zupełnie czym innym mamy do czynienia gdy wskutek jakichś problemów małżeństwo nie może być ważnie/skutecznie zawarte. I może trafić się tak, że dana przyczyna zrywająca, czyli powodująca nieważność/nieskuteczność zawierania małżeństwa występuje akurat przy zestawieniu w parę tych danych konkretnych osób - a nie wystąpi w parze tworzonej przez każde z nich ale z kim innym. I o tym pisała Ci Słaba.
JW
Ja, w drodze...
15 marca 2014, 23:28
Życie nie jest proste... Jestem małżonkiem opuszczonym i pozwanym w sprawie o rozwód, z dziećmi pod opieką, ale właśnie ze względu na moją wiarę ani myślę szukać nowych związków. Właśnie wiara w nierozerwalność małżeństwa oraz pragnienie pozostawania w komunii z Chrystusem są dla mnie źródłem siły i wielkiej determinacji w unikaniu relacji, które mogłyby stanowić dla mnie pokusę. Status porzuconego małżonka na całe życie? - brzmi fatalnie, ale to mój wybór - w oczekiwaniu na nawrócenie małżonka i jego powrót do rodziny. Ponowny związek zamknąłby drogę do powrotu na zawsze, a ja wierzę, że małżonkowie stają przed Bogiem jako jedno ciało. Tyle ja, tyle dziś, ale też "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono..."
16 marca 2014, 00:19
Szacunek. Życzę himalajów sił - będa potrzebne.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
16 marca 2014, 01:23
Dziękuję za to piękne, budujące świadectwo. Jakże ono jest tu potrzebne. Dowodzi, że jednak istnieją małżonkowie świadomi swojego powołania. Błogosławię na ten trud i życzę wielu łask od Pana Jezusa i Maryi. 
BK
Boża Królewna
15 marca 2014, 12:19
Św. Edyta Stein powiada "Nie przyjmujcie niczego za prawdę co byłoby pozbawione miłości, ani nie przyjmujcie niczego za miłość, co byłoby pozbawione prawdy; jedno pozbawione drugiego staje się niszczącym kłamstwem"
15 marca 2014, 11:08
Chwalił się Pan kubkiem na którym napisane jest, iż nie ma Pan wielkich problemów, tylko wielkiego Boga, a jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że trzeba się ugiąć przed problemem rozwodów, a nie zaufać wspomożeniu wielkiego Boga w poniesieniu przez rozwodników ich krzyża.
CA
czas Apokalipsy
15 marca 2014, 10:33
"Franciszek podpalił Kościół" (jak głosi P. Żyłka) i oto rezultat: Deonowi redaktorzy zacząli palić Dekalog, głównie VI Przykazanie
E
e
15 marca 2014, 09:38
Przystępować do Komunii Świetej można będąc w stanie łaski a więc nie będąc w stanie grzechu cięźkiego, po spowiedzi i odpuszczeniu grzechów, którego udziela się w związku ze szczerym żalem za grzechy oraz mocnym postanowieniem poprawy. W jaki sposób ludzie żyjący w drugich a może i trzecich małżeństwach już tylko cywilnych mogą być dopuszczeni do przyjmowania Komunii Świętej jeżeli przystępując do sakramentu pokuty  nie postanowią poprawy a więc tego że nie będą więcej współżyli jak małżonkowie? Z zasady złamią dwa sakramenty. A może idźmy w swym miosierdziu dalej, dlaczego potępiać gejów i lesbijki tworzących pary? Przecież się kochają. A że to miłość niezgodna z planem Boga i potępiona przez Niego? Jeszcze chwila a zaczniemy sie zastanawiać, że może wcale Pan Bóg ich nie potępia i nie stworzył nas kobietą i mężczyzną. Lubiłam do tej pory czytać artykuły Deon ale ten mnie nawet nie tyle rozczarował co zaniepokoił. Ani raz nie przytoczył autor artykułu słów Jezusa kluczowych dla omawianego tematu o tym kiedy mężczyzna i kobieta cudzołożą. A to jest już duży błąd, pytanie czy świadomy z założeniem wprowadzenia zamętu w głowach czytelników. Wygląda to na świadome omijanie najwyraźniej niewygodnych dla autora  fragmentów Ewangelii. Gdyby Jezus nie chciał nam raz na zawsze wyjaśnić i uzmysłowić czym jest nierozerwalnośc małżeństwa i cudzołóstwo, tych słów w Ewangelii by nie było. Zacznijcie myśleć nad tym co piszecie albo przejdźcie na prawosławie lub protestantyzm.
B
ból
15 marca 2014, 10:00
Cały problem polega na tym, że autor artykułu tylko powtarza to, co głoszą kardynałowie  KK. Robią to z wielką regularnością od lipca 2013r. - od wywiadu z papieżem, który niejako rzucil hasło do podważania nauki KK. Plany faktycznego anulowania grzechu cudzołóstwa przez tych, którzy mają stać na straży doktryny - to jest dopiero problem. I wielki ból. Jak nie płakać, kiedy na naszych oczach dokonuje się demontaż KK.
O
odpowiedx
15 marca 2014, 10:27
do @e; dobrze piszesz, ale i Ty uległaś zwodniczym poglądom, że osoby żyjące w kolejnych związkach po rozwodize mogą przyjmować Komunię swiętą, gdy "nie będą współżyli jak małżonkowie". To nie wystarczy, jeśli  będą nadal mieszkali w jednym domu, czyli faktycznie żyli jak małżonkowie, tylko bez współnego łóżka. Oni po prostu tylko przestaną cudzołożyć, ale NADAL będą łamać wszystkie punkty przysięgi małżeńskiej, w tym zobowiązanie do dozgonnego wspólnego życia z małżonkiem.
A
a
15 marca 2014, 11:37
"Oni po prostu tylko przestaną cudzołożyć, ale NADAL będą łamać wszystkie punkty przysięgi małżeńskiej, w tym zobowiązanie do dozgonnego wspólnego życia z małżonkiem". To dotyczy braku szeroko pojętego wspólnego życia (np. także w separacji) - niejednokrotnie nie jest możliwe wspólne życie z winy jednej strony. Przysięga małżeńska jest wówczas zrywana jednostronnie. Nie da się wspólnie żyć wbrew woli jednej ze stron.
L
luna
15 marca 2014, 12:15
@e proszę poznaj najpierw osobiście protestantów (najlepiej wielu z różnych zborów), poczytaj o nich, co myslą nt. cudzołóstwa a nie wrzucaj wszystkich do koszyka z napisem "popierający cudzołóstwo" już to raz tu polecałam: http://www.ewangelista.pl/articles.php?article_id=84 więcej zwolenników kolejnego zwiazku po rozwodzie spotkałam w KK niż u protestantów pozdrawiam luna (katoliczka)
B
Belata
15 marca 2014, 14:31
Protestanci nie mają sakramentów, więc żaden ich związek nie jest małżeństwem. Tak samo jak nie mają duchowieństwa, a wszyscy ich "księża" i "biskupi" to zwykli świeccy ludzie jak ja, czy Ty. Zresztą identycznie nie mają Eucharystii, nie ma u nich przeistoczenia, nie ma Ciała i Krwi. O czym tu w ogóle dyskutowac?
L
luna
15 marca 2014, 17:04
@Belata to co napisałaś, każdy wie fakt, że zawarte u protestantów małżeństwo nie ma rangi sakramentu nie oznacza, że nie jest małżeństwem  uważasz, że małżeństwa istnieją tylko w KK? skąd u Ciebie to deprecjonowanie innych wyznań chrześcijańskich (tu akurat protestantów)? smutne to Bóg jest nie tylko w Kościele Katolickim  i zbawienie dokonuje się nie tylko tym Kościele zbawienie jest także m.in. dla pogan Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem.  Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii.  Jeżeli jednak ty dumnie nazywasz siebie Żydem, całkowicie zdajesz się na Prawo, chlubisz się Bogiem,  pouczony Prawem znasz Jego wolę i umiesz rozpoznać co lepsze, a jesteś przeświadczony, żeś przewodnikiem ślepych, światłością dla tych, którzy są w ciemności,  wychowawcą nieumiejętnych, nauczycielem prostaczków, mającym w Prawie wyraz wszelkiej wiedzy i prawdy...  Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz. Mówiąc, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz? Który brzydzisz się bożkami, okradasz świątynie?  Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga.  Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga. (Rz 2,14-24)
B
Belata
15 marca 2014, 21:15
Wszystko co napisałam jest prawdą. Dlaczego pisanie prawdy nazywasz deprecjonowaniem? W innych wyznaniach jest Bóg, bo On nie opuszcza nawet swoich najbardziej pogubionych dzieci, ale pełnia prawdy i Jego ąłsk jest tylko w Kosciele Katolickim, bo to ten Kościół pochodzi i trwa przy Chrystusie, a nie u protestantów, gdzie załozycielami zborów są zwykli ludzie.
B
Belata
15 marca 2014, 21:16
* łask
L
luna
16 marca 2014, 13:43
Belata, plecam  http://www.teologia.pl/m_k/zag06-7c.htm#4 fragment: 4. Co sądzi kościół katolicki o nierozerwalności małżeństw chrześcijan niekatolików, czyli protestantów i prawosławnych? Za sakramentalne, a tym samym nierozerwalne, uważa kościół katolicki zarówno małżeństwa zawierane przez prawosławnych, jak i małżeństwa protestanckie. Nie może zatem otrzymać ślubu kościelnego katolickiego np. protestant, który po zawarciu ślubu w swoim kościele rozwiódł się z żoną i chce zawrzeć ponowny związek z katoliczką w jej kościele. Za ważne uważa także kościół katolicki małżeństwa zawarte między katolikami i prawosławnymi w kościele prawosławnym. Jeśli chodzi o małżeństwa katolików z protestantami zawarte w ich kościołach, są one ważne, o ile strona katolicka otrzymała odpowiednie zezwolenie swojego biskupa (por. kan. 1127). ja nie twierdzę, że Ty nie napisałaś prawdy, ale że napisałaś nie całą prawdę, tak trochę wybiórczo pozdrawiam 
H
Hcc
15 marca 2014, 09:12
Jak ja lubię artykuły, ktorych autorzy zmieniają treść już po opublikowaniu. To zupełnie jak u Orwella. 
G
grancen
15 marca 2014, 09:55
A zmieniło się coś (poza datą publikacji) i dopiskiem ostatniego akapitu? Pytam poważnie bo nie wczytywałam się tak bardzo w treść wczoraj by móc to teraz ocenić. @redakcja Deon.pl ale rzeczywiście majstrowanie przy datach publikacji (nie tylko tego tekstu) jest karygodną praktyką redaktorską. Nie róbcie tak bo przestajecie być poważnym medium. Zresztą jak się jest kilka lat na tym portalu to zna się już te odgrzewane kotlety... stare teksty, szczególnie wartościowe można przypominać ale nie w formie oszukiwania czytelnika, wstawiając je z datą publikacji teraźniejszą.  Pozdrawiam. 
CA
czas Apokalipsy
15 marca 2014, 10:17
Zasadnicza zmiana jest w tytule. Było tak: "Komunia dla rozwodników. Czas na zmiany"! Potem złagodzono i drugie zdanie tytułu brzmi: "Czy to możliwe?" W pierwszej wersji Autor autorytatywnie zdecydował że zmiana (czyli dopuszczenie cudzołożników) do Komunii świętej jest już konieczna.
16 marca 2014, 00:22
Masakra ... choć może to być i celowa polityka - taki wypuszczanie baloników próbnych i ich chowanie.
~~
15 marca 2014, 06:18
Aktualne nauczanie na temat Komunii w stanie grzechu: "I aby tak wielkiego Sakramentu nie przyjmować niegodnie - a więc ku śmierci i potępieniu - ten sam święty Sobór postanawia i oświadcza, że ci, którzy świadomi są ciężkiego grzechu, jakkolwiek sądziliby, że za niego żałują, o ile mogą mieć spowiednika, powinni najpierw odbyć sakramentalną spowiedź. Jeśliby zaś ktoś odważył się inaczej uczyć, głosić albo uparcie twierdzić, lub też bronić w publicznej dyskusji, tym samym - niech będzie wyklęty. SOBÓR TRYDENCKI Sesja XIII (1551) Dekret o Najświętszym Sakramencie
S
Słaba
15 marca 2014, 01:13
Artykuł jest bardzo płytki i słaby. Szkoda! Co do Komunii św. dla osób rozwiedzionych w powtórnych związkach, to można się zastanawiać nad dwoma sprawami: 1) Czy mimo materii ciężkiej w każdym przypadku grzech jest ciężki? 2) Sprawa rozgrzeszenia warunkowego (gdzie warunkiem byłaby nieważność małżeństwa sakramentalnego, z jakichś powodów trudna do wykazania przed sądem). Być może objęłoby to te bolesne przypadki, które proszą o miłosierdzie...
S
Słaba
15 marca 2014, 02:19
Pkt.2) jednak może "nie pójdzie" ze względu na zasadę, że małżestwo jest uznawane za ważne, dopóki nie zostanie orzeczona jego nieważność. Ta zasada chroni małżeństwo, na podobny sposób jak zasada domniemanej niewinnościchroni oskarżonego. Ale konsekwencją jej jest też to, że małżeństwo jest nieważne, jeśli zostanie to orzeczone, a nie jeżeli istnieją obiektywne przyczyny... Nie wszystko daje się rozwiązać na gruncie prawa...
O
odpowiedx
15 marca 2014, 06:20
Słaba, artykuł jest szkodliwy, zwyczajnie heretycki, a nie "słaby".
WT
Wojciech Teister
15 marca 2014, 08:49
@Słaba, nie ma potrzeby zastanawiać się nad tym, czy mimo cięzkiej materii grzech zawsze jest ciężki, bo Kościół jasno to określa: aby był ciężki grzech muszą być spełnione RÓWNOCZEŚNIE trzy warunki: ciężka materia, świadomość grzechu i dokonanie go w wolności (bez przymusu).
15 marca 2014, 09:11
Można smiało załozyć, iż wile osób, które z włąsnego wyboru żyło jak poganie mogli nie do końca mieć świadomośc popełnianych grzechów przy "rozwodzie" i rozpoczęciu życia z drugą, niebęącą małzonkiem osobą. Ale czy brak wiedzy moze usprawiedliwiać, skoro wcześneij dobrowolnie sami z własnej woli zadeklarowali, iż będą do końca swoich dni żyć z malzonkiem. Nie wiedzieli, co mówili? Byli niepoczytalni w dniu ślubu? Natomiast czym innym jest pytanie, czy rzeczywiscie w pełni dobrowolnie taki śłub na siebie przyjmowali, skoro dziecko w drodze, wstyd wielki, mamusia, tatauś czy tesciowie wymusili ożenek? Ale, moment, skad to dziecko w drodze? Czy młodzi ludzie, bedący katolikami nie wiedzieli, czego nie powinni czynić, czy juz wtedy swą pychą złamali naukę Kościoła? I jeszcze jedno - wieloktornie tu juz powiedziaono, nie chodzi o prawo do Komunii św, ale kwestię spowiedzi, a dokladnie, kwestie odpowiedzi na proste pytanie, czy można rozgrzeszyc osobe, która nie zaluje grzechu i pragnie dalej życ w tym grzechu.
B
Bebe3
15 marca 2014, 12:56
I wszystkie te warunki spełniają cudzołożnicy zyjący w ponownych związkach.
S
Słaba
15 marca 2014, 14:01
Raczej chodzi mi o pewne zaburzenia psychiczno- duchowe(?), które nie powodują niepoczytalności człowieka. Współmałżonek takiej osoby, przed zawarciem małżeństwa i rozpoczęciem wspólnego życia, może nie dostrzegać ich w całej wyrazistości i nie być w stanie realnie ocenić, czy da radę stworzyć wspólnotę małżeńską z tą osobą.
S
Słaba
15 marca 2014, 14:10
Wojciechu Wiem o tym. Świadomość i wolność może być niepełna w przypadkach pewnych drobnych zaburzeń psychicznych czy duchowych. Przecztaj moją odpowiedź dla Tomaszat.
15 marca 2014, 14:31
@Słaba - po pierwsze, to zauwaz reakcje uczniów Jezusa na nauczanie o małżeństwie - MT19.  Małżeństwo to nie jest zabawa, jak to wielu obecnie traktuje. Nim sie do niego przystąpi, trzeba naprawdę podjąć najważniejszą decyzje w zyciu. Wiele można wprost powiedzieć o przyszłym małzonku, wiele moga podpowiedziec osoby z zewnątrz, które analizują taki krok na chłodno. Znam wiele wypadków, kiedy rodzice czy rodzina uprzedzali, pokazywali, tłumaczyli, ale narzeczona czy narzeczony nie słuchali. A gołym okiem widac było te jak to ujęłaś niedyspozycje do wspólnego małzeństwa. Oczywiscie moze być też tak, iz jedna strona oszukuje, czy maskuje pewne swoje cechy, ale jezeli faktycznie ktoś oszukiwał, to nie ma małzeństwa. I to jasno definiuje Kościoł. Natomiast czymś innym jest, gdy nie było oszustwa, osoby były zdolne do małzeństwa w momencie jego zawierania, a później następuje rozczarowanie. Bo ktoś mysłał, iż będzie inaczek, ze sie "wychowa" męża czy żonę. Że z miłości sie on/ona zmieni. Czyli nie tyle jakeiś cechy małzonka były złe, tylko własne myślenie było nieralistyczne. Ale to nie oznacza, iz sie było w błędzie i nie oznacza, iz małżeństwo nie zostało waznie zawarte.  Do łez smiechu doprowadzją mnie opowiesści, gdy po kilku, czy wrecz kilkunastu latach zgodnego małżeństwa, nagle jedno z małzonków zamierza udowodnić iż takie małżeństwo nie zostalo zawarte, ponieważ druga strona do małżeństwa nie była usposobiona. Bo np. postanowiła zmienić model małżonka na młodszy.
S
Słaba
15 marca 2014, 18:58
"Do łez smiechu doprowadzją mnie opowiesści, gdy po kilku, czy wrecz kilkunastu latach zgodnego małżeństwa, nagle jedno z małzonków zamierza udowodnić iż takie małżeństwo nie zostalo zawarte, ponieważ druga strona do małżeństwa nie była usposobiona. Bo np. postanowiła zmienić model małżonka na młodszy." Nie śmiej się z czyjegoś nieszczęścia! Zwłaszcza, że nie ma w tym nic komicznego. Jeśli ktoś zawierając małżeństwo zakładał, że po kilkunastu latach, "jak się model zużyje, to sobie go wymieni", to małżeństwo jest nieważnie zawarte. Choć w większości przypadków zdrady, pewnie takiego założenia nie było. Co do niedyspozycji do małżeństwa, to zauważ Tomaszut., że ja w poprzednim komentarzu nie pisałam o orzekaniu nieważności, tylko o niepełnej świadomości, albo niepełnej dobrowolności grzechu. Myślę, że mogą być takie sytuacje "wad" psychicznych, kiedy orzeczenie nieważności małżeństwa sakramentalnego może być problematyczne, bo wada jest za mała, ale jest na tyle duża, że stanowi pewien przymus psychiczny i pomniejsza grzech.
S
Słaba
15 marca 2014, 19:31
cd.: Wyobraź sobie np. że kobieta o osobowości zależnej poślubia mężczyznę apodyktycznego. W czasie narzeczeństwa wydawało im się, że świetnie pasują do siebie. Ale po pewnym czasie mąż zaczyna wymagać, aby przejęła ona odpowiedzialność za prowadzenie domu, a sam postanawia skupić się na pracy zarobkowej. Żona nie jest w stanie spełnić tych oczekiwań z powodu swojej osobowości, tym bardziej, że mąż nie podnosi jej na duchu tylko wymaga, naciska i tłumaczy ,że jest "do niczego". Możesz sobie zapewne wyobrazić ten "wzmacniacz", który się tworzy. Żeby się nie pozabijać uciekają od siebie. Powiedzmy, że jeszcze nie mają dzieci. Po pewnym czasie ta kobieta spotyka innego mężczyznę, do którego "przykleja się", bo ma problem z samodzielnością. Rodzi się dziecko, zawierają małżeństwo cywilne. Mam wrażenie, że można powiedzieć, iż na grzech tej kobiety ma wpływ pewien "przymus psychiczny", który podaje w wątpliwość całkowitą dobrowolność, a może i całkowitą świadomość. Natomiast pewnie nie ma podstaw do uznania jej za niezdolną do małżeństwa, bo jeśli trafi na flegmatyka, to może im się ułożyć. Być może jakimś wyjściem byłoby orzeczenie, że te konkretne osoby nie były zdolne ze sobą stworzyć małżeństwa... Czy da się przeprowadzić taki proces? Nie wiem... Przykład wymyśliłam na podstawie często opisywanych sytuacji. Nie jestem psychologiem.
16 marca 2014, 09:01
To watkowanie jest mało czytelne, wiec wyciągnąłem odpowiedź na częśc Twojego wpisu na górę. 
A
anonim
15 października 2014, 14:06
Być może jakimś wyjściem byłoby orzeczenie, że te konkretne osoby nie były zdolne ze sobą stworzyć małżeństwa... Czy da się przeprowadzić taki proces? Nie wiem... --- Nie twierdzę że w podawanym przez Ciebie przykładzie, ale tak w ogóle to jak najbardziej mozliwe jest orzeczenie że jakieś dwie konkretne osoby nie były zdolne ze sobą stworzyć małżeństwa.
15 marca 2014, 01:06
I uwierzyć, że zaledwie kilkadziesiąt lat temu celibat mógł być wymagany od nauczycieli. (http://opole.naszemiasto.pl/archiwum/przed-wojna-slaskie-nauczycielki-obowiazywal-celibat,1047906,t,id.html)
G
głos
15 marca 2014, 06:21
ba, a kto uwierzy, że za bigamię (tak nazywano nowy związek po rozwodzie) groziła ekskomunika, jeszcze 100 lat temu?
CA
czas Apokalipsy
15 marca 2014, 00:04
Kard. Kasper z kolegami chcą stworzyć nowy, luzacki kościół niby-katolicki. Na pewno nie będzie to Kościół Jezusowy, ale kasperkowo-franciszkowy.  Wszyscy cudzołożnicy, aborterzy, homosie i inni dewianci duchowi odnajdą się w tym 'kościele', bo tam ustalą takie przykazania, których nie trzeba będzie przestrzegać. I oto mamy już pierwszych wyznawców owego 'kościoła' w osobie p. Makowskiego i innych, którzy dopuścili jego artykuł do publikacji
M
Margi
14 marca 2014, 23:44
To czym się będziemy teraz różnić od protestantów i prawosławnych? Tylko KK do tej pory nie naciągal prawd wiary i przy tym powinniśmy trwać, a nie udawać, że biedni ludzie w kolejnych związkach nie mogą pójść do Komunii; potem dojdą do wniosku: po co się spowiadać itp. To jest wyłom w nauczaniu i zachowywaniu prawd wiary. Nie chcę Kościoła, który nie wymaga i zmienia nauczanie Jezusa, które jest w tej kwestii absolutnie jednoznaczne!!!
I
iga
14 marca 2014, 23:39
Ten artykuł to głos w orkiestrze, która gra melodię p.t. "Rozwodnicy w nowych związkach  będą przyjmowali komunię". Franciszek uniósł batutę na pokładzie samolotu z Rio (slynny wywiad), melodię podjęli kardynałowie (Maradiaga, Marx, Kasper). Podejmują ją teraz ochoczo wszyscy "otwarci" (na grzech) katolicy różnego płazu. A za kulisami książę kłamstwa zaciera z radości swoje kopyta.
K
Krewki
14 marca 2014, 23:39
Standardowo dla tego tematu autor nie zaglebil sie w rozwazania dot. konsekwencji zmiany doktryny/dyscypliny (niewazne, jak to nazwiemy). Prosze czytelnikow o opinie: 1. Jak wplynie to na trwalosc malzenstw? Czy moze to posluzyc jako mniej lub bardziej swiadomy argument za rozejsciem sie? Zwlaszcza dla ludzi gleboko wierzacych, dla ktorych wazne jest zycie sakramentalne? Czy nie wplynie to na powstanie atmosfery przyzwolenia na rozwod? 2. Jak prawdopodobne jest, ze wprowadzenie takiej zmiany moze doprowadzic do kolejnego rozlamu w Kosciele , schizmy?
O
odpowiedź
14 marca 2014, 23:45
ad. 1) trwałość małżeństw? Za 10 lat nie będzie już żadnych małżeństw. Nie będzie sensu wchodzić w 'trwałe' małżeństwa; 2) schizma będzie oczywista;
A
AnnaM
14 marca 2014, 23:52
Ad 1 - dla głęboko wierzących nic to nie zmieni (poza bólem gdy będą widziec jak profanowany jest Bóg). Może jeszcze pogłębi ich wiarę. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek głęboko wierzący nagle zaczął grzeszyć, bo biskupi "pozwolili". Gdyby tak było, to znaczy, ze wcale nie był głęboko wierzący. Raczej ktoś taki stanie się bardziej radykalny, wbrew temu co go będzie otaczac dookoła. Jak mąż bardzo kocha żonę, to sie z nią nie rozwodzi w cięzkich chwilach, choć rozwód to dzisiaj prosta sprawa.
K
kalina
15 marca 2014, 00:03
Schizmę mamy jak w banku. Nie wszyscy biskupi i kapłani zaakceptują jawne odejście od nauki samego Chrystusa. Ci świeccy, którzy pozostaną w tym "kościele katolickim zreformowanym", decyzje o porzuceniu małżonka będą podejmowali łatwiej. Przecież ten katolicki kościół zreformowany w istocie zlikwiduje grzech cudzołóstwa.
CA
czas Apokalipsy
14 marca 2014, 23:30
Czy ktoś z jezuitów Deonowych zechce się wypowiedzieć, dlaczego zamieszczono tu ten heretycki artykuł? Czy p.Makowski prezentuje  poglądy jezuitów?
14 marca 2014, 22:18
Dużo słuszności w komentarzach. Boję się łamać prawa Boga mego. Lecz proszę pomóżcie mi zrozumieć, dlaczego więc istnieje coś takiego jak stwierdzanie nieważności małżeństwa (albo Bóg coś złączył, czego człowiek nie może rozłączyć, albo...)? Proszę też, w swych dociekaniach, nie przywołujcie nieadekwatnego cytatu z Biblii o kobiecie cudzołożnej uratowanej przed kamieniowaniem, która odpowiada bardziej dzisiejszej prostytutce, albo co onajwyżej kochance, z którą zdradza mąż swą żonę, lecz zacznicjcie analizować przykład Samarytanki przy studni, która to ma nie pierwszego męża, a której Jezus nie odrzucił... A i tak ciekaw jestem decyzji Głowy Mojego Kościoła, co do której ufam, że będzie tą najwłaściwszą dla nas na ten czas.
K
Kris
14 marca 2014, 22:28
To nie my pierwsi przywołaliśmy obraz kobiety cudzołożnej, ale autor artykułu Marcin Łukasz Makowski. Piszę teraz za siebie - pisząc o kobiecie cudzołożnej chciałem się tylko odnieść do tego, co napisał autor.  Co do przykładu Samarytanki i unieważniania małżeństwa się nie wypowiem, bo nie wiem. :)
K
Kris
14 marca 2014, 22:38
Z drugiej strony jakaś analogia do kobiety cudzołożnej jest, gdzyż Jezus powiedział: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej.  I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo". oraz:  "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo".
14 marca 2014, 22:52
Walczmy, jako mężowie, potem też ojcowie, żeby wytrwać w wierności naszym ukochanym żonom. Wierzę, że moje obecne, 14-to letnie, pierwsze i jedyne jak dotąd małżeństwo, będzie ostatnim, do grobowej deski. Lecz wgłębiłem się w pogmatwania losów różnych ludzi, zdecydowana większość ma gdzieś Kościół, sakramenty. Są nieliczni, resztki, porozbijani i poobjani, którzy mimo perypetii życiowych, gdy zaczynają się jakoś zbierać w sobie, w życiu, chcą w pełni uczestniczyć w życiu Kościoła.
K
Kris
14 marca 2014, 22:54
Oby tak dalej. Życzę wytrwałości i błogosławieństa Boga. Co do samarytanki, znalazłem ciekawy konetarz użytkownika @Nikodem: "A On jej odpowiedział: "Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!" A kobieta odrzekła Mu na to: "Nie mam męża". Rzekł do niej Jezus: "Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą". Fragment 4 rozdziału ewangeli wg. Św. Jana Ten fragment ewangeli wydaje mi się być adektwatny do tego co Jezus mówi do osób w związkach niesakramentalnych. Gdy bowiem chcesz przystąpić do komuni Świętej, spotykasz się ze zmęczonym Jezusem przy studni, który prosi Ciebie o wodę, a ty jesteś taką samartytanką która jest uznana za niegodną wejścia do świątyni w Jerozolimie. Mówisz Jezusowi o tym jak traktują ciebie w jego kościele. Jezus jednak nie neguje istoty Świątyni, nie relatywizuje ważności sakramentów. Mówi Ci co innego: Gdybyś wiedziała kto Ciebie prosi, to Ty prosiłabyś o wodę żywą. To jest ratunek dla was kochani grzesznicy. Zwrócie się do źródła wody żywej, do źródła miłosierdzia Bożego, gdyż tylko pijąc wodę żywą nie będziecie już pragnąć."
A
AnnaM
14 marca 2014, 22:57
Stwierdzenie nieważności małżeństwa - ale czego nie rozumiesz? Nie myl tego z uniewaznieniem małżeństwa. Unieważnia się coś co było kiedyś ważne. Stwierdza się niewazność czegoś, czyli orzeka że coś nigdy nie istniało. Jesli małżeństwo było ważnie zawarte to nikt i nic nie może go uniewaznić. Ono będzie trwać az do smierci jednego z małżonków. Jesli zaś małżeństwo nigdy nie zaistniało, to znaczy, że "małżonkowie" cały czas są panną i kawalerem (lub wdową/wdowcem jeśli wczęsniej już mieli małzonka, a on zmarł). Człowiek (sąd) niczego tu nie rozłącza, bo nie ma czego rozłączyć skoro to coś nie istnieje.
A
AnnaM
14 marca 2014, 23:03
Mogą uczestniczyć. Tylko muszą przestać żyć w grzechu. To nie jest tak, że kto żyje w drugim "małżeństwie" od razu jest potępiony. Jesli zacznie żałować, nawróci się i podejmie decyzję o zerwaniu z grzechem, to może przystepować do sakramentów. Rzecz w tym, że większośc niesakramentalnych chciałaby miec ciasteczko (żyć z partnerem jak mąż z zoną) i mieć ciasteczko (przystepowac do Komunii).
S
Słaba
14 marca 2014, 23:41
Rafał Co do Samarytanki Nie była ona chrześcijanką. Żyła w religii, w której rozwody były dozwolone przez prawo Mojżesza (sądzę, że u Samarytan też). Dopiero Chrystus wprowadził nierozerwalność małżeństwa. Nie można do małżeństw Samarytanki podchodzić jak do sakramentu. Nie wiadomo też, czy jej mężowie nie żyli, czy się z nią rozwiedli. Jeśli chodzi o jej aktualnego partnera, który nie był jej mężem, to czytałam gdzieś, że to też nie było cudzołóstwo w ówczesnym rozumieniu (może był to nierząd - nie wiem), bo cudzołóstwo polegało na wejściu w prawa jakiegoś mężczyzny do jakiejś kobiety, a "cudzołóstwo względem niej" wprowadził też Jezus. Dlatego skłonna jestem sądzić, że rozmowa Jezusa z Samarytanką odnosi się raczej do niezaspokojonych pragnień i tego, co może je zaspokoić, niż do grzechu. Spragniony miłości Jezus u źródła wody danego przez "ojca naszego Jakuba" i spragniona miłości Samarytanka przy Źródle Wody Żywej.
15 marca 2014, 09:18
Czemu nieustannie odnosi sie położenie ochrczonych, bierzmowanych katolików do sytuacji Samarytanki - poganki? Kazdy katolik spotkał i to wielokrotnie na swej drodze Chrystusa, znając Jego naukę świadomie i dobrowolnie ją odrzuciłi. Samarytanka po raz pierwszy spotkała Jezusa przy studni. Dziś, to każdy z nas katolików powien jako naśladowca Jezusa stać przy tej studni jak Jezus, a nie jak Samarytanka. Nie usprawiedliwiajcie sie zamieniając swoje miejsce z Samarytnaką, od której dodatkowo wymagacie, aby was uczyła wiary.
MR
Maciej Roszkowski
14 marca 2014, 21:43
Chrystus Pan powiedzia łw Kazaniu na Górze "...a kto by opuszczoną poślubił cudzołoży". Dodajmy jeszcze formułę ślubną "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza". Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. I nie pomogą żadne łamańce teologiczne, czy prawne. Trwanie w związku niesakramentalnym jest cudzołóstwem, a warunkiem dostępu do Eucharystii jest wytrwanie w czystości. To bardzo trudne, ale da się zrobić.
A
AnnaM
14 marca 2014, 20:43
Marcin, litości! Po tym co napisałeś możnaby pomysleć, że nie masz bladego pojęcia o nauczaniu Kościoła. Co do prawosławia: jeśli jesteś taki chętny do czerpania z niego, to może zanim zaczniesz przenosić praktyki dotyczące małżeństwa, zaproponujesz przeniesienie do nas praktyk postnych? Jak brać, to wszystko, a głównie to co trudne i ciężkie, a nie tylko to co lekkie i przyjemne.
F
Franek1
14 marca 2014, 20:15
"Każde kłamstwo, sprytnie zakamuflowane, które będzie się wydawało logiczne, zostanie wykorzystywane, aby zachęcić dzieci Boże do tego nowego odnowionego kościoła. Każdy grzech zostanie usprawiedliwiony, aby radośnie przyjmować coraz więcej ludzi spoza świątyni Boga, aż w końcu w jej murach wystąpi całkowite zamieszanie. Podczas burzenia, cegła po cegle, Kościoła mojego Syna, reszta mojego Syna będzie zmuszona do ucieczki z niego. Każdy argument, każdy gest i każdy rodzaj obrony przedstawiony przez tych, którzy pozostaną wierni Kościołowi mojego Syna, zostanie odrzucony. To będzie ciche Ukrzyżowanie, podobnie jak to, które mój Syn znosił, gdy cierpiał z ledwo słyszalnym jękiem. Głosy tych, którzy nadal będą głosili Prawdę nie wywołają żadnego zainteresowania mediów. Żadnej uwagi. Nawet, jeśli uda im się wyrazić swoje opinie publicznie, to zostaną uznani za przeklętych." - [url]http://paruzja.info/listopad-2013/1328-25-11-2013-17-25-matka-zbawienia-wrogowie-boga-beda-popelniac-straszne-swietokradztwa-zanim-zbezczeszcza-tabernakula[/url]
W
Wierząca
14 marca 2014, 21:32
@Franek1 - bardzo dziękuję za link. To rzeczywiście się dzieje... :(:(:(
B
Boguś
14 marca 2014, 22:14
Nie czytajcie tego, bo to są herezje! Ta kobieta twierdzi, że Papież Franciszek jest fałyszywym prorokiem, co jest oczywistą nieprawdą, i wiele innych rzeczy
jazmig jazmig
14 marca 2014, 20:12
Ludzie, nie dajcie się napuszczać. Makowski chce mieć duża klikalność, więc napisał stek bzdur oczywistych nawet dla Marxa i Kocha. Nie piszcie komentarzy, zignorujcie tę prowokację.
AS
apage satanas
14 marca 2014, 21:03
Co też ludzie dla koryta nie zrobią. Nawet duszę diabłu zaprzedadzą
K
Kris
14 marca 2014, 20:03
Panie Autorze, jak by nie było cudzołożnica dostała polecenie, aby już więcej nie grzeszyła. Jezus nie powiedział jej: "Idź i grzesz dalej". Jezus miał jasną naukę na temat małżeństwa.  A tu grzechy przeciw Duchowi Świętemu: Katechizmy wyliczają sześć grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, świadczących o wyjątkowej zatwardziałości grzeszników: 1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego, 2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Boża, 3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej, 4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej, 5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia, 6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci. Wydaje mi się, że seks z drugą małżonką i nie przejmowanie się tym uderza w punkt 1 i 6. Nie chcę nikogo urazić, jeśli was to tyczy to pogadajcie z mądrym księdzem i odwróćcie się od grzechów, bo Pan jest łaskawy i nas przyjmuje. :) Alleluja :)
M
m
14 marca 2014, 19:31
jestem zbudowana komentarzami pod tym artykułem, dziękuję!
J
Jadwi
14 marca 2014, 19:13
Do Komuni można przystępować w stanie Łaski Uświęcającej, czyli bez grzechu ciężkiego, po dobrej spowiedzi świętej, w której grzechy ciężkie zostały odpuszczone. Cudzołóstwo, a więc współżycie pozamałżeńśkie jest grzechem ciężkim. Warunkiem dobrej spowiedzi jest szczery żal i postanowienie poprawy. Nie ma tu znaczenia rozwód. W stanie kawalerskim czy rozwiedzionym cudzołóstwo znaczy to samo. Postanowieniem poprawy dla bezżennych może być zarówno życie w celibacie jak i decyzja o zawarciu związku małżeńskiego. To jest wielka szansa. Małżonkowie sakramentalni żyjący w innych związkach tej szansy nie mają. Mogą powrócić do żony/męża, albo żyć w celibacie. Jeżeli oczywiście ich małżeństwo było ważnie zawarte (nie pod przymusem, świadomie). Małżonkowie żyjący w innych związkach nigdy nie byli traktowani jako chrześcijanie drugiej kategorii. No chyba że przez piętnowanie społeczne, na pewno nie przez Kościół. Zawsze mogli przystępować do wszystkich sakramentów w obliczu zagrożenia życia tj. poród, operacja, wojna. 
L
leszek
14 marca 2014, 19:02
Warto przeczytać co przewodniczący Kongregacji Nauki i Wiary Ludwig Muller pisze na ten temat. [url]http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/muller/rc_con_cfaith_20131023_divorziati-risposati-sacramenti_en.html[/url] Obawiam się, że kard. Muller przytacza jednak bardzo mocne i trudne do zbicia argumenty przeciwko "dopuścmy do Komunii osoby żyjące w nowych związkach, skoro tak bardzo tego pragną". To nie jest kwestia "postępowego" czy "konserwatywnego" podejścia, raczej stoją za tym prawdy wiary.
L
lightfortheway
14 marca 2014, 18:43
 Dziekuje za odwazny artykul, dal mi malenki promyczek nadziei . 
J
Jadwi
14 marca 2014, 18:32
"Idź i nie grzesz więcej" powiedział Jezus. 
S
strada
14 marca 2014, 18:01
To nie jest kwestia odpuszczenia grzechów, ale TEOLOGII MAŁŻEŃSTWA. 
J
ja
14 marca 2014, 17:02
No tak, tylko, ze w tym przypadku zawsze mozna taki blad naprawic. Mozna poprostu przestac cudzolozyc.
H
Hastatus
14 marca 2014, 16:58
Widzę, że redakcja lub autor zmieniła tytuł artykułu. Zamiast "Czas na zmiany" pojawia się pytanie "Czy to możliwe"? Ale i tak zamieszanie pozostaje.
B
bogusia
14 marca 2014, 16:53
"błędów przeszłości z różnych względów cofnąć nie mogą. Błędem nazywa się tutaj małżeństwo sakramentallne czy nowy związek? Szanowny autorze. Błąd to można popełnić gdy się wsypie soli do herbaty zamiast cukru. Sakrament, małżeńsrwo, konkubinat - życie z Bogiem czy Szatanem - to nie są błędy, to są wybory.
L
Laura
14 marca 2014, 16:42
Szanowny Panie Autorze! Pierwszy błąd merytoryczny juz w samym tytule - bo przecież Komunię Św. mogą przyjmować osoby rozwiedzione już teraz - o ile są stroną porzuconą i żyją w czystości. Bo czemu Kościół miałby dodatkowo karać np. kobietę pozostawioną z samą dziećmi, którą mąż wymienił na atrakcyjniejszy model, a sąd orzekł o rozwodzie - nawet czasem bez jej zgody.  Albo nie umie więc Pan ubrać swojej wiedzy w słowa gdyż artykuł jest stekiem bzdur, albo ma Pan podstwowe braki w wiedzy nt. Kościoła Katolickiego. Tu nie chodzi o to, aby Pana pogrążyć tym komentarzem, ale błagam o trochę odpowiedzialności za słowo! Niektórzy czytając DEON uważają edytowane tu artykuły za stanowisko KK i łatwo można kogoś wprowadzić w głęboką frustrację takimi artykułami.  Jeszcze raz dla jasności - rozwodnicy żyjący w czystości lub w Białym Małżeństwie mogą już obecnie przystępować do Komunii, a to o czym Pan pisze (chociaż do końca to nie wiadomo o czym Pan pisze, bo pomylił Pan chyba z trzy różne sytuacje) czyli odpuszczenie grzechu cudzołóstwa w którym nadal się chce trwać, bo żyje sie z kimś w związku stałym bez ślubu kościelnego i nie zamierza z tego zrezygnować - nie jest możliwe, bo brak tu postanowienia poprawy (który jest warunkiem szczerej spowiedzi). Pozdrawiam.
CA
czas apokalipsy
14 marca 2014, 23:26
"białe małżeństwo" to kłamstwo i wymysł szatana.
F
faryzeusz
14 marca 2014, 16:41
To własciwie jak to jest ?  Kosciół ewangelizuje świat czy świat narzuca swe normy kościołowi ?   a gdyby tak ogłosić ...że msza nie jest obowiazkiem  co tydzień ale co miesiąc , ale by miał kościół zwolenników ! A gdyby tak ktoś unieważnił zapisy np. z Listu do Rz. i powiedział ,że to z tymi gejami nie wiadomo jak jest  i w ogóle św. Pawel nie wiadomo czy się nie pomylił kiedy to powiedział ,chociaż moze i dobrze powiedział ale źle to zostalo napisane, bo gdyby to dzisiaj zostało to napisane to kto wie ...oho ! teolodzy to potrafią !  To dopiero byłby nowoczesny kościół! swoją szpaltę w "Wyborczej" miałby na pewno  a niedługo później zaczął by się proces beatyfikacyjny bł. E. Gretkowskiej.  A tak poważnie juz samo rozpatrywanie tego problemu jest dywersją .  Uczmy się od muzułmanów , niektórych aksjomatów sie nie podważa ,bo to godzi w podstawy bytu.
DK
Dariusz Kot
14 marca 2014, 16:36
Szanowni Moderatorzy. Pozwole sobie zasugerowac rozwazenie mozliwosci przywrocenia dwoch usunietych wpisow T7HRR. Przeczytalem je i choc zupelnie sie nie zgadzam z tezami Autora, ma on moim zdaniem racje proszac o wyjasnienie przyczyn usuniecia - byly to o ile pamietam eksperymenty myslowe, analogie, proba popatrzenia inaczej, a wszystko w miare kulturalnie sformulowane. Choc jestem ateista, mam bardzo wysokie mniemanie o goscinnosci, otwartosci i poziomie tego portalu. Szkoda byloby dawac pretekst do plotek, ze Fronda juz nie cenzuruje - a Deon tak....
A
AP
14 marca 2014, 18:43
Plotek? To nie plotki. Deon usuwa wpis (nie liczę tych wulgarnych itp.). Pytałem o to wielokrotnie i nigdy nie usłyszałem odpowiedzi więc należy założyć, że jedynym kryterium jest widzimisię osoby mającej takie uprawnienia.
16 marca 2014, 20:54
Panie Dariuszu, Dziękuję.  Ja akurat w tym wątku podzielam Pana zdanie wyrażone w pierwszym komentarzu. :-)  Ale, już chyba wiem dlaczego usunięto wpisy... Po ich napisaniu dokonano w artykule poprawek zmieniajacych sformułowania do kórych się odnosiłem i nieco wydźwięk... Tradycyjnie zniam w artykule nie oznaczono ani nie zasygnalizowoano. Ponieważ w ramach poprawe artykułu np. wypadło słowo, które oparty był jeden z komentarzy - najprawdopodobniej uznano, że sprawę załatwi sunięcie moich komentarzy. Ale to smutne...
A
anonim
15 października 2014, 13:54
Moderacja na deonie woła o pomstę do nieba. I śmiem twierdzić, że można ją śmiało porównywać do komunistycznej cenzury. Moderatorzy robią co chcą, zależnie od tego kogo lubią i  jak im w neuronach zaiskrzy. Ale oczywiście nigdy nie zostaje żaden ślad po ich ingerencjach. Zupełnie jak w prasie katolickiej przed okrągłym stołem. A gdy kiedyś natrętnie dopytywałem się dlaczego usunięto mój wpis, to odpowiedziano mi, że... nie wiedzą dlaczego(!), i że osoba dyżurująca zapewne tak sobie z rozpędu kliknęła(!) Ale oczywiście nie przywrócono mojego wpisu.
CA
czas Apokalipsy
14 marca 2014, 16:00
Przypuszczam, że taki pan Marcinkiewicz (były premier) poprze pana redaktora. Jemu wszak małżeństwo się "nie udało" i dlatego po 30 latach męki ze starą żoną wymienił ją na Izabelkę. Nawet ma dziecko, które pójdzie niedługo do I Komunii i jak by to wyglądało, gdyby tatuś nie mógł razem z dzieckiem przyjąć Pana Jezusa? Na pewno już "odpokutował" za rozwalenie pierwszego małżeństwa
BS
bójcie się Boga
14 marca 2014, 15:58
Dekonstrukcja Kościoła katolickiego postępuje w najlepsze i już bez ogródek. Chciało by się zawołać: Marcinie Łukaszu Makowski bój się pan Boga ! I zarazem przypomnieć, że jest również grzechem przeciw Duchowi Świętemu grzeszyć wprowadzając publiczny zamęt i zgorszenie w publicznym wystąpieniu przeciw nauczaniu Kk licząc zuchwale na miłosierdzie Boże. I w nie mniejszym stopniu dotyczy to osoby która dopuściła ten tekst do publikacji na podobno "katolickim" portalu !  
G
grancen
14 marca 2014, 15:57
1/2 Panie Marcinie ale nie można czytać Pisma Świętego wybiórczo... to pierwsza myśl, która zrodziła się w mojej głowie gdy tylko zaczęłam czytać Pana tekst. I ona do końca mnie nie opuściła. Ale po kolei. Ten grzech o który Pan pyta w nagłówku tekstu nazywa się cudzołóstwo. Wiem, że Pan wie, dziwię się, że sugeruje Pan w tekście, że tego nie wie. Natomiast Pana błędem jest stawianie go w kategorii grzechu przeciw Duchowi Świętemu bez możliwości odpuszczenia. I Pan i ja wiemy, że cudzołóstwo jak najbardziej każdy kapłan może rozgrzeszyć pod zwykłymi warunkami(z wyłączeniem współwiny... nie bądźmy drobiazgowi). Ale te zwykłe warunki penitent musi spełnić. Jeżeli penitent nie spełnia warunków istotnych co do sakramentu pokuty i pojednania nie może otrzymać rozgrzeszenia. A więc istotą poruszanego problemu nie jest "zakaz udzielania Komunii św. rozwodnikom" (takowego w ogóle nie ma, zgodnie z moją wiedzą), a zakaz dostępowania do stołu pańskiego grzesznikowi (w grzechu ciężkim). Musimy sobie wszyscy uświadomić, że Eucharystia jest największym skarbem jaki posiadamy. Co do Pisma Świętego to dziwię się, że przy takiej ilości cytatów w Pana tekście jakoś umknęły te istotne co do grzechu o którym rozmawiamy. Może zaproponuję ten z Ewangelii św. Marka (początek rozdz.10) tam Pan Jezus w dyskusji z faryzeuszami mówi o nierozerwalności małżeństwa. Po tym zdarzeniu uczniowie sami się jeszcze raz dopytują o wspomnianą sytuacje. Padają słowa: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" Mk 10, 11-12 (każdy z synoptyków cytuje to zdanie). Ja na podstawie powyższych słów nie mam wątpliwości, że powtórny związek jest grzechem. A ten grzech nazywa Jezus cudzołóstwem.
G
grancen
14 marca 2014, 15:58
Dalej powołuje się Pan na spotkanie Pana Jezusa z cudzołożnicą i słusznie przywołuje Pan słowa: idź i nie grzesz więcej. Tylko dlaczego odnoszę wrażenie, że Pan nie słyszy treści tych słów - nie grzesz więcej. Pan Jezus nie usprawiedliwia jej zachowania tylko odcina ją od tego co było i każe zacząć żyć w inny sposób. To samo jest z osobami, żyjącymi w powtórnych związkach - jeżeli już tak się okoliczności potoczyły to oni są wezwani do podjęcia innego sposobu życia (choćby własnie w białym małżeństwie). I oczekuje się od nich że wykażą się właśnie taką postawą. A ja osobiście jestem przekonana, że Bóg im nie będzie skąpił łaski. Bardzo proszę nie demonizować Kościoła, że on taki zły, że nie pozwala spróbować "odbudować swoje życie na nowo"... nie jest tak. Kościół zawsze jest z małymi i grzesznymi (bo sam jest grzeszny) i wyciąga do nich ręce - jest w Polsce cała potężna gałąź duszpasterstwa osób żyjących w związkach niesakramentalnych. I w tą troskę i szukanie sposobów wpisuje się prośba papieża Franciszka o rozmowy nt. osób będących w ponownych związkach. I rozmowy o problemie powtórnych związków, prowadzenia takich ludzi do Boga i ich życiu sakramentalnym toczą się od dłuższego czasu na różnych szczeblach duszpasterskich działań Kościoła, teraz po prostu przyszedł czas żeby je zebrać w całość. ​Pozdrawiam
G
grancen
14 marca 2014, 20:01
będzie to odczytane jako megalomania jak po raz drugi odpowiem na swój komentarz? ;) ale w ramach uzupełnienia, bo mi przez przypadek wpadł wywiad z duszpasterzem związków niesakramentalnych, a świetnie wpisuje się w temat > http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,776,ocalic-mimo-wszystko.html
14 marca 2014, 15:54
Podobnego zdania jest Kardynał Reinhard Marx, obecny przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec. W homilii wygłoszonej rok temu podkreślał, jak bardzo adekwatna do obecnej sytuacji jest historia interpretacji ewangelicznego przekazu o cudzołożnicy. A moze to jest jedynie problem z pojęciem zalu za grzechy i postanowienai poprawy. Bo przeciez cudzołożnicy otrzymują rozgrzeszenie o ile żałują za grzechy i pragną poprawy.
E
ela
14 marca 2014, 15:53
Czytam ten artykuł i własnym oczom nie wierzę! Autor wogóle nie przytoczył tego, co Chrystus mówi o małżeństwie! ZA to przytacza słowa "Idź i nie grzesz więcej" - i to jest sedno. Osoby w nowych związach trwają w grzechu i dlatego nie mogą przyjmować KOmunii
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
14 marca 2014, 15:51
Widzę, że tytuł artykułu został nieco złagodzony. Może i stanowisko się zmieni?
P
pytek
14 marca 2014, 15:40
Nie wiem, czy czytam artykuł na Onecie, w Super Expresie, Deonie, czy może na De.m.onie? Czy tu ktoś sprawdza artykuły przed publikacją? Czy to jest jeszcze katolicki portal?
W
Wet
14 marca 2014, 15:31
Pan Makowski jak zwykle swoje. Ale czego spodziewać się ludzi z okolic TP? Mam dość tej natrętnej, lewackiej propagandy, która za nic ma sobie prawdę. Jednak powtórzmy: przyczynną niedopuszczenia rozwodników do komunii jest trwanie w grzechu cudzołóstwa. Jeśli nie cudzołożą, mogą przystępować do komunii, ale nie w swojej parafii, żeby nie powodować zgorszenia. Tak mądrze zadekretował JPII i nie ma co tutaj majdrować.
P
pytek
14 marca 2014, 15:50
JPII otworzył furtkę dla rozwodników w ponownych związkach i widać co się stało. Teraz  furtka to za mało, trzeba wywalić bramę
14 marca 2014, 15:30
"Czy komunia dla osób w nowych związkach byłaby początkiem końca Kościoła?" Nie, oznaczałaby albo iż nie grzech cudzołóstwa nie jest śmiertelny, albo iż można przystepowac do Stołu bedąc w stanie grzechu śmiertelengo. No chyba, iz zycie w związkach po oddaleniu meża/żony nie byłoby uznane za cudzołóśtwo. Ale to z kolej zaprzeczłoby wprost słowom Jezusa Chrystsa naszego Pana.
14 marca 2014, 15:22
Panie Redaktorze i wielu komentujących - wierzycie w dane nam jednoznaczne Słowo: Sakrament Małżeństwa jest dany z łaski Pana i jest nierozeralny ludzką ręką?
A
AP
14 marca 2014, 15:20
"Jak zatem rozumieć konsekwentne odmawianie udzielenia Eucharystii osobom żyjącym w ponownych związkach?" W związkach w rozumieniu potocznym, zwyczajowym czy według jakiegoś prawa pozakościelnego?
Paweł Tatrocki
14 marca 2014, 15:14
Jak coraz mniej ludzi rozumie dlaczego jeden człowiek miałby wystarczyć na całe życie to prowadzi nas to do wniosku, że coraz mniej będzie katolików praktykujących i tyle. Kościół będzie się kurczył. Na początku w wieczerniku było 70 osób, które utworzyły Kościół. Nie mówię, że wróci się do tamtych czasów, ale Bóg może dopuścić, że nie będziemy najliczniejszym wyznaniem. Będzie to czas ciężkiej pracy dla Kościoła, pracy u podstaw, pracy w uzyskaniu charyzmatów jak np. czynienie cudów, uzdrawianie chorych, czyli charyzmatów, które będą legitymizować Kościół na zewnątrz. Jeśli czynienie cudów będzie powszechne wśród wiernych to nie będzie też kłopotów z ich ilością i powszechnością Kościoła na całym świecie.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
14 marca 2014, 15:26
Pan zdaje się zapominać, ze najpierw potrzebna jest wiara, potem są cuda. Nie odwrotnie. I wiara dla oglądania cudów, to żadna wiara. Cuda już dziś są codziennie obecne, w setkach tysięcy, na ołtarzach kościołów katolickich.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
14 marca 2014, 15:14
A może by tak, dla zadbania o PRAWDĘ (jasno wyłożoną w EWANGELIACH), jakieś stanowisko DEONOWE, sprzeciwiające się manipulacjom przy SAKRAMENTACH ŚWIĘTYCH? Czy cały DEON popiera Kaspera?
M
Max
14 marca 2014, 15:11
W czasach drastycznego obniżenia moralnej dyscypliny wiernych p. Makowski nawołuje żeby obniżyć ją jeszcze bardziej. A logika argumentacji taka jak zawsze: skoro ludzie coraz częściej popełniają grzech, to rozwiążmy problem unieważniając ten grzech. Wielu ludzi się masturbuje więc może dopuśćmy również onanistów do Eucharystii. Czyżby onanizm był grzechem od którego nie ma odwrotu? Wiele ludzi opuszcza niedzielne msze święte, więc może dopuścimy również do Eucharystii tych co bywają ma mszy tylko przy okazji ślubów i pogrzebów?
R
Rafał
14 marca 2014, 15:07
Gratuluję dobrej orientacji w temacie. Wkradło się jednak trochę niedokładności w przesłankach, stąd niewłaściwe są też wnioski. 1/ możliwa jest Komunia dla żyjących poza małżeństwem - ale nie w nowym małżeństwie; bo albo bez jakiegokolwiek związku, albo w ramach "białego małżeństwa", czyli związku ludzi okazujących sobie miłość jak brat i siostra, nie wyrażająca się poprzez zjednoczenie cielesne 2/ wszystko rozchodzi się jak zwykle o seks - rozchodzi się o seks, ale nie jak zwykle, bo wyrażanie miłości w zjednoczeniu seksualnym przynależy do istoty małżeństwa; gdy nie ma takiej możliwości (np. ze względu na impotencję), małżeństwo nie może być utworzone (tzw. przeszkoda) 3/ chodzi o kolejny poza tym przeciwko Duchowi Świętemu grzech - nie, bo to jeden ze sposobów realizacji grzechu przeciw Duchowi Świętemu Sam szukam sposobu na pogłębienie tej kwestii. Ale argumentów wydaje mi się, trzeba tu szukać gdzie indziej. Pozdrowienia
P
Piw
14 marca 2014, 14:59
Szanowny Panie, grzechów przeciwko Duchowi Świetemu jest 6. Oto one: 1. Grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże, 2. Rozpaczać albo wątpić w miłosierdzie Boże, 3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej, 4. Zazdrościć bliźniemu łaski Bożej, 5. Mieć zatwardziałe serce wobec zbawiennych napomnień, 6. Aż do śmierci odkładać pokutę i nawrócenie. Rozwodnicy w nowych związkach popełniają grzechy 1,3, 5 oraz 6. Tyle w temacie.
Z
zosia
14 marca 2014, 15:18
Mam wrażenie, że nie zrozumiał Pan tesktu. Przeciez Pan Marcin wyraźnie napisał, że nie ma co liczyć na miłosierdzie i bezmyślnie wchodzic w związki małżeńskie. Ja mam wrażenie, że chodzi bardziej o stutyację, w której okazuje się na przykład po 10 latach małżeństwa, że mąż ma kochanki. Żona może zwyczajnie nie chcieć rodziny ze zdratą w tle i pragnąć rozwodu dla dobra siebie i dzieci. Taka osoba wcale nie grzeczy zuchwale licząc na miłosierdzie ani nie ma zatwardzialego serca, ani nie odkłada pokuty.  prosze czytać ze zrozumieniem.
DZ
do Zosi
14 marca 2014, 15:35
Zosiu, rusz głową; wszak mąż, ktory ma kochanki PIERWSZY powie, że "małżeństwo mu się nie udało i dlatego ma kochankę, ale odbędzie pokutę i chce z nową 'żoną' do Komunii świętej przystępować"! Według pana redaktora Makowskiego ten mąż ma prawo do Komunii!
14 marca 2014, 15:42
Doskonałe wytłumaczenie. Dziękuję.
14 marca 2014, 15:44
Po pierwsze rozwód jest pojeciem z prawa cywilnego i nie odnosi sie do małżeństwa katolików. Po drugie katolicy z moga ze szczególnych powodów (w tym tez cudzołóstwa jednego z małzonków) zyć w separacji stółu i łoża. Ale nie oznacza to prawa osoby wiernej do zawierania nowego zwiazku. Jeżli takowy zawrze grzeszy cudzołóstwem. Co najważneijsze, nim taka "zdradzona żona" zwróci si e o miłoseirdzie do Koscioła, musi najpierw pojednać sie ze swoim meżem.
DK
Dariusz Kot
14 marca 2014, 14:58
Do Autora - pominal Pan najwazniejszy problem. Niewiele tradycji w katolicyzmie moze sie bezposrednio powolac na Jezusa z Nazaretu, ale niestety akurat ta tradycja moze: Mk 10. "Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. 3 Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» 4 Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». 5 Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. 6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: 7 dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę 8 i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem2. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. 9 Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!" 10 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. 11 Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. 12 I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo». Bez kolosalnej pracy biblistycznej nad tym fragmentem, czarno to widze...
K
Kos
14 marca 2014, 17:58
No wlasnie akurat na ten konkretny temat Jezus wypowiedzial sie bardzo konkretnie. Jednak my wiemy lepiej, bo Jezus zartowal, bo mial na mysli co innego, a to inne czasy byly itd, itp. Radykalizm ewangelii? Zarty.
K
KOs
14 marca 2014, 18:04
Nie tylko Marek, bo i Mateusz tez cos o tym slyszal (Mt19): I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». Ksiega Wyjscia 20, 14: Nie będziesz cudzołożył.
DK
Dariusz Kot
14 marca 2014, 19:42
Rzeczywiscie, sprawa jest powazniejsza niz Marek. Powinienem byl to podkreslic. Nie chodzi jednak specjalnie o Mateusza. (Oprocz Mateusza dochodzi zreszta takze Lk 16: "18 Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo"). Ale to wszystko ta sama linia - od Marka do obu pozostalych synoptycznych. O wiele wazniejsze mi sie wydaje, ze mamy takze 1 Kor 7 (10 Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan2: Żona niech nie odchodzi od swego męża! 11 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony"). To osobna linia tradycji. Prawdopodobnie wiec zakaz malzenstw jest bardzo wczesny, zapewne oryginalnie Jezusowy. Inaczej, skad trafilby do tylu tak wczesnych zrodel? Zamyka to wedlug mnie kwestie "Co powiedzial na ten temat Jezus?", nie zamyka jednak kwestii "Co to znaczy dla chrzescijan, dzis?". Koscioly nie zalecaja przeciez rozdawania majatkow czy odcinania sobie konczyn - Koscioly zawsze ADAPTOWALY oryginalne nauczanie. Moga to zrobic i teraz. Uwazam natomiast, ze bedzie to nieslychanie - w tej sprawie - trudne. 
14 marca 2014, 14:56
@Redakcja DEON. Za co zostały usunięte moje dwa wpisy? Może wreszcie, moderator bedzie miał odwagę i napisze co źle napisałem? Śmiało! Jaki punkt regulaminu został naruszony?"
S
Słaba
14 marca 2014, 19:40
Też bym chciała wiedzieć! Zamieść je jeszcze raz - zobaczymy co się stanie...
S
Słaba
14 marca 2014, 19:44
Też bym chciala wiedzieć. Zamieść je jeszcze raz - zobaczymy, co się stanie. P.S. To mój drugi wpis tutaj, o takiej treści. Pierwszy "poleciał w kosmos".
AF
Antonina Fey
14 marca 2014, 20:09
Chetnie bym przeczytala twoje usuniete wpisy.
16 marca 2014, 20:34
Nie jestem w stanie zamieścić ich dokładnie ponownie. Wiem już natomiast dlaczego moje wpisy zostały usunięte. To były dwa pierwsze komentarze, odnoszące się do opublikowanej przez DEON treści. Po moich komentarzach, odnoszących się do treści, artykuł został zmieniony... (jak widzę aktualizowano go jeszcze ponownie pózniej) Tradycyjnie, wniesiono porawki i nie pojawiła sie jakakolwiek wzmianka na ten temat! Łatwiej usunąc komentarze niż dac jakiekolwiej wyjaśnienie od autora czy Redakcji Ponieważ nieco zmieniono wydżwięk arykułu (usnięto słowa i osłabiono wydźwięk) więc wycięto komentarz... Przepraszam droga Redakcjo dziadostwo :(
W
Wojciech
14 marca 2014, 14:50
Przyczynia sie Pan do przyspieszenia podziału w Kosciele. Podobnie jak kolejni kardynałowie. Po prostu Fatima ziszcza sie na naszych oczach.
14 marca 2014, 14:45
Może zerknijmy najpierw na 'sukcesy' niemieckiego Episkopatu, czy warto słuchać jego 'dobrych' rad?
W
Wet
14 marca 2014, 15:38
Kardynał Joachim Meissner w swoim ostatnim kazaniu jako biskup powiedział wprost: Kościół w Niemczech doznał wielkiego zła od zewnątrz i od wewnątrz, a teraz leży na ziemi - tak to ujął. Ale w tym upadku dopatrywał się nadziei na refleksję, odnowę i powstanie z niego.