Koniec fałszywych oskarżeń
Pod sandomierskim obrazem Karola de Prevota, przedstawiającym rzekomy mord rytualny, pojawiła się wreszcie tablica z napisem, zgodnym z prawdą historyczną i niepozostawiającym żadnych wątpliwości co do absurdalności oskarżeń wysuwanych przez stulecia przeciwko Żydom. Nareszcie!
Jej odsłonięcie uważam za wydarzenie w pewnym sensie przełomowe − głównie dlatego, że przez wiele lat panował w tej sprawie impas. Obraz od 2006 roku był zasłonięty, bo strona kościelna (tj. diecezja sandomierska) nie umiała znaleźć lepszego rozwiązania. Problem więc odkładano, nie chcąc przyznać, iż z powodu oskarżeń o mord rytualny Żydzi "byli często prześladowani i mordowani [przez chrześcijan - przyp. mój], jak to wydarzyło się również w Sandomierzu", mimo że "rozpowszechniania tego rodzaju fałszywych zarzutów zabraniali papieże" (cytaty pochodzą z tablicy umieszczonej kilka dni temu w sandomierskiej katedrze).
Teraz sprawa obrazu została - jak mniemam - definitywnie zakończona. Stało się tak dzięki determinacji i odwadze biskupa Krzysztofa Nitkiewicza, który potrafił podjąć odpowiednią decyzję i przekonać do niej swą wspólnotę i swoje środowisko. To pokazuje, jak wiele w Kościele zależy od mądrości zwierzchników.
Radość z tego, że jest (nareszcie!) tak, jak być powinno, przesłania nieco żal, iż mój Kościół - pomimo wielu zgłaszanych pod jego adresem próśb i postulatów - przez tyle lat nie potrafił i nie chciał głośno powiedzieć, że "czarne jest czarne". Że - w imię przesądów, ideologii i braku odwagi przeciwstawienia się głęboko zakorzenionym stereotypom - tak długo chował głowę w piasek. Że antysemickie uprzedzenia były dlań ważniejsze od prawdy historycznej, nauczania papieży i od słowa Bożego, zakazującego składania fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Owszem, można powiedzieć: "Lepiej późno niż wcale", ale ów żal pozostaje. A także pamięć o tych, których ten obraz mógł wprowadzić w błąd, mógł zgorszyć…
Tablicę odsłonięto w czasie ogólnopolskich obchodów Dnia Judaizmu. Rozumiem, że decydentom chodziło o obecność mediów i o to, żeby w uroczystości mogli wziąć udział także przedstawiciele strony żydowskiej (m.in. obecni tego dnia w Sandomierzu naczelny rabin Polski i ambasador Izraela). Czy jednak rzeczywiście była to najlepsza okazja? Gdyby to zależało ode mnie, nie łączyłbym tego wydarzenia z Dniem Judaizmu, w którym chodzi przecież o dialog i odkrywanie judaistycznych korzeni chrześcijaństwa. Zaś tablicę odsłoniłbym raczej w Środę Popielcową − dzień pokuty i postu. Oraz prośby o przebaczenie: za grzech, do którego właśnie (poprzez tę tablicę) się przyznajemy…
Skomentuj artykuł