Kontrowersje wokół słów arcybiskupa Michalika

(fot. przemyska.pl)
Marcin Przeciszewski / KAI / drr

Wbrew niektórym komentarzom stanowisko wyrażone dziś przez abp Józefa Michalika na łamach "Rzeczpospolitej" nie jest "przełomem w stanowisku polskiego Kościoła", lecz naturalną konsekwencją jego dotychczasowego nauczania.

W opublikowanym dziś przez "Rzeczpospolitą" wywiadzie abp Michalik stwierdza m. in., że "w sprawie in vitro trzeba szukać jakiegoś porozumienia w obecnej sytuacji politycznej. Ten stan obecny jest nieuczciwy. Dzisiaj mamy przecież najgorszy stan prawny, bo nie mamy żadnego. Wszystko w tej dziedzinie wolno. Mamy bezprawie, które jest zalegalizowane. I wydaje mi się, że musimy zrobić wszystko, żeby to uchwalone prawo dało jakieś ramy - ograniczało pewne eksperymenty, nie potęgowało tego, co będzie problemem nie do rozwiązania - np. pomnażanie zarodków".

Przypominamy, że Kościół w swym nauczaniu nie godzi się na żaden kompromis moralny w sprawie ochrony życia czy procedury in vitro, lecz dopuszcza udział polityków katolików w kompromisie politycznym dotyczącym ochrony życia, jednakże pod bardzo jasno określonymi warunkami.

Te warunki zostały jasno zdefiniowane przez Jana Pawła II w 73. artykule encykliki "Evangelium vitae", którego fragmenty przytaczamy:

DEON.PL POLECA

"Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. Ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia. (...)

Tak więc w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować "ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu".

Szczególny problem sumienia mógłby powstać w przypadku, w którym głosowanie w parlamencie miałoby zdecydować o wprowadzeniu prawa bardziej restryktywnego, to znaczy zmierzającego do ograniczenia liczby legalnych aborcji, a stanowiącego alternatywę dla prawa bardziej permisywnego, już obowiązującego lub poddanego głosowaniu. Takie przypadki nie są rzadkie. Można bowiem zauważyć, że podczas gdy w niektórych częściach świata nadal prowadzi się kampanie na rzecz wprowadzenia ustaw dopuszczających przerywanie ciąży, popierane nierzadko przez potężne organizacje międzynarodowe, w innych natomiast krajach — zwłaszcza tych, które doświadczyły już gorzkich konsekwencji takiego permisywnego ustawodawstwa — pojawia się coraz więcej oznak ponownego przemyślenia sprawy.

W omawianej tu sytuacji, jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów" - stwierdza encyklika.

Tak więc polityk chrześcijanin ma przede wszystkim dać świadectwo swego "absolutnego sprzeciwu" wobec niegodnych rozwiązań. Jednakże, jeśli propozycje prawa zgodnego z nauczaniem Kościoła zostałyby odrzucone, a uchwalane prawo miałoby poprawić istniejący stan i zapewnić życiu człowieka (także na etapie embrionalnym) większą ochronę niż dotychczas, polityk katolik może takie prawo poprzeć.

Stanowisko Jana Pawła II przytacza kard. Joseph Ratzinger w opracowanej w 2002 r. specjalnej nocie doktrynalnej Kongregacji Nauki Wiary nt. udziału katolików w polityce. Stwierdza w niej m. in.: "Jesteśmy świadkami takich prób formułowania prawa, które nie licząc się z konsekwencjami dla istnienia i przyszłości narodów w dziedzinie kultury oraz dla postaw społecznych, stają się zamachem na nietykalność ludzkiego życia. W obliczu tego zagrożenia katolicy mają prawo i obowiązek podnosić głos, aby przypominać najgłębszy sens życia i budzić odpowiedzialność spoczywającą na wszystkich ludziach. Jan Paweł II, kontynuując niezmienne nauczanie Kościoła, wiele razy stwierdzał, że wszyscy, którzy na mocy wyboru zasiadają w gremiach prawodawczych, maj ą "konkretną powinność przeciwstawienia się" wszelkiemu prawu, które okazywałoby się zamachem na ludzkie życie. Parlamentarzystom, podobnie jak żadnemu katolikowi, nie wolno uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu. Nie przeszkadza to, jak uczy Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae w związku z sytuacją, w której nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, gdyby już weszła w życie lub została poddana pod głosowanie, że "parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim ludziom, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej".

W tym kontekście należy dodać, że prawidłowo ukształtowane sumienie chrześcijańskie nie pozwala nikomu popierać w głosowaniu programu politycznego czy też pojedynczej ustawy, w których podstawowe treści wiary i moralności byłyby obalane przez sformułowania alternatywne albo przeciwne tymże treściom. Wiara stanowi niepodzielną jedność, dlatego nielogiczne jest izolowanie choćby jednego z jej elementów, gdyż w ten sposób wyrządza się szkodę całości katolickiej nauki. Jeśli zaangażowanie polityczne choćby w jednym aspekcie zostaje oderwane od społecznej nauki Kościoła, przestaje ono być wyrazem pełnej odpowiedzialności za wspólne dobro. Nie jest do pomyślenia, aby katolik na innych ludzi zrzucał płynący z Ewangelii Jezusa Chrystusa obowiązek chrześcijan głoszenia i realizacji prawdy o człowieku i o świecie" - pisze kard. Ratzinger.

W analogicznym duchu wypowiadał się na ten temat w wywiadzie dla KAI z 19 listopada ub. r. abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP:

KAI: A jak ta sprawa wygląda w odniesieniu do polityków, do tych, którzy stanowią prawo? Ich działania np. w sprawie in vitro są z pewnością stopniowalne od strony moralnej? Czym innym jest zezwalanie na tę metodę z wszelkimi jej konsekwencjami, czym innym zaś jej dopuszczenie poprzedzone staraniami na rzecz maksymalnej ochrony dobra i minimalizowania zła.

Abp Henryk Hoser: Są dwa, wspominane już, dokumenty, które mówią o tym wprost: encyklika "Evangelium vitae" i "Vademecum dla polityków" - nota doktrynalna Kongregacji Nauki Wiary z 2002 r. W tej materii trzeba rozróżnić dwie sprawy (mówiłem o tym zresztą w zmanipulowanym przez media wywiadzie dla PAP). Otóż polityk, który głosuje za prawem powodującym wszystkie złe skutki in vitro, włącznie ze skutkami śmiertelnymi, jeśli chce takiego prawa, walcząc o nie i głosując za jego wprowadzeniem - znajduje się poza wspólnotą moralną Kościoła. Nie mówię o karze kanonicznej, bo trudno przypisać danemu politykowi odpowiedzialność za śmierć konkretnego embrionu. Te śmierci następują masowo i nie wiadomo w którym momencie, kiedy. To jest różnica pomiędzy śmiertelnymi następstwami in vitro a typową aborcją.

Natomiast jeśli ktoś mając do wyboru różne głosowane projekty chce przynajmniej uzyskać większe dobro, jakie jest w projekcie zawierającym najmniej skutków negatywnych a przy tym jego stanowisko moralne jest znane, tzn. otwarcie deklaruje, iż nie zgadza się na szereg elementów w tej propozycji zawartych - ma obowiązek walczyć o nią w imię dążenia do większego dobra. Ważny jest element świadectwa, bowiem ono usprawiedliwia opowiedzenie się za takim rozwiązaniem - niedoskonałym z moralnego punktu widzenia ale w danym momencie jedynie możliwym i najlepszym z możliwych. Trzeba odróżnić kompromis polityczny od moralnego. Polityka żyje kompromisami, walka polityczna jest walką, której skutkiem jest konfrontacja sił politycznych. To samo jest w dyplomacji, w polityce międzynarodowej: wszystkie układy się negocjuje i dochodzi do jakiegoś kompromisowego rozwiązania. Tymczasem w debacie publicznej wciąż myli się to, co jest kompromisem moralnym i politycznym, który jest w danych warunkach szansą uchronienia dobra. Oczywiście, jeśli mamy do czynienia z prawem zdecydowanie złym, wręcz antyludzkim, to na takie prawo głosować nie można. Trzeba powiedzieć non possumus, nie możemy.

Przytoczyć też warto fragment dokumentu bioetycznego Konferencji Episkopatu Polski (przyjętego 5 marca 2012): ... Jan Paweł II w związku z sytuacją, w której nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie prawa o przerywaniu ciąży - skoro już weszło w życie lub zostało poddane głosowaniu - wskazał, że "parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim ludziom, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej" (EV 73). Dlatego też możliwy jest udział w kompromisie politycznym, ale tylko wówczas, gdy służy to osiąganiu większego dobra, a nie jako metodą rozwiązywania problemów etycznych lub wyznaczania kryteriów dobra. W przypadku aborcji rozwiązaniem docelowym jest m.in. prawo nieakceptujące wskazanie eugeniczne do zabicia dziecka, a w przypadku in vitro - odrzucające tę procedurę jako zagrażającą godności oraz życiu lub zdrowiu dziecka we wczesnym stadium jego rozwoju.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kontrowersje wokół słów arcybiskupa Michalika
Komentarze (13)
O
Olo
30 maja 2013, 21:45
Jeszcze raz już bez błędów. Obawiam się, że abp. Michalik proponuje rzekomo chrześcijańskim politykom paktowanie w diabłem. Wstyd Ojcze Arcybiskupie, po prostu wsytd mi za Ojca. Nie ma racji abp. Hozer w przytoczonej wyżej wypowiedzi, że jest to wybór większego dobra. Absolutnie Ojcze Arcybiskupie - jest to wybór mniejszego zła, a osoba wierząca powinna zawsze wybierać dobro. Dobro nie jest większe czy mniejsze to po prostu dobro.
O
Olo
30 maja 2013, 21:26
Obawiam się, że abp. Michalik prponuje rzekomo chrześcijańskim politykom paktowanie w diabłem. Nie ma racji abp. Hozer w przytoczonej wyżej wypowiedzi, że jest too wybór większeo zła. Absolutnie Ojcze Arcybiskupie - jest to wybór mniejszego zła, a osoba wierząca powinna zawsze wybierać dobro. Dobro nie jest większe czy mniejsze to po prostu dobro.
30 maja 2013, 01:39
Oczywiście i Kościół nauczajacy i posłowie/senatorowie/prezydenci katolicy są Kościołem i nie tyle wtracają się w państwo ile stanowią państwo: społeczeństwo zorganizowane w demokratyczne państwo (wyborcy+wybrane władze zarządzajace państwem z mandatu wyborców). Gdy konkretni ludzie są religijni to i decyzje ich są tym naznaczone. I dobrze. Jesteśmy u siebie.
30 maja 2013, 01:33
Kościól może przypominać, to co sformułował już Jan Paweł II w "Evangelium vitae", że katolik, który decyduję o obowiazującym w jakimś społeczeństwie prawie (nie moralnym tylko stanowionym przez np. parlamenty) - ma obowiazek promować i przyjmować te ustawy, które w większym, niż dotychczas stopniu chronią ludzkie życie. Te ustawy mogą być jeszcze dalekie od doskonale chroniacych ludzkie życie, ale jeśli są lepsze od dotychczasowych, to trzeba je promować i poprzeć. Nie znaczy to promowania zgody na to, czego jeszcze te ustawy nie chronią. Obecna ustwawa o przerywaniu ciąży jest lepsz od poprzedniej dozwalającej właściwie wszystko, choć nie chroni życia dziecka np. w wypadku gwałtu. Posłowie zgadzając się na taką niedoskonałą ustawę polepszyli sytuację ochrony życia, choć nie udało się im ochronić prawnie życia dzieci we wszystkich sytuacjach.
B!
brawo !
30 maja 2013, 00:37
No proszę, abp Michalik okazuje się godnym następcą moralności gen. Jaruzelskiego w czynieniu mniejszego zła ! I okazuje się PO raz kolejny, że gdy w rolę wchodzi nieunikniony postęp jedynie słusznego postępu, wówczas jak najbardziej KK może się mieszać do POlityki ... Legionie, a niby w jakiż to sposób wywnioskowałeś z publikacji, że wg niej KK może się mieszać do polityki? ...@XLeszek - kolejny wcieleniu moderatora na deonie "abp Michalik stwierdza m. in., że w sprawie in vitro trzeba szukać jakiegoś porozumienia w obecnej sytuacji politycznej". Jak można się porozumiewać w obecnej sytuacji politycznej bez mieszania się do polityki ? ...XLeszek - kolejne wcielenie moderatora na deonie odpowiada: "Legionie, czytaj ze zrozumieniem i nie mąć mieszając prawdę z kłamstwem. To że trzeba szukać porozumienia nie ma żadnego związku z mieszaniem się do polityki. Jeżeli Jaś szuka porozumienia z Małgosią to wg ciebie oznacza to że Jaś sam miesza się do polityki i jeszcze wciąga w politykę Małgosię?"  @XLeszek - kolejne wcielenie moderatora na deonie Cóż to za bełkot ! Porozumienie, czyli dogadanie w polityce zawiera w sobie eo ipso jakiś kompromis. Pomijając niegodziwość takiego kompromisu w sprawach dobra i zła w KK - jeśli taki kompromis ma dotyczyć prawa stanowionego przez polityków, to w oczywisty sposób jest to mieszanie się do polityki, tym bardziej, że jedna ze stron mających się dogadać polityków respektuje naukę KK w sprawie in vitro, czyli całkowity zakaz. XLeszek - kolejne wcielenie moderatora na deonie pisze także: "Legionie - ja w przeciwieństwie do ciebie piszę podpisując się pod tym co piszę, i to zawsze tak samo się podpisuję, a nie z użyciem legiona imion". Różne są emanacje moderatora na deonie, Twoja ma ksywę XLeszek i jak widać specjalizuje się w bezczelnym pomawianiu innych własnymi manipulacjami
LS
le sz
29 maja 2013, 22:51
Ależ kara kanoniczna dotyczy takich polityków, za każdą z tych śmierci bez wyjątku, ponieważ swoim postępowaniem oni te śmierci umożliwili i usprawiedliwili. @jazmig, burzysz się bo nie rozumiesz tego o czym piszesz. Tu nie chodzi o to, że zabójstwa w trakcie in vitro nie są złem lub są jakimś mniejszym złem. Chodzi oto, że kara kanoniczna jest nakładana za konkretny czyn, a nie za całokształt. Interpretacje abpa Hosera i jemu podobnych stawiają go w jednym szeregu z tymi politykami, ponieważ relatywizuje on zło. Nieprawda. Wypowiedzi abpa Hosera i jemu podobnych w żaden sposób nie relatywizują zła. Natomiast pełne ślepego fanatyzmu wypowiedzi Twoje i Tobie podobnych powodują, że przeciwnicy in vitro utożsamiani są z bezrozumnymi fanatykami.
LS
le sz
29 maja 2013, 22:39
Legionie, a niby w jakiż to sposób wywnioskowałeś z publikacji, że wg niej KK może się mieszać do polityki? ...@XLeszek - kolejny wcieleniu moderatora na deonie Legionie - ja w przeciwieństwie do ciebie piszę podpisując się pod tym co piszę, i to zawsze tak samo się podpisuję, a nie z użyciem legiona imion. "abp Michalik stwierdza m. in., że w sprawie in vitro trzeba szukać jakiegoś porozumienia w obecnej sytuacji politycznej". Jak można się porozumiewać w obecnej sytuacji politycznej bez mieszania się do polityki ? Legionie, czytaj ze zrozumieniem i nie mąć mieszając prawdę z kłamstwem. To że trzeba szukać porozumienia nie ma żadnego związku z mieszaniem się do polityki. Jeżeli Jaś szuka porozumienia z Małgosią to wg ciebie oznacza to że Jaś sam miesza się do polityki i jeszcze wciąga w politykę Małgosię? Bo przecież szuka porozumienia w obecnej sytuacji politycznej?!? Czy każdy kto stwierdzi, że trzeba szukać porozumienia to wg ciebie miesza się do polityki?!?
jazmig jazmig
29 maja 2013, 18:23
Abp Hoser: Nie mówię o karze kanonicznej, bo trudno przypisać danemu politykowi odpowiedzialność za śmierć konkretnego embrionu. Te śmierci następują masowo i nie wiadomo w którym momencie, kiedy. To jest różnica pomiędzy śmiertelnymi następstwami in vitro a typową aborcją. Ależ kara kanoniczna dotyczy takich polityków, za każdą z tych śmierci bez wyjątku, ponieważ swoim postępowaniem oni te śmierci umożliwili i usprawiedliwili. Wielu ludzi nie uznaje za zło to, na co prawo zezwala. Zatem polityk, wprowadzając prawo zezwalające na mordowanie ludzi, bez względu na stopień rozwoju mordowanych ludzi, powoduje, że wielu ludzi jest przekonanych, że te morderstwa nie są złem. Interpretacje abpa Hosera i jemu podobnych stawiają go w jednym szeregu z tymi politykami, ponieważ relatywizuje on zło.
K
Klara
29 maja 2013, 17:55
~jerzy Przecież te "przełomy" i medialny kościół to własnie tworzą dziennikarze, w tym nie tylko świeckie, ale i KAI za PAP  a za nimi niezwykle ochpoczo i codziennie deon. Wierni siegają do źródeł czyli do słów samego arcybiskupa Michalika i sensacje się nie nabierają. MOŻE JEDNAK LUDZIE NIE NABIORĄ SIĘ NA DEON I SAMI PRZECZYTAJĄ CO RZECZYWIŚCIE MÓWIL ABP. MICHALIK
B!
brawo !
29 maja 2013, 17:36
No proszę, abp Michalik okazuje się godnym następcą moralności gen. Jaruzelskiego w czynieniu mniejszego zła ! I okazuje się PO raz kolejny, że gdy w rolę wchodzi nieunikniony postęp jedynie słusznego postępu, wówczas jak najbardziej KK może się mieszać do POlityki ... Legionie, a niby w jakiż to sposób wywnioskowałeś z publikacji, że wg niej KK może się mieszać do polityki? ...@XLeszek - kolejny wcieleniu moderatora na deonie "abp Michalik stwierdza m. in., że w sprawie in vitro trzeba szukać jakiegoś porozumienia w obecnej sytuacji politycznej". Jak można się porozumiewać w obecnej sytuacji politycznej bez mieszania się do polityki ?
LS
le sz
29 maja 2013, 16:09
No proszę, abp Michalik okazuje się godnym następcą moralności gen. Jaruzelskiego w czynieniu mniejszego zła ! I okazuje się PO raz kolejny, że gdy w rolę wchodzi nieunikniony postęp jedynie słusznego postępu, wówczas jak najbardziej KK może się mieszać do POlityki ... Legionie, a niby w jakiż to sposób wywnioskowałeś z publikacji, że wg niej KK może się mieszać do polityki?
B!
brawo !
29 maja 2013, 15:29
No proszę, abp Michalik okazuje się godnym następcą moralności gen. Jaruzelskiego w czynieniu mniejszego zła ! I okazuje się PO raz kolejny, że gdy w rolę wchodzi nieunikniony postęp jedynie słusznego postępu, wówczas jak najbardziej KK może się mieszać do POlityki
J
jerzy
29 maja 2013, 13:39
Przecież te "przełomy" i medialny kościół to własnie tworzą dziennikarze, w tym nie tylko świeckie, ale i KAI za PAP  a za nimi niezwykle ochpoczo i codziennie deon. Wierni siegają do źródeł czyli do słów samego arcybiskupa Michalika i sensacje się nie nabierają