Kościół bez papieża seniora

fot. PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI

Zakończenie ziemskiej pielgrzymki Benedykta XVI to pod wieloma względami wydarzenie wyjątkowe w dziejach Kościoła. Warto na nie spojrzeć również w perspektywie przyszłości - bliskiej i dalszej.

Po prawie dziesięciu latach od swej abdykacji Benedykt XVI odszedł do domu Pana. Skończył się nietypowy w dziejach Kościoła czas koegzystencji w Watykanie dwóch ludzi w białych sutannach, dwóch duchownych, którzy w odniesieniu do siebie usłyszeli "Habemus papam". To z pewnością było specyficzne doświadczenie nie tylko dla dwóch papieży, nie tylko dla Kurii Rzymskiej, ale dla całej katolickiej wspólnoty. Prawie dekada obecności papieża seniora bez wątpienia wpłynęła na obraz papiestwa i na sposób myślenia o nim zarówno wśród członków Kościoła, jak i ludzi do niego nienależących. Papiestwo stało się bardziej "ziemskie". Papież, który był na emeryturze, jasno dowodził, że także z tej funkcji w Kościele można zrezygnować i pokazywał, że Następca św. Piotra może po prostu w pewnym momencie zakończyć swą posługę, bez konieczności "trwania na krzyżu".

Mieszkający wciąż w Watykanie poprzednik sprawiał, że również Franciszek musiał budować swój pontyfikat inaczej, niż dotychczasowi papieże. Także dlatego, że wbrew oczekiwaniom niektórych, Benedykt XVI nie zniknął całkowicie z przestrzeni publicznej, nie zamilkł definitywnie, nie udawał, że go nie ma. Było oczywiste, że ma swoje zdanie na temat działań i decyzji następcy i choć nie recenzował go w swoich wypowiedziach, to jednak świadomość, że może na część spraw Kościoła patrzeć zupełnie inaczej niż aktualny Następca św. Piotra, była wyczuwalna w Kościele, zwłaszcza w niektórych kościelnych środowiskach. Nie brakło i takich, którzy na trwającej obecności Benedykta XVI próbowali konstruować niechętne Franciszkowi grona opiniotwórcze lub wręcz grupy nacisku. Tego typu możliwości właśnie się skończyły.

DEON.PL POLECA

Można i trzeba postawić pytanie, czy śmierć Benedykta XVI wpłynie nie tylko na postrzeganie dalszego ciągu pontyfikatu Franciszka, ale na jego kształt. Miniona dekada pokazała, że Franciszek radził sobie z wyjątkowością sytuacji, w jakiej przyszło mu sprawować posługę Piotrową. Wydane w lipcu 2021 r. motu proprio "Traditionis custodes" dotyczące tzw. Mszy trydenckiej, jest jaskrawym dowodem, że potrafił zmienić znaczące decyzje swego poprzednika. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jednak w swych działaniach uwzględniał fakt trwającej emerytury Benedykta XVI.

Od wielu miesięcy trwają spekulacje dotyczące abdykacji Franciszka. Można się było spotkać m. in. z sugestiami, że papież jest już zmęczony, ma kłopoty zdrowotne utrudniające spełnianie obowiązków, więc sam chętnie złożyłby rezygnację, ale powstrzymuje go fakt, że jego poprzednik wciąż żyje. Przypisywano Franciszkowi przekonanie niektórych komentatorów, że nie do pomyślenia byłaby obecność w Kościele dwóch emerytowanych Następców św. Piotra. Tymczasem ujawniony przez Franciszka w jednym z niedawnych wywiadów fakt podpisania już u początków pontyfikatu aktu rezygnacji na wypadek niemożności kontynuowania posługi na Stolicy Apostolskiej dowodzi, że sam papież z Argentyny nie wykluczał takiej sytuacji.

W tym kontekście warto spojrzeć na inne, nie należące do rzadkości przypuszczenia, mówiące, że Franciszek bardzo szybko po zakończeniu ziemskiej pielgrzymki Benedykta XVI abdykuje, niejako wykorzystując okazję, że do Rzymu przybędą na pogrzeb kardynałowie, mający prawo uczestnictwa w konklawe. Biorąc pod uwagę, że pogrzeb papieża seniora zaplanowano w przeddzień uroczystości Objawienia Pańskiego, ewentualna rezygnacja Franciszka musiałaby mieć miejsce w ciągu kilku najbliższych dni. Przynajmniej powinny się pojawić potwierdzone sygnały, że do niej dojdzie. W tej chwili ich nie widać ani nie słychać.

O wiele mniej jest spekulacji dotyczących ewentualnej kontynuacji pontyfikatu Franciszka w nowej dla niego (a oczywistej dla kilkuset dotychczasowych Następców św. Piotra) sytuacji. Nie jest łatwo przewidzieć, na ile odejście Benedykta XVI do domu Pana może być znaczącym punktem dla kształtu obecnego pontyfikatu. Nie można jednak wykluczyć, że w jakiejś mierze nim się okaże. Nawet, jeśli sam Franciszek i jego współpracownicy nie będą sobie z tego zdawali sprawy. Sytuacja trochę przypomina odejście w rodzinie wiekowego i praktycznie nie ingerującego w jej życie krewnego, którego autorytet jednak wciąż się liczył i miał wpływ na jej funkcjonowanie.

W kontekście odejścia Benedykta XVI do wieczności warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Śmierć papieża seniora ma dla życia Kościoła powszechnego zupełnie inny wymiar niż zgon aktualnego Następcy św. Piotra. To nie jest swoiste "trzęsienie ziemi", nie trzeba wdrażać kolejnych procedur związanych z sede apostolica vacante. Nie trzeba pospiesznie szukać następcy, ponieważ pełnoprawny papież jest i kontynuuje swoją posługę w Kościele. Być może jest to ważny sygnał na przyszłość, dotyczący sposobu przekazywania posługi w tym szczególnym punkcie katolickiej wspólnoty. Coraz więcej osób rozumie, że papież senior nie musi być wyjątkiem raz na dwa tysiące lat.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół bez papieża seniora
Komentarze (4)
TK
~Tomasz Kibała
3 stycznia 2023, 16:28
Gdy dowiedziałem się na co chorował Benedykt XVI, to zaczynam rozumieć pogłoski mówiące o tym, że Franciszek mógłby zrobić to samo co jego poprzednik w lutym 2013 roku. Joseph Ratzinger chorował na śmiertelną, nieuleczalną chorobę neurodegeneracyjną o charakterze progresywnym, którą jest stwardnienie zanikowe boczne (ALS). Ta choroba stopniowo niszczy neurony ruchowe, sprawiając że chory najpierw traci zdolność poruszania częściami ciała, potem traci zdolność mowy, a finalnie następuje śmierć na wskutek uduszenia spowodowanego przez paraliż mięśni oddechowych. Słynny brytyjski astrofizyk Stephen Hawking też chorował na tą straszną przypadłość, tyle że w jego przypadku męczył się z ALS ponad 50 lat. Wydaje mi się, że Benedykt XVI usłyszał diagnozę że ma ALS jeszcze przed aferą Vatileaks, lecz wiedziała o tym tylko niewielka grupa najbliższych mu osób i była to niezwykle pilnie strzeżona tajemnica, o której nie wiedziało ponad 99 procent ludzi na świecie.
AS
~Antoni Szwed
3 stycznia 2023, 15:36
"Mieszkający wciąż w Watykanie poprzednik sprawiał, że również Franciszek musiał budować swój pontyfikat inaczej, niż dotychczasowi papieże. Także dlatego, że wbrew oczekiwaniom niektórych, Benedykt XVI nie zniknął całkowicie z przestrzeni publicznej, nie zamilkł definitywnie, nie udawał, że go nie ma." I bardzo dobrze. Dzięki temu Franciszek popełnił mniej błędów niż mógł popełnić. Po synodzie amazońskim nie udało się obecnemu biskupowi Rzymu znieść celibatu księży, bowiem w międzyczasie pojawiła się broszurka pt. "Z głębi naszych serc" kard. Roberta Saraha. Tekst został zaaprobowany przez Papieża Benedykta XVI. Tam obaj Autorzy opowiedzieli się zdecydowanie przeciw zniesieniu celibatu. Interwencja okazała się skuteczna, celibat nie został zniesiony a Kościół nie poniósł z tego tytułu szkody, jaką mógłby ponieść, gdyby Franciszek go zniósł.
AW
~Artur Wojtkiewicz
3 stycznia 2023, 20:54
Z pewnością. Choć koniec końców przykład Traditionis Custodes pokazuje, że Franciszek na koniec nie liczył się ze zdaniem Benedykta.
AS
~Antoni Szwed
5 stycznia 2023, 11:52
Tak, to też prawda. Abp Gaenswein powiedział w ostatnich dniach, że Papież Benedykt XVI przeżył to bardzo boleśnie.