Kościół powinien być liderem w chronieniu najsłabszych

(fot. youtube.com/zjazdgnieźnieński)

Oczywiście Kościoły mają rozwinięte systemy pomocowe, diakonijne. Nie wiem czy można w tej materii robić coś więcej. Myślę jednak, że nie tyle chodzi o otwieranie kolejnych punktów ze sprzętem rehabilitacyjnym, domów opieki, co o nastawienie serca. W materii ducha mamy najwięcej do zrobienia.

Po czterdziestu dniach zakończył się protest osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów w Sejmie. Nie dlatego się zakończył, że doszło do zawarcia kompromisu pomiędzy strajkującymi a rządzącymi, ale dlatego, że według relacji protestujących, zaczęli obawiać się o swoje zdrowie.

Sytuacja była trudna, bo uczestniczyły w nim osoby najsłabsze. Strona rządowa wskazywała, że spełniła postulaty, choć ten drugi o 500 zł. w inny sposób niż tego oczekiwali strajkujący. Osoby z niepełnosprawnością twierdziły, że są nierozumiane. Przy okazji z wielu stron padały różne oskarżenia. Oczywiście sytuacja przyciągała wielu graczy. W Sejmie byli obecni politycy i dziennikarze.

Nie mnie oceniać intencje poszczególnych osób i grup, ale podzielam chyba dosyć powszechne przekonanie, że sytuacja osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów, stała się doskonałym pretekstem do załatwiania politycznych interesów. Cóż, w tej sytuacji, zwłaszcza, że nie jest to pierwszy protest, nie wierzę politykom pojawiającym się tam. Mam nadzieję, że wielu spośród tych, którzy okazywali wsparcie, robiło to z głębokiej potrzeby serca.

Nie znam sytuacji budżetowej państwa, nie wiem czy stać go na spełnienie postulatów strajkujących. Nie wiem, czy zaproponowany przez ministerstwo sposób realizacji drugiego postulatu jest dobrym rozwiązaniem. Dlatego trudno mi oceniać po czyjej stronie jest racja. A ta pewnie leży, jak zwykle, gdzieś pomiędzy, niekoniecznie pośrodku.

Wiem jednak, że sytuacja osób z niepełnosprawnością jest niezwykle trudna. To nie tylko codzienna walka z wieloma barierami, często zmaganie się z przewlekłą chorobą, ale również walka o godne życie.

To ostatnie wydaje mi się najważniejsze. Gdzieś podświadomie, a może świadomie słyszałem nie tyle postulaty o pieniądze, ale o to by osobom, które wielu chciałoby zamknąć w "więzieniach" ich mieszkań, umożliwić pełne, pełnoprawne i godne funkcjonowanie w społeczeństwie.

By to zrealizować potrzebne są dwa czynniki. Jednym są z pewnością środki, by móc likwidować fizyczne bariery, ale drugim, o wiele ważniejszym, jest otwartość i przychylność ludzi. Dlatego nie to, czy zostały zrealizowane postulaty strajkujących jest najważniejsze, ale to, w jaki sposób rządzący podchodzili do protestujących w budynkach Sejmu.

Dlaczego postawa rządu jest tak ważna? Bo kształtuje postawy dużej części społeczeństwa. Jeżeli widzimy, że ci którzy nam przewodzą, okazują szacunek, to sami często zaczynamy szanować. Mechanizm ten działa niestety też w drugim kierunku.

Odnoszę nieodparte wrażenie, że siła strajkujących jest zbyt mała i dlatego protest trwał tak długo. Ktoś z odwiedzających zaproponował, aby zwrócili się do górników o wsparcie, wtedy władza zareagowałaby od razu.

Opiekunowie osób z niepełnosprawnością apelowali o pomoc do różnych instytucji, między innymi do Kościoła. Nie wiem czy zwrócili się do górniczych związków zawodowych.

To co jednak mnie mocno uwiera to brak poszanowania godności protestujących. Jak powinno zareagować Prezydium Sejmu? Myślę, że zamiast utrudniać im pobyt, można było zrobić wszystko, aby był on jak najłatwiejszy i w miarę możliwości wygodny. Dziwią mnie te wszystkie utrudnienia choć rozumiem, że była to taktyka na złamanie oporu, której nie pochwalam.

Wydaje się, że droga do rozwiązania konfliktu prowadziła przez rozmowy. Może warto było skorzystać z pomocy tych, którym ufali protestujący, a których nie chciano do nich wpuścić. Polska Akcja Humanitarna swymi działaniami wielokrotnie udowodniła, że jest odpowiedzialna i godna zaufania.

Myślę, że mamy duży problem w naszym społeczeństwie z poszanowaniem godności słabszych. Nie jest niczym odkrywczym, że wielkość człowieka i całych społeczeństw mierzy się tym, w jaki sposób podchodzą do mniejszości, do słabszych, tych którzy nie mogą wywalczyć swoich racji siłą.

Mówimy, że dobrze wychowany jest ten człowiek, który potrafi ustąpić miejsca w autobusie starszej osobie. Dlaczego starszej, ano właśnie dlatego, że jest słabsza. Jest to więc pytanie o naszą wrażliwość.

Odnoszę wrażenie, że większość z nas obawia się kontaktu z osobami różniącymi się od nas. Z pewnością życie osób z różnymi formami niepełnosprawności jest w Polsce bardzo trudne. Spotykają ich na każdym miejscu różne bariery. Te architektoniczne, te w urzędach, te w sklepach, kinach, teatrach i kościołach. Wszystkie te bariery można przy większym czy mniejszym nakładzie usunąć, ale dopiero wtedy gdy usuniemy bariery w naszej mentalności, w naszych sercach.

Cóż, Kościół powinien być liderem w chronieniu najsłabszych. Aby nim być musimy wyzbyć się pychy wielkości i wrócić do źródła, to jest do Chrystusa. To On wybrał to, co u świata jest małe i odrzucone po to, aby pokazać wielkość Bożych Dzieci. Jezus rzadko kiedy wybierał salony możnych.

Oczywiście Kościoły mają rozwinięte systemy pomocowe, diakonijne. Nie wiem czy można w tej materii robić coś więcej. Myślę jednak, że nie tyle chodzi o otwieranie kolejnych punktów ze sprzętem rehabilitacyjnym, domów opieki, co o nastawienie serca. W materii ducha mamy najwięcej do zrobienia. Musimy ciągle uczyć się kochać, szanować innych, także tych, którzy różnią się czymś od nas. Nie jest to zadanie jednorazowe, ale stan serca.

Po 40 dniach protest się skończył. Czterdzieści dni skojarzyło mi się z 40 latami wędrówki Izraela po pustyni. Potem Izrael wszedł do Ziemi Obiecanej.

Teraz nadszedł czas dla polityków wszystkich opcji, aby znaleźli rozwiązania takie, by ci, którzy opuścili pomieszczenia sejmowe oraz setki tysięcy tych, którzy są w podobnej sytuacji, mogli otrzymać należne wsparcie. A my usuwajmy bariery mentalne z naszych serc i okazujmy należny szacunek.

***

Bp Jerzy Samiec - polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Tekst ukazał się pierwotnie na jego blogu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół powinien być liderem w chronieniu najsłabszych
Komentarze (4)
AS
Aleksandra Szeliga
5 lipca 2018, 23:10
Odnoszę wrażenie, że większość z nas obawia się kontaktu z osobami różniącymi się od nas- niestety, dotyczy to także kapłanów KK w Polsce. Widać to było chociażby w czasie protestu niepełnosprawnych w Sejmie. Poza tym Episkopat, podobnie jak faryzeusze, usiłują nałożyć na wiernych krzyż, którego sami nie będą dźwigać ani nawet pomagać w jego dźwiganiu. To się nazywa podobno "próbą wznoszenia społeczeństwa na wyższy poziom moralny". A to nic innego, jak hipokryzja. 
SK
Sofia Kowalik
1 lipca 2018, 19:12
od polskiego KK raczej obecnie tego nie ma co wymagać... lideruje ale w wsparciu partii rządzącej :/
Andrzej Ak
1 lipca 2018, 17:27
"Myślę jednak, że nie tyle chodzi o otwieranie kolejnych punktów ze sprzętem rehabilitacyjnym, domów opieki, co o nastawienie serca." Biskup Jerzy Samiec uderza w sedno! Podczas Mszy Świętej w pewnej parafii przy przekazaniu znaku pokoju dostrzegłem jak trudno niektórym ludziom wierzącycm wyciągnąć dłoń do człowieka na wózku inwalidzkim. Zdziwiony tym epizodem postanowiłem "pobadać" to zjawisko w innych parafiach. Dostrzegłem, iż w wielu sercach wierzących całkiem wygodnie żyje dziwny konformizm, który skutkuje bardzo niechrześcijańskimi zachowaniami. Przecież nawet, gdy ktoś nie ma dłoni, albo ma zniekształconą nie oznacza że jest nosicielem choroby zakaźnej. Jednak w świadomości wielu wierzących chyba jest to jednak jednoznaczne. Oznacza to, iż bardzo wiele do zrobienia mamy w naszych sercach, aby były gotowe nie tylko do pomocy potrzebującym, lecz również do dostrzegania w drugim człowieku np. z niepełnosprawnością również takie samo dziecko Boga jak my.
D
demokracja.net
1 lipca 2018, 14:34
„Wiem jednak, że sytuacja osób z niepełnosprawnością jest niezwykle trudna.” „Oczywiście Kościoły mają rozwinięte systemy pomocowe, diakonijne. Nie wiem czy można w tej materii robić coś więcej.” Skoro autor zna sytuację konkretnych osób , ale nic nie pisze  aby im pomagał i nie wie czy w tej materii można robić coś więcej, to może niech się przyjmie na wolontariusza w Caritas ?  posłucha co mają do powiedzenia bezpośredni Przełożeni, którzy, bezinteresownie realne pomagają .