Kryzysowa Rada Stała KEP - wrażliwość, odpowiedzialność, zaufanie

(fot. EpiskopatNews)

Nadzwyczajne zebranie Rady Stałej KEP to znak, że "Nikt w Kościele w Polsce nie udaje, że nie mamy problemu". Jego efekty sygnalizują poważną zmianę i dają nadzieję na przyszłość. Jest jednak kwestia definiowania problemu.

Jedenaście dni po internetowej premierze filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" zebrała się w Warszawie Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski. W poprzedzających ją komentarzach podkreślano, że jest to spotkanie nadzwyczajne, związane "z sytuacją w Kościele w Polsce". Od budzącej kontrowersje konferencji prasowej po zebraniu plenarnym KEP, w czasie której zaprezentowano dane dotyczące wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez duchownych w Polsce, upłynęły ponad dwa miesiące.

Tym razem do dziennikarzy, oprócz rzecznika prasowego episkopatu, wyszedł tylko Delegat KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży Prymas Polski, abp Wojciech Polak, wsparty przez medialnego koordynatora Centrum Ochrony Dziecka z Krakowa. Nie pojawił się ani przewodniczący ani wiceprzewodniczący KEP, a rzecznik akcentował, że to jedynie briefing i starał się ograniczać liczbę zadawanych pytań.

Najbardziej namacalnym efektem dodatkowego spotkania Rady Stałej KEP jest "Słowo biskupów do wiernych", zatytułowane "Wrażliwość i odpowiedzialność". Ma ono być odczytane we wszystkich parafiach w Polsce w najbliższą niedzielę. To ważny dokument. Nie tylko ze względu na treść, ale również na dominujący w nim ton i język, jakim został napisany. To istotne z uwagi na sprzeczne sygnały, jakie płynęły ze strony nie tylko członków KEP, ale nawet Rady Stałej po udostępnieniu filmu w reżyserii Tomasza Sekielskiego. Gdy jedni jej członkowie dziękowali autorowi, inni wyrażali się o produkcji obraźliwie i z lekceważeniem (później nastąpiły przeprosiny).

DEON.PL POLECA

List Rady Stałej dowodzi, że jego autorzy wsłuchali się w głosy wiernych. Nie ma w nim kolejnych przeprosin, które w uszach wielu brzmiały coraz bardziej irytująco. Nie ma sugestii o nasilonych atakach na Kościół. Jest natomiast mowa o wstydzie i przyznanie "jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom". Są też drastyczne w swej wymowie cytaty wypowiedzi osób skrzywdzonych przez duchownych. Jest mowa o karach i konsekwencjach zarówno w stosunku do sprawców, jak i przełożonych, którzy ukrywali ich czyny. To pierwsze tak mocne uderzenie się w piersi ze strony najwyższych reprezentantów Kościoła katolickiego w Polsce przez wielu zostało odebrane jako sygnał zmiany nie tylko w podejściu do kwestii seksualnych nadużyć ze strony duchownych, ale również sposobu komunikacji z wiernymi.

Tuż przed spotkaniem Rady Stałej abp Grzegorz Ryś powiedział: "Nikt w Kościele w Polsce nie udaje, że nie mamy problemu. Chcemy go rozwiązać". Szef COD i ustanowiony przez episkopat koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży, o. Adam Żak, wyrażał przekonanie, że "dziś zapadną jakieś decyzje". Z briefingu po spotkaniu Rady można się było dowiedzieć, że będą rozwiązania "systemowe", a ks. Studnicki poinformował, że biskupi omawiali "projekt dokumentu wskazującego drogi wyjścia z kryzysu, w jakim znalazł się Kościół".

Samo zwołanie nadzwyczajnego zebrania Rady Stałej jest potwierdzeniem słów abp. Rysia. Przekonanie o tym, że w Kościele w Polsce "mamy problem", jest powszechne. Rzecz jednak w tym, gdzie się ten problem widzi i jak się go definiuje. Od tego zależą decyzje prowadzące do jego rozwiązania. Czy chodzi tylko o naprawę wizerunku, który w ostatnim okresie bardzo ucierpiał? Czy problemem jest fakt ujawniania i nagłaśniania popełnianych przez duchownych nadużyć wobec dzieci czy też to, że do nich dochodziło, a reakcja ze strony przełożonych była co najmniej niewystarczająca?

Na podstawie docierających do mediów głosów, a także skierowanego do wiernych "Słowa biskupów", można odnieść wrażenie, że skoncentrowano się wyłącznie na kwestiach związanych z filmem Sekielskich. Wiele wskazuje jednak, że to część znacznie szerszej i głębszej, narastającej od pewnego czasu sprawy, dla której dokument "Tylko nie mów nikomu" stał się jedynie wyzwalaczem.

Wyraźnie widoczny jest poważny kryzys zaufania. Nie tylko "do Kościoła", ale przede wszystkim "w Kościele". To z nim już się mierzymy i będziemy się mierzyć w coraz większym stopniu. Sprawne, skuteczne i sprawiedliwe rozwiązanie kwestii nadużyć duchownych z pewnością ma tu znaczenie (jest niezbędne), ale może się okazać daleko niewystarczające dla przezwyciężenia niszczącej wspólnotę nieufności i zażegnania jej konsekwencji na różnych poziomach w Kościele. Wrażliwość i odpowiedzialność na wszystkich "kościelnych" poziomach to kroki w drodze do odbudowy zaufania. Dają nadzieję.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kryzysowa Rada Stała KEP - wrażliwość, odpowiedzialność, zaufanie
Komentarze (11)
25 maja 2019, 19:46
Nadzieję na zmiany w podejściu do problemów księży chyba mam. Ksiądz Jan Kaczkowski pisał, że ksiądz jest tylko człowiekiem i dla swojego zdrowia psychicznego, także potrzebuje "przytulenia". To jest naturalne i oczywiste. Nie oczekuję jednak po opublikowaniu listu KEP, jakichś rewolucyjnych zmian. Jeżeli Kościół ma bardzo dobrze rozpracowaną seksualność wśród katolickich małżonków, i usiłuje ingerowac nawet dalej niż naucza  Jezusowa Ewangelia, to sądzę, że problemy z seksualnością  księży, są znane doskonale od dawna. Przecież księża, też się spowiadają.
24 maja 2019, 10:23
 
24 maja 2019, 15:05
Tu się z Panią zgadzam w całości :-)
24 maja 2019, 10:00
"Wyraźnie widoczny jest poważny kryzys zaufania. Nie tylko "do Kościoła", ale przede wszystkim "w Kościele". To z nim już się mierzymy i będziemy się mierzyć w coraz większym stopniu." W istocie chodzi o problem istnienia monstrualnego administracyjnego molocha, który głównie służy sobie samemu. Na początku był tylko Jezus - teraz są: kardynałowie, prymasi, arcybiskupi, infułaci, prałaci, archiprezbiterzy, kanonicy, archidiakoni, protodiakoni, diakoni, subdiakoni, lektorzy, sekretarze, nuncjusze, biskupi, prefekci, metropolici, opaci, wikariusze, dziekani, proboszcze... Jezus nosił prostą szatę i nie ozdabiał się - teraz mamy: humerały, alby, komże, paski (cingulum), stuły (orarium), ornaty, dalmatyki, kapy, birety, manipularze, dystynktoria, mitry, tiary, piuski, pierścienie, pastorały, pektorały, paliusze, rokiety, mucety, racjonały, mantolety... A to wyłącznie "graficzne" oznaki molocha - o wiele, wiele gorzej wygląda to w środku.
24 maja 2019, 10:18
To nie ma akurat znaczenia, w wielkich korporacjch też pracują ludzie na różnych stanowiskach od sprzątaczki po prezesa i ubierają się różnie i nie przesądza to o tym jakimi są ludźmi.
24 maja 2019, 10:59
Dziękuję, bardzo celne porównanie - kościoła do wielkiej korporacji. Całkowicie się zgadzam - Kościół stał się wielką korporacją z całym jej typowym sztafarzem korporacyjnej mentalności. Zapewniam Panią - to ma znacznie absolutnie kluczowe.
24 maja 2019, 14:27
Piastowany urząd i przypisany mu odpowiedni strój ma do czegoś zobowiązywać, skromny strój nie uczyni nikogo automatycznie lepszym i świętym człowiekiem.
24 maja 2019, 14:39
"Piastowany urząd i przypisany mu odpowiedni strój ma do czegoś zobowiązywać." Ma, i...? "...skromny strój nie uczyni nikogo automatycznie lepszym i świętym człowiekiem..." Nie uczyni, i...? Dziękuję, bardzo celne porównanie - kościoła do wielkiej korporacji. Całkowicie się zgadzam - Kościół stał się wielką korporacją z całym jej typowym sztafarzem korporacyjnej mentalności.
MR
Maciej Roszkowski
24 maja 2019, 21:00
Dress code jest o ważny wszędzie, ale doszło do przesady. Ile z tego aktualnego w Kościele służy podkreśleniu misji Kościoła a ile to próżność i pycha jego sług?
24 maja 2019, 21:05
Polecam beczułkę miodu, bo twój rozumek tego nie ogarnie. Albo cytując klasyka: "oleum trzeba podnieść". A to co piszesz dobitnie świadczy o zupełnej ignorancji i nieznajomości tematu. Lepiej się nie odzywać niż tak kompromitować.
25 maja 2019, 12:13
Szanowny Pan - jak widzę - gorąca głowa. Proszę zaparzyć zieloną herbatę, następnie ją ostudzić, można dodać do niej nieco cytryny (jeśli Szanowny Pan preferuje lekką cierpką nutę) - przyjemnie schłodzi i uspokoi. Serdecznie pozdrawiam.