"Krzyż powinien łączyć, a nie dzielić"

Na zdjęciu zwolennicy pozostawienia krzyża w geście zwycięstwa, po decyzji Kancelarii. (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
KAI / drr

"Krzyż powinien łączyć, a nie dzielić" - mówi bp Zbigniewa Kiernikowskiego w związku z wydarzeniami przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie w rozmowie z ks. Mateuszem Czubakiem.

W pewnym sensie tak. Trzeba jednak dodać i podkreślić, że dotyczy to tego krzyża. Czyli trzeba postawić pytanie, jakiego krzyża oni bronią i o co w tym chodzi. Czy ten konkretny krzyż jest znakiem pojednania? Czy nie przybrał on przypadkiem innych treści, zabarwionych także politycznie? Na podstawie tego, co widzieliśmy w mediach, można przypuszczać, że krzyż przed Pałacem Prezydenckim nie jawi się jako znak miłości Boga do człowieka. Niewątpliwie ten krzyż został ustawiony, aby jednoczyć w modlitwie Polaków, gromadzących się w dniach żałoby narodowej po katastrofie smoleńskiej. Jednak po ogłoszeniu przez Prezydenta elekta decyzji usunięcia krzyża, powstało niemałe zamieszanie wśród ludzi. Wskutek tej decyzji zrodziły się pytania, czy nie chodzi tu o walkę z krzyżem jako znakiem chrześcijańskiej wiary.

Jeżeli chodzi o wygranych i przegranych wobec logiki krzyża, to prawdziwymi przegranymi są ci, którzy uważają samych siebie za zwycięzców. Widziałem w telewizji, jak niektórzy ludzie na znak zwycięstwa podnosili w górę ręce ze znakiem „V”. Takie zwycięstwo jest jednak pozorne i nie ma wiele wspólnego z logiką i przesłaniem krzyża. Człowiek, który sądzi, że o własnych siłach obronił krzyż i uważa się za zwycięzcę, już przegrał. Taki obrońca bowiem stracił swoją chrześcijańską tożsamość, mimo że bronił krzyża jako znaku. Prawdziwe zwycięstwo należy do Jezusa Chrystusa. Nikt z ludzi nie przylgnął tak mocno do krzyża jak Zbawiciel. Dlatego chrześcijańskie zwycięstwo polega na pokornym gromadzeniu się wokół krzyża i oddanej służbie wobec krzyża, w której akceptuje się swój krzyż. Człowiek wierzący będzie robił wszystko, by dostosować swoje życie do rzeczywistości krzyża. Taki człowiek jest gotów nawet przegrać, byle tylko Chrystus zwyciężył i zatriumfował w jego życiu. Gdybym miał oceniać, kto przegrał, a kto wygrał, to decyzja o rezygnacji z walki jest bliższa Ewangelii. Nie chcę przez to powiedzieć, że decyzja Kancelarii Prezydenta była chrześcijańska. Proszę też nie myśleć, że biskup siedlecki jest przeciwny krzyżowi i że nie chce obecności krzyża w życiu, także publicznym. Noszę codziennie biskupi krzyż na piersi i robię wszystko, by być posłusznym Ewangelii, co nieodłącznie wiąże się z przyjmowaniem krzyża.

DEON.PL POLECA

Przede wszystkim nie możemy zapomnieć, że krzyż wzywa nas do nawrócenia. Setnik widząc umierającego na krzyżu Jezusa wyznał wiarę w Boga (por. Mk 15,39). Każdy z nas musi więc siebie pytać, o co w życiu mi chodzi. Czy szczerze szukam zwycięstwa Jezusa ukrzyżowanego we mnie? Czy też za wszelką cenę próbuję przeforsować swoje plany? Bez wiary w Ewangelię obrona krzyża jako krzyża nie wpłynie na zmianę naszego życia. Cała ta sytuacja jasno pokazuje, że brakuje nam ludzi ożywionych ewangelijną wiarą, którzy rozumieliby tajemnicę Kościoła zgromadzonego wokół krzyża Jezusa Chrystusa. Najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji jest przylgnięcie do krzyża Zbawiciela i wejście na drogę nawrócenia.

Odpowiedź na to pytanie znajdujemy u św. Pawła, który podkreśla, że Kościół głosi „Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1Kor 1,23). Dla ludzi wierzących krzyż jest „mocą i mądrością Bożą” (1Kor 1,24). Ci więc, którzy nie wierzą, będą patrzeć na krzyż jako na życiowy balast i przeszkodę. Będzie to tak długo, dopóki nie zostaną oświeceni i pociągnięci do wiary oraz nie odkryją prawdziwego przesłania płynącego z krzyża. To zaś może się dokonywać w świecie przez to, że chrześcijanie będą utożsamiali się z logiką krzyża Zbawiciela i będą żyli zgodnie z nauką krzyża ukazując światu, że to jest właściwa propozycja życia. Wówczas ten znak może stawać się powszechnie akceptowany. Krzyż Jezusa Chrystusa jest coraz częściej kontestowany we współczesnym świecie, m. in. także z tego powodu, że chrześcijanie dają za mało przekonywające świadectwo o prawdzie krzyża. Taka letnia postawa ochrzczonych albo radykalne bronienie krzyża jako znaku z pominięciem jego prawdziwego przesłania, nierzadko rodzi kontestację i swoistą przemoc ze strony ludzi niewierzących.

Zwrócę uwagę przede wszystkim na to, że Kościół zawsze gromadzi się wokół krzyża i głosi pojednanie w Jezusie Chrystusie. Jeżeli więc pod krzyżem powstaje chaos i konflikty, nie można w takiej sytuacji mówić o wspólnocie Kościoła, lecz o gromadzeniu się tych, którzy w jakiś sposób na nowo krzyżują Jezusa. Ewangelia pokazuje, że pod krzyżem Jezusa zgromadzili się też tacy, co mieli swoje interesy, rozdzielali szaty Jezusa, grali w kości o Jego tunikę, chcieli by zszedł z krzyża, wybawił siebie i innych, czyli wprowadził nowy porządek społeczny itp. Jezus zaś został na krzyżu aż do śmierci, aż do zdjęcia Go z krzyża. Wiele zarzutów dziennikarzy wobec hierarchii Kościoła czy komentarzy w tej materii poniekąd mija się z rzeczywistością, gdyż patrzy się na te wydarzenia głównie z punktu widzenia organizacyjno-społecznego czy wręcz politycznego. Nie zostają zaś rozumiane w duchu Ewangelii. Na pierwszym planie, nie tylko tego, co dzieje się na placu przed Pałacem Prezydenckim, ale także w mediach, często nie stoi prawda krzyża jako znaku wiary, lecz jakiś partykularny interes. Tego, co się wokół tej sprawy dzieje, nie można porównywać z obroną krzyża w Miętnem czy innych podobnych wydarzeń. Trzeba też jasno powiedzieć, że ta sytuacja wyraźnie pokazuje nam, biskupom, że nie mamy w Kościele ludzi wystarczająco ugruntowanych w wierze. Nie jest bowiem dobrze, że odbywają się uroczystości liturgiczne z udziałem polityków, którzy później na różny sposób odstają od tego, co przedstawia krzyż Chrystusowy i co głosi Kościół. Łatwo jest bowiem fotografować się z przedstawicielami Kościoła i uzyskiwać od nich poparcie, trudniej jest stanąć w prawdzie krzyża. Podobnie też i innym może wydawać się słuszne takie bronienie krzyża z jakim mamy do czynienia, a co może być jednocześnie jakimś zatraceniem tożsamości chrześcijańskiej i eklezjalnej wynikającej z krzyża. To wszystko pokazuje, jak społeczność wierzących w Kościele w Polsce nagląco potrzebuje właściwej formacji do wiary. Na koniec apeluję do wszystkich diecezjan, o zachowanie spokoju, o przyjęcie postawy pokory wobec tych wydarzeń, które objawiają tak wiele prawdy o nas wszystkich. Proszę o modlitwę i refleksję, by pozwolić działać Bogu. On nam przez to wszystko wiele mówi. Chciejmy słuchać. Niech każdy pyta się, jaka jest jego osobista relacja do krzyża.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Krzyż powinien łączyć, a nie dzielić"
Komentarze (16)
L
leszek
5 sierpnia 2010, 15:49
[...] Szkoda słów... Jesteśmy chorym, zranionym narodem, szukającym ciągle wroga, ciągle mającym jakieś pretensje, żale, zyjący historią i jej martyrologią. OK: cześć z jednej strony ale musimy patrzeć w przyszłość z drugiej strony. To nie urmarli będa kształtować przyszłośc naszej ojczyzny, ale żywi!!! [...] Nieprawda! Nie jesteśmy chorym narodem! To tylko jego część jest zaczadzona chorą ideologią rozdmuchaną w podatnym środowisku przez psychopatów. A że ta chora część jest najbardziej hałaśliwa to może sprawiać wrażenie że to znaczna część narodu choruje.
S
Szymon
5 sierpnia 2010, 15:33
Mój wpis został przez Kingę dokładnie skomentowany, więc chciałbym i ja skomentować jej komentaż. To tylko zasłona dymna, chodzi o peany na cześć beznadziejnego prezydenta, który prawdopodobnie ponosi sporą część odpowiedzialności za katastrofę, a wcześniej robił pośmiewisko z Polski. Nic nie wiesz o Prezydencie Kaczyńskim, więc nie wypisuj swoich mniemań. Uroczystość w Katyniu organizowało rządowe MSZ. Pośmiewisko z Polski robią Tusk i jego rząd. Zasłużyli. Co więcej, powinni być stamtąd usunięci. Widzę , że jesteś policjantem, prokuratorem i sędzią w jednym. A może warto wcielić w życie wyborcze hasło Komorowskiego "zgoda buduje" i nie pryskać dziadkom po oczach gazem. A może wolisz ich od razu skierować do gazu? Awanturnicy spod krzyża są z Twojej parafii ? Awanturnikami są ci, którym przeszkadza krzyż. Jeżeli będziemy ich tak traktować, to okaże się, że kościół jest pusty. Niestety taki jest obraz uczestnictwa katolików we Mszy Swiętej. Katolicy wybiórczo stosujący 10 przykazań bożych, to elektorat PO. Sam Komorowski popiera in vitro, chociaż Kościół jest przeciw. Jaki z niego katolik? Nie wiesz nic na temat Tuska, więc nie wypisuj swoich mniemań. Ciekawe, czy Kaczyński chodzi do kościoła, może tylko wtedy gdy kamery to rejestrują. Awanturnicy spod krzyża nie poszli do kościoła, nimi się zajmij. Wiem o Tusku więcaj niż się spodziewasz. Jego mecze kosztują wszystkich Polaków ponad 60 tysięcy zł miesięcznie. Wiem też, że slub kościelny brał po 20 latach pożycia ze swoją małżonką. "Awanturnicy" zapewne byli na mszy przed akcją usunięcia krzyża. Pozdrawiam.
D
DT
5 sierpnia 2010, 12:41
Niestety, krzyż jako znak zbawienia - podzielił nas Polaków na tych, którzy są za krzyżem (vide: obrońcy krzyża) i tych, którzy krzyża nie szanują, bo go chcą przenieść (vide reszta). Nie ma Polski Kaczyńskiego i Polski innych: jest jedna Polska - nasza ojczyzna w której mieszkają wszyscy Polacy, którzy kochają ten kraj. Gdy jest parada gejów i lesbijek - mówimy, że się afiszują, a czy teraz, pod Pałacem nie afiszują się inni?... Szkoda słów... Jesteśmy chorym, zranionym narodem, szukającym ciągle wroga, ciągle mającym jakieś pretensje, żale, zyjący historią i jej martyrologią. OK: cześć z jednej strony ale musimy patrzeć w przyszłość z drugiej strony. To nie urmarli będa kształtować przyszłośc naszej ojczyzny, ale żywi!!! Gdy przejeżdzam po polskich drogach i widzę krzyż przy drodze, na nim jakiś kask motocyklowy, to rozumiem: tu ktoś zginął, ktoś, moe rodzina chce zasygnalizować ten fakt, powiedzieć innym, że to miejsce jest niebezpieczne. Ale pod pałacem nikt nie zginął! To miejsce urzędowania prezedenta RP, ale rozumiem - sarkastycznie rzecz ujmując - że prezydentem RP może być tylko ktoś, kto nosi nazwisko Kaczyński. Ja niestety tego nazwiska nie posiadam a gdybym je miał, to bym je zmianił na inne w drodze protestu... Szkoda słów... jest mi bardzo przykro, że doszło aż do tego.
Jadwiga Krywult
5 sierpnia 2010, 11:21
Nie łaczę tematów krzyż i powody katastrofy. Kaczyński już jest za bardzo upamiętniony jak na swoje wątpliwe zasługi, Wawel to juz stanowczo za dużo.
P
patio
5 sierpnia 2010, 11:04
Ja nie mogą ciągle pojąć dlaczego KRZYŻ W MIEJSCU PUBLICZNYM (tym jest miejsce przed Pałacem Prezydenckim) przeszkadza KATOLIKOM w kraju w którym ponoć jest 90% KATOLIKÓW. Wiem już, że KRZYŻ przeszkadza KINDZE. Ma do tego prawo. Ale również mają prawo do tego Ci, którzy chcą, aby Krzyż stał przed Pałacem (ten czy inny) Prezydenckim. Uważam, że przed Pałacem Prezydenckim stał KRZYŻ - JAKO SUMBOL ZBAWIENIA, MIŁOŚCI, MIŁOSIERDZIA BOŻEGO, CHRZEŚCIJAŃSTWA, KATOLICYZMU, BŁOGOSŁOWIEŃSTWA. Dlatego nie rozumię dlaczego krzyż przeszkadza ponoć KATOLIKOM ! Krzyż powinien być Dumą dla chrzęścijan, katolików, dumą, że stoi przed najwazniejszym Urzędem w państwie - Pałcem Prezydenckim. Uważam, że obelisk z nazwiskami wszystkich ofiar powinien stanąć w tym sammym miejscu oparty na krzyżu. Dlaczego, aby upamiętnić ofiary w stolicy POLSKI. Dziś coraz mniej jest dowodów na zamach, a coraz więcej faktów wskazuje na to, że to coś więcej, że to może być zamach. Spójście jak zachował się IZRAEL przy katastrofie w Rumunii. Krzyż nie przeszkada ludziom, którzy mają czyste sumienie, a pozostałym ... Niech Prezydent, Premier ODPOWIE SOBIE CZY MA CZYSTE SUMIENIE, CZY ZACHOWAŁ SIE JAK KATOLIK. Jak to zrobi KRZYŻ NIE BĘDZIE PRZESZKADZAŁ.
KD
kingo dzieli nas tylko cisza
5 sierpnia 2010, 10:48
do Kingi ...odkąd nie żyję powodzi mi się coraz lepiej ciemność mnie nie dotyczy, ściany nie są przeszkodą, a osławiony tunel mam dawno za sobą... nie boję się, ze przejedzie mnie auto, i nie dożyję jutra... teraz jutra są pewne jak asfaltowa droga równa i pusta i napotkałem światło, które za życia było niedostępne... nie mogę ci zdradzić o raju wieczności, której tajemnicę skryłem pod zamkniętymi powiekami wtedy w Smoleńsku... nieważne teraz kiedy to za życia już pogrzebali nas czynami i słowami swemi, nasze ciała jednakowo musza spocząć w lodowatej ziemi.... a dusze...tym szczęśliwsze im większe znosiły katusze - oczyszczone cierpieniem... przecież jedna chwila wystarczy, kiedy życia płomień zgaśnie, i kończy się kariera ziemska, marzenia i baśnie i każdy na wiek wieków zaśnie... K i n g o ale tylko jedno zdradzić mogę uczucie; to c i e p ł o - m i ł o ś ć - ś w i a t ł o i p o c z u c i e p r a w d z i w e g o b e z p i e c z e ń s t w a ... tego ci życzę z zaświatów... za mną przemawia cisza...Kingo...cisza...
J
Joanna
5 sierpnia 2010, 09:31
Prezydent elekt podjął decyzję o przeniesieniu krzyża jako znaku chrześcijańskiej wiary? Bo jest z wyznania muzułmaninem? I po cóż ta nieszczerość? Krzyż pod Pałacem Prezydenckim bardzo szybko przybrał znaczenie polityczne, profanując religijne. Nie na skutek decyzji prezydenta elekta. Na długo przed tą decyzją. I przeszkadzało to wielu katolikom w tym kraju. Właśnie z miłości do Krzyża.
Jadwiga Krywult
5 sierpnia 2010, 07:31
Ludzie broniący ustawionego przez harcerzy krzyża nie robią tego z chęci dowartościowania śp. L. Kaczyńskiego, lecz by upamiętnić śmierć w katastrofie 96 wybitnych Polaków. To tylko zasłona dymna, chodzi o peany na cześć beznadziejnego prezydenta, który prawdopodobnie ponosi sporą część odpowiedzialności za katastrofę, a wcześniej robił pośmiewisko z Polski. Te starsze panie i panowie nie zasłużyli, by pryskać im w oczy gazem łzawiącym. Zasłużyli. Co więcej, powinni być stamtąd usunięci. W moim parafialnym kościele to oni stanowią większość obecnych na mszy śwętej. Awanturnicy spod krzyża są z Twojej parafii ? Jeżeli będziemy ich tak traktować, to okaże się, że kościół jest pusty. Jeżeli biskupi nadal będą ulegać awanturnikom, a lekceważyć innych katolików, to kościoły wkrótce będą puste. Pan Donald Tusk ze swoimi POmagrami nie zapełnią naszych kościołów, zwłaszcza, że oni zamiast do kościoła wolą pójść na boisko. Nie wiesz nic na temat Tuska, więc nie wypisuj swoich mniemań. Ciekawe, czy Kaczyński chodzi do kościoła, może tylko wtedy gdy kamery to rejestrują. Awanturnicy spod krzyża nie poszli do kościoła, nimi się zajmij.
Jadwiga Krywult
5 sierpnia 2010, 07:24
Na Węgrzech odsłonięto pierwszy na świecie pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Bez polskiej dyplomacji. Na Węgrzech różne pomniki już były, potem usuwane, w Polsce też.
ale żenada
5 sierpnia 2010, 01:27
Na Węgrzech odsłonięto pierwszy na świecie pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Bez polskiej dyplomacji. O skandalu na Węgrzech napisał wczoraj na swoim blogu Ryszard Czarnecki: "Tatabanya to znana miejscowość na Węgrzech. Dziś, 3 sierpnia miała tam miejsce wzruszająca uroczystość: odsłonięto tam pierwszy w Europie (i na świecie) pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Pierwszy- i to przed Polską... Obecni byli inicjatorzy budowy pomnika, m.in.węgierscy dyplomaci, mieszkańcy Tatabanya, węgierskie wojsko, Polonia. Mimo wielokrotnie ponawianych zaproszeń nie pojawili się natomiast, ku sporemu zaskoczeniu zebranych, przedstawiciele ambasady RP w Budapeszcie. Zbulwersowani byli tym faktem reprezentanci MSZ Węgier. Bo to rzeczywiście dziw nad dziwy:poza Polską odsłaniają pomnik Polski dotyczący - ale polskiej dyplomacji przy tym nie uświadczysz..." - pisze europoseł PiS. "To absolutna żenada. To wstyd. Czyżby nasi dyplomaci w Budapeszcie obawiali się, że fakt uczestnictwa w takich uroczystościach zablokuje im karierę? Że to będzie źle widziane w Warszawie? Że Sikorski brwi zmarszczy? Nieładnie, nieładnie, po prostu obrzydliwie" - dodaje Czarnecki. (ks/ryszardczarnecki.blog.onet.pl)
NK
niewygodny Krzyż
5 sierpnia 2010, 01:01
Nielegalne kwiaty Wiele polskich kwiatów rozkwitało już, pod Cassino maków, pąków białych róż., kwiatów, co czerwieńsze były niźli krew, w wierszu i piosence, i w okopów mgle... Ale takie kwiaty, jakie kwitną tu, na warszawskim placu, to prawdziwy cud. Szpicle i armaty stoją przeciw nim, pałki, automaty, tresowane psy. Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż, co dnia rozkwitają z betonowych płyt. Ludzie je składają, wierni sercom swym, co w nadziei trwają przeciw mocom złym. To najdroższe kwiaty, jakie widział świat. Można za nie płacić w celi parę lat, można stracić zęby za goździki trzy, liczyć krwawe pręgi, długo łykać łzy... Takich drogich kwiatów co dzień świeży stos niosą warszawiacy kiedy mija noc. Ciemna noc dla tamtych, dla nas jasny dzień. Z nami słońce prawdy, z nimi zdrady cień. Niepodległe kwiaty, niezniszczalny krzyż. Huczą gabinety i imperium drży. Szydzi z generałów, nie lęka się wojska nielegalny naród, zakazana Polska!  w cieniu konfliktu wokół Krzyza szybko dokonano podwyżek podatków, zapomniano o obietnicach dla powodzian i o najistotniejszych problemach kraju i nie wiadomo co jeszcze wyjdzie ...
EK
Edyta Kowalczyk
5 sierpnia 2010, 00:18
Krzyż powinien łączyć, a nie dzielić? - Krzyż od pocżątku był i jest znakiem sprzeciwu. Owszem łączy chrześcijan, ale jest też znakiem, któremu sprzeciwiają się przedstawiciele religii niechrześcijańskich, ateiści i wierzący z ale ... Potężną manipulacją jest powtarzanie frazesu, że PiS przy tej okazji chce zbijać polityczny kapitał. Dlaczego więc z tej możliwości nie chce skorzystać PO. Co Platformie Obywatelskieji przeszkadza, stanęć po stronie krzyża i upamiętnić ofiary smoleńskiej katastrofy.
S
Szymon
4 sierpnia 2010, 22:52
Ludzie broniący ustawionego przez harcerzy krzyża nie robią tego z chęci dowartościowania śp. L. Kaczyńskiego, lecz by upamiętnić śmierć w katastrofie 96 wybitnych Polaków. Kilkakrotnie to powtarzali do mikrofonów różnych dziennikarzy. I ja im wierzę. Nie wierzę za to politykom PO, którzy chcą przeniesienia krzyża, by nie stanowił dla nowowybranego prezydenta wyrzutu sumienia. Krzyż chcą szybko usunąć, a obiecana zdawkowo tablica pamiątkowa nie zostanie tam umieszczona z powodu zakazu ze strony konserwatora zabytków (oczywiście należacego do PO). Obawiając się takiego scenariusza obrońcy nie pozwolili na przeniesienie krzyża. To nie wina protestyjących, że nie mają do polityków PO zaufania. Tyle razy obiecywano im różne cuda, więc nic dziwnego, że tym razem są nieufni. Nie można bezkarnie mamić narodu dobrobytem, a po wygranych wyborach zamykać stocznie, kopalnie, likwidować koleje. Dziwię się tylko, że pasterze naszego Kościoła dają się wciągać do takich politycznych prowokacji  PO. Te starsze panie i panowie nie zasłużyli, by pryskać im w oczy gazem łzawiącym. W moim parafialnym kościele to oni stanowią większość obecnych na mszy śwętej. Jeżeli będziemy ich tak traktować, to okaże się, że kościół jest pusty. Pan Donald Tusk ze swoimi POmagrami nie zapełnią naszych kościołów, zwłaszcza, że oni zamiast do kościoła wolą pójść na boisko.
DP
Daniel Pieczka
4 sierpnia 2010, 20:04
 Krzyż jest znakiem miłości ale i prawdy. Może problemy powstały dlatego , że kościół godzi się zbyt łatwo na kłamstwo i przemilczanie prawdy w życiu publicznym?
jazmig jazmig
4 sierpnia 2010, 18:32
Ci ludzie nie bronią krzyża, ks. biskup myli się tutaj ogromnie. Krzyż na tym placu nie jest symbolem religii chrześcijańskiej, ani męki Pańskiej, jest on tam symbolem mitologizacji Lecja Kaczyńskiego, jego teizacji. To Lech Kaczyński jest dla rzekomych "obrońców krzyża" bogiem, a raczej bożkiem.
T-
TOMASZ - STI
4 sierpnia 2010, 14:12
Myślę, że wielu ludzi broniących krzyża nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co robią, czego bronią i w jakim celu to czynią? Walczą, aby pokazać swoje przywiązanie do symbolu śmierci, walczą aby upamiętnić ofiary tragedii - to jest słuszne, bo bronić prawdy i sprawiedliwości trzeba, ale też należy zdać sobie sprawę z tego czym jest krzyż i czy wiszącemu na nim Chrystusowi chodzi o taką walkę? - bratobójczą, między Polakami. Czy ten symbol chrześcijański ma łączyć, jednoczyć ludzi czy też dzielić i wprowadzać konflikty? Narazie wychodzi na to, że to drugie. Broniąc tego krzyża należy postawić sobie krzyż przed oczy i przyjrzeć się osobie, która na nim oddała swoje życie za nas wszystkich i zadać Jezusowi pytanie : czy ty Panie właśnie takiej obrony oczekujesz? Natoiast rząd, władze powinny zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście zasługujemy aby pełnić funkcje publiczne nie umiejąc rozmawiać ze społeczeństwem, nie rozumiejąc jego potrzeb, przekonań, wiary, nie potrafiąc uszanować woli ludzi, którzy przecież nie chcą walczyć a tylko pragną upamiętnić tych, którzy tragicznie zginęli? Wiele problemów da się rozwiązać w pokojowy sposób, ale włądzy chyba nie zależy na tym, gdyż w przeciwnym razie zrobiła by wszystko, aby dać społeczeństwu to o co proszą - w imię jedności i pokoju.