Ksiądz Popiełuszko - po co kanonizować?

(fot. Barbara Masłowska/DEON.pl)

W weekend, 14 września, minęło 67 lat od urodzin ks. Jerzego Popiełuszki. Wspominam o tej rocznicy, gdyż zbiegła się ona z wiadomością, że we Francji miał miejsce cud za wstawiennictwem polskiego męczennika. Jeśli zostanie potwierdzony, otwarty zostanie proces kanonizacyjny i kult ks. Jerzego już oficjalnie stanie się kultem powszechnym w Kościele. Tu warto zaznaczyć, że wspomniany cud dokonał się w diecezji Créteil, którą rok wcześniej jej ordynariusz, bp Santier, oddał pod opiekę błogosławionemu Polakowi.

I tu rodzi się we mnie pytanie: skoro Bóg tak wyraźnie ukazuje świętość ks. Jerzego, co przez jego świadectwo chce powiedzieć światu? W Polsce możemy pacyfikować jego przykład etykietką "święty polityczny", jednak za granicami kraju nie chodzi już o polityczne resentymenty. Chodzi o cechy jego życia i śmierci, które są przykładem dla świata. Widziałabym co najmniej trzy.

DEON.PL POLECA

Pierwszą z nich są zdolności duszpasterskie. Polski Kościół może nie wydał zbyt wielu mistrzów teologii, ale pod względem opieki nad wiernymi z pewnością może się poszczycić przykładami wielu postaci. W życiu ks. Jerzego także wyraźnie widać ten żywy nurt mądrego duszpasterzowania: bycie z ludźmi, oddanie im nawet części swojego mieszkania na parafii, bo go potrzebowali, praktyczna pomoc i troska o tych, którzy do niego przychodzili, dostępność i otwartość na każdego przychodzącego, nawet deklarującego się jako niewierzący. Ksiądz Popiełuszko nieustannie się dokształcał, konsultował swoje kazania z ludźmi, co do których intelektualnego przygotowania miał zaufanie. I nie stanowiło problemu, że byli np. niewierzący, jak prof. Klemens Szaniawski. Nie bał się bycia odtwórczym, za to bał się minięcia z prawdą.

Druga to odwaga stanięcia po stronie człowieka, nawet jeśli oznaczało to stanięcie przeciw systemowi i przyjęcie ryzyka, że zostanie się przez niego zmiażdżonym. Taka postawa była możliwa tylko dzięki wierności modlitwie i nadziei, którą ks. Jerzy w sobie nieustannie nosił. Znający go ludzie świadczą, że nieustannie powtarzał, że komunizm musi upaść, bo zbudowany jest na fałszywych podstawach. Zachęcał do wytrwania, do zachowania wewnętrznego pokoju i odpłacania dobrem za zło. Patrząc na ubeków, zomowców i wszystkich współtworzących lub współpracujących z systemem, widział w nich przede wszystkim ludzi. To już samo w sobie jest heroizmem - nie dać się zarazić nienawiścią i pragnieniem odwetu. Stanąć po stronie człowieka, nawet jeśli on nie stoi po swojej własnej stronie, bo jest uwikłany w zło.

Wreszcie trzecia cecha to wskazywanie na istnienie i znaczenie dobra wspólnego. To pojęcie, które prawie nie istnieje we współczesnych narracjach. Każdy ma swój mały ogródeczek i jedyną troską jest dbanie o to, by nikt nie przelazł przez siatkę i nie podeptał. Słuchacze kazań w kościele pw. św. Stanisława Kostki słyszeli zachętę do dostrzeżenia, że ten ogródek jest umieszczony w szerszym kontekście. Dla ks. Jerzego tym dobrem wspólnym była ojczyzna rozumiana jako wspólnota kulturowa, społeczna i ekonomiczna. Specjalnie nie piszę o politycznej, bo w kazaniach ks. Popiełuszki Polska jest czymś więcej i szerzej. To sieć więzi pomiędzy ludźmi, wspólna przeszłość i szansa na solidarne budowanie wspólnej przyszłości. To za to zginął: za wskazywanie, że podziały niczego nie budują i jeśli dobro ma zwyciężyć, potrzebna jest jedność. A jedyna droga do niej prowadzi przez dostrzeżenie dobra, które jest wspólne dla wszystkich i w imię którego każdy jest w stanie ograniczyć swój indywidualizm i poszukać wspólnej drogi.

Mam nadzieję, że cud zostanie pozytywnie zweryfikowany i będzie miała miejsce kanonizacja bł. Popiełuszki. Ten drobny, schorowany ksiądz ma jeszcze wiele do powiedzenia, może dzięki upowszechnieniu jego kultu za granicami, stanie się także lepiej słyszalny we własnym kraju.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ksiądz Popiełuszko - po co kanonizować?
Komentarze (102)
E
eva
19 września 2014, 07:38
Deon jak zawsze chociażby tytułem goni za sensacją i niestosownością - tak już mają deonoi twórcy. Liczą na liczne komentarze i kase a potem mogą sie chwalic jacy to licznie odwiedzani i popularni ? Żenada
19 września 2014, 10:42
Tak trzymać: merytoryczne przykłady (gonienie tytułem za sensacją) zamiast ogólnikowatych zarzutów nie popartych lub słabiuteńko popartych konkretami. Parafrazując pewien znany cytat: Evo - idź tą drogą ;)
L
leszek
18 września 2014, 23:07
Ksiądz Popiełuszko to święty naszych czasów. Z jego zycia, męczeńskiej śmierci i beatyfkacji można zebrać dużo owoców, niczym ze żródła zaczerpnąć wiele dzbanów czystej wody. Ja bym dodał: Dążenie do prawdy. Z czasów księdza Popiełuszki kojarzy nam się cenzura i UB tropiąca ludzi głoszących prawdę. Dzisiaj tego nie ma, ale przebicie się z prawdą jest nadal niełatwe. Nie ma cenzury, ale jest presja politycznej poprawności, zalew głupstw, błahostek, często dezinformacji czy zwykłego kłamstwa i manupulacji. Ludzie głoszący prawdę mogą prosić bł. Popiełuszkę o wstawiennictwo. Prawa robotników czy pracobiorców. Z czasów ks. Jerzego pamiętamy strajki i manifestacje z sztandarami, a po drugiej stronie szpalery ZOMO, czołgi i wojsko na ulicach i gen. Jaruzelskiego w telewizorze. Dzisiaj tego nie ma, ale mamy ludzi bez pracy, ludzi którym się nie płaci pensji, oszukuje, narzuca warunki pracy korzystne dla pracodawcy i niekorzystne dla pracobiorcy. Pracobiorca jest często bezradny wobec wielkich korporacji mających na usługi najlepiej opłacanych prawników. Bł. Jerzy jest po ich stronie. Msze za Ojczyznę. Otwarte dla wszystkich, nie tylko dla katolików. Oczywiście, część przychodziła w ramach protestu i odeszła, gdy potrzeba ustała. Ale byli tacy co przyszli z ciekawości i zostali. To samo przeciez mówi papież Franciszek "Prośmy Pana, aby wszyscy ci, którzy przychodzą do Kościoła znaleźli otwarte drzwi, znaleźli otwarte drzwi:". Czy to  nie jest zadziwiające, że ci kompletnie różni ludzie zyjący w innych czasów mówią i czynią prawie to samo ? 
19 września 2014, 10:46
To na pewno Pan, czy ktoś się podszywa? ;)
W
wojtek
16 września 2014, 22:54
 U mnie Łobejko ,,ożenili" z psychologiem ,to też prawdziwe świadectwo o fricach i żydowskiej sb-cji na Śląsku
KA
klawy antek
16 września 2014, 14:56
"Tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach, musi być ciągle nowe, musi mieć wiele sług, którzy wedle programu nauczą się go na dziś, na jutro, na miesiąc."                                                                                Bł. ks. J. Popiełuszko. Jedna z osób poświadcza, że wyrwano Mu język. Wyglądało tak, jakby oprawcy użyli metalowej szczotki w wiertarce.... Przyszła mi taka myśli, że wielu, ktorzy tutaj uprawiają "sklepikarstwo" ma zadatki być w przyszłości wspaniałymi oficerami śledczymi bo kiedy wybrało się drogę, nie można na niej stać! A nawet gdyby ktoś próbował tylko stać - sama droga zaprowadzi go do celu.
16 września 2014, 16:00
Co za obrzydliwy 'język podziałów' u ks. Popiełuszko! Brzmi jak stanie tam, gdzie ZOMO co najmniej!!!
N
n
16 września 2014, 13:32
Jedno wystarczy. Niezłomne stanie po stronie prawdy i dawanie jej świadectwa, aż do śmierci męczeńskiej ! Na tym najskuteczniej buduje się Kościół ! Dawanie świadectwa prawdzie, to ratunek na dzisiejsze czasy. 
A
avaritia
15 września 2014, 22:36
Doktryna katolicka traktuje Boga niepoważnie. Z jednej strony Bóg mialby się zajmować dostarczaniem dowódów na osobistą "świętość" tych czy innych osób, a nie zadbał aby dostarczyć wyraźne sygnały, że wogóle istnieje.
K
kuba
18 września 2014, 23:39
co ślepemu po kolorach ;)
GN
g nG
15 września 2014, 21:19
1/dziękuję semantykowi za objaśnienie krakowskiego kolorytu, też zrozumiałem tytuł jako podważanie sensu; 2/zaciekawiła mnie jeszcze jedna rozbieżność - między zawartością artykułu a tonem komentarzy; 3/ a piotr słowiński zainspirował mnie do postawienia takiego pytania: czy konsekwencją mocno podtrzymywanej wrogości do otwartości może być zaślepienie? impregnacja na świętość? 
15 września 2014, 22:08
Może, a pewnie nawet jest, ale skoro zaczął Pan od niunasów słownych, to za naciągane uważam użycie słowa 'wrogość'. Bakterie to, w moim przynajmniej odczuciu, nie wróg, nonszalanacja w skakaniu na główkę w nieznaną wodę to nie wróg, wdychanie dymu tytoniowego to nie wróg. Raczej w przypadku oceny KO użyłbym terminu 'szkodliwe zachowania', niż 'wróg'. Problem z KO polega IMHO na totalności. Niewykluczone, że każdy z postulatów KO w odpowiednim stężeniu ma działanie dobroczynne, ale coś co w jednym stężeniu jest lekarstwem w innym jest trucizną, a KO ewidentnie nie panuje nad zachowaniem rozsądnych proporcji swoich postulatów, stąd bierze się jego szkodliwość, a nie z natury samych postulatów. Jeśli wezmę 20 Paracetamoli zamiast jednego nie wyleczę się z grypy 20 razy szybciej.
16 września 2014, 09:16
Panie Piotrze Słowiński - przepraszam, że odniosę się ad personam, ale: Primo - niezależnie od tematu na portalu Pan ma zawsze coś do powiedzenia. Myslalem, że ostatnim człowiekiem renesansu był Leonardo. NIemniej Pan potrafi zabrać głos w każdym temacie i zawsze w roli eksperta majacego i rację i ostatnie zdanie. Secudno - KO stał się dla Pana obsesją. Jakikolwiek temat nie zostałby poruszony Pan nawiąze do KO. Poda fakty Panu wygodne, zmanipuluje rzeczywistość a przywołane postaci zależnie od Pana koncepcji przyrówna raz do KO a innym razem do KZ.  Czasami to mistrzostwo w manipulowaniu.
16 września 2014, 09:32
W kólko powtarza Pan jakieś stwierdzenia ex cathedra nie poparte uzasadnienieami ani argumentami. Umknęło Panu, że g nG explicite wspomniał o stosunku do KO? Dla nierozumiejącego to czego nie rozumie to albo manipulacja, albo czary, jak dla dzikusów z kością w nosie jest zaplikowanie szczepionki.
16 września 2014, 10:07
Hmm.. nie czuję się papieżem, abym przemawiał ex cathedra. To właśnie Pan powtarza w kółko swoje poglądy widziane przez Pana w krzywym zwierciadle - patrz post wyżej. Jeżeli już o mnie chodzi, to co najwyżej w kółko próbuję Panu powiedzieć dokładnie te dwie rzeczy ( obsesja na punkcie KO i rola eksperta niezależnie od tematu). I powtarzam to z uporem maniaka majac nadzieje, że Pan to zrozumie. Pyta Pan o argumenty? - proszę prześledzić niejedną Pana dyskusję i w każdej znajdzie Pan ich sporo.
16 września 2014, 10:27
Ani Pan nie rozumie co to znaczy ex cathedra, ani co to jest argument i jak go poprawnie używać. Jedno zresztą wynika z drugiego.
16 września 2014, 10:55
A więc jednak KO to Kościół nieuków i dyletantów. Dziękuję, ale przyjmuję to za komplement. Pan natomiast ciągle udowadnia swoją pseudo naukową i barokową dyskusją, że nadal nie potrafi Pan przyjąć prostych argumentów. Nadal brnie Pan w swoje abstrakcyjne porównania nie wiadomo w jakim celu. Skupił się Pan na "ex catherda" zamiast na dalszej części, która ewidentnie była skierowana do Pana. KZ to Kościoł ludzi renesansu jak Pan.
16 września 2014, 11:14
To, co Pan nazywa prostymi argumentami to intelektualny badziew o zerowej wadze argumentacyjnej. Coś w sam raz dla gimbazy rojącej sobie, że miłość to bycie miłym, a slodkie słówka są dowodem dobrych intencji. PS. Ma Pan oczywiście rację, że na intelektualne plewy nie mam zamiaru się nabierać.
GN
g nG
16 września 2014, 14:54
Problem KO - totalność!? Paracetamol nie pomoże. Sugeruję kropelki do oczu. 
K
klara
16 września 2014, 15:14
niezależnie od tematu na portalu Pan ma zawsze coś do powiedzenia. To może nam maćkuk poprzydzielaj tematy? Czy potrzebne będą jakieś certyfikaty potwierdzające znajomość tematu? Trzeba wysyłać skany, czy wystarczy oświadczenie?
16 września 2014, 15:41
Jak Pan może organoleptycznie dostrzec sterroryzować ludzi można praktycznie wszystkim - obecnie jest to edukacja seksualna i 'tolerancja' dla LGBTQ, więc i 'otwartość' może do sterroryzowania służyć.
16 września 2014, 22:23
Nie śmiałbym nawet przydzielać tematów. Mam zbyt wiele pokory do własnej niewiedzy. Certyfikatów też nie chce, bo może wstyd by wam było a jeszcze bardziej tym, którzy te certyfikaty by dla was wystawili. Ale przecież na forum jestes Ty, PiotrS, TomaszL - że też jeszcze w Watykanie was o korepetycję nie proszą... nadziwić się nie mogę. Wy przecież znacie lepiej Magisterium niż niejeden wykładowca z Gregorianum.. co więcej, znacie lepiej Jezusa niż On sam siebie. Gdzież mi do Was..
17 września 2014, 09:14
(Suplement) Jeśli kojarzenie tendencji 'totalnościowych' z KO wydaje się Panu absurdalne, to jak Pan w takim razie tłumaczy stosowanie przez KO retoryki konfrontacyjno-wartościującej (postępowy, światły, odważny KO i zacofany, prymitywny, napędzany strachem KZ) podczas gdy bez problemu mogłaby to być retoryka pojednawcza: KO dostrzega niedostatki na odcinku otwartości w Kościele i chce na nim swoje działania skoncentrować, szanując ważność pozostałych odcinków Kościoła? Bardzo swobodnie parafrazując Wieszcza: słowicze dźwięki w KO głosie, a w realizacji konfrontacyjne praktyki.
17 września 2014, 09:41
Dużo Pan pisze, jak na osobę nie mającą nic do powiedzenia.
K
klara
17 września 2014, 09:49
Ale przecież na forum jestes Ty, PiotrS, TomaszL ... Masz problemy ze wzrokiem, czy potrafisz zliczyć tylko do trzech? Bo na forum jest dużo więcej komentatorów.
17 września 2014, 20:24
Widzisz, może mam problemy ze wzrokiem, bo źle zliczyłem. Ty masz z mózgiem, bo nic nie zrozumiałaś. Więc umówmy się, ja będę liczył ludzi na forum a Ty własne szare komórki - masz proste zadanie, na palcach jednej ręki dasz radę.
17 września 2014, 20:25
Nie na temat. Jak Pan przeczyta mój post (już nawet niekoniecznie zastanawiając się nad intencją) tylko literalnie, to co napisałem, to proszę skomentować
17 września 2014, 20:48
Że też tak Pan się marnuje na tym forum.. A może to frustracja, że w życiu nie wyszło. Ale z takim potencjałem zrobiłby Pan karierę - poziom filozofowania graniczący z absurdem godny książkowego schizofrenika, zaciekłość zwalczania innych opcji godna fundamentalistów islamskich, przyjmowanie i wmawianie wszystkim, że czarne jest białe a białe czarne godne najlepszego daltonisty, zamknięcie na cokolwiek nowego, jakby swiat zatrzymał się w XIV wieku godny wzorca autyzmu. Myślę, że tu się Pan marnuje - ale np. u Świadków Jehowy zrobiłby Pan karierę godną Nadarzyna a nawet Nowego Jorku. Proszę tylko pamiętać - na rozmowie niech Pan nie będzie sobą, bo nikt Pana nie zrozumie. Prosze udawać "normalnego" a potem kariera przed Panem szeroka.
17 września 2014, 20:51
Ziiiieeeeeffffff
17 września 2014, 20:57
Że rozumienie przekracza Pańskie możliwości to nie moja wina. Pański krzyż. Errata: nie Pański,bo to może Pan zrozumieć jako krzyż naszego Pana, tylko Pana (maćkak) osobisty krzyż.
K
klara
17 września 2014, 21:03
maciekk  22:14:54 | 2014-09-15 Wszyscy w pokorze powinniśmy szukać wskazówek, kierując się nie literą katechizmu a miłością. To dopiero może dawać nam nadzieje, na zbawienie. Ojej, czyżby nie zależało ci na zabawieniu? Bo moje wszystkie szare komórki nie mogą się doszukać miłości w twoim wpisie.
17 września 2014, 22:03
Proponuję, abyś kwestię mojego zbawienia pozostawiła mnie. Przecież jestem otwartersem, więc wg Waszej oceny nie mam co marzyć. Ale spoko daje jakoś radę. Nie możesz się doszukać miłości? Jak mawia Twój mentor PiotrS - miłość to nie tylko głaskanie po główce, to czasami skarcenie. Więc może w moich postach widzisz inny wymiar miłości. Rozruszaj szare komórki, moze dadzą radę. Wierzę w to, a wiara góry przenosi - trochę je wymęczysz ale może dasz radę
17 września 2014, 22:17
Ależ ja nie napisałem nic o rozumieniu, Więc którys z nas ma problem z rozumieniem i zakładam, ze to własnie Pan.
17 września 2014, 22:19
Podobno jak człowiek ziewa to mózg się chłodzi - to taka biofizyka. Więc jak się Panu już wychłodzi to proszę o chwilę refleksji nad samym sobą.
K
klara
17 września 2014, 22:19
OK. Przyjmuję do wiadomości, że jesteś "miłujący inaczej" i "pokorny inaczej".
18 września 2014, 10:00
OK, wróćmy do elementarza, bo chyba inaczej się nie da. Apologia powątpiewania we wszystko to nie jest - wbrew temu, co się Panu wydaje (a co można wydedukować z zamieszczonych przez Pana wpisów) - pokorą. To afirmacja bezmyślności i głuptakowatości, co znów nie ma nic wspólnego z biblijnym 'prostaczkiem'. Jeśli Pan stoi na stanowisku 'nieustannego wątpienia' to znaczy, że nie ma Pan nic do powiedzenia o czymkolwiek, bo aby móc cokolwiek o czymkolwiek powiedzieć, należy wątpliwości przynajmniej odsunąć na plan dalszy. Skoro Pan ma 'pokorę do własnej niewiedzy' to co uprawnia Pana w takim razie do oceniania, że inni się owym 'brakiem pokory do własnej niewiedzy' wykazują i  insynuowania im, że powinni ową 'pokorę do własnej niewiedzy' stosować wedle mody, jaką Pan uznaje za odpowiednią? W co najmniej 3 miejscach czynem zaprzecza Pan czczej deklaracji o 'maniu pokory do własnej niewiedzy': - dokonując procesu rozpoznania, który jest przejściem za stanowiska niewiedzy do stanowiska opowiedzenia się za jakąś tezą, - poprzez następujące po rozpoznaniu insynuowanie, iż owi niewykazujący się 'pokorą do własnej niewiedzy' powinni zacząć ową 'pokorę do własnej niewiedzy' zastosować - poprzez rozpoznanie, iż Pańskie rozumienie co to jest 'pokora do własnej niewiedzy' jest poprawne; tak poprawne, że upoważnia Pana do sugerowania innym przyjęcia Pańskiego rozumienia. Pan czynami zaprzecza czczym deklaracjom o 'maniu pokory wobec własnej niewiedzy'. Konsekwentne poparcie czynami owej deklaracji polegać może jedynie na niezabieraniu głosu i nieinsynuowaniu niczego nikomu. Nie za dużo na raz?
18 września 2014, 10:02
Nie czuję się pępkiem świata, aby wszystkie siły i cały czas poświęcać wyłącznie narcystycznym 'autorefleksjom'.
18 września 2014, 11:35
(Suplement) Krócej: Jeśli się 'nie wie', to 'nie wie' się również co to znaczy 'nie wiedzieć'. Skoro się wypowiada autorytatywnie o tym, co to jest 'pokora' i 'niewiedza', to tym samym deklaruje się implicite, że coś się jednak 'wie' - przynajmniej tyle, co to jest 'pokora' i 'niewiedza'. Uczciwa 'niewiedza' nie może być świadoma swojej 'niewiedzy', ponieważ nie wie co to znaczy 'nie wiedzieć'.
18 września 2014, 21:01
Cóż z tego bełkotu wynika?  Cały wywód, jak zawsze w Pana wydaniu podszyty pseudonaukową terminologią z nasyceniem schizofrenicznego punktu widzenia w nauce nazywany jest terminem tautologia. Ależ moja pokora do własnej niewiedzy wcale nie oznacza milczenia i zgadzania się z twierdzeniami do których mi daleko. Pan za to jest dokładnie odwrotnym przypadkiem - Pana niewiedza jest równie wielka za to wygłasza Pan zdanie na każdy temat z mocą dogmatu. I to nie ja narzucam moje poglądy innym - to Pan narzuca swój chory punkt widzenia wszystkim innym. I obsesyjnie doszukuje się KO we własnej chorej definicji. Uważam, że to graniczy z obłędem. A może wcale nie graniczy? Może po prostu jest obłędem...
18 września 2014, 21:06
Ależ Pan się nie czuje, Pan uważa, że Pan jest pępkiem świata. I to właśnie narcyzm w Panu każe Panu uważać, że jest Pan jedynym prawdziwym wyznawcą albo Wielkim Inkwizytorem.
19 września 2014, 10:32
Tautologia to konstrukt logiczny, który bez względu na podstawione wartości jest zawsze zdaniem prawdziwym. Najprostsze A=>A, (B<=>A) => (A=>B), A=A. Kolkwialniej np. każde zielone jabłko jest jabłkiem. > moja pokora do własnej niewiedzy wcale nie oznacza milczenia i zgadzania się z twierdzeniami do których mi daleko Zatem czym się ta pokora objawia? Słowną deklaracją jedynie? Jak zwykle ex cathedra jakiś <a href="http://100-zabobonow.blogspot.com/2008/04/belkot.html">bełkot</a> o 'chorym punkcie widzenia', czy 'obłędzie' niepoparty żadnymi przesłankami. Jeden argument obala tysiąckrotnie powtórzoną insynuację. Ja: 'KO stroi się w piórka łagodności i pojednania, a stosuje retorykę konfrontacyjną wobec Kościoła zamiast pojednawczej' Pan: 'narzucanie chorego punktu widzenia i obłęd' Pan się musi  jeszcze sporo nauczyć, żeby prowadzić merytoryczną dyskusję.
19 września 2014, 12:48
Gdyby Pan przeczytał własne teksty, to bełkot zauważy Pan w każdej własnej wypowiedzi. Naprawdę wystarcza zakres szkoły podstawowej Moja pokora przejawia się w fakcie, że mam własne zdanie, które potrafię zmieniać, kiedy ktoś przedstawia racjonalne argumenty. Potrafię przyznać się do błędu i skorygować własne poglady. Ma Pan rację - muszę sporo się nauczyć jeszcze w życiu. Natomiast nie jest możliwe prowadzenie merytorycznej dyskusji ze schizofrenikiem. Bo również interlokutor musi być merytoryczny. W Pana przypadku taka dyskusja nie jest możliwa w żadnym wymiarze - proszę przeczytać własne posty. Na tym forum nikt nie potrafi z Panem dyskutować - jeżeli tylko ma inne zdanie od Pana staje się niemerytoryczny, kiedy takie jak Pan - staje się Pana sojusznikiem. Nie zauważył Pan tego? Jeżeli taki jest Pan również w życiu - to rozumiem, że osoby równe sobie znajduje Pan tylko wśród Napoleonów, Jezusów i Sai Baby.
19 września 2014, 12:49
Wracając do tautologii - prozaicznie określanej formą " masło maślane" W Pana przypadku jest to jak najbardziej adekwatne określenie - PiotrS = Geniusz, Geniusz = PiotrS.
19 września 2014, 13:35
Przecież skoro moje wpisy są przesiąknięte 'belkotem' do szpiku kości, to nie powinien mieć Pan najmniejszych problemów, aby zalać mnie przykładami owego 'bełkotu', bo zakładam, że szkolę podstawową Pan ukończył. > Moja pokora przejawia się w fakcie, że mam własne zdanie, które potrafię zmieniać, kiedy ktoś przedstawia racjonalne argumenty. Owszem - argumenty są tu słowem kluczowym i gdyby tylko zamiast bawić się w pisanie manifestów potrafił się Pan do merytorycznych argumentów odwoływać możnaby z Panem merytrycznie dyskutować. Ani 'manie innego zdania', ani 'fachowa diagnoza schizofrenii' to nie ą wbrew Pańskim mniemaniom merytoryczne argumenty.
19 września 2014, 16:55
Rozumiem, ze krytyczne spojrzenie na własne teksty i przemyślenia przekracza Pana mozliwości. A wydawałoby się, że skoro nauczył się Pan tylu mądrych słów, to zna Pan również ich znaczenie i wnioski jakie wiążą się z nadawaną treścią zdaniom. Ale widać, że akurat to przekracza Pana możliwości. W jakim celu więc uczyć się tylu mądrych słów, skoro w parze z nimi nie podąża zrozumienie. Mam naprawdę kopiować całe teksty? "Fachowa diagnoza schizofrenii" to eufemizm w Pana przypadku, gdyż nazywając sprawę po imieniu powinienem napisać obrzydliwa manipulacja.
19 września 2014, 17:12
Czyli nie potrafi Pan przytoczyć konkretów i woli pluskać się w zmyślonych ogólnikach.
C
celnik
15 września 2014, 16:02
Czy tytuł artykułu jest prowokacją autorki, ponieważ wg mnie nie wpólgra z jego treścią? Poza tym co  do KK to nie jest On ani otwarty, ani zabetonowany, tylko  Jeden, Święty, Powszechny, Apostlski, Niepodzielny !!!!!!!!!!!!
S
semantyk
15 września 2014, 14:08
Może w Krakowie nie czuje się róznicy, ale w języku ogólnopolskim  pytanie "po co kanonizować" i "dlaczego kanonizować" niesie zupełnie inną treść. "Dlaczego" - to  fakty uzasadniające kanonizację. "Po co" - to pytanie o sens kanonizacji.
PM
panie mądraliński
15 września 2014, 16:09
Po co, dlaczego, z jakiego powodu - to zaimki wprowadzające mające to samo znaczenie.
15 września 2014, 22:31
W Krakowie chodzą 'na pole', a nie jak w całym cywilizowanym świecie 'na dwór', więc coś w tym może być...
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 07:44
Chodzenie 'na dwór' dopiero jest bezsensowne. Pusty plac jest bardziej podobny do pola niż do dworku szlacheckiego. Widocznie 'cywilizowany świat' ma halucynacje i widzi zabudowania tam, gdzie ich nie ma :))
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 07:50
Nie masz racji. Po co: 1. «zaimek wprowadzający pytanie lub pytanie zależne dotyczące celu czynności lub celu posiadania czegoś, np. Po co tu przyszedłeś?, Ciekaw jestem, po co on to przyniósł.» 2. «zaimek wprowadzający pytanie retoryczne, które wyraża zwykle bezcelowość lub bezsensowność danej czynności, np. Po co się wtrącasz do nie swoich spraw?» Błędnie zakładasz, że istnieje tylko drugie znaczenie. Autorka napisała: "I tu rodzi się we mnie pytanie: skoro Bóg tak wyraźnie ukazuje świętość ks. Jerzego, co przez jego świadectwo chce powiedzieć światu?" Uzasadniony jest więc tytuł: "Po co kanonizować ?" Po to, żeby ludzie brali przykład.
KB
krakauer buerger
16 września 2014, 08:21
Róznica pomiędz "po co" a "dlaczego" nie dotyczy znaczenia ale odbioru emocjonalnego oraz kontekstu. Pierwsze bywa częściej wypowiadane w sytuacjach nieformalnych i z odcieniem gniewu i pretensji w głosie. Jednak tego co zauważamy w języku mówionym nie ma w piśmie. Znaczenie obu wyrażeń jest to samo.
16 września 2014, 09:45
"Sarkazm to dla ciebie język obcy" Timon do Pumby
16 września 2014, 13:00
Po co ta dyskusja drodzy Państwo? Dlaczego zadałem to pytanie? Aby zilustrować jakie zabarwienie ma zazwyczaj pytanie zaczynające sie "Po co".
R
Rycho
18 września 2014, 10:59
Panie Piotrze : "na dwór" chodzi świat zrusyfikowany, a ten jest nie koniecznie cywilizowany ...
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 13:26
"Wreszcie trzecia cecha to wskazywanie na istnienie i znaczenie dobra wspólnego." Opatrzność czuwała, żeby dzielący nie zagarnęli beatyfikacji dla siebie.
15 września 2014, 13:39
Konsekwencją 'logiki otwartościowej' jest poświęcenie dobra wspólnego na ołtarzu 'dialogowania', bo przecież jak ordynarnie by nie szkodził dobru wspólnemu target dialogu nie można nań wyjechać z pozycji tego, który ową szkodlwość uznaje, bo to jest niedopuszczalne 'wiedzenie lepiej'.
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 14:04
Poczytaj kazania ks. Popiełuszki i znajdź różnice między nimi a Twoim bla, bla.
15 września 2014, 15:13
Zdziwiłym się, gdyby były takie same, skoro o czym innych do innych ludzi mówimy.
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 07:53
Znowu bredzisz. Ks. Popiełuszko mówił językiem prostym, a Ty: "Konsekwencją 'logiki otwartościowej' jest..." i dalej bla, bla, bla w stylu pseudo uczonym.
16 września 2014, 09:15
W takim razie św. Tomasz z Akwinu jest gorszej kategorii świętym, skoro poszedł w intelekty i tworzył w stylu psudouczonym zamiast mówić prostym językiem.
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 09:17
W stylu pseudouczonym to Ty tworzysz, a nie św. Tomasz.
16 września 2014, 09:34
Co Pani oczywiście stwierdzić i uzasadnić potrafi odwołując się do gimboświadomości.
16 września 2014, 22:20
Kingo, PiotrS ma naprawdę dobry dzień, bo poza słowem "sarkazm" opanował kolejne, odmieniane we wszystkich możliwościach "gimboświadomość" i wszystko co wiąże się z "gimbo"
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 12:57
"Ksiądz Popiełuszko nieustannie się dokształcał, konsultował swoje kazania z ludźmi, co do których intelektualnego przygotowania miał zaufanie. I nie stanowiło problemu, że byli np. niewierzący, jak prof. Klemens Szaniawski." TomaszL: "Ludzi eswiata powininni przyjąć nasze głoszenie i się nawrócić, to swiat powinien się zmienić pod wpływem naszego głoszenia."
15 września 2014, 13:02
Czyli Kościół otwarty kłamie twierdząc, że wszyscy katole spoza KO to zakompleksione tumany spietrane przed światem i że to KO dzierży lecencję na odpowiednie postępowanie.
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 13:12
Ks. Popiełuszko to Kościół otwarty.
15 września 2014, 13:22
Kościól otwarty to dialogowanie o tym, czy dobro to dobro i czy zło to zło, zaś ks. Jerzy to 'nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj'.
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 13:24
Kościól otwarty to brak lęku przed takim niewierzącym jak Szaniawski. Zamknięty zaraz trzęsie portkami, że stanie się ateistą.
15 września 2014, 13:27
W wyobrażeniach 'otwartersów' zapewne, na szczęście siła wyobrażeń 'otwartersów' nie ma mocy sprawczej zmiany rzeczywistości.
K
klara
15 września 2014, 13:53
Kingo, Kościół jest apostolski - a zatem z definicji posłany do niewierzących. Z tą różnicą. że "zamknięty" przychodzi podzielić się z niewierzącymi wiarą, a "otwarty" wątpliwościami.
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 14:05
Błądzisz. Zamknięty przychodzi zamknąć mordę niewierzącym (a nawet wierzącym niedokładnie tak, jak zamknięty każe).
K
klara
15 września 2014, 14:15
O, kurcze! To ja też jestem "otwarta"! Bo jeszcze nikomu nie zamknęłam mordy i na dodatek dialoguję z Kingą! Hospody pomyłuj!
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 14:18
Nie dialogujesz ze mną.
K
klara
15 września 2014, 14:20
Dzięki - uspokoiłaś mnie.
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 14:36
Nie bądź za spokojna, bo niewierzący, do których mogłabyś przyjść podzielić się wiarą nie istnieją. Istnieją tylko groźne potwory, które czyhają na Twoją duszyczkę.
M
Mumin
15 września 2014, 14:43
No widzisz Kingo jakie to poplątane. Ona ma się czym podzielić, a iśc nie chce. Ty odwrotnie: jesteś pierwsza do "dialogowania", tylko niestety nie masz nic czym mogłabys się podzielic.
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 15:00
Dobrze, że ona nie chce iść, bo po co ma zasypywać plewami.
K
klara
15 września 2014, 15:19
To się nazywa otwartość! Pełną gębą! Jak u dentysty.  Pogratulować praktycznego zastosowania przestróg Piotra Żyłki: Jeśli zabraknie nam chęci pokornego wsłuchiwania się w głos "zamkniętych" i przyjmiemy postawę wszystkowiedzących i nieomylnych, to być może będziemy czuć pewną wyższość i samozadowolenie, ale tak naprawdę będziemy wyrządzać krzywdę Kościołowi.
P
piw
15 września 2014, 15:26
tzw. kościół otwarty to DNO i cieszę się że zanika :)
15 września 2014, 22:13
> Ksiądz Popiełuszko nieustannie się dokształcał Bingo! Dokształcał się po to, żeby posiąść jakąś wiedzę by coś robić lepiej, niż robił do tej pory, czy dokształcał się, żeby cały czas tak samo nie wiedzieć?
15 września 2014, 23:05
To jakieś pomieszanie z poplątaniem z tego co czytałem w twoich narcystycznych komentarzach to właśnie KO to tumany i nieuki będące niczym w zderzeniu z twoim geniuszem i nieomylnością nie godny bycia częścią Twojego! KK
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 23:07
A kto Ci powiedział, że tak samo ?
Jadwiga Krywult
15 września 2014, 23:15
Ależ, ja mam chęć pokornego wsłuchiwania się w głos zamkniętych, ale , jak powiedziaL Piotr S., nie można łykać 20 tabletek paracetamolu naraz.
?
???
16 września 2014, 06:44
Kiedy ks.Popiełuszko mówił, że jest z Kościoła otwartego?
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 07:54
A kiedy mówił, że jest spoza Kościoła otwartego, jak Piotr S. mniema ?
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 07:59
Oczywiście Piotr S. błądzi, ponieważ "dostępność i otwartość na każdego przychodzącego, nawet deklarującego się jako niewierzący" z pewnością nie jest cechą kogoś spoza Kościoła otwartego.
16 września 2014, 09:17
Elaboraty o solidarności w wątpieniu. Wiedza usuwa wątpliwości.
16 września 2014, 09:18
Beniaminie, przyznam się że cieszę się, że jestem nieukiem i tumanem (to dla mnie komplement a nie epitet) opowiadającym się za KO, a nie czuje się geniuszem (jak Pan Piotr S) będący w KZ.
16 września 2014, 09:56
Jeśli uznawanie kompetencji niewierzących w dziedzinach w jakich się wykształcili jest dowodem na bycie z KO, to każdy klecha udający się do niewierzącego lekarza w celu wyleczenia staje się członkiem KO, każdy klecha udający się na naukę muzyki do niewierzącego muzyka staje się członkiem KO, każdy klecha naprawiajacy samochód u renomowanego, a niewierzącego mechanika staje się członkiem KO. Wątpię, czy jakiemukolwiek klesze (przynajmniej czasów obecnych) w jego życiu udało się nie udać w celu uzyskania fachowej pomocy od kogoś niewierzącego zatem KZ nie istnieje.
16 września 2014, 09:58
Zatem niewiele Pan z moich komentarzy zrozumiał.
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 10:06
"dostępność i otwartość na każdego przychodzącego, nawet deklarującego się jako niewierzący" to inny temat niż konsultowanie kazań z prof. Szaniawskim. Przeczytaj uważnie zanim znowu zaczniesz się wymądrzać.
16 września 2014, 10:09
"Ksiądz Popiełuszko nieustannie się dokształcał, konsultował swoje kazania z ludźmi, co do których intelektualnego przygotowania miał zaufanie." Hmmm - ciekawe, czy konsultował treść teologiczną kazań z niewierzącymi, czy elementy, co do których uznawał autorytet intelektualny tych, do których się po konsultacje zwracał.
16 września 2014, 10:10
Podejrzewam, że niewielu na tym forum Pana rozumie.  Co więcej, podejrzewam, że czasami Pan sam siebie nie rozumie. Wpada Pan na tak wysoki poziom rozważań, że chwilami nawet Pana własny intelekt nie ogarnia tego, co tak naprawdę chciał Pan powiedzieć.
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 10:19
Przypadek Twój jest raczej beznadziejny, ale jeszcze raz spróbuję. "W życiu ks. Jerzego także wyraźnie widać ten żywy nurt mądrego duszpasterzowania: bycie z ludźmi, oddanie im nawet części swojego mieszkania na parafii, bo go potrzebowali, praktyczna pomoc i troska o tych, którzy do niego przychodzili, dostępność i otwartość na każdego przychodzącego, nawet deklarującego się jako niewierzący." To jest jeden temat. Z wytłuszczonego fragmentu wynika, że ks. Popiełuszkę należy zaliczyć do Kościoła otwartego. A to całkiem inny temat, którym się nie zajmowałam, ale Ty uczepiłeś się jak rzep psiego ogona: "Ksiądz Popiełuszko nieustannie się dokształcał, konsultował swoje kazania z ludźmi, co do których intelektualnego przygotowania miał zaufanie. I nie stanowiło problemu, że byli np. niewierzący, jak prof. Klemens Szaniawski." Oczywista oczywistość, że ten fragment nie ma związku z zaliczaniem do Kościoła otwartego. Oczywista oczywistość, ale nie dla pseudouczonych.
16 września 2014, 10:30
Udanie się do niewierzącego mechanika w celu naprawy samochodu jako dowód na rzecz 'bycia z KO' to za trudna konstrukcja?
16 września 2014, 10:42
OK, jednego w końcu nie dało się dalej krętactwami bronić, więc rzut na inny odcinek. "dostępność i otwartość na każdego przychodzącego, nawet deklarującego się jako niewierzący" z pewnością nie jest cechą kogoś spoza Kościoła otwartego Zatem wszyscy 'otwarci' na dyskutowanie z niewierzącymi zaczytują się TP i pochwalają ekscesy ks. Bonieckiego i ks. Lemańskiego, czy jednak mogą być i tacy, którzy na kontakt z niewierzącymi są 'otwarci', natomiast TP mają za środowisko mącicieli, a ekscesów ks. Bonieckiego, czy ks. Lemańskiego nie pochwalają?
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 10:49
Wymyślił Pan sobie własną definicję Kościoła otwartego i tu jest cały problem.
Jadwiga Krywult
16 września 2014, 10:50
Tak jak podejrzewałam, Pana przypadek jest beznadziejny.
16 września 2014, 11:01
Zauważa, że wielbiciele TP i ekscesów rozmaitych samozwańczych księży otwartych próbują sobie podkradać autorytety, które gdyby im powiedziano, że się ich wykorzystuje do żyrowania krętactw mącicieli to by się w najlepszym wypadku roześmieli i popukali w czoło.
16 września 2014, 11:48
Filozoficznie rzecz ujmując: Nie można dwa razy wejść do tej samej gimbazy.