Księża na manowcach
(fot. youtueb.com/The Vatican - Polski)
Według słownika "manowce" to bezdroża albo boczne, nieuczęszczane drogi. Ale także sytuacje lub działania prowadzące do deformacji czegoś lub stwarzające jakieś inne niebezpieczeństwo. Na ile trafnie i precyzyjnie to słowo opisuje realia, w jakich znaleźli się "byli księża"? A może właściwsze byłoby stwierdzenie, że są nie "na manowcach", ale "na peryferiach"?
Właśnie na peryferiach Rzymu, w jednym z prywatnych mieszkań na wschodnich przedmieściach Wiecznego Miasta, papież Franciszek spotkał się z ludźmi, którzy przyjęli święcenia, byli duszpasterzami, proboszczami, a dzisiaj mają żony i dzieci. Odwiedził ich w ramach "Piątków Miłosierdzia", czyli działań pokazujących, że uczynki miłosierdzia to nie abstrakcyjna lista pobożnych życzeń, pozostających poza naszym zasięgiem, ale realne sprawy, którymi - choć czasami wymagają sporo trudu i samozaparcia - może i powinien się zająć każdy uczeń Jezusa Chrystusa. W ramach "Piątków Miłosierdzia" Papież odwiedził ludzi w podeszłym wieku i chorych w stanie wegetatywnym, spotkał się z narkomanami, uchodźcami i migrantami, ciężko upośledzonymi umysłowo oraz starszymi i złożonymi chorobą kapłanami.
Był też u chorych dzieci w szpitalu i u kobiet, które wyszły z prostytucji, odwiedził oddział neonatologii i hospicjum, a także rodzinny dom przyjmujący dzieci pozostające w trudnych warunkach osobistych, rodzinnych i niepełnych.
To wyliczenie jest ważne i potrzebne, aby uświadomić sobie, w jakim kontekście znalazło się spotkanie Franciszka z "byłymi księżmi". Odwiedzał ludzi, którzy cierpią, którzy przeszli (lub wciąż przechodzą), przez bardzo trudne, traumatyczne doświadczenia. Ludzi w jakiś sposób odsuniętych na margines, czasami z ich winy, czasami bez ich winy. Ludzi potrzebujących bliskości, rzeczywistej czułości, o której Papież tak często mówi, odkrycia, że nie zostali wykreśleni, że ktoś się nimi interesuje, myśli o nich, pragnie dla nich dobra. Franciszek "byłych księży" umiejscowił w tym gronie. Jak wyjaśnia komunikat watykańskiego Biura Prasowego, "chciał okazać gest bliskości i miłości tym młodym ludziom, którzy dokonali wyboru często niepodzielanego przez swych najbliższych i przez współbraci w kapłaństwie". Komunikat zawiera też słowa wskazujące na przyczyny sytuacji, w jakiej znaleźli się odwiedzani przez Franciszka "byli księża". Nie potępia ich, ale też nie usprawiedliwia. Mówi o wątpliwościach, co do dokonanego pierwotnie wyboru.
Mimo to spotkanie Franciszka z "byłymi księżmi" i ich rodzinami u wielu katolików wywołało zaniepokojenie, a nawet zgorszenie. Pojawiły się nie tylko emocjonalne głosy oburzenia, ale również poważne pytania, czy nie mamy tu do czynienia z tolerancją, a nawet akceptacją zła. Można by w odpowiedzi na tego typu głosy przywołać odwiedziny Jezusa u Zacheusza, które również wywołały kontrowersje i zarzuty "Do grzesznika poszedł w gościnę", na które Jezus odpowiedział bardzo mocno "Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło" (por. Łk 19,1-10).
Jednak nie tędy droga. Takie podejście mogłoby prowadzić do zbytniego uproszczenia, a sprawa jest skomplikowana.
Znam wielu "byłych księży". Z niektórymi utrzymuję kontakty. Losy niektórych z nich poznałem na tyle szczegółowo, by mieć świadomość dramatu, jaki rozegrał się w ich życiu. Także świadomość błędnych decyzji podejmowanych w przeszłości przez nich samych, ale nie tylko przez nich. Mam wrażenie, że w odniesieniu do kilku z nich dopuszczenie do święceń w pewnym sensie oznaczało zrobienie im krzywdy.
Nie chodzi o wybielanie i udawanie, że w przypadku "byłych księży" nic złego się nie stało. Stało się. Obietnic i przyrzeczeń trzeba dotrzymywać. Ich złamanie nie jest błahostką. Bywa jednak wyborem mniejszego zła. Franciszek, odwiedzając na peryferiach Rzymu ludzi, którzy porzucili prezbiterat i założyli rodziny, przypomniał, że nadal są oni częścią Kościoła. Jak każdy ochrzczony grzesznik.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł