Ludzka podejrzliwość

Wojciech Żmudziński SJ

Człowiek utracił kiedyś raj poprzez swoją podejrzliwość i teraz nie potrafi już nikomu zaufać. Każda pomocna dłoń, każda ręka wyciągnięta na zgodę może być dzisiaj podejrzana.

W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju człowiek przyjmuje ofertę szatana i sprzeciwia się Bogu, który zakazał spożywania owocu z drzewa poznania. Traci życie wieczne i w mozole będzie musiał uprawiać ziemię, która nie będzie już mu posłuszna. Będzie rodziła ciernie i przysparzała bólu.

Aby lepiej zrozumieć, co miał na myśli natchniony redaktor tej opowieści, sięgnijmy do sumeryjskiego mitu sprzed 5 tysięcy lat. Historia o utracie życia wiecznego i wypędzeniu człowieka z raju opowiedziana jest tu nieco inaczej. Człowiek nie złamał żadnego zakazu. Po prostu nie przyjął oferty Boga proponującego mu pełnię życia. Uległ podszeptom innego boga, nazwijmy go bogiem-oszustem, który wprowadził człowieka w błąd. Sumerowie opowiadali, że u bram nieba Bóg zaproponował człowiekowi chleb i wodę, by mógł ugasić pragnienie, nasycić się i żyć pełnią życia.

Człowiek jednak nie przyjął darów chleba i wody ofiarowanych mu przez prawdomównego Boga, gdyż bóg-oszust przestrzegł go, by nie jadł tego chleba i nie pił tej wody, bo umrze. Przekonywał go, że Bóg jest podstępny i że nie zależy Mu na człowieku. W rezultacie człowiek uwierzył oszustowi i stał się wobec Boga podejrzliwy. Chleb i woda zaproponowana przez Boga człowiekowi nie była zatruta jak wmawiał mu bóg-oszust, lecz była jedyną ofertą pełni życia. Człowiek jej nie przyjął. Tracąc raz na zawsze okazję na wieczne życie, został zesłany na ziemię, by nadal podlegać śmierci i cierpieniu. Zgubiła go jego własna podejrzliwość.

W opisanym w Księdze Rodzaju dialogu między wężem, a kobietą, słyszymy bardzo podobną prawdę o zgubnych konsekwencjach podejrzliwości. Biblijny wąż już w pierwszych słowach wzbudza w Ewie podejrzliwość co do dobrych intencji Boga: "Czy rzeczywiście Bóg…?" Może to, co dla ciebie robi, nie wypływa z jego bezinteresownej miłości, a to co powiedział, nie jest wyrazem troski. Bóg ma swoje interesy - podszeptuje wąż - nie pragnie twojego dobra, myśli tylko o sobie. Ta sama logika jest również dzisiaj prostą drogą do piekła, które sami sobie organizujemy na ziemi.

Każdy chce nas oszukać

Gdy jesteśmy wobec kogoś podejrzliwi, przestajemy mu ufać, zaczynamy każde jego słowo i działanie tłumaczyć nie jako wyraz troski, lecz jako próbę zmanipulowania nas, jako zagrożenie dla naszej wolności. Najpierw mamy wątpliwości co jego dobrych intencji (czy aby na pewno?), a potem węszymy zdradę, by wreszcie wiedzieć na pewno, że ktoś taki nie może być dobry.

Podejrzliwość jest przyczyną naszych haniebnych czynów i wrogości wobec drugiego człowieka. Nieufnie patrzymy wobec tych, którzy czegoś od nas chcą, albo coś nam oferują. Jesteśmy podejrzliwi przede wszystkim względem obcych i sprzedawców, głodnych i bezdomnych. Za każdym razem, gdy ich spotykamy, przypominają nam się sytuacje, w których zostaliśmy oszukani, naciągnięci, wystrychnięci na Dutka.

W wigilijne południe wyszedłem do furtki naszej jezuickiej posiadłości, by zobaczyć, kto wydzwania. Przed furtką stało dwóch mężczyzn nie budzących swoim wyglądem zaufania. Moja pierworodna podejrzliwość była przy furtce zanim do niej doszedłem. Nie otwierając zapytałem, czego sobie życzą. Chcieli opłatka wigilijnego. Jeden z nich włożył dłoń między metalowe pręty furtki pokazując, że ma tylko kilkadziesiąt groszy.

- Chcemy podzielić się opłatkiem z przyjaciółmi, ale mamy tylko tyle - przysunął dłoń z grosikami jeszcze bliżej mnie. Czuć było alkohol. Nie otworzyłem furtki.

- Proszę chwilę poczekać - rzuciłem i pobiegłem po pakiecik opłatków. Gdy wróciłem, dalej stali przy furtce, a jeden z nich wciąż trzymał otwartą dłoń z grosikami między prętami. Podałem opłatki, rzuciłem "wesołych Świąt" i odwróciwszy się na pięcie ruszyłem w kierunku domu.

- Ej, poczekaj pan, czy ksiądz! Niech przybije piątkę!

Zawróciłem i przybiłem piątkę. Jednemu i drugiemu. Podejrzliwość jaką odczuwałem przy tym spotkaniu można by nazwać uzasadnioną ostrożnością, ograniczonym zaufaniem. Skąd jednak wiem, że wobec Boga zachowałbym się inaczej? A może przy bramce stał Chrystus? Zakamuflowany, trochę sfatygowany przez życie, a ja patrzyłem na to, co zewnętrzne, lękając się o siebie. Jedynie o siebie.

Dystans do ludzi

Warto zwrócić uwagę, że słowo "podejrzliwość" ma coś wspólnego z podglądaniem, czy oglądaniem. Jest doświadczeniem, w którym oglądamy tylko powierzchownie, z dystansu (poprzez dziurkę od klucza) i na tej podstawie formułujemy nasze opinie, podczas gdy rzeczywistość niekoniecznie jest taka jak zewnętrznie wygląda.

Po kilku minutach od spotkania przy furtce zacząłem się zastanawiać, czy dwaj mężczyźni poradzili sobie ze zdjęciem folii z zapakowanych fabrycznie opłatków. Było zimno. Mieli zgrabiałe dłonie. Nie mieli nożyczek. Zacząłem się o nich martwić i robić sobie rachunek sumienia z podejrzliwości.

Podejrzliwość była przyczyną grzechu pierwszych rodziców i do dziś towarzyszy człowiekowi w jego codziennych relacjach. Czy można się jakoś od niej uwolnić i czuć się bezpiecznym? Czy jest sposób na poradzenie sobie z podejrzliwym spojrzeniem? Jak patrzeć na drugiego człowieka oczyma Boga, bez lęku i niepokoju, z miłością?

Nie jesteśmy wolni od podejrzliwości nawet wówczas, gdy ktoś daje pieniądze organizacji charytatywnej (może chce sobie odliczyć od podatku?), lub zaoferuje nam coś gratis (musi być w tym jakieś drugie dno). Źle patrzymy także na tych, którzy pomagają innym, a nie nam.

Złe oko i utopia zaufania

"Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" - pyta gospodarz winnicy w przypowieści opowiedzianej przez Jezusa (Mt 20,15). W języku biblijnym "patrzenie złym okiem" jest obrazowym określeniem zazdrości i dopatrywania się złych intencji. "Pamiętaj, że nieszczęściem jest złe oko. Cóż między rzeczami stworzonymi gorszego nad takie oko" - czytamy w Mądrości Syracha (Syr 31,13). Oko, które widzi zło i skupia się jedynie na sobie jest zawsze smutne, przerażone, nienasycone, nie widzi, jest chore. Bóg obdarzył człowieka oczyma, by podziwiał, zachwycał się, a nie wypatrywał zła w każdej napotkanej osobie.

Doświadczenie zachwytu nad człowiekiem nie jest obce samemu Bogu, który szóstego dnia stworzenia podziwiał go, kontemplując i delektując się jego pięknem. Dlaczego tak trudno nam Go naśladować, gdy u drzwi naszego domu staje obca nam zupełnie osoba? Rzadko potrafimy spojrzeć na nią oczyma zatroskanego ojca.

Jesteśmy podejrzliwi również wobec najbliższych i pewnie każdy mógłby podzielić się żywym przykładem takiej nieufności z własnego życia. Podejrzliwość to pierwszy stopień do piekła. Ale nadmierna ufność także nie popłaca - powie niejeden. Odpowiedź znającego Ewangelię wydaje się oczywista: w Jezusie Chrystusie nie ma wyrachowania i lęku o siebie. We wspólnocie wiernych nie kalkuluje się opłacalności, króluje w niej miłość, która wszystkiemu wierzy i we wszystkim pokłada nadzieję. Ale czy Ewangelia nie jest utopią?

Popatrzmy na życie społeczne i polityczne w naszym kraju. Jakże niedaleko piekła jesteśmy. Tworzymy je sobie nawzajem zupełnie bezinteresownie. Każda ręka wyciągnięta na zgodę staje się podejrzana. Każdej pomocnej dłoni i każdej dłoni wyciągniętej z prośbą o wsparcie - podejrzliwie się przyglądamy.

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ludzka podejrzliwość
Komentarze (8)
abraham akeda
14 stycznia 2017, 14:45
No proszę, jakby za mało nam było naszego swojskiego, polskiego safandulstwa jeszcze taki kwiatek do kożucha.
AL
Alberto LN
14 stycznia 2017, 14:10
No tak, ale niestety, świat jest pełen różnego rodzaju oszustwa. Szczególnie kiedy chodzi o pieniądzy. Wiem to z doświadczenia. Nieprzyjaciel bardzo dobrze umie się podszywać się "sub angelo lucis". I też Chrystus nam ostrzegał: "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!"
14 stycznia 2017, 13:19
Zwierzę ludzkie wyszło z raju zgodnie z wolą Ojca. To Bóg Ojciec ofiarował zwierzęciu ludzkiemu świadomość dzięki czemu człowiek mógł zacząć przeżywać swoją tożsamość. To Ewa, pierwsza matka, matka tego świata, władczyni tego świata nie oddała nas z mocy macieżyństwa. Nie oddała nas z mocy jej Praw i zostaliśmy uwiezieni pomiędzy Prawem a Miłością. Zostaliśmy uwięzieni pomiędzy Ciemnością Matki a Światłością Ojca. Kiedy jesteśmy poza prawem i poza miłością stajemy się własnym Lucyferem. To wszystki przez bunt Ewy, która nie poddała się Jesusowi. Zawłaszczyła swoje dzieci człowiecze w macieżyństwie. Ojciec przybrał nas jako swoje dzieci, dał nam Siebie abyśmy mieli tożsamość. Chciał nam dać wszystko kim jest ale Ewa nie poddała mu się i nie przyjeła go. Odtąd miłość do tego świata przychodzi tylko przez wnętrze człowieka, resztę Boga Ojca jaka pozostała w tym świecie.  
14 stycznia 2017, 12:34
Pękłem- nie daję Owsiakowi bo jestem podejrzliwy jak Ewa w Raju.
Zbigniew Ściubak
14 stycznia 2017, 09:37
Dobry tekst. Myślę jednak, że wspomniana podejrzliwość nie ma podtekstu metafizycznego ale zdecydowanie społeczny. To znaczy, że nie wynika ona z predyspozycji natury człowieka ani z grzechu pierworodnego, tylko z otoczenia społecznego. Szedłem przez cztery europejskie kraje: Polskę, Niemcy, Francję i Hiszpanię. No cóż... stopień podejrzliwości w Polsce jesto wielokrotnie większy niż w tych pozostałych krajach. We Francji dwukrotnie zostałem przyjęty na nocleg do domu przez samotne kobiety. Nie bały się. Nie podejrzewały. W Polsce na kilkanaście, może dwadzieścia próśb o nocleg choćby w stodole czy przy szopie, wszystkie zostały odrzucone. Dzieje się tak dlatego, że w Polsce jest dużo nieprawości i ludzi traktuje się jak rzeczy. Oszukać nas chce producent ciasta, masła. Chce nas oszukać bank, bo jakieś klauzule małymi literami. Traktuje nas z buta urzędnik państwowy, ciągle nas o coś podejrzewając. Oszuka nas taksówkarz jak będziemy po alkoholu a w markecie masło mi naliczyli dwa razy. W tych warunkach trudno sie dziwić naszej podejrzliwości. To naturalny odruch obronny w warunkach w jakich przyszło nam żyć. Tak nie jest gdzie indziej i wiara tu niewiele zmienia. Więcej o tym zjawisku pisałem na moim blogu w tekście "<a href="http://camino.zbyszeks.pl/2017/01/07/jestesmy-tylko-wsadem/">Jesteśmy tylko wsadem</a>". A tutaj mój <a href="http://camino.zbyszeks.pl/">blog</a> pielgrzymkowy i jedyna taka <a href="http://camino.zbyszeks.pl/droga/">książka</a> :)
14 stycznia 2017, 10:46
Wypada ci tylko współczuć,że tak strasznie doświadczyli cię rodacy.Proponuję przenosiny choćby za zachodnią granicę,tam z pewnością przyjmą cię z "otwartym sercem" i ugoszczą "czym chata bogata" a polskie sknery i złodzieje nie będą cię irytować. 
MR
Maciej Roszkowski
14 stycznia 2017, 14:40
Ten motyw już stale się powtarza. Jak ci się nie podoba - emigruj", a bardziej ludycznie - Wynocha! Nie podoba ci się ten czy ów polityk - wynocha! Zabolało cię czyjeś zachowanie - wynocha! Chcesz żeby było choć trochę inaczej -wynocha!. To złudzenie, ze gdybyśmy nawet tych wszystkich ICH, którzy są głupi, wrodzy, inni niż MY wysłali na Księżyc, to będziemy żyli długo i szczęśliwie. Raz zasiana nienawiść i pogarda nie wyparuje,  spowoduje, że MY, ci dobrzy mądrzy, nasi poprzegryzamy sobie gardła
Zbigniew Ściubak
14 stycznia 2017, 19:21
@stos Charaterystyczne dla naszych czasów jest towarzyszące "nieufności" o której pisze Autor tekstu, lekceważenie stosunku do innych osób. Jedno drugie wzmacnia. Gdybyśmy byli dla siebie uprzejmi i rzetelni, niezależnie od różnic poglądów czy postaw, to o ileż częściej byśmy mogli sobie ufać.