Manicheizm w internetowej długowieczności
Przed Wszystkimi Świętymi i Dniem Zadusznym w mediach pojawia się rokrocznie ton refleksji nad tajemnicą życia i śmierci, a osnową stają się często wspomnienia osób znanych i szanowanych, które już odeszły.
22 października 2009 r., zmarł przedwcześnie Maciej Rybiński, arcymistrz felietonu, publicysta, scenarzysta, pisarz. Jego felietony pod tytułem "W krzywym zwierciadle" były przez pewien czas zwieńczeniem Sygnałów Dnia na antenie radiowej Jedynki. Wspomnienie o nim dziennikarze naszej rozgłośni zatytułowali: "Maciej Rybiński - mądrość z uśmiechem na twarzy". Nazwano go też "tropicielem absurdów".
W 2004 r. gościł w Świętej Lipce na Jezuickich Dniach Młodzieży, gdzie mówił o "Współczesnych (od)cieniach wolności." Potrafił przykuć uwagę młodych i bez uciekania się do wzniosłego patosu pobudzić do pogłębionej refleksji i odpowiedzialności za przyszłość Ojczyzny i kształt społecznego życia.
Tygodnik "wSieci" przypomniał ostatnio felieton pisany kilka miesięcy przed śmiercią, z okazji 20. rocznicy przemian ustrojowych w Polsce. Tekst publikowany w Rzeczpospolitej (i nadal dostępny w Internecie) nosi tytuł "Dwupartyjność manichejska". Autor krytykował skrajność wzajemnych osądów, sadów i przesądów przywódców i zwolenników obozów politycznych PO i PiS, przywołując w przenośni doktrynę filozoficzno-religijną z III w. Manicheizm głosił wiarę w ustawiczną walkę pomiędzy światłem i ciemnością, Dobrym Bogiem i jego oponentem, Złym Bogiem - Demiurgiem. Do wyznawców manicheizmu należał zrazu św. Augustyn, który po nawróceniu, stał się jego najżarliwszym oponentem. Aż do VI w. manicheizm był poważnym zagrożeniem dla chrześcijaństwa.
Manichejska mentalność, jak wskazał M. Rybiński, widzi tylko skrajne opozycje, kocha prostą dwudzielność, odsądzanie drugiej strony od czci i wiary. Prócz krytyki polskiej sceny politycznej, autor wskazał na internetowy plon tej mentalności. Na wszystkich forach dyskusyjnych - pisał Rybiński - "Mamy dwupartyjny podział na dobro absolutne i zło wszechogarniające. Nie są to cechy przypisane na stałe konkretnym ugrupowaniom - PO i PiS (bo tylko one naprawdę się liczą). Są to cechy zmienne, w zależności od afiliacji wypowiadających się publicznie internautów. Czyli piśmiennych komputerowo Polaków. Nikt nie ma czasu na głupstwa, na ocenę poszczególnych działań, wypowiedzi, projektów i programów, skoro bierze udział w walce Dobra ze Złem. Dobro jest absolutne, Zło również. Ludzie, którzy w ocenie rycerzy wojny moralnej na górze znaleźli się po ciemnej stronie mocy, są wrogami Dobra, muszą więc być pozbawieni jakichkolwiek cech ludzkich. Odczłowieczeni i wdeptani w ziemię. Z wzajemnością z drugiej strony."
Felietonista alarmował, że dominuje wyraźny fideistyczny irracjonalizm: "Taka walka na moralnie zmeliorowanym polu bitwy wymaga nie rozumu, ale wiary. Ludzie małowierni, za to rozumni, boją się odezwać, aby ich głos, w który wkładają wysiłek przyzwoitości i rozsądku, nie został zakwalifikowany mocą odruchu jako świadectwo przynależności do świata ciemności, zaprzedania duszy diabłu. Niewykluczone, że dwupartyjność dla nas, sierot po PZPR, to też za dużo. Potrzebujemy do życia, do swobodnego oddychania, do poczucia racji systemu jednopartyjnego, gdzie wszyscy mogliby, jak wtedy, być przeciw." M. Rybiński puentował felieton słowami: "Jeśli o mnie chodzi, ja się nie nadaję. Ale niewykluczone, że jestem osamotniony."
Maciej Rybiński nie dożył czasu dynamicznego rozkwitu katolickich portali internetowych. Pięć lat temu nie cechowały się jeszcze tak wielką interaktywnością jak dzisiaj. Portal Deon pojawił się zaledwie miesiąc przed jego śmiercią. Gdyby dzisiaj żył, nie szczędziłby gorzkich słów "katolickim hejterom". Być może napisałby felietonistyczną przypowieść o internetowej długowieczności trwania ludzkich uczynków, złych i dobrych. Albo przekornie przyrównałby katolicki Internet do mitologicznego Styksu. Ten zaś był główna spośród pięciu rzek Hadesu, przez którą musiała przeprawić się każda dusza w drodze do krainy zmarłych. Styks była jednak uznawana przez starożytnych Greków także jako bogini nienawiści. Mityczna rzeka jawiła się więc jako ściek niegodziwych uczuć i myśli. Skoro jednak Maciej Rybiński widzi już naszą rzeczywistość "sub specie aeternitatis", to w niebieskiej ojczyźnie z pobłażliwym uśmiechem patrzy na zjawiska w ojczyźnie ziemskiej, które trafnie opisywał.
Polecam:
Dwupartyjność manichejska
Maciej Rybiński - mądrość z uśmiechem na twarzy
Skomentuj artykuł