Świecka kobieta na czele fundacji powołanej przez Episkopat. To bardzo dobra wiadomość
Naszym biskupom daleko w tej kwestii do papieża Franciszka, ale ważny krok został uczyniony. A przecież wszyscy mają w pamięci ostatnie zamieszanie dotyczące właśnie kobiet, które zostały zwolnione z pracy w krakowskiej kurii.
Episkopat powołał fundację, która ma zająć się udzielaniem wszechstronnej pomocy dla osób molestowanych seksualnie przez osoby związane z Kościołem. Chodzi zatem nie tylko o duchownych, ale też pracujące w nim osoby świeckie. Proces powołania fundacji, jak na standardy polskich biskupów, był nadzwyczaj krótki - trwał nieco ponad pół roku. Nie byłoby to możliwe gdyby nie ogromna determinacja abp. Wojciecha Polaka, prymasa Polski i jednocześnie delegata biskupów ds. ochrony dzieci i młodzieży.
Abp Polak sprawami tymi zajmuje się od dawna. Jako sekretarz generalny KEP przygotowywał obowiązujące obecnie w polskim Kościele wytyczne, wspierał Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie, a przede wszystkim spotykał się z poszkodowanym. I co istotne nigdy nie ukrywał tego, że problem jest. Z łatwością można było dostrzec, że o pedofilii mówi w sposób odmienny niż większość jego współbraci w biskupstwie. Stał się niejako twarzą walki z pedofilią w polskim Kościele. Choć przez długi czas miał de facto związane ręce. Dopiero powołanie go na delegata, zgoda na otwarcie biura w Warszawie oraz wskazanie go jako tego, który będzie w tym temacie komunikował się ze społeczeństwem spowodowały, że sprawy nabrały tempa. A wcale nie musiały...
Powoływana właśnie do życia fundacja będzie finansowana solidarnie przez wszystkie diecezje. I fakt, że wszyscy biskupi diecezjalni (jest ich 44) doszli w tej sprawie do porozumienia jest godny podkreślenia. Konferencja Episkopatu Polski nie ma żadnej władzy nad biskupami i niczego nie może im odgórnie narzucać - z zarządzania diecezją każdy biskup odpowiada bowiem przed papieżem. Doskonałym przykładem będzie tu sprawa ks. Jankowskiego. Wielu hierarchów naciska na abp. Głódzia, ale poza tym, nic innego zrobić nie mogą. Zatem zgoda na powołanie fundacji oraz jej finansowanie jest jakimś znakiem poważnego podejścia do tematu oraz oznaką, że biskupi zmieniają myślenie i powiększa się grupa tych, którzy nie chcą stać z założonymi rękami.
Oznaką zmiany myślenia jest też - i to moim zdaniem nawet ważniejszą niż zgoda na finansowanie fundacji - postawienie na jej czele osoby świeckiej i to na dodatek kobiety. Kościelnych fundacji jest sporo. Najczęściej jednak kierują nimi księża, ewentualnie świeccy mężczyźni. Kobiety można spotkać w zarządach, są też konsultorami różnych gremiów w obrębie KEP, ale stanowisk kierowniczych raczej nie zajmują. Pewnym wyjątkiem był przez kilka lat tygodnik "Niedziela", którym kierowała Lidia Dudkiewicz, ale uczynienie jej naczelną było decyzją jednego biskupa a nie ponad czterdziestu. Powołanie na szefową fundacji Marty Titaniec, która przez całe lata była związana z Caritas Polska, gdzie realizowała duże projekty międzynarodowe (m.in. pomoc dla uchodźców w Syrii czy Libanie), a ostatnio była także jednym z inicjatorów telefonu zaufania "Zranieni w Kościele", jest zatem właśnie oznaką powoli zmieniającej się mentalności.
A jeśli dołożymy do tego informację, że zaproponowana przez prymasa kandydatura nie wzbudziła wśród biskupów właściwie żadnych kontrowersji, to śmiało można uznać, że coś zaczęło się zmieniać. Naszym biskupom daleko wprawdzie w tej kwestii do papieża Franciszka, ale ważny krok został uczyniony. A przecież wszyscy mają w pamięci ostatnie zamieszanie dotyczące właśnie kobiet, które zostały zwolnione z pracy w krakowskiej kurii.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni - powiada polskie przysłowie. Jest fundacja, jest zauważenie kobiety i powierzenie jej ważnego stanowiska. W kilku sprawach - np. komunikacji czy zbyt bliskich kontaktach z polityką - wiele wciąż do zrobienia. Podobnie zresztą jak w kwestiach duszpasterskich, ale to temat na zupełnie inny komentarz.
Skomentuj artykuł