Największy dług, jaki do spłacenia miał każdy z nas

(fot. archiwum prywatne autora)

Prawda o naszym życiu jest następująca: jesteśmy dłużnikami Boga. Jesteśmy bankrutami. Posłuchaliśmy głosu węża. Szatan zaoferował nam wszystko w zamian za odwrócenie się od naszego Stworzyciela. Każdy z nas uległ jego podstępnemu głosowi. Jaka jest Boża odpowiedź?

Hasan i Sara oraz ich ośmioro dzieci uciekli z Sinjar przed ISIS. Pozostawiając cały dobytek, musieli zacząć wszystko od nowa. Ona zmaga się z tachykardią, czyli częstoskurczem serca oraz z wysokim nadciśnieniem. On ma zaawansowaną cukrzycę. Z powodu niewłaściwego leczenia, spowodowanego koniecznością ucieczki, ekstremalnym stresem, a potem trudną sytuacja socjalną, ma owrzodzenie kości nosa. Oprócz tego lewa ręka Hasana jest krótsza i częściowo niedowładna. Stan zdrowia uniemożliwia im stałą, normalną pracę i zarobkowanie.

Trudna sytuacja materialna zmusiła ich do zaciągnięcia w sklepie długu, którego nie byli w stanie spłacić. Na przestrzeni wielu miesięcy brali "na kredyt" ze sklepu produkty, które pozwalały im przetrwać. Dług urósł do takich rozmiarów, że sprzedawca postanowił nie wydawać im więcej rzeczy, oni sami zresztą też nie mieli już śmiałości o nie prosić. Kiedy dowiedziałem się o tym długu, postanowiłem go spłacić. Po drodze okazało się, że źle zrozumiałem kwotę. Mimo, że wydawała się bardzo wysoka, to faktyczna wartość spłaty była czterokrotnie większa.

Głos węża zwodzi całą ludzkość

DEON.PL POLECA

Sytuacja Sary i Hasana może być metaforą największego długu, jaki do spłacenia ma każdy z nas, ale własnymi zasobami nie może go uregulować. Prawda o naszym życiu jest następująca: jesteśmy dłużnikami Boga. Jesteśmy bankrutami. Posłuchaliśmy głosu węża. Od Adama i Ewy aż do dzisiaj głos węża zwodzi całą ludzkość. Szatan zaoferował nam wszystko, w zamian za odwrócenie się od naszego Stworzyciela i utratę zaufania do Boga. Każdy z nas uległ jego podstępnemu głosowi. Sięgnęliśmy po owoc grzechu, którego korzeniem nie jest czynienie rzeczy powszechnie uznanych za złe, ale życie bez Boga oraz stawianie innych rzeczy, również tych dobrych, w miejsce Boga. Sprzeniewierzając się Stwórcy, posłuchaliśmy antykatechezy diabła, wybierając nieposłuszeństwo, bunt, niewdzięczność i grzech, zamiast Bożej miłości i obecności. Z powodu naszych grzechów jesteśmy Panu Bogu winni tak wiele, że nigdy nie zdołamy tego ani spłacić, ani oddać. Więcej mówi o tym Jezus Chrystus w przypowieści zapisanej przez Mateusza w jego ewangelii w rozdziale 18, wersetach 23-35. Zachęcam, by uważnie ją przeczytać.

Bożą odpowiedzią na naszą niewypłacalność wobec Niego, stał się Boży Syn, Jezus Chrystus. W Jezusie zmartwychwstałym Bóg przywrócił nas do życia - nas, oddzielonych od Niego na skutek grzechów i z ich powodu umarłych. Jezus wszedł w miejsce naszej śmierci, aby nas od niej wybawić. Umarł na krzyżu, aby zmartwychwstać, po to aby każdego, kto Mu zaufa, przywrócić do życia. "Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny, przygniatający nas zakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża" - napisał apostoł Paweł (Kol 2:13-14). W innym miejscu naucza on: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 6:23).

To pokazuje, że Bóg zrobił coś absolutnie niesamowitego. Zanim skreślił i podarł zapis dłużny naszych grzechów, obdarował nas łaską, przynosząc życie wieczne. Zrobił to w konkretnym akcie swojego ukochanego Syna, który został "przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła na Niego chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie" (zob. Iz 53). Jezus zapłacił taką cenę, aby raz na zawsze wyzwolić nas spod przekleństwa grzechu. Sam stał się przekleństwem, kiedy zawisł zamiast nas na krzyżu. Ceną, jaką zapłacił Jezus, było Jego życie, dlatego inny uczeń Pana, Piotr, podkreśla, że zostaliśmy "wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa" (1 P 1:18-19). W taki sposób Jezus zaangażował się w uwolnienie nas z grzechów, w podarcie zapisu dłużnego z wyrokiem: "Winny i potępiony". Zrobił to, abyśmy mogli usłyszeć: "Usprawiedliwiony i przyjęty".

Przeszczepione przez Boga serca

Kiedy płaciłem dług Sary i Hasana, po przeliczeniu sumy, właściciel sklepu wziął ich zapis dłużny i podarł go przy mnie. Dźwięk rozdzieranego papieru był dla mnie jak rozdarcie zasłony w Świątyni Pańskiej, w momencie wykrzyczenia przez Bożego Syna na Golgocie: "Wykonało się!", (co można tłumaczyć również jako: Zrobione! Dokonane! Zapłacone!).

Odkupienie i wyzwolenie dokonane przez Jezusa na krzyżu sięga źródła naszego grzechu - serca. Poprzez śmierć, Jezus nie tylko zrobił coś dla nas - przebaczył grzechy, skreślił zapis dłużny, ale zrobił też coś w nas - coś głębokiego i ważnego. Bóg przeszczepił nam serca. Wymienił je. Dał nowe. Wypełnił swoją obietnicę, że "zabierze nam serce kamienne, a da nam serce nowe, w którym zapisze swoje Prawo" (Ez 11:19) . Odtąd Boże Prawo, Jego myśli, pragnienia, wola, nie są zapisane już tylko na tablicach kamiennych, ale w naszych sercach.

Dzięki śmierci Jezusa na krzyżu, każdy, kto przyjdzie pod ten krzyż, wyznając Chrystusa swoim osobistym Panem i Zbawicielem, otrzymuje w darze od Boga nową naturę i nowe serce. Zostaje ożywiony życiem Chrystusa.

Rozdarta zasłona świątyni

Dlatego apostoł Paweł zada pytanie chrześcijanom: "Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego i że Duch Boży mieszka was?" (1 Kor 3:16). Kiedy Jezus Chrystus umarł na krzyżu, zasłona w świątyni, oddzielająca Miejsce Święte od Najświętszego, rozdarła się na pół z góry na dół.

Miejsce Najświętsze było miejscem przebywania obecności Bożej w świątyni w Jerozolimie. Tylko jeden człowiek mógł wejść do tego miejsca, tylko raz w roku, podczas święta zwanego Dniem Przebłagania. Tym człowiekiem był arcykapłan z ofiarą przebłagalną za grzechy całego Izraela. Nikomu innemu nie wolno było tam wchodzić. Kto by wszedł - poniósłby śmierć. To miejsce było oddzielone zasłoną od sąsiadującego z nim Miejsca Świętego. Kiedy Jezus umiera na krzyżu, ta zasłona zostaje rozdarta.

Świątynią, w której chce zamieszkiwać Bóg jest twoje i moje ciało. Dlatego Apostoł narodów wzywa: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach" (Ef 3:17).

Cena płacona za miłość

Poprzez śmierć Jezusa Bóg otwiera niebo i zstępuje, aby zamieszkać w naszych sercach. Jezus zapłacił cenę za nasze grzechy, aby nas zbawić, ale również po to, abyśmy mogli zrobić to samo wobec innych ludzi.

Dlatego wzywa nas, abyśmy biorąc przykład z tego, jak nam darowano, przebaczono, skreślono długi, tak samo przebaczyli tym, którzy w jakiś sposób zawinili wobec nas. Bóg skreślił wszystkie nasze winy wobec Niego w dziele krzyża Swojego Syna, które pokazuje nie tylko to, że Bóg nam przebacza, ale również to, że nas kocha - taką miłością, która prowadzi na krzyż.

Dzisiaj wzywa nas nie tylko do tego, abyśmy uczyli się przebaczać, ale również kochać - gotowi ponieść cenę tej miłości, która zapewne zaprowadzi na krzyż naszą dumę, poczucie wyższości, chęć zemsty, odwetu, oddania pięknym za nadobne. Jeżeli Bóg skreślił nasz zapis dłużny, to i my skreślmy go naszym winowajcom. Jeżeli Bóg okazał nam miłość, która z Jego winowajców uczyniła Jego przyjaciół, to i my uczmy się postępować tak samo.

Najważniejsza Księga w moim życiu

Kiedy przyszedłem do Hasana i Sary, oprócz wiadomości o spłaconym długu, podarowałem im Nowy Testament po arabsku, z krótkim zapisem w ich języku, który w języku polskim brzmi tak:

"Drogi Hasanie i Saro,
Wasz dług został spłacony w całości. To obraz tego, w jaki sposób Jezus Chrystus spłacił dług waszego grzechu przed Bogiem. Zrobił to dla nas i dla was, abyśmy mogli być prawdziwie wolni i doświadczyć cudu zbawienia, który przychodzi dzięki ofierze Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Niech to błogosławieństwo wniesie prawdziwą wolność do waszego życia.

Przekazuję Wam również najważniejszą Księgę mojego życia. Ta Księga mówi o tym, jaki naprawdę jest Bóg. Mówi również o tym, co On uczynił dla nas, aby każdy, kto ufa Jego Synowi Jezusowi, mógł śmiało podnieść głowę, zobaczyć i doświadczyć, że nasz prawdziwy Dom i Ojczyzna są w niebie.

Ta Księga mówi również, że w świetle tego, co uczynił dla nas Bóg, musimy zrozumieć, że potrzebujemy w osobisty sposób odpowiedzieć na tę prawdę. Ta osobista odpowiedź rodzi się w sercu każdego z nas, kto uwierzy w Bożą miłość i wyzna swoimi ustami Jezusa Chrystusa, jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela. Ta Księga pokaże wam, że Bóg, który jest Miłością, pragnie odpowiedzi miłości, która rodzi się w naszym sercu, gdy przyjmujemy przesłanie ofiary Jezusa".

Cała rodzina wybuchnęła płaczem. Sara objęła mnie ramionami. Niech wolność od niespłacalnego długu przyniesie im też wolność od największego z długów - wolność osiągalną poprzez skorzystanie z Bożego ratunku, danego w Bożym Wybawicielu, Chrystusie. Niech obejmą swoim życiem Tego, który otworzył dla nich i dla nas swoje ramiona na krzyżu.

Radosław Siewniak - założyciel i prezes Stowarzyszenia Do Źródła, ewangelista i nauczyciel Słowa Bożego. Publicysta, autor książki "Prawda głodna odwagi". Głosił w wielu miejscach w Polsce oraz za granicą (Stany Zjednoczone, Austria, Czechy, Norwegia). Z zawodu fizjoterapeuta. W wolnym czasie lubi podróże i dobrą książkę

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Największy dług, jaki do spłacenia miał każdy z nas
Komentarze (4)
WK
wiktor kowal
12 sierpnia 2019, 14:52
Zbliża się 15 sierpnia. Warto przypomnieć zeszłoroczny wpis tego jegomościa z facebooka. "Zachęcam wszystkich moich czytelników, aby w dzisiejszym święcie nie uczestniczyć. (......) Dzisiaj więc droga do Jezusa to nie droga przez Jego matkę, ale przez osobistą szczerą modlitwę do Niego."  Pamiętajcie czytelnicy pana Siewniaka o tej  prośbie deonowego przyjaciela.
PS
Piotrek Szymek
13 sierpnia 2019, 15:49
Oczywiście, że nie zapomnimy. Na takie zgodne z Prawdą słowa rzadko można natrafić na tym portalu. Na takie sprzed roku i takie powyżej. Dobra Nowina jest dla każdego - każdy powinien Jej wysłuchać. Wtedy dopiero wybrać - zbawnienie czy zatracenie ...
Andrzej Ak
11 sierpnia 2019, 14:31
Dla wątpiących: "33. Niemożliwe jest, aby człowiek, który oddaje się złym myślom, wolny był od grzechów w działaniu zewnętrznym. Podobnie niemożliwe jest, by ten, kto nie wykorzenia z serca złych myśli, nie przekształcał ich w złe uczynki. 34. Najpierw następują podszepty, później przystąpienie do nich, potem zgoda, zniewolenie, wreszcie namiętność powstająca z przyzwyczajenia i ciągłości. Na tym właśnie polega zwycięstwo wroga w walce z nami. Tak właśnie określają to święci Ojcowie." oraz ta nauka dla nas: " 37. Wielu mnichów nie dostrzega szkody, jakiej doznaje umysł od złych duchów. Oddają się oni praktykom i walczą o właściwe postępowanie, nie dbają zaś o umysł, gdyż są prości i nieświadomi. Przechodzą przez życie i, jak sądzę, nie zakosztują czystości serca, zupełnie nie uświadamiając sobie wewnętrznych mroków namiętności." [url]https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,5926,co-robic-gdy-atakuja-demony-badz-czujny-to-moze-spotkac-kazdego.html[/url] W dzisiejszych czasach każdy wierzący człowiek jest powołany do praktyk duchowych, czy to mnich, czy kaznodzieja, czy kapłan, czy może mąż, żona lub dziecko. Wszyscy jesteśmy powołani przez Boga do świętości, która jest jedyną drogą do życia wiecznego w jedności z Bogiem (po śmierci naszych ziemskich ciał). Pozostałe drogi są drogami upadku, które przynoszą duszy człowieka śmierć, jeszcze tu na ziemi. W tamtych wymiarach wyczekują nas biady bezpośrednio powiązane z rodzajami naszych upadków. Nie zapominajmy o tych naukach Kościoła wyrosłych na przestrzeni 2 tysiącleci i wciąż aktualnych i pożytecznych dla nas samych.
Andrzej Ak
10 sierpnia 2019, 19:56
Stary dług został spłacony, co do tego pełna zgoda. Jednak nowy dług wciąż rośnie. Do Hasana i Sary wypada za jakiś rok znowu zajrzeć i uregulować nowe i kolejne dłużne należności. A nam do konfesjonału wypada zaglądać cześciej niż raz do roku, bo wciąż zaciągamy nowe długi z naszych słabości, które póki ciało żywe i one będą w nas żyć, no chyba że zaczniemy z nimi walczyć, czyli z samym sobą. Słowa św Pawła Apostoła tyczą się tych co zostali odnowieni Duchem Bożym i w Duchu tym żyją na codzień. Rzeczywistość życia większośći wierzących ukazuje jednak zuełnie coś odwrotnego, bo Błogosławieństwa Boże nie żyją w nas na co dzień, bo każdego dnia karmimy się marnościami tego materialnego świata. Marnościom poświęcamy nasz czas i dla nich trwonimy nasze życie tu na ziemi. W miejscu Boga umieściliśmy nasze bilanse i przepływy finansowe, a nasze troski kierujemy ku materialnym aspektom naszego życia, a nie duchowym. Duchowość, dusza i duch człowieczy są bardzo często dla nas zagadką. No może kilka razy w roku ten stan troszkę się zmienia, ale na poprawę nie ma co liczyć. Jak więc wygląda ta budująca i piękna Ewangelizacja, płynąca z tego artykułu i wielu mu podobnych? Doprawdy bardzo chciałbym, aby tak faktycznie było. Człowiek żył by na Ziemi już tak jak może dopiero żyć w Niebie. Zbyt zapatrzyliśmy się w przyszłość, a może wciąż egzystujemy w letargu po którymś uniesieniu duchowym. Halo tu Ziemia! Czas się obudzić! Czas wejść w życie ze świadomością odpowiedzialności za konsekwencje swoich myśli, słów i czynów. Nasi Bracia i Siostry od stuleci próbowali budzić z letargu swoich współbraci i współsiostry, nam pozostawili swoje odkrycia, które cierpliwie wciąż czekają na naszą uwagę.