Nasz problem z papieżem Franciszkiem

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Zamiast podążać za przykładem Franciszka, wciąż o nim rozprawiamy. (To co ja właśnie teraz robię). Nieprawdopodobnie dużo napisano o papieżu Franciszku od momentu jego elekcji w 2013 roku. Wiele środowisk kościelnych uwielbia o nim mówić i nic poza tym. I tu jest problem.

Chris Lowney W swojej książce "Lider. Papież Franciszek" porównuje Franciszka do Gandhiego. I nie jest to koniecznie pozytywne porównanie.

Jeśli nie znacie książki Lowneya, powinniście po nią sięgnąć. Książka prowokuje do myślenia i łatwo się ją czyta. Kluczowym przesłaniem Lowneya jest przekonanie Autora o tym, że popularność papieża Franciszka wynika z odczuwanego w świecie głębokiego głodu dobrych, moralnych przywódców. Mówi ona zarówno o świecie, w którym żyjemy, jak i o papieżu.

Zdaniem Lowneya przywódczy styl papieża Franciszka charakteryzuje szczególny nacisk kładziony na dostarczanie wzorców. Franciszek pokazuje jak chciałby, byśmy postępowali. Od ubierania się z prostotą po noszenie własnej teczki wciela w życie znaną maksymę Gandhiego: Sam bądź zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.

DEON.PL POLECA

Bez wątpliwości to ten właśnie piękny styl przewodzenia innym przyczynia się w dużej mierze do popularności Franciszka. Problem jednak w tym, że to nie wystarczy.

Jak wskazuje Lowney "styl Gandhiego" jest warunkiem niezbędnym lecz nie wystarczającym, by dokonywać istotnych zmian. Nie można poprzestać na tego rodzaju osobistym dawaniu przykładu. Musi on inspirować innych do podejmowania konkretnych działań i motywować do wprowadzania zmian. Sam dobry przykład takich zmian nie gwarantuje. Tacy liderzy jak Nelson Mandela, Dalai Lama, papież Jan Paweł II i wreszcie Gandhi, dawali przykład heroicznego przywództwa. W niektórych sytuacjach szły za tym zmiany. Częściej jednak świat wzruszał ramionami i powracał do swoich starych przyzwyczajeń.

Choćby papież Franciszek dawał przykład chrześcijańskich postaw i pobożności przez cały okrągły dzień, nic to nie zmieni jeśli nie będziemy go naśladowali. Czy naśladujemy go?

Zamiast podążać za przykładem Franciszka, wciąż o nim rozprawiamy. (To co ja właśnie teraz robię). Nieprawdopodobnie dużo napisano o papieżu Franciszku od momentu jego elekcji w 2013 roku. Wiele środowisk kościelnych uwielbia o nim mówić i nic poza tym. I tu jest problem. Nowością przesłania Franciszka nie jest zwracanie uwagi na niego samego. Jego nauka o miłosierdziu i miłości nigdy nie miała na celu wzmacniania własnego wizerunku. Wprost przeciwnie: papież stara się zwrócić naszą uwagę na Jezusa, a nie na siebie.

Egzamin z podążania za przykładem Franciszka oblewamy także w inny sposób: broniąc go w sposób całkowicie pozbawiony miłości i szacunku do drugiego człowieka, podczas gdy to właśnie miłość jest głównym przesłaniem widocznym w postawach papieża. To prawda, że krytycy Franciszka są często bardzo złośliwi i traktują go niesprawiedliwie. Ale jego obrońcy bywają niewiele lepsi.

Jakkolwiek wspaniale jest opowiadać o wyjątkowej popularności papieża Franciszka, to jednak gubimy istotę jego świadectwa jeśli poprzestajemy na słowach i nie przekuwamy ich w działanie. Tak jak jesteśmy wyraźnie głodni oferowanego nam przez papieża moralnego przywództwa, tak też niewielu z nas wydaje się gotowych, by podjąć wyzwania jakie nam rzuca.

Zatem proponuję na rozpoczynający się Nowy Rok, by mniej mówić o papieżu Franciszku i bardziej zachowywać się jak papież Franciszek. To czego nam wszystkim potrzeba to czynów upodabniających nas do Jezusa. Myślę, że papież Franciszek zgodziłby się ze mną.

Bill McCormick SJ - pracuje na Saint Louis University, zajmuje się politologią i filozofią. Przed wstąpieniem do jezuitów w 2013 roku, studiował politologię w Chicago i Teksasie. Tekst pierwotnie ukazał się na portalu The Jesuit Post. Tłumaczenie: Wojciech Żmudziński SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nasz problem z papieżem Franciszkiem
Komentarze (8)
Andrzej Ak
29 stycznia 2018, 23:26
Franciszek nagina Ewangelie do potrzeb tzw globalistów, którym sprzyja. W swoim programie "pasterskim" nie jest konsekwentny, a wiarę traktuje przedmiotowo. Dał temu wyraz np gloryfikując Muzułmanów i lekceważąc Chrześcijan, jakby byli mu zupełnie obcy. Lista błędów jakie popełnia (a nie są to potknięcia), wciąż się wydłuża i nie widać tego końca. Wciąż ktoś musi Franciszka tłumaczyć, ale przecież jest to zagranie na krótką metę. Co będzie dalej? Zapewne wypełni się kolejne proroctwo, aby wierzący odczytali kolejny znak czasu, który jest bliski. Bezsprzecznie wobec JPII wyglądał słabo papież Benedykt XVI , a Fracniszek to zupełnie inna liga papiestwa.
MA
Marian a
30 stycznia 2018, 08:37
Benedykt tak slabo nie wyglądał, o islamie powiedział co myślał. Nie mogę do dzisiaj zrozumieć dla czego JPII całował koran i spotykał się w Asyżu.  
Andrzej Ak
30 stycznia 2018, 19:01
Pewnych epizodów i ja pojąć nie mogę i najwyraźniej tak ma być. Jednak od JPII bił blask Mocy Ducha Bożego, a w wielu jego słowach i gestach dostrzegalna była obecność Boga i Jego opieki. Benedykt XVI już nie jest tak mocno zanurzony w Bogu, jak był JPII.
a a
29 stycznia 2018, 22:09
Zestawiaj Jana Pawła II z komunistą i terrorystą Mandelą, a idźcie.
P
Piotr
29 stycznia 2018, 19:23
Popieram wypowiedzi pozostałych autorów komentarzy. Naśladować mamy Jezusa Chrystusa. Warto w tym temacie posiłkować się przykładem świętych i doktorów Kościoła. Wielu z nich było płodnymi pisarzami, jak np. św. Alfons Maria de Liguori, biskup i doktor Kościoła. Warto także sięgnąć nauczania poprzednich papieży z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI na czele oraz ich poprzedników. Dlaczego warto iść taką drogą? Odpowiedź jest prosta, aby odczytywać nauczanie obecnego papieża prawidłowo, tzn. w świętle tradycji Kościoła. Jest to tym bardziej ważne w sytuacji zamieszania w Kościele spowodowanego przez adhortacje Amoris Laetitia. Tradycji nie nawidzą kościelnii liberałowie i moderniści. Dla nich okres pomiędzy początkiem Kościoła opisanego w Dziejach Apostolskich  a Soborem Watykańskim II to "czarna dziura". Obecną sytuację w Kościele warto rozpatrywać w kontekście objawień maryjnych w Quito, La Sallet i Akita. Maryja zapowiedziała rozłam w Kościele. Większość kardynałów, biskupów, księży a za nimi świeckich pójdzie na kompromis z grzechem i szatanem. Mniejszość, która się temu sprzeciwi będzie prześladowana w Kościele. Każdy ma wybór, po której  stronie stanie. Na koniec wspomnę o proroczych słowach Kardynała Karola Wojtyły, który w czasie swojego pobytu w USA w latach '70 wypowiedział prorocze słowa o tym, że stoimy przededniu starcia Chrystusa z antychrystem, Kościoła z antykościołem, Ewangelii z jej zaprzeczeniem. Nie będzie to starcie z wrogami zewnętrznymi Kościoła, lecz starcie w łonie Kościoła Katolickiego. Coś Wam to przypomina?
MA
Marian a
29 stycznia 2018, 12:10
McCormick produkował kiedyś dobre snopowiązałki. Naśladować to trzeba Jezusa z Nazaretu a nie pana Bergoglio z klubu neomarksistów i postępowców. 
LL
Lesyou Lesyou
30 stycznia 2018, 09:07
Kto to jest ten Bergolio?
FF
Franciszek2 Franciszek2
29 stycznia 2018, 10:11
Hey Bill, naśladawać to mamy Chrystusa, isnt ? Ale jeśli to takie ważne to przyznam Ci się że też noszę czarne buty i sam noszę własną teczkę. Czy dobrze nasladuję papieża ?