Nauczka dla watykańskich speców medialnych

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Mam nadzieję, że zamieszanie z listem papieża seniora będzie skuteczną nauczką nie tylko dla watykańskich speców od mediów. Posługiwanie się fragmentami listu Benedykta XVI do promowania książek o Franciszku zaowocowało przeciwstawieniem jednych drugim. Zaszkodziło dobremu, potrzebnemu dziełu. Szkoda.

W Orędziu papieża Franciszka na tegoroczny, 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, można już w pierwszym akapicie przeczytać, że wypaczenie prawdy jest typowym objawem zakłócenia ludzkiej komunikacji, zarówno w płaszczyźnie indywidualnej, jak i zbiorowej. Komunikacji, która "jest istotnym sposobem, aby żyć w komunii". Okazuje się, że nikt nie jest wolny od pokusy, aby takie zakłócenie komunikacji wywołać. Można jej ulec także w Watykanie.

Kilka lat temu odmówiłem zrecenzowania pewnego filmu. Powód był prosty - filmu nie widziałem, a staram się unikać wydawania publicznych opinii o dziełach, których nie poznałam w całości. Po kilku tygodniach ze zdziwieniem dowiedziałem się od kogoś, że podobno uznałem ów film za wyjątkowo marny. Tak marny, że szkoda nawet o nim się wypowiadać. Poczułem się, jakbym uczestniczył w grze "w głuchy telefon".

Watykan przyznaje, że nie opublikował w całości lista Benedykta XVI>>

DEON.PL POLECA

Być może podobne odczucia towarzyszą w ostatnich dniach papieżowi seniorowi Benedyktowi XVI, jeśli śledzi medialne doniesienia i komentarze na temat jego prywatnego listu do ks. Dario Viganò, prefekta Sekretariatu ds. Komunikacji Stolicy Apostolskiej. Listu napisanego w związku z odmową spełnienia prośby wcześniej do emerytowanego Następcy św. Piotra skierowanej. Dzisiaj dość częsta jest postawa "Nie znam, nie czytałem, nie widziałem, ale mam swoje zdanie i się wypowiem". Benedykt XVI tak nie postępuje. Nie przeczytał dotychczas przesłanych mu książek, nie jest też w stanie w najbliższym czasie "rzetelnie" ich przeczytać, więc nie będzie opiniował.

Przy okazji papież senior pochwalił sam pomysł serii wydawniczej poświęconej teologii papieża Franciszka. Dlaczego? Ponieważ według niego, ma ona "sprzeciwić się i zareagować na niemądry przesąd, według którego papież Franciszek jest człowiekiem praktycznym, pozbawionym szczególnej formacji teologicznej lub filozoficznej, podczas gdy ja byłbym jedynie teoretykiem teologii, który mało zrozumiał z konkretnego życia chrześcijańskiego dzisiaj". Benedykt XVI podzielił się też myślą, że opublikowane książki "pomagają zobaczyć wewnętrzną kontynuację między dwoma pontyfikatami, choć ze wszystkimi różnicami stylu i temperamentu". Tyle.

Z jakiego powodu wokół kilku uprzejmych zdań napisanych przez Benedykta XVI wybuchła wielka medialna awantura?

Moim zdaniem, mamy tutaj do czynienia z całą serią błędów. Zaczynając od podstawowego, jakim jest pomysł, aby Franciszka (w jakiejkolwiek sprawie, a tym bardziej w dziedzinie teologii), recenzował publicznie jego poprzednik. Emerytowany papież to nie były prezydent, premier czy minister, aby biegał do mediów komentować posunięcia i poglądy swego następcy.

Kolejnym błędem było w ogóle wykorzystanie prywatnego listu Benedykta XVI do promowania nowej serii wydawniczej na temat Franciszka. Instrumentalne traktowanie czyjejś korespondencji (nawet przy domniemanej zgodzie autora), budzi co najmniej niesmak.

Jeszcze gorzej wypada toporne zasłanianie i rozmywanie części listu na udostępnionej mediom fotografii. Tego typu działanie niemal automatycznie wywołuje podejrzenia, że doszło do manipulowania tekstem i ukrywania czegoś istotnego, czego ujawnienie może być niekorzystne. Próby kamuflowania odmowy Benedykta XVI zapewne wpłynęły na sposób jej odebrania przez wielu ludzi. Niektórzy zaczęli w niej widzieć znacznie więcej, niż napisał papież senior.

Sytuacji nie poprawiło przyznanie, że fragment listu zamazano na zdjęciu "intencjonalnie", uzasadniając ten fakt jedynie stwierdzeniem, że "Nigdy nie planowano publikować pełnej treści listu".

Mam nadzieję, że zamieszanie z listem papieża seniora będzie skuteczną nauczką nie tylko dla watykańskich speców od mediów. We wspomnianym wyżej Orędziu Franciszek napisał m. in., że "Aby rozpoznać prawdę należy przemyśleć to, co wspiera jedność i promuje dobro, a także to co, przeciwnie, zmierza do izolowania, dzielenia i przeciwstawiania jednych drugim". Posługiwanie się fragmentami listu Benedykta XVI do promowania książek o Franciszku zaowocowało przeciwstawieniem jednych drugim. Zaszkodziło dobremu, potrzebnemu dziełu. Szkoda. Umiejętne poruszanie się w świecie mediów zakłada świadomość, że nie wszyscy mają podobne podejście do konkretnej sprawy, podobne poglądy i dobrą wolę. Jedyną skuteczną metodą postępowania jest podawanie całej prawdy. Z miłością do niej samej i do każdego człowieka.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nauczka dla watykańskich speców medialnych
Komentarze (4)
MR
Maciej Roszkowski
20 marca 2018, 19:48
Z kolejnycvh wpadek różnych "speców", nie tylko watykańskich,  nie wynika dla nich żadna nauczka. Dziś świat mediów i kultury masowej niczego nie chce się uczyć, bo każdy najgorszy błąd można zagłuszyć, zagadać, przeczekać. Gdy czytam i słucham, to widzę, że ludzie mediów robią kardynalne błędy logiczne i gramatyczne i przy nich maturzysta z Pcimia sprzed 30 lat, to erudyta. I taki prymitywny  błędny, czasem po prostu kłamiliwy staje się cały nasz świat.  Pozostaje to przesłanie sprzed pewnie 100 lat- czyń każdy w swym kółku co każe Duch Boży.
.A
. Anakin
19 marca 2018, 22:24
B16 nie chaciał czytać laurek na temet teologii Franciszka. Ciekawe czy proszono Go by się dołączyć na antologii? Po co na siłę robić z Ojca Świętego wybitnego teologa jak ma tyle innych talentów od Wszechmogącego? No i jeszcze jedno. Wszyscy się zastanawiali jak będzie istniał świat z dwoma (legalnymi) papieżami. B16 chciał się nawet fizycznie odsunąć. Ale ostatecznie pozostałw Rzymie. Zachowywał się powściągliwie i nienarzucająco. Po co było to psuć tą niezrozumiała inicjatywą wkręcenia Go w tą oputunistyczną inicjatywę?
F
franciszek.stobosiak
19 marca 2018, 10:40
Całe szczęście, że człowiek w szkole uczył się rówenież języków innych niż rosyjski, więc nie musi ograniczać się do tego co można przeczytać na portalach polskojęzycznych. Świat wie już trochę więcej na temat rzeczonego listu niż redaktorzy deonu. Na kath.net i onepeterfive.com dowiadujemy się, że B16 pisał o uzasadnionych powodach dla których nie miał zamiaru czytać "wiekopomnego dzieła". Powodem jest jeden z autorów, niejaki Peter Hünermann zaciekły przeciwnik zaróno JP2 i B16, inicjator i głowna postać tzw. "Kölner Erkleärung" antypapieskiej inicjatywy związanej z encykliką Veritatis Splendor. Szczególnie mocno atakował papieży za ich nauczanie w zakresie teologi moralnej.  Cała manipulacja speców Watykanu jest tak grubymi nićmi szyta, że nawet najbardziej tępi propagandyści sowieccy tarzaliby się ze śmiechu. Smuten natomiast jest to jakimi teoogami otacza się Franciszek i kto broni jego nauczania. W tym świetle uzasadnione pozostaje pytanie jak wielki wpłych na Franciszka  mają tacy teologowie  jak Huenermann, szczególnie jeśli w dubia kardznałowie wyrażają swoje wątpliwości co do Amoris L właśnie w związku z Veritatris... . Przypomnijmy, że w jednym z pytań kardynałowie dopytują o to, czy nauka z VS odnośnie istnienia czynów ze swojej natury zawsze złych i których nie ustprawiedliwiają żadne okoliczniści nadal obowiązuje. (patrz KKK. 1756)      
MA
Marian a
19 marca 2018, 10:09
W ostatnim akapicie Benedykt XVI wyrażał swoje zdziwienie, że jednym z autorów zbioru jest niemiecki teolog Peter Hünermann, który dał się poznać jako przywódca inicjatyw antypapieskich oraz przeciwnik nauczania moralnego Kościoła za pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI.  (wPolityce) Bergoglio sprowadził do Watykanu wrogów wewnętrznych Kościoła i chce wykorzystać do swojej propagandy Benedykta. Poziom dna szamba.