Nie tylko o gender i sprzątaniu

(fot. EPA/CLAUDIO PERI)

W miniony weekend ogromne dyskusje wywołał wywiad udzielony przez arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski "Naszemu Dziennikowi". Wywiad kontrowersyjny, który wzbudził wśród samych katoliczek i katolików wiele głosów "za" i "przeciw". Nic dziwnego, bo dotyczył rodziny, jednego z nielicznych już skarbów życia społecznego Polaków.

Nie będę ukrywał, że rozmowa z abp. Gądeckim, zatytułowana "Polska rodzina cierpi od lat" wzbudziła we mnie ambiwalentne myśli. Nie tylko w kontekście najgłośniejszych zdań tej rozmowy: "Obecnie groźnym wyzwaniem jest - lansowana pod płaszczykiem programu równościowego - ideologia genderyzmu. Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki. Pociągające jest również hasło, że wszyscy ludzie są sobie równi i mają prawo do szczęścia. Lecz jednocześnie rodzice często nie uświadamiają sobie tego, że w imię przezwyciężania stereotypów uwarunkowanych kulturowo ukazuje się przy okazji różne modele partnerskie jednopłciowe jako równoważne rodzinie".

Rzecz w tym, że - najbardziej zdroworozsądkowo na świecie - znaczna część rodziców, także podejmujących wysiłek wychowania dzieci w duchu katolickim wcale nie uważa, że "uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki" ma cokolwiek wspólnego z gender studies czy jednopłciowymi modelami partnerskimi. Stąd głosy, że to kompletne pomieszanie materii, wypowiadają także katoliczki i katolicy całościowo pozytywnie postrzegający ten wywiad.

Bez wnikania w meandry biskupiej myśli: bardzo bym się obawiał, gdyby w polskich seminariach pojawili się nagle młodzieńcy, którzy nie potrafią po sobie sprzątać, bo całe dzieciństwo robiły to za nich siostry, albo obsługiwali ich rodzice. Pościelenie łóżka, posprzątanie pokoju, zdolność do pozmywania po sobie, wrzucenia brudnych rzeczy do pralki czy - przepraszam - przeprania własnej bielizny to naprawdę nie jest "genderyzm" . Notabene w czasach, gdy obowiązywał powszechny pobór do wojska niejeden "maminsynek" przekonywał się najboleśniej, że syndrom dwóch lewych rączek zdecydowanie utrudnia samodzielne funkcjonowanie w dorosłym świecie. Ksiądz biskup przykład wybrał sobie zatem najfatalniej i nie wnikam, czy to dlatego, że wyżsi hierarchowie przyzwyczajeni są do bycia obsługiwanymi przez siostry zakonne, które w pałacach biskupich często pełnią role praczek, sprzątaczek i kucharek.

Ale w wywiadzie mowa nie tylko o gender. Choćby w kwestii rozpoznania przyczyn niżu demograficznego ksiądz biskup nie mówi jedynie o rozpowszechnieniu antykoncepcji, ale także - niestety znacznie skromniej - o migracji zarobkowej, związanym z nią "eurosieroctwie" i bezrobociu. Pojawia się także wątek "kultury tymczasowości", który moim zdaniem powinien także mocno zainteresować niewierzących analityków procesów społeczno-kulturowych zachodzących w Polsce. Bo ta "tymczasowość zobowiązań" wiąże się nie tylko z kwestią (rozpadu) małżeństw, ale ogólną biernością społeczną, atomizacją życia społecznego, jakąś ogromną obojętnością na sprawy publiczne, na dobro wspólne. Bo wszystko jest "na moment", "na chwilę", nic w gruncie rzeczy nie jest ważne, nic nie wymaga autentycznego poświęcenia, a ludzie nierzadko nie mają nawet swoich poglądów - prawicowych czy lewicowych, konserwatywnych czy liberalnych - po prostu "płyną z nurtem", dostosowują się do opinii, jakie panują w określonym środowisku. Jedno mówią w pracy, co innego na spotkaniu rodzinnym, a w ogóle to jest im wszystko jedno.

Po lekturze całego wywiadu mam wrażenie, że Kościół w Polsce wciąż stoi przed "rewolucją Franciszka". Powtarzam to do znudzenia, także duchownym, w tym jezuitom: papież Franciszek konsekwentnie pokazuje, że myślenie o cywilizacyjnym i ściśle ewangelicznym wymiarze katolicyzmu wiąże się z solidaryzmem społecznym (nie mylić z działalnością charytatywną). Wymaga też zwrócenia uwagi na rolę czynników społeczno-gospodarczych, mocnego przeciwstawienia się logice panekonomizmu i traktowania człowieka jedynie jako trybiku w gospodarczym mechanizmie globalnego i lokalnego kapitalizmu. Pokazuje wiarę i jako duchowość, i jako wyzwanie społeczne, które nie ogranicza się do kwestii obyczajowych.

Niestety, południowoamerykańskie doświadczenie teologiczne obecnego Papieża, o bardzo silnej dominancie społecznej stanowi wyzwanie które - mentalnie - dla wielu polskich katolików jest bardzo trudne do przyjęcia. I to nie tylko dla hierarchów. Powoduje to, że Kościół w Polsce powoli traci z oczu całe te rzesze słabo i średnio zarabiających wiernych, którzy co najwyżej stają się klientami instytucji charytatywnych. Katolicka wspólnota w Polsce moim zdaniem przemienia się w Kościół dla "bogatych i bogobojnych", którzy - także w swojej publicystyce - chętnie spełniają się w kwestiach obyczajowych, bo typowych dla uboższych wiernych materialnych problemów i wynikających z nich wyzwań., nieraz bardzo mocno obciążających życie rodzinne, nie doznają. To także problem tego, że brak nam dziś w Kościele w Polsce silnego nurtu "zakonów żebraczych", a szczególnie wyższe duchowieństwo żyje na poziomie nieosiągalnym dla większości społeczeństwa.

Bardzo liczę na to, że poświęcony rodzinie synod, który rozpoczyna się w Watykanie także do naszych dyskusji o Kościele wniesie więcej z "rewolucji Franciszka".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie tylko o gender i sprzątaniu
Komentarze (42)
FG
feeling good on a wednesday
10 października 2014, 20:18
Wow. To prawda. Pierwszy raz czytam artykuł na deonie, z którym się zgadzam. Niebywałe. Zazwyczaj wchodzę tu po to, żeby czytać artykuły fanatyków będąc w humorze prześmiewczym. A tu taka niespodzianka. Czas zacząć produkcję plakatów propagandowych. Biskupi do pralni! To nie są żarty, naprawdę, czas skończyć z klerykalizmem, to się samo nie zrobi. Kropka.
D
dyrektywy
10 października 2014, 19:51
W 1911 r. Trocki pisze do Lenina: „Bez wątpienia seksualny ucisk jest głównym środkiem zniewolenia człowieka i tak długo jak ten ucisk będzie trwał, nie może być mowy o prawdziwej wolności. Rodzina jako burżuazyjna instytucja całkowicie przeżyła się. Trzeba szczególnie intensywnie opowiadać o tym robotnikom”. Lenin odpowiada: „I nie tylko rodzina. Wszystkie zakazy odnoszące się do seksualności powinny być zniesione. Możemy uczyć się od sufrażystek. Nawet zakaz miłości tej samej płci musi być usunięty”.
Maria Łada
10 października 2014, 18:50
Zgadzam się ze wszystkim, poza tym że w Polsce Kościół przemienia się w Kościół dla bogatych i bogobojnych. Ja obserwuję coś zupełnie przeciwnego. Warszawskie kościoły są pełne bardzo prostych ludzi, którzy zachowują się w sposób całkowicie niebogobojny.Na porządku dziennym jest np: chamskie i seksualne gapienie się na kobiety w czasie mszy, złośliwe uśmieszki itd. Inna sprawa to kazania niektórych księży, z których wyziera rozpaczliwe niedouczenie, brak wykształcenia na poziomie akademickim. Proszę wybaczyć, ale użyję określenia że to jakby Kościół Kiepskich się robi :( U mnie w domu i w dalszej rodzinie mężczyżni zawsze sprzątali.Czasem sprzątały kobiety, czasem mężczyżni. To norma kulturowa w Polsce. Ksiądz biskup wydał sobie samemu fatalne świadectwo. W dzisiejszych czsach kobieta powinna mieć prawo jazdy i umieć naprawić samochód a mężczyzna zmienić pieluchę dziecku i ugotować pierogi. Ja nawet umiem zamontować lampę sufitową. www.abba.blog.deon.pl
NN
nie niewiasta
10 października 2014, 22:17
co do naprawy samochou, to przesadziłeś. Chyba, że masz na myśli naszego rodzimego malucha, którego faktycznie wielu potrafiło naprawić używając wkrętaka. współczesne samochody, to elektronika i w razie awarii najlepiej skorzystać z serwisu i to jeszcze autoryzowanego. Więc kobieta jak i mężczyzna najlepiej niech zawiozą zepsuty samochód do fachowca, jeżeli chcą aby jeżdził. I to pisze kobieta, która jeździ samochodem ponad 20 lat. Co do sprzatania, to się zgadzam, każdy kto ma ręce, to może sprzątać, niepotrzebne są do tego żadne kwalifikacje, poza chęciami. 
Y
YES
10 października 2014, 18:48
W obradach synodalnych uczestniczy również kard. Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej. Nawiązując do tego, co zostało już powiedziane w auli synodalnej, stwierdził on, że największym problemem wydaje się być brutalny atak ideologiczny na rodzinę. Siłą narzuca się katolikom wizje małżeństwa, rodziny i życia, które są nie do pogodzenia z nauczaniem Kościoła i antropologią chrześcijańską. Przejawia się to choćby w bataliach o rozwód, in vitro, ideologii gender – zaznaczył kard. Grocholewski, podkreślając, że wszystko to wpływa również na chrześcijan. Musimy się zatem zapytać, jak pomóc chrześcijanom, by mogli się uchronić od tych wpływów, od tej ideologii – dodał watykański hierarcha. Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/10/07/kard._grocholewski:_trzeba_chroni%C4%87_rodziny_przed_brutalnym_atakiem/pol-829744 strony Radia Watykańskiego 
JW
Judyt Wojująca
10 października 2014, 14:25
Kompletnie nie rozumiem co autor mial na mysli. Straszny chaos w tym artykule..
Maria Łada
10 października 2014, 18:41
Bardzo logiczny i porządnie napisany tekst, wymaga jedynie myślenia...
A
adek
10 października 2014, 18:46
Porządnie  bo w stylu PAX za czasów Prymasa Tysiąclecia?
Y
YES
10 października 2014, 12:04
"Nowy nadzwyczajny Synod poświęcony sprawie duszpasterstwa rodzin rozpoczął się. Owoce Synodu zależą nie tylko od pracy ojców, ale i od współpracy całej wspólnoty chrześcijańskiej z Duchem Świętym" - napisał abp Stanisław Gądecki w relacji z III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Blog na temat wyzwań duszpasterskich wobec rodziny w kontekście nowej ewangelizacji można znaleźć na stronie blog2014.archpoznan.pl. Abp Gądecki, który reprezentuje Kościół w Polsce na synodzie zwołanym przez papieża Franciszka, szczegółowo opisuje poszczególne głosy uczestników zgromadzenia. Zauważa, że "komentarze dziennikarskie roztrząsają wypowiedzi tego lub innego kardynała czy biskupa, sprawiając wrażenie, że to jest Synod", gdy tymczasem te "są tylko jakimś światłem, które w żadnej mierze nie musi mieć wpływu na sam Synod". "Nie należy się ekscytować tymi lub innymi wypowiedziami Ojców Synodalnych, w szczególności jeśli brzmią one bardzo sensacyjnie" - konkluduje abp Gądecki.  
E
eva
9 października 2014, 07:51
Trzeba koniecznie zapamietac czy zajmuje się Wołodźko, a co widać po tym "artykuliku", i do czego wnajęli go jezuici deonowi.  Priorytet - medialny pontyfikat i Synod teraz. Wcześniej był PAX i ZNAK za Prymasa Tysiąclecia ?
WD
Wujek Dobra Rada
7 października 2014, 02:27
@ Consolamentum Czytał Pan ten wywiad przed czy po narzuconej przez akatolicki mainstream interpretacji? Pytam, bo nigdy bym Pana nie posądził o złe intencję, a zrozumieć nie mogę jak może Pan tak interpretować słowa abp. Gądeckiego. Nie czytałem całego wywiadu, ale w przytoczonym przez Pana fragmencie, rzekomo kontrowersyjnym, arcybiskup wcale nie miesza pojęć tylko przestrzega, że pod płaszczykiem i przy okazji np. uczenia chłopców, że mają po sobie sprzątać, co się rodzicom podoba (bo niby dlaczego miałoby się nie podobać? ;-)) lansowane są inne idee. Zgadzam się z nim w całej rozciągłości!
M
mop
7 października 2014, 04:01
Szkoda, bo pozostała część artykułu b. dobra. 
S
siemion
7 października 2014, 01:20
Co to jest ten  gender ?  czy to nie jest taki wymyslony koscielny nonsens aby odwrocic uwage od pedofilli w kosciele ?
WD
Wujek Dobra Rada
7 października 2014, 02:28
Gender to jest wtedy kiedy wojująca feminsitka molestuje i gwałci homoseksualistę, który oficjalnie nie ujawnia swoich preferencji.
T
tom
6 października 2014, 23:07
Byłem w latach 90-tych związany ze wspólnotą w Kościele katolickim, w której zalecano np. żeby siostry cerowały braciom skarpetki, usługiwały im przy stole, wstawały wcześniej od nich, by zrobić rodzinie śniadanie. Wszystko po to, by nauczyły się służebności, a w przyszłości- poddania mężowi. Od chłopców wymagano przede wszystkim skupienia na nauce, zdobycia wykształcenia, by w przyszłości mieli dobry zawód. Przygotowywano też ich do sprawowania władzy w rodzinie- nad żoną i dziećmi. Wszystko to przypomniało mi się, jak przeczytałem zdanie abpa Gądeckiego o tych chłopcach i dziewczynkach. Taka mentalność tkwi jeszcze w głowach części ludzi Kościoła, ale moim zdaniem jest równie groźna jak gender. Zarówno lekceważenie różnic płciowych, jak ich nadmierne podkreślanie mogą przynieść opłakane owoce.
6 października 2014, 21:52
http://followjezus.blog.pl/2014/10/kosciol-obowiazkowej-prowizorki/
6 października 2014, 22:12
Błażej Strzelczyk ma wiele racje. W pełni się z nim zgadzam, ale jak zapewne zauważyłeś Beniaminie - Błażej reprezentuje TP, więc jest na cenzurowanym jako cześć wszelkiego zła na świecie (lewactwa, GW, itp). Ale nieważne - ja w 100% zgadzam się z Błażejem.
6 października 2014, 22:20
Można by się z tym zgodzić, gdyby nie to, że środki zaradcze proponowane przez środowiska kompatybilne z TP są jeszcze gorsze od tego typu niedoskonałości. Szkoda.
6 października 2014, 22:51
Do tego że TP ,O.Wiśniewski,o.Gużyński ,O.Zięba ,O.Żmudzinski, o.Prusak ks.Boniecki i im podobni to największe zagrożenie dla naszego Kościoła który jest po prostu nieomylny i bezgrzeszny a każda krytyka to zaplanowany  i walka z KK. Mam już trochę lat i z podobnymi argumentami już kilkadziesiąt lat temu się zetknąłem. Są pewne gremia które zawsze starają się zapewnić sobie działanie bez poddawania ich krytycznemu (nawet z najlepszymi intencjami) osądowi.Ot taka zwyczajna ludzka pokusa.
P
piw
6 października 2014, 22:55
Pan Strzelczyk oczywiście nie napisał nic mądrego ani nie zaproponował rozwiązania. A rozwiązanie jest jedno, proste i skuteczne od 2000 lat - głosić Ewangelię.
6 października 2014, 23:08
Również ludzką pokusą jest oddać się zdziecinniałym uproszczeniom, niestety.
6 października 2014, 23:14
Owszem - w tym konkretnym tekście Pan Strzelczyk nie sugeruje żadnych środków zaradczych, ale to nie jest jakiś meteor znikąd, tylko pada w kontekście pewnej wiedzy o kierunku rozwiązań obranym przez środowiska <a href="http://www.wprost.pl/ar/472749/Wplywowi-polscy-katolicy-napisali-do-papieza-Chca-zmian-w-Kosciele/">myślące w pewien sposób</a>. Co do rozwiązania - i tak i nie. Tak, bo oczywiście tak, ale nie, bo diabeł tkwi w szczegółach co się komu wydaje w Ewangelii, jej rozumieniu najistotneijsze, a zatem powinno być najbardziej eksponowane. W ten sposób de facto nie głosi się jednej Ewangelii jednego Boga, a ileśtam Ewangelii iluśtam Bogów.
O
old_man
7 października 2014, 12:43
No właśnie.
H
Hastatus
6 października 2014, 21:36
No to mamy temat dla Deonu na cały tydzień - wypowiedź wyrwana z kontekstu. Widać nic ważniejszego się w Kk ani na świecie nie dzieje. Można się więc będzie do woli oburzać.
6 października 2014, 22:27
Nie zgadzam się. KW to nie autor podążającymi za tanimi sensacyjkami. W moim przekonaniu również abp. dał dupy, tym gorzej, że taka wypwiedź pada w kontekście podobnie niefortunnej wypowiedzi abp. Michalika. Popełnienie błędu może się przydarzyć, ale powielanie go dowodzi braku mechanizmów korygujących. Wedle legendy przyjmujący pozdrowienia tłumów Cezar miał na rydwanie mieć osobę szepczącą mu do ucha rozmaite napomnienia mające zapobiec uderzeniu Cezarowi sodówy do głowy. Zdaje się, że przydałby się naszym hierarchom taki pomocnik.
H
Hastatus
7 października 2014, 10:36
Czytaj człowieku ze zrozumieniem! Arcybiskup nie krytykuje tego, co ludziom może się podobać i przez co są przyciągani, ale ostrzega przed tym, o czym w reklamie nie ma mowy. Takeś się już rozpędził i pogubił w masie swoich wypowiedzi, że straciłeś zupełnie rozeznanie co do treści i wagi sprawy. Ale powtórzmy, wypowiedź wyrwana z kontekstu i marginalna. A podchwytywanie czegoś takiego jest typowe dla lewackich mediów, nie tylko dla Deona.
7 października 2014, 11:27
Tym bardziej, że cały wywiad jest na dobrym poziomie, taki kiks razi. Plamka na białej ścianie bardziej się rzuca w oczy. Ja nie przesądzam, czy to jakieś ujawnienie głęboko skrywanej mentalności, czy zwykła niezręczność. Fakt, że takie babole przechodzą korektę i autoryzację jest naganny.
J
J.A.
6 października 2014, 21:07
Nie czytałem wywiadu, ale z przytoczonego fragmentu wypowiedzi wynika jedynie, że przy okazji pożytecznego działania (np. nauka sprzątania po sobie) przemyca się fałszywe idee (nie ma różnic między płciami, zatem można je sobie zmieniać).
P
piw
6 października 2014, 21:03
Ten chytry chłopek spod Strzelna palnął głupotę na miarę Michalika. Widać stanowisko przewodniczącego KEPskich odbiera rozum.
E
E.
6 października 2014, 20:43
Bardzo mądry tekst K.W. - jak zawsze zresztą. Ale do rzeczy: obawiam się, że "chlapnięcie" abp Gądeckiego oddaje niestety mentalność dużej części społeczeństwa, w tym sensie są bardzo niepokojąco reprezentatywne. Słucham moich koleżanek w pracy (inteligenckiej) i włos mi się na głowie jeży, gdy opowiadają o mężach. Niesprzątnięte skarpetki, nieumiejętność przygotowania śniadania dziecku, wyprasowania koszuli. Dramat, kultura oferm po prostu. Swoim uczniom mówię często to, co autor - w wojsku uczyli sprzątania i przyszywania guzików. Sam zresztą wychowałem się w środowisku, gdzie ojcowie byli górnikami i jakoś im do głowy nie przyszło (w latach 80.), że opieka nad dzieckiem, sprzątanie czy zrobienie dziecku posiłku jest niemęskie. Ale czy to nie jest tak, że to zjawisko - trywializacji "męskości" - wywołali mimowolnie konserwatywni publicyści (ci kiepscy oczywiście), którzy od lat postulują obronę "prawdziwej męskości"? Chcę powiedzieć, że w warunkach pokojowych, w jakich żyjemy, męskość zaczęto zupełnie opacznie pojmować jako lenistwo, prostactwo, ewentualnie naparzankę stadionową (ile było w prasie konserwatywnej apologii kibiców w ostatnich latach!!!). Tak jakby nagle wszyscy chcieli być prostakami i uznali to za atrakcyjne. Kłania się Mrożek i jego "Tango". A uwagi o kulturze tymczasowości rzeczywiście trafne.
6 października 2014, 22:03
Skoro się Pan(?) wychowywał w otoczeniu mężczyzn, dla których nie było niemęskie posprzątać po sobie, czy zrobić dziecku coś do jedzenia, to skąd ta opinia, że męskość jest utożsamiana z jakimś safandulstem? > zjawisko - trywializacji "męskości" - wywołali mimowolnie konserwatywni publicyści (ci kiepscy oczywiście), którzy od lat postulują obronę "prawdziwej męskości"? Po prawicowej prasie szwendam się odkąd zacząłem jako tako myśleć, czyli gdzieś od 17-tych urodzin, ale nie mam pojęcia o czym Pan(?) pisze?!?! Czy mogę prosić o jakieś przykłady, czy wyjaśnienie co konkretniej ma Pan(?) na myśli?
DN
duch NS
6 października 2014, 19:29
kościół w Polsce nie potrzebuje wrogów. Wkończą go sami biskupi, a ksiedza Lemańskiego suspendowano bo mówił prawdę
P
pytajnik
6 października 2014, 18:13
Mam poważne pytanie. Znam mniej więcej życie w klasztorze męskim,gdzie bracia sami robią pranie i sprzątają. Czy ktoś może mi udzielić odpowiedzi, jak wygląda sprawa z praniem w WSD - czy klerycy mają praki automatyczne, tak jak jest to przyjęte w przeciętnym akademiku?
T
tomi
6 października 2014, 17:46
Ludzie, w ludzie gdzie jak gdzie, ale w seminarium czy zakonie sprzatac naucza. Tam jest porzadek i lad lepszy niz w palacu prezydenckim. Nie wiem dlaczego abp Gadecki cos takiego powiedzial, ale nawet jesli gospodarstwo domowe prowadza danemu biskupowi siostry zakonne czy jakas gosposia, i tak kazdy z nich jest nauczony sprzatac po sobie, jak nie z milosci to z nawyku wyniesionego wczesniej.
?
?
6 października 2014, 18:53
z miłości do kogo nauczeni są sprzatac?
jazmig jazmig
6 października 2014, 17:16
Niestety, południowoamerykańskie doświadczenie teologiczne obecnego Papieża, o bardzo silnej dominancie społecznej stanowi wyzwanie które - mentalnie - dla wielu polskich katolików jest bardzo trudne do przyjęcia. Proszę to przetłumaczyć na język konkretów, o co konkretnie panu chodzi. Kościół w Polsce powoli traci z oczu całe te rzesze słabo i średnio zarabiających wiernych, którzy co najwyżej stają się klientami instytucji charytatywnych. Katolicka wspólnota w Polsce moim zdaniem przemienia się w Kościół dla "bogatych i bogobojnych", którzy - także w swojej publicystyce - chętnie spełniają się w kwestiach obyczajowych, bo typowych dla uboższych wiernych materialnych problemów i wynikających z nich wyzwań., nieraz bardzo mocno obciążających życie rodzinne, nie doznają. j.w.
OM
on my way to Rome
6 października 2014, 17:06
Tak .... ja też myślałam że..... Ks. Biskup to mądry człowiek ... jak tu iść za takimi pasterzami ?!  Trzeba nam do Rzymu do Franciszka  
N
nino
6 października 2014, 18:37
Deon działa jak PAX i ZNAK w czasach Prymasa Tysiąclecia?
Z
zakochany
6 października 2014, 16:25
Jaki deon taki autor. Dysydenctwo wobec KEP i biskupów - to podstawa działalności kilku deonowych jezuitów, którzy prowadzą ten portal. Zawsze znajdą najemnego dziennikarza który napisze to co za pomocą deonu chcą rozsiewać. Żałośni zakonnicy - ale wiedzą jaką mają za to zapłatę?
W
wertyk
6 października 2014, 15:46
Myslalem ze to madry polski hierarcha, zycie lubi zaskakiwac. Kiedys z ust Michalika dowiedzielismy sie ze to dizeci wchodza do lozek i prowokuja, teraz kazac sprzatac chlopcom to juz genderyzm. ze sprzatanie To duzo mowi o biskupie. Racje maja ci ktorzy twierdza ze ksieza i biskupi niech nie mowia o rodzinie bo naprawde o niej nic nie wiedza. Polska rodzina cierpi od lat. Co zrobil Gadecki? Ksiądza, który nie wezwał pomocy do rodzącej kobiety, matki swego dziecka biskup przenosi na Ukrainę. Zamiata sprawe pod dywan. Zespół Szkół Muzycznych ma wyprowadzić się ze swej siedziby. Problemem jest zbyt wysoki czynsz, którego szkoła nie jest w stanie zapłacić kurii. Tak troszczy sie o rodziny o szkolnictwo.
A
Anna
6 października 2014, 15:43
Jestem katoliczką, mam z mężem 2 synów i do głowy by mi nie przyszło, skrzywdzić swoje dzieci- nie wymagając od nich samodzileności, umiejętności sprzątania, robienia zakupów czy podtsawowego gotowania. Uważanie obecnie, że dom= praca kobiety jest niemądre i cieszę się, że mój od wielu lat mąż nie miał takiego podejścia. 
S
stary
6 października 2014, 14:43
Księża obrażają się kiedy słyszą, że mają niewiele kompetencji aby mówić o życiu rodzinnym, którego sami nie praktykują. Niestety niektóre stereotypy mają pewien związek z prawdą. Ksiądz arcybiskup przyzwyczajony jest, że kobiety mu usługują i dziwi się, że może być inaczej. Może nie skompromitował on duchowieństwa jak abp Michalik, ale jednak wstyd. Cetrum censeo: nadal czekamy na raport o postępowaniu zwierzchników kościelnych z księżmi pedofilami.