Nie wszyscy księża przyrzekają celibat

(fot. Socrates Baltagiannis / shutterstock)
Wojciech Żmudziński SJ / "Być dla innychi"

W tygodniku "Newsweek" profesor Józef Baniak, socjolog religii, wypowiada się o celibacie księży tak, jakby rodziny mogli posiadać jedynie pastorzy protestanccy. Niewiadomo dlaczego przemilcza się w Polsce fakt, że nie wszystkich księży katolickich obowiązuje celibat.

Na okładkę tygodnika "Newsweek" trafił temat celibatu wśród księży. Jest i reportaż o "księdzu, synu księdza", rozmowa z socjologiem religii, profesorem Józefem Baniakiem i komentarz Szymona Hołowni, który zauważa, że "nikt nikomu nie każe być katolickim księdzem", i że "odpowiedzialności za składane zobowiązania, podpisywane dokumenty oczekują od nas na co dzień państwo, banki, nasi pracodawcy - podobnie jest z księżmi, którzy po sześciu latach namysłu bez żadnego przymusu składają przyrzeczenie, że wytrwają w celibacie".

Gdy jednak mowa o celibacie, warto pamiętać o jednym fakcie, który w tej dyskusji często jest pomijany. Taki mianowicie, że nie wszystkich księży katolickich obowiązuje celibat. Profesor Baniak wspomina "prawosławie, Kościoły starokatolickie, chrześcijańskie, jakie zrodziły się w procesie reformacji", ale nie wspomina Kościołów katolickich, a o celibacie księży wypowiada się tak, jakby rodziny mogli posiadać jedynie pastorzy protestanccy.

Nie wszyscy mężczyźni, którzy otrzymują Sakrament Święceń w Kościele katolickim składają przyrzeczenie celibatu. Zdecydowana większość kapłanów rytów wschodnich, posługująca milionom katolików na Wschodzie i na Zachodzie, ma rodziny. Niestety obraz żonatego księdza nie mieści się często w stereotypowym i ciasnym myśleniu katolików kultury zachodniej czy łacińskiej.

DEON.PL POLECA

Wielokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem, że grekokatolicy nie do końca są katolikami, że są akceptowani ale nikt nie pochwala tego, że są żonaci. A nawet słyszę to z ust niektórych księży. Jakby ukraińscy księża byli jakąś drugą, gorszą kategoria księży a ich małżeństwa były miłosiernie i wyjątkowo przez Stolicę Apostolską akceptowane.

Za każdym razem, gdy jestem na Ukrainie z grupą polskiej młodzieży czy też z nauczycielami, muszę im wyjaśniać, że Komunia święta jest tak samo ważna i godna jak w ich własnej parafii. Mimo to u niektórych uprzedzenia długo pozostają: "to jednak nie do końca katolicki kościół - mówią - nie ma tu adoracji i różaniec jakiś taki inny…, no i jak pogodzić seks z celebracją Eucharystii".

Z czego wynikają takie postawy? Jestem przekonany, że przede wszystkim z niewiedzy. Wielu łacińskich katolików nie wie, że Sakrament Święceń nie wyklucza Sakramentu Małżeństwa, a celibat obowiązuje księży tylko w niektórych rytach. Na lekcjach religii w szkołach, katecheci podają uczniom do wierzenia, że księża nie mogą być żonaci. To jednak tylko półprawda, bo nie wszyscy księża. Umacniając w ten sposób istniejące w większości społeczeństwa stereotypy, pokazujemy jak my, łacińscy księża, jesteśmy zamknięci na różnorodność i bogactwo Kościoła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie wszyscy księża przyrzekają celibat
Komentarze (167)
B
beniaminek
28 maja 2014, 00:21
Nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie, których celibat osobiście nie dotyczy opowiadają się za jego zniesieniem. To tak jakby podważać wartość małżeństwa, bo tyle małżonków zdradza. Ktoś kto jest dojrzały dotrzymuje złożonych obietnic, ślubów czy przyrzeczeń. Błędy sie zdarzają - słabość ludzka, ale czy przez to wartość jaką jest oddanie całego serca kapłańskiego dla innych bez wyjątku jest przez to mniejsza. Czy przez to, że małżonkowie się zdradzają, to małżeństwo jest bezwartościową "instytucją"? Odnoszę wrażenie, że najwięcej negatywnych opinii na temat celibatu mają do powiedzenia ci co sami mają trudności z dotrzymywaniem słowa, czystości czy wierności.
J
jojo
25 grudnia 2014, 06:56
Celibat to jak "złodziej" który nie daje się złapać. Kradnie ale w oczach innych jest uczciwy bo go nie złapano.
K
karol
27 maja 2014, 19:46
Czy zniesienie celibatu pomogłoby w jakości duszpasterstwa? Ksiądz automatycznie musiałby dzielić swój czas między parafian i rodzinę... Facet, ojciec rodziny też musi dzielić swój czas między pracę, wyjazdy zagraniczne, delegacje,.... Wszystko zależy od wartości które ceni każdy człowiek. Ksiądz też człowiek. Jak najbardziej jestem za zniesieniem celibatu- to jest głupota.
B
Bohdan
14 maja 2015, 21:40
Dajmy wybór. Albo w celibacie albo nie:)
T
torreador
15 maja 2015, 11:31
Nie to nie głupota, to zła wola ... Celibat pełni tą funkcję ,ze oprócz tego ,ze jest notorycznie łamany to przede wszystkim zapobiega udziałowi osób trzecich w partycypowaniu w majątu kościoła . Majątkiem kościoła zarzadza biskup a w jego imieniu na terenie parafii ksiądz, oficjalnee tłumaczenie istnienia celibatu są mętne , ale laikat popelnia błąd i czyta Biblię , tymczasem tutaj Biblia jest jedynie parawanem tego co jest rzeczywiste , układów majątkowych. Jak ktoś nie wie o co chodzi...  Lud boży jest ...głupi , baranki  ? rzeczywiscie  , to pasuje , widzą ale nie rozumieją.
A
aga
27 maja 2014, 19:41
Ten cały celibat jest do niczego! Dla mnie pastor spełnia rolę przewodnika i taki powinien być ksiądz. W każdej parafii jest przecież rada parafialna i to ona zajmuje się finansami kościoła albo mogła by się zajmować (tak samo plebani, bo i na nią zjeźdzają inni księża), a ksiądz ma swoje z pogrzebu, wesela, z nauczania w szkole, itp. Są naprawdę wspaniali księża którzy naprawdę są z powołania, ale czasem pokusy są silniejsze, oni są tylko ludźmi i tak jak i my popełniają błędy. Jednak oni są bardziej na cenzurowani przez ten celibat popieprz... Przyżekają celibat a i tak swoje robią więc dlaczego nie mogą na legalu???
TP
tacunia pusta
16 sierpnia 2012, 21:13
A jestem ciekawy kto jest tak hojny utrzymywać nie swoja rodzinę, Polacy nie chcą dawać na tace księżom żyjącym w celibacie, a co dopiero mających żony, no i dzieci. Bo Polacy pracują na swoje rodziny i dzieci - nie żyją z tacy. . A księża jeśli chcą mieć dzieci i rodziny, to powinni sami sobie na nie zapracować, a nie utrzymywać ich "z tacy".  Podejrzewam, że wtedy nikt na tacę NIE DA. 
B
Bohdan
14 maja 2015, 21:39
Skoro sądzisz że księża żyją z tacy i nic nie robią od rana do wieczora to się mylisz kolego i widać że nie masz xielonego pojęcia o tym jak wygląda życie księdza!!!! A żony księży pracują kolego, więc zarabiają pieniądze własnymi rękoma. Jeśli kojarzysz posługę księdza jedynie z odprawianiem Mszy to się grubo mylisz. Bo msza to może ok. 10% obowiązków które ciążą na duchownym
B
Bohdan
14 maja 2015, 23:17
Pewnie jesteś w Kościele raz na dwa miesiące, rzucasz na tacę 5zł i za wielkiego sponsora się uważasz...
E
Ewołek
6 sierpnia 2012, 14:32
Jestem prostolinijna, wiec dla mnie problem celibatu sprowadza się niestety do tak mało popularnej w dzisiejszych czasach odpowiedzialności. Jak wstępowałam w związek małżeński, to przyrzekałam małżonkowi przed Bogiem wierność aż do śmierci. Wiedziałam na co się decyduję, teraz chcąc być wierna tej przysiędze, nie mogę męża zdradzić. Jesli tak zrobię złamię przysięgę.  Podobnie jest dla mnie z celibatem - chcesz byc kapłanem, przysięgasz celibat, to bądź odpowiedzialnu, dotrzymaj przysięgi, alebo wybierz sobie inna formę posługi wśród wiernych. pozdrawiam serdecznie forumowiczów.
P
Piter
28 lipca 2012, 00:31
temat stary jak swiat i nudny. Wiadomo dokladnie skad celibat sie bierze...Ano stad, zeby przypadkiem majatek kosciola nie ucierpial na skutek praw dziedziczenia przez malzonkow. Cala brutalna prawda w temacie. A ciemnemu ludowi wciska sie niedorzeczne bzdury, zreszta nie tylko przy tej okazji. Oj ludu, ludu - kiedy przestaniesz byc ciemny?
A
Aktualny
21 maja 2014, 18:10
A temat znów wypływa po liście pewnych pań do papieża.
K
kamis
27 lipca 2012, 18:36
 A jestem ciekawy kto jest tak hojny utrzymywać nie swoja rodzinę, Polacy nie chcą dawać na tace księżom żyjącym w celibacie, a co dopiero mających żony, no i dzieci.
B
Bohdan
14 maja 2015, 21:45
A kto  wiernych kościoła greckokatolickiego utrzymuje rodzinę księdza? 90% żon księży pracuje zawodowo i często przynoszą one do domu większą pensję od swojego męża. jakieś finansowe bajanie o utrzymywaniu rodziny duchownego to bujda na resorach. Ludzie i tak wspierają finansowo na tyle na ile mogą. nikt na siłę niczego księdzu przecież nie oddaje.
T
Tara
27 lipca 2012, 18:19
"Na lekcjach religii w szkołach, katecheci podają uczniom do wierzenia, że księża nie mogą być żonaci." Wypraszam sobie podobną bzdurę! Skad taka wiedza nt nauczania katechetycznego? "Do wierzenia podają"? A to prawda wiary jest? Idiotyczne!Żenada! 
N
Niki
28 lipca 2014, 19:39
otóż to, sam Papież Franciszek powiedział, że to nie jest dogmat (!) i temat celibatu jest otwarty
T
Tara
27 lipca 2012, 18:18
"Na lekcjach religii w szkołach, katecheci podają uczniom do wierzenia, że księża nie mogą być żonaci." Wypraszam sobie podobną bzdurę! Skad taka wiedza nt nauczania katechetycznego? Żenada! 
AK
Agata Krukowska
27 lipca 2012, 17:17
 Czy Bóg jest Bogiem jedynie katolickim? Powiemy, że NIE - przecież kocha wszystkich tak samo... Powtarzamy ten slogan: Bóg Cię kocha, ale nie potrafimy przyjąć do wiadomości, że może działać, jak SAM CHCE. Wystarczy poczytać o historii Kościoła w ogóle, by zobaczyć, że przez lata się kształtował. Dzisiejsza postać różni się od tej, która była jeszcze przed Soborem Watykańskim II, gdzie zmieniła się nie tylko forma Mszy - wprowadzono języki ojczyste, a ksiądz zaczął stawać przodem do wiernych. Kościół w tamtym momencie przeżył niesamowity rozkwit, otwierając się bardziej do ludzi - tak, by liturgia była zrozumiała. Nie można powiedzieć, że grekokatolicy to ZŁO, bo księża nie przyrzekają celibatu, a Kościół katolicki jest dobry, bo kapłani żyją bezżennie!  Nie lubię szafować cytatami z Pisma świętego, ale... "Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, (nie ma katolika czy niekatolika), ale wszystkim we wszystkich jest Chrystus" (List do Kolosan) Miłość chrześcijańska polega również na tym, że przyjmuje się innych takimi, jakimi są. I możemy się buntować przeciwko nurtom religijnym, formie przekazu Kościoła, ale po co? Myślę, że zamiast krytykować, wypadałoby przeczytać informacje na temat historii Kościoła. Wtedy można bardziej zrozumieć, co Autor artykułu miał na myśli. PS. Pytanie, czy o. Żmudziński SJ jest jeszcze w zakonie jest co najmniej... dziwne. Racja, pisze raczej trudne i kontrowersyjne arykuły, jednak nie pisze niczego, co mogłoby być sprzeczne z Kościołem katolickim. A jeżeli tak jest, to można skierować sprawę do Prowincjała. Albo innych jednostek dowodzących. Opieranie swoich zarzutów jedynie na własnej opinii, zamiast sięgnięcia do historii Kościoła czy innych źródeł, jest.. ignorancją. A to spory krok w kierunku głupoty. Pozdrawiam.
A
Aragorn
2 września 2010, 17:01
To, co Ojciec napisał, że ludzie patrzą na księży żonatych jako mniej godnych pełnienia posługi kapłańskiej I właśnie dlatego utrzymywany jest celibat, żeby ludzie patrzyli na księży żonatych "jako mniej godnych pełnienia posługi kapłańskiej", bo dzięki temu Kościół rzymski wydaje się owieczkom "lepszy" od Kościoła prawosławnych i protestantów. Mechanizm prymitywny, ale działa skutecznie i ludziska chlapią ozorami tak, jak rzymska propaganda sobie tego życzy. Można się zżymać, ale nie ucieknie się od prawdy, że celibat jest orężem walki między chrześcijanami używanym dla wykazania rzekomej wyższości chrześcijan rzymskich. Niestety celibatariusze są zakładnikami tej walki... Nie wiecie o co chopdzi z celibatem? O władzę.
A
Aragorn
2 września 2010, 16:50
Zadałem bardzo konkretne pytania i proszę o konkretną odpowiedź na te, a nie inne. Proszę nie zbywać ich wskazaniem kilku książek odpowiadających na inny zestaw pytań. A niby dlaczego ktoś ma odpowiadać na Twoje pytania? Toż to lenistwo. Sam znajdź odpowiedź. Znam odpowiedź, nie musze jej szukać. Pytania zadałem w ramach dyskusji, ale dyskutanci migają się od odpowiedzi, żeby nie napisać nic przeciw celibatowi.
A
Alicja
2 września 2010, 16:13
Może lepiej zastanowić się w jakim celu są zamieszczane takie artykuły, które coś kontrowersyjnego w naszym mniemaniu poruszają (bo to przecież fakt na wschodzie), zamiast przekonywać siebie nawzajem o jedynej słusznej racji. Tak jak pisał Ojciec Wojtek tu nie chodzi o podważanie zasadności celibatu, ale umiejętności korzystania z różnorodności Kościoła Katolickego. Nasze opinie (również mówię tutaj o sobie) bardziej świadczą o naszej nieumiejętności przyjęcia innych rozwiązań niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni - rozpatrywanie celibatu w aspekcie dobra lub zła, bardziej lub mniej godnego wypełniania powołania. Może też aspekt ten pokazuje, jak bardzo byłby to problem "zwykłych" ludzi Kościoła, a nie samych księży, gdyby zniesienie celibatu stało się faktem w Kościele łacińskim. To, co Ojciec napisał, że ludzie patrzą na księży żonatych jako mniej godnych pełnienia posługi kapłańskiej to mam wrażenie jest sednem całego sporu i pokazuje jak daleko jesteśmy od zasad pozytywnie rozumianego ekumenizmu. To czego nie znamy, nie jest nasze jest dla nas obce, gorsze.
2 września 2010, 14:57
Zadałem bardzo konkretne pytania i proszę o konkretną odpowiedź na te, a nie inne. Proszę nie zbywać ich wskazaniem kilku książek odpowiadających na inny zestaw pytań. A niby dlaczego ktoś ma odpowiadać na Twoje pytania? Toż to lenistwo. Sam znajdź odpowiedź.
A
Aragorn
2 września 2010, 14:55
Aragorn: sięgnij po literaturę. Na takie pytania bardzo przystępnie, ale i rzetelnie, odpowiada np. o. Jacek Salij OP w serii książeczek "Szukającym drogi" Mozna znaleźć na Mateuszu: <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/">Szukającym drogi</a> <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/">Nadzieja poddawana próbom</a> <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/">Poszukiwania w wierze</a> <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/">Pytania nieobojętne</a> Zadałem bardzo konkretne pytania i proszę o konkretną odpowiedź na te, a nie inne. Proszę nie zbywać ich wskazaniem kilku książek odpowiadających na inny zestaw pytań.
A
Aragorn
2 września 2010, 14:48
Nie liyczyłbym, że fanatycy celibatu odpowiedzą na to pytanie, moje pytania zbyli milczeniem... co mają powiedzieć? Mają przyznać, że się mylą? Aragorn, Jedynym pytaniem które zauważyłem z Twojej strony było pytanie czy celibat czyni człowieka lepszym czy gorszym   Jak ktoś przy takiej ilości pytań zauważa tylko jedno, to jest to najlepszy dowód jego nierzetelności...
2 września 2010, 14:46
Aragorn: sięgnij po literaturę. Na takie pytania bardzo przystępnie, ale i rzetelnie, odpowiada np. o. Jacek Salij OP w serii książeczek "Szukającym drogi" Mozna znaleźć na Mateuszu: <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/">Szukającym drogi</a> <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/">Nadzieja poddawana próbom</a> <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/">Poszukiwania w wierze</a> <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/">Pytania nieobojętne</a>
A
Aragorn
2 września 2010, 14:36
Ktoś tu sugeruje, że tylko jedno pytanie zadałem, więc powtórzę je: Czy Jesus polecając, by szukać prawdy, bo ona wyzwala, miał na myśli prawdę jako wiedzę, czy "prawdę wiary" (poprzedniczkę "faktu prasowego"), dogmat którego "prawdziwość" opiera się na domniemaniu nieomylności wynikającej z władzy nad Kościołem? Kościół utrzymuje, że nieomylność zapewnia mu Duch Święty. Więc zapytuję, czy prześladowanie inowierców było z Ducha Świętego, czy mordowanie heretyków było z Ducha Świętego, czy nawracanie mieczem było z Ducha Świętego? Czy prześladowanie głoszących kulistość ziemi i jej obrót wokół słońca było z Ducha Świętego? Czy wymordowanie Gdańszczan przez Krzyżaków i tolerowanie tej zbrodniczej organizacji przez papiestwo było z Ducha Świętego? Nieomylność? To już chrześcijanie nie wierzą w działanie diabła na ziemi? Czyżby od ogłoszenia dogmatu o nieomylności diabeł przestał kusić i okłamywać? Tłumaczy się celibat dyscypliną. Ale cóż to oznacza? Celibat dla dyscypliny... Hm... Zastanówmy się. W jakiż to sposób celibat wzmaga dyscyplinę? Czy jest on po to, by osoby duchowne były bardziej posłuszne swoim przełożonym? Żeby nie mając oparcia w rodzinie, odizolowane od społeczeństwa były zdane tylko na łaskę zwierzchności? Czyż to nie objaw izolowania jednostek z ich naturalnych więzów, by wyalienowane lepiej spełniały rolę trybików sztucznych organizacji? I jeszcze kwestia fundamentalna w sprawie celibatu. Czym jest celibat? Brakiem seksu? Czy chodzi tylko o seks? O, nie. Celibat to przede wszystkim samotność, przewlekła samotność, najgorsza rzecz. Wiedzcie obrońcy celibatu, że wychwalacie piekło samotności... Chcielibyście być samotni? Nie?
L
leszek
2 września 2010, 13:40
Nie liyczyłbym, że fanatycy celibatu odpowiedzą na to pytanie, moje pytania zbyli milczeniem... co mają powiedzieć? Mają przyznać, że się mylą? Aragorn, Jedynym pytaniem które zauważyłem z Twojej strony było pytanie czy celibat czyni człowieka lepszym czy gorszym, i dowodzenie że jeżeli lepszym to wszyscy powinni żyć w celibacie, a jeżeli gorszym to nikogo nie wolno zmuszać do celibatu. I udzieliłem Ci na to pytanie odpowiedzi, choć nie pasowała Ci ona do Twojej demagogii. Ale wkrótce (bo w: 2010-09-01 22:19:53) sam sobie również udzieliłeś odpowiedzi, która obnażała demagogię Twojego pytania. Sam wówczas przyznałeś, że i przymuszanie do celibatu jest złem i zakazywanie celibatu jest złem, że nie można nikogo ani przymuszać ani nikomu zabraniać. A w takim razie, skoro nie można celibatu nikomu zabraniać to widocznie celibat nie czyni nikogo gorszym, a jak nie można nikogo przymuszać do celibatu to widocznie celibat nie czyni nikogo lepszym. A więc postawione przez Ciebie na początku pytanie jest bezsensowną demagogią.
2 września 2010, 10:52
Czy nie wydaje Ci się dziwne, że grekokatolików powołuje równocześnie do kapłaństwa i małżeństwa, a rzymskokatolików (jakoby) nie ? Nie wydaje mi się dziwne. Oba obrządki mają inna historię. Nieco inne doświadczenia. Bóg dał ludziom władzę, by administrowali Kościołem i szanuje tę władzę. (Dał władzę związywania i rozwiązywania). Póki więc w obrządku łacińskim Kościół wymaga celibatu od księży - wymaga go też Bóg. Podobnie ze święceniami kobiet :).
Wojciech Żmudziński SJ
2 września 2010, 10:45
Mój tekst nie podważa zasadności celibatu wśród księży obrządku łacińskiego lecz ukazuje różnorodność w łonie Kościoła katolickiego, gdzie zarówno księża celibatariusze jak i książa żonaci mogą tak samo wiernie realizować swoje powołanie. Osoby, które patrzą na żonatych księży, jak na księży mniej godnych pełnienia kapłanskiej posługi kierują się uprzedzeniami i niewiedzą w stosunku do tradycji uniwersalnego Kościoła katolickiego. Ta tradycja to nie tylko tradycja kościoła w Polsce. Kościół jest ponadnarodowy i ponadkulturowy. A różnorodność obrządków to wielkie bogactwo, które należy docenić.
A
Aragorn
2 września 2010, 10:10
Celna uwaga. Z nią związane jest głębsze pytanie - jaki jest dla nas Bóg? Czy bawi się człowiekiem okrutnie, powołując go jednocześnie do kapłaństwa i małżeństwa, wiedząc, że jest to nie możliwe? Czy nie wydaje Ci się dziwne, że grekokatolików powołuje równocześnie do kapłaństwa i małżeństwa, a rzymskokatolików (jakoby) nie ? Nie liyczyłbym, że fanatycy celibatu odpowiedzą na to pytanie, moje pytania zbyli milczeniem... co mają powiedzieć? Mają przyznać, że się mylą?
Jadwiga Krywult
2 września 2010, 09:54
Celna uwaga. Z nią związane jest głębsze pytanie - jaki jest dla nas Bóg? Czy bawi się człowiekiem okrutnie, powołując go jednocześnie do kapłaństwa i małżeństwa, wiedząc, że jest to nie możliwe? Czy nie wydaje Ci się dziwne, że grekokatolików powołuje równocześnie do kapłaństwa i małżeństwa, a rzymskokatolików (jakoby) nie ?
2 września 2010, 09:45
Sęk w tym, że jeżeli ma powołanie kapłańskie i chce na nie odpowiedzieć pozytywnie, to MUSI wybrać celibat. Celna uwaga. Z nią związane jest głębsze pytanie - jaki jest dla nas Bóg? Czy bawi się człowiekiem okrutnie, powołując go jednocześnie do kapłaństwa i małżeństwa, wiedząc, że jest to nie możliwe? A może daje jedno z tych powołań, podczas gdy drugie jest tylko pokusą, próbą, zaproszeniem do rezygnacji ze swoich ambicji i oczyszczenia intencji?
L
leszek
2 września 2010, 09:09
Leszku, tyle że ta nieomylność papieży nawet w zgodzie z biskupami nie znaczy bezwzględnej prawdy i drogi do świętości, bo nadal pozostają ludźmi i stąd dialog z Bogiem na zasadzie "głuchego telefonu" - zawsze się mogą mylić. Rozumiem, że posłuszeństwo duchowieństwa ma służyć zminimalizowaniu względności, bo przecież  bez podstawowych dogmatów w sprawach wiary byłoby jak w naszej polskiej polityce, ale akurat kwestię celibatu nie stawiałabym na równi np. z prawem do życia. Alicjo, mieszasz tu różne sprawy! Celibat nie jest żadną prawdą wiary! Celibat nie jest żadnym dogmatem! Więc kwestia celibatu nie ma żadnego związku z nieomylnością papieża! Nikt w Kościele nie twierdzi, że celibat musi być bo jest istotą katolicyzmu lub że tak nakazał Jezus. Przynajmniej ani żaden z papieży ani żaden z biskupów tak nie twierdził/twierdzi. Przecież gdyby było inaczej to nie mozliwe byłoby malżeństwo księży innych obrządków (katolickich). Nigdy nie słyszałaś, że celibat byc nie musi, i tak jak kiedys został wprowadzony tak samo może kiedyś być zniesiony? Natomiast nieomylność papieża dotyczy formułowanych/ogłaszanych uroczyście/oficjalnie prawd wiary! Zajęcie takiego oficjalnego stanowiska przez Kościół nazywane bywa orzeczeniem dogmatycznym, krócej dogmatem. Ale absolutnie nie zgadzam się z Tobą że jest to dialog z Bogiem na zasadzie głuchego telefonu! Uważając w ten sposób, że to tylko ludzie więc zawsze mogą się mylić, więc to co ogłaszają niekoniecznie musi być prawdą, twierdzisz że: niekoniecznie jest jeden Bóg, niekoniecznie są trzy Osoby Boskie, Jezus niekoniecznie był prawdziwym czlowiekiem, Jezus niekoniecznie jest Bogiem, Duch Święty niekoniecznie jest osobą, łaska Boża niekoniecznie jest potrzebna do zbawienia, dusza ludzka niekoniecznie jest nieśmiertelna, po smierci niekoniecznie człowiek trafia do piekła lub nieba lub czyśca, zmartwychwstanie ciał niekoniecznie jest prawdą, Biblia niekoniecznie zawiera taki zestaw ksiąg, Biblia niekoniecznie jest natchniona, chrzest niekoniecznie zmazuje grzech pierworodny, przy spowiedzi niekoniecznie następuje odpuszczenie grzechów, hostia po konsekracji niekoniecznie jest Ciałem Chrystusa, wino po konsekracji niekoniecznie jest Krwią Chrystusa... Wypisałem tak z marszu, ale to co wypisałem TO WSZYSTKO są prawdy wiary, ktore zostały sformułowane i ogloszone przez ludzi którzy wg Ciebie mogą się mylić bo dialogują z Bogiem na zasadzie głuchego telefonu! Masz świadomość tego że przy takim podejściu kwesionujesz prawdziwość WSZYSTKICH prawd wiary?!? Przy takim podejściu to niekoniecznie jest prawdą nawet to, że Jezus był Synem Bożym (Mesjaszem, Pomazańcem, Chrystusem), a mozliwe że był zwyczajnym wędrownym filozofem jakich wielu wówczas było, i dał się zabić dla jakichś swoich mrzonek... Zamierzasz tak twierdzić?!? Jesli nie chcesz kwestionować czy wręcz negować tego co podałem powyżej jako przykłady, to MUSISZ uznać że w Kościele cały czas dział Duch Święty, więc pomimo tego że i papieże i biskupi są tylko ludźmi, i to czasem bardzo, bardzo grzesznymi ludźmi, to jednak Duch Święty zadbał o to i dopilnował tego aby te prawdy wiary któe są formułowane i wygłaszane uroczyście mocą Urzędu Nauczycielkiego były formułowane nieomylnie. W sprawie celibatu przydałaby się ponowna dyskusja z wzięciem pod uwagę wspólczesnego świata wśród szanownego grona  biskupów, choć już z góry przewiduję, co ustalą panowie po 60 - tce powołując się na nieomylność mądrości starszych głów na poważnej teoretycznej konferencji... I tu nie ukrywam, że przebrzmiewa lekka kpinka :) I ta Twoja przebrzmiewająca kpinka mówi wszystko... Oczekujesz ponownej dyskusji, ale gdyby jej wynikiem było utrzymanie celibatu to nadal będziesz to kwestionować, bo dyskutować sobie mogą ale wybrać muszą to co Ty uważasz... Bo choć negujesz nieomylność papieża to jednak uznajesz swoją nieomylność, a nad poważną konferencję starszych głów przedkładasz niepoważną widzi-mi-się-logię głów młodych... Chciałabym zaznaczyć, że nie podważam słuszności życia w celibacie, w miłości oblubieńczej z Chrystusem i w takim znaczeniu popieram bezżeństwo. No to zdecyduj się, bo albo podważasz słuszność celibatu albo nie podważasz... Jednakże są jeszcze inne możliwości slużenia Bogu właśnie przez małżeństwo i może warto we współczesnym kapłaństwie również się na nie otworzyć jako alternatywę, wybór dla potencjalnego księdza. MOŻE warto czy NAPEWNO warto? Bo skoro MOŻE warto, to MOŻE jednak NIE WARTO? Na podstawie tgo co powyżej napisałaś sądzę, że to MOŻE użyłaś tylko grzecznościowo, że niby rozważasz, ale w rzeczywistości to wcale nie rozważasz a zdecydowanie uważasz że POWINNO
Jadwiga Krywult
2 września 2010, 07:21
Kazdy ma wolny wybór. I może sam wybierać. A z każdym wyborem wiążą się pewne konsekwencje. Od księdza katolickiego póki co wymagany jest celibat. Ale nikt nikogo nie zmusza aby był ksiedzem katolickim. Może wybierać. Sęk w tym, że jeżeli ma powołanie kapłańskie i chce na nie odpowiedzieć pozytywnie, to MUSI wybrać celibat.
A
Aragorn
2 września 2010, 06:18
Celibat nie jest nawet częścią kościelnego depozytu wiary, a próbuje się go uzasadniać nieomylnością papieską. Przy dyskusjach o celibacie jego zwolennicy zachowują się tak, jakby w chrześcijaństwie właśnie celibat był najważniejszy, ma się wrażenie, że katolik jest kimś, kto wierzy w słuszność celibatu. Szkodliwe zarządzenie dyscyplinarne uczyniono znakiem rozpoznawczym Kościoła rzymskiego czyniąc go zakładnikiem celibatu. Jak papiestwo zniesie celibat, przyzna się do pomyłki...
A
Aragorn
2 września 2010, 06:08
Krytyka celibatu jest sianiem miłości do zniewolonych celibatem współtowarzyszy ludzkiego losu. Za to obrona celibatu jest sianiem pogardy wobec samotnych i traktowaniem ich jak bezwolne trybiki w supermaszynie Kościoła sterowanej nieomylmym komputerem (papież). Jak ktoś może być nieomylnym w sprawach wiary, skoro wiara nie opiera się na wiedzy, ale właśnie zajmuje się wyjaśnianiem spraw, których nie wyjaśnia wiedza? Wierzy się w coś, czego się nie wie, bo jak się coś wie, to się już wie i nikt nie musi do tego przekonywać.
A
Aragorn
2 września 2010, 06:01
Ale zamilknąć nie zamierzam, oddając pole fanatykom. Jedynie przestanę się zwracać osobiście do tych, którzy nie szanują prawdy. I będę piętnować wszelkie bałamuctwa. Wybór celibatu bywa wolny dopóki się go nie wybierze, rezygnacja nie jest wolna, ale obłożona szeregiem sankcji (religijnych, społecznych). Tak jak w sektach - wejście niby wolne, w rzeczywistości występuje nachalne wciąganie i pranie mózgu, a po wejściu, wyjście jest znacznie trudniejsze ze względu na zwiększoną presję i straszenie. Porównanie celibatu i prawa jazdy jest podwójnie błędne. Celibat zabrania czegoś, a prawo jazdy na coś pozwala. Z prawa jazdy można zrezygnować bez grzechu, a porzucanie celibatu jest przedstawiane jako zdrada i straszna przewina. Może by ktoś odpowiedział na moje zarzuty względem dożywotności celibatu, zamiast zasypywać mnie przykładami w stylu Wałęsy o herbacie i prawie jazdy...
A
Anna
2 września 2010, 05:49
Deonie opamietaj się. Twoi etatowi siewcy całymi dniami sieją nienawiść i dokładanie innym. A gdzie modlitwa o miłosiene oczy, usta
A
Aragorn
2 września 2010, 05:49
Jak ktoś udaje, że posługuje się logiką i podaje fałszywy dylemat dla zobrazowania swojego znawstwa, a po udowodnieniu mu fałszywości tegoż dylematu nie potrafi się przyznać, że podał bezsensowny przykład, to na prawdę nie ma sensu z kimś takim dyskutować. Jak się komuś papieski przykład nieomylności rzuca na myślenie, dyskusja z nim przestaje być możliwa. Przekonanych o nieomylności papieskiej i ich własnej nie przekonam... szkoda moich słów.
A
Alicja
2 września 2010, 00:22
Oczywiście Alicjo, że papież też człowiek i ma prawo do błędów i te błędy popełnia. Ale dogmat o niepomylności papieża wcale nie mówi że papież nie popełnia błędów! Dogmat ten mówi, że: 1. jeżeli papież wypowiada się w oficjalnym, uroczystym nauczaniu (a nie w rozmowie prywatnej czy jakimś kazaniu lub wręcz w wywiadzie) 2. i wypowiada się w sprawach prawd wiary (a nie kwestiach naukowych czy politycznych) 3. i mówi w łączności (w zgodzie) z biskupami, to wtedy jest to nauczanie nieomylne. Leszku, tyle że ta nieomylność papieży nawet w zgodzie z biskupami nie znaczy bezwzględnej prawdy i drogi do świętości, bo nadal pozostają ludźmi i stąd dialog z Bogiem na zasadzie "głuchego telefonu" - zawsze się mogą mylić. Rozumiem, że posłuszeństwo duchowieństwa ma służyć zminimalizowaniu względności, bo przecież  bez podstawowych dogmatów w sprawach wiary byłoby jak w naszej polskiej polityce, ale akurat kwestię celibatu nie stawiałabym na równi np. z prawem do życia. W sprawie celibatu przydałaby się ponowna dyskusja z wzięciem pod uwagę wspólczesnego świata wśród szanownego grona  biskupów, choć już z góry przewiduję, co ustalą panowie po 60 - tce powołując się na nieomylność mądrości starszych głów na poważnej teoretycznej konferencji... I tu nie ukrywam, że przebrzmiewa lekka kpinka :) Chciałabym zaznaczyć, że nie podważam słuszności życia w celibacie, w miłości oblubieńczej z Chrystusem i w takim znaczeniu popieram bezżeństwo. Jednakże są jeszcze inne możliwości slużenia Bogu właśnie przez małżeństwo i może warto we współczesnym kapłaństwie również się na nie otworzyć jako alternatywę, wybór dla potencjalnego księdza. Co do dalszej części Twojego wywodu to mogę powiedzieć, że trafnie rozwinąłeś to, co miałam na myśli odnośnie zmian i ewolucji w Kościele.
L
leszek
1 września 2010, 23:14
~leszek, zrób szklankę herbaty bez cukru i mieszaj ją do końca świata, a potem wypij i powiedz mi, czy była słodka :)) Ja nie wtierdziłem że herbata jest slodka od mieszania więc nie wymagaj ode mnie abym nie słodził lecz mieszał. To Ty twierdziłeś że herbata jest słodka od cukru i nie trzeba mieszać, więc pij bez mieszania ;-)
L
leszek
1 września 2010, 23:11
~leszek, wiele osób jest zmuszanych do celibatu, najpierw wywiera się na nie presję psychologiczną, by go przyjęły, a póżniej, aby utrzymywały. Już tu pisałem, że są różne sposoby zmuszania, nie tylko fizyczne. Jak idzie ktoś do seminarium lub nowicjatu, zapodają mu, ze ma powołanie i straszą, że jak odejdzie, to zmarnuje sobe życie. A jak już podpisze cyrograf - przysięgnie, że nie założy rodziny (Jezus zabraniał przysięgać, ale co tam Jezus, w końcu nie był papieżem ;) - to jako celibatariusz jest stale straszony karą bożą za zerwanie celibatu - czy to nie jest presja, przymus psychologiczny? Nie, ~Aragorn, to jest Twoja tendencyjna, chora interpretacja. Kazdy ma wolny wybór. I może sam wybierać. A z każdym wyborem wiążą się pewne konsekwencje. Od księdza katolickiego póki co wymagany jest celibat. Ale nikt nikogo nie zmusza aby był ksiedzem katolickim. Może wybierać. I nie wmawiaj nam że jak ktoś chce prowadzić samochód to się go zmusza aby zrobił prawo jazdy, bo nikt go nie zmusza, nie wszyscy muszą mieć prawo kierowania pojazdami, mogą jeździć jako pasażerowie. I mają wybór. Jak chcą prowadzić to muszą zrobić prawo jazdy. Jak nie chcą robic prawa jazdy to muszą jeździć jako pasażerowie. Mogą wybierać.
L
leszek
1 września 2010, 23:04
Zgadzam się z Aragornem, choć nie w kwestii kpinki z nieomylności papieża :) Papież jest człowiekiem i ma prawo do błędów, co nie znaczy że trzeba to wyśmiewać. Mam wrażenie, że Jan Paweł II to rozumiał. Oczywiście Alicjo, że papież też człowiek i ma prawo do błędów i te błędy popełnia. Ale dogmat o niepomylności papieża wcale nie mówi że papież nie popełnia błędów! Dogmat ten mówi, że: 1. jeżeli papież wypowiada się w oficjalnym, uroczystym nauczaniu (a nie w rozmowie prywatnej czy jakimś kazaniu lub wręcz w wywiadzie) 2. i wypowiada się w sprawach prawd wiary (a nie kwestiach naukowych czy politycznych) 3. i mówi w łączności (w zgodzie) z biskupami, to wtedy jest to nauczanie nieomylne. Nasza rozmowa z Bogiem na przełomie wieków przypomina bardziej "głuchy telefon" i to co było na początku nie zawsze jest odpowiadające na końcu konwersacji. Celibat ma długie tradycje historyczne, co nie znaczy, że nie ma swojego sensu teologicznego w odniesieniu do życia wiarą w oblubieńczym związku z Chrystusem. Odnoszę jednakże wrażenie, że dopiero uczymy się, jak żyć słowami Chrystusa - Kościół ewoluuje i z Nim myśl, jak powinien wyglądać Kościół. Trzymanie się uparcie tego, co było słuszne wieki temu, tak samo służy jak wojny krzyżowe w obronie wiary... Hm...  Chciałbym stwierdzić że się z Tobą zgadzam, ale to co piszesz nie jest dla mnie calkiem jednoznaczne więc ujmę to po swojemu ;-) Zgadza się, ciągle uczymy się żyć slowami Chrystusa, i nigdy nie przestaniemy się tego uczyć. Bo ciągle coraz lepiej odczytujemy głębie tych słów. Nie znaczy to jednak, że kiedyś odczytywaliśmy je źle a teraz dobrze. Po prsotu, kiedys odczytywaliśmy je po części, i teraz doczytaliśmy się trochę głębiej, a w przyszlości odczytamy je jeszcze głębiej. Wg mnie najlepszym przykładem jest tu matematyka i fizyka. Kiedyś znaliśmy tylko liczny naturalne i działania na liczbach nauralnych (tylko calkowite i to bez zera), potem doszlismy do liczb calkowitych (rownież zero i ujemne), później do liczb wymiernych (rownież ułamki), potem rzeczywistych (też ułamki 'nieskończone') aż wreszcie do liczb zespolonych. I za każdym razem, kolejne liczby nie były zaprzeczeniem lecz poszerzeniem tego co wiemy o liczbach. W fizyce podobnie. Fizyka relatywistyczna wcale nie zaprzecza mechanice klasycznej Newtona, ale jest jej uogólnieniem. I tak samo jest z naszym odczytywanie słów Chrystusa i uczeniem się żyć jego słowami. Ale Kościól ewoluuje nie tylko w ten sposób że coraz głębiej wchodzi w naukę Chrystusa. Ewoluowanie Kościoła polega na uwzględnianiu rozwoju ludzkości. Trzeba uchwycić to co jest istotą Kościoła, to co jest w nim niezmiennym depozytem wiary, i wyrazić to w sposób zaktualizowany i dostosowany do potrzeb XXI wieku. To co było konieczne i sluszne kiedyś, gdy religia władcy była religią jego poddanych, przestaje być konieczne i słuszne, a staje się wręcz złem, gdy czlowiek przestał być własnością feudała. Tylko beton religijny burzy się gdy slyszy o mozliwości Komunii św. na stojąco i to na rękę, nawet sobie nie uświadamiając że Pan Jezus rozdawał swoje Ciało do rąk a nie do ust, a apostołowie nie klękali przed nim lecz wręcz leżeli wygodnie... i jakoś nie sprofanowali Jego Ciała i godnie Je przyjmowali...
A
Aragorn
1 września 2010, 22:57
I jeszcze kwestia fundamentalna w sprawie celibatu. Czym jest celibat? Brakiem seksu? Czy chodzi tylko o seks? O, nie. Celibat to przede wszystkim samotność, przewlekła samotność, najgorsza rzecz. Wiedzcie obrońcy celibatu, że wychwalacie piekło samotności... Chcielibyście być samotni? Nie? Ale innych do tego namawiacie... Nikt nie powinien być samotny i nikt nie ma prawa żądać tego od innych, ani nawet do tego namawiać... I w tym pewnie problem ~Aragorn że nie jestes w stanie pewnych rzeczy zrozumieć... Wiesz, kiedyś spotkałem dawnego znajomego, którego znałem z czasow przedmaturalnych. Aktualnie był księdzem, i jak się dowiedziałem, gdzieś w jakiejś wiosce zabitej dechami, sam jak palec. W pewnym momencie zapytałem jak mu się tam zyje, że pewnie musi byc mu tam ciężko samemu. A on spojrzal na mnie wtedy zdziwiony, lekko się usmiechnął i powiedział: ale ja nie jestem sam... I bynajmniej nie miał żadnej kobiety (czy mężczyzny)na mysli... On miał naprawdę powołanie... A co z duchownymi, którzy czują się samotni, chcieliby założyć rodzinę, ale presja otoczenia ich zastrasza? Po co ich zmuszać?
A
Aragorn
1 września 2010, 22:46
~leszek, zrób szklankę herbaty bez cukru i mieszaj ją do końca świata, a potem wypij i powiedz mi, czy była słodka :))
A
Aragorn
1 września 2010, 22:42
~leszek, wiele osób jest zmuszanych do celibatu, najpierw wywiera się na nie presję psychologiczną, by go przyjęły, a póżniej, aby utrzymywały. Już tu pisałem, że są różne sposoby zmuszania, nie tylko fizyczne. Jak idzie ktoś do seminarium lub nowicjatu, zapodają mu, ze ma powołanie i straszą, że jak odejdzie, to zmarnuje sobe życie. A jak już podpisze cyrograf - przysięgnie, że nie założy rodziny (Jezus zabraniał przysięgać, ale co tam Jezus, w końcu nie był papieżem ;) - to jako celibatariusz jest stale straszony karą bożą za zerwanie celibatu - czy to nie jest presja, przymus psychologiczny?
L
leszek
1 września 2010, 22:39
~leszek, Herbata jest słodka od cukru. Można jej nie mieszać, cukier sam się rozpuści. :) No to proponuję Ci abyś zaczął pić herbatę bez mieszania jej ;-)
L
leszek
1 września 2010, 22:38
I jeszcze kwestia fundamentalna w sprawie celibatu. Czym jest celibat? Brakiem seksu? Czy chodzi tylko o seks? O, nie. Celibat to przede wszystkim samotność, przewlekła samotność, najgorsza rzecz. Wiedzcie obrońcy celibatu, że wychwalacie piekło samotności... Chcielibyście być samotni? Nie? Ale innych do tego namawiacie... Nikt nie powinien być samotny i nikt nie ma prawa żądać tego od innych, ani nawet do tego namawiać... I w tym pewnie problem ~Aragorn że nie jestes w stanie pewnych rzeczy zrozumieć... Wiesz, kiedyś spotkałem dawnego znajomego, którego znałem z czasow przedmaturalnych. Aktualnie był księdzem, i jak się dowiedziałem, gdzieś w jakiejś wiosce zabitej dechami, sam jak palec. W pewnym momencie zapytałem jak mu się tam zyje, że pewnie musi byc mu tam ciężko samemu. A on spojrzal na mnie wtedy zdziwiony, lekko się usmiechnął i powiedział: ale ja nie jestem sam... I bynajmniej nie miał żadnej kobiety (czy mężczyzny)na mysli... On miał naprawdę powołanie...
A
Aragorn
1 września 2010, 22:36
~leszek, Herbata jest słodka od cukru. Można jej nie mieszać, cukier sam się rozpuści. :)
L
leszek
1 września 2010, 22:33
~leszek, masz rację, że zarówno przymuszanie do celibatu, jak i przymuszanie do jego braku (czyli zakazywanie) jest złe. Przymus w tej sferze jest zły w obie strony. Nie można nikogo zmuszać do wyrzekania się rodziny, ani do jej zakładania. No i widzisz ~Aragorn, coś jednak dotarło. Oby jeszcze dotarło do Ciebie że nikt nikogo nie zmusza do wybierania celibatu.
A
Aragorn
1 września 2010, 22:32
I jeszcze kwestia fundamentalna w sprawie celibatu. Czym jest celibat? Brakiem seksu? Czy chodzi tylko o seks? O, nie. Celibat to przede wszystkim samotność, przewlekła samotność, najgorsza rzecz. Wiedzcie obrońcy celibatu, że wychwalacie piekło samotności... Chcielibyście być samotni? Nie? Ale innych do tego namawiacie... Nikt nie powinien być samotny i nikt nie ma prawa żądać tego od innych, ani nawet do tego namawiać...
L
leszek
1 września 2010, 22:30
Proste pytanie zadam: Czy celibat czyni człowieka lepszym, czy gorszym? Jeśli czyni go gorszym, to zaniechajmy go raz na zawsze. Ale jeśli czyni lepszym, to go czyni lepszym od innych, od tych, którzy nie żyją w celibacie. To może niech wszyscy przyjmą celibat, żeby nie być gorszymi, ludzkość przestanie się rozmnażać, a gdy ostatnia osoba umrze, będzie koniec świata - taki będzie kres duchowego doskonalenia - samozagłada idealnych ludzi!!! Jak już pisałęm, tego typu rozumowaniem mozna wszystko udowodnić, chocby to że jedzenie gruszek czyni czlowieka lepszym. Bo jeżeli jedzenie gruszek czyni gorszym to wyniszczmy wszystkie gruszki raz na zawsze, a jeżeli czyni lepszym to niech wszyscy zywią się gruszkami. Podobne rozumowanie przypisywane jest rabinom: czy herbata jest słodka od cukru czy od mieszania? Jeżeli od cukru o po co mieszać, a jeżeli od mieszania to po co cukier...
A
Alicja
1 września 2010, 22:20
Zgadzam się z Aragornem, choć nie w kwestii kpinki z nieomylności papieża :) Papież jest człowiekiem i ma prawo do błędów, co nie znaczy że trzeba to wyśmiewać. Mam wrażenie, że Jan Paweł II to rozumiał. Nasza rozmowa z Bogiem na przełomie wieków przypomina bardziej "głuchy telefon" i to co było na początku nie zawsze jest odpowiadające na końcu konwersacji. Celibat ma długie tradycje historyczne, co nie znaczy, że nie ma swojego sensu teologicznego w odniesieniu do życia wiarą w oblubieńczym związku z Chrystusem. Odnoszę jednakże wrażenie, że dopiero uczymy się, jak żyć słowami Chrystusa - Kościół ewoluuje i z Nim myśl, jak powinien wyglądać Kościół. Trzymanie się uparcie tego, co było słuszne wieki temu, tak samo służy jak wojny krzyżowe w obronie wiary...
A
Aragorn
1 września 2010, 22:19
~leszek, masz rację, że zarówno przymuszanie do celibatu, jak i przymuszanie do jego braku (czyli zakazywanie) jest złe. Przymus w tej sferze jest zły w obie strony. Nie można nikogo zmuszać do wyrzekania się rodziny, ani do jej zakładania.
A
Aragorn
1 września 2010, 22:10
Proste pytanie zadam: Czy celibat czyni człowieka lepszym, czy gorszym? Jeśli czyni go gorszym, to zaniechajmy go raz na zawsze. Ale jeśli czyni lepszym, to go czyni lepszym od innych, od tych, którzy nie żyją w celibacie. To może niech wszyscy przyjmą celibat, żeby nie być gorszymi, ludzkość przestanie się rozmnażać, a gdy ostatnia osoba umrze, będzie koniec świata - taki będzie kres duchowego doskonalenia - samozagłada idealnych ludzi!!!
L
leszek
1 września 2010, 21:47
Wszystkie argumenty za celibatem są obalone praktyką życia duchownych chrześcijańskich, których celibat nie obejmuje, bo gdy ich porównamy z celibatariuszami, to wyjdzie nam, że jedyną różnicą między nimi jest właśnie clelibat. Celibat nie czyni duchownego lepszym nic a nic. Może za to przysporzyć mu niezasłużonych przykrości. A przymuszanie innych do doznawania przykrości, z których nie wynika nic dobrego jest sadyzmem... Tego typu rozumowaniem to można udowodnić wszystko. Bo skoro brak celibatu nie czyni dochownych lepszym nic a nic, a może mu przysporzyć niezasłużonych przkrości, to przymuszanie do braku celibatu jest przymuszaniem innych do doznawania przykrości z których nie wynika nic dobrego i jest sadyzmem... I mam nadzieję że nie zaczniesz teraz udowadniać, że brak celibatu nie może przysporzyć niezaslużonych przykrości albo że celibat czyni duchownych lepszymi?
A
Aragorn
1 września 2010, 21:47
Trzeba być być pokornym i posłusznym wobec papieża... Nie ważne, czego by żądał... Wyrzeknijmy się samodzielnego myślenia! Wyrzeknijmy się poszukiwania prawdy! Uznajmy się za podnużki... Przecież papieże dają nam taki piękny przykład pokory, gdy napawają się uwielbieniem tłumów niczym idole popkultury! Niech ktoś zaprzeczy, że w Kościele rzymskim panuje kult papieży i ich nieomylności. Każdego człowieka, który twierdzi, że jest nieomylny, uznaję za głupca, ale dla papieża mam robić wyjątek...
A
Aragorn
1 września 2010, 21:26
Wszystkie argumenty za celibatem są obalone praktyką życia duchownych chrześcijańskich, których celibat nie obejmuje, bo gdy ich porównamy z celibatariuszami, to wyjdzie nam, że jedyną różnicą między nimi jest właśnie clelibat. Celibat nie czyni duchownego lepszym nic a nic. Może za to przysporzyć mu niezasłużonych przykrości. A przymuszanie innych do doznawania przykrości, z których nie wynika nic dobrego jest sadyzmem...
L
leszek
1 września 2010, 21:17
Ale rewelacje. Przecież to każdy chrześcijanin wie jak jest w rytach wschodnich. Ale ten artykuł jest oczywiście dołożeniem (ciasne myślenie) kapłanom rzymskokatolickim. Brawo jezuci. Tylko tak dalej. Zmudziński SJ wie lepiej jakie myslenie nie jest ciasne. Piękna pokora jezuitów. przecież wiedzą co tu sie na Deonie wypisuje No i rewelacja. Anna oczywiście najlepiej wie co jest ciasnym mysleniem a co nie, i co jest dołożeniem kapłanom rzymskokatolickim. W związku z tym w swoim chorym mysleniu dokłada tym którzy jej się nie spodobają. Bo ona jest samozanńczym sumieniem deonu. Gdyby nie jej napomnienia to deon zeszedłby zapewne na manowce... przynajmniej wg urojeń Anny...
1 września 2010, 21:02
Posłuszenstwo jest konieczne w celu zachowania jedności Kościoła. Jednak w Kościele konieczna jest również zdrowa krytyka czy dialog, czyli to do czego wzywa rozum, sumienie i poczucie odpowiedzialności za Kościół. Bez niego budując Kosciół zbudujemy co najwyżej wspaniały system totalitarny.
A
alinka
1 września 2010, 20:53
Znaczy wyłączyć rozum i sumienie i być ślepo posłusznym ? zwyczajnie przyjąć. a jak komus nie pasuje, to może przejśc konwersję na inną wiarę.
1 września 2010, 20:50
Znaczy wyłączyć rozum i sumienie i być ślepo posłusznym ? Po prostu być pokornym i posłusznym. Możesz się wzorować np. na o. Pio. Świętym.
1 września 2010, 20:45
"Proponuję Ci coś innego. Nie uzasadniajmy stanowiska Kościoła. Uszanujmy je i przyjmijmy w duchu pokory i posłuszeństwa. OK?" Znaczy wyłączyć rozum i sumienie i być ślepo posłusznym ?
M
mala_m
1 września 2010, 20:44
jesli celibaty zostanie zniesiony, to wreszcie kobiety bedą mogły legalnie związac sie ze swoimi ukochanymi.
A
Anna
1 września 2010, 19:23
Ale rewelacje. Przecież to każdy chrześcijanin wie jak jest w rytach wschodnich. Ale ten artykuł jest oczywiście dołożeniem (ciasne myślenie) kapłanom rzymskokatolickim. Brawo jezuci. Tylko tak dalej. Zmudziński SJ wie lepiej jakie myslenie nie jest ciasne. Piękna pokora jezuitów. przecież wiedzą co tu sie na Deonie wypisuje
Jadwiga Krywult
1 września 2010, 18:45
"niektórzy bezkrytycznie przyjmują" Którzy niektórzy? Co to za demagogia? Co Cię tak oburzyło ? Uderz w stół, a nożyce się odezwą ? Niektórzy bezkrytycznie wierzą w obiecanki wyborcze, a następnego dnia bezkrytycznie płacą większe podatki, no i co z tego wynika? Nic. To nie na temat. Jeżeli  w ogóle wierzą w obietnice wyborcze, to są głupi. Bezkrytyczne przyjmowanie uzasadnień jest podobne raczej do stosowania się do nakazów mody. Dzisiaj chodzisz w żółtych sukienkach, bo ktoś powiedział, że żółty kolor jest modny. Jutro zostanie ogłoszone, że teraz modny jest fioletowy, więc odtąd chodzisz tylko w fioletowych. Czy nie wolno wybiec w przyszłość i w sezonie 'żółtym' powiedzieć: żółty jest beznadziejny, myślę, że wkrótce fioletowy zrobi furorę ? Wg Ciebie chyba nie wolno. Wracając do meritum, Kościół rozeznał w pewnym momencie historii, że obowiązkowy celibat będzie dobry. To rozeznanie uzasadnił. Uzasadnił względami dość przyziemnymi, a teraz różni ludzie uzasadniają bardzo wzniośle (są tacy na tym forum). Zmieniające się okoliczności (a zwłaszcza zmieniający się porządek społeczny) mogą w innym momencie historii sprawić, że Kościół rozezna (i tym samym stwierdzi zasadność), że lepszym będzie, jeżeli celibat w stanie kapłańskim pozostawi się osobistemu rozeznaniu księży. Przewiduję, że Kościół tak właśnie rozezna.
1 września 2010, 18:02
Redaktor Wojciech Żmudziński pragnie rewolucji seksualnej w KK. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Choć zazwyczaj zmiany polegające na zniesieniu ograniczeń i rozluźnieniu obyczajów nie wychodzą Kościołowi na dobre. A mógłbyś przedstawwić swój ciąg wnioskowania?
LU
luźna uwaga
1 września 2010, 16:42
Redaktor Wojciech Żmudziński pragnie rewolucji seksualnej w KK. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Choć zazwyczaj zmiany polegające na zniesieniu ograniczeń i rozluźnieniu obyczajów nie wychodzą Kościołowi na dobre.
1 września 2010, 16:30
"niektórzy bezkrytycznie przyjmują" Którzy niektórzy? Co to za demagogia? Niektórzy bezkrytycznie wierzą w obiecanki wyborcze, a następnego dnia bezkrytycznie płacą większe podatki, no i co z tego wynika? Nic. Wracając do meritum, Kościół rozeznał w pewnym momencie historii, że obowiązkowy celibat będzie dobry. To rozeznanie uzasadnił. Zmieniające się okoliczności (a zwłaszcza zmieniający się porządek społeczny) mogą w innym momencie historii sprawić, że Kościół rozezna (i tym samym stwierdzi zasadność), że lepszym będzie, jeżeli celibat w stanie kapłańskim pozostawi się osobistemu rozeznaniu księży. Wszystko jest jak najbardziej do ogarnięcia rozumem, o ile tylko ktoś pragnie się w tym akurat celu rozumem posłużyć.
Jadwiga Krywult
1 września 2010, 14:43
To się zdecyduj, czy chcesz mieć uzasadnienia teologiczne, czy nie :), bo w poprzednim poście skrytykowałaś konieczność uzasadniania (co mnie zresztą zdziwiło, bo nic nie uzasadniałam). Źle mnie zrozumiałaś. Nie krytykowałam konieczności uzasadniania, wyraziłam natomiast zdziwienie, że niektórzy bezkrytycznie przyjmują uzasadnienia czegoś tam, a następnego dnia potrafią przyjąć uzasadnienie czegoś całkiem innego (by nie powiedzieć przeciwnego).
1 września 2010, 13:08
Proponuję Ci coś innego. Nie uzasadniajmy stanowiska Kościoła. Uszanujmy je i przyjmijmy w duchu pokory i posłuszeństwa. OK? Nie. Urząd Nauczycielski powinien dbać o podanie przekonującego uzasadnienia swojego stanowiska. Pan Bóg dał ludziom rozum po to, żeby go używali, a nie ślepo przyjmowali to co ktoś powie. Przyjąć wolno tylko to do czego człowiek jest przekonany, wtedy jest to przyjęcie prawdziwe i rzetelne, a nie powierzchowne. To się zdecyduj, czy chcesz mieć uzasadnienia teologiczne, czy nie :), bo w poprzednim poście skrytykowałaś konieczność uzasadniania (co mnie zresztą zdziwiło, bo nic nie uzasadniałam).
Jadwiga Krywult
1 września 2010, 10:00
Proponuję Ci coś innego. Nie uzasadniajmy stanowiska Kościoła. Uszanujmy je i przyjmijmy w duchu pokory i posłuszeństwa. OK? Nie. Urząd Nauczycielski powinien dbać o podanie przekonującego uzasadnienia swojego stanowiska. Pan Bóg dał ludziom rozum po to, żeby go używali, a nie ślepo przyjmowali to co ktoś powie. Przyjąć wolno tylko to do czego człowiek jest przekonany, wtedy jest to przyjęcie prawdziwe i rzetelne, a nie powierzchowne.
1 września 2010, 09:26
Kto to jest Kościół ? Tylko Kuria Rzymska i biskupi Kościół - oczywiście, że nie tylko kuria i episkopat. Ale istnieje coś takiego jak Urząd Nauczycielski Kościoła. Magisterium. Kościół nie jest demokratyczny. Ma strukturę heirarchiczną. Tu na ziemi ktoś decyduje i nie jest to vox populi. Dziwne jest podejście niektórych ludzi: stanowisko Kościoła jest takie, więc należy dobudowywać do tego uzasadnienia teologiczne, praktyczne i przeróżne, i wierzyć w nie wszystkie, ale jeżeliby pewnego dnia stanowisko Kościoła zmieniło się, to ci ludzie potrafiliby z dnia na dzień wszystkie te uzasadnienia porzucić i natychmiast zacząć gorliwie uzasadniać co innego. Proponuję Ci coś innego. Nie uzasadniajmy stanowiska Kościoła. Uszanujmy je i przyjmijmy w duchu pokory i posłuszeństwa. OK?
1 września 2010, 08:09
Kto to jest Kościół ? Tylko Kuria Rzymska i biskupi ? Dziwne jest podejście niektórych ludzi: stanowisko Kościoła jest takie, więc należy dobudowywać do tego uzasadnienia teologiczne, praktyczne Myślę, ze jako członek Koscioła muszę szanować jego stanowisko, które wyraża się przez to co on głosi jako całość. Nie chodzi tu o prywatne zdanie poszczególnych biskupów czy nawet kurii ale wspólnie rozeznane stanowisko w sprawach istotnych. I dlatego nie będę np namawiać księży do zrywania celibatu. Ale jako jednostka mam prawo do wątpliwości, którymi mogę się dzielić z innymi, muszę mieć jednak świadomość że są to tylko moje prywatne wątpliwości i muszę bardzo uważać aby nie zacząć traktować ich jak dogmatu, i nie próbować na siłę narzucać innym ludziom.
Jadwiga Krywult
1 września 2010, 07:45
Bo w pewnym momencie swojej historii Kościół rozeznał, że to będzie dobre dla Kościoła. I póki co, nie rozeznał, że lepiej będzie to zmienić. Kto to jest Kościół ? Tylko Kuria Rzymska i biskupi ? Dziwne jest podejście niektórych ludzi: stanowisko Kościoła jest takie, więc należy dobudowywać do tego uzasadnienia teologiczne, praktyczne i przeróżne, i wierzyć w nie wszystkie, ale jeżeliby pewnego dnia stanowisko Kościoła zmieniło się, to ci ludzie potrafiliby z dnia na dzień wszystkie te uzasadnienia porzucić i natychmiast zacząć gorliwie uzasadniać co innego.
A
Aragorn
31 sierpnia 2010, 22:20
Tłumaczy się celibat dyscypliną. Ale cóż to oznacza? Celibat dla dyscypliny... Hm... Zastanówmy się. W jakiż to sposób celibat wzmaga dyscyplinę? Czy jest on po to, by osoby duchowne były bardziej posłuszne swoim przełożonym? Żeby nie mając oparcia w rodzinie, odizolowane od społeczeństwa były zdane tylko na łaskę zwierzchności? Czyż to nie objaw izolowania jednostek z ich naturalnych więzów, by wyalienowane lepiej spełniały rolę trybików sztucznych organizacji? Przecież takie działnie, gdy się odbywa poza kościołem katolickim, nazywane jest objawem sekciarstwa i totalitarną alienacją jednostek, by uczynić je bezwolnymi pionkami reżimów... Duchowni jako pionki w bezdusznej machinie kościoła, pozbawieni prawa do rodziny, by ich przełożeni łatwiej mogli ich dyscyplinować... Nie ma w tym nic z miłości, tylko wyrahowanie... Jeden wielki wstyd.
31 sierpnia 2010, 19:41
Aragorn: jak najbardziej w sprawie dyscypliny w Kościele to Kościół ma najlepsze rozeznanie. A celibat księży obrządku rzymskokatolickiego jest właśnie kwestią dyscypliny - prawa kościelnego.
A
Aragorn
31 sierpnia 2010, 19:34
W sprawie obrony życia ludzkiego przed dzieciobójstwem przedurodzeniowym jest Kościół filarem i podporą prawdy. Ale w sprawie transplantacji nie. W sprawie celibatu też nie. Trzeba rozróżniać. Jeśli Kościół (jego władza) ma rację w pewnych sprawach, nie znaczy, że ma ją zawsze. Cóż to za brak pokory, żeby twierdzić, że jakiś urząd sprawowany przez ludzi daje sprawującym nieomylność - takie twierdzenia są upodleniem rozumu... Kościół utrzymuje, że nieomylność zapewnia mu Duch Święty. Więc zapytuję, czy prześladowanie inowierców było z Ducha Świętego, czy mordowanie heretyków było z Ducha Świętego, czy nawracanie mieczem było z Ducha Świętego? Czy prześladowanie głoszących kulistość ziemi i jej obrót wokół słońca było z Ducha Świętego? Czy wymordowanie Gdańszczan przez Krzyżaków i tolerowanie tej zbrodniczej organizacji przez papiestwo było z Ducha Świętego? Nieomylność? To już chrześcijanie nie wierzą w działanie diabła na ziemi? Czyżby od ogłoszenia dogmatu o nieomylności diabeł przestał kusić i okłamywać?
31 sierpnia 2010, 18:17
@Aragorn W swoim wywodzie zapomniałeś o tym że to Kościół jest filarem i podporą prawdy. W Kościele działa Duch Święty. To wystarczający powód, żeby uszanować rozeznanie Kościoła.
A
Aragorn
31 sierpnia 2010, 15:11
Celibat jest dobry, bo tak naucza Kościół, a Kościół tak naucza, bo celibat jest dobry... Nauczania Jezusa, by zawsze nadstawiać drugi policzek, by nie korzystać z sądów, pozwalać okradać się, naciągać, nawet zabijać, by w ogóle nie stawiać oporu złemu - Kościół nie traktuje poważnie (może to i lepiej) i nawet od duchownych tego nie wymaga, ale wymaga by chociaż w jednym naśladowali Jezusa, żeby się nie żenili... I się nie żenią i Kościół może udawać pokazując na celibat, że większość duchownych heroicznie idzie za mistrzem... Czy Jesus polecając, by szukać prawdy, bo ona wyzwala, miał na myśli prawdę jako wiedzę, czy "prawdę wiary" (poprzedniczkę "faktu prasowego"), dogmat którego "prawdziwość" opiera się na domniemaniu nieomylności wynikającej z władzy nad Kościołem?
31 sierpnia 2010, 13:35
Dróg naśladowania Jezusa jest wiele, więc po co narzucać księżom rzymskokatolickim tę akurat ? Bo w pewnym momencie swojej historii Kościół rozeznał, że to będzie dobre dla Kościoła. I póki co, nie rozeznał, że lepiej będzie to zmienić. Co więcej, doświadczenie Kościoła wskazuje, że ważnych decyzji nie powinno podejmować się pod presją, a w chwilach strapienia nie należy zmieniać wcześniejszych decyzji, w taki sposób, aby sobie ulżyć. Jeżeli coś zmieniać - to obostrzać.  
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 13:12
Kinga, zawsze mozna też nie być księdzem, albo zmienić wyznanie. Małżeństwo też wiąże się z pewnymi ograniczeniami Zrozumiałe są ograniczenia uzasadnione, a celibat jest ograniczeniem nieuzasadnionym.
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 13:11
Takie sytuacje są niezwykle rzadkie, zawsze czeka się na lekarza dyżurującego, w najbliższej przychodni, pogotowiu itd. Niezwykle rzadkie są też sytuacje, że ksiądz jest pilnie potrzebny w nietypowych godzinach.
E
el
31 sierpnia 2010, 13:05
Kinga, zawsze mozna też nie być księdzem, albo zmienić wyznanie. Małżeństwo też wiąże się z pewnymi ograniczeniami
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 12:59
Nadinterpretujesz. On nie napisał, że jest lepszą drogą. Dróg naśladowania Jezusa jest wiele. Wystarczy poczytać żywoty świętych. Dróg naśladowania Jezusa jest wiele, więc po co narzucać księżom rzymskokatolickim tę akurat ?
E
el
31 sierpnia 2010, 12:57
Księża greckokatoliccy nie gorzej naśladują Chrystusa niż rzymskokatoliccy. Czasem (często) niewierzący jest lepszym człowiekiem niż wierzący- i jaki z tego wniosek? Porzucić wiarę?
E
el
31 sierpnia 2010, 12:55
Jeżeli jest potrzebna pilna pomoc lekarza (wypadek, ciężkie zachorowanie tam, gdzie nie zjawi się zaraz karetka), to nie może on powiedzieć: teraz mam wolne. Takie sytuacje są niezwykle rzadkie, zawsze czeka się na lekarza dyżurującego, w najbliższej przychodni, pogotowiu itd. Słyszałaś żeby lekarz podczas urlopu albo w nocy pędził do chorego, bo karetki jeszcze nie ma? W dramatycznych sytuacjach kiedy nie ma możliwości wezwania pomocy każdy z nas ma obowiązek pomóc.
31 sierpnia 2010, 12:54
Celibat nie jest drogą do dyspozycyjności, ale naśladowaniem Jezusa. Księża greckokatoliccy nie gorzej naśladują Chrystusa niż rzymskokatoliccy. Nadinterpretujesz. On nie napisał, że jest lepszą drogą. Dróg naśladowania Jezusa jest wiele. Wystarczy poczytać żywoty świętych.
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 12:46
Celibat nie jest drogą do dyspozycyjności, ale naśladowaniem Jezusa. Księża greckokatoliccy nie gorzej naśladują Chrystusa niż rzymskokatoliccy.
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 12:43
Nie, jeżeli lekarz ma chore dziecko, to ma zwolnienie lekarskie. Ma swoje godziny pracy, dyzury itd. Jeżeli jest potrzebna pilna pomoc lekarza (wypadek, ciężkie zachorowanie tam, gdzie nie zjawi się zaraz karetka), to nie może on powiedzieć: teraz mam wolne.
E
el
31 sierpnia 2010, 12:04
Celibat nie jest drogą do dyspozycyjności, ale naśladowaniem Jezusa. Tak, tylko kiedy tylu podważa argumenty teologiczne, to zaczyna się wysuwać argumenty praktyczne. Nie chodzi zresztą o taką dyspozycyjność jak lekarza czy strażaka, że musi pędzic, bo coś się dzieje. Chodzi o to, aby wszyscy ludzie byli mu bliscy. Lekarz popędzi do pracy, bo taki jest obowiązek, z ato dostnaie pieniądze. A księzem powinno być trochę inaczej.
Przemysław Marek Szewczyk
31 sierpnia 2010, 11:58
Celibat nie jest drogą do dyspozycyjności, ale naśladowaniem Jezusa.
T
TNZGR
31 sierpnia 2010, 11:52
A co do ich pensji - to może jakiś mały fundusz założyć na rzecz rodziny księdza. Ja bym nie miała nic przeciwko :) Ty to trochę za mało:)) Byłoby dużo problemów i nieporozumień. Wiem, wiem, zaraz ktoś zacznie o zazdrości. Ale to nie zazdrość, ale zwyczajne poczucie sprawiedliwości. Jeżeli ludzie będą się zrzucać na całą rodzinę księdza, to nie będzie na pewno funkcjonowało dobrze. Już teraz kiedy ksiądz jest sam są często nieporozumienia. A w takiej sytuacji? Zresztą tyle pięknych słów powiedziano o celibacie- więc chyba jest coś dobrego w tkaim poświęceniu, księża sami często mówią, żę świeccy bardziej się martwią tym cleibatem niż oni sami.
T
TNZGR
31 sierpnia 2010, 11:47
[Słusznie Alicja podała przykład swojej rodziny. Lekarze muszą być dyspozycyjni przez 24 godziny, a mają rodziny i godzą to, więc nie jest to argument za celibatem. Nie, jeżeli lekarz ma chore dziecko, to ma zwolnienie lekarskie.  Ma swoje godziny pracy, dyzury itd.
A
Aragorn
31 sierpnia 2010, 08:47
Bardzo ciekawa i wiele mówiąca ilustracja do artykułu. Niektórzy twierdzą, że celibat nie jest przymusem, że jest podejmowany całkowicie dobrowolnie. Ależ to nie jest prawda. 6 lat w seminarium, to 6 lat sekciarskiego prania mózgu i wmawiania wrażliwym chłopcom, że nie ma nic piękniejszego jak celibat. Już po kilku semestrach w seminarium wytwarza się ogromna presja społeczna i rodzinna na alumna i niechby odszedł, ile osób zawiedzie, przestaną go traktować jako kogoś wybranego, specjalnego, a i nie wie taki, co z sobą zrobić, bo porzucenie seminarium zostawia byłego alumna jako człowieka bez zawodu, bez mieszkania, pracy, perspektyw, trzeba życie zaczynać od nowa, od zera... Proszę nie wmawiać nikomu, że celibat przyjmuje się dobrowolnie. Są różne rodzaju przymusu, nie tylko fizyczny, proszę nie udawać, że nie ma przymusu psychologicznego i społecznego. Celibat jest naruszeniem naturalnych praw człowieka. Jest też przeciwieństwem pierwszego biblijnego przykazania, by ludzie byli płodni i się rozmnażali. Utrzymywanie go jest głupotą podszytą sadyzmem i masochizmem.
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 07:48
Nie wiem po co dajesz przykład swojej rodziny. Przecież większość ludzi i pracuje, i ma rodzinę, ale księża wciąż narzekają na przepracowanie. Słusznie Alicja podała przykład swojej rodziny. Lekarze muszą być dyspozycyjni przez 24 godziny, a mają rodziny i godzą to, więc nie jest to argument za celibatem.
Jadwiga Krywult
31 sierpnia 2010, 07:46
Kiedy będą mieli rodziny będą potrzebowali o wiele, wiele więcej. Nie sądzę, żeby potrzebowali o wiele więcej. Nie tak rzadko status materialny księży jest znacznie wyższy niż średnia otoczenia, nie bez powodu papież niejeden raz zwracał uwagę, że księża powinni żyć na średnim poziomie swoich parafian. Za te same pieniądze rodzina księdza byłaby więc na tym średnim poziomie.
A
Alicja
31 sierpnia 2010, 00:28
Oj, coś mi się zdaje, że wymineliśmy się z celem tej dysputy, gdyż z tego wynika, że celibat jest podyktowany ekonomicznymi względami, a nie o to tu chodzi. Prawda?... Co do zwyczajnego zawodu - nie sądzę, że każdy mógłby być z zawodu każdym. Zawód dobrze wybrany jest z zamiłowania czyli inaczej mówiąc z powołania. Nie przypuszczam, żeby każdy mógł być księdzem. Podaję przykład swojej rodziny, jak i wielu innych po to, żeby pokazać, że jeżeli Bóg jest pierwszy, to i wszystko inne też będzie na swoim miejscu i rodzina i praca i dla każdego starczy czasu i poświęcenia. I w tym mechanicznie rozumiany celibat nic nie pomoże, niczego nie uświęci. Faktem jest też, że nasi księża wybierają go dobrowolnie i świadomie, więc upatrują w nich sens, tak jak ci wszyscy, którzy zakładają rodziny i trwają przy swoich wyborach. Piszesz jednak o przepracowaniu księży. Może warto się zastanowić skąd to "przepracowanie". Jakby nie spojrzeć jesteśmy tylko i wyłącznie ludźmi i potrzeba nam często jednej i tylko tej jednej osoby w naszym życiu, czego nie zaspokoi tłum innych ludzi. W idelanym świecie duchowym powinien to być Chrystus i wiara. Ale jeżeli tego zabraknie jest zwątpienie, to i podstawa celibatu się chwieje. Ja bym jednak pozwoliła duchownym na małe, ziemskie szczęście w małżeństwie, aby mogli wspierać się nawzajem. Małżeństwo przynosi wiele różnych odmiennych problemów, ale jednak w dużej mierze ubogaca jeżeli chodzi o relacje z innymi, naukę kompromisu itp. A co do ich pensji - to może jakiś mały fundusz założyć na rzecz rodziny księdza. Ja bym nie miała nic przeciwko :)
E
es
30 sierpnia 2010, 23:48
Czy branie pieniędzy za pomoc innym jest niemoralne? Nie, nie jest. Przecież w tej chwili księża- można powiedzieć- biorą te pieniądze, ale w formie ofiar. Kiedy będą mieli rodziny będą potrzebowali o wiele, wiele więcej. No i o ile dla duszpasterza parafianie składają ofiarę, to na rodzinkę już będzie trudniej. Trzeba by wprowadzić pensje. Kto miałby je płacić? To stałby się zwyczajny zawód, zaraz pojawiłoby się sporo chętnych, może nawet z jakimś tam powołaniem, ale jednak kusiłaby pewna posada i zapewnione utrzymanie. Nie wiem po co dajesz przykład swojej rodziny. Przecież większość ludzi i pracuje, i ma rodzinę, ale księża wciąż narzekają na przepracowanie. Poza tym każda praca jednak ustępuje rodzinie, a w przypadku kapłaństwa to jednak byłby trochę taki konflikt priorytetów.
A
Alicja
30 sierpnia 2010, 23:32
Drogi Es - widzę, że niedokładnie przeczytałeś moją wypowiedź odnośnie celibatu i czystości. Zastanawianie się nad tym, czy rodzina będzie przeszkadzała w godnym wypełnianiu obowiązków duchownego i znajdowania czasu dla wypełniania powołania jest z zasady błędne. To tak jakby mówić, że lekarz nie może założyć rodziny, bo będzie źle leczył. Pochodzę z rodziny "doktorskiej" i proszę mi wierzyć, że i dom był zadbany, mimo że otwarty i dyżury się zdarzały w środku nocy, bo mieszkaliśmy w przychodni na wsi, i dzieci zaopiekowane, a my nauczyłyśmy się dzielenia obowiązkami i odpowiedzialności. Jest wiele chrześcijańskich rodzin, które swoją postawą, jak również świeckim nauczaniem jest wzorem życia w czystości. Albo poświęcenie życia przez żołnierzy w misjach - oni również mają rodziny. To też jest służba, choć innego rodzaju. Czy branie pieniędzy za pomoc udzielaną innym jest niemoralne? Wtedy cała praca psychologów, terapeutów i innych pomagaczy byłaby czymś nieetycznym. Każdy zawód jest swoistym powołaniem i wykonywany z poświęceniem jest dobrodziejstwem na chwałę Pana. To o czym mówisz to trochę postawa Judyma, którego poświęcenia miłości nigdy do końca nie rozumiałam :) Celibat jest sprawą historyczną, a nie teologiczną, ustanowioną przez Boga. Tak że uważam, że małżeństwa księży katolickich łacińskiego rytu powinna być również brana pod uwagę i tak jak każda decyzja poddana indywidualnemu rozpatrzeniu przez potencjalnego księdza. Ale prowokacyjnie twierdzę, że do tego długa droga naszego dojrzewania jako Kościoła...
E
es
30 sierpnia 2010, 22:08
Alicjo, zupełnie mylisz pojęcia. Już kilkakrotnie tutaj wyjasniano- celibat to bezżeństwo czyli brak żony. A czystość to coś zupełnie innego. Grzech przeciwko czystości mozna popełniać w celibacie, i w małżeństwie. Nie sądzę, że problem jest w przyzwyczajeniu się do tego, że ksiądz, to kawaler. Zazwyczaj zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy celibatu wysuwają jakieśargumenty- mozna się z nimi zgadzać albo i nie, ale raczej nie są to argumety- "bo tak jest, że ksiądz to kawaler". Fakt, iż ksiądz miałby być małżonkiem jest nie skandalem ale zastanawia jak księża poradzą sobie z nowymi obowiązkami skoro już teraz brakuje im często czasu dla wiernych. na pewno więcej obowiązków, to i lepsza organizacja pracy, ale tutaj doszłoby bardzo dużo obowiązków i przecież trzeba też z czegoś utrzymać rodzinę.
A
Alicja
30 sierpnia 2010, 21:42
Odnoszę wrażenie, że większość Polaków nie potrafi widzieć sprawy ponad stereotypem bezżeństwa księży i dla nich czystość=celibat. My się przyzwyczailiśmy, że ksiądz to kawaler i myślenie, że mógłby być małżonkiem jest dla nas skandalem. Historycznie celibat służył temu, aby przeciwdziałać kupczeniem stanowisk w kościele. Tak jak wszystko zmienia się wokół nas, tak i Kościół idzie do przodu i dostrzega nowe wyzwania. Może więc zniesienie celibatu jest nową drogą dla duchowieństwa...
E
essi
26 sierpnia 2010, 15:19
Ojcze Wojicechu, sam fakt posiadania lub nieposiadania rodziny nie wpływa na większe zrozumienie innych rodzin. Kiedy dyskusja o planowaniu rodziny, to wypowiedzi niektórych małżonków katolickich są bardzo radykalne i czasem wręcz agresywne- często może oceniają innych z punktu widzenia własnych doświadczeń a ksiądz takowych nie ma wiec posługuje się empatią. Dobre chęci, życzliwość i empatia wystarczą do zrozumienia kogoś innego- podobne doświadczenie w sensie sytuacji rodiznnej nie jest potrzebne. Zresztą zonaci księża nie mają problemów podobnych do innych rodzin- jak isę domyslam mają zapewnioną pracę, dochód i dach nad głową- chyba nie wynajmują mieszkania oddając z anie prawie całą pensję ani nie muszą brać kredytu na 30 lat i martwić się co będzie kiedy pojawi się kolejne dziecko.
26 sierpnia 2010, 09:39
Do "lelek". Niestety nie zajmę się analizą wpływu malżeństwa księży na życie Kościoła. To musiałaby być profesjonalna praca naukowa. A co do liczby żonatych księży w kościele greckokatolickim, to ponad 90% księży posiada rodziny. Mają z pewnością inne problemy niż księża łacińscy ale nie większe z powodu rodziny. Cieszą się autorytetem w parafii i lepiej rozumieją rodziny i ich trudności. Jeśli chodzi o kościół łaciński w Polsce, to jest obecnie tylko kilku księzy diakonów żonatych. Pozdrawiam Gwoli ścisłości diakoni to nie księża - nie mają udzialu w kapłaństwie urzędowym. (Tylko biskupi i prezbiterzy mają). "pojęcie sacerdos - kapłan - oznacza obecnie biskupów i prezbiterów, a nie diakonów" (KKK 1554) ps. Dobrze, że ten artykuł się ukazał na portalu, tytuł też mi się pdooba :).
Wojciech Żmudziński SJ
26 sierpnia 2010, 09:07
Do "lelek". Niestety nie zajmę się analizą wpływu malżeństwa księży na życie Kościoła. To musiałaby być profesjonalna praca naukowa. A co do liczby żonatych księży w kościele greckokatolickim, to ponad 90% księży posiada rodziny. Mają z pewnością inne problemy niż księża łacińscy ale nie większe z powodu rodziny. Cieszą się autorytetem w parafii i lepiej rozumieją rodziny i ich trudności. Jeśli chodzi o kościół łaciński w Polsce, to jest obecnie tylko kilku księzy diakonów żonatych. Pozdrawiam
CX
czesław x
3 sierpnia 2010, 20:34
Dzieńdobry! Artykuł ciekawy, konkretny. Pokazujący nie wszystkim znane strony katolicyzmu, jak i to że ksiądz może mieć żone i dzieci i świat nie staje na głowie. Osobiście popieram i promuje zniesienie celibatu obowiązkowego i uczynienie go dobrowolnym, myślę, że nie jeden problem kościoła by to rozwiązało... Pozdrawiam PS Szczególnie pozdrawiam tajemniczego wyznawcę masońskich teorii spiskowych, tak dalej chłopie ( koleżanko ).
2 sierpnia 2010, 07:52
A co do artykułu, to byłby bardziej wartościowy, gdyby autor włoży w napisanie trochę więcej wysiłku, zebrał informacje na temat tego jak małżeństwo księży wpływa na katolickie kościoły w innych obrządkach, ilu takich księży jest, ilu żonatych diakonów wyświęcono już w naszym kościele i jakie przyniosło to skutki, itp. Ale rozumiem, że teraz okres kanikuły, co pracy raczej nie sprzyja :-)
1 sierpnia 2010, 23:27
Skoro życie w czystości jest lepsze (bo nie odciąga od Boga tak jak życie małżeńskie) to jak się ma do wypełniania nakazu rozmnażania? Widzę to choćby w tej wypowiedzi, w innych też. A w czym mam problem? W sensie celibatu, oczywiście, bo o tym również  jest ten wątek :-). To że grekokatoliccy księza bywają żonaci jest faktem, i trzeba to po prostu wiedzieć, nie bardzo jest o czym rozmawiać.
A
ann
1 sierpnia 2010, 18:22
Podstawowym błędem, często popełnianym w tej dyskusji jest mylenie dwóch pojęć : czystości i celibatu. W żadnej wypowiedzi tego nie widzę, te zjawiska nie mają prawie związku ze sobą. celibat to bezżeństwo a czystość to chyba każdy wie- w czym masz problem?
1 sierpnia 2010, 16:40
Podstawowym błędem, często popełnianym w tej dyskusji jest mylenie dwóch pojęć : czystości i celibatu. Celibat nie gwarantuje życia w czystości, można sypiać samotnie, a wgłębi serca być człowiekiem mocno uzależnionym od seksualnego pożądania. I na odwrót: można w małżenstwie cieszyć się w sposób czysty życiem seksualnym. Celibat nie jest nakazem wynikającym z zasad wiary,choć w tej chwili obowiązuje katolickich księży łacińskiego obrządku. Myślę że najwyższy czas pokusić się o syntezę kilku zjawisk, jakie w tej chwili obserwujemy w kościele łacińskim. 1. Problem celibatu, coraz powszechniejsze negowanie jego wartości. 2.Problem powszechnego niezrozumienia nauczania kościoła w dziedzinie seksu i naturalnego planowania rodziny. także przez ksieży. 3. Problem braku kompetencji naszych spowiedników w dziedzinie prowadzenia penitencjariuszy przez trudności w czystym przeżywaniu życia seksualnego w małżeństwie. 4. Problem rozwodów i coraz powszechniejszego negowania wartości małżeństwa. Może warto byłoby nareszcie dostrzec, że te zjawiska nie są od siebie oderwane. Że być może przyszedł czas aby ksieża zaczęli świadczyć o wartości małżeństwa także przez swoje osobiste zycie.
CI
czuwać i walczyć
1 sierpnia 2010, 14:45
Z Panem Bogiem nie rozmawia się tak jak to robi facet z facetem przy piwku, zmagający się katoliku pomiędzy wolnością a niewolą, /walczący rozumem nad popędem / Pan Bóg chyba najlepiej wie co jest dobre a co szkodliwe dla człowieka, bo Pan Bóg zna prawdziwe możliwości i niebezpieczeństwa gubiące człowieka i przyszłość człowieka zna także.
NR
nakaz rozmnaż. czy wolna wola
1 sierpnia 2010, 14:39
 "Dojrzały kapłan ma też świadomość, że istnieje bezpośredni związek między jego postawą w sferze seksualnej, a jego sytuacją emocjonalną. Im bardziej ktoś jest niespokojny i sfrustrowany w sferze uczuć i przeżyć, tym bardziej atrakcyjna wydaje mu się sfera seksualna i tym bardziej prawdopodobne są postawy błędne w tej dziedzinie. Natomiast kapłanowi, który przeżywa swoje życie z radością i który zachowuje pogodę ducha, znacznie łatwiej jest o odpowiedzialną postawę w sferze seksualnej. Seksualność wiąże się ściśle ze sferą moralną. Zniekształcona wrażliwość w tej dziedzinie czy wypaczone sumienie w odniesieniu do zachowań seksualnych grozi popadnięciem w poważne trudności w tej sferze. Ponadto seksualność jest bezpośrednio powiązana z duchowością, czyli ze zdolnością człowieka do zrozumienia siebie i odkrycia sensu własnego istnienia. Ten, kto nie rozumie samego siebie i własnego powołania, ten wypacza również sens własnej seksualności. Istnieje ścisły związek między sferą seksualną a hierarchią wartości, którą kieruje się dana osoba. Właśnie dlatego człowiek dojrzały jest w stanie postawić miłość, czystość, odpowiedzialność i wierność własnemu powołaniu wyżej niż przyjemność, karierę, a nawet życie. Podobnie istnieje ścisły związek między seksualnością a wolnością. Człowiek, który traci swoją wolność w jakimkolwiek wymiarze swego życia, traci panowanie także nad sferą seksualną. Seksualność staje się wtedy dla niego jeszcze jednym miejscem bolesnego zniewolenia. Natomiast ten, kto w innych dziedzinach życia okazuje się panem samego siebie, potrafi zachować czystość i odpowiedzialność w sferze seksualnej".
29 lipca 2010, 18:57
W perspektywie celibatu jest jeszcze aspekt nakazu "bądźcie płodni i rozmnażajcie się". Skoro życie w czystości jest lepsze (bo nie odciąga od Boga tak jak życie małżeńskie) to jak się ma do wypełniania nakazu rozmnażania? W katolickiej etyce seksualnej nakaz prokreacji jest chyba głównym elementem całej teorii - a tu nagle wystarczy być duchownym, żeby ten nakaz przestał obowiązywać. Nie zmienia to oczywiście faktu, że trudno podważyć celibat jako administracyjny czy kulturowy element funkcjonowania duchowieństwa.
Wojciech Żmudziński SJ
29 lipca 2010, 16:49
W komentarzu poniżej czytamy "jak pogodzić te dwa tak bardzo absorbujące i pracochłonne a tak bardzo odpowiedzialne przed Bogiem życia". Warto zapytać o to księży, którym udaje się godzić życie rodzinne ze służbą ołtarza".
Ś
śluby
29 lipca 2010, 16:45
śluby zakonne jak:  posłuszeństwo, czystość i ubóstwo dają najpiękniejszą wolność bo wolność ducha, zaszczytne miejsce przy ołtarzu. W małżeństwie ciężko: nie wiadomo jak się będzie układało, czy zdrowie będzie, czy plotek nie będzie bo zbyt dużo osobistych problemów, emocji, odpowiedzialności, niewiele czasu dla ducha, mało czasu na modlitwę, dla parafian, nigdy nie wiadomo jaka żona się trafi, czy łatwo bedzie prowadzic kalendarzyk regulacji poczęć, i nie grzeszyć, życie małżeńskie to nie bajka, kapłańskie też ciężkie niekiedy i samotne i jak pogodzić te dwa tak bardzo absorbujące i pracochłonne a tak bardzo odpowiedzialne przed Bogiem życia.
Jurek
29 lipca 2010, 15:57
O patologiach jak słusznie zauważył ojciec nie mówię. Ale zadam ojcu pytanie. Będąc żonaty i dzieciaty kogo bardzię będę kochał? swoją żonę i dzieci czy przyjaciółkę i jej dzieci. Dla kogo będę miał więcej czasu?
Wojciech Żmudziński SJ
29 lipca 2010, 09:52
Przepraszam za błąd. Miało być "Panie JurkuS, czy według Pana żonaty chrześcijanin mniej kocha Boga niż niezamężny?".
Wojciech Żmudziński SJ
29 lipca 2010, 09:37
Panie JurkuS, czy według Pana żonaty chrześcijanin mniej kocha Boga niż zamężny? Czyż to nie stereotyp? Oblubienicą Chrystusa nie jest bezżenny ksiądz czy siostra zakonna. Oblubienicą Chrystusa jest Kościół. Trochę niefortunne wydaje mi się zestawienie relacji osoby bezżennej do Boga z relacją miedzy małżonkami. A już całkiem patologiczne jest stwierdzenie, które nieraz słyszałem wśród katolików, że ksiądz nie ma żony, bo on jest oblubieńcem Maryi.
Jurek
29 lipca 2010, 09:15
bracie_robot ostro spierałem się z Tobą, krytykowałem, wytykałem różne rzeczy, ale teraz szacun za odważne i jasne świadectwo. Mogę ci tylko powiedzieć (chociaż mogą to być tylko słowa), że można kochać Boga tak bardzo po ludzku, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym sobą i nie umniejszy to w żadnym stopniu miłości do drugiego człowieka, a wręcz odwrotnie. Ja tego doświadczyłem, a jeżeli moja miłość do ludzi jest jeszcze taka ułomna to tylko dlatego, że ciągle jeszcze uczę się kochać Boga. W moim przekonaniu celibat jest (powinien być) wybraniem jako Oblubieńca Boga, tak jak w małżeństwie. Wiem, że wielu księży tak to przeżywa, a na pewno wszyscy, którzy prawdziwie odczytali swoje powołanie.
28 lipca 2010, 22:30
"Mam też nadzieję, że nie kochasz swoich dzieci i swojego małżonka bardziej niż Boga... Bo inaczej wycierasz sobie buzię deklaracjami a robisz coś innego"(brat-robot). I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37) A może "brat-robot" słyszał papieskie powiedzenie:"JEŚLI BÓG NA PIERWSZYM MIEJSCU ,WSZYSTKO NA WŁAŚCIWYM MIEJSCU"?Jesli nie to proszę sobie wyobrazić ,że duchowni na pweno je znają i z priorytetami w swoim życiu sobie poradzą( z , czy bez celibatu)... O tej hierarchii pisał już chyba św. Tomasz. Ale mój komentarz dotyczył ewangelicznego radykalizmu, który bardzo ładnie wygląda w oświadczeniach i wypowiedziach, a faktycznie jest nie do przyjęcia (ze słowami Chrystusa typu sprzedaj wszystko co masz, zaprzyj się samego siebie, nie przyszedłem dać ziemii pokoju itp.) To samo jest z miłością. Ja Boga nie kocham, raczej się go boję. Trudno kochać kogoś idealnego i wszechmocnego, wobec którego nieposłuszeństwo jest karane wieczną śmiercią. Niezła ta miłość, naprawdę. Wolę kochać żonę i dziecko, dla Boga znajdzie się troche mniej intensywne uczucie, skierowane raczej w stronę strachu i szacunku niż miłości.
RJ
robić jedno a dobrze
28 lipca 2010, 14:37
jeżeli zostałby zniesiony celibat, trudniejszym byłoby rozeznanie powołania od zawodu zwlaszcza w dobie kryzysu pracy, bezrobocia, podobnie stało sie w wielu przypadkach np. z policją w dobie bezrobocia - nie wszyscy z powołania czy zamiłowania tam pracują... itp. wykorzystano też w niektórych sprawach odnowe posoborową - i zaczyna się dziać jakies spowszednienie w Kosciele, coraz wiecej wygodnictwa, coraz mniej na kolanach, coraz mniej sacrum... nagle ktoś chciałby wypełnić równocześnie dwa powołania - co teraz modne dwa w jednym jak szampon z odżywką... "Prawdziwa odnowa posoborowa to nie "przestawianie mebli w Kosciele" ale niejako obudzenie w sobie i w całym swoim życiu Chrystusa; nawiazanie kontaktu osobistego i społecznego z Tym, który żyje w Kościele, nie podlegając nigdy żadnym kryzysom". "Nie ma życia pięknego bez ducha ofiary. Kazdy z nas musi być ofiarą, która sam składa. Na kolanach musimy krzepić ducha! Ciało niewiele moze, duch ozywia. Ciało umiera, materia niszczeje - duch niesmiertelny zostaje"." Stefan Kardynał Wyszyński
Jurek
28 lipca 2010, 12:05
Ojcze Wojciecu, niech ojciec przyjrzy się kto i w jakim kontekście popiera ojca artykuł. Nie oszukujmy się. Trwa cały czas atak na Kościół. Jednym z oręży, których używa się przeciwko Kościołowi jest właśnie zasadność celibatu w KK. Nie twierdzę, że artykuł ojca jest zły, ale tytuł zdecydowanie tendencyjny. Można powiedzieć, że a priori ustawia dyskusję.
M
marek
28 lipca 2010, 11:51
ja przepraszam ze sie wtracam, ale dlaczego na "koscielnych" portalach zawsze tylu "bzikow"? nie mogliby stworzyc sobie wlasnego "odlotowca", a Kosciol zostawic w spokoju?
Jadwiga Krywult
28 lipca 2010, 10:31
Tytuł artykułu nie odpowiada jego treści, szkoda Oczywiście, że tytuł odpowiada treści. Nie wszyscy księża przyrzekają celibat, księża greckokatoliccy są jak najbardziej księżmi, a celibatu nie przyrzekają.
W
Wi
28 lipca 2010, 09:37
Tytuł artykułu nie odpowiada jego treści, szkoda
ST
sprzedam tyle ile mogę
28 lipca 2010, 00:16
...nie lękajmy sie o Kościół, ze gdy bardzo wejdzie w życie ludzkie, to się trochę przybrudzi. To jest Kościół grzeszników i swiętych, Kosciół pszenicy i kąkolu, Kościół wprawdzie Bozy,-  ale ludzki...  a świat to wielka uczta, zastawiona przez Dobrego Boga ze wszystkich darów. Wejście w swiat wymaga umiejętności dobrego korzystania z nich... /Stefan Kardynał Wyszyński/ być czcicielem sw.Franciszka i o.Pio to nie jest proste dosłownie ich naśladować i tego Pan Bóg od nas nie wymaga w takiej  pełni - ale w cząstce mozemy z wolnej woli i święci mogą nam imponować dawać przykład ale Oni nie zniewalają, są swiatełkiem na drodze naszego życia...drogowskazem...kto chce niech słucha i naśladuje...kto nie chce to nie musi...
27 lipca 2010, 23:12
katolik nie może Panu Bogu swieczkę a diabłu ogarek... Bogu mówi sie tak,tak,tak To sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim. Mam też nadzieję, że nie kochasz swoich dzieci i swojego małżonka bardziej niż Boga... Bo inaczej wycierasz sobie buzię deklaracjami a robisz coś innego. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37)
PP
po prostu marzycielka bo jak ina
27 lipca 2010, 22:44
sensacja artykułu ? a czym jest liberalizm dla katolika ?
PP
po prostu marzycielka bo jak ina
27 lipca 2010, 22:43
nigdy nikim nie mam zamiaru bawić się, bardzo poważnie myśle o współczesnym świecie pokręconym co nieco... i poważnie myślę o Kościele... moim świętym jest sw. Franciszek z Asyżu i św.Antoni, św.Klara, św.Kinga  obecnym sw.Ojciec Pio
PP
po prostu marzycielka bo jak ina
27 lipca 2010, 22:39
katolik nie może Panu Bogu swieczkę a diabłu ogarek... Bogu mówi sie tak,tak,tak
PP
po prostu marzycielka bo jak ina
27 lipca 2010, 22:37
jestem marzycielką o odważnych i pokornych acz ostrożnych czuwających  katolikach nie podszywając sie pod niczyje nicki...przypadek
M
marzycielka
27 lipca 2010, 22:32
Czy podszywając się pod mój nick, masz jakiś określony cel? Najwyraźniej ktoś tu chce namieszać wklejając te teksty i używając mojego nicka. Dobrej zabawy i współczuję bawiącym się w ten sposób.  
M
Magegnac
27 lipca 2010, 22:31
 Rzeczywiście, powszechnie panuje nierozumienie Kościołów katolickich obrządków wschodnich, niemniej przytłaczająca większość duchowieństwa katolickiego jest obrządku łacińskiego. Poza wszsytkim nieco razi atmosfera sensacji artykułu.
M
marzycielka
27 lipca 2010, 22:12
nie z sekty, przeciw sekcie
M
mela
27 lipca 2010, 19:57
Co to za teksty ktoś wkleja? Z jakiejś sekty czy co?
DL
dążenia liberałów
27 lipca 2010, 19:50
Aby osiągnąć swój cel masoneria wykształciła pokolenie godne tego wydarzenia poprzez intelektualne i moralne zepsucie młodzieży, począwszy od jak najmłodszego wieku, aby następnie móc jej wpoić niepostrzeżenie masońską mentalność. Szczególnie w seminariach rozwinęła swoją działalność infiltracji i psucia poglądów, świadoma iż pewnego dnia, młodzi seminarzyści zostaną księżmi, biskupami, kardynałami, będą kierować i zarządzać Kościołem... DUCHOWIEŃSTWO I WIERNI BĘDĄ MASZEROWAĆ POD MASOŃSKIM SZTANDAREM PRZEKONANI JESZCZE, IŻ KROCZĄ POD PAPIESKĄ FLAGĄ. Fakty, które za chwilę przytoczę – są jednoznacznym dowodem na to, iż plan ten znakomicie się powiódł, przynajmniej tymczasowo, lecz nie do końca, gdyż Nasz Pan w rzeczy samej obiecał nam, iż bramy piekielne nie przemogą [Kościoła], i tak też będzie. My chrześcijanie, podobnie jak nasz Pan Jezus Chrystus, nawykliśmy zwyciężać środkami klęski. Dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy Jezus został ukrzyżowany i opuszczony przez wszystkich, przez swoją śmierć nas zbawił; dokładnie tak samo będzie z Kościołem, Jego Ciałem Mistycznym: wtedy, gdy będzie wydawał się martwy, ukaże się w całym swym blasku: “Regnavit a ligno Deus!”. Fakty te nie powinny nas zniechęcać, przeciwnie, powinny nas mobilizować do podejmowania stosownych środków (których, z Bożą pomocą, nigdy nie brakuje) w działaniu dla dobra Kościoła, ubiczowanego i cierniem ukoronowanego, podobnie jak słodki i dobry Jezus. Pewna piękna modlitwa Tomasza More’a mówi: “O Panie, spraw bym nie gorszył się złem i grzechem, ale daj mi siłę, bym się mu przeciwstawiał, bym mu zapobiegał”.
PL
pomysły liberałów
27 lipca 2010, 19:43
Święty Pius X potępił katolików-liberałów, demokratów chrześcijańskich, modernistów uznając ich za “najbardziej niebezpieczną klikę… usiłującą przywieść Kościół do ich sposobu myślenia. Poprzez przebiegłość i zakłamanie tego perfidnego liberalnego katolicyzmu który, z trudem utrzymując się na granicy potępionego błędu, usiłuje zachowywać pozory systemu przestrzegającego najczystszej doktryny… Ksiądz ma za zadanie wykryć ich przewrotne knowania. Liberalni katolicy są wilkami odzianymi w owcze skóry. Będą was nazywali papistami, klerykałami, nieprzejednanymi wstecznikami; miejcie to sobie za honor!”  ks.Curzio Nitoglia
DN
duch nad materią ciała
27 lipca 2010, 19:38
 są trzy postawy polskiego katolika: A) POLITYKA STRUSIA, która polega na przymykaniu oczu na rzeczywistość i łudzeniu się, że wszystko jest w porządku… [Postawa typowa dla polskiego katolicznika, tępego i głuchego na argumenty - admin] B) ZNIECHĘCENIE tych którzy wobec POZORNEGO zwycięstwa wroga w ważnej bitwie, sądzą, że cała wojna jest przegrana zapominając o tym, że Kościół jest boski i że Pan nasz obiecał nam, iż”bramy piekielne go nie przemogą”. C) POSTAWA REALISTYCZNA I NADPRZYRODZONA. Kierujący się nią biorą pod uwagę nie tylko smutną rzeczywistość, której zignorować nie sposób, lecz również kierują się Wiarą i Nadzieją chrześcijańską, które dają ABSOLUTNĄ PEWNOŚĆ, że Najświętsza Panna, jak zwykle, zetrze głowę piekielnego węża: “IPSA CONTERET!”. Prośmy Najświętszą Pannę Maryję, a w szczególności Matkę Dobrej Rady, by dała nam światło i siłę, by dostrzegać pułapki “liberalizmu” i umieć je zwalczać z wszystkich naszych sił! Wydaje mi się, że dobrze byłoby zakończyć tą piękną modlitwą świętego Jana Bosco: “Najsłodszy Jezu, nasz Boski Mistrzu! Ty, który zawsze potrafiłeś rozwiać NIECNE ZAKUSY, którymi FARYZEUSZE często Tobie zastawiali sidła, racz rozproszyć zgubne dla nas postanowienia bezbożników”. Ks. Curzio Nitoglia
M
marzycielka
27 lipca 2010, 18:47
do el: chodzi mi głównie o takie przykładowe skrajne myślenie niektórych: 1) czystość jest możliwa tylko w celibacie; oraz 2) współżycie małżonków to grzech i dlatego celibat jest jedyną drogą do świętości. Takie myślenie dominowało niestety bardzo przed Soborem Wat. II. Dzięki temu soborowi dziś podkreśla się, że nie ma wyższości Sakramentu Kapłaństwa nad Sakramentem Małżeńtwa. Wszystkie drogi mogą prowadzić człowieka do świętości: i w kapłaństwie i w małżeństwie i w samotości - o żadnej z tych dróg nie można powiedzieć, że jest lepsza, nie ma tu żadnej hierarchii, bo na każdej z nich można i należy żyć według Dekalogu.
E
el
27 lipca 2010, 18:23
katolików greckich i ormiańskich- miało być oczywiście
E
el
27 lipca 2010, 18:22
No i mnie osobiście nie przyszłoby do głowy uważać na niesłusznych graków i ormian- nie wiem jakie są róznice w obrządku, nie znaj ani jednej osoby. Mogę oceniać najwyże rzymskich katolików, bo często nie przestrzegają zasad swojej religii.
E
el
27 lipca 2010, 18:18
Marzycielko, ale wśród katollików są i zwolennicy, i przeciwnicy celibatu. Ani jedni, ani drudzy nie wysuwają takiego argumentu jakoby celibat był istotą kapłaństwa. Raczej obie strony wysuwają argumenty bardziej przyziemne. Celibat to bezżeństwo a czystość to zupełnie coś innego, można żyć w małżeństwie i grzeszyć nieczystością więc Marzycielko nie do końca rozumiem co chciałaś wyrazić swoją wypowiedzią. Jedyny problem jaki uważam za słusznie poruszony to fakt, iż katolicy zazwyczaj pod nazwą Kościół Katolicki rozumieją wyłącznie rzymsko-katolicki, ale jak to ma się do celibatu? U nas jest, a u innych nie ma; ale co dalej? Mamy zmienić nasze podejście do tego problemu z takiego powodu? Ja widuję w Anglii też żonatych księży, którzy przeszli z kościoła anglikańskiego, Ale poglądu na temat celibatu ani żonatych diakonów nie zmieniam.
M
marzycielka
27 lipca 2010, 17:47
Mądry tytuł, tekst i komentarze Księdza, tak mało się o tym mówi. Może powinno się o tym mówić również na kazaniach, by uświadamiać o tym, że celiat nie jest istotą Sakramentu Kapłaństwa. By niektórych wyprowdzić z błędu, by nie myśleli, że to jest jedyna słuszna droga, a może jeszcze jedyna najlepsza? Już nie mówię o błędnym rozumieniu pojęć "celibat" i "czystość", dla niektórych to to samo i w zasadzie z tak myślącymi osobami nie da się dogadać na ten temat. Wiem z doświadczenia. Gratuluję tekstów i pozdrawiam serdecznie Autora :)
Wojciech Żmudziński SJ
27 lipca 2010, 16:24
Pogląd na celibat to nie tylko kwestia tego, czy powinien obowiązywać tam gdzie obowiązuje czy nie. Nie o tym jest mój tekst. Zamierzałem pokazać go w szerszej perspektywie, w perspektywie całego Kościoła. Z nadzieją, że osoby dla których polski katolik to łaciński katolik a "my" oznacza "jedyni słuszni", przejrzą na oczy. Polski ksiądz to nie tylko łaciński katolik, to także katolik grecki, ormiański... a mimo to tak samo wierny Kościołowi czy to w celibacie czy w małżeństwie. W Kościele katolickim celibat nie jest istotą Kapłaństwa i nawet w obrządku łacińskim sakrament Święceń (na poziomie diakonatu) udzielany jest żonatym mężczyznom. Takich żonatych księży diakonów jest w Polsce niewielu. Były przed "tą nowością" duże opory właśnie ze względu na istniejące stereotypy. A najbardziej zatwardziali dalej zwracają się do nich na "pan" i nie mogą przeboleć tego, że przysługuje im strój osoby duchownej. Pozdrawiam
E
el
27 lipca 2010, 11:45
Pomijam tutaj aspekt religii, wiary itp. Ale jest jeszcze inny aspekt - społeczny. KTO utrzymuje rodzine kapłana? Kto utrzymuje jego dzieci? Dzieci wcale nie musza isc drogą ojca, nawet czasem wprost przeciwnie i wtedy dlaczego je maja utrzymywac wierni? Jaki status społeczny winne miec? Obojętnie jaką drogą idą dzieci i zona- ksiądz powinien je sam utrzymać. Teraz księża nie mają czasu na spowiedź, podobno zagonieni i zapracownai. Więc jak podołać dodatkowym obowiązkom? I nie wiem o co generalnie chodzi w artylule. W kościele rzymsko-katolickim jest celibat a w innych nie ma to wiemy. Może chodzi o to, że ludzie czasem nie kojarzą, tego grekokatolickiego i utożsamiają go z prawosławnym. Ale jak to ma się do celibatu? Że jest obrządek katolickim, w którym nie ma celibatu? To niby ma zmienić pogląd na celibat? Problem w tym, że celibat ma swój cel i sens- i teologiczny, no i jednak organizacyjny. Nie chodzi o to, że jeżeli inni katilicy nie mają celibatu, to my też nie.
B
beatris
27 lipca 2010, 11:19
Że też Ojciec zawsze wynajdzie taki temat i tak prowokujący tytuł... Jeśli katecheci uczą o celibacie księży to zazwyczaj mają na myśli nasz obrządek - łaciński. A uczniowie sami dopytują o żonatych księży w innym obrządku (nawet ci z nauczania początkowego). To tak w ramach dopowiedzenia Ojcze.
S
stereo-typ
27 lipca 2010, 09:54
do Jadwigi: trochę dziwi mnie Twoja troska o "aspekt społeczny" dla dzieci w rodzinie księdza. Nikt nie pyta się nauczycielki, czy pracownika jak i na co wydaje swoje pieniądze w kontekście rodziny. Utrzymanie jedną więcej rodzin w parafii nie stanowi problemu, pomijając fakt ewentualnego stałej płacy dla kapłana żonatego czy nie przez radę parafialną. Oczywiście możemy wyczytać że kapłan powinien "panować nad swym domem" także w kontekście wychowania i przykładu. Dlatego jeżeli, jak piszesz, dzieci idą swoją drogą (w rozumieniu "przeciwną") to wybacz, ale myślę, że dość upraszczjąc i pomijając wypadki -  jest to problem wychowania i ewentualnego braku autentyzmu przykładu życia w konkeście wiary a nie społeczny. Celibat to nie problem społeczny i nie można go do takich wymiarów sprowadzać, co pokazują różne wspólnoty chrześcijańskie, także w obrębie Kośiele katolickim nie pomijając duchownych żydowskich czy muzułmańskich, gdzie tego problemu nie ma. Istnieje oczywiście aspekt duchowy, daru, jego odpowiedniego przyjęcia i realizowania jako znaku.
M
mela
27 lipca 2010, 08:20
Ksiądz nie utrzymuje się ze składek wiernych (tacy) lecz z intencji mszalnych i bardzo często otrzymuje pensję za nauczanie religii w szkole. Daje to razem niemałą sumę. Może gdyby miał rodzinę na utrzymaniu, nie jeździłby luksusowymi samochodami.
Jadwiga
27 lipca 2010, 07:55
Pomijam tutaj aspekt religii, wiary itp. Ale jest jeszcze inny aspekt - społeczny. KTO utrzymuje rodzine kapłana? Kto utrzymuje jego dzieci? Dzieci wcale nie musza isc drogą ojca, nawet czasem wprost przeciwnie i wtedy dlaczego je maja utrzymywac wierni? Jaki status społeczny winne miec?
Wojciech Żmudziński SJ
27 lipca 2010, 00:03
Do Inkikatoliczki: jeśli to "żona" a nie żona, to nie dziwię się zgorszeniu i temu, że parafia umiera. Być może proboszcz jest celibatariuszem, księdzem w parafii łacińskiej (a takie parafie należą w Polsce do zdecydowanej większości) i dlatego nie może mieć żony.
I
Inkakatoliczka
26 lipca 2010, 23:56
może jestem "niedouczona" ale przerabiam w parafi proboszcza z "żoną" i synem - Nie życzę nikomu - parafia umiera w oczach, mimo wielkiej pracy świeckich myślących tylko o Bogu i nieoceniających ! Zgorszenie - moim zdaniem słuszne - sieje większe spustoszenie! A mnie sie wydawało że pisze "zostaw wszystko i pódź za Mną" ale ja jestem niedouczona...
P
paweł
26 lipca 2010, 23:48
dodałbym jeszcze księży, którzy z anglikanizmu przechodzą wraz z rodziną na katolicyzm i przyjmują święcenia kapłańskie
Wojciech Żmudziński SJ
26 lipca 2010, 23:14
Autora postów "uwaga na zwodziciela" i "osłabia ducha" zachęcam do zapoznania się z tradycją Kościoła katolickiego, z różnymi obrządkami istniejącymi w Jego łonie. Jak widać ten mój tekst był potrzebny, by wstrząsnąć ludźmi o tego typu poglądach. Kościół katolicki jest jeden i w swojej różnorodności może czasem zaskakiwać ale nie upoważnia nikogo do twierdzenia, że wierni Kościołowi kapłani, przez sam fakt, że posiadają rodziny, osłabiają Kościół.
D
diuk31
26 lipca 2010, 22:56
Jaki to problem?  Na świecie setki tysięcy, jeśli nie miliony ludzi głoduje, to jest problem. Tam są potzrebujący, a celibat lub jego brak, to pseudo problem.
S
stero-typ
26 lipca 2010, 22:30
co do "osłabia ducha" to nie do końca masz rację. Zgadza się, że o 'rozdwojeniu ducha' pisze św.Paweł zalecając bezżeństwo jako niezbywalnie 'wyższa forma życia' w Kościele. Ale i św.Paweł nie zabraniał małżeństwa, także duchownym i tak jest w dzisiejszym katolickim Kościele o czym dobrze stara się pisać autor. Co do 'dużego luzu' - trochę emocjonalne..., czy ogromnych trudnościach w zarabianiu na rodzinę i pracy duszpasterskiej to mam wrażenie, że rodzina duchownego, także w innych obrządkach, jest szczególnie wspierana przez parafię. Choć rozumiem uwagę co do odpowiedzialności za jedno i drugie.
UN
uwaga na zwodziciela
26 lipca 2010, 22:25
pastorzy, protestanci ida w innym kierunku niż katolicy... bez przesady... to bardziej kierunek materialny ... bez przesady z tym ekumenizmem trzymajmy się swoich zasad... bo sie rozmienimy na drobne...już coraz mniej autrorytetów, więcej twórców "odmiennych" teologii a zło sięga coraz bardziej w głąb koscioła - nie ma walczacych ? same wygody, brak umartwienia nie prowadzi do swiętości...zwykłego parafianina też a co dopiero kapłana... a diabeł to małpuje Pana Boga na poczatku... warto o tym pamiętać, niejednego mędrca zwiódł... przybrany w piękne piórka i słoweczka...filozofie...przewroty...reformy... a potem kto naprawi Kościół ? mówią ciemnogród, średniowiecze ??? a św. Franciszek, św.Antoni, św.Klara, św.Kinga a później św.Ojciec Pio - nie wystarczy ???
OD
osłabia ducha - to luz
26 lipca 2010, 22:11
kult ciała /u kapłanów żennych/ to w większości osłabienie ducha... to takze pewne rozdwojenie i nikt z góry nie moze zakładać, że małżeństwo i rodzicielstwo bedzie tak idealne, ze nie popełni przewagi nad kapłaństwem, nie pochłonie kapłana... czy nie będzie postępowało zaniedbywanie obowiązków, człowiek jest tylko człowiekiem, organizm nieprzewidywalny... a wtedy kapłaństwo może być tylko zawodem, sposobem zarabiania na utrzymanie rodziny, tego nie da sie objąć jakimś programem, mogą być poza tym różne zakłócenia...przeróżne i gorzej walczyć gdy się odpowiada i za rodzinę i za parafię... Albo jestem kapłanem albo mężem i ojcem, to ciężko dobrze i uczciwie wywiązać się przed Bogiem i wiernymi  przyjmując dwa Sakramenty... w taki sposób osłabia się kosciół, bardzo liberalne podejście, niestety, duży luz...osłabia ducha... Pan Jezus nie taką drogę pokazał Kapłanom... czy to moda czy reklama wpływa na takie decyzje a moze
M
marcin
26 lipca 2010, 22:08
Bardzo ciekawy artykuł warty szerszej dyskusji. Z kolei poruszył mnie komentarz autora o pseudonimie "kapłan Serca Bożego", który cytuje: "my katolicy o takich modlimy się kapłanów - trwających w czystości..." Moje pytanie do autora brzmi- co to znaczy czystość? Czy żonaci księża katoliccy, czy żonaci pastorzy w końcu małżeństwa sakramentalne są "nieczyści" ? Czystość jest czystością Serca i Umysłu i nie ma nic wspólnego z celibatem. Dodatkowo chciałbym zwrócić uwagę powyższego autora, że do całkowitego poświęcenia się służbie dla Boga i człowieka mamy jeszcze rzeszę wspaniałych zakonników prócz księży, którzy już z racji Zakonu są w celibacie. -pozdrawiam.
Wojciech Żmudziński SJ
26 lipca 2010, 21:48
Niezaprzeczalnie celibat jest darem i tylko takie jego przyjmowanie ma sens w Kapłaństwie. Podobie Małżeństwo jest nie mniejszym darem w życiu żonatych kapłanów. Nie jest ono przeszkodą lecz darem. Zarówno jeden jak i drugi dar jest także obowiązkiem.
S
stereo-typ
26 lipca 2010, 21:33
ciekawy tekst na dyskusję, ale mam wrażenie, że autor tego krótkiego wprowadzenia trochę broniąc się przed stereotypami - sam wpada w duży "stereotyp", że "ciasne myślenie katolików kultury zachodniej czy łacińskiej" nie akceptuje różnych opcji. Mam wrażenie że jest odwrotnie. Dlatego podoba mi sie stwierdzenie o celibacie jako darze dla otrzymującego, choć nie stanowi to dogmatu wiary i nietykalności w dyskusjach.
KS
kapłan Serca Bozego
26 lipca 2010, 20:44
jeśli kapłan uszanuje celibat i wytrwa w nim - to jest to Kapłan według Serca Bożego, Kapłan, który walczy i który może walczyć o człowieka z szatanem i być także egzorcystą - no cóż jest przysłowie "gdzie diabeł nie może pośle babę" my katolicy o takich modlimy się kapłanów - trwających w czystości, którą przyrzekali, wtedy to kapłan nie ma nic do stracenia i moze się szczerze oddać słuzbie Bogu i ludziom...może się uswięcić i należycie pełnić swój "urząd" także. tak jest prawda, nie inna.
Wojciech Żmudziński SJ
26 lipca 2010, 20:09
Panie JurkuS, celem mojego tekstu nie jest polemizowanie z Newsweek'iem ale zwrócenie uwagi, przy okazji poruszanego tematu, jak bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do stereotypu, że katolicyzm wszędzie wygląda tak jak w Polsce. Stąd bulwersujący niektórych tytuł, który w moim zamierzeniu miał uderzyć w istniejący stereotyp. Mam nadzieję, że przekaz tekstu jest jasny. Choć tylko sygnalizuję problem, z którym bardzo często sie spotykam. Być może ten krótki tekst zachęci Polaków udających się np. na Ukrainę do poznania tamtejszego katolicyzmu i uczestniczenia w liturgii miejscowej a niekoniecznie tej odprawianej w kościołach tzw. polskich. Pozdrawiam
Jurek
26 lipca 2010, 19:45
Ojcze Wojciechu, w moim przekonaniu jest to trochę manipulowanie prawdą. O ile w tekście jest to wyjasnione, o tyle tytuł jest niewątpliwa manipulacją. Nie wszyscy pokuszą się o przeczytanie całego artykułu. A potrzebny jest nam jasny, wyrazisty przekaz.
Ł
łacinnik
26 lipca 2010, 17:55
Gdy mówi się o księżach katolickich warto byłoby nie dyskryminować księży katolickich żadnego obrządku. Księża obrządków wschodnich Kościoła katolickiego są w takim samym stopniu katoliccy jak księża obrządku łacińskiego. Ni mniej ni więcej. Tak samo są w jedności ze Stolicą Apostolską.
jazmig jazmig
26 lipca 2010, 17:22
Gdy mowa o księdzu katolickim, to ma się na myśli księdza katlicyzmu rzymskiego, a nie wschodniego czy greckiego. Byłoby dobrze, żeby autor nie manipulował nazewnictwem, bo tak naprawdę sugeruje w ten sposób to, z czym chce walczyć - że księża grekokatoliccy są gorsi od księży katolickich i dlatego wolą siebie nazywać księżmi katolickimi, a nie grekokatolickimi.
Ł
łacinnik
26 lipca 2010, 17:05
To w tego typu dyskusjach trzeba jasno powiedzieć, że chodzi tylko o tych księży, którzy należą do obrządku, w jakim wychował się Autor tekstu. W Polsce łacinnicy nie są jedynymi katolikami. czyżby dyskryminacja w łonie kościoła?
J
Jerzy
26 lipca 2010, 16:56
Nie wszyscy, ale wszyscy(!) rzymsko-katoliccy. I tych chyba mieli na myśli cytowani wyżej autorzy :-)