Niewygodna intencja papieża

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Czy jest możliwe, aby zaproponować, tak jak to papież czyni w stosunku do Azjatów, aby szukali "dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia" uczestnicy wojny polsko-polskiej, ci, którzy popierają reformy PiS-u, i ci, którzy się im sprzeciwiają?

Listopad / Intencja ewangelizacyjna:

Aby chrześcijanie w Azji, dając świadectwo Ewangelii swoimi słowami i czynami, przyczyniali się do dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia, zwłaszcza z wyznawcami innych religii.

DEON.PL POLECA

Rozumiem, że tę intencję mogą przyjąć pogodnie i z ferworem ci chrześcijanie, którzy mają się dobrze, w Azji albo gdzieś indziej na świecie, to znaczy tacy, którzy są szanowani i którym nic nie zagraża z powodu ich przynależności religijnej.

Szokująca może się ona okazać i ponad siły dla tych chrześcijan, którzy są prześladowani, których krew się przelewa w przeprowadzanych przeciwko nim pogromach, którzy są wyganiani z domów, a ich domy i kościoły są palone, gdzie porywa się młode chrześcijanki i zmusza do małżeństw z porywaczami.

Sugerować "dialog, pokój i wzajemne zrozumienie" i do tego "zwłaszcza z wyznawcami innych religii", gdy przedstawiciele tych religii znieważają chrześcijan i manifestują im swoją wrogość... Czy można im proponować taką intencję modlitwy?

Drastyczność tej propozycji można uchwycić wyraźniej, gdy wyobrazimy sobie, że papież kieruje tego rodzaju zachętę na przykład do Polaków w czasie okupacji hitlerowskiej. Jak wtedy zabrzmiałoby w naszych duszach wezwanie do "dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia"?

Ale po co szukać daleko. Otóż mieszkamy sobie w naszych ciepłych domach, chodzimy do szkoły, na uczelnię, do pracy. Nikt nas na ulicach nie zaczepia i z powodu naszej religii nie ściga, nie aresztuje, nie bije, a mimo to jak ciężko nam zastosować zasadę "dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia" do uchodźców i emigrantów przybywających z Azji czy Afryki, szczególnie zaś gdy są muzułmanami.

Można przybliżyć problem, który poruszył papież, jeszcze inaczej. Możemy zapytać, jak tę zasadę praktykuje się dzisiaj, "między nami Polakami"? Mimo że jesteśmy jednolitym etnicznie narodem, że mówimy tym samym językiem, mamy wspólną historię, należymy do tego samego kręgu kultury, jesteśmy nieźle wykształceni, należymy do Unii Europejskiej, jesteśmy w większości chrześcijanami i to głównie identyfikującymi się z tradycją katolicką, a mimo to trudno nam tę intencję, którą papież podał, zastosować do nas samych i naszej narodowej debaty.

Czy jest możliwe, aby zaproponować, tak jak to papież czyni w stosunku do Azjatów, aby szukali "dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia" uczestnicy wojny polsko-polskiej, ci, którzy popierają reformy PiS-u, i ci, którzy się im sprzeciwiają?

Waga sprawy jest tym większa, że intencję tę sugeruje nie tylko papież, ale dyktuje nam ją Ewangelia. Papież, formułując tę intencję, wyraził pragnienie Chrystusa, chcącego nas ustrzec przed tym, aby nienawiść i wrogość nie zdominowały naszego życia.

Ewangelia przecież niedwuznacznie opowiada się za miłością i to w sposób tak radykalny, że aż może to szokować. Mówi przecież nie tylko o tym, że jedynym znakiem szczególnym, który ma cechować Jego uczniów, powinna być ich wzajemna miłość, ale również o tym, że powinni miłować swoich nieprzyjaciół i modlić się za prześladowców. Kiedy pytano Chrystusa o "pierwsze i najważniejsze przykazanie", to powiedział wówczas o miłości Boga, która zawiera w sobie wszystkie inne przykazania, ale uzupełnił je o miłość "bliźniego jak siebie samego".

Nie ma zatem wątpliwości, że intencja papieska na ten miesiąc dotyka serca Ewangelii i należy do samej istoty nauczania Jezusa. Ma ona szczególną wartość właśnie dzisiaj, ponieważ jesteśmy świadkami (uczestnikami) olbrzymiego natężenia wzajemnej wrogości i to na różnych poziomach i w najbardziej różnorodnych kontekstach. Obserwujemy to również na co dzień w naszym kraju i to zarówno w przestrzeni życia publicznego, jak i prywatnego.

Pełne gwałtu i wulgarności są media. Każda debata społeczna to przede wszystkim miotanie wzajemnie na siebie oskarżeń i głoszenie potępień, co stoi w jawnej sprzeczności z wartościami, na jakie się powołujemy, wskazując na Ewangelię i na chrześcijaństwo.

Nie stanowi to jednak tylko znaku kryzysu moralności i nie jest to tylko kwestia zepsucia się dobrych obyczajów, ale jest to zagrożenie dla naszej tożsamości chrześcijańskiej, na rzecz przyjęcia mętnego bełkotu o wolności i nowoczesności. Bełkot ten polega na nonszalanckim relatywizowaniu prawdy, chowając się za zwodniczymi hasłami, pozbawionymi konsystencji, bo chociaż brzmią szlachetnie, to w rzeczywistości szkodzą człowiekowi.

Odpowiadając na listopadową intencję modlitwy sformułowaną przez papieża, powinniśmy przede wszystkim pamiętać oczywiście o modlitwie. Czy można zrobić coś ponadto? To wyniknie samo z siebie. Jeśli ktoś szczerze zaangażuje się w tę intencję, może się na przykład przekonać, że konkretny wyraz troski o "dialog, pokój i wzajemne zrozumienie" tutaj, nad Wisłą, też ma związek z Azją, o której - jak prosi nas papież - winniśmy pamiętać. Działanie jest bowiem uwiarygodnieniem naszej modlitwy, bo gdy kierujemy ją do Nieba, to jednocześnie staramy się wcielać jej duchową treść w realia ziemskie, wszędzie tam, gdzie praktycznie mamy z nimi do czynienia.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Niewygodna intencja papieża
Komentarze (15)
Zbigniew Ściubak
12 listopada 2017, 09:01
Bardzo dobry tekst. Ja to rozumiem w ten sposób: Chrześcijaństwo dla mnie, to taka postawa, która w centrum i na pierwszym miejscu stawia RELACJĘ. Relację do Boga i relację do innego człowieka. To o tym są dwa najważniejsze przykazania, to o tym są przypowieści,w  tym ta o samarytaninie. Szereg innych religii i postaw naturalnych, na pierwszym miejscu i w centrum stawia jakieś poglądy, idee, jakąś postać państwa, prawo itp. Ponieważ to właśnie jest w CENTRUM, to w imię obrony tego depcze się RELACJE. Bo drugi człowiek już nie jest ważny, ważne jest to, czy się z nami zgadza w tym, co czcimy (de facto w sposób religijny). Jak nie, o będzie agresja. Bez hamulców. Bo to w imię "najwyższych" i "najświętszych" wartości.
Z
Zbyszek
12 listopada 2017, 10:07
Pańska odpowiedź jest dla mnie ważna. Relacje mogą być różne. Tu chodzi o miłość. Do konkretnej osoby, o której myślimy czy z nią jesteśmy w jakiejś relacji. Miłość to nie tyle uczucie, co akt woli: chęć dobra dla drugiej osoby. W jej imię nie można chcieć krzywdy tego człowieka. Szczególnie trudne gdy ta osoba jest wrogiem lub tak już ją postrzegamy. Zapragnąć dobra takiego człowieka jest często dla nas po prostu niemożliwe. I tu wkracza Bóg - Jego łaska może w nas (a często i w drugim) dokonać cudu. Możemy zacząć pragnąć dobra naszego przeciwnika. Pod warunkiem że potrafimy oddać się Bogu, kochać. Mieć z Nim relację. Wczoraj coś takiego wydarzyło się w moim życiu :) Dzięki Ci Boże!
9 listopada 2017, 18:12
Istota nowożytnej demokracji sprowadza się do podziału(partyjność). Poza tym ta forma sprawowania władzy odmawia innym prawa do istnienia czyniąć się totalitarystycznym tworem quasi-religijnym. To ostatnie sprawia,że jest wrogiem chrześcijaństwa i tak należy ją traktować. Dopiero na tej bazie powstanie dobry klimat do realizacji wartości chrześcijańskich. Niestety Franciszek jest demokratą i naiwnie wierzy w pokojowe współistnienie wzajemnie sobie przeczących religii. W tym stanie rzeczy powinniśmy pamiętać aby Bóg był na pierwszym miejscu a zbawienie dusz najwyższym prawem.
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
9 listopada 2017, 17:24
Czy traktujesz mnie jak wroga, tylko (aż) dlatego, ze twoim zdaniem źle rozumiem słowa Papieża i źle rozumiem Ewangelię ? Jeśli tak, to wyprowadź mnie z błędu, ja na prawde nie traktuję cię jako mojego wroga i nie chcę pozostawać w błędzie. Papiez mówi o modlitwie za „chrześcijan w Azji,” skąd dochodzą do nas codziennie informacje o niekończących sie prześladowaniach chrześcijan, z aktami terroryzmu włącznie. Papież kontynuuje :  „aby chrześciajanie w Azji, dając świadectwo Ewangelii swoimi słowami i czynami, przyczyniali się do dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia” i jeszcze precyzuje : „, zwłaszcza z wyznawcami innych religii”. Powiedziałem tylko, że to wezwanie jest niesłychanie trudne, że może szokować, że ... opiera sie ono na Ewangelii. Czego zatem nie zrozumiałem i na czym polega mój błąd? Przecież nie wzywałem nikogo do pacyfizmu i do naiwności. Powiedziałem, że szokujacy jest wymóg ewangelicznej miłości. Taki jest ideał, którego nie wolno nam kwestionować, jeżeli jesteśmy chrześcijanami. Ja ciebie wcale nie rozliczam z tego, że twoja odpowiedź na ten ideał nie jest idealna, tak samo zresztą jak i moja. Nie znaczy to jednak, że Ewangelia nie ma racji.
Z
Zbyszek
9 listopada 2017, 19:49
Nie wiem czy Ojciec odpowiada na moje pytanie. Gdyby jednak tak było spieszę z wyjaśnieniami. Zgadzam się z tym co Ojciec napisał. Zastanawiam się jednak jak żyć Ewangelią właśnie bez popadania w naiwność czy pacyfizm. Jest to bardzo aktualne pytanie. W mojej ocenie sytuacji cześć opozycji zmierza do konfrontacji i celowo nakłania do popełniania samobójstw. Konfrontacja, zwłaszcza krwawa jest w ich interesie. jest to moja ocena i nie dążę tu do rozpoczęcia dyskusji na ten temat ale szukam sposobu jak w takiej sytuacji nadal miłować bliźniego (także tego który prawdopodobnie celowo dąży do rozruchów)
Z
Zbyszek
9 listopada 2017, 13:14
Bardzo wartościowy artykuł. Świetnie że Autor odnosi intencje papieską do naszych realiów. Jest to możliwość nie tylko naśladowania Chrystusa już, tu i teraz, ale także możliwość lepszego zgłębienia na czym ona polega. I w tym kontekście chciałem zadać pytanie wynikające z tego artykułu - jak prócz modlitwy praktykować miłość do nieprzyjaciół. Żeby nie popaść w aktualny spór spytam się w kontekście II Wojny Światowej: w sytuacji takiej wojny, co wg Ewangelii powinni byli robić Polacy? Zaprzestanie walki nie wydaje się tu dobrym podejściem, ale w takim wypadku ograniczenie się jedynie do modlitwy może być poczytywane jako objaw hipokryzji. Proszę gorąco o odpowiedź
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
10 listopada 2017, 00:02
Nie jest to oczywiscie calosciowa odpowiedz. Uwazam, ze walczyc z milosci do Ojczyzny to szlachetna sprawa, walczyc broniac naszego domu, siebie samych, bandycko zaatakowanych. Uwazam , ze to rowniez milosc do bandyty, bo on tylko ten jezyk rozumie. Mestwo i szlachetnosc stworzą mu lepsza szanse opamietania anizeli, to co on widzi i rozumie jako potulnosc tchorzy. Jeszcze wyzszy i szlachetniejszy ideal , to męska, bohaterska i pozbawiona narcyzmu ofiara, na wzor krzyzowej ofiary Chrystusa. To jest ideal w ktorym mistyka i najwyzszy hart ducha łącza sie razem.
Z
Zbyszek
10 listopada 2017, 00:40
Dziękuję! Modlitwa za tych których uważamy za przeciwników (jakże łatwo uznać kogoś za wroga) pozwala choć trochę ochłonąć. Teraz trzeba się modlić o opamiętanie „ich” i siebie. 
DS
Dariusz Siodłak
9 listopada 2017, 12:45
Jak niby mamy się pogodzić skoro nawet księża katoliccy i biskupi stawiają na konfrontację ? Myślę o tych kapłanach, którzy mówią nam ostatnio, że to fajna i  chwalebna rzecz polać się benzyną i podpalić.
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
9 listopada 2017, 17:26
Nie zabieram glosu w imieniu ksiezy i nie chodzi mi o to aby kogokolwiek reprezentowac. Mowie w swoim imieniu i mam swiadomosc,ze jestem ksiedzem i zakonnikiem.
9 listopada 2017, 12:37
''Otóż mieszkamy sobie w naszych ciepłych domach, chodzimy do szkoły, na uczelnię, do pracy. Nikt nas na ulicach nie zaczepia i z powodu naszej religii nie ściga, nie aresztuje, nie bije, a mimo to jak ciężko nam zastosować zasadę "dialogu, pokoju i wzajemnego zrozumienia" do uchodźców i emigrantów przybywających z Azji czy Afryki, szczególnie zaś gdy są muzułmanami.'' No, właśnie dlatego, że ich tutaj nie ma.
9 listopada 2017, 14:48
"Nikt nas na ulicach nie zaczepia i z powodu naszej religii nie ściga, nie aresztuje, nie bije" Może nie aresztuje, ale w Polsce ludzie są zaczepiani i bici z powodu ich religii. Dotyczy to innych religii niż religia katolicka. Łysi panowie o tępych twarzach wyzywają i biją jeśli mają akurat taka fantazję osoby o rysych twarzy wskazujących na nie bycie rdzennym Polakiem lub wyznawcą katolicyzmu.
9 listopada 2017, 12:01
Człowieku nie pouczaj mnie, nie mieszaj spraw i nie naginaj do swoich interpretacji. W dialogu musi być wola obydwu stron - choć cień dobrej woli. W totalnej opozycji nie ma nawet w nazwie takiej woli!!! Totalna, czyli całowita!!! opozycja. Rozumiesz? To tak jak dialogować kiedyś z komunistami w Polsce, czy obecnie w Rosji, Chinach, Korei itp. Proszę nie mieszaj się w to i nie używaj Papieża do manipulacji w sytuacji obecnej w Polsce. Nie widzisz co wychodzi w Warszawie, w Gdańsku, itp. Jak prowadzi dialog prezydent Warszawy i Gdańska? Przestań pisać na te tematy, a raczej o misjach, bo na tym się znasz. Proszę!
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
9 listopada 2017, 17:28
Twoje argumenty nie przecza sensownosci modlitwy o dialog, a wprost przeciwnie, raczej zachecaja do tego.
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
10 listopada 2017, 00:08
Nie wiem jakie ty masz fachowe przygotowanie. Ja skonczylem prawo na UMK przed wstapieniem do zakonu. Nie o politycznych problemach pisalem, ale o problemie moralnym, ktory dotyczy rowniez znajacych sie na polityce. Jeśli ktos jednak uwaza, ze problemy moralne nie maja nic wspolnego z polityka, to nic, to tylko zmienia sie kwalifikacja moralna ich pogladow.