Nuda na katechezie

(fot. pareerica/flickr.com)

"I przyszła do mnie taka myśl - rozpoczyna Agata skierowany do mnie mail - jak bardzo katecheci potrzebują dzisiaj nowych pomysłów. U mnie w klasie przydałby się temat o różnych obrazach Boga. Jaki Bóg jest? Trzeba pokazać, że nie wszystkie obrazy Boga są prawdziwe. I często są wynikiem tego, jak żyjemy i w jakim środowisku, wśród jakich ludzi i z jakimi problemami".

Agata dała mi do zrozumienia, że jeśli katecheta nie zmieni swojego podejścia, to ona przerzuci się na katechezy internetowe. O lekcjach religii, na jakie uczęszcza pisze: "Nuda! Co tydzień to samo. Ciągle o in-vitro, aborcji, eutanazji itp. To wcale nie pociąga. A dyskusje kończą się krzykiem katechety, że jesteśmy katolikami i mamy słuchać tego, co on mówi - więc w sumie marna dyskusja".

Kardynał Kazimierz Nycz alarmuje w adwentowym liście do księży, że "połowa uczniów potrzebuje nie tyle katechezy, co raczej ewangelizacji od podstaw". Mówi dalej, że propozycje katechety rozmijają się z oczekiwaniami uczniów, którzy, według metropolity, są daleko od Kościoła z winy obojętnej religijnie rodziny. Wiele w tym prawdy. Ja natomiast spotykam tę drugą połowę uczniów, którzy wynieśli z domu żywą wiarę i to właśnie oni najbardziej nudzą się na lekcjach religii.

"Przydałyby się tematy o bohaterstwie i wzorach wiary, o różnych drogach dochodzenia do Boga - pisze Agata - "niekoniecznie przez "różaniec", po "paciorkach" (choć i tego nie neguję, ale niektórzy tylko z tym kojarzą katolicyzm). Mnie samą ciekawi temat wolności, temat "powstania zła" na świecie, temat sensu i wartości cierpienia".

Dalej Agata apeluje o więcej na temat ekumenizmu na katechezie, więcej na temat życiowego powołania. Pragnęłaby usłyszeć o tym, "jak można", a nie "co trzeba". "Jeśli byłabym katechetką, to skorzystałabym z wielu propozycji na DEONIE" - kończy swego maila Agata - "Proszę o więcej".

Bardzo sobie cenię troskę kardynała o wiernych i jego apel do księży, by rozmawiali. Także z niewierzącymi. Ale z iloma księżmi uczącymi religii w szkole młodzież może poważnie porozmawiać? Wielu katechetów węszy wszędzie zagrożenia i mówi o tym, "czego nie wolno" albo "co koniecznie trzeba". Są monotematyczni, nie czytają literatury, nie są na bieżąco i uważają, że poza Polską katolicyzm tak naprawdę to już umarł. Katechetom brakuje wiary. Nie tej w Boga, lecz wiary w dzisiejszą młodzież i umiejętności poważnego traktowania jej pytań i poszukiwań..

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nuda na katechezie
Komentarze (34)
LS
le sz
29 sierpnia 2012, 21:03
Gdyby było tak jak twierdzi @Legion, to wierzącymi mogliby być wyłącznie ludzie bezmyślni, bezrefleksyjni, nie mogący mieć jakichkolwiek wątpliwości, a więc wręcz upośledzeni umysłowo. Tymczasem Bóg stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo obdarzył nas rozumem abyśmy rozeznawali i wolną wolą abyśmy wybierali. A nie da się rozeznawać i dokonywać wyborów jeśli się wpierw nie pyta, nie poddaje w wątpliwość i nie dyskutuje. Przy takich poglądach nic dziwnego że wierzących uznaje się na ogół za pozbawionych mózgu. Taka wersja wiary jaką lansuje @Legion jest wiarą wytresowanych niewolników, którzy nigdy nie ośmieliby się wyrazić zdania odmiennego od swojego pana i właściciela aby nie dostać od niego pałą czy batem. A co sobie naprawdę myślą jest wyłącznie ich wewnętrzną sprawą. Wpajanie zasad moralnych polega właśnie na ich analizowaniu, kwestionowaniu oraz dyskutowaniu oraz dawaniu możliwości wyboru! Wychowywanie polega na stwarzaniu możliwości wyboru, dzięki którym wychowanek ma możliwość uznać że te zasady są jego zasadami i chce ich przestrzegać. A jeśli nigdy nie będzie miał możliwości wyboru to nigdy nie przyswoi żadnych zasad i będzie zawsze robił wyłącznie to czego wymaga od niego osoba stojąca nad nim z batem. I jeśli tego z batem zabraknie, to mając wreszcie okazję wolnego wyboru z przekory wybierze właśnie to co będzie przeciwne do tego co na nim zawsze wymuszano. Nie należy mylić tresury wymuszającej zachowania z wychowywaniem i wpajaniem wartości.
Z
Zocha
29 sierpnia 2012, 18:56
Legion NIESTETY ma rację!!!
L
Legion
29 sierpnia 2012, 18:23
Pani Agata z listu powyżej nie powinna się dziwić, że katecheza wygląda tak jak wygląda. Katecheza jest taka jak cały KK, tzn. wymaga pokory i posłuszeństwa oraz podporządkowania od wiernych. Wiara, Bóg w KK nie jest przedmiotem dyskusji, polemiki. Albo przyjmujesz to co głosi KK, albo grzeszysz przeciw niemu. Nie można być w jedności z KK i mieć własnego zdania w sprawach takich jak aboracja, eutanazja, in vitro. Zdanie sprzeczne ze zdaniem KK w tych kwestiach oznacza ekskomunikę. Katecheza nie jest miejsce dyskusji tylko miescem wpajania zasad moralnych KK, który jest niekewstionowanym autorytetem w tych sprawach. Wynika to z katechzmu KK i z Biblii, a z tym się nie dyskutuje. Wiara oznacza wierność KK, tzn. wierność biskupom i papieżowi.
15 grudnia 2011, 13:29
Jeśli powiesz: Na modlitwie, w oparciu o wybrany losowo fragment Pisma Św., rozeznawałam co do przyszłości i przeważnie mi kopara opadała ze zdumienia jak trafne były wyniki rozeznania. To ja jestem za :-) Jeśli powiesz: Weż Pismo Św. wybierz na chybił trafił fragment - a dowiesz się co masz uczynic w konkretnej sprawie -  To ja jestem przeciw :-)
K
klara
15 grudnia 2011, 13:05
PS. Miedzy losowaniem wersów z Biblii a wrózęniem jest jedna rożnica. Wróżenie ma odkryć przed nami przyszlość... Fragment ten nie jest ani wróżbą (odkryciem przyszłości), ani bezpośrednim nakazem tego co mamy uczynić ("poszedł i powiesił się") jest Słowem Bożym które danego dnia mamy odnieśc do naszych problemów, radości i pytań... Zdarzało mi się "wróżyć" z wybranych na chybił trafił fragmentów z Biblii i przeważnie mi kopara opadała ze zdumienia jak trafne były odpowiedzi. Nawet odnośnie przyszłości. Ale tylko w naprawdę ważnych sprawach. Nie nazywałabym tego "wróżeniem" ale "wyrocznią Pana". Zdaje się, że  przed podjęciem ważnych decyzji Izraelici byli nawet zobowiązani uwzględnić Bożą wolę wyrażoną w wyroczni Pana.
15 grudnia 2011, 12:22
Gdzie można znaleźć opis do katechezy: Jak wróżyć po chrześcijańsku? PS. Miedzy losowaniem wersów z Biblii a wrózęniem jest jedna rożnica. Wróżenie ma odkryć przed nami przyszlość... Fragment z Pisma Swiętego - polecam czytanie z dnia, zamiast fragmentu wybranego losowo (ale jak ktoś nie ma pod reką czytań na dany dzień i wie co robi może wybrac na chybił trafił) - ma nas skłonić do zastanowienia się, czego Bóg od nas wymaga. Fragment ten nie jest ani wróżbą (odkryciem przyszłości), ani bezpośrednim nakazem tego co mamy uczynić ("poszedł i powiesił się") jest Słowem Bożym które danego dnia mamy odnieśc do naszych problemów, radości i pytań...
B
ba!
15 grudnia 2011, 12:04
Jedną z metod wróżenia po chrześcijańsku jest losowanie wersów Biblii, najczęściej chyba poprzez otwarcie jej i wskazanie palcem przy zamkniętych oczach miejsca na karcie W Piśmie Świętym mieszka Duch Święty - w Słowie Bożym. W wosku niekoniecznie !
A
anna.familiaris.pl
15 grudnia 2011, 11:37
Zgadzam się, że młodzież chce rozmawiać i poszukuje. I faktycznie, gdy wspominam moją szkolna katechezę, to nie mogę powiedzieć, że tam spotkałam Boga. Gdy chodziłam do liceum miałam juz za soba pierwsze doświadczenie żywje relacji z Jezusem i nie dokonało się to na lekcji religi. A wydaje mi się, że katecheza powinna być takim przedsionkiem wiary i spotkania z Bogiem. Jestem Katechetą Dobrego Pasterza. Prowadzimy Atrium dla małych dzieci w Dublinie. Gdy przyjmuję pokorną postawę sługi nieużytecznego, który otwiera się na działąnie Boga, słuchając i nie oczekując odpowiedzi, to widzę, jak dzieci otwierają się Na JEgo słowo. Wiem, że katecheza z młodzieżą jest inna. Mają juz więcej nieufności. A małe dzieci z radością przyjmują prawdy wiary. Dla nich jest oczywiste, że Maryja poczęła za sprawą Ducha św, że Jezus się narodził, że Zmatwrychwstał. Mogę powiedzieć, że zarówno dla dzieci, jak i dla nas katechetów jest to głebokie i pełne ufności doświadczenie wiary. Może wartałoby się głębiej zastanowić nad formą katechezy.
J
ja
13 grudnia 2011, 12:19
;)
13 grudnia 2011, 00:41
Przeglądam katechezy i oczom nie wierzę! Jak wróżyć po chrześcijańsku????????????To ja poproszę jeszcze jak cudzołożyć i kraść po chrześcijańsku, będzie komplet To budujące. Jedną z metod wróżenia po chrześcijańsku jest losowanie wersów Biblii, najczęściej chyba poprzez otwarcie jej i wskazanie palcem przy zamkniętych oczach miejsca na karcie. Porównanie wróżenia do cudzołożenia i kradzieży to jakieś kuriozum. Litości!
K
katolik
12 grudnia 2011, 22:13
Ojców naszych Wiara Święta.  Jeszcze sto lat temu była wiara. Encyklika Mortalium animos wyjasnia, dlaczego Pan Jezus nie znajdzie wairy jak przyjdzie.
K
klara
12 grudnia 2011, 20:38
Chciałam przez to słowo "mogę" pokazać, że tylko ten, który tego doświadcza, potrafi innych prowdzić w taki sposób. Natomiast: wystraszony - straszy innych, upokożony - upokaża, przymuszony - przymusza ........ zraniony, ......itd. A to ciekawa psychologia:)  Czy zatem Jezus był wystraszony nauczając w ten sposób : - Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. - Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych  i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. - Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! A może wystraszeni są ci kapłani, którzy wierzą słowom Jezusa i przekazują je innym?
K
katechetka
12 grudnia 2011, 20:02
 Przeglądam katechezy i oczom nie wierzę! Jak wróżyć po chrześcijańsku????????????To ja poproszę jeszcze jak cudzołożyć i kraść po chrześcijańsku, będzie komplet
O
ona
12 grudnia 2011, 19:52
 "Agatko, katecheza to nie teatrzyk variete. Nie jest winą katechety, że nudzą cię bardzo ważne problemy współczesności. I nie jest prawdą, że katecheta mówi ciągle o tym samym. Program tego nie przewiduje." Czym innym jest mówienie o problemach współczesności, czym innym nieumiejętność rozmawiania z uczniami i brak dyskusji.  Religia jest raczej takim przedmiotem, gdzie powinno mieć się prawo wypowiedzenia - choćby było to sprzeczne z Kościołem katolickim.  Program jedno - katecheta drugie. I to nie tylko w szkołach niepublicznych. (wystarczy poczytać fora internetowe, porozmawiać z uczniami i zauważyć, ilu z nich w III LO ma na kartkówce, od 1 kl. SP różaniec czy "Ojcze nasz" - moja szkoła nie jest w tym wyjątkiem). Pozdrawiam.
V
veritas
12 grudnia 2011, 09:49
@ effa A to, że sami czują się przymuszeni, to ciagle nam mówią co musimy....... no i oczywiście czego nie wolno...... A mają mówić, że nic nie musimy...  no i oczywiście, że wszystko nam wolno?
AC
Anna Cepeniuk
12 grudnia 2011, 09:41
Bardzo dziękuję Ojcu za odniesienie się do mojego komentarza. Chciałam przez to słowo "mogę" pokazać, że tylko ten, który tego doświadcza, potrafi innych prowdzić w taki sposób. Natomiast: wystraszony - straszy innych, upokożony - upokaża, przymuszony - przymusza ........ zraniony, ......itd. Przykre to ale prawdziwe..... Dobrze, ze się już o tym mówi.... Można wtedy nad tym pracować. Popzdrawiam serdecznie i bardzo Ojcu dziękuję
J
jus
12 grudnia 2011, 09:21
O lekcjach religii, na jakie uczęszcza pisze: "Nuda! Co tydzień to samo. Ciągle o in-vitro, aborcji, eutanazji itp. To wcale nie pociąga. Agatko, katecheza to nie teatrzyk variete. Nie jest winą katechety, że nudzą cię bardzo ważne problemy współczesności. I nie jest prawdą, że katecheta mówi ciągle o tym samym. Program tego nie przewiduje.
K
katolik
12 grudnia 2011, 07:16
"Cała ziemia w podziwie spogląda na bestię" (Apok. 13, 3)
11 grudnia 2011, 23:21
Od mieszania herbata nie stanie się słodsza... Sytuacja jest bez wyjścia! Aha! Sugerujesz miód lipowy reform, nowego soboru.
Wojciech Żmudziński SJ
11 grudnia 2011, 21:01
Effa miała chyba na myśli fragment z 1 Listu św. Pawła do Koryntian, który brzmi w tłumaczeniu Tysiąclatki: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę" (1 KOr 6,12).
K
klara
11 grudnia 2011, 20:32
A gdzie możliwość życia tak, by można za św, Pawłem powiedzieć: "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia"... Effo, słowo "mogę" ma dwa znaczenia. I św.Paweł użył go w znaczeniu - "mogę czyli jestem w stanie" (bo Bóg mnie umacnia). Ale  nie w znaczeniu: "mogę czyli wolno mi" wszystko. Bo akurat św.Paweł sporo miejsca poświęca na wyliczankę co musimy, a czego nam nie wolno.
Wojciech Żmudziński SJ
11 grudnia 2011, 20:23
Do "katechety": 38 uczniów na lekcji to rzeczywiście masakra. Większość moich pomysłów na katechezę przeprowadziłem w klasach 24-26 osobowych. Zachęcam do twórczego korzystania z pomysłów i dostosowywania ich do różnych grup - nie są to gotowce lecz pomysły. Ważne, by zainspirowały. Jeśli coś sprawdziło się w jednej klasie, to nie znaczy, że sprawdzi się w innej. Wielkim ryzykiem jest kopiowanie pomysłu (jako gotowca) bez dostosowania go do kontekstu. Pozdrawiam
B
baska
11 grudnia 2011, 19:16
...ten sam kardynal podpisal i zalecal stosowac takie a nie inne kryteria oceniania na katechezie....zastepy wizytatorow interesuje jedynie progrm i jego realizacja....nikt katechetow nie pyta przy podejmowaniu decyzji o wyborze konkretnego programu czy podrecznika...skutek? wielu katechetow uczy, tego i o tym, co uzna za sluszne, a to tez zadna droga....propozycje tutaj zawarte sa ciekawe, ale - nagiac sumienie i wiernosc temu do uczenia czego posyla mnie kosciol, czy troska o konkretnych uczniow.....
K
katecheta
11 grudnia 2011, 11:41
1. Katecheci są różni, tak jak i różni są nauczyciele. Niestety najczęściej katecheci duchowni, którzy chcą zaistnieć psują nam całą pracę. 2. Propozycje katechez są bardzo dobre, tylko często nierealne do wprowadzenia w życie. Tak to jest, gdy ktoś pisze "za biurka" i nie sprawdzi tego z młodzieżą. Proszę spróbować poprowadzić proponowane katechezy w klasie 38-osobowej (w mojej szkole jest 2/3 tak licznych klas).
AC
Anna Cepeniuk
11 grudnia 2011, 11:22
A ja uważam, że nie tylko katechetom, ale wieluu duszpasterzom ( tych z którymi mam do czynienia w mieście wojewódzkim - żeby było jasniej) brakuje wiary i głoszą to czego się nauczyli...... A to, że sami czują się przymuszeni, to ciagle nam mówią co musimy....... no i oczywiście czego nie wolno...... A gdzie możliwość życia tak, by można za św, Pawłem powiedzieć: "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia"... Pozdrawiam wszystkich
K
katechet
11 grudnia 2011, 09:53
 Ciekawe ile ks sj uczył w szkole? a jesli tak to w jakich? Jeszcze jeden pewno z tych którzy nie wiedza o czym mówia...
J
JJ
11 grudnia 2011, 00:25
"Chocbys przyprowadzil konia do wody to nie zmusisz go do picia" - katecheza ?, ewangelizacja? , tak ale na wszystkich szczeblach : doroslych, mlodziezy, dzieci.. rodzicow . Chrzescijanin ma zadanie pokazania ze jego zycie Bogiem , jego obcowanie z Zywym Jezusem jest ciekawsze, radosniejsze, niz np. internet, (szczegolnie dla mlodziezy) . Jego wewnetrzne i zewnetrzne zycie jest autentyczne prawdziwe. tak chyba zyli pierwsi chrzescijanie. Tutaj rozpoczyna sie ciekawa katecheza.
Olinka
10 grudnia 2011, 23:57
Nudna katecheza? Dale jednych tak, a dla innych - nie. Nudna fmatematyka? Ale tu wszyscy wkuwają i nikt się nie oburza, więc o co chodzi? Przypuszczam, że sedno w tym, że nikt (katecheta, ksiądz) nie pokazał nam, kim jest Bóg. A pewnie i sposób życia tych, którzy uczyli religii, do Boga nas/mnie nie przekonał...Smutne to.
O
ona
10 grudnia 2011, 21:44
Gdyby nie katecheta, który pociągał za sobą ludzi w 1. klasie mojego LO - dziś nie byłabym katoliczką. On nie był belfrem, był dla nas inspiracją - kłócił się z nami i prowokował. Był dla nas wzorem wiary i przykładem dobrego dialogu. Dziś mam 25 lat i dziękuję Bogu, że postawił go na mojej drodze te 8 lat temu... dziękuję Bogu za to, że postawił mi na drodze człowieka, który był Kimś przez duże K, był Nauczycielem przez duże N.
K
katolik
10 grudnia 2011, 20:45
Od mieszania herbata nie stanie się słodsza... Sytuacja jest bez wyjścia!
10 grudnia 2011, 17:50
Proponuję katechetom oraz decydentom programowym zapoznać się ze stylem wypowiedzi, językiem i problematyką poruszaną przez np. Anselma Grunna OSB, Anthonego de Mello SJ czy - z półki pozakatolickiej - Eckharta Tolle oraz innych nauczycieli duchowych (w tym buddyjskich). Mówią oni bowiem zajmująco o sprawach istotnych w życiu codziennym każdego człowieka bez względu na konfesję. Gdyby na lekcjach religii poruszano taką tematykę w tak frapujący sposób, przychodziliby na nie nawet antyklerykalni, a duchowo poszukujący uczniowie.
J
Justyna
10 grudnia 2011, 17:42
Na religii poważnym problemem jest nie tylko brak ciekawych tematów. Najciekawsza kwestia opowiedziana językiem "mocno teologicznym" jest nawet dla uczniów bardzo wierzących niemożliwa do zrozumienia. Poza tym na lekcji religii dialog często nie istnieje. Przynajmniej na dany temat. U mnie często koledzy i koleżanki rozmawiają, uczą się na inny przedmiot, odrabiają lekcję. Przyznam, że czasem też to robię. Jak nic ciekawego nie ma, albo nic nie rozumiem, to wolę nie marnować czasu.
K
katolik
10 grudnia 2011, 17:30
Kiedyś religia była najważniejszym przedmiotem. Ale to było sto lat temu i wczesniej. Wtedy jeszcze była wiara. Ef 4:5 "Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest." Nic z tego nie zostało tylko nuda.
M
Maks
10 grudnia 2011, 16:51
  Osobiście miałem pozytywne doświadczenia z katechezą w szkole. Niestety tylko do ukończenia gimnazjum, które wraz z podstawówką należało do młodej, przyjaznej młodzieży parafii. Zarówno księża jak i siostra potrafili mówić o Bogu i Kościele w sposób ciekawy i inspirujący do działania. Teraz zacząłem nauke w liceum, które podlega parafii farnej. Dopiero teraz zrozumiałem na co Ci młodzi ludzie narzekają. :( Jest bardzo nudno, wcale nie czuć Ducha Bożego, właściwie nic nie robimy. Więkoszość klasy śpi, gada lub uczy się na inny przedmiot. Jedynie gdy ksiądz zaczyna kontrowersyjny temat nestępuje lekkie ożywienie, ale i tak kończy się tym, że jesteśmy katolikami i ma być tak jak on mówi. Mnie osobiście zdenerwował wtedy, gdy zaczął porównywać księdza Bonieckiego do Natanka, Rydzyka czy człowieka który twierdzi ze Jan Paweł II miał romans z jakąś swoją przyjaciółka (nie pamiętam nazwiska tej osoby). Wtedy pierwszy stwierdziłem, że nie chcę chodzić na raligię, bo szkoda moich nerwów. No ale chodzę. Jakoś wytrzymam..