O Synodzie Biskupów krytycznie

Dariusz Piórkowski SJ

Podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego, o. Adolfo Nicolas SJ, stwierdził, że zakon jezuitów nie został założony po to, by służyć św. Ignacemu Loyoli, lecz św. Piotrowi i Pawłowi, czyli Kościołowi powszechnemu. Pewnie z tego powodu nasz Generał uczestniczył w niedawno zakończonym Synodzie Biskupów na temat nowej ewangelizacji. Parę dni temu podzielił się swoimi spostrzeżeniami w związku z tym ważnym wydarzeniem w życiu Kościoła. Jego uwagi dają do myślenia i, co świadczy o jego wielkiej miłości do Kościoła, nie są to wyłącznie peany i zachwyty.

Krytyczne wypowiadanie się na jakiś temat kojarzy się często negatywnie. Być może dlatego, iż zwłaszcza w Polsce zderzamy się z taką krytyką Kościoła, państwa, rządu i innych instytucji, która popada w dwie skrajności: albo niszczy, wytykając jedynie błędy, braki i wypaczenia - wskutek unikania zaangażowania i zrzucania odpowiedzialności na innych, albo udaje, że nie ma problemu, słodzi i ulega konformizmowi, by nikomu znacznemu nie podpaść i zachować jakieś osobiste korzyści. Jedna i druga formuła w zasadzie nic dobrego nie wnosi. Istnieje jednak krytyka, która nie niszczy, lecz buduje, chociaż jej przyjęcie wymaga wewnętrznej wolności i pokory.

DEON.PL POLECA

Z taką krytyką spotkałem się, czytając uwagi o. Generała. Synod wzbudził w nim mieszane uczucia. O. Nicolas SJ zauważył, że chociaż wydarzyło się wiele dobrego, przed biskupami i ojcami synodalnymi, łącznie z nim, jest jeszcze długa droga do przebycia. Dlaczego?

Pierwsza to wystąpienia biskupów, które były dla nich niepowtarzalną okazją do swobodnego przedstawienia tego, czym żyją chrześcijanie w ich diecezjach, co uświadomiło uczestnikom zróżnicowaną, bogatą i nieraz dramatyczną sytuację Kościoła na całym świecie.

Druga to rozwijające się twórcze inicjatywy, oparte na projektach wymagających współpracy, wymiany międzynarodowej czy tworzenia wzajemnych powiązań między sobą. Szczególnie dotyczy to inicjatyw zapoczątkowanych przez osoby świeckie i różne ruchy kościelne. O ich owocności i żywotności można się było przekonać podczas sesji plenarnych, a także w czasie dyskusji kuluarowych.

Przede wszystkim w ogóle nie stworzono przestrzeni do tego, aby usłyszeć głos Ludu Bożego. Generał przyznaje, że taka jest natura Synodu - wypowiadają się na nim biskupi i zaproszeni eksperci, ewentualnie "audytorzy". Jednak - kontynuuje - "Steve Jobs powiedział, iż bardziej zainteresowany był słuchaniem klientów niż producentów. A na Synodzie wszyscy byliśmy "producentami"’.

Szczególnie zaskakująca jest jego kolejna uwaga: "Nie sposób było uniknąć wrażenia, że było to zgromadzenie "ludzi Kościoła afirmujących Kościół", co samo w sobie jest dobrą sprawą, ale chyba tego najmniej potrzebujemy w czasie nowej ewangelizacji". Bardziej więc chodziło o utwierdzenie się w poglądach i przekonaniu o słuszności własnej drogi, czyli wyprodukowanie "więcej z tego samego", niż o zrobienie znaczącego kroku naprzód.

Ciekawe, że w opinii o. Generała zabrakło też refleksji na temat czasów pierwszej ewangelizacji (apostołów i Ojców Kościoła), by nauczyć się czegoś z sukcesów i porażek naszych poprzedników. Pominięcie tej ważnej kwestii może mieć, jego zdaniem, bardzo negatywne konsekwencje. Wiązała się z tym również pojawiająca się w referatach nikła świadomość historii ewangelizacji i roli osób zakonnych w tym procesie, co wystawia Kościół na ryzyko utraty "swojej własnej pamięci"

Niewątpliwie, pogłębienie wiary tych, którzy są w Kościele, będzie promieniować na zewnątrz, na obojętnych, zagubionych i poszukujących. Ale czy to wystarczy?

Całość refleksji o. Generała na temat Synodu Biskupów można znaleźć w wersji angielskiej tutaj

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O Synodzie Biskupów krytycznie
Komentarze (36)
D
drohiczyn
9 listopada 2012, 20:06
 Wystarczy zajrzeć do Blachnickiego i wszystko jest jasne. Gdyby zrobino to wtedy, gdy o to zabiegał nie mielibysmy teraz probllemów z komuchami, lewakami i innymi dziwactwami także w strukturach kościelnych. 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
8 listopada 2012, 22:42
Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu jak nędzna, żałosna i infantylna jest Wasza religia i wiara. @Proton Po nick'u, którym się podpisałeś wnioskuję, że nie przemówią do Ciebie argumenty pozarozumowe (teologiczne). Ale skoro tu zaglądasz, to chyba nie po to, by utwierdzić się w niewierze. Jeśli jesteś obiektywny, logiczny i  otwarty na innego rodzaju argumenty, może zainteresuje Cię ich szeroki wybór na stronie: <a href="http://www.wiara.us/index.html">www.wiara.us/index.html</a> Przekonasz się, że ta wiara nie jest tak zupełnie żałosna i infantylna.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
8 listopada 2012, 22:40
Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu jak nędzna, żałosna i infantylna jest Wasza religia i wiara. @Proton Po nick'u, którym się podpisałeś wnioskuję, że nie przemówią do Ciebie argumenty pozarozumowe (teologiczne). Ale skoro tu zaglądasz, to chyba nie po to, by utwierdzić się w niewierze. Jeśli jesteś obiektywny, logiczny i  otwarty na innego rodzaju argumenty, może zainteresuje Cię ich szeroki wybór na stronie: www.wiara.us/index.html Przekonasz się, że ta wiara nie jest tak zupełnie żałosna i infantylna.
F
Franek
8 listopada 2012, 20:51
"Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu jak nędzna, żałosna i infantylna jest Wasza religia i wiara". Być może się mylę ale jeśli nawet tłumaczę teologicznie poprawnie, to masz prawo tak uważać i jest całkiem naturalne, że tak myślisz. Jak by nie było, Chrześcijanie są skandaliczni dla Żydów i Muzułmanów, a dla pogan są po prostu głupkami (por. 1 Kor 1,21-25). Jak już wcześniej napisałem - cytując św. Ignacego z Antiochii - wiara w Chrystusa nie jest kwestią mojej dzielności, ani wynikiem przekonującego rozumowania. Owszem, jest rozumna i logiczna ale przede wszystkim jest darem i doświadczeniem Mocy. Bez tego można uważać Jezusa co najwyżej za proroka lub spoko gościa ale na pewno nie za Syna Bożego i Jedynego Pana.
8 listopada 2012, 17:53
Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu jak nędzna, żałosna i infantylna jest Wasza religia i wiara. @Proton patrząc oczami świata masz racje. Ciekawe tylko, czy byłbyć skłonny za to w co wierzysz, za to co jest dla Ciebie ważne oddać życie. Wśród katolików dużo jest tego typu "wariatów", u nas zwanych męczennikami.
P
Proton
8 listopada 2012, 16:45
Do Protona "I co Franek? Czekasz aż Cię Bóg nagrodzi?" Tak, czekam ale właściwie to On czeka na mnie. Czeka z garniturem, sygnetem i bankietem. Mój Ojciec, czeka aż odejdę od koryta i wrócę do Niego. "Imponuje Ci taki Bóg? Który oczekuje Twojej gotowości do śmierci?" Imponuje mi nasz Ojciec, który poświęcił życie swojego Syna aby ocalić niewolnika. Imponuje mi Syn, który oddał życie za nas. Imponuje mi Duch dający nam życie Syna i upodabniający nas do Niego. Mój Ojciec oczekuje ode mnie przyjęcia życia. "Potrzebujesz karzącej ręki dużego tatusia?" Potrzebuję pomocnej ręki bardzo dużego, Wszechmocnego Taty :) Właściwie to potrzebuję Jego dwóch "Rąk" – Jego Syna i Jego Ducha. Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu jak nędzna, żałosna i infantylna jest Wasza religia i wiara.
P
Proton
8 listopada 2012, 16:45
Do Protona "I co Franek? Czekasz aż Cię Bóg nagrodzi?" Tak, czekam ale właściwie to On czeka na mnie. Czeka z garniturem, sygnetem i bankietem. Mój Ojciec, czeka aż odejdę od koryta i wrócę do Niego. "Imponuje Ci taki Bóg? Który oczekuje Twojej gotowości do śmierci?" Imponuje mi nasz Ojciec, który poświęcił życie swojego Syna aby ocalić niewolnika. Imponuje mi Syn, który oddał życie za nas. Imponuje mi Duch dający nam życie Syna i upodabniający nas do Niego. Mój Ojciec oczekuje ode mnie przyjęcia życia. "Potrzebujesz karzącej ręki dużego tatusia?" Potrzebuję pomocnej ręki bardzo dużego, Wszechmocnego Taty :) Właściwie to potrzebuję Jego dwóch "Rąk" – Jego Syna i Jego Ducha. Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu jak nędzna, żałosna i infantylna jest Wasza religia i wiara.
L
leszek
8 listopada 2012, 10:02
-----------  Adolfo Nicolas SJ zauważył również pewne braki, które, z grubsza rzecz ujmując, odsłaniają zbytnie skupienie się Kościoła na samym sobie. ----------- Słuszna uwaga. Jest taki ładny cytat z Byrona: ------------ Though all in one Condensed their scattered rays, they would not form a sun ------------- Promienie nie staną się słońcem choćby nie wiedzieć jak się zagęszczały.
F
Franek
8 listopada 2012, 08:10
 Do Protona "I co Franek? Czekasz aż Cię Bóg nagrodzi?" Tak, czekam ale właściwie to On czeka na mnie. Czeka z garniturem, sygnetem i bankietem. Mój Ojciec, czeka aż odejdę od koryta i wrócę do Niego. "Imponuje Ci taki Bóg? Który oczekuje Twojej gotowości do śmierci?" Imponuje mi nasz Ojciec, który poświęcił życie swojego Syna aby ocalić niewolnika. Imponuje mi Syn, który oddał życie za nas. Imponuje mi Duch dający nam życie Syna i upodabniający nas do Niego. Mój Ojciec oczekuje ode mnie przyjęcia życia. "Potrzebujesz karzącej ręki dużego tatusia?" Potrzebuję pomocnej ręki bardzo dużego, Wszechmocnego Taty :) Właściwie to potrzebuję Jego dwóch "Rąk" – Jego Syna i Jego Ducha.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
7 listopada 2012, 22:26
Dokładnie tak - w odniesieniu do - jak to określiliście - pełnych ateistów, możecie się tylko modlić, modlić, pościć, modlić, pościć, pościć, modlić, jeszcze więcej modlić i jeszcze więcej pościć "o boski cud nawrócenia"... i obserwować jak kompletnie nieskuteczne i jałowe są wasze zabiegi :-) Pokazuje to zarazem prawdziwy sens Waszej wiary :-) Czekasz aż Cię Bóg nagrodzi? Imponuje Ci taki Bóg? Który oczekuje Twojej gotowości do śmierci? Potrzebujesz karzącej ręki dużego tatusia? Uważasz się za pełnego ateistę? Zabłądziłeś tu? Skoro jednak dyskutujesz: To, że cudu nie ma natychmiast jeszcze nie dowodzi nieskuteczności i jałowości zabiegów. Gdybyś nie wiedział, to Bóg jest bytem o wiele bardziej złożonym niż Ci się wydaje. Jego działania są raczej nie do odgadnięcia, o czym w cytacie z proroka Izajasza (zwrot „wyrocznia Pana" oznacza słowa głębokiej prawdy o szczególnym znaczeniu). Iz 55, 6-9  Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć,  wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi. I jeszcze jeden cytat z NT ( list do Rzymian) pod rozwagę: Rz 11, 33-36: O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę?  Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki! Amen.
7 listopada 2012, 20:07
Idąc tym tropem dalej, można powiedzieć, że realnie rzecz biorąc modlitwa kompletnie nic nie może zmienić, do niczego w praktyce nie służy i jest nieprzydatna. Rodzaj slownej paplaniny. Realnie, patrząc po ludzku faktycznie można odnieść wrażenie, iż modlitwa nic nie zmienia i jest nieprzydatna. Szczególnie jak człowiek modli się nie do Boga, a jakiegoś swojego wyobrażenia boga. Ale…. Ale często dzieją się cuda. Nagle nie wiadomo dlaczego, po ludzku sądząc w wyniku splotu okoliczności, przypadku zatwardziały ateista się nawraca. Może coś mu się takiego wydarzyło, co nim wstrząsnęło, a może tylko miał jakiś sen. Drogi Boga są nieznane i niepoznawalne. Wiec warto się modlić, nawet ,a  może zwłaszcza wtedy, kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna. Warto modląc się być otwartym na faktyczne, a nie tylko oczekiwane działanie Boga.
G
Gosia
7 listopada 2012, 19:33
Potrzebujemy modlitwy, by być dziećmi Boga, aby poznać prawdę objawioną i unieść do nieba i do Boga nasze skruszone, grzeszne serca. Potrzebujemy modlitwy, aby ponownie narodzić się w Jezusie Chrystusie w jego sercu, w którym rozlewa się morze boskiej miłości do nas grzesznych! Potrzebujemy kontaktu z Jezusem Chrystusem panem naszych dusz, które Szatan wciąga do piekła swymi podtępnymi metodami. Jesteśmy słabymi marnymi grzesznikami skoreo dajemy się zwieść obietnicą złego i odrzucamy poznanie miłości Boga w dążeniu do wiecznej, nieskończonej obiawionej prawdy. Jezus Chrystus ukazuje się nam jako światło prowadzące ku chwale Boga w drodze do wieczności i odnowienia naszej duszy, poprzez otwarcie się na słowa Pana mówiące o miłości bliźniego. Musimy podążać za tym światłem ku chwale Jezusa Chrystusa i jego Ojca oraz Ducha Świętego naieki wieków. Amen.
G
Gosia
7 listopada 2012, 19:33
Potrzebujemy modlitwy, by być dziećmi Boga, aby poznać prawdę objawioną i unieść do nieba i do Boga nasze skruszone, grzeszne serca. Potrzebujemy modlitwy, aby ponownie narodzić się w Jezusie Chrystusie w jego sercu, w którym rozlewa się morze boskiej miłości do nas grzesznych! Potrzebujemy kontaktu z Jezusem Chrystusem panem naszych dusz, które Szatan wciąga do piekła swymi podtępnymi metodami. Jesteśmy słabymi marnymi grzesznikami skoreo dajemy się zwieść obietnicą złego i odrzucamy poznanie miłości Boga w dążeniu do wiecznej, nieskończonej obiawionej prawdy. Jezus Chrystus ukazuje się nam jako światło prowadzące ku chwale Boga w drodze do wieczności i odnowienia naszej duszy, poprzez otwarcie się na słowa Pana mówiące o miłości bliźniego. Musimy podążać za tym światłem ku chwale Jezusa Chrystusa i jego Ojca oraz Ducha Świętego naieki wieków. Amen.
P
Proton
7 listopada 2012, 19:32
Do Protona "i obserwować jak kompletnie nieskuteczne i jałowe są wasze zabiegi :-) Pokazuje to zarazem prawdziwy sens Waszej wiary :-)" "Nie ważne ilu zabijesz wrogów, ważne czy jesteś gotów umrzeć za swego Pana" - Yamamoto Tsunetomo "Hagakure" "Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla Mnie podjęty" – Dziennik św. Faustyny nr 86 I co Franek? Czekasz aż Cię Bóg nagrodzi? Imponuje Ci taki Bóg? Który oczekuje Twojej gotowości do śmierci? Potrzebujesz karzącej ręki dużego tatusia?
P
Proton
7 listopada 2012, 19:30
Nikt nie może ateisty zmusić do nawrócenia. Stąd często modlitwa i post są nieskuteczne, bo wolność woli (czyli dokonywania wyborów) człowieka jest pełna. Wtedy jedynie pozostaje nadzieja, że modlitwą i postem wybłagamy u Boga przebaczenie dla takiego ateisty. Idąc tym tropem dalej, można powiedzieć, że realnie rzecz biorąc modlitwa kompletnie nic nie może zmienić, do niczego w praktyce nie służy i jest nieprzydatna. Rodzaj slownej paplaniny.
F
Franek
7 listopada 2012, 12:33
 Do Protona "i obserwować jak kompletnie nieskuteczne i jałowe są wasze zabiegi :-) Pokazuje to zarazem prawdziwy sens Waszej wiary :-)" "Nie ważne ilu zabijesz wrogów, ważne czy jesteś gotów umrzeć za swego Pana" - Yamamoto Tsunetomo "Hagakure" "Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla Mnie podjęty" – Dziennik św. Faustyny nr 86
7 listopada 2012, 07:08
Dokładnie tak - w odniesieniu do - jak to określiliście - pełnych ateistów, możecie się tylko modlić, modlić, pościć, modlić, pościć, pościć, modlić, jeszcze więcej modlić i jeszcze więcej pościć "o boski cud nawrócenia"... i obserwować jak kompletnie nieskuteczne i jałowe są wasze zabiegi :-) Pokazuje to zarazem prawdziwy sens Waszej wiary :-) Widzisz sensem wiary katolika jest także uznanie pełnej wolności drugiego człowieka. Nawet tak daleko idącej wolności, iż człowiek może wybrać dla siebie wieczne potępienie. Nikt nie może ateisty zmusić do nawrócenia. Stąd często modlitwa i post są nieskuteczne, bo wolność woli (czyli dokonywania wyborów) człowieka jest pełna. Wtedy jedynie pozostaje nadzieja, że modlitwą i postem wybłagamy u Boga przebaczenie dla takiego ateisty.
P
Proton
7 listopada 2012, 01:10
Problem stanowią pełni ateiści, którzy opowieści o Bogu słuchają z wiarą równą naszej wierze w istnienie krasnoludków. Należy szukać pomysłów, jak dotrzeć do tego rodzaju ludzi. Wydaje się, że tu jest miejsce na posty i modlitwę o boski cud nawrócenia. Modlitwa i posty mają wielką moc, chociaż ich dobrych skutków może nie być nam dane ujrzeć. Dokładnie tak - w odniesieniu do - jak to określiliście - pełnych ateistów, możecie się tylko modlić, modlić, pościć, modlić, pościć, pościć, modlić, jeszcze więcej modlić i jeszcze więcej pościć "o boski cud nawrócenia"... i obserwować jak kompletnie nieskuteczne i jałowe są wasze zabiegi :-) Pokazuje to zarazem prawdziwy sens Waszej wiary :-)
!
!!
6 listopada 2012, 23:33
Novum Synodu to podniesienie rangi związków cywilnych. Jest to zupełnie niezrozumiałe, bo niezgodne z dotychczasowym nauczaniem głoszonym przez całe wieki przez Kosciół Katolicki. Umniejsza się w ten sposób wartość Sakramentu Małzeństwa, która była do tej pory niepodważalna. Widać z tego, że Kosciół dostosowuje się do moralności obecnych czasów, gdzie wszystkie wartości są relatywne. Na szczęście są świeccy, którzy bronią Sakramentu Małżeństwa! <a href="http://www.sychar.org">www.sychar.org</a> Bronią nawet przed duchownymi, którzy nagminnie nie sprzeciwiają się rozwodom w sytuacjach tego niewymagających! (czyli na przykład nie ma przemocy i alkoholizmu!)
R
re
6 listopada 2012, 18:49
Novum Synodu to podniesienie rangi związków cywilnych. Jest to zupełnie niezrozumiałe, bo niezgodne z dotychczasowym nauczaniem  głoszonym przez całe wieki przez Kosciół Katolicki. Umniejsza się w ten sposób wartość Sakramentu Małzeństwa, która była do tej pory niepodważalna. Widać z tego, że  Kosciół dostosowuje się do moralności obecnych czasów, gdzie wszystkie wartości są relatywne.
F
Franek
6 listopada 2012, 12:40
 Jak rzekłaś, tak zrobiłem ...
6 listopada 2012, 12:09
I nic mi nie mówisz, Kobieto! :) Ja go słyszałem tylko "z drugiej ręki". Musimy koniecznie pogadać. Napiszę Ci, w komentarzu, mojego maila, a Ty mi odpiszesz już bezpośrednio ze swojej skrzynki. Ok? Po zalogowaniu na deon.pl można wysyłać też prywatne wiadomości.
F
Franek
6 listopada 2012, 12:06
I nic mi nie mówisz, Kobieto! :) Ja go słyszałem tylko "z drugiej ręki". Musimy koniecznie pogadać. Napiszę Ci, w komentarzu, mojego maila, a Ty mi odpiszesz już bezpośrednio ze swojej skrzynki. Ok?
6 listopada 2012, 11:46
Do Makryna: masz na myśli Rupnika? :) Byłaś kiedyś na spotkaniu z nim w Krakowie? 2 x tak :)
F
Franek
6 listopada 2012, 11:35
Do Makryna: masz na myśli Rupnika? :) Byłaś kiedyś na spotkaniu z nim w Krakowie? Warto powtórzyć: “Chrześcijaństwo nie jest sprawą przekonywania ale dziełem Mocy, zwłaszcza gdy świat ma je w nienawiści.” św. Ignacy Antiocheński (list do Kościoła w Rzymie III.3 w “Pierwsi Świadkowie”)
6 listopada 2012, 10:52
@Franek Pewne sformułowania z Twojej wypowiedzi już gdzieś słyszałam (z ust pewnego jezuity:) Warto powtórzyć: “Chrześcijaństwo nie jest sprawą przekonywania ale dziełem Mocy, zwłaszcza gdy świat ma je w nienawiści.” św. Ignacy Antiocheński (list do Kościoła w Rzymie III.3 w “Pierwsi Świadkowie”)
6 listopada 2012, 09:55
Ciekawe, że w opinii o. Generała zabrakło też refleksji na temat czasów pierwszej ewangelizacji (apostołów i Ojców Kościoła), by nauczyć się czegoś z sukcesów i porażek naszych poprzedników. … Hipotetycznie można sobie wyobrazić, ze następca Św Piotra wyszedł by przed tłum i donośnym głosem obwieściłby, iż katolicy zabili i zabijają Jezusa. Ilu by się tymi słowami przejęło, a ilu by odesłało takiego głosiciela na specjalistyczne badania? Ciekawe, ilu członków Kościoła, hierarchów i zwykłych niedzielnych katolików nie kryłoby oburzenia, że prześladowca chrześcijan, ba ich morderca, nagle zaczyna ich pouczać i to jeszcze w sposób bezkompromisowy?  Ilu z nas by uwierzyło w gwałtowne nawrócenie ? Ciekawe, ilu spośród katolików jest odważnych aż do śmierci za głoszone poglądy? I to nawet nie do śmierci fizycznej, ale tej tak współczesnej – medialnej, gdzie wyroki wydają komentatorzy. Ba, ilu to katolików tak chętnie zabija medialnie każdą nieprzystającą do swojej wizji, wypowiedź biskupa, czy księdza. Szkoda, że takie i podobne pytanie nie padają publicznie. Bo iść i ewangelizować niewierzących jest łatwo. Ale ewangelizwoać tych co uważaja sie za wierzących to jest dopiero wyzwanie.
J
Janusz
6 listopada 2012, 02:31
 No tak , najwyzszy czas pozdejmowac piekne garnitury, zalozyc habity i isc z Dobra Nowina do ludzi z poza kosciola, ale i do tych  w kosciele. Czas zakasac rekawy, wziac sie do pracy, cierpiec biede z ludzmi, ewangelizowac, ewangelizowac... a tego czego zabraklo na synodzie samemu starac sie wypelnic. Strasznie mnie Ojciec denerwuje tymi madrosciami !!!! No ale jak w wolnym czasie od ewangelizacji od bezposredniego spotkania z drugim czlowiekiem - jest czas na pisanie to niech to bedzie  dla dobra Kosciola. Prosze zamknac swoja kancelarie,nie czekac w niej az ktos zapuka, ale wyjsc na ulice i pomagac, pomagac i jeszcze raz pomagac...  Do zobaczenia
F
Franek
5 listopada 2012, 16:39
 Do jazg "Dzisiaj mamy do czynienia z ateistami i antyklerykałami, a to jest zupełnie inna sytuacja, niż na początku chrześcijaństwa". Otóż to! Apostołowie i Ojcowie głosili Chrystusa w sposób nie wywołujący takiej alergii na Kościół jak obecnie. My tworzymy szkoły, z których wychodzą "Wolterzy". Może już wystarczy tego "strzelania sobie w stopę? "proste naśladowanie apostołów niczego nie da" Dalsze flirtowanie z władzą świecką, ideologizowanie, gmatwanie, moralizatorstwo, szarpanie się o majątki niczego nie da, no chyba, że kleskę. Proste życie, ukazujące Jezusa, bardziej przemawia niż ekwilibrystyka filozoficzna. "to jeszcze można ich przekonywać" Taaa ... Mentalność chrześcijańskiej (faryzejskiej) rasy panów i nadludzi ... “Chrześcijaństwo nie jest sprawą przekonywania ale dziełem Mocy, zwłaszcza gdy świat ma je w nienawiści” – św. Ignacy Antiocheński (list do Kościoła w Rzymie III.3 w “Pierwsi Świadkowie”) “A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” – 1 Kor 2,4-6. Sobór Chalcedoński ogłosił jako dogmat: dobrowolne zjednoczenie dwóch natur w Chrystusie. A my mamy gdzieś dogmaty i próbujemy tak zakokietować ateistów, żeby dali się uwieść. Kościół, tak jak Maryja, dziewiczo rodzi swoje dzieci. Dziewiczo czyli mocą Ducha Świętego, a nie własnym, uwodzicielskim urokiem pomysłowościowym i wysiłkiem marketingowym. "Jeśli CHCESZ, pójdź za mną" – dobrowolnie ...
.
.
5 listopada 2012, 15:47
Podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego, o. Adolfo Nicolas SJ, stwierdził, że zakon jezuitów nie został założony po to, by służyć św. Ignacemu Loyoli, lecz św. Piotrowi i Pawłowi, czyli Kościołowi powszechnemu. Na miejscu jezuitów zaczęłabym myśleć krytycznie raczej o zakonie jezuitów niż o synodzie biskupów. Myślę że taka krytyka byłaby zdecydowanie bardziej konstruktywna.
A
ajajaj
5 listopada 2012, 15:06
  Pokazal plusy i minusy. Ok? Ale moglyby uczynic wysilek i pokazac konkretne sugestie jak to "minusy"  zastosowac w czasie synodu. Wydaje sie, ze byloby to pomocne dla innych tego rodzaju zebran. Bylaby jego krytyka tworcza i pomocna,  a tak ...no coz.
A
ajajaj
5 listopada 2012, 15:04
  Pokazal plusy i minusy. Ok? Ale moglyby uczynic wysilek i pokazac konkretne sugestie jak to "minusy"  zastosowac w czasie synodu. Wydaje sie, ze byloby to pomocne dla innych tego rodzaju zebran. Bylaby jego krytyka tworcza i pomocna,  a tak ...no coz.
B
ble
5 listopada 2012, 14:57
Oprócz wzniosłych haseł na temat rodziny, synod nie zajął się sprawami najistotniejszymi  i bardzo bolesnymi , to jest rozpadami małżeństw sakrmaentalnych. Nie podano żadnych wskazówek, czy prób naprawy tej tragicznej tendencji. W Orędziu synodu do Ludu Bożego pojawiło się tylko jedno czy dwa zdania i to nie na temat małżeństw, ale par żyjących w związkach niesakramentalnych, które uzyskały zapewnienie, że Kosciół jest ich domem. A co z porzuconymi i samotnymi małżonkami wychowującymi dzieci w niepełnej rodzinie? Synod nie zainteresował się tymi problemami.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
5 listopada 2012, 13:54
Problem stanowią pełni ateiści, którzy opowieści o Bogu słuchają z wiarą równą naszej wierze w istnienie krasnoludków. Należy szukać pomysłów, jak dotrzeć do tego rodzaju ludzi. Wydaje się, że tu jest miejsce na posty i modlitwę o boski cud nawrócenia. Modlitwa i posty mają wielką moc, chociaż ich dobrych skutków może nie być nam dane ujrzeć.
5 listopada 2012, 13:16
 w opinii o. Generała zabrakło też refleksji na temat czasów pierwszej ewangelizacji (apostołów i Ojców Kościoła), by nauczyć się czegoś z sukcesów i porażek naszych poprzedników. Przy całym szacunku do o. generała i ogółu jezuitów, to daleko im i nam wszystkim do apostołów i Ojców Kościoła oraz pierwszych chrześcijan, chrzczonych przez apostołów lub ich uczniów.  W tamtych czasach ludzie wierzyli w różne bożki, dlatego rozmowa o Bogu Jedynym była z nimi możliwa. Dzisiaj mamy do czynienia z ateistami i antyklerykałami, a to jest zupełnie inna sytuacja, niż na początku chrześcijaństwa. Dlatego proste naśladowanie apostołów niczego nie da, aczkolwiek warto wielokrotnie przeczytać listy apostołów i przeanalizować ich uwagi dotyczące ewangelizacji. Mamy XXI wiek i problem polega na tym, jak dotrzeć do kompletnych ateistów, którzy w ogóle nie wierzą w Boga. Jeżeli wierzą w amulety, jasnowidzów itp. to jeszcze można ich przekonywać, że lepsze i łatwiejsze są modlitwy. Problem stanowią pełni ateiści, którzy opowieści o Bogu słuchają z wiarą równą naszej wierze w istnienie krasnoludków. Należy szukać pomysłów, jak dotrzeć do tego rodzaju ludzi.
Ż
żniwa
5 listopada 2012, 12:39
Chwasty wśród zboża (Ew. według św. Mateusza: 13, 24 30) Łany się srebrem rozciągały od ziemi krańców do mórz brzegów, wichry się w kłosy wczesywały, jak w grzywy końskie w pełnym biegu. Nocami łany księżycowe spijały srebro z gwiazdek jasnych, na pole wyszedł wrogi człowiek i. . . między zboże posiał chwasty! Rankiem zalękli się rolnicy, gdy zobaczyli, co się stało, że kąkol rośnie wśród pszenicy wyjaławiając glebę całą. Słudzy pytali gospodarza: — Chcesz, byśmy poszli i zebrali pszenicę? Ona teraz słaba... Chcesz, byśmy z pola chwast wyrwali? A Pan im odrzekł: — Nie czas jeszcze! Niech rośnie wszystko aż do żniwa, niech wichry wyją, płaczą deszcze, niech kąkol w zbożu się ukrywa. Dziś jeszcze chwastu żąć nie mogę, aby nie zniszczyć dobrych zbiorów... Lecz kiedyś kąkol wrzucę w ogień, już nie podniesie się z popiołu! Nasz świat jest właśnie taką rolą, wróg-diabeł chwastem ją kaleczy, ludzie to kłosy z wolną wolą, które zasiewał Syn Człowieczy. Nadejdą ostateczne lata, przylecą żeńcy-aniołowie powiążą w snopki chwasty świata i grzeszny kąkol strawi ogień. Kłosem jest każdy żywy człowiek! Anioły już godziny liczą... Musisz swym życiem dać odpowiedź: kąkolem byłeś... czy pszenicą? Lusia Ogińska